Przenosiny

sobota, 8 lutego 2014

NIE TEN KOLOR, NIE TA WŁÓCZKA, NIE TEN WZÓR

Poczułam się pod koniec tygodnia tak, jakby ktoś we mnie klątwą miotnął. Klątwą o potężnej sile rażenia dziewiarskiego. Taką, co to od niej druty opadają, oczka spadają, a projekty - nawet najbardziej perspektywiczne - odpadają w przedbiegach i oddalają się galopem w sfrustrowany niebyt.

Te oto, prezentowane wcześniej, dwa przepiękne motki miały zostać zamienione w sweterek...

Zrobiłam próbkę połączoną nitką... fuj! - Bez urazy, ale efekt jak babcine dzierganie w czasach głębokiego kryzysu.
Pokombinowałam z wrabianiem kolorów lewymi... fuj! - Marny pomysł, delikatnie to ujmując.
Przetestowałam paski... fuj! - Psychodelia w najczystszym wydaniu.

I powinnam sobie pomyśleć, że do trzech razy sztuka. Że skoro materia nie chce współpracować, to trzeba odpuścić, dać się jej odleżeć, poczekać na chwilę natchnienia. A ja nie!!! Ja szłam w zaparte.

Pożegnałam nitkę tęczową i zaczęłam kombinować, co można zrobić z samej różowej.

Ściągacz angielski... fuj!
Warkoczyki jedno oczko na jedno oczko, skręcane w lewo... fuj! - Skręcanych w prawo nie testowałam : ))
Wzorek bardzo japoński oparty o finezyjnie zaplatane drobne warkoczyki... fuj!

I dopiero tu sobie uświadomiłam, że to nie ten kolor, nie ta włóczka i nie ten czas. Pozgarniałam wszystko, poupychałam z powrotem w czeluści szafy robótkowej i wyjęłam ten samo gatunek włóczki (Angora Ram), ale w kolorze szaro-beżowym.
Żadnych wzorów, żadnych fajerwerków i ani jednego wodotrysku - prawe oczka, reglan robiony od góry, prosto, prościej, najprościej jak się da!

***
A dziergając prawymi, czyli bezmyślnie kompletnie, rozgryzam technicznie pomysł na piórnik szydełkiem w wersji "de lux", czyli dwukomorowy, z zameczkami, przegródkami itp.
A jak mi się znudzi myślenie o piórniku, to kombinuję nieco przewrotnie, czy ja jednak nie mam ochoty wydziergać w tym roku swetra męskiego, bardzo nietypowego... 

***
Aktualizacja puzzlowa dostępna w zakładce "Rok z Michałem Aniołem". Wychodzi na to, że chyba spędzę z roznegliżowanym Adamem i Panem Bogiem w różowościach nieco dłużej niż rok, ale cóż ja poradzę, że niebo układa się tak powoli...

***
I żeby znowu nie było pytań "A gdzie kot?", to proszę bardzo Mały w sytuacji, za którą nie przepada - stanowczo lepiej się czuje "w parterze" niż na rękach "u ludzia".
I dlatego robi miny znudzone:

I wskazujące na lekki "nerw":

A najlepiej, jak go już te głupie ludzie puszczą i pozwolą się odprężyć tam, gdzie kotu najlepiej:

***
I kto jeszcze nie widział, ten koniecznie musi zobaczyć!!!

Oglądamy wczoraj otwarcie Igrzysk w Soczi. Wychodzi liczna i rozbawiona reprezentacja Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej. Ja zastygam z drutem wbitym w oczko prawe. Ślubnemu wyraźnie zaczyna opadać szczęka. Gapimy się w ekran jako te dwie zahipnotyzowane kobry. I w końcu Ślubny wydusza z siebie: "Oni te kubraczki mają na drutach robione...???!!!"

Sen szalonej dziewiarki. Mało "umnej" technicznie szalonej dziewiarki!
Bierzemy głęboki oddech i zaglądamy tutaj.
I gdyby jeszcze ktoś miał wątpliwości - ta szalona dziewiarka ma na imię... Ralph Lauren... Trochę pana poniosło.

54 komentarze:

  1. bardzo sympatyczne zdjecia Pana Kota, ciekawie opisalas olimpiade w Soczi, pa, ania

    OdpowiedzUsuń
  2. mercury retrogrades ;-) czyli zły aspekt planetarny ;-P nie ma co się przejmować, minie pod koniec lutego.

    OdpowiedzUsuń
  3. a kubraczki reprezentacji hamerykańskiej projektował nie kto inny tylko Ralph Lauren ;-)
    http://teamusa.ralphlauren.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale to, co w gwiazdach powinno tylko wyznaczać jakieś ogólne trendy, a nie rzucać mi tu klątwy pod nogi i między druty :)))) Ale to nic, przetrzymam tego paskuda Merkurego.

      Usuń
    2. bo widzisz, nawet jak się nie wierzy w astrologię, to na coś trza zrzucić ;-) a zły aspekt planetarny pasi do każdej niedomogi w sumie. się przetrzyma, się zwalczy, trzeba tylko zacisnąć zęby, policzyć do ilutrzeba, a potem uśmiechnąć się do świata i dawać do przodu. (taką mam filozofię, dużo zaciskam, jeszcze więcej uśmiecham, to fantastycznie rozluźnia szczękę :-P)
      uściski!

      Usuń
  4. Znęcacie się nad kotem jak Ralph Lauren nad reprezentacją!
    Myślę, że to nie klątwa, ale równowaga w przyrodzie. Ja długo nie mogłam się dogadać z własnymi drutami i pomysłami, a teraz każdy kolor jest dobry. Wirus poszedł w świat.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skoro klątwa przylazła od Ciebie do mnie, a ja - mam nadzieję - już się z nią uporałam, to ciekawe kogo teraz trzepnie???
      A kot na "wyznęcanego" raczej nie wygląda... reprezentacja USA też nie wyglądała na "uciemiężoną" ubrankami :))))

      Usuń
  5. Oj poniosło pana projektanta, poniosło. Aż zęby bolą jak patrzę na tę pstrokaciznę. Za to ,reprezentacja któregoś z krajów skandynawskich, miała piękne swetry w klasyczne norweskie wzory.
    Mąk twórczych nie zazdroszczę, w tym tygodniu u mnie to samo.
    Mały jak zwykle piękny i puszysty.Mam nadzieję że nie potraktował Ślubnego "z pazura" za te niechciane karesy?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się, było kilka cudownych modeli zimowych sweterków, szalików i czapek. I chyba pierwszy raz jest tak zachwycona tym, co Polacy mają na sobie w czasie tych Igrzysk.
      moje męki twórcze już chyba za mną, choć ciężko było :))
      A Mały pazurów nie wyciąga, nie ma takiej opcji, zbyt dobrze wychowany od małego.

      Usuń
  6. Te amerykańskie swetry chyba projektował wyciągając z kapelusza kartki z wzorami na chybił-trafił!.... >< Któryś Skandynawowie mieli piękne swetry, ale ich zdjęcia nie ma w Sieci, tylko wszędzie są zdjęcia tego obrzydlistwa!
    Czasami trzeba odłożyć robótkę, niech odpocznie i odetchnie, i wrócić do niej za jakiś czas po nową inspirację. *^o^*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Patrząc na to wczoraj "na zywca" byłam wstrząśnięta. Dzisiaj - "na spokojnie" jestem z lekka zniesmaczona, bo pomysł sam w sobie zacny, tylko wykonanie... koszmarne! Dobrze chociaż, że w tłumie to jakoś zaczyna wyglądać karnawałowo i jak zmierzony kicz.
      Skandynawowie (też nie wiem, którzy) mieli nie tylko piękne swetry, ale i obłędne czapki i szaliki.
      A róże i tęczowe motki odłożyłam, poczekają na wenę. Na razie lepiej mi z kolorami ziemi.

      Usuń
  7. poczekasz będzie pomysł może melanż na szal....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie się uparłam, że z tego kolorowego to nie szla, tylko coś z rękawem. Ale może trzeba będzie się "od-uprzeć" :))

      Usuń
  8. W Twoim kocie kocham sie na zabój, jest tak wspaniały ,że wpatruję się w niego dosyc długo. Sweterki reprezentacji USA to prawdziwe wyzwanie dla dziewiarek ale myślę ,że to maszynowo zrobione. To co zaczęłaś od góry to wspaniały pomysł zawsze można wykończyc czymś ciekawym.Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W moim kocie sama się kocham na zabój, chociaż są takie dni...
      Amerykańskie żakieciki olimpijskie zapewne na bank robione maszynowo, ale nitka musiała być dość gruba i wrażenie ręcznej roboty jest przemożne.
      Te bezowe powstające prawe oczka mam zamiar wykańczać nieco bardziej ozdobnie, ale na razie chcę sobie spokojnie podziergać coś "bezmyślnego" :)))

      Usuń
    2. na pewno robione mszynowo, a nie myślałyście aby na następne igrzyska stworzyć takie fajne kubraki dla naszej reprezentacji?

      Usuń
    3. Nie wiem, czy możemy konkurować z Ralphem L. : ))))))

      Usuń
  9. Oooooj, czasem tak bywa, przejdzie.
    Kota nie trzeba mietolic ino wielbic, tak do mnie mowi jego minka hahaha.
    Amerykanski stroj...czekaj jak zobaczysz stroje norweskiej reprezentacji curlingu, to dopiero czad hahahahah.
    Ja nie jestem za bardzo zorientowana na sporty zimowe ale widzialam jedna dekoracje, Norweg mial sliczna dzianinowa czapke w blekitno-turkusowym kolorze.
    Dziwne, ze nie dawali im medali, chlopcy dostali tylko bukieciki...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba nawet już przeszło, ale złapało potężnie :)))
      Kota się u nas w domu nie wielbi - bo by nam na łeb wlazł, szczególnie, że wcześniej były dwa. Kocha się go i troszczy, ale bez pozwalania, żeby wlazł nam na łeb.
      Stroje curlingowców widziałam - jestem zachwycona, wizualna bomba :))))

      Usuń
  10. Jak widzę kota to mam wrażenie że to mój, tylko najpierw wykąpany w wybielaczu a potem w capuccino- niestety, to nie Mikado, choć miny strzela równie frymuśne i odpręża się w identycznej pozycji.
    Mnie też dopadł kryzys dziewiarski, aczkolwiek wszystko wskazuje na to, że wolniutko wychodzę z impasu. Wełną angielską, szarą i przaśną.
    Kurtki amerykańskie spowodowały euforię u mojej córci. No cóż wszak były na poziomie dziewięciolatki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Według opisu weterynarza, który Małemu zakładał książeczkę szczepień, to Mąły jest w kolorze... "lila" :))))))))
      Wyłaź z dziewiarskiego impasu, bo trwanie w nim jest frustrujące.
      I jakoś się nie dziwię, że się dziecku kurtki spodobały - dla takiego wieku to jest rewelacja, ale na Olimpiadę...

      Usuń
    2. Mój był niebieski, czyli po prostu szarawy.
      A wena chyba wraca, bo nawet róża z przaśnego szarego się udała na tunice. Może nawet wyciągnę Pana Paskudnego, bo leżakuje, a brakuje tylko upchania nitek ze zszywania szydełkowych kwiatków.

      Usuń
    3. I świetnie!
      Dawaj z tym Panem Paskudnym, mniej go w końcu z głowy :)))

      Usuń
  11. he he he a ja myslałam, że to tylko ja mam takie bezwienie twórcze:):):) Od 2 tygodni miętolę w dłoniach i na drutach coś co ma być męzowskim swetrem.W życiu jeszcze nie prułam tyle razy jednego dzieła jak obecnie.Ma być raglan od góry, prosty.I tak sie robi ale...wczoraj wieczorem było ponowne prucie i ponowne nabieranie oczek.I aż się boję napisać, że to ostatni raz:):):)
    Twój kot zachwyca mnie od dawna.Ten wzrok mordercy...:):):) uwielbiam.
    Pozdrawiam cieplutko:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak widać "uwiąd twórczy" łazi po nas :))) Ale mężowski sweter to jest zawsze powód do spowolnienia procesu twórczego. I jeśli Cię to pocieszy - ostatni sweter dla Ślubnego tez prułam kilka razy na początku. Nawet sobie obiecałam, że jak jeszcze raz będę musiała, to nie powstanie. Opatrzność się zlitowała.
      Mały ma wzrok mordercy za każdym razem, kiedy ląduje na rękach u Ślubnego :))) Może dlatego, że mu się zapewne kojarzy z obcinaniem pazurów.

      Usuń
  12. o jak mi się ten szaro-beżowy sweterek podobuje. Właśnie taki, z wywiniętymi rękawami i dekoltem, właśnie taki surowy. Zrobię sobie też taki, zobaczysz :):)
    Mój kot ma taką minę w sytuacji, gdy nagle i niespodziewanie okaże się, że wyjadł wszystko z miski, a ma ochotę na coś na ząb. Mówię wtedy, że patrzy spod kota (no bo przecież nie spod byka, prawda?) :) A najedzony potrafi się rozłożyć w każdym miejscu w mieszkaniu, nie tylko na kanapie. Najczęściej wybiera sobie szlaki komunikacyjne, żeby można go była omijać, a zauważonego przy okazji pomiętosić :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja będę go jakoś wykańczać, ale bez wariacji, raczej coś prostego.
      U nas Mały do jedzenia ma podejście bez wielkich emocji. Nawet surowa wołowina nie powoduje galopu do miski.

      Usuń
  13. Aaaa, to już wiem na co zrzucić winę za moją wysiadającą prawą rękę: klątwa jak nic!! Ale wierzę w Ciebie, dasz radę. Już mnie bardzo ciekawi ten beżowy sweterek :)) Kocio, cóż, nawet w wydaniu bardzo niezadowolonym wygląda bosko :))
    Na te "hamerykańskie" kubraczki też zwróciłam uwagę i stwierdziłam, że kogoś mocno pogięło, ale że one z włóczki, to już nie dojrzałam... :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To bez wątpienia klątwa, nie miała ode mnie do Ciebie jakoś strasznie daleko, to polazła :)))
      Kocio jest fotogeniczny z każdą miną, przynajmniej na to wychodzi.

      Usuń
  14. Kocio jak zwykle niezawodny:))) a w sweterku na dole pewnie coś będzie ekstra?:)) możesz mi napisać czy lamówki można zrobić samemu czy lepiej kupić ?? pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wykończenia będą, ale nic szczególnego, coś prostego.
      A lamówkę oczywiście możesz sama zrobić - tniesz ze skosu, zaprasowujesz na pół i później każdą połówkę jeszcze na pół i masz jak ze sklepu.

      Usuń
  15. och ...ja się muszę przyznać ,ze ja nie przepadam za angorą ram...jak widzę jakiś ładny kolorek...to sama wale się po łapkach ....aby potem nie żałować:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przestraszyłaś mnie tą opinią, ale chyba mnie się trafiły cztery bezproblemowe motki.
      Poza tym to prezentowe od męża, więc nie mogło być inaczej :)))

      Usuń
  16. To wełenka musi odleżeć, widocznie nie jej czas. Zaczynam powoli ocieplacz żakardowy, w kolejke wpadł kolejny sweterek serwetkowy i właśnie weszłam pouczyć się tego elastycznego zakończenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie mam podejście - poleży i poczeka.
      Mam nadzieję, że uczenie się było przyjemne :)))

      Usuń
    2. No i sie nie pouczyłam, bo to zakończenie do ściągacza. Innym razem, męczę ocieplacz z wzorem. Męczę, bo nie zgadzam się z rozpisanym wzorem. Nabieram oczka jednym kolorem, a potem 2 i 3 rząd 2p jednym kolorem 2 k drugim kolorem i to brzydko wychodzi, bo na lewych dwa kolory się krzyżują. W trakcie tego

      Usuń
    3. a i zeżarło końcówkę. To chyba jdnak tak ma być, no nie wiem spróbuję wg wzoru.

      Usuń
  17. Ależ groźnie wygląda Pan Kot na drugim zdjęciu. Normalnie - mój pies nawet by się przestraszył. Co do sweterka kolorowego, to on pewnie musi najpierw dojrzeć. A "szare eminencje" też są potrzebne w szafie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mały tylko tak wygląda, bo to słodziak a nie zaczepa :)
      A te bezowe szarości jakoś mi wyjątkowo pasują. Chyba potrzebowałam czegoś stonowanego.

      Usuń
  18. Ojej, współczuję frustracji robótkowej :( Ale może to i lepiej, jak już robić to coś, co naprawdę będzie się podobało ;) Szaro-beżowy zapowiada się bardzo ładnie, chociaż na moim monitorze wygląda jak pudrowy róż, więc zanim przeczytałam tekst do końca to myślałam, że niemoc twórcza jednak została przezwyciężona ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O właśnie - ma się podobać, bo inaczej i tak będzie leżało w szafie. Dlatego nie płaczę, jak muszę pruć lub odłożyć na później.
      I sweterek - cokolwiek widać : )))) - jest szaro-beżowy.

      Usuń
  19. Straszna pstrokacizna u tych amerykanow,ale moi kanadole prezentowali sie pieknie w czerwono-czarnym odzieniu.A Polacy byli bardzo ,bardzo eleganccy,nieprawdaz?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kanadyjczycy bardzo eleganccy, ale jakoś mnie to nie zdziwiło, bo oni zazwyczaj porządnie ubrani olimpijsko. Ale za to jak szaleją z medalami! Gonią tą Norwegię galopem.

      Usuń
  20. Mam pomysl na te wloczke! Trzeba zaproponowac amerykanskiej ekipie wykonanie rekawiczek! Skoro i tak juz sa tacy kolorowi to co im jeden detal tez kolorowy bedzie przeszkadzal?
    Pan kocio jak zwykle cudownie slodki w kazdej ze swoich min.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, im to już wszystko by pasowało, nawet tęczowe dodatki :))))

      Usuń
  21. Dobranoc włóczki, wiedzcie, że macie "niechciane" koleżanki w całej Polsce, a nawet na całym świecie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :))) Zaraz tam "niechciane"... nie pasujące do koncepcji twórczej... chwilowo :)))))))

      Usuń
  22. z nietrafioną włóczką, a raczej wzorem, to często tak jest, że oczami wyobraźni już się widzi co będzie, a jak zacznie się robić, to wyobraźnia nie daje rady, trzeba spruć i koniec, wymyślisz sobie coś innego i na pewno wykorzystasz te śliczne włóczki;
    to co zaczęłaś zapowiada się ciekawie, czekam na prezentację:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moje oczy wyobraźni widziały cuda, ale rzeczywistość... zaskrzypiała : )))
      A szare beże są na półmetku, będę wykańczać rękawy i lecieć w dół korpusik, bo go porzuciłam tuż pod biustem.

      Usuń
  23. Bo proste jest piękne!!!
    pozdrawiam, Marlena

    OdpowiedzUsuń
  24. Czasem tak to już bywa. Ja to nazywam niemocą twórczą ;) A z niecierpliwością będę oczekiwać tego wspomnianego piórniczka na szydełku. Zapraszam też na moje Candy: http://supelkowo.blogspot.com/2014/02/walentynkowe-candy-na-facebooku.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze, że u mnie to była krótka niemoc twórcza, bo nie lubię tego stanu :)
      Piórnik na razie "rozgryzam", ale w przyszłym tygodniu pewnie będę szydełkować.

      Usuń