Przenosiny

niedziela, 30 września 2012

SESJA, ZMORO!... UPS!... Z MORO

Szycie spodni zdobionych szalonymi czaszeczkami i odszywanych czerwoną nitką zostało dziś pomyślnie zakończone. Ślubny, niesiony falą Waszych entuzjastycznych komentarzy, nawet nie kwiknął, że nie wystąpi w roli wypychacza świeżo uszytych spodni i tak oto mamy Foto Sesję z Moro. (Dużo zdjęć będzie, więc proszę się wygodnie rozsiąść.)

Zaczniemy wyjątkowo od detali. A konkretniej od moich ulubionych czach. Pojawiły się nie tylko na kieszeniach, ale także jako element ozdobny na bardzo szerokich szlufkach:

O tym, że spodnie mają mnóstwo kieszeni, a każda naszyta kieszeń ma klapeczkę, a każda klapeczka ma czachę lub dwie, to się wie, bo naprawdę nadużywanie ozdobnej czaszkowej taśmy bawiło mnie niezmiernie.
No to szybko urządzimy sobie przegląd kieszeni. 
Kieszenie na tyłku:

Kieszeń na nogawce prawej:

Kieszeń na nogawce lewej... patrzymy uważnie!!!

Kto się dopatrzył "babola krawieckiego"? Czaszki mi na głowie stanęły! Przyszyłam klapkę kieszeni lewą stroną!!! A że dopieściłam perfekcyjnie te klapki, to lewa strona od prawej różniły się tylko i wyłącznie kierunkiem czaszek. Co najlepsze zauważyłam tą niedoróbę dopiero dzisiaj, kiedy Ślubny założył w zasadzie gotowe spodnie (miejsce dziurki i guzika zaznaczaliśmy). Aż mi się gorąco zrobiło, bo od razu sobie uświadomiłam, że nie ma mowy, żeby to poprawić, bo mam już pozszywane wszystkie szwy nogawek. Mało że pozszywane! Odstebnowane podwójnie! Ślubny zastosował prawo łaski i nie poleciał po przenośną gilotynę do schowka. A ja mam nauczkę, żeby nie szyć nocą, po całym dniu intensywnych zajęć, bo wtedy na bank się coś spartoli.

No to po wyznaniach skruszonej krawcowej, co to odwróciła czachę, lecimy dalej z przeglądem kieszeni - zostały nam kieszenie na biodrach. Oczywiście nie mogły być zwykłe, skośne czy półokrągłe. Ekstraordynaryjne miały być, no to poszalałam trochę z nietypowym kształtem wlotu kieszeni i są nie półokrągłe, tylko ścięte pod kątem. Mała rzecz, a zachwyt Ślubnego wielki.


Detale były, czas na prezentację całości. Oto Ślubny w Moro:

Spodnie szyte na bazie modelu 133 z Burdy 03/09. Jednak modyfikacji było całe mnóstwo i z oryginalnego modelu zostało... wspomnienie i zaszewki na tyłku :)))
 
Ale całość okazuje się wysoce noszalna. Na zdjęciu poniżej Ślubny prezentuje, że w nowych spodniach nie tylko może stać, ale nawet siadanie nie narusza integralności uszytku :))

A o poziomie zadowolenia Ślubnego z nowych spodzianków niech świadczy fakt, że już snuje wizje, co też żona uzbrojona w Singera 4423 może mu jeszcze uszyć... 

O perypetiach z wykrojem i rozmiarówką Burdy pisałam wcześniej, ale dumna jestem z tego, że po poprawkach (większości z nich "na oko") spodnie leżą bez zarzutu i trafiłam w rozmiar bezbłędnie.

Za to po raz kolejny powinnam tutaj napisać hymn pochwalny, odę, sonet i fraszkę malutką ku czci Brzydala. Maszyna poradziła sobie ze wszystkim! Nawet stebnówka paska na górze, razem z wszytymi szlufkami pogrubionymi taśmą i naszytymi na szwie bocznym nie spowodowała buntu. Singer jeno ryknął nieco głośniej silnikiem i poszedł jak po maśle. Oficjalnie wyznaję, że kocham swoją maszynę miłością wielką!!!

No to teraz będą prawdziwe zdjęcia bojowe. W ujęciu z przodu:

I w ujęciu nie z przodu :)))

A żeby Wam się po nocach facet w kapturze i spodniach moro nie śnił, to na zakończenie Ślubny w wersji niegroźnej:

A podsumowując szycie spodni męskich z mojego punktu widzenia - nie będzie to moja ulubiona konkurencja krawiecka. Morowe spodnie to była moja pierwsza męska para - na pewno nie ostatnia (sądząc po zapowiedziach Ślubnego) i brakowało mi pewności siebie i wyczucia. Dla siebie szyję znacznie bardziej "brawurowo". Szycie dla faceta wywołuje u mnie stan wielkiego niepokoju :)))) i zastanawiam się nad każdym cięciem, szwem i przeszyciem. 
Muszę za to pochwalić Ślubnego - jest klientem wymagającym, wymyślającym i kombinującym. Ale za to na hasło: "trzeba to przymierzyć" leci galopem, stoi grzecznie i cierpliwie i nawet nie jęknie, że później, że za chwilę, że może nie trzeba tego mierzyć.

A w ramach następnego uszytku wystąpi... coś damskiego!

sobota, 29 września 2012

TUBA RAZEM ROBIONA - część piąta

Część piąta i w zasadzie ostatnia, bo zrobimy w niej:
- ozdobne zaszewki na wysokości talii,
- nabierzemy oczka i zrobimy główkę rękawa,
- zrobimy rękawy.

Zaczniemy od czynności dość pracochłonnej - pozaszywamy ozdobne zaszewki na wysokości talii. 

Zaczynamy od wyznaczenia, na jakiej wysokości te zaszewki mają się znaleźć i jakiej szerokości ma być ten ozdobny, zaszewkowy pas. Można sobie pomóc, strojąc w sweterek manekina, co zrobiłam ja, wykorzystując do pomocy Denatkę. Można też założyć sweterek na siebie i stanąć przed lustrem.

Żeby nie męczyć się z ustaleniem, gdzie mają być poszczególne kolumny zakładek idących w górę, wykorzystamy charakterystyczne miejsce ozdobnej plisy w pawie oczka, czyli miejsce "dolinki" we wzorze, gdzie najlepiej widoczne jest środkowe oczko, znajdujące się pomiędzy narzutami. Liczymy sobie, ile oczek jest od plisy do zaznaczonego początku zaszewek.
To, ile oczek zszyjemy, czyli jaką szerokość będzie miała pojedyncza zaszewka zależy od tego, jak bardzo chcemy naszą bluzkę zwęzić w pasie - sześć kolumn oczek (trzy na lewo i trzy na prawo od środka zaszewki wyznaczonego przez środkowe oczko "dolinki" pawich oczek) to jest standardowa ilość. Jeśli mamy do "ukrycia" w pasie więcej, to robimy na przykład osiem oczek, jeśli mniej - cztery.
Musimy też zdecydować, co ile rzędów kolejne zaszewki w kolumnie zrobimy (czyli odległość między nimi w górę). Ja tym razem chciałam, żeby było ich więcej niż w szarej Tubie i robiłam je w co 10. oczku, licząc od poprzedniej zaszewki.

Do szycia używamy koniecznie tej samej nitki, z której powstaje korpus sweterka, żeby te "techniczne" łączenia nie były widoczne. Zszywając oczka, pamiętamy, żeby łączyć ze sobą oczka na tej samej wysokości (robione w tym samym okrążeniu) i że łapiemy igłą dwie nitki danego oczka - po prawej stronie wbijając się igłą od dołu, a po lewej stronie od góry, żeby nitka, którą zszywamy, się nie krzyżowała. Zaciskamy nitkę bardzo porządnie i wiążemy super-supeł.
Po pozaszywaniu zaszewek  mamy całe mnóstwo nitek do przeciągnięcia na lewą stronę. Robimy to szydełkiem i na wszelki wypadek na lewej stronie też wiążemy supełek.
Jeśli ktoś chce sobie zaszewki ozdobić, to to jest właściwy moment. Można dodać zdobienia nitką w innym kolorze (na przykład takim, jak ozdobna plisa), można doszyć koraliki, można poszaleć dowolnie.
Po przeciągnięciu wszystkich nitek na lewą stronę i ewentualnym szaleństwie zdobniczym nitki po lewej stronie powinniśmy jakoś ujarzmić (bo dużo ich tam fruwa) i zabezpieczyć. Najlepiej zrobić to przyszywając je do dzianiny. Przyszywamy nitką w kolorze sweterka (koniecznie!). I wbijamy się tylko w wypukłe żeberka lewych oczek, żeby te szwy zabezpieczające nie pokazywały nam się po prawej stronie. Lewa strona z pozaszywanymi nitkami wygląda tak:

A robienie zaszewek oglądamy sobie poniżej, na filmie, w którym Mały gra główną rolę (z góry przepraszam za dodatkowe efekty dźwiękowe):

Czas na rękawy. Zrobimy je od góry jako rękawy z główką. Zanim weźmiemy druty w dłoń, musimy trochę policzyć.
Nie panikujemy, spokojnie czytamy wszystkie wyjaśnienia i obliczenia, patrzymy na obrazek poglądowy, oglądamy filmik i przeliczamy spokojnie własne oczka.

Dokonujemy następujących obliczeń:
1. Sprawdzamy, co nam wyszło w robionej na samym początku próbce. U mnie to było: 13 oczek=5cm.

2. Ustalamy, jaki obwód ma mieć rękaw tuż pod pachą, czyli w najszerszym miejscu. Możemy sobie zmierzyć obwód bicepsu (dodając kilka centymetrów luzu) lub zmierzyć, ile ma w obwodzie rękaw, w bluzce, którą lubimy. U mnie to jest około 40cm.

3. Przeliczamy sobie ten obwód na oczka:
13 oczek=5cm (z próbki)
X oczek =40cm (w rękawie)
X=13*40/5=104 oczka.
Czyli mój rękaw po zrobieniu główki, w swoim najszerszym miejscu ma mieć 104 oczka.

4. Obliczamy, ile oczek zamknęliśmy na utworzenie podkroju pachy - ja zamykałam w sekwencji 4-3-3-2=razem 12 oczek po dwóch stronach. Czyli u mnie podkrój pachy ukształtowały 24 oczka.

5. Odejmujemy od ogólnej liczby oczek rękawa oczka z podkroju pachy. U mnie 104 oczka-24 oczka=80 oczek.

6. Te 80 oczek zrobimy w zasadniczej części główki rękawa. Dzielimy je na trzy części. 80oczek/3= około 26 oczek. Jeśli wyjdzie nam dzielnie nierówno, to zawsze te niepodzielne oczka wpychamy w środkową część główki, czyli u mnie ta część będzie miała nie 26 a 28 oczek. Moja główka rękawa zostanie ukształtowana następująco:
26 oczek (strona lewa) - 28 oczek (część środkowa) - 26 oczek (strona prawa) = razem 80 oczek.

7. Mamy rozliczone oczka, czas podzielić na 3 części centymetry podkroju pachy. Mierzymy pionową część podkroju pachy (czyli nie patrzymy nawet na oczka zamykane, by ukształtować łuki, zajmujemy się tylko prostym, pionowym kawałkiem). U mnie ma on około 19 centymetrów, czyli mnożąc to razy 2 (bo mam 19cm z przodu i 19 cm z tyłu), otrzymuję około 38 cm. 

8. Te 38 cm też dzielę na 3 części, co u mnie daje około 13 centymetrów. Jeszcze raz łapiemy centymetr do ręki i odmierzam sobie 13 cm na pionowej części podkroju pachy z przodu (zaczynając od dołu), miejsce zaznaczam, na przykład spinaczem biurowym. I 13cm na pionowej części podkroju pachy z tyłu - znowu zaznaczam spinaczem. Tym samy na szczycie ramienia (między spinaczami też powinnam mieć około 13 cm (mierzymy, sprawdzamy!).

9. Jeśli wszystkie otrzymane dane wrzucimy na jeden rysunek, to mamy taki schemat robienia główki rękawa:

I to samo filmowo:

Na początku filmu jest pokazane, jak sobie poradzić, jeśli nie wiemy, czy wystarczy nam włóczki na cały długi rękaw (mnie chyba raczej nie wystarczy). Żeby się nie stresować i zastanawiać, ja włóczkę ważę i wiem, że skoro mam 112 gram, to na jeden rękaw mogę przeznaczyć 55/56 gramów. To jest też zaleta robienia rękawów od góry - można dokładnie ocenić, kiedy skończyć rękaw, by był on krótki, 3/4, 7/8 czy tradycyjny długi rękaw - bo w każdej chwili możemy sweterek przymierzyć.

Zaczynamy robić rękaw - nabieramy oczka na szczycie główki. U mnie to jest 28 oczek, czyli 14 przed szwem ramienia i 14 po szwie. Nabieramy oczka na odcinku pionowym, więc postępujemy tak samo jak przy dekolcie - nabieramy z przerwami (oczko nabrane, oczko nabrane obok, oczko przerwy, oczko nabrane, oczko nabrane obok, oczko przerwy). Dzięki temu nie nabierzmy za dużo oczek i główka rękawa nie będzie nam się marszczyła.
!!!Nabierając oczka robimy te pierwsze oczka ścisło!!! Każde luźno zrobione oczko, to potencjalna dziura w dzianinie. Pilnujemy też, żeby nabierać w jednym szeregu (żeby nam powstawała równiutka linia z oczek tyłu i przodu tuz pod nabieranymi oczkami).
Nabieranie pierwszych oczek oglądamy sobie tutaj:

Kolejny rząd (oczek lewych) to jest już rząd, w którym będziemy dodawać pierwsze z oczek poszerzających główkę rękawa ( u mnie to jest po 26 oczek po lewej i po prawej stronie). Oczka dodajemy po jednym w rzędzie i zawsze na końcu rzędu.
Zaczynamy jednak od oczka brzegowego. !!!Oczek brzegowych nie będziemy przerabiać!!! Będziemy je przekładać na prawy drut bez przerabiania. Robiąc rząd oczkami lewymi układamy sobie nitkę przed drutem, wbijamy się w pierwsze oczko i bez przerabiania przekładamy na prawy drut, czyli robimy tak:

I kolejne wielkie wykrzykniki - !!!Bardzo, maniakalnie wręcz pilnujemy, żeby oczka przekładane i kolejne robione na brzegach były bardzo, bardzo ścisłe!!! Ściśle zrobione oczka na początku i na końcu rzędów to gwarancja braku dziur w dzianinie.
I jeszcze jedna uwaga - robimy sobie notatki (!!!), ile oczek już dodaliśmy na poszerzenie główki, dodatkowo zaznaczając, czy były one dodane blisko poprzedniego oczka, czy po "jednooczkowej" przerwie (bo nadal nabieramy oczka na pionowym kawałku, czyli nabieramy z przerwami).

To wracamy. Przerabiamy rząd na lewo (pamiętając o tym oczku brzegowym, które przekładamy bez przerabiania) i na końcu rzędu dodajemy pierwsze oczko na poszerzenie główki rękawa. Dodajemy je jako oczko lewe, więc wbijamy się od tyłu, w prawą stronę robótki, we właściwe oczko i przerabiamy je na lewo.

Obracamy robótkę i zaczynamy rząd prawymi, w którym dodamy "lustrzane odbicie" pierwszego oczka na poszerzenie główki - na końcu rzędu prawego.
Oczka brzegowego oczywiście nie przerabiamy, tym razem przekładamy je na prawy drut mając nitkę z tyłu robótki, czyli tak:
 

 A wszystko to oglądamy sobie tutaj:

Tym sposobem, takim "ruchem wahadłowym" dodajemy kolejne oczka na końcach kolejnych rzędów. I jeszcze raz - oczka brzegowe przekładamy, a kolejne robimy fanatycznie ścisło. Inaczej będą dziury!!!

Po dodaniu pojedynczych oczek na poszerzenie główki rękawa powinnyśmy się znaleźć na końcu pionowego odcinka podkroju pachy, czyli na początku sekwencji oczek kształtujących łuki podkroju. Nadal będziemy poruszać się "ruchem wahadłowym", ale dodając na końcu rzędu tyle oczek, ile wcześniej zostało z tyłu i z przodu zamkniętych - czyli u mnie 2-3-3-4.
!!!To jest miejsce bardzo newralgiczne. Najłatwiej tu o powstanie dziur na styku korpusu i rękawa. Dlatego najpierw uważnie oglądamy film, zwracając uwagę na to, jak powstawaniu tych dziur zapobiec!!!
Zwracam uwagę, że oczka po lewej stronie nabieramy bez zastanowienia, a dziurom przeciwdziałamy na samym początku kolejnego rzędu (przerabianego na prawo). Dziurom przed oczkami nabieranymi w rzędach robionych prawymi przeciwdziałamy już w trakcie nabierania.
 

I dalej oglądamy tutaj:

I kolejne dodawanie śledzimy tutaj:
 
 
 I jeszcze tutaj:
 

Na wszelki wypadek pokażę w zbliżeniach, jak wygląda łączenie korpusu sweterka z główką rękawa, kiedy fanatycznie pilnuje się tego, by oczka brzegowe były bardzo ścisłe. Część, w której główka była poszerzana po jednym oczku wygląda tak:

I jeszcze zbliżenie na nabieranie oczek na główkę na sekwencji oczek zamykanych na łuki pach:

Po nabraniu ostatnich oczek z sekwencji kształtującej łuk pachy - w rzędzie robionym prawymi (u mnie 4 oczka) zapominamy o robieniu w rzędach, a wracamy do robienia w okrążeniach, ale mamy mniejszy obwód rękawa niż długość żyłki, dlatego będziemy sobie żyłkę magicznie zawijać, co widać na filmie poniżej.

Ale zanim się rozpędzimy z rękawem, to musimy mieć świadomość, że rękaw powinien nam się zwężać. Ja tradycyjnie zwężam rękaw "gubiąc" w co piątym rzędzie po dwa oczka (jedno na początku okrążenia i jedno na końcu). Sugeruję zaczęcie od takiej sekwencji gubienia oczek i po przerobieniu kilku/kilkunastu centymetrów przymierzeniu swetra (wielka zaleta rękawów robionych od góry, że możemy sobie mierzyć do woli :) i zdecydowaniu, czy chcecie, żeby rękaw zwężał się wolniej (gubimy wtedy oczka na przykład w co 7., co 8. rzędzie) lub szybciej (na przykład w co 4.). Oczywiście tempo zwężania rękawa możemy zmieniać w trakcie schodzenia w dół, oby nie gwałtownie, bo zacznie się dziwnie układać.

!!!Robiąc rękaw robimy sobie notatki!!! Bo czeka nas robienie drugiego rękawa i lepiej wiedzieć, ile rzędów mamy przed sobą.
 
Jak przerabiamy dwa oczka razem na początku okrążenia w tych okrążeniach, gdzie zwężamy rękaw, oglądamy sobie tutaj:

A to, jak przerabiamy dwa oczka razem na prawo na końcu tego samego okrążenia oglądamy sobie poniżej:
 
Przy zwężaniu pamiętamy, że na końcu rękawa chcemy zrobić ozdobną plisę z pawich oczek, więc zatrzymujemy się na dole z gubieniem oczek, w takim momencie, kiedy mamy na żyłce liczbę oczek podzielną przez 17!!!

Drugi rękaw robimy analogicznie, oczywiście :)))

Będzie jeszcze jeden odcinek Tuby - techniczny, gdzie pokażemy sobie, jak pochować porządnie nitki na lewej stronie robótki, jak wyprać sweterek i co chyba najważniejsze - jak go suszyć, żeby nabrał właściwych kształtów.

Co nie zmienia faktu, że po dzisiejszym Tubowym odcinku zasadnicza część pracy jest skończona.

czwartek, 27 września 2012

MOROWE CZACHY

Ślubny był dostał w prezencie od Teściowej Swojej Jak Dotąd Jedynej morową materię na spodzień w stylu militarnym. Materiał sobie trochę poleżał, bo Ślubny zmieniał rozmiar. Kawał morowej materii uszczknęliśmy na wdzianko dla ipada, a reszta czekała. I w końcu się doczekała. Ślubny zarządził szyjemy, a mnie dwa razy nie trzeba powtarzać.
Postawiłam tylko jeden warunek - będę Morowe Spodnie ozdabiać taśmą w czaszeczki. Przyszły nosiciel spodni nie oponował zbyt intensywnie, więc oto prezentuję początkowe etapy prac nad ubiorem męskim, średnio eleganckim.

Zacznę od zrobienia niewąskiej burdy Burdzie... Szyję według wykroju na spodnie męskie lekko sportowe. 

Oczywiście zmian w konstrukcji jest całe mnóstwo: szersze nogawki, bez wywinięcia na dole, inne kieszenie i tysiąc dwieście innych drobnych zmian. Ale! Podstawa jest z prezentowanego modelu. 
To są moje pierwsze spodnie męskie, więc mam zerowe doświadczenie w dostosowaniu wykroju do potrzeb cielesnych Ślubnego. Przed rozpoczęciem szaleństw z robieniem wykroju obmierzyłam męża wzdłuż i wszerz, powstrzymując się tylko przed zmierzeniem mu obwodu bicepsu, bo to jednak spodnie. Nie zadowoliłam się pomiarami z natury, zażądałam dostarczenia mi do łap spodni idealnie pasujących i z czeluści szafy zostały wywleczone dwie pary, które mogłam sobie mierzyć do woli. Uzbrojona w perfekcyjną centymetrową wiedzę wybrałam rozmiar. Zrobiłam formę i... ja zawsze, ale to zawsze zrobiony wykrój mierzę, czy się obwody zgadzają... i się kurka wodno-ziemna nie zgadzały!!! Było o 10 centymetrów mniej niż wmawiali mi w tabelce z rozmiarami. Trafiło mnie niebotycznie, bo za rysowaniem wykrojów spodni nie przepadam, bo to wielkie płachty papieru, nieporęczne, szeleści i generalnie nie zachowuje się grzecznie. A że Ślubny mi schudnie 10 centymetrów w tydzień, to ja nie liczę.
Zrobiłam wykrój drugi raz - o dwa rozmiary większy, własnym oczom nie wierząc, bo według tabelki oznacza to, że mój mąż ma w pasie ponad 100 centymetrów!!! Ale co ciekawe, obwody mierzone z natury (czyli na wykroju) dają dokładnie tyle, ile mi potrzeba i na pewno jest to dalekie od jednego metra. 
Dochodzę do wniosku, że Burda powinna dodać jeszcze jedną tabelkę, umieszczając ją tuż obok rozmiarówki - tabelkę przeliczającą "centymetry burdowe" na centymetry ogólnie przyjęte. By ich papier pokaleczył, zawodowców!

No to sobie ponarzekałam i mogę pokazywać dalej. Ślubny stanął przed dylematem (to znaczy ja go postawiłam przed wyborem), jaką nitką szyć stebnówki. Do wyboru miał czarny, szary i biały. Trwał w dziwnym zawieszeniu przez kilka minut, aż mnie zgniewało nieco i rzuciłam lekko złośliwie: "Jeszcze czerwone Ci mogę te szwy zrobić." I tu mi się Ślubny rozpromienił i zażyczył sobie czerwieni... 

Wcale źle to nie wygląda, będzie awangardowo. Jak widać, czaszki pojawiają się na klapkach kieszeni, ale wrzucę je też jako ozdobę szlufek. I wystarczy, bo co za dużo, to niezbyt zdrowo.

I tym sposobem od dwóch dni szyję kieszenie i klapki do kieszeni! Stebnówki, kieszenie przyszywane nie na płasko, tylko tak, żeby odstawały od nogawek (z dodatkowymi paskami materiału, między kieszenią, a materiałem spodni), czaszeczki, kieszonki na kieszeniach... Ślubny to wymagający klient z wielką fantazją i wiarą, że ja wszystko dam radę uszyć :)))

Ale radocha z szycia jest gigantyczna, szczególnie, kiedy po pokazaniu pierwszej skończonej i dopieszczonej klapki Ślubny zaczął klaskać uszami i wydawać z siebie radosne pomruki.

I jeszcze fotki kieszeni "udowej" w fazie przygotowań do przyszycia, żeby było widać, że kieszeń według wyobrażeń Ślubnego, to nie jest ładnie przyszyty kwadracik, ewentualnie prostokąt. A skąd! Z fajerwerkami i wodotryskami ma być!

I na wszelki wypadek machnęłam Wam fotkę mojego miejsca krawieckiej pracy :))) Perfekcyjna Pani Domu leciałaby tam sprzątać o drugiej w nocy, bo jak tu spać, wiedząc, że ma się taki bałagan na stole... ja tam śpię spokojnie.

Dzisiaj mam zamiar skończyć drogę przez kieszeniową mękę i może zszyć choć jeden szew dłuższy niż 25 centymetrów :) 
A jak skończę... wiecie, co oznacza fakt, że szyłam dla Ślubnego... będzie bardzo nietypowa sesja modowa :)))))

wtorek, 25 września 2012

OPONKI I BRZUSZKI

Będzie o oponkach i brzuszkach :)))) Kto pomyślał, że o tych w okolicach talii, ten się musi przenieść nieco wyżej... w okolice szyi.
Bo pozazdrościłam tym wszystkim, którzy razem-dziergają Otulacze i postanowiłam też takowy wydziergać. Z wielkim bólem, bo przecież wiadomo jak wielką miłośniczką pawich oczek jestem, zrezygnowałam z ażurów i postawiłam na prostsze wzory.
I tak oto powstały Oponki i Brzuszki:

Gdyby ktoś chciał sobie zrobić Oponki dla siebie, to przepis jest następujący:
Weź motek dowolnej włóczki z szafy z zapasami i druty z żyłką. Nabierz tyle oczek, by mieć obwód około 70 centymetrów i rób na zmianę - cztery okrążenia prawymi, cztery okrążenia lewymi, cztery prawymi, cztery lewymi. Gdy osiągniesz pożądaną wysokość, oczka zamknij. W miejscu, gdzie był początek okrążenia nabierz na samym dole 7 oczek włóczką w kontrastowym kolorze i zrób "taśmę" z bąblami. Bąble rób w każdym siódmym rzędzie, a samą taśmę zrób wzorem ryżowym (nabieramy nieparzystą liczbę oczek, np. 7 i robimy 1. rząd: oczko prawe, oczko lewe, prawe, lewe (a w co siódmym rzędzie bąbel!), prawe, lewe, prawe; 2. rząd i dalsze - tak samo jak pierwszy, co nam da taki efekt, że na prawej stronie robótki nad oczkiem prawym powstanie lewe i odwrotnie). Kochamy wzór ryżowy za to, że robiąc nim, robótka nawet tak wąska jak ta taśma, nam się nigdzie nie zawija. Taśmę rób tak długo, by po przyszyciu jej końca do początku trochę ściskała Oponkę. Zamknij oczka taśmy, przyszyj do miejsca, gdzie oczka na taśmę były nabierane. Załóż i noś z dumą.

Oponka ma takie fajne wybrzuszenia, dzięki robieniu na zmianę 4 okrążeń prawymi i 4 lewymi. Lewe oczka nam wyłażą na wierzch, a prawe wpadają do środka i mamy efekt trójwymiarowej faktury:

***
A ja idę szyć. Na tapecie są dwa duuuuuuuuuuuuże, kręte i skomplikowane projekty. Ten pierwszy męski. Ten drugi damski. 
I do tego drugiego projektu, damskiego, czyli oczywiście dla mnie, potrzebowałam materiału na podszewkę. I zaparłam się zadnimi łapami, ze żadnych czystych poliestrów sobie nie wszyję. Nie i koniec. Poszłam zatem do pobliskiego second handu, przeryłam kopiec z prześcieradłami i znalazłam wielgachne prześcieradło w idealnym kolorze, dopasowanym do materii wierzchniej. Prześcieradło, które ma 60% bawełny i 40% poliestru - czyli w dotyku jest bardziej naturalne i tkanina "oddycha". Bez żalu dokonałam wymiany 10 złotych na metry prześcieradła, wróciłam do domu i rzuciłam zakup na podłogę, żeby sprawdzić, czy na pewno nie ma jakiś plam niespieralnych i skaz w materiale, które będę musiała omijać przy krojeniu. A co się dzieje, kiedy na podłodze pojawia się kłąb materii dowolnej? To się dzieje:

***
I zaglądajcie regularnie do Galerii Rzeczy Razem Robionych, bo nowe "zdjęcia chwalebne" pojawiają się w zasadzie co dzień :))) 
I przy okazji Razem-robienia... pojawiły się prośby o to, by w ramach następnej wspólnej akcji zająć się, tak dla odmiany, Razem-szyciem. Nie ukrywam, że to będzie dla Was i dla mnie większe wyzwanie, ponieważ łatwiej rozliczyć oczka na sweterek niż dopasować wykrój bluzki. 
Zadanie trudne, ale to nie znaczy, że niemożliwe. Propozycja jest taka - zrobimy wspólnie, od zera własny wykrój na prostą, ale bardzo efektowną spódnicę i na podstawie tego wykroju uszyjemy sobie powoli i krok po kroku, tłumacząc kolejne działania, kiecki, szalejąc kolorystycznie oraz z ozdobami i dodatkami. I tu pada pytanie, co Wy na to??? Dajcie znać, ile osób będzie zainteresowanych Razem-szyciem i czy mam się szykować na jesienne wspólne szaleństwa krawieckie :)))))

niedziela, 23 września 2012

TUBA RAZEM ROBIONA - część czwarta

W części czwartej zajmiemy się:
- zrobieniem podkrojów pach w przodzie,
- uzyskaniem pożądanego kształtu dekoltu,
- zszyjemy szwy na ramionach,
- wykończymy dekolt.


Po części trzeciej mamy na drutach gotowy tył. Nie zamykamy jednak żadnych oczek, ponieważ szwy na ramionach będziemy zamykać metodą zszywania ze sobą "żywych oczek" (grafting), a oczka, które staną się tyłem dekoltu też przydadzą nam się gotowe do użycia. Jedyne, co robimy, to zostawiamy sobie dostatecznie długą nitkę do późniejszego zszywania (na filmie zostawione jest troszeczkę za dużo - wystarczy około metra), zwijamy ją i zabezpieczamy sobie spinaczem biurowym lub klamerką do bielizny, żeby nam te zwisające metry nie wchodziły w paradę. 
Liczymy sobie jeszcze, ile oczek mamy ostatecznie na drutach na górze tyłu (przyda nam się to do ustalenia wielkości dekoltu z przodu - u mnie to 104 oczka) i... porzucamy tył.

Przenosimy się do przodu. Jednak zanim zrobimy choć jedno oczko, musimy zdecydować, jak nieprzyzwoity dekolt chcemy mieć.
Patrzymy na  obrazek poglądowy:

Najpierw głębokość dekoltu. Wiem, że z tyłu po zamknięciu sekwencji oczek na podkrój pachy zrobiłam jeszcze 60 rzędów robótki. Dekolt grzeczny to będzie taki, który zacznie się mniej więcej w połowie tej ilości rzędów (czyli po 30. rzędzie zamkniemy pierwsze oczka na ukształtowanie dekoltu). Jeśli ktoś chce mieć dekolt bliżej szyi, to może sobie to tego dołożyć maksymalnie 10 rzędów. Jeśli ktoś chce mieć dekolt bliżej pępka, to może sobie odjąć (i zaczynać na przykład po 20 rzędzie).
Ja się decyduję na dekolt grzeczny i będę robić go od 31. rzędu prawych oczek.

Szerokość dekoltu. Tutaj ustalenia są już bardziej standardowe. Bierzemy liczbę oczek, które mamy na końcu tyłu - czyli moje policzone 104 oczka (czyli szerokość tyłu pomniejszona o oczka zamknięte na podkroje pach z lewej i prawej strony). Dzielimy te oczka na pół: 104/2=52. To będzie całkowita liczba oczek zamkniętych na ukształtowanie dekoltu. Drugie 52 oczka dzielimy ponownie na dwa, żeby wiedzieć, ile oczek będzie na ramionach: 52:2=26.
(Jeśli ktoś ma nieparzystą liczbę oczek, to jedno "nadparzyste" oczko wciska w dekolt, czyli gdybym ja miała oczek 105, to zamykałabym na dekolt 53 oczka, a na ramiona dzieliła nadal pozostałe 52.)
Ale! 52 oczka to cała szerokość dekoltu, a my przecież chcemy mieć na dole ładne łuki, tak samo ładne jak przy podkrojach pach. A zatem i sekwencję zamykania oczek pożyczymy sobie z podkrojów pach. U mnie to było 4-3-3-2, czyli razem 12 oczek. 12 oczek z prawej plus 12 oczek z lewej, to razem 24 oczka potrzebne na ukształtowanie łuków dekoltu. A zatem całkowitą szerokość dekoltu 54 oczka pomniejszę o te 24 oczka i wyjdzie mi, że w pierwszym rzędzie zamykam 52-24 oczka, czyli 28 oczek na środku. 
To teraz to samo na rysunku poglądowym:


I jeszcze raz to samo w wersji filmowej:


To po długim wstępie teoretycznym łapiemy w końcu za druty i zaczynamy robienie przodu od ukształtowania podkroju pach.
Po pierwsze okazuje się, że nie mamy nitki z kłębka - dowiązujemy ja sobie na początku rzędu, przy czym zaczniemy od oczek lewych i rząd ten przerobimy cały lewymi (nic nie zamykając). Dopiero w następnym rzędzie (robionym prawymi) zaczniemy korzystać z sekwencji zamykania oczek do kształtowania podkroju pachy. 
Ta sekwencja to u mnie 4-3-3-2. Ale pamiętamy, że pierwsze 4 oczka zostały już zamknięte, a zatem na przodzie zamkniemy kolejne 3-3-2 oczka.


!!!Korzystamy z notatek zrobionych w czasie robienia tyłu i zaznaczamy sobie każdy kolejny zrobiony rząd, żeby na pewno uzyskać taką samą wysokość tyłu i przodu!!!

Po ukształtowaniu podkroju pachy robimy tyle rzędów prawymi, ile zdecydowaliśmy, żeby uzyskać pożądaną głębokość dekoltu - u mnie to jest 30 rzędów. W rzędzie 31. zaczynam kształtować dekolt.
Na wszelki wypadek jeszcze raz rysunek poglądowy:

I na wszelki wypadek te same wyliczenia w wersji filmowej:

I druga ich część:

Zamykam na samym środku 28 oczek. Oznacza to, że mam 104 oczka na drucie odjąć te 28 - pozostaje 76 oczek, czyli po 38 oczek z dwóch stron dekoltu.
A zatem mój pierwszy rząd kształtowania dekoltu będzie wyglądał następująco: 38 oczek prawymi - zamykam 28 oczek - 38 oczek prawymi.

Co filmowo wygląda tak:


Teraz będziemy się zajmować prawą strona dekoltu przodu i w każdym prawym rzędzie zamkniemy kolejne oczka z sekwencji kształtowania dekoltu (u mnie 4-3-3-2).
Każdy z robionych rzędów zaznaczamy sobie w notatkach, pamiętając, że całość przodu mam mieć określoną liczbę rzędów wysokości (u mnie 60 rzędów).

Po sekwencji oczek zamykanych na potrzeby kształtowania dekoltu robimy dalej prosto, aż do osiągnięcia określonej wysokości, takiej samej jak tył.

A później przenosimy się na drugą stronę dekoltu i tam zajmiemy się jego kształtowaniem, jak w odbiciu lustrzanym. Tym razem musimy zamykać oczka na stronie lewej i stajemy przed dylematem, czy zamykać pierwsze oczka (u mnie 4 oczka) już w pierwszym przerabianym rzędzie (czyli tuż po zamkniętych oczkach na środku dekoltu), czy zamykać je dopiero po przerobieniu dwóch rzędów (jednego lewymi i jednego prawymi, by mieć odstęp od tych pierwszych zamykanych). Zdecydujemy się ten pierwszy wariant, czyli zamykanie oczek od razu, na początku pierwszego rzędu.
Zamykamy w takiej samej sekwencji jak poprzednio i następnie robimy tą część dekoltu w górę tak, by osiągnąć taką samą liczbę rzędów co w tyle i po przeciwnej stronie dekoltu.



Czas na zszycie sweterka na ramionach. Będziemy zszywać, łącząc "żywe oczka", czyli bez zamykania ich, tylko prosto z drutu. Potrzebna będzie igła z dużym uszkiem, żeby nam nitka przeszła i spinacz biurowy. Spinaczem oznaczymy sobie na tle sweterka tyle samo oczek, ile mamy na ramieniu na przodzie (żeby wiedzieć, dokąd zszywać). U mnie spinacz ląduje po 26. oczku na tyle. Etap przygotowań oglądamy sobie tutaj:

Teraz będziemy zszywać. Proponuję najpierw spokojnie obejrzeć wszystkie filmiki pokazujące zszywanie. Pamiętamy, że zawsze łapiemy po dwie nitki - nitki sąsiadujące z oczek leżących obok siebie. Żeby nam się oczka przy zszywaniu nie przekręcały, to układamy je sobie na drucie "na płasko", co może sprawiać na początku trochę trudności, ale po pierwszych kilku oczkach będzie doskonale wiadomo, że patrzymy sobie na oczka tak, jakbyśmy chciały na nie spojrzeć od przodu (od góry) i wtedy na pewno nie zaczniemy ich zszywać przekręconych.
To głęboki oddech i bez paniki oglądamy, a później próbujemy na swoich sweterkowych ramionach. A jeśli ktoś nadal czuje się spanikowany, to robimy sobie dwa małe kwadraty z innej włóczki i na tych próbkach testujemy sobie, jak nam idzie i dopiero, kiedy jesteśmy uspokojeni, że to nie takie trudne, wracamy sobie do Tuby.

I jeszcze kilka oczek do zszycia i kończymy zszywanie, zabezpieczając nitkę na końcu:

I przenosimy się na drugie ramię. Żeby mieć na początku drutów odpowiednie końcówki robótki, oczka ramienia przodu przekładamy sobie na drugi drut (co widać jeszcze na poprzednim filmie) i postępujemy analogicznie do pierwszego zszywanego ramienia:


Zszywamy ramię do końca i zabezpieczamy nitkę. I teraz... mamy wprawdzie oczka tyłu dekoltu ciągle na żyłce, ale biegiem udajemy się w kierunku najbliższego lustra, bo to jest ten moment, kiedy w końcu możemy naszą Tubę przymierzyć (zdjęcia z przymiarek mile widziane :))) Uwaga na to, żeby nam w tym przymiarkowym entuzjazmie nie zjechały oczka z żyłki. 

Uradowane efektami przystępujemy do wykończenia dekoltu. Oczka z tyłu mamy już gotowe do przerobienia i od niech zaczniemy. Przerabiamy je na prawo, następnie nabieramy oczka na pionowym fragmencie dekoltu. Nie wbijamy się w każdy rząd i nie nabieramy na nim oczka (wyjdzie ich wtedy za dużo i dekolt zacznie nam falować). Zamiast tego działamy z przerwami, czyli nabieramy oczko na pierwszym rzędzie, nabieramy oczko na drugim rzędzie, trzeci rząd opuszcamy, nabieramy oczko na czwartym i piątym, szósty opuszczamy i tak dalej.
Przy przechodzeniu od oczek tyłu do oczek nabieranych pionowo staramy się, żeby nie powstała tam dziura, jak jej uniknąć oglądamy sobie na filmie. Na filmie zwracamy też uwagę na to, jak ważne jest dociągnięcie oczek (zrobienie ich bardzo ścisłych) przy przechodzeniu między kolejnymi sekwencjami oczek zamykanych na ukształtowanie dołu dekoltu.

Jak poprawnie nabrać ostatnie oczko oglądamy sobie na filmiku poniżej. Kiedy już mamy nabrane oczka na plisę, to przerobimy jeszcze dwa rzędy. Pierwszy prawymi oczkami na naszych standardowych drutach, natomiast drugi i ostatni przerabiany rząd to już przygotowanie do zamknięcia oczek. Czyli postępujemy tak, jak przy zamykaniu oczek na dole sweterka. Dobrze jest wziąć grubsze druty, by ten ostatni rząd miał luźno zrobione oczka (lub zrobić je bardzo luźno na tych samych drutach, co jest jednak trudne). 
Jeśli ktoś ma ozdobną plisę robioną na dole innym kolorem, to ten ostatni rząd luźniejszych oczek może też zrobić innym kolorem, wtedy będzie miał taki efekt, jak ja w szarej Tubie:

Filmowo śledzimy sobie ostatnie rzędy dekoltu tutaj:

Te luźne oczka zamykamy później szydełkiem, zaczynając od strony, po której nie ma nitki z kłębka.


Uwaga na zbyt ścisłe zamknięcie oczek dekoltu. Zanim obetniemy nitkę z kłębka, mierzymy, czy wykrój jest na tyle duży, że przechodzi nam przez głowę!!! Jeśli nie, czeka nas prucie ostatniego, zamykającego rzędu (tego zamykanego szydełkiem) i rzędu przed nim i zrobienie tego ostatniego "drucianego" rzędu na grubszych drutach niż poprzednio.
Jeśli wszystko jest ok, to zabezpieczamy nitkę, obcinamy i korpus Tuby mamy gotowy.


Jeżeli ktoś chce sobie zrobić bluzeczkę bez rękawów, to w tym miejscu wykańcza podkroje pach. Wykańcza je dokładnie tak samo, jak wykrój dekoltu, czyli nabiera oczka wzdłuż podkroju (w częściach pionowych korzystając z zasady, dwa rzędy nabieramy oczka, trzeci rząd przeskakujemy, w czwartym i piątym nabieramy, szósty przeskakujemy itd.). Następnie jeden rząd prawymi na normalnych drutach i drugi rząd prawymi na grubszych drutach (ewentualnie zmieniając kolor) i zamyka oczka szydełkiem.


My natomiast spotykamy się następnym odcinku, w którym będziemy szaleć zdobniczo i zaczniemy robić rękawy.

czwartek, 20 września 2012

PŁETWA REKINA

Postanowiłam przetestować Brzydala w sposób ekstremalny, czyli szyjąc Spódnicę Wielo-kieszeniową i Mnóstwo-odszyciową. Szukając wykroju w Burdzie, porzuciłam ocenę modeli na zasadzie "podoba mi się - nie podoba mi się", a oceniałam jedynie pod kątem ilości naszytych na siebie warstw materiału, długości stebnówek w metrach i zagęszczenia kieszeni na metrze kwadratowym. Szybko się okazało, że zwycięzcą jest... Płetwa Rekina :))))
To może ja pokażę "zajawkę", by zaostrzyć apetyt na oglądanie całości i od razu przejdę do wyjaśnienia, czemu, ach czemu spódnica od pierwszego rzutu oka zyskała wdzięczne miano Płetwy Rekina.

Jako materiał poglądowy do analizy nazwy projektu posłuży rysunek modelu przefotografowany z Burdy.
Patrzymy na obrazek i...

... na schemacie tyłu od razu rzuca się na nas ten godet wszyty w tylny szew, w celu poszerzenia dołu. Moja pierwsza myśl: "ja cię kręcę, będę miała kieckę z płetwą rekina!!!". Moja druga myśl: "za żadne skarby tej płetwy nie chcę!!!". Moja trzecia myśl: "płetwa won, będzie pęknięcie!!!". Ale nazwa już została.

Jak widać spódnica to model 129 z Burdy 08/2001. Oprócz skasowania płetwy w rozcięciu tyłu, dokonałam oczywiście machlojek przy zaszewkach (działanie u mnie standardowe), a w ramach stawiania Brzydalowi wyzwań dołożyłam od siebie wypustki jako wykończenia odszyć kieszeni. I oczywiście zignorowałam sugestię, że mam to szyć z materii elastycznej.

Zapięcie na zamek jest sprytnie schowane w szwie środkowym przodu, ukryte pod ozdobnym jęzorem do zapinania (poniżej w wersji rozchełstanej, wszystko-ujawniającej :))).

Z tyłu oczywiście także kieszenie, które razem z podwójnymi przeszyciami wszystkiego, co się da, z zaszewkami włącznie(!!!), jeszcze bardziej upodabniają Płetwę do jeansów (oczywiście i te kieszenie wykończone wypustką, a co!):
To zdjęcie najwierniej oddaje rzeczywisty kolor materiału.

Krótko i węzłowato podsumowując ten projekt, jako test Singera 4423 Heavy Duty - to naprawdę jest maszyna, która radzi sobie ze wszystkim. Po raz pierwszy w swoim krawieckim życiu nie zastanawiałam się, czy maszyna da radę. Nawet mi do głowy nie przyszło, że sześć warstw materiału może stanowić jakikolwiek problem. Nie mrugnęłam okiem, kiedy przyszło do stebnowania góry spódnicy, czego do tej pory nie lubiłam strasznie, bo przejechanie przez szew to zawsze była loteria - zerwana nitka, złamana igła, czy krzywy szew.

Jedyny wniosek, a raczej nauczka na przyszłość, jaką mam - Brzydal jest czuły na nici, jakie mu się nawinie. Bardzo mi zależało, żeby tutaj nici były jak najbardziej zbliżone do koloru tkaniny i nie mając w pasmanterii żadnego wyboru, kupiłam szpulkę firmy bliżej mi nie znanej, ale nici niby poliestrowe, a wyglądały jak kłacząca bawełna. Co ciekawe maszyna nie zrywała nitki, tylko kilka razy (dokładnie sześć) zdarzyło jej się "przepuścić ścieg" (co na całe te metry, jakie machnęłam przy Płetwie, to i tak nikły problem). Oczywiście inna nitka, plus te same ustawienia maszyny, plus ten sam materiał i tak samo poskładany - wszystko pięknie i bezproblemowo. Ale się spostrzeżeniem dzielę, może się komuś przyda.

No to chyba czas na pokazanie, jak Płetwa Rekina wygląda na żywym organizmie - przepraszam za marną jakość zdjęć, ale miałam czas na zrobienie ich, akurat w czasie podwójnego "zaćmienia": chmury "zaćmiewały" słońce na niebie (ciemna atmosfera) i coś "zaćmiło" mnie, że przecież mogę sobie włączyć te niezliczone lampy w łazience (ciemna masa... ze mnie :))). A na poprawki już nie było czasu. Ale co ma być widać, to jest:

I na wszelki wypadek z przodu, a przy okazji widać, że machnęłam sobie - jak na moje standardy - mini!!!


I jeszcze wspomnienie po płetwie, czyli pęknięcie z tyłu:

I szyciowo to nie koniec mojego szaleństwa... bo już się wykluł następny projekt... bardziej niż nietypowy... i jak już powstanie, to będzie go prezentować wyjątkowo urocza modelka :)))

***
To teraz będzie smutna historia... z happy-endem :)))
Robię sobie moją Błękitną Krew, robię spokojnie, od góry, centymetra używam, rąsie zacieram, że skończyłam poszerzanie kiecki na biodrach, czyli mam tak:

I tknęło mnie, żeby toto przymierzyć na własnych krągłościach... przymierzyłam... dałam się ponieść emocjom... ogarnęło mnie niedowierzanie... obmierzyłam się i... sprułam, czyli znowu mam tak:

Bo się okazało, że schudłam :))) i standardowe wymiary powinnam skorygować. A że nie nosiłam ostatnio nic bardzo obcisłego, to nie zauważyłam ubytków, ale przy dopasowanej Błękitnej Krwi było widać. Dobrze, że to wszystko się działo przed Płetwą Rekina, dzięki temu już na etapie robienia papierowego wykroju bardzo uważnie mierzyłam obwody, bo pruć szydełkowe mogę, ale pruć zszyte to raczej nie :)

***
 Kto nie jeszcze nie zauważył, to spogląda tuż pod nagłówek i obok zakładki "Nauczanie" zauważa zakładkę "Galeria Rzeczy Razem Robionych" - się zagląda i się podziwia, regularnie, tak jak regularnie, mam nadzieję, Galeria będzie uaktualniania. Oczywiście nowe "obiekty zachwytu" mile widziane, proszę słać mailowo, będę uzupełniać, ku chwale kobiet robiących.

***
A że jesień blisko, to Ślubny postanowił pogonić letnie biedronki i zafundować nam jesienne liście. Ślubnemu dziękujemy, tym bardziej, że jesienny nagłówek oznacza, że mam komplet "nagłówkowy" na cały rok :)
***
I jeszcze zdjęcie kompromitujące, ale nie nas, tylko Małego. Bo Mały miewa takie poranki, kiedy bardzo nie chce się obudzić razem z nami. I my sobie możemy wstać i pójść w siną kuchenno-łazienkową dal, ale on zostaje w łóżku...

wtorek, 18 września 2012

TUBA RAZEM ROBIONA - część trzecia

W trzeciej części Tuby zajmiemy się zrobieniem podkroju pachy i tyłu.

Podkroje pachy będziemy robić w miejscach, w których mamy wstawione markery: ten oznaczający początek okrążenia oraz ten po przeciwnej stronie oznaczający połowę okrążenia.

Żeby sobie pomóc w modelowaniu kształtu podkroju pachy, możemy sięgnąć po bluzeczkę, która nam w tych okolicach dobrze leży  i zmierzyć, ile nasz podkrój ma mieć szerokości i ile wysokości. A mierzymy sobie tak:

U mnie zazwyczaj jest to około 4 lub 5 centymetrów szerokości i 21 centymetrów wysokości (od początku podkroju do ramienia, ale mierzone prosto do góry, a nie po krzywiźnie). 
Na początek interesuje nas bardziej te 4 centymetry, czyli ile mamy sweterkowi po bokach "wygryźć". Żeby to się wyjaśniło w przełożeniu na oczka robótki mierzymy sobie, ile oczek na drucie daje nam potrzebne 4 centymetry. U mnie okazało się, że jest to około 12 oczek. Nie będziemy wszystkich dwunastu zamykać na raz, bo zamiast pięknego łuku miałybyśmy pod pachą kąt prosty. Rozłożymy sobie te oczka na trzy, a nawet cztery rzędy.
Ja sobie swoje podzieliłam tak: 4 - 3 - 3 - 2 (razem 12 oczek).
Przy grubszych włóczkach takim zwyczajowym zestawem zamykanych oczek jest: 4-3-2.
Na wszelki wypadek to samo obrazkowo:

Kiedy już wiemy teoretycznie, jak mamy zamykać oczka, żeby podkrój pachy był kształtny i bez zarzutu, przechodzimy do praktyki.
Zrobimy ostatnie okrążenie, w którym zamkniemy pierwsze oczka podkroju pachy.

Zaczynamy robić to okrążenie normalnie. UWAGA!!! Zostawiamy jeszcze marker początku okrążenia na jego miejscu!!! I robimy same prawe, aż prawie dojdziemy do drugiego markera, zatrzymamy się z prawymi oczkami w miejscu, gdzie przed markerem będziemy miały nasze pierwsze 4 oczka do zamknięcia. Te cztery oczka zamykamy (po zamknięciu trzeciego oczka trzeba będzie w końcu pożegnać marker i dopiero po jego zdjęciu zamknąć ostatnie oczko). Mamy połowę podkroju pachy (od strony tyłu). Żeby zrobić drugą połowę od razu zamykamy kolejne 4 oczka (mamy "dziurę"na 8 oczek). Dalej robimy prawe i znowu zatrzymujemy się, kiedy do markera pozostanie nam 4 oczka - zamykamy je tak samo - 4 przed markerem i cztery po markerze.

To teraz to samo filmowo, czyli jak sobie określić wymiary podkroju pachy, jak to przełożyć na swoje własne oczka i jak zacząć pierwsze okrążenie:


I jak zamknąć pierwsze oczka na podkrój pachy:


I na wszelki wypadek, jak zamknąć oczka przy drugim, ostatnim markerze:


Teraz zapominamy, że mamy druty z żyłką i przestajemy robić w okrążeniach, a zaczynamy traktować żyłkę jak zwykłe druty i będziemy robić w rzędach, po prawej stronie robótki oczka prawe i po lewej stronie - lewe oczka.

Do tej pory na ukształtowanie podkroju pachy mamy zamknięte tylko pierwsze cztery oczka, a czeka nas jeszcze zamknięcie kolejno: 3-3-2 (przypominam, że to są wyliczenia oczek dla mojej włóczki i drutów, w Waszym przypadku ta sekwencja może być nieco inna). Zrobimy to już tylko na tej części robótki, z której powstanie tył sweterka (przodem się nie zajmujemy, mamy go na żyłce, ale nawet końcem druta tej części robótki nie tykamy).
Ten pierwszy rząd robiony prawymi oczkami zrobimy od brzegu w brzeg, bez zamykania kolejnych oczek (gdybyśmy w tym rzędzie zamknęły kolejne 3 oczka, to one by nam się "zlały" z tymi poprzednimi 4 oczkami).
Kolejne oczka zamkniemy zaczynając od lewej strony - gdzie zamkniemy je przerabiając je po dwa razem na lewo:

Żeby podkrój pachy był symetryczny po lewej i prawej stronie tyłu "te same" 3 oczka zamkniemy na początku następnego przerabianego rzędu, tym razem przerabiając je po dwa razem na prawo:

Podsumowując - w moim przypadku podkrój pachy został ukształtowany tak (przypominam sekwencja zamykania oczek 4-3-3-2):
1 okrążenie - robimy prawymi i zamykamy po 4 oczka przed i po każdym z markerów
2. rząd (robimy już tylko część tyłu sweterka) - cały prawymi
3. rząd - zamykam 3 oczka na początku (przerabiając je na lewo), reszta rzędu lewymi
4. rząd - zamykam 3 oczka na początku (żeby było symetrycznie), zamykam je na prawo i rząd do końca prawymi
5. rząd - zamykam 3 oczka na początku przerabiając je na lewo, do końca lewymi
6. rząd - zamykam 3 oczka na początku (żeby było symetrycznie), zamykając je na prawo, rząd do końca prawymi
7. rząd - zamykam 2 oczka na początku zamykając je na lewo, rząd do końca lewymi
8. rząd ostatni kształtujący podkrój pachy -  zamykam 2 oczka na początku, zamykając je na prawo, rząd do końca prawymi.


Powinien być śliczny kształtny łuk podkroju pachy. Dalej robimy prosto, prawymi na prawej stronie, lewymi na lewej stronie robótki, aż osiągniemy potrzebną wysokość od początku podkroju pachy do ramienia (w moim przypadku 21 centymetrów, mierzone pionowo, a nie po krzywiźnie łuku) - patrz obrazek drugi :)))

!!!UWAGA!!! Zapisujemy sobie koniecznie dwie informacje - jak wyglądała nasza sekwencja zamykania oczek na podkrój pachy i - co ważniejsze!!! - notujemy sobie, ile rzędów w górę ma nasz powstający tył. Będzie nam później łatwiej zrobić przód.

U mnie notatki wyglądają tak: mam zapisaną sekwencję oczek, a później sposobem "kwadracikowym" zaznaczam sobie każdy rząd prawymi oczkami, jaki zaczynam (lewych nie kreseczkuję, żeby było troszkę mniej zaznaczania :)))

Jeszcze kwestia tego, jak przerabiać oczka brzegowe, czyli pierwsze oczka, jakie schodzą nam z drutu na początku każdego rzędu. Moja sugestia jest taka, żeby je przerabiać tak, jak schodzą z drutu, czyli po prawej stronie przerobić je na prawo, a po lewej - na lewo (oczywiście jeśli ktoś jest przyzwyczajony, że oczka brzegowe przerabia zawsze na prawo, to niech przyzwyczajeń nie zmienia i robi tak, jak mu wygodnie). Najważniejsze jest to, żeby oczka brzegowe nie wychodziły nam luźniejsze niż reszta robótki, dlatego zawsze dociągamy nitkę po ich zrobieniu (zarówno na początku, jak i na końcu rzędu).

W następnym odcinku zakończymy walkę z tyłem sweterka i zajmiemy się przodem - czyli dorobimy na przodzie podkroje pach i zrobimy dekolt.