Weekend spędziliśmy w samochodzie, na trasie Wielkopolska - Podlasie - Wielkopolska. Przejechaliśmy się wyrobem autostradopodobnym, posłuchaliśmy zestawu "pieśni podróżnych" (na każdy wyjazd Ślubny szykuje nowy mix muzyczny) i... ja sobie pomachałam szydełkiem. Machałam na tyle skutecznie, że zrobiłam sobie odcisk na dłoni :))) Ale wydajność miałam rekordową i wystarczyło kilka dodatkowych godzin wczoraj i dzisiaj, by "uszydłek podróżny" zyskał ostateczną formę - pokrowca na mojego nowego laptopa.
Całość z bawełny - korpusik z potrójnej nitki, a ażury na wierzchu z pojedynczej. Spód jest czarny, żebym się nie musiała martwić, że się zbyt szybko brudzi.
Co najlepsze szydełkowałam bez możliwości "przymiarki", bo model został w domu, ale po powrocie okazało się, że jest doskonale. No może dwa, trzy milimetry w obwodzie mniej by nie zaszkodziło, ale z drugiej strony sprzęt ma mini nózie i wtedy pewnie by się o te nózie zaczepiało przy wkładaniu.
Ślubny już wymyślił wersję De Lux - z gładkiego atłasu w takim samym zestawie kolorystycznym, czyli czarny spód i biały wierzch i na to taka sama czarna, szydełkowa góra... pewnie nawet się zbiorę w sobie, nabędę niezbędną materię i zrobię wersję "w wysokim standardzie"... kiedyś :)))
Szydełkowa wersja ma taką zaletę, że daje pokrowcowi grubość i mięsistość, a przez to całkiem dobrze chroni zapokrowcowanego laptopa. Przy materiale potrzebna będzie warstwa czegoś miękkiego w środku.
***
Jakoś zapomniałam napisać przy okazji wpisu z pierwszą częścią Tuby Razem Robionej, że oczywiście niecierpliwie czekam na fotki Tub i Otulaczy w różnych stadiach rozwoju. (Mail, jeśli ktoś jeszcze ze mną nie korespondował, jest dostępny w profilu Bloggera.)
I od razu informuję, że kolejny odcinek Tuby będzie zapewne w czwartek.
***
A w ramach rozrywki, choć o bardzo dramatycznym wydźwięku, będzie Mały.
Nasze weekendowe wyjazdy nigdy się kotu nie podobały i za każdym razem tuż po wejściu za próg mieszkania słyszymy, co kocio myśli o tym, że nikt go nie głaskał, nie ganiał i nie miotał mu piłeczek w firanki przez około 30 godzin.
Tym razem też było standardowo, my w próg, Mały w ryk, ale zgrzyt klucza w zamku musiał go obudzić, bo zwierzę było makabrycznie nieprzytomne i takie nieprzytomne schodziło z antresoli i darło paszczę... a Ślubny tym razem to uwiecznił, bo są tacy, co nie wierzą, że Mały w ogóle wydaje z siebie jakiekolwiek dźwięki. No to proszę dźwięki stereo i w kolorze:
Oczywiście trzy minuty później Mały galopował już po mieszkaniu i nieco zbyt aktywnie uczestniczył w rozpakowywaniu toreb, a wszelkie pretensje poszły w zapomnienie.
***
A w ogóle to ma miejsce sytuacja u mnie bardzo rzadko spotykana... nie mam nic na drutach, szydełku, maszynie!!! (To znaczy mam naszą Tubę, ale to jest robótka poglądowa, więc się nie liczy.). Czuję się dziwnie i pewnie pójdę za chwilę grzecznie na antresolę w poszukiwaniu inspiracji. Sama jestem ciekawa, co mi z tego poszukiwania inspiracji wyjdzie... i chyba nawet wiem... czas wrócić do dawno planowanego projektu, który ciągle coś wypychało z kolejki :)))
To ja idę, a Was zostawiam z Małym w wersji niegrzecznej, bo kocio pokazuje... sami zobaczcie :))))
Wciąż podtrzymuję opinię o Twoim pozaziemskim pochodzeniu. No bo jak to można: i Tuba i ochronka dla laptopa i jeszcze jakieś lekcje poglądowe, no zmiłowania:). Ale tu, w tym miejscu chcę podziękować za poradnik nabierania oczek z łańcuszka, fajna metoda i juz mam na nia pomysł.
OdpowiedzUsuńA z moją kotką mam to samo. Ile ja się nasłucham, natłumaczę, naprzepraszam, zanim łaskawie da się pogłaskać po mojej długiej nieobecności (którą oczywiście głównie prześpi)
Ciekawe, co na to pozaziemskie pochodzenie moja własna mama :)))
UsuńNabieranie oczek na łańcuszek bywa bardzo przydatne i czekam na realizację pomysłu :)
A koty chyba tak mają - nasz też śpi, jak nas nie ma, krzywda mu się nie dzieje, ale po powrocie musimy wysłuchać litanii skarg i zażaleń :)
ekstra !
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję :)
UsuńBardzo wieczorowy pokrowiec:) Podziwiam misterną robotę!A kocia to aż żal mi się zrobiło. Taki bidul samiutki, opuszczony. Ile Wam chciał sierotek powiedzieć.
OdpowiedzUsuń"Wieczorowy" to bardzo trafne określenie. Spódnica mi się przez ten pokrowiec zamarzyła - jasny spód z taką koronką na wierchu, ale nałożoną niesymetrycznie i nie smętnie zwisającą, tylko przylegającą do spodu...
UsuńA kocia żal, jak się go słucha, ale jego krzyki to bardziej demonstracja niezadowolenia niż rzeczywistych krzywd :)
Oglądam życie na Rogu Renifera od dawna, bo wszystko niezmiernie mi się podoba, ale teraz zmusiłaś mnie do komentarza! Przepiękny pokrowiec, cudo estetyki, czekam na wersję lux! A poza tym, Mały jest świetny, a koło takiego filmiku (prawdziwa z niego gwiazda!) nie można przejść obojętnie!
OdpowiedzUsuńPodziwiam wszystkie Twoje prace, zwłaszcza te drutowe i szydełkowe. Twoje szale... Twoje tempo! :O Ja popełniłam kiedyś rękawiczki (ale nie takie jak Razem-wiczki, o nie ;) ) na szydełku, ale choć darzę je niezwykłym uczuciem, w Internecie nie pokażę. ;) I takie proste rzeczy - szaliki, komin dla mamy. Póki jednym drutem macham, to jeszcze ujdzie, ale już przy dwóch jest znacznie gorzej. Marzy mi się udzierganie swetra z warkoczami i może w tym roku zacznę, bo inaczej nic mnie nie zmobilizuje, żeby nauczyć się odróżniać prawe oczko od lewego!
Od razu też przychodzi mi do głowy pytanie - czy podczas robótki oprócz liczenia zaznaczasz sobie, co zrobiłaś itp. ? Ja mam wrażenie, że będę musiała wszystko rozrysować i skreślać każdy rządek.
Pozdrawiam serdecznie
ANN
Bardzo dziękuję za wszystkie te komplementy.
UsuńPokrowiec rzeczywiście wyszedł udany, chyba nawet przerósł moje oczekiwania :))
Co do sweterka z warkoczami to bardzo kibicuję i jeśli potrzebujesz "pogonienia do roboty", to daj znać, ja się chętnie podejmę roli "poganiacza" :)))
A moje notatki bywają różne - czasami rozpisuję prawie każde oczko, szczególnie, jeśli wiem, że mogę w przyszłości mieć ochotę na powtórkę i w zasadzie zawsze, kiedy projekt jest bardziej skomplikowany. Ale przy prostych rzeczach potrafię nawet próbki nie zrobić i lecieć kompletnie "na żywioł" - szczególnie, jeśli to szydełko :))
A swoje "notatki" pokazywałam przy okazji rękawiczek, możesz sobie spojrzeć, jakie "zaawansowane" :)))
http://intensywniekreatywna.blogspot.com/2011/11/nieznosna-lekkosc-rekawiczek.html
Same notatki pamiętam, tylko jakoś nie mogę sobie wyobrazić, jak się ich "używa" (z drutami w rękach, długopisem w zębach?), ale to pewnie wyjdzie w trakcie mozolnej pracy. A pogonienia bardzo potrzebuję! Zgłoszę się, jak tylko znajdę coś, co odpowiada mojemu wyobrażeniu (bo to też nie jest prosta sprawa). Dziękuję bardzo za chęć pomocy :))), pewnie będę mieć milion pytań, ostrzegam! :)
UsuńANN
Się druty na chwilę odkłada :) A poza tym, to mój zestaw robótkowy obejmuje nie tylko druty/szydełko i zeszycik z długopisem, ale także kawę, więc odkładanie robótki i tak jest konieczne :))
UsuńDo gonienia zgłaszam się na ochotnika i możesz mieć nawet milion pytań (nie Ty pierwsza, a poza tym, to się okazuje, że to wcale nie jest milion :)))
Sprzęt w nowym ubranku już może się w najlepszym towarzystwie pokazywać a co dopiero jak go w atłasy ubierzesz:)))Niestety z powodu marnej jakości połączenia nie mogłam Waszej Gwiazdy obejrzeć ale z pewnością nadrobię to gdy się wreszcie do normalnego internetu dorwę:).
OdpowiedzUsuńNa te atłasy to sobie troszkę sprzęcik poczeka i pewnie szybciej kupię atłas i sobie kieckę z koronką na wierzchu zrobię niż kolejny pokrowiec :)))) Bo przecież nie opłaca się kupować paru centymetrów tkaniny :)))
UsuńPokrowczyk bardzo, bardzo ekskluzif, koronkowa robota:)
OdpowiedzUsuńSerca nie macie tak Małego traktować, samego zostawiać...niedobre ludzie...,mój, na razie od razu do mnie leci i się tuli:)
pozdrawiam, Marlena
A dziękuję.
UsuńI owszem tak z raz na kwartał nie mamy serca i Mały zostaje na jedną noc sam. Ale on nas takimi rykami potrafi przywitać także po kilku godzinach nieobecności :))
no to maleństwo przezyło wasz wyjazd :)
OdpowiedzUsuńmój tez się róznie zachowuje w takich sytuacjach :)
a rozmawia z nami codziennie i to dobitnie!
pokrowiec na laptopa pomysłowy i sliczny!!!
Za pochwały dla pokrowca dziękuję. A o kotach to się tylko mówi, że one się przywiązują do miejsca, a do właściciela to już nie - do ludzi też się przywiązują, szczególnie jeśli na co dzień mają "ludzia" sporo.
UsuńO rety! Toż to nie żadne fochy i złość, toż to żywy koci ból rozstania :P serio aż mnie za serce złapało jak tego słuchałam, mam wrażenie, że opisuje Wam swoje męki, które przeżywał ostatnie 30 godzin. Nikt, rozumiesz, nikt nie rzucił piłeczki!! Z rozpaczy zaczął gonić własny ogon, bo ten przynajmniej się ruszał :P
OdpowiedzUsuńZaspany Mały bywa wyjątkowo rozdzierający, szczególnie jak mu się coś złego śni i leci po pociechę, to wtedy jest płacz na całego.
UsuńBardzo elegancki pokrowiec, bardzo! Cała Ty :-) Twoja precyzja, dobry gust, świetne zdjęcia...
OdpowiedzUsuńKotek reaguje prawidłowo! ;) Moja kotka wydawała z siebie prawdziwe tryle, śpiewy, dlatego nazywała się Furczysława :-))))
Bardzo dziękuję za pochwały dla pokrowce i dla mnie też :))
UsuńA Mały kiedyś nie był taki rozgadany do nas - sobie gruchał i pomiaukiwał, ale do nas nie. Na starość mu się wybitnie zmieniło :)
Fajniutko wygląda ten pokrowiec:)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję.
UsuńCudo!
OdpowiedzUsuńPiękny... Genialny pomysł.
Pozdrawiam serdecznie.
Bardzo dziękuję. Pomysł był z tych spontanicznych :))
Usuńpokrowiec rewelacja...podziwiam cie za twe pomysly...a kocio faktycznie ma cos w sobie z pana i wladcy....klase i dostojnosc..pozdrawiam ania
OdpowiedzUsuńDziękuję za pochwały.
UsuńI Aniu, kiedy w końcu ten Onet Was przeniesie??? Bo ja się stęskniłam za Twoim regularnym blogowaniem.
Uszydłek absolutnie cudowny, koroneczka cud miód, dla mnie już ta wersja ma charakter wieczorowy, extra klasa! a Mały po prostu kocha Was miłością bezwzględną i co się dziwić :) pozdro hel.
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję - sama jestem zaskoczona jakie eleganckie toto wyszło :)
UsuńA Mały po tylu latach to jest do nas bezgranicznie przyzwyczajony, tym bardziej, że wyjątkowo rzadko zostaje sam na więcej niż trzy, cztery godziny.
Kurczak, wszystko po kolei i mam nadzieję, że niczego nie zapomnę. Po pierwsze, Piękny pokrowiec, na pięknego laptopa. Chyba się zakochałam w jednym i drugim. Po drugie, niezmiernie zazdroszczę umiejętności robienia czegokolwiek w aucie (marudziłam już Izie), nawet czytanie idzie mi kiepsko. Po trzecie, marna ta wasza Syrenka. Widać lekką obrazę majestatu, ale on to lekko pomiałkuje. Mój najstarszy bardziej drze ryja na powitanie i to jak wracamy z pracy... ale to chyba lata praktyki. Po czwarte, ależ mi się zaczyna podobać wasza chałupa! Eh, eh! No, chyba wszystko, chyba o niczym nie zapomniałam. Tak, to by było na tyle!
OdpowiedzUsuńTo ja też spróbuję po kolei:
Usuń- za pochwały dziękuję;
- laptop się sprawdza i po okresie przestawiania z wielkiego na mały jestem coraz bardziej zachwycona;
- to że mogę robić w samochodzie na drutach, szydełku, czytać też bardzo sobie cenię, bo nie marnuję długich godzin podróży (tylko nie zasnę w samochodzie, żeby nie wiem co);
- jak na Małego to to jest prawie pełen jego zakres możliwości wokalnych (głośnie bywa tylko, jak nas popędza, żebyśmy wołowinę szybciej kroili :)));
- za pochwały dla hacjendy dziękuję, przekażę Ślubnemu :)))
Rewelacja pokrowiec:)
OdpowiedzUsuńA mały w wersji stereo....jak go nie kochać, nawet miłością wirtualną??;)
Dziękuję.
UsuńA Mały potrafi rozbroić nawet wirtualnie :)))
Pomysłowy pokrowiec ;) podziwiam jak zawsze Twoje tempo! Ty chyba masz jakieś turbo-doładowanie w rękach... ja mam dwie rzeczy na drutach i obie już tyyyyleee czasu a do końca jeszcze daleko... chociaż sprężam się jak mogę.
OdpowiedzUsuńDziękuję i to jest mały pokrowiec, bo i laptop niewielki :))
UsuńPoza tym miałam sporo czasu w tym samochodzie na szydełkowanie, bo do domu daleko :)
A nie masz takiego jeszcze jednego Małego na zbyciu? ha ha pozdrawiam Basia
OdpowiedzUsuńNie mamy, ale jak go kupowaliśmy to było jeszcze trzy takie same (cała czwórka wyglądała identycznie, ale Mały nam się wydał najbardziej energiczny :)).
UsuńBardzo elegancki pokrowiec, pomyślałabym, że to wyjściowa torebka! *^v^*
OdpowiedzUsuńA Mały po prostu musi Wam opowiedzieć wszystko, co się w domu wydarzyło, kiedy Was nie było!... ^^*~~
Pomysł na torebkę rzeczywiście też by się sprawdził, tylko już wtedy z tym atlasem pod spodem :)))
UsuńA Mały rzeczywiście opowiada, co było jak nas nie było - jeśli ktoś dzwonił na domowy numer telefonu albo do drzwi, to zawsze wiadomo, bo już z wejścia Mały melduje :)
to jest darcie mordy???? toż to urocze kocie miauczenie mające na celu tylko i wyłącznie załatwienie sobie głaskania! a z jaką gracją On złazi!
OdpowiedzUsuńhihi, wyrób autostradopodobny mnie rozłożył :D
W pokrowcu nie widzę tej czarnej części wewnętrznej, ale to co widzę jest baaaaardzo eleganckie i z klasą!
On był tak makabrycznie zaspany, że siedział najpierw na górze dobre trzy minuty i się kiwał :)))
UsuńWyrób autostradopodobny zasługuje na swoją nazwę - czyli odcinek Stryków - Konotopa - jakbyście jechali, to strategicznie rozplanuj siusianie, bo można się zdziwić :)))
A w pokrowcu czarny jest spód, w sensie denko, które dotyka powierzchni różnych, czasem brudnych.
ojj no super, że tak krótko na temat pokrowca rzeknę. choć może troszkę się wywnętrzę jeszcze, bo bardzo mi się podoba. weź zrób sobie jeszcze sukienkę taka i przejdź się w miejscu publicznym z tym kompletem, kompletnie będziesz wyoglądana z podziwem. Boski.
OdpowiedzUsuńSukienka to może nie, ale pomysł na spódnicę zaczął mi bardzo intensywnie łazić po głowie :)))
UsuńJa bym określiła pokrowiec jako chanelowski, a co dopiero jak będzie w atłasach... Skojarzenie mam po świeżo obejrzanym filmie o Coco Chanel i Strawińskim, gdzie w zasadzie była tylko czerń i biel (lub odwrotnie) no i oczywiście perły. Nawet się zastanawiałam, czy pokrowiec nie powinien otrzymać zapięcia na jakąś wielką perłę, ale to może w tej wersji luksusowej...
OdpowiedzUsuńJeden z moich kotów, jak ma focha, to przeciwnie - nic nie mówi, tylko niby to przybiega, ale staje w bezpiecznej odległości i udaje, że nas nie widzi i w ogóle mu nie zależy, kręci się blisko ale odwraca tyłem i wyraźnie widać, że jest obrażony. Więc oczywiście trzeba go przepraszać i się kajać... Dopiero wtedy wydziera pysk, nawrzuca nam, ale potem już jest spoko :)
Perełki powiadasz... to może, jak już będzie powstawała wersja de lux, to je zaplanuję :) bo pomysł mi się podoba, ale raczej małe, wrobione w same ażury.
UsuńObrażanie tez znam, ale nie u Małego. Nasza poprzednia kotka - Niunia - miewała takie klimaty - jak się obraziła, to siadała na widoku, tyłkiem do nas i żadne wołania, nęcenia i zachęty nie działały. Nawet jak się ją zaczynało głaskać, to na początku udawała, że jej nie zależy :)))
Jakoś nie mogłam sobie wyobrazić wcześniej tego pokrowca, bo ja mało szydełkowa jestem, ale odszczekuję (hau hau) - wyszedł Ci pięknie, taka pajęczyna ;) Mały faktycznie potrafi wydzierać paszczę :) I się nawet nie przyznawaj, że nie masz nic na drutach!! Toż to skandal jakiś :D Mogę Ci ewentualnie jakaś zaczętą robótke podrzucić do skończenia :)
OdpowiedzUsuńA bardzo dziękuję.
UsuńI już mam, już coś robię! Po pierwsze Tuba może lecieć dalej, a po drugie naszukałam się wczoraj dobrze schowanych zapasów błękitnych nitek, złapałam za szydełko i lecę "na żywca" :))) Ale nie napiszę, co, na razie tajemnica :))))))
Uszydłek fajny jest bardzo! Ja bym na coś takiego nie wpadła:(
OdpowiedzUsuńI znalazłam kolejną rzecz, której Ci zazdroszczę: jak ja bym duuuużo oddała, żeby móc w samochodzie robić COKOLWIEK(!!!), oprócz oglądania krajobrazów...Podczas ostatniej godzinnej jazdy nad jezioro wprawdzie dziergałam bluzeczkę, ale wzór nie wymagał patrzenia w robótkę - same słupki i łańcuszek.Czytanie to już w ogóle masakra jakaś. A też nie lubię czasu marnować, więc coraz mniej jeździmy....
Tuba się robi - melduję! Ale robi się po raz drugi. Poprzednią wersję sprułam i robię jeszcze raz:)Jak już zrobię, to fotka jakaś pewnie poleci:)
Świetnie, że Tuba się robi i czekam niecierpliwie na zdjęcia i... czemu prułaś???!!! (Możesz się w mailu spowiadać, jak to kompromitując powody :))))
UsuńI dziękuję za pochwały dla uszydłka i jestem pewna, że sama tez byś na to wpadła, a jak nie to już teraz możesz kombinować, czy takiego patentu w jakimś swoim uszydłku nie wykorzystać (masz moje pozwolenie i błogosławieństwo :))))
A dziękuję, dziękuję - niewykluczone, że z błogosławieństwa skorzystam niebawem. Też mam malutki, zgrabniutki laptok. Może mu wydziergam ubranko na zimę:)
UsuńPrułam, bo oczywiście (pomimo Twoich ostrzeżeń, coby oczek pinować) - się pomyliłam. Dwukrotnie! Mogłam to oczywiście naprawić, nawet w filmiku pokazałaś w jaki sposób. Ale mnie się czasami perfekcjonizm włącza. I tym razem właśnie tak było.Po co mam poprawiać, skoro mogę zrobić jeszcze raz - bezbłędnie!
Dziergaj, dziergaj, ale oczywiście zdjęcie chcę na maila (albo Twojego bloga chcę "ożywionego :)!!!
UsuńPerfekcjonizmu Ci wypominać nie będę, bo to jakbym w siebie kamieniem rzucała :)))
Śliczny pokrowiec ale Mały to miodzio, którego nic nie przebije!Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńZ Małym trudno konkurować, ja już nawet nie próbuję :))))
UsuńPokrowiec pierwsza klasa, jak przystało na mistrzynię druta i szydełka
OdpowiedzUsuńA dziękuję. Fajnie było sobie poszydełkować takie ażury, dawno nie robiłam :)
UsuńZaglądam tu już od dość dawna ale Mały w wesji audio zmobilizował mnie do komentarza. Super jest ten Wasz kot!
OdpowiedzUsuńMam podobny egzemplarz tylko niebiesko-dymny i rodzaju żeńskiego.
Moja kota robi jeszcze lepszy numer: budzi się jak pika domofon, ustawia się strategicznie w progu, tak żeby nie można jej było minąć w mikroprzedpokoju i po otwarciu drzwi drze się jak najgłosniej ogłaszając swoją niedolę na cały blok. I nie trzeba jej w tym celu zostawiać na dwa dni, wystarczy godzina.
A pokrowiec bardzo elegancki. W ogóle wszystko co robisz bardzo mi sie podoba. Fajnie że to co robisz jest "Twoje" a nie są to kolejne wersje rzeczy, które wszyscy robią.
No proszę, do czego się przydaje ryczący kot - nawet do pisania komentarzy motywuje :)))
UsuńKoty mają swoje pomysły na życie, ale to słodkie i ja jestem straszna kociara i nawet Mały miauczący mi do ucha w środku nocy, bo to według niego jest pora na głaskanie, a nie na spanie, nie jest w stanie mnie wyprowadzić z równowagi (najwyżej mu się odwdzięczam w dzień i zaczynam głaskać, kiedy śpi :))
I dziękuję za wieeeeeelki komplement - że to, co się tu pojawia, a wyłazi spod mojej ręki jest twórcze, chociaż własnego szala czy chusty tak od początku do końca nie stworzyłam :))... jeszcze :)
I oczywiście witam oficjalnie na Rogu Renifera, siadaj, rozgość się i zostań na dłużej.
Melduję wykonanie części I Tuby. Z niecierpliwością oczekuję części II.
OdpowiedzUsuńMówisz i masz :))) Już jest, powodzenia!
UsuńPokrowiec super! Taka własnoręcznie zrobiona koronka jest po prostu niesamowicie piękna! Mały - cudowny i widać na filmie że taki stęskniony, ale jednocześnie z fochem, że go zostawiliście :)
OdpowiedzUsuńEmocje Małego rozszyfrowałaś perfekcyjnie - ofukany ale stęskniony :)
UsuńZa pochwały dla pokrowca dziękuje i pomysł z taką koronka pewnie jeszcze gdzieś wykorzystam.
Sama chętnie ubrałabym się w ten pokrowiec, super, super, super !!!!!!
OdpowiedzUsuńA u mnie sweterek dla syna się nie posuwa, tuba niezaczęta,pragnienie uszycia czegoś niezrealizowane(pomimo, że przyszedł do mnie nowy materiał), a to wszystko przez brak czasu......ło jejku jak ja ostatnio marudzę.....duża ilość obowiązków zabiera mi czas na robótkowanie.
To nie fair:-(
Dziękuję. Rozmiarowo oczywiście można to zrobić większe, ale chyba jako śpiwór by służyło :))))))))))))))))))
UsuńA nawałem obowiązków się nie dręcz, tylko do roboty, wypchnij ten nawał i jak już będziesz mogła to zobaczysz, w jakim tempie te wszystkie odkładane robótki Ci pójdą.
Leżę i kwiczę, Mały Syrenek rozbrajający, nie mogłam uwierzyć, że on faktycznie jakieś dźwięki wydaje :-)) Głaski nieustające dla Księciunia, niesamowity jest :-))
OdpowiedzUsuńPokrowiec bardzo Ci się udał, pięknie wyszedł :-)
No widzisz, wydaje toto z siebie całkiem raźne dźwięki. Pogłaskam od Ciebie, tym bardziej, że mam zwierzę pod ręką.
Usuńożeż Ty! jakie cudowne ubranko na komputerek! aż mu zazdroszczę, że jest tak dopieszczany, też bym tak chciała...
OdpowiedzUsuńa język Małego niezwykle wymowny ;)
Najgorsze jest to, że zaczynam odczuwać coraz większą potrzebę "dorobienia" sobie spódnicy do kompletu do tego pokrowca :))))
UsuńUszydłek super, gratulacje :))
OdpowiedzUsuńA Mały po prostu wymiata :))))
Dobrze, że już mu przeszło, bo każde wejście do domu (po wyrzucaniu śmieci na przykład) tak dramatycznie komentował :)
Usuń