Postanowiłam przetestować Brzydala w sposób ekstremalny, czyli szyjąc Spódnicę Wielo-kieszeniową i Mnóstwo-odszyciową. Szukając wykroju w Burdzie, porzuciłam ocenę modeli na zasadzie "podoba mi się - nie podoba mi się", a oceniałam jedynie pod kątem ilości naszytych na siebie warstw materiału, długości stebnówek w metrach i zagęszczenia kieszeni na metrze kwadratowym. Szybko się okazało, że zwycięzcą jest... Płetwa Rekina :))))
To może ja pokażę "zajawkę", by zaostrzyć apetyt na oglądanie całości i od razu przejdę do wyjaśnienia, czemu, ach czemu spódnica od pierwszego rzutu oka zyskała wdzięczne miano Płetwy Rekina.
Jako materiał poglądowy do analizy nazwy projektu posłuży rysunek modelu przefotografowany z Burdy.
Patrzymy na obrazek i...
... na schemacie tyłu od razu rzuca się na nas ten godet wszyty w tylny szew, w celu poszerzenia dołu. Moja pierwsza myśl: "ja cię kręcę, będę miała kieckę z płetwą rekina!!!". Moja druga myśl: "za żadne skarby tej płetwy nie chcę!!!". Moja trzecia myśl: "płetwa won, będzie pęknięcie!!!". Ale nazwa już została.
Jak widać spódnica to model 129 z Burdy 08/2001. Oprócz skasowania płetwy w rozcięciu tyłu, dokonałam oczywiście machlojek przy zaszewkach (działanie u mnie standardowe), a w ramach stawiania Brzydalowi wyzwań dołożyłam od siebie wypustki jako wykończenia odszyć kieszeni. I oczywiście zignorowałam sugestię, że mam to szyć z materii elastycznej.
Zapięcie na zamek jest sprytnie schowane w szwie środkowym przodu, ukryte pod ozdobnym jęzorem do zapinania (poniżej w wersji rozchełstanej, wszystko-ujawniającej :))).
Z tyłu oczywiście także kieszenie, które razem z podwójnymi przeszyciami wszystkiego, co się da, z zaszewkami włącznie(!!!), jeszcze bardziej upodabniają Płetwę do jeansów (oczywiście i te kieszenie wykończone wypustką, a co!):
To zdjęcie najwierniej oddaje rzeczywisty kolor materiału. |
Krótko i węzłowato podsumowując ten projekt, jako test Singera 4423 Heavy Duty - to naprawdę jest maszyna, która radzi sobie ze wszystkim. Po raz pierwszy w swoim krawieckim życiu nie zastanawiałam się, czy maszyna da radę. Nawet mi do głowy nie przyszło, że sześć warstw materiału może stanowić jakikolwiek problem. Nie mrugnęłam okiem, kiedy przyszło do stebnowania góry spódnicy, czego do tej pory nie lubiłam strasznie, bo przejechanie przez szew to zawsze była loteria - zerwana nitka, złamana igła, czy krzywy szew.
Jedyny wniosek, a raczej nauczka na przyszłość, jaką mam - Brzydal jest czuły na nici, jakie mu się nawinie. Bardzo mi zależało, żeby tutaj nici były jak najbardziej zbliżone do koloru tkaniny i nie mając w pasmanterii żadnego wyboru, kupiłam szpulkę firmy bliżej mi nie znanej, ale nici niby poliestrowe, a wyglądały jak kłacząca bawełna. Co ciekawe maszyna nie zrywała nitki, tylko kilka razy (dokładnie sześć) zdarzyło jej się "przepuścić ścieg" (co na całe te metry, jakie machnęłam przy Płetwie, to i tak nikły problem). Oczywiście inna nitka, plus te same ustawienia maszyny, plus ten sam materiał i tak samo poskładany - wszystko pięknie i bezproblemowo. Ale się spostrzeżeniem dzielę, może się komuś przyda.
No to chyba czas na pokazanie, jak Płetwa Rekina wygląda na żywym organizmie - przepraszam za marną jakość zdjęć, ale miałam czas na zrobienie ich, akurat w czasie podwójnego "zaćmienia": chmury "zaćmiewały" słońce na niebie (ciemna atmosfera) i coś "zaćmiło" mnie, że przecież mogę sobie włączyć te niezliczone lampy w łazience (ciemna masa... ze mnie :))). A na poprawki już nie było czasu. Ale co ma być widać, to jest:
I na wszelki wypadek z przodu, a przy okazji widać, że machnęłam sobie - jak na moje standardy - mini!!!
I jeszcze wspomnienie po płetwie, czyli pęknięcie z tyłu:
I szyciowo to nie koniec mojego szaleństwa... bo już się wykluł następny projekt... bardziej niż nietypowy... i jak już powstanie, to będzie go prezentować wyjątkowo urocza modelka :)))
***
To teraz będzie smutna historia... z happy-endem :)))
Robię sobie moją Błękitną Krew, robię spokojnie, od góry, centymetra używam, rąsie zacieram, że skończyłam poszerzanie kiecki na biodrach, czyli mam tak:
I tknęło mnie, żeby toto przymierzyć na własnych krągłościach... przymierzyłam... dałam się ponieść emocjom... ogarnęło mnie niedowierzanie... obmierzyłam się i... sprułam, czyli znowu mam tak:
Bo się okazało, że schudłam :))) i standardowe wymiary powinnam skorygować. A że nie nosiłam ostatnio nic bardzo obcisłego, to nie zauważyłam ubytków, ale przy dopasowanej Błękitnej Krwi było widać. Dobrze, że to wszystko się działo przed Płetwą Rekina, dzięki temu już na etapie robienia papierowego wykroju bardzo uważnie mierzyłam obwody, bo pruć szydełkowe mogę, ale pruć zszyte to raczej nie :)
***
Kto nie jeszcze nie zauważył, to spogląda tuż pod nagłówek i obok zakładki "Nauczanie" zauważa zakładkę "Galeria Rzeczy Razem Robionych" - się zagląda i się podziwia, regularnie, tak jak regularnie, mam nadzieję, Galeria będzie uaktualniania. Oczywiście nowe "obiekty zachwytu" mile widziane, proszę słać mailowo, będę uzupełniać, ku chwale kobiet robiących.
***
A że jesień blisko, to Ślubny postanowił pogonić letnie biedronki i zafundować nam jesienne liście. Ślubnemu dziękujemy, tym bardziej, że jesienny nagłówek oznacza, że mam komplet "nagłówkowy" na cały rok :)
***
I jeszcze zdjęcie kompromitujące, ale nie nas, tylko Małego. Bo Mały miewa takie poranki, kiedy bardzo nie chce się obudzić razem z nami. I my sobie możemy wstać i pójść w siną kuchenno-łazienkową dal, ale on zostaje w łóżku...
Witam i oczywiście podziwiam. Jak zwykle zmęczona po pracy siadam przed komputer i czytam.....twoje wszelkie opisy, komentarze...itp.I tak sobie cudownie odpoczywam, że miodzio:-)
OdpowiedzUsuńSpódnicą jestem zachwycona i myślę sobie, że tak szyją już tylko mistrzynie. Cud cudów.Te wszelkie drobiazgi i dopieszczenia w szyciu, dla mnie-za wysoki poziom. Ja dalej stukam sweterek dla synka, a i tak nie mam za dużo czasu, może dlatego, że chodzę spać o 22.00:-))))))
A i jeszcze jedno.....mi to się marzy żeby coś razem uszyć....
UsuńAle oczywiście nie mam śmiałości o to prosić i wiem, że to trudniejsza sprawa,bo ktoś szyje super(patrz intensywnie kreatywna;-)))), a ktoś szyje jak ....ja..... i co niby miałybyśmy razem uszyć:-))))))))
Razem-szycie to nawet nie jest kwestia tego, że szyłyby osoby o różnym poziomie, tylko tego, że materiał "niewiele wybacza i mało kryje", bo dzianinowy sweterek to się tu naciągnie, tam dopasuje i jest ok, a materiał nie chce współpracować, trzeba dopasowywać wykrój. Ale!!! Ja sobie przemyślę razem-szycie i - znasz mnie - na pewno coś wykombinuję :)))
UsuńI dziękuję za wszystkie komplementy z części pierwszej :))) Ja się przez Was zrobię strasznie rozpuszczona :)
Na to "wykombinuję"-nieśmiało czekam:-)
UsuńŚwietna spódnica i świetnie w niej wyglądasz:)Brzydal zatem zdał egzamin:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, Marlena
Bardzo dziękuję i też się cieszę, że maszyna się spisała.
Usuńno spódnica rzeczywiście pełna umileń :) bardzo interesująco wyszła, fajna.
OdpowiedzUsuńNo to się w końcu doczekałam jesiennej wersji :) Skończy się rok w takim razie :)
A kocio - no bomba!!
Niewiele więcej da się w ta spódnicę wcisnąć :))) Model-szaleństwo.
Usuńhihih fakt fakt, masz zestaw umilaczy zaliczony :) na jakiś czas.
UsuńNiezła spódnica :) Mnie się marzy taka ciepła wełniana, w kolorze czerwonego wina, chyba czas poszukać materiału na takową :) Banerek niezły, faktycznie to się jesień zrobiła, nawet nie wiem, kiedy :) A Małemu się nie dziwię, czasem z łóżka tak ciężko wstać :)
OdpowiedzUsuńJa bym często z Małym została w tym łóżku, tym bardziej, że kotu nie przeszkadza jednostka ludzka obok, ale niestety rzeczywistość mi skrzeczy, że trzeba się ruszyć :)))
UsuńA ta ciepła wełniana, to ma być taka klasyczna, wąska, czy z przygwizdami?
Taka ołowkowa, klasyczna, co by mi po życi nie wiało :) Bo ja w okresie jesień/zima muszę mieć ciepło przede wszystkim :)
Usuńspodnica rewelacja...pozdrawiam ania
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję - szalony model :)))
UsuńW kompleksy można wpaść. Mało tego, że spódnica odszyta jak się patrzy, to jeszcze się dzierga. Kiedy? Jak? A mi się wydawało, że każdą wolną chwilę spędzam z drutami...
OdpowiedzUsuńJa mam świetnie opanowane wykorzystywanie "międzyczasu" do maksimum :)))
UsuńJeeeny, jest pięęęęękna. I taka dopracowana, wypieszczona, wygłaskana, wycacana. A największe wrażenie wywarła na mnie ta zakrywajka z przodu, przez Ciebie znowu zachorowałam na coś nowego (bo krzaczkowy sweterek już się dzierga i pewnie niedługo nastąpi okazanie dowodów). Czy jak się zapytam z której to Burdy (bo oczywiście chcę to mieć)to nie wyjdę na podglądaczkę i zazdrośnicę? )))
OdpowiedzUsuńNa okazanie dowodów czekam z niecierpliwością i skoro nie mam żadnych "help-maili" to podejrzewam, że dzierga się przyjemnie i bezproblemowo.
UsuńBurda była 08/2001 (zawsze gdzieś w tekście jest podane, który to model i jaki numer Burdy, pod drugim zdjęciem :)))
I jeśli się zdecydujesz na szycie, to daj znać, bo ja mam trzy przemyślenia a propos tego modelu, to zaoszczędzę Ci walki z kretyńskimi pomysłami pani projektant/pana projektanta :)
Przez krzaczki idę dzielnie i z odkrytą przyłbicą, bo nikt tak jak Ty nie tłumaczy wszelkich życiowych zawiłości :)A co do numeru Burdy podanego w tekście, to sorry, ale zachowałam się jak rasowy facet i skupiłam całą uwagę na zgrabnym tyłku pokazanym w odpowiedniej perspektywie i nie w głowie mi było szukać jakichś wytycznych :)))) Tym bardziej dziękuję za wyrozumiałość i nie wyśmiewanie się z cudzego nieszczęścia. Jak będę szyła to się narzucę mimochodem :)
OdpowiedzUsuńNie wiedziałam, że Denatka robi takie wrażenie :D
UsuńBiorąc pod uwagę, iż moja Pancerna Hela kończy się gdzieś w okolicach biodrowo-lędźwiowych, posiadanie na własność jakiegoś tyłka luzem, którego można odziać w dopiero co szyte wynalazki, napełnia mnie uczuciem bezgranicznej zazdrości (oj, strasznie złożone mi wyszło to zdanie złożone :))
Usuńwow, jaka ciekawa ta spodnica! wlasnie pokazuje mezowi Brzydala ;) moze mi w koncu kiedys kupi :P
OdpowiedzUsuńPokazuj, pokazuj, Brzydal spodnie też potrafi szyć :))))
UsuńPierwsza moja myśl - wyglądasz mega sexy w tej wpuszczonej do środka bluzeczce i opiętej spódnicy :) tak trzymać. I wydaje mi się, że faktycznie schudłaś :) Albo nigdy się nie pokazywałaś w bluzce wpuszczonej do środka - ponownie - tak trzymać :D
OdpowiedzUsuńdruga moja myśl - pragnę Brzydala :P pytanko - mówiłaś już kiedyś, że z dzianinami sobie radzi, ale powiedz - jak wygląda kwestia stębnowania poziomego naprawdę BARDZO elastycznych tkanin?? Bo moja maszyna ma paskudne tendencje do falowania tkaniny pod szwem.. Szew wygląda ok, ale tkanina pod nim średniawo.. I robi tak tylko przy szwach poziomych, przy pionowych nie - nie mam pojęcia czemu. Wiem, że maszyny przemysłowe tak nie robią, ale ceny miewają zaporowe - zdradź jak zachowuje się Brzydal w tej kwestii - zdaje się jest maszyną półprzemysłową?
PS otulacz i bluzka pod kolor gotowe od wtorku ale fotografa brak i dopiero w sobotę podeślę materiał dowodowy :( i tak mi jakoś głupio, że mimo, że mam na pewno najszybszy do dziergania otulacz (200 gram na "kłodach" 10 bo z 5 nitek :D) to podeślę zdjęcia tak późno :)
PS2 ależ to koszmarnie długi komentarz - daj znać czy Cię takie nie wkurzają, to na przyszłość postaram się powściągnąć swe wywody :D
To od końca oficjalnie - Nie ma za długiego komentarza!!!
UsuńNa zdjęcia poczekam, do wtorku blisko.
Iiiii... dziękuję za komplementy "cielesne", ale chyba rzeczywiście zaczyna gubić po przeprowadzkowo-remontowy nadmiar kilogramów.
Co do Brzydala i stebnowania elastycznych rzeczy - nie szyłam jeszcze na nim niczego baaaardzo elastycznego (lśniącej lycry na przykład :)))), ale na zwykłej dzianinie nie zauważyłam, żeby wyczynił jakieś dziwne sztuki.
Dobra robota Moja Droga. Widać że dużo pracy w to włożyłaś.
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję - radocha z szycia na nowej maszynie :)))
UsuńŚwietna ta spódnica, bardzo fajny model i do tego jak uszyta! Te wykończenia, przeszycia - rewelacja.
OdpowiedzUsuńJak ja Ci zazdroszczę cierpliwości! Mnie tego brakuje. O ile przy robieniu na drutach to mogę pruć i poprawiać do bólu, to przy szyciu krótka piłka - albo wyjdzie od razu albo na stosik z niedoszytymi szmatkami. Kot się tylko cieszy bo sypia na tym szmacianym stosiku i czym ich wiecej tym ma bardziej miękko :-)
Dziękuję! I ja naprawdę w szyciu cierpliwością grzeszę tylko, jak mi wychodzi. A jak coś nie tak... to bywa różnie, kosz przy biurku z maszyną już dziwne rzeczy widział :))))
UsuńCo za spodnica i to perfekcyjne wykonanie - patrze sobie na te zdjecia i popadam w zachwyt!
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję, rzeczywiście bardzo oryginalny model się Burdzie przydarzył.
UsuńPłetwa rewelacyjna, uwielbiam kieszenie w każdej postaci. Niby prosta, a jednak ma coś w sobie :). Kusisz, kusisz, coraz częściej myślę czy by nie spróbować z szyciem. A tym czasem w "wolnej" chwili dziergam razem z Wami, ocieplacz na szyję do kompletu, aby razem wiczki z razem ocieplaczem mogły niedługo zadebiutować. Pogoda nas nie rozpieszcza, a ja nie lubię zimna i ciepło muszę mieć i w koło szyi i w łapki również.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
UlaR
No popatrz, jakie masz dobre dzieci, duże i mniejsze, że miewasz "wolne" chwile :))) A ocieplacz w takich samych rewelacyjnych kolorach jak rękawiczki?
UsuńA z szyciem spróbuj, spróbuj, tym bardziej, że się zapowiada Razem-szycie :)))
Dzieci grzeczne, choć czasami dają mi do wiwatu. Właśnie grzecznie poszły spać, więc ja czym prędzej do drutów. Ocieplacz będzie turkusowo-brązowy, a w rękawiczkach zmienię wiązanie na brązowe. Zasiadam do prawych.
UsuńTO siedzimy razem nad prawymi 9no ja czasem nad lewymi :))), bo też się robi szybki prezentowo-niespodziankowy otulacz :)
UsuńOj,widać że Brzydal sprawdził się rewelacyjnie, że o Twoich umiejętnościach już nie wspomnę:))Te kieszonki,te stebnówki,te wypustki...:)))Świetna spódnica,wspaniale na Tobie leży (jak ja bym chciała żeby mi się tak schudło niechcący),jest idealna.Jak się już tak napatrzę na to co wyczyniasz to ogarnia mnie coraz większa tęsknota za maszyną i żal ,że brak czasu,warunków itd.
OdpowiedzUsuńTemu kotu to dobrze:)))
Dziękuję za pochwały. Chudnięcie to tak nie do końca niechcący - raczej przestałam się pocieszać jedzeniem :)
UsuńA Brzydal rzeczywiście spisał się na medal.
Noooo, taką spódnicę to nawet ja bym nosiła! Ale na szczęście szyć nie umiem:)) Już by mnie moje chłopy z chałupy wygnały...:)
OdpowiedzUsuńSądzisz, że szycia by nie znieśli? Ale z szycia może być więcej pożytków dla nich, spodnie, bluzy i inne takie.
UsuńMyślałam, że uszyłaś tę Płetwę Rekina: http://www.marchewkowa.pl/2011/12/szczeki-103.html (na którą się czaję od jakiegoś czasu). *^v^*
OdpowiedzUsuńŚwietny model, tak dużo się dzieje na tej spódnicy i bardzo podoba mi się ukrycie suwaka. I coraz bardziej chcę Twoją maszynę, czas zakasać rękawy i zdobyć fundusze! *^o^*
Mały tak jak dzisiaj Ryszard, który został w łóżku jeszcze dwie godziny po tym, jak ja z niego wstałam, i to częściowo przykryty kapą (bo poprawiłam pościel i kapę, a kot zostawił pod nią stopy i pół głowy ^^*~~).
A jakoś nie skojarzyłam tej Marchewkowej płetwy, ale rzeczywiście, nie dziwię się, że miałaś skojarzenia :))
UsuńTen materiał ma grubość i gęstość średniej grubości jeansu plus sznurki ze środka wypustki i nadal szyło się bez problemów.
Mnie też się zdarza pościelić z Małym w łóżku. Wyraża lekkie niezadowolenie, że mu wieje przy układaniu kołder, ale ruszyć się nie ruszy :)
Spódnica perfekcyjna!!!! zazdroszczę Ci tego brzydala okrutnie;)
OdpowiedzUsuńBrzydal okazuje się cudem nie z tej ziemi :) Zobaczymy, jak poradzi sobie z dwoma następnymi pomysłami :)
UsuńBardzo się cieszę, że to błękitne jest robione ;)
OdpowiedzUsuńA wiesz, coś z płetwą jest na rzeczy, choć nieco inaczej: Emilka zerkała mi przez ramię jak czytałam ten wpis, rzuciła okiem na zdjęcie wykroju i zapytała: "czyje to płetwy?? Aaa, nie, to spodnie..." Niezupełnie trafiła, ale wpasowała się w klimat ;)
Że spódnica jest świetna, to dodawać nie trzeba. Możliwości maszyny to jedno, ale ważniejsze są umiejętności i zdolności obsługującego maszynę :)
Bo ta płetwa to się od razu kojarzy :))) Bardzo spostrzegawcze dziecko, że ja też wypatrzyło.
UsuńI czasami możliwości maszyny mają duże znaczenie, bo jak maszyna nie daje rady, to nawet najzdolniejszy krawiec "wymięknie" :)))
jesteś na prawdę zdolną dziewczyną. Zazdroszczę talentu. Wczoraj przejrzałam resztę bloga a więc jestem już systematycznie :D Ja mam tak samo leniwą kotkę. Jak zacznie się ścielić to schodzi z łóżka leniwie kilka minut, szczela focha i idzie gdzie indziej spać. Co my mamy z tymi kotami :D
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję i za pochwały i za przeczytanie całości :))
UsuńA fochy u kota to chyba norma, nie wiem, czy jest taki, który ich nie ma :)))
Spódnica jest jak spod igły! Piękna. Wreszcie podoba mis ie wszystko, fason, krój, materiał, kolor. Nawet długość. Cud Malina. A prucia to nawet w wersji włóczkowej nie lubię, choć często mi się zdarza. I strasznie zazdroszczę zmiany rozmiarów :)
OdpowiedzUsuńps. Małego zdjęcie to iście nieprzyzwoite jest. Żeby tak go w łóżku, publicznie pokazywać? No nie wiem.
No bo ona prosto spod igły :)))
UsuńZdjęcie nieprzyzwoite i długo się zastanawiałam, czy Was raczyć takimi pościelowymi fotkami, ale Mały jest taki słodziak, że jednak fotka poszła w świat :)
Eee tam - widziałam, ze brzydal poradzi sobie z sześcioma warstwami materiału. W końcu to żelazna maszyna :) Poza tym to szyj proszę więcej bo to mnie bardziej interesuje i lubię oglądać Twoje prace. Spódnica jest extra! Pięknie odszyta i widzę coś co najbardziej cieszy moje oczy - WYPUSTKI!
OdpowiedzUsuńWypustki i lamówki też lubię. A z większą ilością szycia to pewnie będzie. Bo na tapecie dwa projekty, duże - spodnie Ślubnego z wieloma kieszeniami i płaszczyk/żakiet dla mnie :)
UsuńSpódnica - super! Te odszycia, kieszenie, zamek - wszystko idealne! Kobieto, masz talent i to jest kolejne potwierdzenie na to :) Opis jak zwykle czytałam z zaciekawieniem, bo uwielbiam jak tłumaczysz wszystko :) Kocio - słodziak :) Idę oglądać galerię razem-robótek :)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo. Z dobrą maszyną jednak łatwiej :)
UsuńNagłówek jesienny zauważony - uroczy jest! Żeby tak Pani Jesień raczyła się dostosować ;-)
OdpowiedzUsuńSpódnica-płetwal - świetna! Ja dalej poszukuję jesiennej, zamaszystej, ciepłej i wyszczuplającej ;-)
Moje kocio też przysypia.
Nagłówek moze zasugeruje aurze, żeby nie przesadzała z deszczem. Kocio nam przysypia "w normie", za to je... bez umiaru. I powodzenia w poszukiwaniach (choć miałam nadzieję, że już coś upolowałaś).
UsuńWiesz, gdy tą spódnicę ujrzałam, klapa mi się rozdziawiła i bym nie powiedziała, że można tak pięknie rzecz uszyć, perfekcja w każdym calu :))) Nowy nagłówek jak najbardziej super :))
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za spódnicę :)))
A dla Leniucha standardowe miziaki :)))
Bardzo dziękuję :))) Od własnej mamy dostałam szóstkę z plusem za wykonanie :)
UsuńLeniucha pomiziam od ręki, bo mi tu leży i się przytula.
Nie spodziewałam się,ze ta spódnica jest taka ładna! A może z ciebie taka czarodziejka :) Propo pruci ciesz się,ze sobie schudłaś :). Ja od jakiegos czasu prowadze drugiego bloga o odchudzaniu i wciąż walcze ze swoimi kilogramami ;) kocio jak zwykle uroczy :)))
OdpowiedzUsuńNo jakoś tak wyszło z tym chudnięciem. Jak się przestałam starać stracić kilogramy, tylko zaczęłam zdrowiej jeść i żyć, to się okazało, że zaczęło mnie być mniej. I bardzo dziękuję za pochwały dla spódnicy.
Usuńno to sobie poszalała koleżanka :) i bardzo słusznie godet won, bo do tej spódnicy to on w ogóle nie pasował, dziwny ktoś miał pomysł.
OdpowiedzUsuńodszycie, ofkorsik, rewelacja. fajnie się to wszystko zgrywa razem
tylko ja się pytam: gdzie koleżanka ma górę??? co to za foto takie samego, khm, ... odwłoka? ku. :)
historia obwodowa zaiste dramatyczno-optymistyczna :) obawiam się, że ja po takim pruciu rzuciłabym niebieskości w diabły na czas jakiś, dobrze, że nie jesteś mną ;)
Idąc za Twoim fotograficznym tutorialem obiecuję, że to były ostatnie zdjęcia z łapy, bez głowy i przygotowania. Statyw dojedzie w poniedziałek, przy okazji następnej potrzeby fotograficznej machnę sobie autoportret bez aparatu w dłoni :)
UsuńA ja prułam z taką radochą, że to przez ubytki w obwodach, że nawet nie kwiknęłam i bez żalu przeliczyłam słupki na centymetry na nowo :)
Podziwiam, bo nie porwałabym się na ten model za żadne skarby. te wszystkie stebnówki i wypustki - masz cierpliwość kobieto! :)
OdpowiedzUsuńJa się porwałam tylko i wyłącznie z chęci testowania maszyny. To nie do końca mój styl :)
UsuńKot jest cudny, po prostu cudny. A, tam robótki i szycie :). Kot jest cudny:)))
OdpowiedzUsuńNo ja wiem, wiem, że robótki i szycie na tym blogu mogłyby nie istnieć :))) Ale jednak chociaż od czasu do czasu będę coś tam wydzierganego czy uszytego pokazywać jako tło dla Małego :)))
UsuńTa spódnica jest najpiękniejszą rzeczą jaką do tej pory uszyłaś, pfu do tej pory zobaczyłąm co uszyłaś. :) Jessssu jakbym chciała tak umieć szyć na moim Łuczniku starszym ode mnie, bo ręcznie to ja dziękuję... :)
OdpowiedzUsuńDziękuję - trzeba było wykombinować coś niezwykłego jako testowe szycie dla nowej maszyny :))
Usuń