Ślubny komplet zrobiony, zapakowany i dziś rano wręczyłam pakunek pani na poczcie, żeby go wyekspediowała do Gdyni "pjorytetem" (tak była ta sama pani, o której kiedyś już pisałam i znowu zapytała, czy "pjorytet" ma być i znowu usłyszała, że "nie, ależ skąd, "priorytet" ma być" i oczywiście pani się znowu ofukała).
Karpatka w towarzystwie mitenek wygląda bardzo apetycznie:
Jak widać mitenki zyskały wstążeczkowe sznurowania i ozdobne guziczki, zgodnie z zapotrzebowaniem Agaty.
Szal natomiast powinien zmienić nazwę - z Karpatki na Niekończącą Się Opowieść, bo za żadne skarby kłębki nie chciały się skończyć. Ostatecznie Agata dostanie nieco ponad 200 centymetrów szala. Jego wielkość widać na zdjęciach z blokowania - jedna mata do ćwiczeń to było za mało :)))
Szal był robiony nieco inaczej niż sugerował opis. Według oryginalnej receptury trzeba go robić od jednego końca prawie do końca drugiego. Osobno dorobić ozdobną końcówkę numer dwa i zszyć długi kawał z krótkim kawałeczkiem.
Nie podobało mi się takie rozwiązanie, bo wzór w części głównej Lilac Leaf wcale nie jest symetryczny i zrobienie go w jednym ciągu od lewej do prawej oznaczało uzyskanie wzoru "stojącego na głowie" po jednej stronie.
No to ja zrobiłam dwa równe kawałki - zaczynając od ozdobnego borderu, idąc do środka, a na tymże środku zszyłam te dwie płachty łącząc oczko z oczkiem - robota żmudna, ale opłaca się, bo nie ma żadnych zaszytych brzegów. (O tym sposobie pisała całkiem niedawno Sprężyna.)
Na cały komplet poszło 200 gram Lace Drops - mitenki robione na drutach 2.00 i wykańczane szydełkiem to nieco ponad 50 gram, reszta utonęła w Karpatce robionej na drutach 3.25.
Oczywiście przy blokowaniu, a raczej przy pilnowaniu schnięcia upiętego szala, nie mógł nie uczestniczyć Mały:
I jeszcze nie podziękowałam oficjalnie Agacie za "rewanż" - dostałam od niej również Lace Dropsa w głębokim fioletowym kolorze oraz bardzo oryginalne zielone kolczyki (uciekły ze zdjęcia, ale uwierzcie na słowo, że są piękne).
Cokolwiek widać na Waszych ekranach - to jest fiolet! |
***
To teraz wracam do dziergania "rozrywkowego", a raczej do szydełkowania, bo powstaje pokrowiec na nowego laptopa - tak, ten czarno-biały, koronkowy.
Zdjęcia dopiero, jak będzie cały i śliczny, ale żeby nie było, to na pocieszenie Mały w wersji "będę za chwilę rozrabiał, teraz się skupiam":
A jak już narozrabiam, to posiedzę sobie w kąciku:
***
Przypominam, że po weekendzie zaczynamy Tubę Razem Robioną (we wtorek najprawdopodobniej). I jak na razie wszystko wskazuje na to, że pierwsze filmy powstaną... na autostradzie Poznań-Warszawa. Bo obecnie i ja, i Ślubny mamy takie urwanie zawodowej głowy, że brakuje nam czasu na sen. Ja siedzę i łupię w klawisze jako ten nawiedzony pianista na dopingu, urozmaicając sobie dzień wcześniej umówionymi zajęciami. A Ślubny to nawet w domu nie bywa, wpada w środku nocy, śpi, rano prysznic, kawa i tyle go widziałam. O kręceniu filmów mogę zapomnieć.
I wyszło nam, że chwilę spokoju to będziemy mieli w drodze, w samochodzie (tak, bo jeszcze weekend mamy wyjazdowy), no to się pozatrzymujemy i nakręcimy, co tam trzeba :)))
***
I jeszcze wielkie podziękowania dla LoliJoo - za kolejny zeszyt w okolicznościowej okładce. Lola w zamian za zimowe rękawiczki przysłała notes w okładce ozdobionej wiosenną wersją mojego nagłówka. A teraz znienacka przysłała wersję letnią - czyli mam okładkę z moimi rogowo-reniferowymi biedronami. A do tego DVD z jogą (mniam!).
Przepiękny jest ten komplet ślubny! Mam nadzieję, że panna młoda podeśle jakieś choćby jedno zdjęcie w całej okazałości w tym szczególnym dniu :) Mały - cudo :)
OdpowiedzUsuńDziękuję. O zdjęcia będziemy Agatę mordować po ślubie, poza tym zagląda tu, to się sama doczyta, że jest zapotrzebowanie społeczne :)
UsuńDołączam się do petycji w sprawie fotek "w całej okazałości" :)
UsuńTo ja zrobię listę społeczną :)
UsuńCoś cudownego i bardzo .bardzo pięknego.Sama robię chusty i szale ale ten jest przepiękny.Gratuluję. Nie umknął mojej uwadze Twój wspaniały kot.Pozdrawiam i zapraszam na mój blog Alicja
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję. Może wyszedł tak ładnie, bo z wyjątkową radością się go robiło :)
UsuńA z zaproszenia skorzystam, zajrzę, obejrzę :)))
Kot czuje się doceniony.
Ślubny komplet "pjoryretowy" - imponujący! A co z Małym, jak Wam wyjazd weekendowy wypada? Ja Go mogę przygarnąć!!! Ja!!! Ja!!! Tylko o Lublin zaczepcie:)
OdpowiedzUsuńMały jest przyzwyczajony, że jak wyjeżdżamy na krótko, to zostaje sam z trochę większymi miskami :) A i tak z dowodów rzeczowych wynika, że przesypia naszą nieobecność.
UsuńLublin niby w dobrym kierunku, ale mimo wszystko trochę nie po drodze :)
Ojejku......cudne.....ten szal i mitenki to dopiero dla mnie mniam!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńSzkoda, że ja już po ślubie......zresztą dawno temu......
Ale ja tylko narzekam ze względu na dziergadełka ;-)
Dziękuję bardzo. Też żałowałam, że ja już po ślubie, ale z drugiej strony - zawsze mogę zacząć marudzić, że chcę swoje pożycie w jakiejś religii potwierdzić, więc jeszcze jest dla mnie szansa :)
UsuńNie czekałabym ani chwilki......i dla ciała cudowności i dla ducha.......jak dla mnie.......
UsuńJestem megafanką Twojego talentu! i dobrego serca!
Bardzo dziękuję!
UsuńA ślubu "obrządkowy" to jednak nie dla mnie, bo byłby kłopot z wybraniem obrządku :))
Ja też chcę zobaczyć ten cudny komplet ślubny "w użyciu".
OdpowiedzUsuńPostaram się spełnić Twoje życzenie, prosząc Agatę o jakieś fotki "z użycia".
UsuńJeny, a ja narzekałam, że moja włóczka za cienka . Przy Twojej to ona wygląda jak gruby sznur, akurat na szyję. Kochana, ukłony i oklaski za to arcydzieło. Toż to prawdziwa chmurka, mgiełka, ledwie muśnięcie - mam na myśli i szal rozpostarty i ślubne cudeńka. Może kiedyś i ja się skuszę na coś takiego, ale wcześniej to się chyba wykąpie w melisie, bo jedna herbatka wypita na nerwy na pewno nie zadziała.
OdpowiedzUsuńLace Dropsa to dość cienka niteczka, a ja i teak jej nie robiłam na najgrubszych możliwych drutach.
UsuńW kwestii melisy, to sama kiedyś krzyczałam, że chcę plantację lub dostęp do plantatora :))), kiedy mnie ekipa meblarska wyprowadzała z równowagi, ale ja miałam w planach dawkowanie dożylne :)
Eeeee, dożylnie to nie, bo potem zostają brzydkie ślady. Ale zdradź mi, moja Intensywna Kreatorko, ile czasu zajmuje Ci wydłubanie takiego szala, bo zaczynam podejrzewać, że zawodowo, to raczej nie pracujesz, biorąc pod uwagę ilość przerobionej przez Ciebie materii.
UsuńZ takiej cienizny to pewnie razem jakieś dziesięć, dwanaście godzin czystego machania drutami, ale nigdy tak naprawdę to tego nie mierzyłam. A jeśli chodzi o pracę to ja rzeczywiście nie pracuję od ósmej do szesnastej w biurze - pracuję w domu i to wygląda tak, że czasami mam dzień wolny, czasami wysilam się po dwadzieścia godzin na dobę przez kilka dni pod rząd. Teraz niestety jest okres, kiedy firmy się budzą po okresie wakacyjnym i jest wzmożone zapotrzebowanie na usługi psychologa zarządzania. A poza tym uczę angielskiego i to też potrafi być bardzo czasochłonne.
UsuńZachodzi podejrzenie, że nie jesteś istotą ludzką, ale jakąś super inteligentną formą życia, przysłaną nam tu na przeszpiegi, bo Twoje tempo mnie przeraża (no i powoduje wzrost zazdrości aż do zzielenienia). Powinnaś mi przeprowadzić szkolenie z organizacji czasu, bo wychodzi na to, że mam lenia ogólnego zastosowania. Nie pytam już o Twoje słynne zajęcia sportowe :)
UsuńOj tam, oj tam, ja tak mam od dziecka, że bezrobotnie nie usiądę :)))
UsuńKomplet ślubny jak marzenie ale nie ma co się dziwić, skoro Mały z takim skupieniem pilnował. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńBez pomocy Małego to już by nie było to samo :)))
Usuń...komplet slubny zjawiskowy i taki delikatny...:)..
OdpowiedzUsuń..piekne rzeczy tworzysz :)
Bardzo dziękuję! Tym razem inspiracji dostarczyła sama zainteresowana, a ja tylko to wykonałam :)
UsuńBardzo mi się spodobał ten komplecik ślubny, śliczny jest ! Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję!
Usuńbardzo piękny komplecik pozdrawiam Basia
OdpowiedzUsuńDziękuję, też jestem zadowolona z efektu.
Usuńnieeee nooooo... co ja mam napisac.... jak dla mnie bomba!
OdpowiedzUsuńŚwietnie, że nie tylko mnie się podoba.
UsuńMitenki i szal śliczne, te guziczki i wstążeczka dodają uroku!!!
OdpowiedzUsuńRzeczywiście guziczki i wstążka dodały tylko romantyzmu.
UsuńTo po prostu cudności!!! pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję.
Usuńo jeju jeju jeju jeju jakie piekne to wszytko. niesamowite. jak byłabym w jakis układach z Twoim pięknym mięciutki to bym go poprosiła żeby z kocia gracją zapakował to cudo do folióweczki i na pocztę. och jak piękne.
OdpowiedzUsuńTrzeba było dzisiaj intensywnie myśleć rano, to może poplątałabym adresy, w końcu Agata i Asia to nie taka wielka różnica.
Usuńo Boże Boże teraz mi mówisz!!!!!! ja to od 5 rano bym myślała...Mati jednak ma jakieś potrzeby od tej godziny hulać więc może by coś z tego było :)
UsuńUprzedzę następnym razem :)
UsuńPrzepiękny komplet, ale niczego innego się nie spodziewałam, ogromnie liczę na zdjęcia ze ślubu, mam nadzieję, że będzie to dla Agaty i jej przyszłego Męża magiczny dzień i zechce pokazać komplet w "akcji".
OdpowiedzUsuńGłaski dla Księciunia :-)
Jak widzisz wszyscy liczą na ślubne fotki :)
UsuńKsięciunio zajęty, bo się pakuje do zapakowanych toreb, a torby są dwie, a kot jeden :))))))))))
Rewelacja! Komplecik przecudnej urody! Dodatki - wstążeczki i guziczki - dobrane tak genialnie, że po prostu odfrunęłam w XIX wiek, co jest niesamowite, bo na ogół raczej przytomna ze mnie kobieta... Z przyjemnością bym posiadła taki zestawik, ale gdzie ja w tym będę chadzać? do biura? do supersamu? ewentualnie do robótek hafciarskich będę zasiadać w romantycznym przyodziewku wieczorową porą... zaczynam żałować, że ślub urzędowy i obrządkowy mam już za sobą... A druga rzecz - wełenka prześliczna, zarówno ta użyta do kompleciku ślubnego jak i ta fioletowa... Uwiązana jestem przy szyciu i haftach, ale te cudne włóczki kuszą tak bardzo... ach!
OdpowiedzUsuńDodatki do mitenek zostały wybrane przez Agatę i to ona dostarczyła inspiracji, jak te mitenki mają wyglądać - ja się tylko starałam, jak mogłam, żeby pomysłu nie sponiewierać :)))
UsuńA takowe romantyczne dodatki na wieczorne dzierganie w zaciszu domowym, to czemu nie! Nawet się nie przyznam, w czym ja potrafię wyjść do sklepu na osiedlu :)))
Wełenka w robocie i "obrządku" sprawuje się bez zarzutu.
Jestem zachwycona ślubnym komplecikiem, szczególnie mitenki przypadły mi do gustu:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, Marlena
Cieszę się i dziś się okaże, jakie będą wrażenia Agaty.
Usuńwow toż to prawdziwe dzieło sztuki, ja nie potrafię zrobić nawet szalika podstawowym splotem kilka razy próbowałam ale aż wstyd się przyznać co z tego wyszło :D
OdpowiedzUsuńDziękuję! A druty po prostu nie każdemu "leżą", ale może kiedyś jeszcze raz spróbuj, co wyjdzie z Twojego robienia :)))
UsuńPiękno, klasa, szyk - głębokie ukłony za prześliczne dzieło. To cudnie, jak taki kłąb cieniutkich nitek zmienia się w dzieło sztuki, obiekt westchnień i jeszcze ozdobę w najpiękniejszym dniu życia, pozdrawiam hel
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję i oby rzeczywiście Agata dobrze się w nich czuła w dniu ślubu.
UsuńOj jak ja chciałabym być na miejscu panny młodej :))))) Szkoda,ze wcześniej nie prowadziłaś bloga,bo sama bym się na takie cuda skusiła . Mam nadzieję,ze panna młoda udostępni tobie zdjęcia ze ślubu. Miłego weeekendu.
OdpowiedzUsuńO zdjęcia będziemy prosić. I nie Ty jedna zaczęłaś kombinować, czy nie da się znaleźć pretekstu do zrobienia sobie takich mitenek :)))
UsuńPrzed meldunkiem był bardzo długi raport, piękny wręcz cudny.
OdpowiedzUsuń***
Zawsze zapraszam do siebie.
***
www.zapalov.blogspot.com - blog o moim projektowaniu
Dziękuję i cieszę się, że się podoba.
UsuńPrzepiękny komplet!!!!! Szal, mitenki i kot:)
OdpowiedzUsuńSądzę, że bez kota to by nie było to samo.
UsuńBez ściemy - to najpiękniejsze mitenki jakie do tej pory widziałam. Są perfekcyjne, bardzo romantyczne, delikatne jak pajęczyna - mam nadzieję, że będziemy mieli możliwość zobaczenia Panny Młodej w TYM dniu z mitenkami, szalem i suknią ślubną w komplecie :)
OdpowiedzUsuńDziękujemy!!! I wielką część zasług ma sama Agata - to ona znalazła w sieci inspirację.
UsuńWiadomo, że koty najlepiej pilnują blokujących się rzeczy, i czasami sprawdzają, czy aby na pewno są wystarczająco miękkie!... *^o^*
OdpowiedzUsuńKomplet wyszedł pięknie, na pewno będzie dużo zachwytów wśród gości weselnych. ^^*~~
Całe szczęście, że Mały ma zapędy tylko do pilnowania i nawet nie stara się "pozostać w kontakcie" z robótką.
UsuńI dziękuję za pochwały.
Rysiek (tak jak i nasza poprzednia kotka) tylko czeka, aż rozłożę na ręczniku mokry sweter i zaraz plask na wznak! A podobno koty nie lubią, jak mają mokro... *^o^*
UsuńPodobno boją się też szeleszczącej folii :)) Należy to powiedzieć naszemu Małemu, który wszystko, co szeleści traktuje jak najlepszą zabawkę (a jak się jeszcze trochę klei, to już w ogóle rewelacja :))).
UsuńPomysł z guziczkami i wstążką był fantastyczny! To wygląda teraz tak... starodawnie. Jak takie koronkowe piękności z sali muzealnej poświęconej młodym mieszczkom :)
OdpowiedzUsuńCo się stało z etykietami? Ostatnio widzę, że nie ma możliwości wyszukiwania po nich postów... Czy to tylko ja czegoś nie umiem znaleźć?
Robiąc mitenki, miałam jakieś szalone skojarzenia z powieściami sióstr Bronte :)))
UsuńA co do etykiet, to jakiś czas temu je wyrzuciłam, bo nie sądziłam, ze komuś służą pomocą. Ale jeśli okazuje się, że się Tobie przydają, to już są z powrotem na samym dole prawej kolumny :)))
Bardzo dziękuję! Etykiety są bardzo przydatne - niejednokrotnie mam ochotę pooglądać Twoje konkretne stare prace, a wyszukiwanie po miesiącach w archiwum jest jednak żmudne :)
UsuńA, to mi miło i tym bardziej - proszę bardzo. Już są z powrotem i można korzystać :)
UsuńKomplet piękny. Niekończące się motki Lace'a to ja znam i to bardzo dobrze. A ten fiolet. Ua! Aż mi się oko zaświeciło!
OdpowiedzUsuńFiolet jest cudny! A dla mnie to była pierwsza poważna robótka z Lace'a i bardzo mi się nitka spodobała. A najbardziej mnie zaskoczyła jej wytrzymałość, przerwanie jej ręcznie było kłopotem, musiałam sięgać po nożyczki :)
UsuńTo prawda - nitka mocna jak diabli :) W październiku wracam do Lace'a wiec znowu się popodniecam.
UsuńKomplecik jet rewelacyjny. chetnie sama chcialabym byc jego posiadaczka. Czy zaprezentujesz na sieci sposob jego wykonania. Taki przecudny szal niejedna chcialaby miec.
OdpowiedzUsuńDziękuję. A co do sposobu wykonania, to dopiszę do listy rzeczy, które można razem robić i jak skończymy Tubę, to demokratycznie zdecydujemy, co będzie następne.
UsuńCaly wieczor spedzilam niestety nie na dzierganiu ale na czytaniu Twoich postow, ogladaniu filmikow instruktazowych i zdjec oraz na szperaniu w archiwum. Jestem naprawde pelna podziwu. Masz we mnie kolejna fanke. Jeszcze sie nie doczytalam w jakim miescie jest ten rog Renifera ale jestem bardzo ciekawa. Juz wiem, ze prac na zamowienia wlasciwie nie wykonujesz. Szkoda :-((( Jakbys Kochana jednak kiedys zechciala podziergac na zamowienie, to pisze sie jako pierwsza na ten cudowny szal bo misternosc wykonania przechodzi moje mozliwosci. Bede cierpliwie czekac. :-)) Pozdrawiam bardzo serdecznie, Anja
UsuńPierwsza wizyta na blogu często się kończy dłuższym szperaniem, tez tak mam :) Miejsca zamieszkania nie ukrywam, jest podane w profilu :))) Rzeczywiście bardzo rzadko robię cokolwiek na zamówienie, ale będę pamiętała, że gdybym chciała sobie podziergać szal, to go później chętnie przygarniesz.
UsuńO jak fajnie, mam cicha nadzieje, ze moze kiedys .....
Usuńi polecam sie na przyszlosc. Chetnie podrzuce do Murowanej Gosliny material. I mam jeszcze jedno pytanko: ile godzin ma twoja doba, ze jestes w stanie w takim tempie wykonywac swoje robotki? To jest ksiazkowy przyklad doskanalego time management! oh, zazdroszcze i pozdrawiam
No to ja tylko dodam, że za tydzień obmacam Agatę i skonam wzdychając ^^
OdpowiedzUsuńNie konaj, bo omdlenia i zejścia na ślubie i weselu to nie najlepszy pomysł :)
UsuńW rezultacie nie skonałam, ale pozwoliłam sobie wymacać każdy centymetr szala ^^ Jesteś niesamowita!
UsuńBardzo dziękuję za pochwały. Napisałam już u Ciebie, ale powtórzę tutaj - jak przyjdzie co do czego i będziesz się szykować do własnego ślubu i zamarzą Ci się dodatki, to pisz. Masz u mnie obiecane!
UsuńNie omieszkam :)
UsuńAch cuda cudeńka, komplecik wygląda boosko :))
OdpowiedzUsuńZa tydzień komplet "idzie w bój" :)))
Usuń