Szycie spodni zdobionych szalonymi czaszeczkami i odszywanych czerwoną nitką zostało dziś pomyślnie zakończone. Ślubny, niesiony falą Waszych entuzjastycznych komentarzy, nawet nie kwiknął, że nie wystąpi w roli wypychacza świeżo uszytych spodni i tak oto mamy Foto Sesję z Moro. (Dużo zdjęć będzie, więc proszę się wygodnie rozsiąść.)
Zaczniemy wyjątkowo od detali. A konkretniej od moich ulubionych czach. Pojawiły się nie tylko na kieszeniach, ale także jako element ozdobny na bardzo szerokich szlufkach:
O tym, że spodnie mają mnóstwo kieszeni, a każda naszyta kieszeń ma klapeczkę, a każda klapeczka ma czachę lub dwie, to się wie, bo naprawdę nadużywanie ozdobnej czaszkowej taśmy bawiło mnie niezmiernie.
No to szybko urządzimy sobie przegląd kieszeni.
Kieszenie na tyłku:
Kieszeń na nogawce prawej:
Kieszeń na nogawce lewej... patrzymy uważnie!!!
Kto się dopatrzył "babola krawieckiego"? Czaszki mi na głowie stanęły! Przyszyłam klapkę kieszeni lewą stroną!!! A że dopieściłam perfekcyjnie te klapki, to lewa strona od prawej różniły się tylko i wyłącznie kierunkiem czaszek. Co najlepsze zauważyłam tą niedoróbę dopiero dzisiaj, kiedy Ślubny założył w zasadzie gotowe spodnie (miejsce dziurki i guzika zaznaczaliśmy). Aż mi się gorąco zrobiło, bo od razu sobie uświadomiłam, że nie ma mowy, żeby to poprawić, bo mam już pozszywane wszystkie szwy nogawek. Mało że pozszywane! Odstebnowane podwójnie! Ślubny zastosował prawo łaski i nie poleciał po przenośną gilotynę do schowka. A ja mam nauczkę, żeby nie szyć nocą, po całym dniu intensywnych zajęć, bo wtedy na bank się coś spartoli.
No to po wyznaniach skruszonej krawcowej, co to odwróciła czachę, lecimy dalej z przeglądem kieszeni - zostały nam kieszenie na biodrach. Oczywiście nie mogły być zwykłe, skośne czy półokrągłe. Ekstraordynaryjne miały być, no to poszalałam trochę z nietypowym kształtem wlotu kieszeni i są nie półokrągłe, tylko ścięte pod kątem. Mała rzecz, a zachwyt Ślubnego wielki.
Detale były, czas na prezentację całości. Oto Ślubny w Moro:
Spodnie szyte na bazie modelu 133 z Burdy 03/09. Jednak modyfikacji było całe mnóstwo i z oryginalnego modelu zostało... wspomnienie i zaszewki na tyłku :)))
Ale całość okazuje się wysoce noszalna. Na zdjęciu poniżej Ślubny prezentuje, że w nowych spodniach nie tylko może stać, ale nawet siadanie nie narusza integralności uszytku :))
A o poziomie zadowolenia Ślubnego z nowych spodzianków niech świadczy fakt, że już snuje wizje, co też żona uzbrojona w Singera 4423 może mu jeszcze uszyć...
O perypetiach z wykrojem i rozmiarówką Burdy pisałam wcześniej, ale dumna jestem z tego, że po poprawkach (większości z nich "na oko") spodnie leżą bez zarzutu i trafiłam w rozmiar bezbłędnie.
Za to po raz kolejny powinnam tutaj napisać hymn pochwalny, odę, sonet i fraszkę malutką ku czci Brzydala. Maszyna poradziła sobie ze wszystkim! Nawet stebnówka paska na górze, razem z wszytymi szlufkami pogrubionymi taśmą i naszytymi na szwie bocznym nie spowodowała buntu. Singer jeno ryknął nieco głośniej silnikiem i poszedł jak po maśle. Oficjalnie wyznaję, że kocham swoją maszynę miłością wielką!!!
No to teraz będą prawdziwe zdjęcia bojowe. W ujęciu z przodu:
I w ujęciu nie z przodu :)))
A żeby Wam się po nocach facet w kapturze i spodniach moro nie śnił, to na zakończenie Ślubny w wersji niegroźnej:
A podsumowując szycie spodni męskich z mojego punktu widzenia - nie będzie to moja ulubiona konkurencja krawiecka. Morowe spodnie to była moja pierwsza męska para - na pewno nie ostatnia (sądząc po zapowiedziach Ślubnego) i brakowało mi pewności siebie i wyczucia. Dla siebie szyję znacznie bardziej "brawurowo". Szycie dla faceta wywołuje u mnie stan wielkiego niepokoju :)))) i zastanawiam się nad każdym cięciem, szwem i przeszyciem.
Muszę za to pochwalić Ślubnego - jest klientem wymagającym, wymyślającym i kombinującym. Ale za to na hasło: "trzeba to przymierzyć" leci galopem, stoi grzecznie i cierpliwie i nawet nie jęknie, że później, że za chwilę, że może nie trzeba tego mierzyć.
A w ramach następnego uszytku wystąpi... coś damskiego!
Zawsze możesz powiedzieć, ze to efekt zamierzony, żeby Ślubny odziany w moro widział z góry jedne kieszonkowe czachy normalnie a drugie do góry nogami :) Żeby nie było nudno :)
OdpowiedzUsuńSpodnie naprawdę morowe, szczególnie ta czerwona nitka bardzo efektowna.
To może ja rzeczywiście tak zacznę twierdzić :)))) Ale Ślubny i tak zadowolony, a jak on zadowolony to i ja :)
UsuńSuper! Boskie! Rewelacyjne! Sesja cudowna, Ślubny - prawdziwy model się okazał, tu masz z przodu, tu nie z przodu, tu siedzi, stoi, uśmiecha się - normalnie jestem zachwycona! Na jego miejscu zamówiłabym jeszcze ze 3 takie pary :) a co!
OdpowiedzUsuńNie podpuszczaj go z tymi 3 parami, na razie przebąkuje o jednej parze i bluzie :)))
UsuńA Ślubnego aparat kocha, więc nic dziwnego, że sesje z jego udziałem takie idealne.
Widać, że ślubny zadowolony...taka sesja zdjęciowa, że hoho:)
OdpowiedzUsuńPoradziłaś sobie świetnie:)
Pozdrawiam, Marlena
Bardzo dziękuję, w imieniu Ślubnego również :))
UsuńNormalnie taki jest w tym moro, że się całkiem ukrył w kuchni i Go wcale nie widać! *^o^*~~~ Napracowałaś się setnie i udanie! Pokażę mężowi, to może wreszcie się zmobilizuje i zrobi pożytek z materiału, który kupił latem i wykroi sobie parę portek?
OdpowiedzUsuńA teraz rzeczywiście nadszedł czas na damski uszytek, dla równowagi. Też będziesz Zmoro/ą? *^w^*~
Bo to jest jak się okazuje moro kamuflujące noszącego w naszych wnętrzach :))))))
UsuńA ja też będę Zmorą, ale za jakiś czas, bo rzeczywiście tej materii trochę zostało i myślę o spódnicy dla siebie. Ale na razie będzie kurtka/żakiet.
Jesteś geniuszem......
OdpowiedzUsuńDziękuję, ale to trochę chyba na wyrost pochwała :)) Ale coś w tym jest, co piszesz, bo ja jestem córka Eu...geniusza :)))))
UsuńSesja zmorą chyba nie była, bo mąż wygląda na baaaaardzo zadowolonego i dumnego ze swej ślubnej (choć cywilnej) małżonki. W sumie to nie wiem, czy się cieszę, że następny uszytek dotyczy damskiej garderoby, bo bym sobie jeszcze pooglądała Pana Reniferowego w tych zapowiadanych spodniach dzinsowych (w mojej chorej wyobraźni - obcisłych baaardzo :))) Ale przyzwoitość wymaga zmilczeć :)
OdpowiedzUsuńMoro - morowe. I takie wycacane, no naprawdę starałaś się - jak zawsze zresztą. A że czachy nie w tą stronę. Łoj tam...
Ale ten damski uszytek też Ci mogę ze Ślubnym sfotografować, jak bardzo chcesz, za wieszaczek może trzymać na ten przykład :))))
UsuńZa pochwały dziękuję, a czaszeczki jak ktoś nie wie, to się na tym materiale w oczy nie rzucają, że są na głowie :)
to ja poproszę choć rączkę niewinną Ślubnego, co trzyma wieszaczek, bądź inne coś :)))))
Usuńa nie można tych stębnówek na patce tylko rozpruć przywołać czachy do porządku poprzez zmianę ich orientacji i strzelić na patce znów stębnówki?? Spodnie pierwsza klasa....ale ja nie znoszę moro okropnie.
OdpowiedzUsuńMałżonek prezentuje się bezbłędnie, jako model rewelacja i zazdroszczę że sam się prosił, mój takie trochę niepewny w tej kwestii ciągle jest. :)
Na prawienie tego nie takie proste, bo musiałabym rozpruć szew i dwie stebnowki, a wszystko robione na okrągło, a nie odcinkami... więc zostanie, jak jest.
UsuńA z szyciem dla niego, to łamał się i mąż, i ja. Nowa maszyna o większej mocy zmniejszyła moje obawy i upewniła Ślubnego, że jest szansa na spodnie jak ze sklepu :))))
no nie wiem czy trzecia maszyna na moim parapecie by coś zmieniła w odczuciach mojego :)
UsuńTrzecia to już rzeczywiście nie zrobi żadnego wrażenia :)))
UsuńKoniecznie uszyj coś jeszcze swemu Ślubnemu, pięknie się jako model prezentuje;-)
OdpowiedzUsuń:)))) Już zgłasza potrzeby, więc jest szansa na kolejne sesje odzieży męskiej.
Usuńnajpierw spodnie - super wyszły! dokładnie coś takiego muszę dla Mateusza uszyć. oczywiście: nie w moro. i z mniejszą ilością kieszeni. i bez czaszuń. czyli: takie samo ale inne zupełnie :)) no ogólnie fason taki ni luźny ni szeroki, taki w sam raz. planuję wykorzystać dość sztywne szare płótno co to miało być pokryciem starej kanapy ale nie zostało, a którego całe setki metrów bieżących kiedyś uprasowałam :)
OdpowiedzUsuńa teraz o sesyji:
najpierw sądziłam, że moim najulubieńszym zdjęciem będzie to pierwsze, na którym Ślubny cały jest dumny i blady i zadowolony jak to też mu żona dogodziła (odzieżowo). ale zjechała żem w dół (na ekranie) i oczom mym ukazał się widok przeboski! otóż Ślubny w pozie z katalogów modowych z lat '80 (zwanych wówczas żurnalami), które szaleńczo wręcz lubiłam w dzieciństwie oglądać (bo panie miały tęczowe oka i wielkie klipsy i ładne buty, a panowie swetry w żakardowe wzory i super pozy i fryzy z falą i plerezą). ta poza ma umiłowana, zaprezentowana tu na schodkach (może być też auto, powalony pień w lesie itp.) rozczula mnie zawsze do głębi i wraca do tych dni dziecinnych, jakże niewinnych...
ech... :)))
więc szyj Ty Mu szyj, ku radości ludzkości :)))
a zauważę jeszcze, owszem, dość uszczypliwie, że równowaga w przyrodzie jednak zawsze jest - skoro jedno z Was za pozowaniem nie przepada, to drugie się w tym, mówiąc mocno eufemistycznie, odnajduje :) dopasujcie sobie sami kto jest kim ;P
buziaki dla Was obojga!
PS. tak, poprzednio to była aluzja, bardzo zresztą czytelna jak widać ;) się naradzę rodzinnie i się będę kontaktować. bo jakoś nigdzie mi tak blackwork nie wychodzi jak u Ciebie, a pohaftowałabym sobie, pohaftowała...
o bosz... alem wywaliła długaśny komentarz!!! :)
UsuńTo ja od końca - naradzaj się i daj znać, co Ci z tych narad wyjdzie. Sesja haftu grupowego mnie też nastraja optymistycznie :))))
UsuńŚlubny ma wrodzoną łatwość obcowania z aparatem i nie jest ważne, z której strony tego aparatu się znajduje, więc nic dziwnego, że fotki wręcz modelowe :)))
Co do mojego ulubionego zdjęcia, to się nie załapało na pokazywanie ludzkości, ale jak już przyjedziesz, to nie omieszkam się podzielić, tylko się upomnij :))
A spodnie swojej drugiej połówce szyj. To jest spore wyzwanie, ale frajda nieziemska. I rzeczywiście po Twoim opisie sądząc, to one będą dokładnie takie same, tylko zupełnie inne :))))))
Świetne moro! rzadko szyję po mesku, gratulacje!
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję, tym bardziej, że gratulacje od osoby, spod której rąk wychodzą takie ciuszki (co to je sobie dość często podglądam :))), to jest naprawdę coś.
UsuńNie zdążyłam jeszcze napisać przy poprzednim Twoim poście, że jestem (jak zwykle) zdruzgotana Twoją pracowitością, a tu już post kolejny i w dodatku portki jak "ze sklepu". Doszłam do wniosku, że:
OdpowiedzUsuń1) nie śpisz i chyba też nie jesz
2) jacyś ludzie to wszystko robią za Ciebie
3) biegasz po mieszkaniu i każdą czynność wykonujesz 3 razy szybciej niż inni ludzie.
Nie wiem która odpowiedź jest prawidłowa, ale INTENSYWNOŚĆ działania jest zdecydowanie Twoją cechą charakterystyczną. Pozdrowienia znad drugiego rękawa Dalhii robionej od trzech tygodni i końcówki Cleopatry robionej od 2 miesięcy :)
Śpię i to dość dużo (ale mogłabym więcej :)) i jem, na pewno jem. Co do jakiś ludzi/istot, to krasnoludki mi wymarły, bo nie nadążały za mną biedactwa :) A biegać biegam po tych metrach kwadratowych i działam z normalną szybkością, ale robię co najmniej dwie rzeczy na raz :)
UsuńA poza tym, to ja po prostu tak mam, że nie posiedzę bezczynnie :)
Podczytuję, podczytuję, a teraz skomentuję, bo facet zadowolony ze spodni, które uszyła mu żona, fantastycznie!!! Nawet nie próbuję dziergać, a co dopiero szyć dla Męża, bo męski naród to taki marudny, że strach!
OdpowiedzUsuńJa zdecydowanie jestem fanką zdjęcia bojowego :)
No ja wiem, że to jest ewenement i dziwo wielkie. Sama jestem zaskoczona, jak entuzjastycznie się Ślubny do portek odniósł i że chce więcej :)))
UsuńA zdjęcie bojowe jest również jednym z moich ulubionych :)
No to ja tylko cichutko jęknę....wow.....
OdpowiedzUsuńJęk został usłyszany :)) Dziękuję : )))))
UsuńKochana po pierwsze kjesli chodzi oczaszki które stoja na głowie jakto móiw moja babcia,a kobieta to w śdziwym wieku i mądra cytuję: "głupi pomyśli,że tak ma być, a mądry nie będzie się pytał" ;) koniec cytatu. Propo slubnego mam wielkie podejrzenia,powiedziałabym nawet PRZEOGROMNE,że to MODEL Z AGENCJI MODELI,a męz aschowałaś gdzieś w domu na owy zdjęciowy czas ;) Oczywiście nie chcę męża obrażac bo na pewno tez przystojny,ale owy MODEL W MORO aż za bardzo przystojny :) A tak na poważnie kochana spodnie ładne,a mąż przystojny :)
OdpowiedzUsuńBabcia ma słuszność, jej powiedzenia będę się trzymać. Model na zdjęciach to jednak mąż, mój własny, osobisty. Ale urósł jakieś dwa centymetry od wszystkich Waszych komplementów.
Usuńha,ha,ha... nie no, tylko nie pod gilotynę ;)))
OdpowiedzUsuńczaszki od razu rzuciły mi się w oczy, aleeee... gdyby nie zdjęcie z bliska i budowanie przez Ciebie napięcia, to pewnie bym nie zauważyła.
Gdyby nie te czachy, to już w ogóle skakałabym i piała z zachwytu :P he,he,he... i nie mam na myśli ich postawienia na głowie - ale po prostu tego, że są... ja totalnie antyczachowy stwór i mnie odstraszają :)))
Normalnie teraz to już na 100% zamawiam u męża tą maszynę, ale nie wcześniej niż jak młoda będzie miała z pół roku, bo głupio żeby stała i się kurzyła z całą pewnością - później mam nadzieję, że będzie to mniej oczywiste...
zdolniacha z Ciebie, no i pochwały dla cierpliwego męża ;)
Bo te czachy na materiale moro w takiej kolorystyce, to w zasadzie są niewidoczne. A są, bo to jednak nie są dziewczyńskie spodnie : )))) Chociaż ja sobie też bym gdzieś doszyła... może doszyję, bo i materiału zostało i taśmy.
UsuńMaszyna się sprawdza, więc jeśli mąż chce Ci sfinansować taki zakup, to bierz, kupuj i ciesz się z używania.
Za pochwały wszelkie dziękujemy.
tak, tak, już ja mu nie odpuszczę - co najwyżej czasowo ;))) i nie będę szukać, jak to było do tej pory, przeglądać, oglądać, czytać opinie, Twoja bardzo mi pomogła! :D
Usuńach, i czachy oczywiscie uwazam, że bardzo pasuja, tylko po prostu nie lubie :D
UsuńTymi odwróconymi czachami to w ogóle nie ma co sobie głowy zawracać,za diabła się tego nikt nie dopatrzy.A spodnie-po prostu rewelacja,sesja też nie zawiodła oczekiwań:)))Ślubny wyraznie zachwycony:))Z całego serca zazdroszczę Ci tej maszyny co to pasek razem ze szlufkami tak bezboleśnie,ja przy takich okazjach paczkę igieł łamałam,gdybym szyła częściej niż raz do roku, w te pędy leciałabym też taką kupować:))
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo. Ślubny zachwycony do tego stopnia, że dzisiaj w nowych spodniach pojechał do pracy!!!
UsuńA stebnowanie paska wprawiło mnie w krawiecką ekstazę, igła cała, nitka cała, stebnówka idealna!
Spodnie przepiękne, a z modela kipi zadowolenie, sądząc po zdjęciach :) Podziwiam precyzję wykonania i ilość detali - zwłaszcza dodatkowy panel boczny przy kieszeniach. To świetne rozwiązanie, a rzadko spotykane, w modzie kobiecej wręcz niemal nigdy...
OdpowiedzUsuńTen boczny panel w kieszonkach to było dla Ślubnego coś nie do odpuszczenia - miał być i koniec. Ale wygląda to świetnie.
UsuńWszystko pięknie, ale... GDZIE MAŁY??? w sesyjnych emocjach zapomniany, biedaczek!!! A co do meritum: spodnie super, zwłaszcza te kieszenie 3D, czaszeczki i czerwona nitka! Mąż też super :)
OdpowiedzUsuńSpokojnie, Mały jest, miewa się świetnie, a w czasie sesji miał akurat sjestę po wielkim ganianiu :)
UsuńA za pochwały dziękuję, Ślubny też.
Co tam babol, udawaj, że tak ma być - przewrotnie :))) Bo spodnie są niesamowite :)) Co do tego braku wyczucia, to wiem coś o tym. Dla siebie szyję prawie że na oko, ale dla kogoś to się cackam, zastanawiam i bez przerwy porównuję wymiary, a i tak gnębi mnie niepewność, czy będzie jak trzeba. Dlatego głowa do góry, kolejne uszytki dla Ślubnego powinny być już łatwiejsze :)) No i pochwały dla cierpliwości modela :)))
OdpowiedzUsuńDo takiego wniosku doszłam z tymi odwróconymi czachami :) Szycie dla Ślubnego to było jak spacerek po polu minowym, dobrze, że efekt końcowy klienta zachwyca. A każdy kolejny ciuch męski będzie coraz bardziej bezproblemowy, bo to się jednak człowiek uczy i nabiera wyczucia.
UsuńTo, że spodnie są super, to sama wiesz i że mąż przystojny, to też wiesz i ja już wiedziałam dawno po tym zdjęciu zzzze wzzrokiem, ale teraz zauważyłam jedną rzecz... jemu bardzo dobrze z oczu patrzy, jego się od razu lubi :)
OdpowiedzUsuńFajne z Was - dwa Reniferki :))
No i łazi mi teraz i powtarza, że mu dobrze z oczu patrzy :)))) A sezon na renifery nadchodzi, więc się za chwilę będziemy dobrze komponować z sezonem :)
UsuńBardzo fajne spodnie, a ilość i jakość kieszeni powala. Czaszeczki są super, świetny detal, nie dziwię się Twojemu mężowi, że jest taki zachwycony tymi spodniami.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Bardzo dziękuję - jako projektanci spodni męskich jesteśmy ze Ślubnym całkiem nieźli :)))
UsuńSpodnie świetne, to już pisałam:)
OdpowiedzUsuńA Mąż w roli modela sprawdził się idealnie:D:D
Co tu dużo mówić, uwielbiamy Was reniferki:D
Dziękujemy bardzo, uwielbienie działa też w druga stronę!!!
UsuńSistu baaaardzo się cieszą!!;D
UsuńSpodnie są po prostu świetne, mąż w spodniach też świetny tym bardziej, że zakłada z chęcią uszytki żony bo wtedy wszelkie trudy uszytku idą w zapomnienie....
OdpowiedzUsuńJuż to wyżej napisałam, ale co tam napiszę jeszcze raz - Ślubny w nowych spodniach pojechał dziś do pracy... i zapowiedział, że będzie się wszystkim chwalił :)
UsuńWOW, rewelacja masz talent :) i prezentacja bardzo ok!
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję! Mam cichą nadzieję, że przy kolejnych rzeczach dla Ślubnego też da się namówić na wystąpienie w nowym uszytku.
UsuńKurcze. Morowe spodnie wyszły naprawdę morowo. Ekstra! Aż zazdroszczę. Ale mam juz pomysł na nauki. Od nowego roku będą powstawać piżamy - jak zje... to przynajmniej zostanie w pieleszach domowych i wkurw mniejszy. Ha!
OdpowiedzUsuńI Ślubny w kapturze czy bez też prezentuje się morwo ;)
Spodnie piżamowe to jest dobry wstęp do szycia spodni. Spodnie "dresowe" też! A od piżamy do spodni wyjściowych wcale nie jest tak daleko :)
UsuńA Ślubny w kapturze mnie rozkłada na łopatki :))))
Czad jest, nie powiem, że nie :) i nie pokażę tego Panu W. (bo ja Wasze posty czytam czasem na głos, Kochane moje), bo mu się też takich zachce, a ja będę miała pełne portki ze strachu. A przydałyby Mu się takie "domowe". Jakby coś- to ja się wpraszam choćby mailowo na korepetycje, ok? Albo wyślę W. do Ciebie, Ty uszyjesz portki, a ja będę dziergać i prząść :D
OdpowiedzUsuńp.sI. Ślubny daje radę przed apartem, fiu fiu.
p.sII. moja kiecka też skończona, czeka na sesję :)
A proszę bardzo, służę radą, ale miej świadomość, że moje doświadczenia są minimalne w zakresie spodni męskich :) I nie chcesz, żebym Panu W. szyła portki... to trzeba przymiarki robić... sprawdzić, czy dobrze leży... :)))) czyli facet musi wyskoczyć z własnych portek.
UsuńA ja czekam na kieckę!
I obawiam się, że Jemu by się to mierzenie spodobało... jak to facet- odrobina zainteresowania i już dumny jak paw ;)
UsuńJak mój starszy synuś spodnie morowe zobaczył, to mu się ślepia zaświeciły, wypieków i ślinotoku dostał. Zwłaszcza te czaszunie zachwycające:) Kazał mi nawet druty i szydełko zarzucić i szyć się uczyć, hihihihi. I pomyśleć, że kiedyś Tatuś mnie próbował uczyć...
OdpowiedzUsuńOj, to masz obśliniony ekran? :)))))) Traktuję to jako duży komplement, tym bardziej, że młodzież na widok rękodzieła rzadko wpada w zachwyty, a jeszcze rzadziej chce coś "zrękodzielonego" mieć na tyłku, karku, głowie :)
UsuńCo do odwróconych czach, to oczywiście, że nie ma co sobie głowy zawracać, ale rozumiem, jak się poczułaś i też nie dawałoby mi spokoju, że tyle uważnej i precyzyjnej pracy, z taką dbałością o szczegóły (ach, te równiutkie podwójne stebnówki!) i taki głupi błąd! Ale cóż, zdarza się... Z drugiej strony... taka maleńka rysa na idealnej całości, to coś jak żarcik, mrugnięcie okiem, żeby nie traktować wszystkiego za bardzo serio:)
OdpowiedzUsuńSpodnie jako całość podobają mi się szalenie i jestem pod ogromnym wrażeniem pracy, jaką przy nich wykonałaś. I wcale się nie nie dziwię, że Ślubny zadowolony, co na zdjęciach widać wyraźnie:)
Przez jakieś pól godziny miałam straszne wyrzuty sumienia, że tak dała plamę z czachami. Ale reakcja Ślubnego szybko mi humor poprawiła :)
UsuńZa pochwały dziękuję, a Ślubny z tego zadowolenia zaczyna już przebąkiwać, że należy zakupić już materię na kolejną parę :)
Super, morowe są:) Moje spodnie,leża gdzieś na dnie szafy-rzucone w kąt, za dużo przygód z nimi miałam. Jakoś nie bardzo chce się szyć jak na nie patrzę. :)A te Twoje podziwiam!!
OdpowiedzUsuńJak ja się cieszę, że ja tych szytych nie miałam ochoty rzucić w kąt.
UsuńNo, no, nie pogadasz... świetne spodnie! a najbardziej podobają mi się te bojowe zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńBojowe zdjęcia rządzą :)))
UsuńMoje gratulacje ..ale nawet przez chwilę nie wątpiłam ,że wszystko będzie super!!...
OdpowiedzUsuńPrzecież to rękodzieło pierwszego gatunku i tak ma być!...
Jak komu się nie podoba to niech spada na drzewo banany prostować!...
Pozdrawiam serdecznie i głaskanki dla Małego od wielbicielki
Bardzo dziękuję i najważniejsze, że Ślubny zachwycony!
UsuńŚwietnie wyszły. Ja nadal podziwiam ilość bajerów i ich wykonanie - mistrzostwo!!!
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję. Zapowiadane męskie spodnie numer dwa podobno mają być mniej "detaliczne" :)
UsuńSesja całą parą , nawet rzeczy które robisz dla siebie nie są tak obfotografowane. Ale rozumie cię ,człowiekowi sprawia tyle radości jak osoba dla której coś zrobisz jest zadowolona. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńBo ja jestem najgorsza modelka świata i uciekam sprzed aparatu. A Ślubny ma cierpliwość.
UsuńOm nom nom nom, że tak to subtelnie ujmę.
OdpowiedzUsuńCo za...rewelacyjne spodnie.
Więcej nie napiszę, bo mnie pogonisz z wirtualną ścierką ;-))
Dziękuję za subtelne ujęcie :)))
UsuńI napisz, napisz, dawno nikogo z wirtualną ścierką nie ganiałam, nawet nie wiem, w której szufladzie rzeczoną ścierkę mam :))) W razie czego wirtualnym wałkiem Cię pogonię :)))
Będzie dyplomatycznie - och, jak to dobrze, że inne dziewczęta też, co stanowczo podkreślam, mają przystojnych Osobistych dobrze wyglądających w moro.
Usuń(Ha, i teraz nikt nie może mnie trzepnąć szmatą, bo jestem milusia jak koteczek.)
;-))
A ja myslalam, ze czachy tak mialy byc...gdybys nie zasugerowala, ze to babol, to nie wpadlabym na to. Portki iscie bombowe. Wkladka spodniowa najbardziej podoba mi sie w wersji niegroznej, fajnego masz chlopa ale gdzie Kocio????
OdpowiedzUsuńZgodnie z sugestiami wcześniej komentujących też już twierdzę, że tak miało być :))))
UsuńZa pochwały dla spodni i dla chłopa w spodniach dziękuję. A kocio i Ślubny w jednym wpisie, to już by było za dużo radości. Mały następnym razem :)
Podziwiam spodnie, a przede wszystkim Twoją cierpliwość podczas szycia. Szyłam kiedyś męskie portki:( Już mi słabo na samo wspomnienie szycia klap, kieszeni mieszkowych i innych bajerów. Wszystko wygląda prosto na zdjęciach, a przecież ile to roboty! Już nigdy więcej! Jeszcze raz słowa uznania!!! Model wygląda zawadiacko:)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję!!! Rzeczywiście roboty mnóstwo, szczególnie, kiedy się krawcowa uprze na chowanie każdej niteczki od stebnówek :)
UsuńPsychodelia:)
OdpowiedzUsuńI to psychodelia na wysokim poziomie - oczopląs gwarantowany :)))
Usuńzupełnie nie ogarniam, że takie spodnie to "uszytek domowy", a nie fabryczny. No nie rozumiem jak tak można, i już ;)
OdpowiedzUsuńRewelka!!!
Zakapturzone zdjęcie - to jest to!!!
Zadajesz pytania zupełnie, jak pracownica mojego Ślubnego, która została oświecona, że spodnie szyte i zapytała tylko "ale jak to???!!!" :))))
UsuńOglądałam zdjęcia tych spodni na etapie tworzenia, we wcześniejszej notce, i byłam bardzo ciekawa efektu - a tu mnie post ominął! Dopiero dziś do niego dotarłam i bardzo uważnie pozbierałam właśnie swoją opadniętą szczękę z podłogi... Są świetne! Model oczywiście też, już został zresztą skomplementowany, ale spodnie, SPODNIE - są powalające!
OdpowiedzUsuńAż pożałowałam, że jednak się na syna nie zdecydowałam do pary, moja Młoda odmawia chodzenia w moro, chociaż styl militarny znów na topie:)
Dzielnaś i zdolnaś niezmiernie!
Ja mam w planach płaszczyk przejściowy i zbieram się do niego jak pies do jeża, może zima i mrozy mnie zastaną i ominie stresujące przygotowywanie wykroju?;)))
Dziękuję bardzo. Wyszły nieźle, a najważniejsze, że Ślubny kolejny dzień nosi je do pracy. Coś czuję, że do prania będę je podstępem zabierać :)))
UsuńJa nie pojmuję, jak człowiek może własnoręcznie takie coś świetne uszyć. No, może dlatego, że to człowiek-kobieta ;-)
OdpowiedzUsuńSkładam Wyrazy Najwyższego Uznania!
No aż tak to nie, że własnoręcznie :))) Z dużą pomocą techniczną maszyny :)
UsuńO ja cię! Fantastyczne.
OdpowiedzUsuńTo może ja się schowam w moimi wypocinami dla Młodego. Daleko mi do Ciebie i Izy...
Dziękuję bardzo, ale bez przesady - z każdą uszytą rzeczą będziesz coraz "bliżej" :)))
UsuńREWELACJA!! O ja Cię nie mogę - te spodnie są super! Te czachy są super! Te kieszenie są super! Perfekcyjnie odszyte i uszyte - Ślubny wygląda SUPER! Widać, że dumny z żony :] No i szczęśliwy :D
OdpowiedzUsuńDziękujemy bardzo - ja, Ślubny i spodnie :)))) Kolejny model już się kotłuje w głowie Ślubnego... nawet zostałam już grzecznie poproszona o nabycie odpowiedniej tkaniny.
UsuńZajebiście wyszły te spodnie! Przepraszam, musiałam to napisać... :)
OdpowiedzUsuńProszę bardzo :))) Jest po 22:00, czyli teoretycznie sami dorośli zostali, a jutro się to wytnie :)))
UsuńFajnie wyszły :) ja czasami szyję bratu :)
OdpowiedzUsuń