***
Nic skończonego i gotowego nie mam do pokazania, bo całe moje moce przerobowe idą w... Karpatkę, czyli w szal dla Agaty.
Karpatkę, bo na razie, przed blokowaniem faktura szala przypomina mi nieodparcie ciastowo-karpatkowe góry i doliny ;))))
Robi się toto wyjątkowo przyjemnie i mam w tej chwili jakieś dwie trzecie całości. Najpóźniej we wtorek Karpatka powinna trafić na druty do blokowania, a pod koniec tygodnia udać się w podróż na Wybrzeże, w towarzystwie Romantycznych Mitenek.
***
W Karpatce, robionej według wzoru szala Lilac Leaf, w ozdobnym borderze pojawiają się szyszunie, czyli bąbelki podobne do tych, jakie stanowiły główną ozdobę Razem-wiczek (jak je zrobić pokazywałam tutaj). Ale o ile w rękawiczkach szyszunie były robione na drutach, o tyle w szalu robię je szydełkiem.
Przy cieniuteńkiej nitce bąbelki robione na drutach potrafią wyjść lekko bezkształtne, miękkie i rozmemłane. Radą na to jest robienie ich szydełkiem - a wtedy wychodzą kształtne i jędrne jako te szyszki na jesieni.
Filmik ze stosowną prezentacją:
***
Przy okazji mitenek dla Agaty wypłynęła dyskusja o tym, kto w czym brał ślub i dlaczego żadna z nas nie miała takich mitenek :)))
Na specjalne życzenie Brahdelt pokazuję, w czym ja podążałam do ślubu. Przy czym podkreślam, że to, co miałam na sobie, zostało uszyte przez Mamę Moją Rodzoną Jedyną. I miała ona bardzo utrudnione zadanie, bo nie dałam jej szansy na żadną przymiarkę - tygodnie tuż przed ślubem spędzałam w Gdańsku, czyli bardzo daleko od domu. i na dodatek bezczelnie chudłam :)
Fotki marne, bo to przefotografowane zwykłe zdjęcia:
Tak, miałam na sobie spodnie, żadnych białych sukien, bo my jesteśmy małżeństwo "cywilne".
I wielkimi krokami, bo to już za kilka dni, zbliża się kolejna rocznica ślubu... strach pomyśleć, ile to już lat. Ale zapytany dziś Ślubny, stwierdził, że nie żałuje tamtego wrześniowego "tak" :))))
***
To teraz małe uaktualnienie kryminalne w związku z laptopem. Okazuje się, ze akcja "Policja w poszukiwaniu dowolnego laptopa Sony Vaio staje na głowie i dokonuje przeszukań u niewinnych ludzi" miała większy rozmach, niż nam się mogło w najgorszych snach wydawać. Funkcjonariusze zapukali też do człowieka z Wrocławia, który od nas tego laptopa wylicytował na Allegro. Facet się przestraszył (czemu się nie dziwię) i zrezygnował z transakcji. I tu ponownie pozdrawiamy okradzionego pana z Kluczborka, dzięki któremu zostaliśmy z nowym laptopem i... starym laptopem i wielkim niesmakiem, a może nawet "absmakiem", jak mówi lider jedynej słusznej partii opozycyjnej. Ale Mama Rodzona Moja Jedyna wybawiła nas z kłopotu i zażyczyła sobie posiadania podejrzanego, potencjalnie kradzionego sprzętu u siebie. Tym sposobem mam w domu jeszcze przez chwilkę oba i mogę Wam pokazać, jak bardzo nowy laptop różni się wielkością od poprzedniego:
Pod spodem "podejrzane" Vaio, które trafi do Mamy, na wierzchu moja nowa zabawka, która została przez Ślubnego uroczo nazwana Szkrabem. A z tyłu... biała i czarna bawełna, z której powstanie koronkowy pokrowiec na Szkraba. Mam nadzieję, że uda się go zrobić do końca przyszłego tygodnia i możliwe, że będzie to robótka podróżna, bo szykuje nam się wyjazd :)
***
Dawno nie było nic na temat tarasu. Ale przecież nie będę pisać ciągle, że wszystko rośnie, kwitnie i szaleje. Latające z wiatrem doniczki i ulewy prawie tropikalne nie mają żadnego negatywnego wpływu na bujną wegetację. Żeby jednak obowiązkowi kronikarskiemu stało się zadość, to proszę bardzo:
Truskawki jako przykład radosnego wyłażenia z donicy. Truskawki oczywiście zbierają się do drugiego kwitnienia :) W prawej donicy także drugi wysiew koperku, bo po pierwszym zostało jeno wspomnienie.
I winobluszcz, który raczył się już wybarwić (czyżby jesień nam właziła na taras???).
***
Przypominam, że:
- jest już Prolog do Tuby Razem Robionej, czyli spis materiałów i sprzętów niezbędnych do zrobienia bluzeczki, o takiej, jak tu sobie można zobaczyć;
- i jeśli ktoś jest zainteresowany nabyciem Zośki, czyli mojej eks-maszyny, z którą rozwodzę się li tylko z powodu zakochania się w Brzydalu, to aukcja kończy się dziś po południu.
***
I jeszcze Mały w kilku odsłonach, bo dawno kocia nie było.
Mały u szczytu... formy i schodów :))) |
Mały oburzony konkurencją w kadrze. Konkurencja wyraziła zgodę na publikację kompromitujących zdjęć. |
Mały osaczony przez paparazzi, którzy z nudów robią zdjęcia robiącym zdjęcia :) (Małego szukamy w czeluściach szafy :) |
ależ pięknie wyglądasz na tych ślubnych! kostium jak kostium, fajny. ale ten uśmiech! widać, żeś szczęśliwa
OdpowiedzUsuńa sam klimat zdjęć bardzo mi przypomina ślubne nasze (też cywilne i też się tak radośnie szczerzymy)
a jakie teraz masz już długie włosy, wow!
pana okradzionego serdecznie pozdrawiam i ja, ciekawe czy zdaje sobie sprawę, że tak ściśle precyzując cechy sprzętu niechcący okradł kilka innych osób: z czasu, planowanych wpływów ze zbytego sprzętu i z podatków - bo przecież panowie policjanci nie ścigają mu tego sprzętu za free ;)
nowy laptopik uroczy :)
Ach, dziękuję, żeśmy się dzisiaj mocno rozmarzyli w związku z tymi zdjęciami. Tym bardziej, że rocznica w tym tygodniu :)))
UsuńWłosy rosną, nawet dość szybko i jak widać zaczęły już wymagać "wsparcia sprzętowego", czyli spinek :)
Pan okradziony chyba nie zdaje sobie sprawy, co wywinął albo raczej ma to w głębokim poważaniu, czyli w...
A sprawa o tyle dla nas marna, że ponowne wystawienie tej samej aukcji spowodowałoby najprawdopodobniej najazd policji numer dwa. Swoją drogą, to my się zastanawiamy, kim jest ten facet, skoro policja laptopa za tysiąc złotych szuka mu po całej Polsce, angażując w to kilka albo i kilkanaście komend. Jak samochód ukradną, to takiego zaangażowania raczej nie można się spodziewać.
albo, może, co było na skradzionym laptopie?? ;) może jakieś tajne tajności pan "zgubił" i teraz szuka intensywnie ;)
UsuńŚlubny miał te same skojarzenia, że dane na tym laptopie jakieś "drażliwe".
UsuńNo ja się rozmarzyłam patrząc na Wasze ślubne zdjęcia. To szczęście to się normalnie z nich wylewa. Może tak mnie wzięło bo za parę dni ja i mój Szanowny obchodzimy 5 rocznicę. Ach...
OdpowiedzUsuńMnie cieszy, że nam się ta radość z bycia razem nadal wylewa :) I my też świętujemy za kilka dni, tylko nie piątą rocznicę... znacznie dalszą :)))
Usuńhahaha :)) no Mały jest boski,niech się nie boi konkurencji,bo mimo,że ta całkiem przystojna-on jest jedyny w swoim rodzaju !!
OdpowiedzUsuńale miałaś świetny komplet,mama to jest prawdziwa profesionalistka,a na 1 zdjęciu wyglądasz jak gwiazda filmowa!
co do karpatki....zaskoczyłaś mnie,myslałam,że to ta bardziej 'mączna' bedzie nam pokazana!
Mały nie ma się czego bać, ale ofukać się przecież można z byle powodu :)))
UsuńDziękuję za komplementy dla mojego ślubnego wyglądu - mama stanęła na wysokości zadania wtedy :)))
I wiedziałam, że kilka osób będzie się spodziewało całych blach karpatki, a tu tymczasem nic z tego. Ale na pocieszenie, to piekarnik dzisiaj był używany - piekły się paszteciki z ciasta francuskiego z mięsem :)
Karpatka już prezentuje się cudnie. Podziwiam Cię za cierpliwość do takich dłubaninek; warte są włożonego czasu.
OdpowiedzUsuńMiło zobaczyć Twoje ślubne zdjęcia, jednak gdyby nie ten kostium i kolory, pomyślałabym że to zdjęcie sprzed roku czy dwóćh - nic się nie zmieniłaś :)
Karpatka zaprezentuję się w pełnej krasie dopiero po blokowaniu, bo na razie to jest co najwyżej "interesująca w swej fakturze" :))))
UsuńI dziękuję za komplementy, ale trochę się jednak zmieniłam :)))) A zdjęcie to hen, hen z poprzedniego wieku :)
Już teraz widać, że Karpatka będzie cudownie lekka i delikatna, jak mgiełka :) Co do zdjęć ślubnych - strasznie mi się podobają Twoje włosy, takie delikatne fale - super! Na zdjęcia Małego czekałam z niecierpliwością, a tu nagle jeszcze Ślubny się pokazał :) Co do historii z komputerem, myślę że znaleźliście najlepsze rozwiązanie, bo historia mogłaby nie mieć końca :)
OdpowiedzUsuńPo zblokowaniu powinna być bardzo "mglista" i już czuć, że milutkie to w dotyku.
UsuńWłosy do ślubu miały być - "niewymuszone" i dlatego nie było żadnych koków.
Ślubny z kociem to w bonusie :)))))
A historia z komputerem po ponownym wystawieniu mogła zrobię się jeszcze bardziej niemiła, a ja jednak nie najlepiej znoszę wizyty policji, nawet najinteligentniejszej i miłej w obejściu :)))
Ilekroć widzę Waszego kota, nachodzi mnie straszna chęć mienia persa, co jest straszne, bo tak naprawdę nie chcę mieć persa ;) Preferuję krótkowłosość. Chciałabym przedstawić też postulat o instruktaż do czegoś takiego: http://blog.bygumbygolly.com/2012/05/vintage-knitting-pattern-1954-mother.html - bo potrzebuję na zimę koniecznie ;)
OdpowiedzUsuńMały to nie jest czysty pers (mordka mu się nie do końca zgadza :))) Ale potwierdzam, że dłuższy włos potrafi dać właścicielom popalić.
UsuńPostulat przyjęty, model obejrzany (fajny :))) i od razu mówię, że to się da zrobić, choć kaszka z mleczkiem to to nie jest :)
Trudno, będę się uczyć ;P
UsuńAle piękna chusta! Mnie się marzy zrobienie takiej lekkiej, cieniutkiej i przytulnej, ale jak, pytam się jak???
OdpowiedzUsuńPatrząc na Was, przypomniał mi się mój szczęśliwy ślub i też się wzruszyłam :-) Ale my nawet zdjęć nie mamy, bo to był ślub-formalność, co nie przeszkadza, że 30 lat minęłoooo, jak jeden dzień ;-)
Ewa, Ty sobie kup włóczkę na chustę/szal, jaką chcesz kolorystycznie (cieniznę tylko, skoro ma być mgiełka albo daj znać, co chcesz, to doradzę i powiem Ci jakie druty do tego i mailowo Cię nauczę :))) I to jest poważna propozycja!
UsuńU nas zdjęć też nie za dużo, ale są i po tylu latach cieszą :)
Dziękuję bardzo! Poważną propozycję rozważam na poważnie. Nabędę włóczkę i się zgłoszę :-)
UsuńAleż proszę, cała przyjemność po mojej stronie :) Mail do mnie jest podany w moim profilu, jakbyś miała jakieś wątpliwości to pisz od razu. I zastosuj się do reklamowego "pędem nabędę" i będziemy robić :)
UsuńJak widzę taką Karpatkę, to zastanawiam się, czy nie fajniej byłoby zostawić bez blokowania :)) Dla mnie bomba :))
OdpowiedzUsuńNa zdjęciach wyglądasz świetnie, też ślub brałam w różowym, ale ciemniejszym, tyle że to paskudna garsonka była... :))
Co do komputera, też myślę, że znaleźliście najlepsze rozwiązanie z możliwych :))
No i miziaki dla Małego :))
Bez blokowania to ona rozmiaru nie będzie miała, niestety, na razie to raczej szaliczek niż szal :)))
UsuńDziękuję za komplementy, chyba z mamą do tej pory nie ustaliłyśmy, jak nazwać kolor tego kostiumu :)))
Mały miznięty, bo mi się tu przytula właśnie :)))
A rozwiązanie z laptopem gwarantuje koniec tego cyrku, ale gdyby nie dobra wola mojej mamy, to nie byłoby tak różowo.
no która rocznica?? Ja miałam w lipcu 6. :) ale czadowo wyglądaliście. Ja mam fimla na punkcie oglądania ślubnych zdjęć...ludzie to na części z nich wyglądają jakby się szaleju najedli :)
OdpowiedzUsuńTo gratuluję szóstej, a nasza piętnasta :))) I mam nadzieję, że nie podpadamy do grupy osób wyglądających na zdjęciach ze ślubu, jakbyśmy się wielkimi ilościami szaleju obżerli :)) Trochę inaczej goście :)))
Usuńtak zdecydowanie fason sprzed dekady :P
UsuńNarobiłaś wszystkim apetytu na mitenki, szal, śluby, ale zaszalałaś na pół Polski!!!! Masz moc, nie ma co! :-) Gratuluję rocznicy, nie wiem dlaczego nie chcesz napisać której, ale nie naciskam. Ja też we wrześniu ślubowałam, w dodatku rocznica "okrągła". Bądźcie szczęśliwi, bardzo, coraz bardziej. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńCałą odpowiedzialność za szaleństwo mitenkowo - ślubne zrzucam na Agatę, bo gdyby nie jej zapotrzebowanie na akcesoria, to bym w życiu nie wpadła na pomysł zrobienia czegoś takiego :)))
UsuńI to żadna tajemnica, która to nasza rocznica. Nikt prost nie pytał, to ja się nie wyrywam :))) A rocznica piętnasta.
I bardzo dziękuję za życzenia rocznicowe - jesteś pierwsza :)))
No skoro 15ta i w tym tygodniu to stawiam na 6go września (bo to była sobota). Wiem bo w tym samym dniu ślubowałam mojemu ukochanemu ;)
UsuńTeż mama ubierała mnie do cywilnego ślubu w nudną garsonkę... Zupełnie nie w moim stylu ale się kobieta uparła! To był taki mały kompromis bo z kolei ja uparłam się na szytą u krawcowej sukienkę do kościelnego! Wąska i skromna. Mamie marzyła się beza z salonu...
Cóż więc - SZCZĘŚLIWYM WIĘCEJ SZCZĘŚCIA! Sobie też tego życzę :) A co!
Ania
Brawo za dedukcję!!! Szóstego i to była sobota i burza była :)
UsuńDla Was również wszystkiego najlepszego i miłego świętowania!
A z tego rocznicowego podniecenia zapomniałam, że miałam napisać pochwałę dla szala, kocia, plantacji, Ślubnego, Szkraba, i ... o czym nikt nie wspomniał chyba, powabności IK widocznej na ostatnim zdjęciu ;) Nie jestem pewna czy paparazzim chodziło o kota w szafie...(?)
UsuńAnia
Bardzo dziękuję! Nam w obchodach od kilku lat "pomagają" dzieci (szt 2) - w ubiegłym roku tak bardzo chcieli z nami świętować że ... świętowaliśmy w McDonald's... Na ten rok zostanie wynajęta babcia niezastąpiona w celu odwrócenia uwagi! A my chyłkiem do kina na Woodego Allena :D
UsuńBardzo dziękuję za wszystkie pochwały. Na ostatnim zdjęciu mojemu prywatnemu fotografowi na pewno nie o kota chodziło :)))
UsuńI dzięki bogom za babcie - u nas nie ma tego dylematu, choć planów świętowania na razie nie ma. Piątek odpada, bo Ślubny zarobiony jak górnik na przodku. A weekend jak na razie planowany jest wyjazdowy :) Ale kto powiedział, że nie można mieć niezapomnianych wrażeń ze świętowania rocznicy ślubu na autostradzie Poznań - Warszawa :)))
Aaaa i oczywiście sam szósty, czyli czwartek też odpada - z racji tego pracowniczego górnictwa Ślubnego :)))
UsuńNo właśnie? Kto powiedział?
UsuńPolskie (jakże liczne) autostrady gwarantują niezapomniane przeżycia!
Na w/w odcinku ostatnio pilnie poszukiwaliśmy wulkanizacji...
Hucznego zatem świętowania! Z fajerwerkami ale bez gwoździ w oponach ;)
Pozdrawiam
A.
A ja ślubowałam tegoż samego roku tylko 15 sierpnia w piątek
UsuńTO dobry rok - bo dobre małżeństwa wydał
O rany! Zobaczyłam Wasze ślubne foty i stwierdzam, że do złudzenia Brook Shields mi przypominasz.... Sorry, tak mi się od razu skojarzyło...
OdpowiedzUsuńJa też w ubiegłym stuleciu ślubowałam - rok po Was. Za miesiąc rocznica.
Wszystko mi się bardzo podoba (jak zwykle u Ciebie): i karpatka, i roślinność tarasowa, i laptoki obydwa, ale zdjęcie konkurencyjne - REWELACJA! Też bym tak zafoszyła, jak by mi się kto w obiektyw wpychał. A to Małemu się parcie na szkło wytyka w co drugim poście przecież! U mnie już by stało w ramki oprawione, na poczesnym (czyt.rzucającym się w oczy) miejscu. No nie mogę, naprawdę urocze...
Skojarzenia, do kogo jestem podobna, możesz mieć dowolne - pani Shields jakoś mi nie uwłacza :)))
UsuńTo na rocznicę za miesiąc już teraz składam życzenia! Niech Wam się wiedzie.
Ślubny się nie wpychał w obiektyw, chyba nawet nie do końca był świadom, że ja właśnie robię Małemu fotkę schodową, ale skoro wpełzł w kadr...
A zdjęć u nas w ramkach to jakoś nie ma za dużo. To znaczy są dwa - ślubne moich rodziców oraz mojej babci z młodości :)
Na pierwszej fotce to nawet bym Cię nie poznała ;) a która to rocznica? Bo się nie doczytałam ;))
OdpowiedzUsuńO aukcji niestety dopiero teraz doczytałam, ale i tak widzę, że cena niemała ;)) ja coraz bardziej marzę o maszynie, z jednej strony chciałabym od razu "full wypas" ;)) z drugiej - boję się, że kupię i będzie stać bezużyteczna z chociażby braku czasu...
Rocznica piętnasta :)
UsuńCena Zośki rzeczywiście dość wysoka, więcej niż się podziewałam, ale warta tego :) Poza tym ma pełne wyposażenie.
Z pytanie, za ile kupić pierwszą maszynę, to chyba wiele z nas się borykało i ja po swoich doświadczeniach powiem tyle - nie ma co kupować taniej maszyny, co niewiele może, bo szybko się okazuje, że nie wystarcza o bardziej denerwuje niż daje radość z szycia.
Zośkę wczoraj oglądałam, łącznie z nowymi... a ta Twoja obecna bardzo kosztowna, że tak nieskromnie zapytam? ;)
Usuńho, ho, ho... 15, no nieźle ;) gratuluję i życzę kolejnych, kolejnych lat razem spędzonych ;)
Dziękuję za życzenia i gratulacje.
UsuńBrzydal to wydatek około 750 złotych.
w sumie balam sie, ze wiecej ;)) musze popracowac nad mezem... ostatecznie jak szukal, to mi proponowal jakies za magiczna kwote 1500-2000zl co to haftuja czy inne cuda robia ;)) ale stwierdzilam, ze zdecydowana przesada, tym bardziej, ze nie wiem czy obudze w sobie ducha maszynistki ;))
UsuńNo ja pierdziele, co Wy się macie z tym delikwentem od laptopa- powariowali ci ludzie, czy co? A taki mały laptopik to mi też się marzy, bo moja krówka jest lekko przyciężka i zajmuje za dużo miejsca, zwłaszcza podczas farbowania wełny ;) szal wychodzi Ci cudny, zielenina też rośnie jak głupia, no no :) a futeralik koronkowy będzie na drutach czy szydełku?
OdpowiedzUsuńI świetny garnitur miałaś na ślubie, serio serio :) i ten uśmiech- jak z reklamy pasty do zębów :)
p.s. Ale mi narobiłaś ochoty na karpatkę...
Idź, piecz karpatkę, chyba nie Ty jedna, bo takich "ze smakiem na..." to się zrobiło kilka osób :)))
UsuńTajemniczy okradziony pan z Kluczborka rzeczywiście nam się trafił jak za karę.
Futeralik szydełkowy jest w planach oczywiście i już nawet wiem dokładnie jaki, więc to będzie następna robota, jak tylko szal się zrobi, zblokuje i wyśle.
Zdjęcie ślubne to jest chyba to, na którym megawaty mojego uśmiechu są największe - nigdy w życiu już się tak radośnie do zdjęć nie uśmiechałam.
Heh, a mnie rozwaliła akcja policyjna u Was. A tu proszę, krocząco na południe... dobrze, ze laptoka nie mam, nie sprzedaje, nie kupuję, bo z Wrocławia, to już rzut beret do mnie i jeszcze mnie by nawiedzili i co?!
OdpowiedzUsuńI jak mi dziś przyjemnie w Twoim towarzystwie. To chyba, że przez te szerokie cywilne uśmiechy. A może temu, że takie uśmiechy mnie ostatnio uparcie nawiedzają. Pf! I fakt - gajer, jak gajer, ale szczęście na pyskach to Ci dopiero :) A z Małym w tle to już w ogóle wyglądacie na wypasie :)
Ja mam tylko nadzieję, że akcja krocząca, jeśli nawet się będzie dalej rozwijać w dowolnym kierunku, to już z daleka od nas.
UsuńI my się tu staramy, żeby było przyjemnie w naszym towarzystwie :)))
No widzę właśnie. I najlepszego z okazji rocznicy - bo jakoś w ferworze komentowania mi umknęło.
UsuńBardzo dziękujemy!
UsuńŻeby Rysianty chciał tak pięknie pozować!... Ale on, jak widzi aparat, to się odwraca albo zaczyna się słodzić (wali się na podłogę, wdzięczy, wykręca, mruczy, można by to nakręcić, ale zdjęcia wychodzą rozmazane... ^^*~~).
OdpowiedzUsuńW przyszłym sezonie posadzę sobie winobluszcz pod balkonem, może mi się na niego trochę wespnie, lubię patrzeć, jak jego liście zmieniają kolory.
Brawa dla mamy za wprawę w szyciu! *^v^* Wyglądałaś pięknie, tak delikatnie, i jak widzę też nie miałaś (jak ja) żadnego ślubnego koka! *^w^*
Zachciało mi się karpatki.... =*^..^*=
Mały od małego przyzwyczajony do aparatu i wie, że jak aparat, to trzeba zastygnąć choć na sekund dwie :)))
UsuńWinobluszcz polecam - rośnie bezproblemowo i pięknie się wybarwił.
Dziękuję za komplementy i dla mojego wyglądu i tym bardziej dla talentu Rodzonej Mamy. I żadne tam koki, czy inne wymyślne, nawet mnie fryzjer przed tym ślubem nie widział :)
I idź, upiecz karpatkę, prawdopodobnie synchronicznie razem z Dodgers :)))) To Wam narobiłam z tym ciastem :)
Ślub to chyba zaraz po maturze braliście? Ślubny taki młody, u Ciebie 15+ nie widać nic a nic.
OdpowiedzUsuńSłowa uznania dla Mamy, kreacja bardzo ładna.
Komplet ślubny zapowiada się bosko.
No nie tak zaraz :))) Odczekaliśmy, aż Ślubny osiągnie stosowny wiek.
UsuńSłowa uznania Mama sobie sama doczyta, bo tu zagląda regularnie.
A komplet ślubny mam nadzieję, że wyjdzie zgodnie z życzeniem Agaty.
Brook Shields??? Nieeee. Jak dla mnie to cała Debra Morgan (Dexter)!
OdpowiedzUsuńGratuluję rocznicy i życzę jeszcze wielu kolejnych:)
Ciekawe skojarzenie :))) Ślubnemu się spodoba, bo on Dextero-zależny :)))
UsuńI dziękujemy bardzo, a wielu kolejnych sami sobie życzymy.
Od pół roku mam szalenie podobną małą zabawkę tyle, że nie białą, tylko czarną i ją uwielbiam:) Tyle samo czasu wykonuję na niego pokrowiec... :)
OdpowiedzUsuńJa jestem jeszcze na etapie oswajania malizny (po tym dużym Vaio troszkę to zajmie ;)))
UsuńI mam nadzieję, że pokrowiec zrobię szybciej (przyszły tydzień???)
wiesz co Ci powiem? że jak jeszcze raz zobaczę Cię w opasce na włosach, to osobiście Ci ją zdejmę. Zedrę. Cokolwiek. I nie będzie mnie obchodziło, że nie jest Ci wygodnie, czy coś... ;)
OdpowiedzUsuńRocznicowe uściski!
Ach! zdjęcia ślubnych mitenek na Twoich rękach są super!!!
Dzięki za rocznicowe uściski :)
UsuńEra opasek zaczyna wygasać, bo moja odrastająca grzywka sięga już dalej niż dokładnie do oczu i nosa :) Ale jeśli w celu zdarcia mi czegokolwiek będziesz musiała wpaść na Róg Renifera, to ja chyba jednak wykonam małą prowokację :)))
Twoje ślubne zdjęcia przypomniały mi że i nasza rocznica zbliża się wielkimi krokami. Już za 3 dni... Od czasu gdy dziecię starsze poszło do szkoły przez to całe zamieszanie z początkiem roku szkolnego rocznica nam umyka. Co za wstyd...
OdpowiedzUsuńSerdecznie ci dziękuję za sposób na szyszunie. Genialne! Ja się już zastanawiałam czy by może ich czymś w miękkim i delikatnym szalu nie wypchać w środku żeby raczyły się jędrnie ujawnić
Nie przejmuj się - u nas data nie umyka, ale co roku Ślubny mozolnie liczy, która to rocznica, bo "pierwszy strzał" to zawsze pudło i pomyłka co najmniej o rok :)))
UsuńŚwietnie, że sposób na bąbelki się przyda - sprawdza się nawet na najcieńszej i najbardziej delikatnej nitce.
Karpatka zapowiada się smakowicie :)
OdpowiedzUsuńA rocznicy gratuluję i gorąco życzę kolejnych rocznic! :) Szczęścia!
Dziękuję za życzenia - jak widzisz wiele osób twierdzi, że wrześniowe małżeństwa to szczęśliwe małżeństwa, co dobrze wróży i Tobie :)))
UsuńA Karpatka rośnie i rośnie, i rośnie, ale chcę, żebyś miała szal a nie trochę większy szaliczek :)))
no no...pietnascie lat...pogratulowac....karpatka zapowiada sie pieknie...zdjecia kota sliczne....a zieliniena jakby lato przedluzała...i obyy....pozdrawiam ania
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo. Karpatka wyszła smakowicie : ))))
UsuńNie wierzę, ze to Wasza 15 rocznica !
OdpowiedzUsuńPrzecież w przedszkolach śluby są " na niby" ;) Uściski i gratulacje.
A tak zupełnie poważnie jest coś niezwykłego w tych zdjęciach sprzed 15-20 lat... Brak koloru lub wybarwienia od czapy zupełnie im nie przeszkadzają.
W sprawie laptopa nawet słowa nie napiszę, bo nie chcę Panu z Kluczborka złorzeczyć. Głupota ludzka zadziwia mnie nieustannie!
Ha ha :) A jednak, my tylko tak młodo wyglądamy :))))
UsuńI masz rację, że te stare zdjęcia mają swój niepowtarzalny urok.
Panu z Kluczborka złorzeczę osobiście wystarczająco i chyba od kilku dni ma nieustającą czkawkę.
ale smakowita ta karpatka :)
OdpowiedzUsuńaż się chce zaśpiewać "ach co to był za ślub...";), fajnie, że ktoś, kiedyś wymyślił aparat fotograficzny, dzięki niemu nie tylko w pamięci mamy te ulotne chwile...
zdjęcie obrażonego kociaka jest urocze :) bohaterem drugiego planu to on nie może być i to za żadne skarby ;)
Karpatka wyszła niczego sobie - jutro powinnam pokazać.
UsuńA nam się po latach przypomniało, że na naszym ślubie ktoś kręcił także film... nigdy go nie widziałam :)))
Za bąbelki wielkie dzięki,
OdpowiedzUsuńnie przypuszczałam,że mam gratulować aż 15,zważywszy, że my to już prawie 17, w tym dziecię już 16 ;) no więc z serca gratuluję!
Materiały do robótki w drodze, na dniach dotrą, z drutami włącznie :))) pozdro hel
Ze sposobu na bąbelki korzystaj i niech się sprawdza :)))
UsuńI ja wiem, że my nie wyglądamy na tak długi staż małżeński, ale jednak...
I świetnie, że materiał robótkowy w drodze, przyjdzie pewnie idealnie na czas (pierwsza część na początku przyszłego tygodnia).
Fajna ta karpatka. Ciekawa jestem efektu końcowego i mam nadzieję (cichutką), że będą zdjęcia ślubne. Wam gratuluję rocznicy i aby tak dalej! Moja minęła 30 sierpnia, ale nawet na torturach nie powiem która. O kocie nic nie napiszę. Nie trzeba. Wystarczy mi jak na niego patrzę:)
OdpowiedzUsuńIt's a pity you don't have a donate button! I'd without a doubt donate to this excellent blog! I suppose for now i'll settle for bookmarking and adding your
OdpowiedzUsuńRSS feed to my Google account. I look forward to brand new updates and will talk about this
website with my Facebook group. Talk soon!
Also visit my blog post plus de twitter followers