Dzisiaj wpis podwójny - jeśli ktoś ma ochotę na Tubę Razem Robioną, to zapraszam, jest już Prolog, czyli w jakie materiały trzeba się zaopatrzyć.
A teraz przejdziemy do historii romantycznych, opowieści krew w żyłach mrożących oraz zdarzeń kryminalnych.
***Historia romantyczna, czyli Okazania***
Przy okazji prezentacji Tuby pokazywałam, że na drutach pojawił się Lace Dropsa. Pojawił się na romantyczne zamówienie - Agata wychodzi za mąż i wymarzyła sobie ażurowe mitenki i szal do kompletu. Ja bardzo rzadko robię coś na zamówienie, ale jak zobaczyłam, co mam zrobić, to od razu wiedziałam, że bardziej niż chętnie.
Uzyskałam pozwolenie od Agaty, więc mogę pokazać mitenki w stanie półproduktowym - brakuje im jeszcze ozdobnych wiązań, ale to był jedyny moment, kiedy mogłam im zrobić zdjęcia na własnych rękach. Po wypraniu zostaną doozdobione, ale wtedy już ich nie założę, żeby ich niepotrzebnie nie rozciągać (ale zdjęcia gotowych, skończonych też będą :))).
Robione na drutach 2.00 z podwójnej Dropsowej nitki:
Szydełkowe wykończenia nie tylko zdobią, ale też trzymają w ryzach brzegi mitenek, żeby się nie zsuwały:
I to jest najbardziej romantyczny projekt, jaki się do tej pory pojawił na moich drutach, szydełku, pod stopką maszyny (przy okazji - Brzydal miewa się dobrze, a ja z nim bosko :))). Do kompletu będzie szal Lilac Leaf (można sobie zobaczyć tutaj).
No to jeszcze jedno zdjęcie, żeby oko nacieszyć:
***Historie pozytywne, czyli Okazań ciąg dalszy***
Mamy nowe Razem-wiczki!!! Helena przysłała wczoraj zdjęcia swoich, a zatem Galeria Razem-wiczek urosła o kolejną parę, w kolorze eleganckiej czerni:
***Historie krew w żyłach mrożące, czyli Wyznania***
LolaJoo tknęła mnie wirtualnym palcem wskazującym, zapraszając do zabawy. Proszę usiąść wygodnie, będę wyznawać.
Mam napisać o sobie 11 rzeczy, których jeszcze nie wiecie... (hmmmmmm), odpowiedzieć na pytania zadane przez Lolę/Asię, zadać swoje pytania i nominować kolejne osoby (ale już mnie znacie i wiecie, że te dwa ostatnie nie nastąpią :)))
11 rzeczy, których o mnie nie wiecie - w zestawieniu od Sasa do lasa, czyli co mi do głowy przyszło:
1. uwielbiam szpinak (mniam),
2. nigdy nie zapaliłam papierosa (fuj),
3. nie noszę obrączki (oj),
4. jestem uzależniona od TVN24 (oooo),
5. nie przepadam za zakupami (hmmmm),
6. boję się oglądać horrory, ale czytać mogę (łups),
7. nie lubię chodzić do kina (aha),
8. tym bym chciała jeździć (a co!),
9. a bo ja w ogóle mam słabość do Peugeotów... (taaaak :))),
10. w liceum uczyli mnie rodzice Ślubnego (uffffffffff...),
11. czytam wszystkie instrukcje obsługi (wow :)))
Pytania Loli:
Pytanie pierwsze - cytuję, żeby nie było: "Ile razy w miesiącu uprawiasz jakiś sport :) IK (czyli ja) może nie odpowiadać bo pewnie wszystkim znów szczęka odpadnie :)", koniec cytatu.
To ja jednak odpowiem - w miesiącu to tak pewnie ze dwadzieścia razy (pięć dni w tygodniu, cztery tygodnie w miesiącu, plus jakieś weekendowe wyskoki :))). No co ja poradzę, że jak się nie ruszam, to się źle czuję, mam wrażenie, że się starzeję na potęgę i robię się "sprawna inaczej". A tak poważnie, to ja już to chyba komuś tłumaczyłam w komentarzach - ruch jest mi niezbędny jak powietrze, bo inaczej miałabym kłopoty z urazami po dwóch wypadkach samochodowych (otyłość równa się kłopoty z kolanami; brak ruchu równa się kłopoty z paroma innymi stawami). Co nie zmienia faktu, że kocham ten stan, kiedy czuję, że mam mięśnie obolałe po porządnym treningu.
Pytanie drugie - o brak sensu jedzenia pomidorów z ogórkami. Ja gdzieś w młodości usłyszałam, że nie wolno pod żadnym pozorem tych dwóch warzyw łączyć i tak mi zostało. Pomidora z ogórkiem za nic nie podam razem! A jak ktoś chce sobie poczytać dlaczego, to zapraszam tutaj :)))
Pytanie trzecie - o urządzanie przyjęć urodzinowych dla swoich dzieci za pomocą osób trzecich. Dzieci brak, a poza tym to ja nawet własnych nie urządzam łapkami osób trzecich... najczęściej w ogóle nie urządzam :)))
Pytanie czwarte - o plany szyciowe w najbliższym czasie. No to tutaj bym mogła długo i na temat, ale tak najszybciej, "na dniach" to się będzie szyła spódnica jakaś - testująca możliwości Brzydala. Co najlepsze jeszcze nie mam pojęcia, jaki model ma być, wiem tylko, że taki raczej sportowy, żeby były kieszenie, szlufki, patki i inne takie.
Pytanie piąte - o postawy rodzinne Kopciuszka, czyli czemu tak się dawał poniewierać. Bo gdyby było inaczej, to nie było by o czym bajki z morałem i happy-endem napisać :)
Mam nadzieję, że się wywiązałam z zadania :))) A teraz czas na...
***Historie kryminalne, czyli Zeznania***
Pisałam ostatnio, że zapadła decyzja o zmianie mojego laptopa, ale w życiu się nie spodziewałam, jakie to może mieć skutki dla kartoteki policyjnej Ślubnego.
Na początek pozdrawiamy pana (bodajże z Kluczborka), któremu się wydało, że mój własny, osobisty, wyklepany w klawisze laptop wystawiony na popularnym serwisie aukcyjnym, to jest jego własność, co to mu ją skradziono. Bo w opisie na aukcji były takie same uszkodzenia, czyli... wygłaskany touchpad i pęknięta obudowa (bardzo charakterystyczne :))))) Pan się aktywnie zabrał do odzyskiwania i...
... snuję się ja wczoraj rano po metrach kwadratowych w koszulce jakby nocnej, brązowej w kwiatuszki białe, a tu mi przy drzwiach brzęczy. Na ekraniku majaczy dwóch panów w ubraniach niemundurowych, ale twierdzą, że oni z policji i że poszukują pana Andrzeja M. Panowie okazali blachy służbowe, zostali wpuszczeni (oni szli sobie po schodach powoli i dostojnie, a ja w amoku się ubierałam) i oznajmili, że mój własny Ślubny jest podejrzany o handel kradzionym sprzętem elektronicznym. Obejrzeli sobie laptopa (dobrze, że jeszcze go kupujący nie odebrał), dokonali "przeszukania" (cudzysłów zamierzony, bo protokół jest, ale przeszukanie polegało na obejrzeniu mieszkania i zapytaniu, ile kosztowało i ilu sąsiadów mieszka), spisali co należy, porównali numery seryjne laptopa z tym zgłoszonym jako kradziony. Szybko im wyszło, że im się nie zgadza. Ślubny został grzecznie poproszony o przefaksowanie na komisariat faktury zakupu i stawienie się w celu złożenia wyjaśnień. No to się dziś rano stawił, w pięć minut zeznał, że kupił, gdzie kupił, kiedy kupił i że bynajmniej panu z Kluczborka (czy innego miasta) niczego nie kradł i nie dawał mi do używania. Dobrze, że przynajmniej osoby prowadzące sprawę w naszym komisariacie mają spore pokłady zdrowego rozsądku, inteligentnie słuchają, co się do nich mówi i brak im fanatyzmu w wykrywaniu "sprawców".
Pana (bodajże z Kluczborka) pozdrawiamy ponownie i życzymy szczęścia w dalszym poszukiwaniu skradzionego laptopa na podstawie podobieństwa wygłaskania touchpada (ciekawe, ilu jeszcze niewinnych ludzi dostało zawału, bo im policja w drzwiach stanęła, twierdząc, że się próbują wzbogacić na paserstwie).
Co nie zmienia faktu, że nowy laptop już jest i... wracając na pole robótkowo-twórcze... będę mu robić pokrowiec... koronkowy, bo to taki kobiecy model jest :)))
Też mam wygłaskany touchpad, a na dodatek nie wiem, czy znalazłabym jakieś dowody zakupu, bo stary ten mój laptop, o matko! Szukać?
OdpowiedzUsuńO, ja też nigdy nie zapaliłam papierosa, a na dodatek nikt w to nie może uwierzyć. Może założymy stowarzyszenie antynikotynowe ;-)
Mitenki przepiękne! Że też człowiek jest w stanie sam wyprodukować takie cudo. Dla mnie czarna magia :-)
O ile to nie Sony Vaio, to nie musisz szukać :))) U nas się faktura znalazła, bo laptop kupowany na firmę, inaczej też byśmy nie mieli :)
UsuńJa się "biernie napaliłam" jako dziecko i wystarczy, sam zapach dymu papierosowego wywołuje u mnie efekt podduszenia.
A za pochwały dla mitenek dziękuję, najważniejsze, że się podobają Agacie :)
Ja mam Sony Vaio i też pozdrawiam Pana z Kluczborka, ale kupowałam go na fakturę w sklepie stacjonarnym jako sztukę nową :)
UsuńTo ty uważaj, nie sprzedawaj, dopóki pan nie odzyska mienia :)
UsuńA mój laptop też na szczęście był kupowany w sklepie, nowy i z fakturą, więc szybko można było udowodnić, że nie usiłujemy sprzedać niczego kradzionego, i całe szczęście, bo inaczej przy tym jego sprzedawaniu by mi Ślubnego skazali :)))
Witajcie w klubie Antynikotynowym. Mitenki ślicznie romantyczne,(a podobny szal miałam do ślubu, raczej chustę, bo trójkątny z bardzo cieniutkiej pajęczynkowej wełny...)
UsuńMitenki boskie, Panna Młoda będzie wyglądać zachwycająco! Co do historii z serwisem aukcyjnym i jego użytkownikami, to ja podobnych historii miałam mnóstwo, ale obyło się bez policji na szczęście do tej pory! Czekam na ten pokrowiec koronkowy, bo ciekawa jestem jak to będzie wyglądać i może sobie takowy ciachnę :)
OdpowiedzUsuńDziękuję, mam nadzieję, że dostaniemy jakieś fotki ze ślubu :)))
UsuńPokrowiec będzie się robił zaraz po szalu do mitenek, więc dość szybko powinien być gotowy.
Jeżu, jakie to piękne :)
OdpowiedzUsuńBtw, dziękuję za projekt z kominem, temu może podołam. Zanim dojdę do rękawiczek, jeszcze długa droga przede mną :)
Romantyczne, prawda? Aż się chce do ślubu iść :)))
UsuńProszę bardzo - obiecywałam, że będzie coś prostego dla tych, co zaczynają. A jak zrobisz komin, to może i nad bluzką pomyślisz za jakiś czas.
Mitenki CUDOOOOOOOOOOOOOOOOO normalnie miodzio!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńA z laptopem nie zazdroszczę akcja godna filmu kryminalnego hehehe,dobrze ,że trafiliście na "rozumnych mundurowych bez munduru" bo to nigdy nie wiadomo .Agnieszka ty zacznij pisać książkę bo jak nie akcja ze stolarzami-meblarzami to znowu z lapkiem.
Fajnie ,że znowu będziemy razem dziergać jupiiiii,mam jeszcze motek włóczki z razem-wiczek więc będę miała komplet tralalala.
A i "dzieki"twojemu milczeniu nadrobiłam zaległości PRZECZYTAŁAM TWOJEGO BLOGA OD DESKI DO DESKI".Taa to by było na tyle amen.Pozdrawiam Monika -inez124
Dziękuję - "miodzio" to dobrze powiedziane :)
UsuńAkcja policyjna mam nadzieję, że definitywnie zakończona dzisiejszymi zeznaniami Ślubnego.
I ja Cię proszę, ty nawet pół słowa nie pisz, że ja mam coś pisać, książkę na przykład, bo mi Moja Rodzona Mamusia znowu zacznie "napomykać", że powinnam :)))
Otulacz do rękawiczek to doskonały pomysł. Ale ja mam nadzieję, że machniesz sobie i otulacz, i bluzkę???
I gratuluję, i dziękuję, i podziwiam za czytelnictwo całości. Dopiszę Cię do listy tych, co dali radę :)))
Ale się czuję dowartościowana, jako członek "elitarnego" klubu wytwórców Razem-wiczek! Jeszcze raz dziękuję za superpoglądowy kursik. Nigdy bym nie pomyślała, że wyjdą takie fajne, teraz już będę dziergała z dziewczynkami na bieżąco, obiecuję. A śliczne mitenki też apetyczne, szkoda że wesele było już dawno temu... Po Razem-wiczkach wierzę, że można zrobić wszystko, pozdrawiam serdecznie i dopisuję się do towarzystwa antyniktynowego hel.
OdpowiedzUsuńA pomyśl, jak kiedyś spotkasz na ulicy kobietę w sznurowanych rękawiczkach i od razu będziesz wiedziała, że ona "znajoma" :)))
UsuńCieszę się, że będziesz dziergała "synchronicznie", a będzie komin czy bluzka?
I pewnie, że można wydziergać wszystko :)))
Ło, matko!... Czego to ludzie nie wymyślą!... Macie szczęście, że trafiliście na policjantów "z ludzką twarzą". *^v^*
OdpowiedzUsuńMitenki piękne, aż żałuję, że brałam ślub w czerwcu w bordowym sari, i nie miałam niczego dzierganego na sobie! ^^*~~~
No widzisz, pana okradli, znalazł na aukcji wystawionego laptopa tej samej marki i "zadziałał". Niby mu się nie dziwię, ale z drugiej strony... szkoda, że nie wiem, jaką miałam minę, jak już panowie policjanci wypalili, z czym przyszli :)))
UsuńJa Twojego bloga czytałam i pochłaniałam oczami, ale tego sari to nie widziałam... a chcęęęęęęęęęęęęęęee!!! W zamian mogę się pochwalić swoimi zdjęciami ślubnymi... w spodniach byłam :)
A, o tak wyglądałam: http://www.friendsheep.com/2006/06/19-june-2004.html *^v^* Sari sprowadziłam z Indii - jedwab haftowany ręcznie i wyszywany Svarovskimi, a mąż miał szyty surdut na wzór z 1815 roku i cylinder na miarę robiony w pracowni Teatru Wielkiego. Na miarę, bo ma głowę 62 cm i gotowców na taką łepetynę nie ma... *^o^*
UsuńPokaż swoje zdjęcia! ~*^-^*~
Ooo, to się nazywa nietuzinkowość. Sari jako pomysł na ślubny strój mnie się podoba (ale podejrzewam, że moja mama miałaby też sporo "ale", a teściowa... :)))
UsuńSwoją drogą, że ja nie pamiętałam tego sari, bo jak spojrzałam na zdjęcie, to wiedziałam, że widziałam.
Obiecuję, że swoje fotki wrzucę przy okazji następnego wpisu i nawet będą się uzasadniać na blogu o szyciu, bo wszystkie trzy baby na ten ślub "ubrała, czyli obszyła" moja mama (siebie, mnie i babcię).
Ojjjjjjaaaaa! Widziałam co robię polecając Ciebie Agacie:D
OdpowiedzUsuńDzięki i za "ojjjjjjjaaaaaaa" i za polecenie - wyjątkowo przyjemne "zamówienie" :)
UsuńAle historia z tym laptopem! Czytając ją, przypomniałam sobie, jak przed laty zostaliśmy posądzeni, będąc na wczasach w Świnoujściu, o zapłatę fałszywymi pieniędzmi w sklepie odzieżowym. I to nie żeby tak za rękę nas złapali, o nie, pani zadzwoniła na policję, kiedy przyszliśmy do sklepu po kilku dniach, uprzejmie wcześniej nas o zgodę pytając. Zgodę wyraziliśmy, bo maszynki do forsy nie mieliśmy. I tu na szczęście też mieliśmy do czynienia z bardzo zdroworozsądkowymi policjantami. Do tego stopnia, że szczególnie zadbali, żeby wszystkie formalności do końca wypełnić, abyśmy nie musieli za kilka dni z drugiego końca Polski jechać, bo np zabrakło podpisu. Skończyło się dobrze, ale gdyby pan chciał się wykazać przed szefami, no to....
OdpowiedzUsuńA tak poza tym, dopisuję się do klubu niepalących nigdy i składam podziw dla mitenek. Pytanie mam tylko takie, czemu są robione podwójną nitką? A szal chyba będzie pojedynczą? Pozdrawiam
Tutaj też wydaje się, że policja miejscowa załatwiła sprawę do końca, pytając nawet Ślubnego, czy przypadkiem w tym Kluczborku, gdzie gdzie tam, nie był i nie dokonywał zaboru mienia :) I też dziękuję opatrzności, że nikt się nie chce wykazywać, bo i tak mam lekki niesmak po tym wszystkim. I przy całym zrozumieniu dla pana z Kluczborka, to mam ochotę go pacnąć w czółko.
UsuńA mitenki były robione na początku z pojedynczej nitki i wychodził cudny delikatny ażur, ale sobie uświadomiłam, że one mają być sznurowane wstążką w odmiennym kolorze i przy tym ażurze to by ta wstążka "świeciła" spod spodu i dlatego jest podwójna nitka, żeby to wiązanie pod spodem się nie rzucało w oczy. Ale gdyby te mitenki miały być takie "bez niczego", to koniecznie z pojedynczej. A szal oczywiście z pojedynczej :)))
te /nazwe po swojemu/ odcięte białe rękawki :)) sa rewelacyjne! coś slicznego,mam podobne podkolanówki z sh :)
OdpowiedzUsuńA wiesz, że ja też miałam skojarzenia z ażurowymi podkolanówkami :)))
UsuńAaAaaAaaaaaaaaaaaaAAAAA!!!!! Ja chcę znowu wyjść za mego lubego i na rękach mieć te rękawiczki i jeszcze ten szal poproszę!!! No cudo!!! Jestem tak zachwycona, że chyba nie wytrzymam z zazdrości ;))))) No taka rewelka, że ho ho!!!!
OdpowiedzUsuńNie Ty jedna, jak się okazuje :))) Ja tez cały czas kombinuję, czy przypadkiem nie mam potrzeby posiadania takich cudnych mitenek (na razie nie znalazłam pretekstu :))).
Usuńto może razem-robienie? ;)) he,he,he...
Usuńz tego wszystkiego zapomniałam o Waszych przejściach z laptopem - nie zazdroszczę historii... ;/ chociaż dobrze, że panowie policjanci wykazali się rozsądkiem ;)
UsuńPanów policjantów pozdrawiamy serdecznie :)
UsuńA razem -robienie mitenek... czemu nie, tym bardziej, że ja chyba znalazłam dla nich zastosowanie na co dzień :)))
Pisałam to już w mailu, pisałam na fejsie, dziękowałam Joance za namiar na Ciebie, ale napiszę jeszcze raz - te mitenki są tak przepiękne, że mało się nie popłakałam ze szczęścia. Jeśli szal jeszcze pobije te mitenki to do ślubu pójdę chyba tylko w tym :D Dziękuję!!!
OdpowiedzUsuńRaczej nie, bo ksiądz/urzędnik USC nie będzie mógł się skupić :)))
UsuńI jeszcze raz - proszę bardzo!!!! Cieszę się, że się podobają.
PS. Znalazłam dzisiaj sposób na takie wysłanie Ci tego, żebyś nie musiała później walczyć z pomiętym szalem :))
nie mogę się doczekać jak je wezmę w swoje łapki! :)
UsuńMitenki są prześliczne! Muszę jeszcze dodać że pierścionek jest boski!
OdpowiedzUsuńAaaaa, pierścionek to ma dla mnie gigantyczną wartość, bo to jest pierścionek zaręczynowy mojej mamy i odkąd go dostałam nie zdjęłam go na dłużej niż kilka godzin :))) Traktuję go jak talizman :)
UsuńTo jak masz problemy z kolanami to jeździj na rowerze...ja miałam i lekarz mi kazał jeździć i pomogło i odkąd jeżdżę ile wlezie i kiedy wlezie jest cacy. Niby nie obciąża się wtedy kolan jak np przy chodzeniu, a mięśnie bardzo intensywnie pracują. Instrukcję obsługi też czytam z namiętnością. :) Mitenki - ach szkoda że ślubowanie już za mną. :) A historia kryminalna - hahhaha.
OdpowiedzUsuńJeżdżę, chodzę, ćwiczę - i generalnie, to problem bólu pojawia się tylko przy zmianie pogody i jak się zrobię za ciężka i kolana dają mi do zrozumienia, że mam się odchudzić :)))
UsuńJak widzę klub tych, co to chcą do ślubu jeszcze raz rośnie :))) A historia kryminalna mnie samą zacznie śmieszyć za jakiś czas, bo dzisiaj to mi jeszcze "niefajnie" :((((
Och, mitenki wyglądają cudownie, aż zazdroszczę Panie Młodej :)))
OdpowiedzUsuńPodziwiam Ciebie za to sportowe zacięcie, bo u mnie go kompletnie brak, a muszę, bo inaczej będzie na pewno źle (mój ortopeda grozi mi pokrojeniem...;))
A historia kryminalna pierwsza klasa :)) Jestem pod wrażeniem, jak szybko policja zareagowała, bo zazwyczaj pewne sprawy trwają w nieskończoność. I liczę, że więcej takich przygód Was nie spotka :))
Szybkość policji nas też zaskoczyła, ale w sumie to dla nich komplement, że tacy szybcy :)
UsuńCo do ruchu i pogróżek ortopedów, to mnie straszono, że będę niesprawna bardzo lub jeszcze bardziej, ale jak widać - ignorując wszelkie zalecenia - udało się postawić siebie na całkiem sprawne nogi :))) Więc ja do ruszania się w celach zdrowotnych zachęcam :)
Omaszcilos, ale przygoda, dobrze, że trafiliście na policję z funkcjonującymi mózgami i cieszę się, że się wszystko dobrze skończyło :-)
OdpowiedzUsuńSama jakiś czas temu zostałam okradziona przez "kolegę" z naszego klubu samochodowego, składanie zeznań było Przygodom. Przygodom. Siedziałam przy panu policjancie, a on przekręcał to, co mówiłam, i pisał po swojemu, w efekcie dostałam do podpisania zeznanie zaczynające się od "Oskarżonego Piotra X. zapoznałam w internecie" ;-)
Mam słabość do mitenek i noszę je w zimie regularnie, musze nabyć jakieś nowe na zbliżający się sezon, sama ich nie zrobię, razemwiczek tym bardziej, a aż mnie skręca z zazdrości na myśl o nich :-))
Bo my mamy szczęście do policji, co by się nie działo (od zeznań, po mandaty) trafiamy na osobniki myślące i sympatyczne.
UsuńA co do intelektu policji przychodnej, to widać Róg Renifera dobrze robi na komórki mózgowe, bo pisali sprawnie, poprawnie i z sensem. I nawet długopis mieli własny :))))
A co do rękawiczek, to może niech Cię skręci do złapania za druty... rękawiczki na dzień dobry to może nie, ale mitenki to bułka z masłem i kaszka z mleczkiem :)
Ło Matulu, jakie mitenki! PAdłam i leżę. Nie wstanę!
OdpowiedzUsuńHistorii policyjnej szczerze współczuję, bo przeszłam dużo spotkań z mundurowymi i nie tylko w ostatnim czasie.Przez trzydzieści kilka lat swojego życia NIGDY nie miałam do czynienia z Policją. Przez ostatnie trzy lata byłam na komisariacie, prokuraturze, sądzie, składałam zeznania, podpisywałam protokoły..... I mam nadzieję, że nigdy więcej.Wątpliwa przyjemność.
Ja rozumiem, że można czytać instrukcje, ćwiczyć, itp.
Ale zakupów nie lubieć??? Tego nie przyswajam...Jak Ty tego dokonałaś?
Wstań, bo na leżąco się niewygodnie dzierga :)))
UsuńPolicję to ja generalnie bardzo lubię, bo jak dotąd zawsze trafiamy na bardzo sympatycznych i wyjątkowo inteligentnych przedstawicieli prawa. Ale to nie znaczy, że mam ochotę na częstsze kontakty :)
A zakupów nie lubię, żadnych. Po takie codzienne chodzę, bo muszę, z kartką zawsze i wygląda to tak, że wpadam do sklepu, lecę galopem, zgarniając tylko to, co mam na liście i czym prędzej wypadam. Na większe zakupy to w ogóle trudno mnie wyciągnąć :)
Ot, takie dziwactwo :)
Nigdy nie odczuwałam potrzeby posiadania mitenek, ale te są śliczne i może mnie zainspirują?
OdpowiedzUsuńPrzygoda z policjantami trochę straszna, potem śmieszna - nie lubię takich sytuacji, kiedy choć przez chwilę człowiek czuje się jak podejrzany, niezależnie od tego kto jest podejrzewającym. Ja mam od razu wyrzut sumienia, nawet jak jest absolutnie niewinna. Naoglądał się człowiek kryminałów i teraz ma.
To masz tak, jak ja - nie widziałam sensu robienia mitenek dla siebie, a teraz bardzo, ale to bardzo się staram wymyślić, do czego by je zakładać :)
UsuńZ tym poczuciem winy to masz rację - człowiek wie, że nic nie ukradł i nie usiłuje sprzedać kradzionego, ale i tak się czuje... błeeee.
Witaj,mitenki piękne i aż by się ich chciało mieć dla samego posiadania,
OdpowiedzUsuńZaglądam tutaj do Ciebie już kolejny raz i muszę się przyznać ,że moje serce skradł Twój KOT,po prostu się w nim zakochałam czy możesz mi napisać jaka to rasa? Pozdrawiam serdecznie Mania
Mały jest mieszanką persa z dachowcem (z persa ma futerko, a dachowiec mu dał nieco dłuższy nosek i dzięki temu nie ma u niego problemów z układem nosowym i kanalikami łzowymi).
UsuńMitenki prześliczne, :)pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję.
UsuńMitenki piękne. Ciekawe jak im będzie w biżuterii ;) Szal do kompletu tez niczego sobie. Akcja z laptopem bezcenna. Po prostu bezcenna!
OdpowiedzUsuńI fakt znowu powalasz tymi pokładami czasowymi. Zazdroszczę.
Jakby się okazało, że im będzie niefajnie, to zawsze można wrócić do wersji bez niczego :))
UsuńAkcja z laptopem rzeczywiście rzeczywiście "bezcenna", dobrze, że ja ma niskie ciśnienie i mnie nic nie trafiło.
A pokłady czasowe... ja mam wrażenie, że mi ciągle doby mało.
Boskie te mitenki, aż mi się zachciało ślub brać :P Ale w sumie może inny kolor i znajdzie się zastosowanie, teatralne albo cuś?? Piszę się na mitenek-razem-robienie!
OdpowiedzUsuńA historia kryminalna faktycznie krew w żyłach mrozi, ludzie bywają zdeterminowani w odzyskiwaniu własności.. :)
To ja poważnie pomyślę o mitenek razem-robieniu :)
UsuńA determinacji pana z Kluczborka się nie dziwę (w sumie), ale dla nas mam to wymierne negatywne skutki, trudno.
Te ażurki są cudne i niesamowicie pracochłonne, ja po pracy i projektowaniu nie miałabym czasu już na druty. Jestem zachwycona dziełami.
OdpowiedzUsuń***
Zapraszam do mnie, prowadzę blog o moim projektowaniu mody. Może coś ci się spodoba. Będzie mi niezmiernie miło jak mnie odwiedzisz. Jak zaobserwujesz również tym samym się odwdzięczę.
http://www.zapalov.blogspot.com/
No pięknie, z Męża Ci zrobili kryminalistę :D jak to człowiek może czasem coś palnąć i innemu narobić kłopotów, prawda? Juz widzę, jak w tym amoku wybierałaś coś do ubrania, trzeba było panów mundurowych przywitać w hiszpańskim bikini i podfruwajce, od razu by odpuścili :D
OdpowiedzUsuńp.s. śliczne mitenki, robota pierwsza klasa :)
jakie to jest wszystko śliczne! ile bym dała żeby też tak umieć robić ;))
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję. I zapewniam, że to wcale nie takie trudne :)
Usuń