***
To nie jest tak, że moje spodnie do ćwiczeń - zwane dalej Spodniami Treningowymi - mogą być dowolne, oby z dzianiny i oby dobre rozmiarowo w odwłoku. To by było zbyt proste. Spodnie Treningowe muszą być:
- z tkaniny miękkiej, ale prawie niezniszczalnej, bo użytkuję je ekstremalnie;
- na dodatek tkanina musi sobie radzić z częstym kontaktem z pralką, pranie spodni trzy razy w tygodniu to norma, bywa częściej;
- dłuuuugie muszą być te spodnie, bo ja się makabrycznie źle czuję w spodniach "na wysokie piaski", optymalna jest długość tuż nad podłoże;
- skonstruowane i uszyte tak, że nawet zrobienie w nich szpagatu nie nadwyręża ich integralności (bo ja w nich nie tylko ciężarami macham, ale i jogę ćwiczę, a tu rozciągliwość materii spodniowej staje się równie ważna, co rozciągliwość materii ludzkiej);
- i muszą mieć wysoki stan, czyli część odwłokowo-brzuszna nie może mi się kończyć pod pępkiem, bo jak się człowiek schyli...
No to sobie uszyłam Idealne Spodnie Treningowe. Oczywiście z części tej czerwonej płachty na byka, co ją pokazywałam z przytupem ostatnio.
Żeby tradycji stało się zadość - jak przyszło do robienia zdjęć, to oczywiście Ślubnego w domu nie uświadczysz, a Denatka w spodniach nie chadza, nawet założyć nie chce, więc została "technika lustrzana", ale starałam się :))
Dopatrujemy się Małego na ulubionym dywaniku :)) |
Szyte według tego samego wykroju co Niebieskie Spodnie Bez Niczego (model 120 z Burdy 9/98). Oczywiście zostały wywalone wszelkie zaszewki i przedłużyłam je o jakieś 4 centymetry, żeby uzyskać wdzięczne mizianie podłogi nogawkami :)))
Spodnie mają na górze tunelik, a w tuneliku mają gumkę, a gumka ma do towarzystwa sznurek do wiązania, porządny, łatwo tworzący kokardki i supełki (nic mnie tak nie denerwuje jak wiecznie rozwiązujące się troczki przy spodniach).
Szew w kroku został wzmocniony i przeszyty z wierzchu stebnówką, żeby nawet nie pomyślał, że mógłby puścić.
A tkanina okazała się tak rewelacyjna, że żałuję, iż zakupiłam jej marne trzy z kawałkiem metra... byłyby dwie pary spodni. A tak, to są spodnie i oczywiście powstanie zapowiadana sukienka, ale o sukience to za chwilę.
Teraz jeszcze jedna "lustrzana fotka" Idealnych Spodni Treningowych:
Mały się nudzi i troszkę ofukuje, bo nie jemu robią zdjęcia :) |
***
A teraz spokojnie mogę się podzielić tym horrorem, który sama sobie wczoraj zafundowałam w związku z sukienką z tej samej czerwonej płachty na byka.
Burd mam pewnie jakieś czterdzieści egzemplarzy... poświęciłam trzy godziny na przekopanie się przez nie trzy razy i... wyszło na to, że najbardziej podoba mnie się, w kolejności podobania:
- piękna letnia sukienka ze sznurowaniem na plechach, pod którym to sznurowaniem nie ma nic, czyli odpada noszenie biustonosza, a ja jestem "kobieta bieliźniana", a wywalenie sznurowania lub zrobienie go na materiale odbierze cały urok sukience... model się nie nadaje;
- halka (!!!), ale prosta taka i urokliwa...
- sukienka zaprojektowana dla dziecka metr dwadzieścia i jakoś nie wydawało mi się, że łatwo pójdzie przerobienie jej na moją rozmiarówkę...
Po trzech godzinach wiedziałam tyle, że nie mam pojęcia, co chcę. Alem się zaparła i czwarty raz przejrzałam Burdy i wsparta opinią Ślubnego dokonałam wyboru. Oczywiście bez przeróbek się nie obejdzie (rękawki żegnamy, zestawienia kolorystyczne witamy, odszycia dekoltu zamieniamy na śliczne lamówki i parę innych zmian :). W każdym razie dzisiaj z wielką determinacją pognałam do pasmanterii zakupić brakujące dodatki i czym prędzej będę kroić, żeby mi się koncepcja nie zmieniła. Będzie Hiszpańska Sukienka z Milionem Zakładeczek (czerwono-czarna :))).
***
Poza tym na drutach mam piękną szarą bawełnę, a Poczta Polska Powolna najprawdopodobniej ma już w swoim posiadaniu wełenkę na Projekt Romantyczny, który zapewne stanie się Projektem Priorytetowym.
***
I jeszcze - specjalnie dla Brahdelt - Mały w pełnej krasie, bo co to tam, takie pokazywanie Małego mimochodem, przy okazji fotografowania spodni. Mały musi wypełniać kadr, inaczej się obraża.
Mały na swoim ulubionym dywaniku (ulubionym do tego stopnia, że trzeba go prać ekspresem i suszyć galopem, bo brak dywanika oprotestowywany jest głośno i natarczywie), złapany na myciu:
I Mały podpierający szafę w kuchni i kombinujący intensywnie, czy to już pora na sjestę, czy może jeszcze się popałętać pod nogami bez przydziału kompletnie.
Świetny pomysł ze spodniami, oby się sprawdziły w użytkowaniu :)) Co do spodni ćwiczebnych, nie lubię tak długich majtających się nogawek, wolę coś 7/8 i bardziej dopasowane (ale nie za bardzo...) :)) Świetnie w nich wyglądasz, a Mały super :))
OdpowiedzUsuńNo i życzę powodzenia przy sukience, ciekawa jestem również, co z tej szarej bawełny wyrośnie... :))
Już je przetestowałam w działaniu :))) Jest dobrze. I ja wiem, że sporo osób woli krótsze i przede wszystkim obcisłe spodnie, ale ja nie lubię i nie przeszkadza mi nawet, że nogawka mi gdzieś tam zjedzie :)))
UsuńZ szarej bawełny rośnie bluzeczka.
I dziękuję za komplement "wyglądowy" :)))
Zgrabnaś a spodnie bardzo udane, super :-)
OdpowiedzUsuńGłaski dla Księciunia, oglądałam ostatnio program o pierwszych tygodniach życia kilku takich Księciuniów i innych cicicząt, to się dobrze nie skończy, zaczełam wybierać optymalną rasę dla siebie, przy piątej, której przedstawiciela PO PROSTU MUSZĘ mieć Trener Osobisty rzucił mi krytyczne popaczanie i opuścił pomieszczenie. Odebrałam to jako uwagę krytyczną więc skromnie zatrzymałam się na siódmym planowanym kocie, tak żeby nie przesadzić jednak.
;-))
Dziękuje się z pąsem na licu :)))
UsuńSiedmiu kotów nie przerabiałam, ale pięć tak, z czego cztery malutkie i było... oj, było :)))) Czasami mam wrażenie, że bym to doświadczenie powtórzyła. Fajne są takie małe, latające galopem po mieszkaniu :)
W kwestii spodni - cudne, uszyte idealnie! Ja jednakowoż mam akurat wręcz przeciwne upodobania, bo wszystko skracam - i spodnie i rękawy, żadne mizianie podłogi czy blatów kuchennych (blatów - rękawami mam na myśli, bo spodniami to już na pewno nie) nie wchodzi w grę, nawet do pracy oficjalne garsonki uwielbiam z rękawami 3/4, żeby mi się po klawiaturze i papierach nie plątały...
OdpowiedzUsuńA w kwestii Małego - to mnie się zdaje, że na tym pierwszym zdjęciu to on tam chyba jogę ćwiczył właśnie...????
Dziękuję bardzo!
UsuńJa w kwestii spodni jestem jako ten beton - muszą być szerokie i długie (wyjątek robię dla tych, które mam na rower :)), ale co do rękawów, to już różnie - i trzy czwarte i takie do podstawy kciuka. A Mankietem spodni można zamieść blat w kuchni - jak się staje na blacie, żeby wyczyścić okap i na tym blacie jest widelec..., to szybko jest zamieciony na podłogę (zdarzenie sprzed dwóch dni :))))
Na pierwszym zdjęciu Mały rzeczywiście wygina śmiało ciało, próbując umyć sobie łopatkę prawą.
Bardzo fajne spodnie! Ja też takie lubię - długie do ziemi i przykrywające nerki. *^v^* Acha, gdzie są moje Burdy i maszyna do szycia? W którymś pudle zapewne.....
OdpowiedzUsuńKota widzę, kota! ~*^o^*~
Przykryte nereczki to podstawa.
UsuńTwoje Burdy i maszyna spokojnie czekają i na pewno nie mają zamiaru nigdzie uciekać.
I kot specjalnie dla Ciebie :)))
Podczas ogarniania rzeczy idących do piwnicy znalazłam dzisiaj moją maszynę do szycia, w częściowo zgniecionym pudełku... Ciekawe, jak mocną konstrukcję mają japońskie Brothery?...
Usuńno popatrz, a ja wczoraj- jak się umawiałyśmy, wykroiłam i zszyłam wierzchnią warstwę spódnicy i się okazało, że za duży rozmiar- nie wiem, czy kląć ze złości, że kawałek dnia zmiarnowany, czy ze szczęścia, że schudłam :D i prawdę piszesz, że spodnie treningowe muszą zakrywać nery i zamiatać podłogę :D podrap tego Miłośnika Kocyka ode mnie :)
OdpowiedzUsuńTo się cieszę, że szyłaś i nie cieszę, że rozmiar nie ten. I to na pewno schudnięcie!!! Inne powody nie wchodzą w grę.
UsuńMałego podrapię, jak go dorwę, bo właśnie galopuje po antresoli i grucha do siebie :)
Świetne spodnie ale ja jestem bardzo ciekawa tej przyszłej sukienki:).
OdpowiedzUsuńDziękuję. A sukienka powinna być dosyć szybko, przynajmniej taką mam nadzieję.
UsuńBardzo fajne portki, ja tez lubie wysokie i dlugie. Czuje sie jakos tak "kaczkowato" w przykrotkich.
OdpowiedzUsuńKizius Mizius jak zawsze uwielbiany, to jest kot nad kotami. Nawet Twoje lustrzane zdjecia lepiej wygladaja z NIM.
Pozdrowionka
Nie! No, jasne - zaraz się okaże, że Mały powinien być wszędzie i zawsze :)))) Ale ja wiem, że on może wywoływać takie potrzeby :)
UsuńI doskonale to określiłaś "kaczkowato" - jakby mi nogi się skracały o dwadzieścia cm. A przecież w trakcie ćwiczeń, to nie można w "byleczym", bo się ćwicząca źle czuje i mniej efektywnie ćwiczy (i to nie do końca jest żart).
Spodniaszki superowe, uwielbiam takie od kiedy sama nabyłam sportowe dresiaki i to całkiem niedawno...wygoda górą:]
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję. Na co dzień, to ja w dresach nie biegam, ale do ćwiczeń muszę mieć wygodne portki :)
Usuńspodnie jak spodnie - świetne są (właśnie sobie uświadomiłam, że i mi przydałyby się takie sportowe portki),
OdpowiedzUsuńale mistrz drugiego planu to jest TO ;)
uwielbiam tego kociaka! wirtualnie go tarmoszę :)
To spodnie szyj! Cztery kawałki materiału i kawałek sznurka :)))
UsuńMistrz drugiego planu... dobre, dobre, tylko, że on się częściej pcha na plan pierwszy :) Potarmosiłam od Ciebie oczywiście.
Mały "wyrasta" na naszego Celebrytę (nie obrażając go oczywiście ;)) dziękuję za tarmoszenie, szkoda tylko, że w tym okienku w którym go widzę nie słyszę jak uroczo wtedy mruczy... :( bo mruczy mam nadzieję?
UsuńCóż za olimpijska sylwetka!
OdpowiedzUsuńTeż lubię spodnie długie i szerokie, choć niekoniecznie treningowe ;-) Aczkolwiek czuję w kościach, że jakąś aktywność jednak będę musiała sobie zafundować z końcem lata, bo już nie te lata i tu strzyka, tu ciągnie... Gdzież te dni piękne, żem mogła ot tak założyć se nogi na głowę...
Tymczasem jednak donoszę, że bierze mnie na szycie, proszę kciuki trzymać za realizację tych brań :-)
Igrzyska zobowiazują :)))0
UsuńAktywność dobra na wszystko, poza tym, to musisz teraz synowi dawać od małego dobry przykład, że się rodzice ruszają, a nie gnuśnieją przed komputerem :)))
I dotarło do mnie, że branie Cię bierze, kciuki trzymam, moge tez pozanęcać: "Ja szyję, Dorota szyje..."
No po prostu rewelacja. Ty i siłownia to na prawdę super połączenie. A te spodenki. Juz widze maślane i lepkie spojrzenia spoconych macho z tzw. grupy ABS (czyli Absolutny Brak Szyi). Weszłaś mi na ambicję. Musze uszyć jakieś spodnieeeeee.
OdpowiedzUsuńTeraz to nie na siłowni te ciężary dźwigam, tylko w domu, bo dzięki Ślubnemu mam sprzętu jak na niejednej siłowni :))) Ale na siłownię z jęczącymi panami też chodziłam, fajnie bywało :))) I podoba mi się rozwiniecie skrótu ABS (będę rozpowszechniać dalej, jeśli pozwolisz).
Usuńalez ty masz figure...no no...pieknie ci i cokolwiek bys nie zalozyla piekna bys byla..jestes...a spodnie tez fajne..tez takie lubie....pozdrawiam ania
OdpowiedzUsuńA bardzo dziękuję, włoską raczej mam tą figurę: talia jest, biodra też :)))
UsuńSpodnie super! Też uwielbiam takie co się delikatnie o podłogę ocierają :) ale ze znalezieniem takich idealnych zawsze mam problem, bo noszę rozmiar 34 i długie nogi mam, co nie idzie w parze z pasującymi spodniami w pasie i jeszcze z wymarzoną długością, może sobie kiedyś takowe uszyję, choć nie ćwiczę za dużo, bo szkoda mi moich 48 kilogramów stracić, nawet staram się coś do nich dodać ale nieskutecznie jak do tej pory :)
OdpowiedzUsuńMały i jego dywanik... brak mi słów, uwielbiam go :)
Rzeczywiście przy tak małym rozmiarze i długich nogach możesz mieć koszmarne problemy. Jak to dobrze, żeś szyjąca :))))
UsuńOJ to już wyostrzam ciekawość na te sukienkę :)
OdpowiedzUsuńRozmiar nie powiem... Przymierzyć się nie da hihihi
Spodnie super :))))
Sukienka się szyje - na razie wbijam tysiące szpilek w zakładeczki na górze :)))
UsuńKiedyś pracowałam w szwalni, choć nie w charakterze szwaczki. Zaletą było to, że były specjalistyczne maszyny, które prawie same szyły dzianiny. To były czasy, gdy takie spodnie, tudzież dresy dla moich synów wciągałam nosem. Teraz nawet nie próbuję, bo szycie mi jakoś nie idzie. Spodnie super, ale do chodzenia na luzie, a nie do ćwiczeń. Do ćwiczeń to ja wolę wąskie, bo biegam i by się przydeptywały chyba.
OdpowiedzUsuńJa nie biegam, więc nie wiem, jak by się takowe spodnie sprawowały, ale raczej ok, bo po założeniu butów do biegania, to już niczego na podłożu nie miziają.
UsuńSesja w lustrze bardzo udana ;) i drugi model - zawodowstwo ;)
OdpowiedzUsuńDo ideału w tych spodniach brakuje mi tylko kieszeni ;) i jak tylko dopasuję sobie wykrój (pierwsza próba niezaliczona - jest piżama szersza niż dłuższa ;)) to będę miała z błękitnego weluru :) Myślę, że z moim tempem do jesieni się za nie zabiorę ;)
Dziękuję i potwierdzam, że drugi model zawsze się pokaże od jak najlepszej strony, nie ważne, na którym planie.
UsuńHmmm, kieszenie. Oryginalnie w tym modelu są, ale ja mam zwyczaj wywalania kieszeni z każdych spodni :))) Kieszeni nie używam :)
I trzymam kciuki za spodnie, a piżama też potrzebna, więc nie ma tego złego...
Spodenki pierwsza klasa, takie luzackie:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Marlena
Dobrze powiedziane - luzackie :)))
UsuńO widzisz takie spodnie to by mi się przydały do biegania. Bo z ćwiczeń to u mnie tylko jogging :) Bardzo dobrze na Tobie leżą i kolorek miodzio. Na zdjęciu nr 2 widzę podobieństwo do Napoleona :>
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję. A co do Napoleona, to właśnie czytam "Wojnę i pokój" i tam mi się Napoleon pałęta w każdym rozdziale, to może tak podświadomie się upodobniłam?
UsuńBardzo prawdopodobne że tak ;)
UsuńSpodnie super! A że w części odwłokowej wysokie są, toby się mojemu Teściowi kochanemu podobały. Przypomniało mi się, jak to kiedyś młode (i nie tylko!) dziewczęta, oszalały na punkcie biodrówek. Najmłodsza siostra mojego męża namiętnie takie biodrówki nosiła. I kiedy się tylko pochylała, to Teściunio wołał: "Madzia, spodnie podciągnij, bo Ci policzki widać!"
OdpowiedzUsuńTekst się przyjął, i do tej pory w rodzinie funkcjonuje.
A co się robi, żeby się ćwiczyć chciało? Bo mnie to ostatnio jakaś niemoc opanowała:(
Teść i tak się znalazł, bo mógł się wyrazić dosadniej :)))
UsuńA z chęcią do ćwiczeń to ja nie wiem, ja chcę, bo chcę i trochę, bo muszę. Po dwóch wypadkach samochodowych mam troszkę nadwyrężone co nieco, głównie kolana i jak się nie ruszam, to czuję się niesprawna, a poza tym tyję, a jak tyję, to kolana dostają dodatkowe kilogramy do dźwigania i robi się nieciekawie.
zazdroszczę Ci umiejętności szycia bo ja to tylko jakies poste rzeczy na maszynie uszyję, nawet znalazłam ostatnio super torbę na ramię i mam wykrój z internetu ale i tak nie wiem co do czego a spodnie są super pozdrawiam Basia
OdpowiedzUsuńAle każda z nas zaczynała od prostych rzeczy, więc skoro maszyna na Ciebie nie warczy, to próbuj :))) Zaczniesz od rzeczy bardzo prostych, a za jakiś czas skończy się ciuszkami o bardziej skomplikowanych kształtach :)
UsuńMały, jak zwykle piękny bezczelnie ;-)
OdpowiedzUsuńResztę przemilczę, ja, kobieta manualnie zdolna inaczej, czyli z dwiema lewymi "ręcami"...
Choć w swej naiwności niecierpliwie czekam na Wspólny Projekt Poigrzyskowy Dla Każdego ;-)
Pozdrawiam!
Mały bezczelny bywa, to fakt. Ślubny po dzisiejszej nocy ma sporo do powiedzenia na ten temat :))))
UsuńWspólny projekt jest w fazie robienia Modelu Pokazowego :))) I cały czas myślę o tym, żeby był dla każdego do pokonania :)
Pliz, pliz ;-)
UsuńPrzyjaciółce też bym zrobiła, jak dam radę, oczywiście ;-)
Świetne te spodnie i do preferencji spodniowych jak najbardziej się skłaniam. Sukienką zanęciłaś :-)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za pochwały spodniowe. A sukienka się szyje, ale wybrałam model wymagający wielu szpilek i szwów, więc to nie będzie projekt jednowieczorny :)
Usuńspodnie świetne, a mizianie spodniami ja uwielbiam.
OdpowiedzUsuńznaczy mizianie spodniami podłogi...jakoś ta podłoga mi uciekła.
OdpowiedzUsuńDzięki i jakoś się domyśliłam, jakie mizianie Ci odpowiada :))) Nie to, ze mizianie samymi spodniami jest niemiłe, jak materiał milutki, to czemu nie :)
UsuńTak w sumie to każde mizianie jest miłe :)
Usuńno się rozszyłaś - to to ja lubię :))
OdpowiedzUsuńw kwestii kroju spodenek, to jestem właśnie z tych co wolą jak nogawkę coś w kostce jednak trzyma, bo jak człowiek leżąc na plecach nogami macha... i nagle się spodnie do kolan robią albo i krótsze, to już dla mnie jest denerwujące :)
Dlatego to w szyciu jest takie fajne, że człowiek sobie może spodnie własnych oczekiwań uszyć :)