Wczorajszy wieczór powinien zostać nazwany Wieczorem Wielkiego Finiszu, ponieważ kończyłam i chustę z koralikami, i trylogię Tolkiena. Kończyłam i, co ważniejsze, skończyłam. Od razu wyjaśnię, że chusta znana powszechnie jako Gail, u mnie została nazwana Koliberkiem, bo waży tyle, co nic.
Zdjęcie pamiątkowe powyżej - Koliberek w towarzystwie mistrza Tolkiena :)))
Całość robiona z prezentowej wełenki na drutach 3.00 i z dodatkiem koralików wszędzie tam, gdzie we wzorze wypadało trzy oczka razem, plus jeszcze trochę przy wykończeniowych ażurach. Całość (razem z koralikami) waży zaledwie 52 gramy.
Poniższe zdjęcie miało być dowodem na istnienie koralików w robótce, ale jakoś mało je widać, bo są przezroczyste, lekko perłowe. Ale jak się ktoś bardzo mocno przyjrzy... Najważniejsze, że w naturze dają dokładnie taki efekt, o jaki mi chodziło, malutkich kropelek rosy. Koraliki oczywiście z odzysku, odprute w ilościach hurtowych z bluzki Teściowej Mojej Niepowtarzalnej, którą to bluzkę doskonale znacie... tak ona miała koraliki, kryształki i inne fajerwerki i wodotryski hojnie przyszyte dokoła dekoltu.
I jeszcze tradycyjne zdjęcie z procesu blokowania - czyli chusta na zielono-różowym tle :) Ale widać, że chusta jest średnich rozmiarów, ponieważ ma służyć raczej do motania na szyi niż do opatulania się nią niczym kokonem.
Wrabianie koralików niewątpliwie szło szybciej dzięki użyciu Narzędzia Do Zadań Specjalnych, czyli wydartego Mojej Rodzonej Mamusi przyrządu do podciągania oczek w pończochach.
Ponieważ pojawiły się pytania, jak się przy pomocy takiej cudowności wrabia koraliki, to proszę bardzo jest filmik. Przy okazji pokazałam też, jak sobie poradzić, kiedy się nie ma bardzo, bardzo cieniutkiego szydełka lub przyrządu do podciągania oczek - można wtedy posłużyć się... nitką dentystyczną :))) Na filmiku niechcący jest to pokazane dwa razy, bo przy pierwszej próbie koralik ożył i usiłował się oddalić w siną dal kuchennej podłogi :) Uprzedzam, że jest to metoda up... upiornie czasochłonna, ale jeśli ktoś ma potrzebę wykorzystania niewielkiej ilości koralików jako ozdoby, to sprawdzi się doskonale.
A skoro wczoraj był Wieczór Wielkiego Finiszu to informuję, że zakończyłam Wielkie Olimpijskie Wyzwanie Czytelnicze. Pięć książek o umiarkowanej objętości plus cała trylogia Tolkiena za mną! Okazało się, że nie było tak strasznie i nie musiałam czytać po nocach, żeby się uwinąć przed końcem Olimpiady.
To tak na zakończenie - jeszcze raz wykończony :) Koliberek z zaliczonym :) Tolkienem.
Kota dziś na do widzenia nie będzie, ale za to będzie... Chmurne Coś. W pierwszej chwili przypominało mokrego mamuta, ale wiatr szybko przekonfigurował "skupisko kondensatów pary wodnej" (cytuję za Wikipedią, sama bym w życiu na to nie wpadła :) i na niebie mieliśmy takie COŚ:
A teraz plan jest taki: wyżyję się zawodowo-zarobkowo (szybko i intensywnie), a wieczorem... "Podróż do wnętrza ziemi" pana Verne'a w formie audio, żeby ręce były wolne i idę szyć, a raczej kroić, fastrygować, prasować i łączyć szmatki w całość.
Chusta przepiękna!
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję!
UsuńWielkie brawa i za chustę i za pokonanie wszystkich ''czytadeł''.Pozdrawiam Monika -inez124
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za pochwały i za kciuki, podziałały :)
UsuńPiękna...........cud, miód i malina!
OdpowiedzUsuńDziękuję, wzór bardzo urokliwy i łatwy w robieniu.
UsuńSkupisko kondensatów pary wodnej - bardzo ładne określenie dla chmur :-) Nie wiem czy zauważyłaś, że kolorystycznie skomponowało się z Twoją nową chustą oraz Tolkienem w komplecie ;-)
OdpowiedzUsuńOtulenie dla szyi bardzo urocze, a gdzie widzę wrabiane koraliki, wpadam w zachwyt. Odważyłam się na razie raz wrabiać maleństwa i po kilku pierwszych odpadłam z zawodów. Może Twoja metoda pozwoli na kolejne podejście, które zakończy się sukcesem? Pozdrawiam :-)
Zbieżność tonacji kolorystyczne chmurzyska i chusty zauważyłam :)
UsuńKoraliki do tej pory wrabiałam w dużej ilości tylko w robótki szydełkowe, na drutach to był pierwszy raz, ale efekt jest świetny i pewnie jeszcze nie raz mnie podkusi "dołożyć sobie roboty" :)))
Uroczo wyglądają tak delikatnie wplątane koraliki:] a chmura to wieloryb przecież:]
OdpowiedzUsuńWielki wieloryb :) A koraliki rzeczywiście dodały uroku.
UsuńJa ani przez chwilę nie wątpiłam w to, że nie zdążysz ze wszystkim, bo przecież u Ciebie tempo jest zabójcze :) chusta cudowna, bardzo podoba mi się jej kolor, taki delikatny, przez to wydaje się jeszcze lżejsza niż jest :)
OdpowiedzUsuńByłabym zapomniała: dzisiaj miałam spotkanie chyba z bratem lub siostrą Małego, bo wracam sobie ze sklepu osiedlowego, wchodzę do klatki a w moją stronę zbliża się COŚ dużego i puszystego :) dokładnie w tym samym kolorze co Mały, dopiero po chwili ujrzałam że to kot :) mieszka na parterze u mnie w klatce i oto dzisiaj wybrał się na spacer :) na klatce mu się bardzo podobało bo biegał i skakał tam i z powrotem, mrucząc do mnie żebym się z nim bawiła :)
UsuńBardzo dziękuję za wszystkie komplementy - kolor chusty jest cudny, jeszcze ładniej wygląda niż w motku.
UsuńI dorobiłaś się swojego (no prawie) Małego :)
Kochana powiem jedno: majstersztyk!!:)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję, poza tym z tak szczerze dawanego prezentu nie mogło wyjść nic innego :)
UsuńŚliczny Koliberek :) widzę, że robiłaś podwójny narzut zamiast oczka środkowego? ja zawsze wsadzam oczko środkowe, jakoś tak mi wygodniej. I dojrzałam koraliki- czyli nie jestem aż taka ślepa :D a że z czytaniem zdążysz to było pewne jak w szwajcarskim banku :D teraz czekam na efekty szycia- chyba też jutro się wezmę, to poszyjemy razem :)
OdpowiedzUsuńJak robiłam pierwszą Gail, to zrobiłam oczko środkowe, a tu jakoś tak bezmyślnie pierwsze dwa razy zrobiłam zapisany narzut i później już nie chciałam zmieniać.
UsuńEfekty szycia już są - spodnie gotowe i odprasowane zwisają z głośnika na antresoli :))) Pokażę wkrótce.
chusta jest piękna masz fajne wydanie Tolkiena zazdroszczę Ci!! pozdrawiam Basia
OdpowiedzUsuńDziękuję. A wydanie Tolkiena udało nam się kupić, kiedy film wchodził na ekrany i za granicą wydali to tak ładnie.
UsuńTempo masz zaiste ekspresowe. Gail bardzo ładna. Też się muszę wyżyć zawodowo-zarobkowo, żeby w końcu mieć troszkę więcej czasu. Bo na razie to robię tak - praca, praca - rządek (zamiast przerwy na kawę, pogaduszki itp.), praca, praca - rządek itd. Wychodzi nieźle.
OdpowiedzUsuńDobrze, że przynajmniej te rządki między pracą się pojawiają :))) i że są ok :). Tempo ekspresowe... mnie się wydaje, że i tak się strasznie zaniedbywałam z tą chustą i można było szybciej.
UsuńKoliberek piękny::Błyskawicznie Ci to poszło,dzierganie i czytanie,pozazdrościć tempa:))I dzięki za instrukcję:))
OdpowiedzUsuńZa instrukcję nie ma co dziękować, mam nadzieję, że się przyda. A chusta musiała wyjść śliczna, skoro to z prezentowej wełenki :)
UsuńJednym słowem gratulacje dla olimpijskich zmagań czytelniczych :)) Jestem z Ciebie dumna :)) Koliberek super :)) A fotka niesamowita :))
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję razy trzy!
UsuńTempo jak u Loli, az się boję jak wróci wypoczęta z wakacji ;)
OdpowiedzUsuńKoliberek cudny, ale CHMURZYSKO... Jakie niesamowite ;) Ja tu zaglądam, zaglądam w wolnej chwili podczytuję, oko nacieszę i nakarmię sie słowem to zasypiam najedzona ;))))
Cieszy mnie, że wpadasz tutaj się "dożywić" i na dodatek to, co tu serwujemy nie tuczy :))) A do tempa Loli to chyba jednak mi troszeczkę brakuje, musiałbym turbodoładowanie włączyć :)))
UsuńKoliberek prześliczny. A za Pana T. i jego trylogię gratulacje. Ja kiedyś robiłam podejście i zakończyło się na przeczytaniu kilku pierwszych stron pierwszego tomu. Nie lubię długich opisów przyrody :). I chyba to był powód porzucenia pana T., lub też złe wydanie (bardzo malutka czcionka, której nienawidzę w książkach). Może czas zrobić podejście drugie??
OdpowiedzUsuńUlaR
Z panem T. to jest jeden problem - w polskim tłumaczeniu to już nie jest to samo, co w oryginale i szczerze pisząc, gdybym miałam go czytać po polsku, to bym nie przebrnęła (próbowałam, wiem, że rzucam to w połowie pierwszego rozdziału :)))
UsuńNo to może to jest dobry motywator do podszkolenia się w angielskim i czytanie takich cudeniek w oryginale? Ehhh tylko skąd ja znajdę na to czas ;>
UsuńTo Cię zachęcę, bo Tolkien wcale nie jest napisany bardzo trudnym językiem :)
UsuńA Tolkien jak Ci? Bardzo ciekawi mnie, jak się to odbiera uchem, a nie oczami ;-)
OdpowiedzUsuńChmurne COŚ super!
A Tolkien mi bardzo, bardzo - piękne nagranie, angielszczyzna jak złoto, lektor genialny i na dodatek piosenki nucone. A oczami to tez trochę, bo jednak wyobraźnia działa :)
UsuńChusta piękna, niezmiennie podziwiam i cieszę się, że ktoś robi takie cudeńka, bo mogę sobie popodziwiać z moją niecierpliwością dla koronki. *^v^*
OdpowiedzUsuńPokaż kota osobie stęsknionej za kotem...
Bardzo dziękuję! I kota "na szybko" masz mailowo, a więcej, specjalnie dla Ciebie, w następnym wpisie, Mały już wie, że musi się zaangażować :)))
UsuńChusta (tak jak czułam) zachwyca! Ja wiedziałam, że zachorzeję na nią! I po co mnie to było?! Zobaczyłam te koraliki i tętno skoczyło. I po co głupia tu zaglądam?
OdpowiedzUsuńNo przyniosło Cię, żebyś zachorzała i zakupiła/odkopała koraliki i zabrała się do roboty :))))
UsuńPowiem tak... z instrukcji może kiedyś i skorzystam, ale nie zanosi się bynajmniej, w każdym razie jeżeli tylko będzie instrukcja do etui z warkoczem, to siadam i robię (ale nie, żebym naciskała... ot wpisuję się pierwsza na listę, póki co, nieistniejącą)...
OdpowiedzUsuń...ale instrukcji Twoich, to ja słucham jak radia... sama przyjemność słuchania, Twój ton głosu, ta "nauczycielska mądralińskość" przyciąga mnie strasznie. Powtórzę raz jeszcze, że jesteś do nauczania stworzona :)
Ja cały czas pamiętam o warkoczach i pokrowcach :)))
UsuńI może, skoro się mnie tak dobrze słucha, to ja powinnam Wam bajki na dobranoc czytywać na YouTubie?
Ooooo dobry pomysł :). Ja może nie koniecznie bajki, chociaż moje dzieci to pewnie z chęcią. Ale jak byś tak takiego Pana Tolkiena dla nas przeczytała to ja z chęcią mogę słuchać całą noc :)
UsuńUlaR
W domu rodzinnym był zwyczaj czytywania sobie na głos... często książek pani Chmielewskiej. Osoba czytająca często gęsto robiła dłuuuugie przerwy, bo się musiała wypłakać ze śmiechu :)
Usuńo... widzisz :) No może nie na dobranoc, bo nie wywołujesz senności :D Ale przy innych robótkach słuchałabym namiętnie :D
UsuńUlaR ma rację, audiobooki to jest to! :D
Chmielewskiej (zwłaszcza wcześniejszych powieści) nie jestem w stanie czytać na głos a i z czytaniem "w głowie" też mam problem, z powodu wybujałej wyobraźni zarówno autorki jak i mojej, co oczywiście co chwilę doprowadza do skręcania się ze śmiechu do nieprzytomności i kompletnej utraty tchu... Jak czytałam Chmielewską będąc w ciąży, to mąż mi w pewnym momencie zabronił, bo się bał, że urodzę przedwcześnie (z powodów powyższych).
UsuńJakoś się mężowi nie dziwę, że uznał lekturę za niebezpieczną :))) I wybujała wyobraźnia w przypadku lektury Chmielewskiej bywa niebezpieczna.
Usuńfiniszowalas niczym prawdziwy olimpijczyk...chusta zachwyca...sliczny kolor przynajmniej ten na filmiku instruktazowym...no i te koraliki faktycznie jak krople rosy....pozdrawiam ania
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję - chusta wyszła wyjątkowo urokliwa.
UsuńZnowu podziwiam tempo. I Tolkien w oryginale idzie Ci szybciej niż mnie po polskiemu. Znowu to napiszę... masakra! Koraliki widać, bardzo subtelne są, ale widać.
OdpowiedzUsuńI skąd Ty masz takie długie druty do blokowania chust? Hmm... Moja B.B. będzie duża i nie mam bladego pojęcia jak mi wyjdzie blokowanie.
No masakra :))))))
UsuńA druty mam zakupione na Allegro w postaci pociętego na metrowe kawałki drutu nierdzewnego :)
Tu jest cała historia:
http://intensywniekreatywna.blogspot.com/2011/12/i-znowu-fiolet-oraz-pochwaa-zelastwa.html
Interesujące. Chyba mój Chop będzie się musiał zainteresować takimi cudami i sprawić mi mały prezent. :)
UsuńTanie, idealne jeśli chodzi o grubość (ja mam 3mm), tylko trzeba sobie oszlifować końcówki (nasz sprzedawca nam wstępnie podszlifował, a resztę sama poprawiłam pilnikiem do metalu). I polecam zakup 10 kawałków metrowych - wtedy wystarcza do wszystkiego, nawet do blokowania chust w dziwnych kształtach.
UsuńZ klonowałaś siebie czy co?
OdpowiedzUsuńChusta piękna i zachwyca. Chcę też takie druty, skąd je wziąć ( za rozsądną cenę):)
pozdrawiam, Marlena
Nie Ty pierwsza mnie podejrzewasz o klonowanie :)
UsuńA druty do blokowania to kupiony na metry drut nierdzewny, tu pisałam o tym bardzo fajnym zakupie:
http://intensywniekreatywna.blogspot.com/2011/12/i-znowu-fiolet-oraz-pochwaa-zelastwa.html
Zaraz zajrzę i dzięki:)
UsuńBędzie mi miło Agnieszko jak zagościsz wśród moich obserwatorów:)
Jak zapewne zauważyłaś nie obserwuję żadnych blogów - kwestia techniczna :((( Blog odruchowo założyłam używając swojego gmailowego profilu, który wykorzystuję także do innych celów i funkcjonuję tam nie jako Intensywnie Kreatywna, ale pod własnym nazwiskiem, z mnóstwem kontaktów i informacji dziwnych. Dokonanie zmian wiązałoby się z wielkim bałaganem (na przykład przenoszeniem bloga - tragedia! albo zmiana adresu mailowego - jeszcze większa tragedia). Ale i tak do Was zaglądam bardzo regularnie, nawet jeśli nie dołączam do listy obserwujących.
UsuńKoliberek przecudnej urody! I wzór, i kolorek, i te kropelki rosy...!
OdpowiedzUsuńA z czytaniem to mam tak, że nie cierpię, jak mi ktoś głośno czyta, bo ja mam znacznie szybsze tempo i męczy mnie słuchanie, trwające znacznie dłużej niż moje własne czytanie. Wolę wziąć książkę do ręki i załatwić to raz-dwa! Problemem jest jednak konflikt interesów - raczej ciężko jest jednocześnie czytać i szyć, dziergać, haftować... Twój sposób jest bardziej efektywny, ale ja jakoś nie jestem w stanie go przyswoić :(
Bardzo dziękuję.
UsuńZe słuchaniem audiobooków też miałam na początku lekki zgrzyt zębów, bo też czytam znacznie szybciej i mnie denerwowały. Ale po kilku pierwszych przesłuchanych doceniłam swobodę rąk :))) I staram się słuchać w językach obcych, to mam dodatkowy pożytek, bo się osłucham.
A to owszem, nawet tak sobie pomyślałam, że po polsku słuchać i mąk przeżywać nie muszę, ale swój francuski to bym mogła w ten sposób nieco podszkolić. Bardzo dobra metoda doszlifowywania języków obcych!
UsuńMetoda rewelacyjna - ja sobie odświeżyłam rosyjski w ten sposób, zardzewiały z powodu nieużywania.
UsuńPięknie Ci chusta wyszła, kolor ogromnie mi się podoba, lubię takie subtelne pastele.
OdpowiedzUsuńPogoda u nas też jakaś taka mroczna, gdybym była imoł tobym miała okropny dzień. Na szczęście Mysz tak pięknie mnie zignorowała że od razu mi się nastrój poprawił ;-)
Ten kolor w rzeczywistości jest jeszcze piękniejszy. U nas pogoda była wieczna... znaczy wietrzna i uchroniło mnie to przed myciem okien :))) Bo jak wieje, to ja okien nie myję, bo mam konkursowe przeciągi. Poczekam z tym myciem do flauty :)
UsuńJa to nie myję nawet, kiedy nie wieje, zresztą mam ostatmio tak pilne nicnierobienie do niezrobienia że nie ma kiedy taczek załadować, pół h gapienia się w rośliny z wygłaszanym jękliwie mrozolotkiem w rodzaju "wybije je 10 stopni nad ranem/nie wybije" zakończyło się wniesieniem połowy zieleni na salony i półgodzinnym zawodzeniem, że drugie pół nie przetrwa. Trener Osobisty orzekł, że zafundowałam mu świeżutką ględzonkę i poszedł grać w gre. Moje zycie osobiste legnie w gruzach z powodu przyrody, zrobiłabym sobie drinka, ale strach przed krokodylem jest silniejszy i wiem, że wiesz, co mam na myśli.
Usuń;-)
Chusta wyszła ci przepięknie :)
OdpowiedzUsuńOstatnio usiłowałam nadziewać za małe koraliki i przyznaję że szybciutko się poddałam. Ale twoje narzędzie przypomina mi coś co widziałam w babcinej szufladzie robótkowej... Będę musiała zrobić babci mały remanent :D
Dziękuję bardzo. Babcię napadaj w celu dokonania przeglądu szuflad :))) I oby się nie myliła, że ma w swoich zbiorach to narzędzie zbrodni, bo wtedy żadne koraliki nie straszne.
UsuńTy jesteś po prostu skazana na sukces.... ;) Co tu dużo gadać...
OdpowiedzUsuńNo tak - skazana, ale czy na sukces? :)))))
UsuńPiękna chusta,a z koralikami- majstersztyk!Ja coś nie mogę połapać się w instrukcji do niej- które rzędy powtarzałaś ? Mam dwa opisy i każdy inny. Do audiobooków podchodzę jak do jeża, nudzi mi się samo słuchanie i nie umiem się na nim skoncentrować- może też przypomnę sobie rosyjski ? Gdzie udało Ci się znaleźć audiobooki po rosyjsku ? Trochę boję się ściągać z sieci, jeszcze nie posprzątałam komputera po ostatnim wyzionięciu ducha z powodu zawirusowania .
OdpowiedzUsuńTo od spraw technicznych zacznę - do powtarzania są rzędy 3-34.
UsuńAudiobooki po rosyjsku można znaleźć na przykład na LibriVox
https://catalog.librivox.org/search_advanced.php?title=&author=&cat=&genre=&status=all&type=&language=Russian&date=&reader=&bc=&mc=&action=Search
Czasami linki podsyła mi znajoma Kanadyjka :))), z pochodzenia Ukrainka. I Ślubny jest niezastąpiony w poszukiwaniu czegoś w sieci.
Dzięki, królowo złota :)
UsuńEch, zabrałam się do tej Gail, zrobiłam cały schemat od 1 do 38 rzędu i utknęłam- przecież rząd 3 , od którego mam zacząć powtórki, to narzut-oczko-narzut. A co dalej ??? Nadal nie mogę zrozumieć, co autor miał na myśli.
OdpowiedzUsuńJak masz zrobiony rząd 38., to teraz lecimy do rzędu 23., gdzie mamy na początku dwa prawe, narzut, prawe, narzut itd. Tylko liczba listków już jest większa, więc sobie powtarzasz to na połówce robótki (do oczka środkowego) tyle razy, ile potrzebne, żeby do tego środkowego dolecieć :) i później po środkowym oczu znowu tyle razy, ile potrzebne.
UsuńI robisz powtórki od rzędu 23 do 38 aż uzyskasz taką wielkość, jak chcesz.
Dzięki, tak mi się właśnie zdawało, że trzeba wrócić do 23, a nie 3 , jak jest w oryginalnym opisie :)
UsuńNajważniejsze, że już wszystko jasne :)
UsuńNie moge się napatrzec na te chusty !
OdpowiedzUsuń