***
Miała być sukienka? Jest sukienka! Dwa wieczory oraz część popołudnia i kolejny kawałek Czerwonej Płachty na Byka został wykorzystany, do Spodni Treningowych dołączyła odzież bardziej kobieca (i Płachty nadal jeszcze trochę zostało, więc na pewno coś jeszcze się z niej wykroi).
Żeby nie było jednolicie czerwono, w ramach dodatków pojawiła się czerń i oto mamy czerwono-czarną Sukienkę Tysiąca Plisssss:
Bez Małego nic się w domu nie dzieje, szczególnie nic, co ma związek z aparatem. |
A przepraszam! Na tym zdjęciu niewiele widać sukienki, ale za to widać Tego, Którego Imienia Nie Należy Wymawiać, Bo Od Razu Przyleci Galopem :))
No to jeszcze raz - i oto mamy czerwono-czarną Sukienkę Tysiąca Plisssss:
Cuda! - Widać tył i przód jednocześnie :)))) |
Wobec Burdowego oryginału zaszły pewne zmiany (Burda 12/11, model 106B): bez żalu pożegnałam rękawki (motylkowate, dwuwarstwowe), pojawiły się czarne akcenty, w tym wykończenie dekoltu lamówką (zamiast sugerowanych odszyć), spódnica z przodu miała zakładkę na środku i bałaganiarskie marszczenia po jej obu stronach - marszczenia zostały wywalone po pierwszej przymiarce, na rzecz głębszej zakładki. O skróceniu sukienki nie wspomnę - według wykroju miałabym ją do pół łydki, brrrrrr... nie lubię!
Głównym elementem ozdobnym modelu są pozaszywane pliski na plecach i wzdłuż dekoltu oraz marszczenia tu i ówdzie. Troszkę roboty przy nich było, bo ja perfekcjonista jestem i milimetr mnie robił różnicę. Dla porządku kronikarskiego zrobiłam zdjęcie tyłu z przyszpilkowanymi pliskami koło podkroju szyi:
Sztuka nowoczesna - Atak Szpilek II |
Ozdobne elementy dekoltu chyba najlepiej widać na zdjęciu poniżej:
Mina - na przestraszonego zająca :) Ślubnego zobaczyłam :))))) |
Bardzo jestem zadowolona z decyzji o dorzuceniu czerni, szczególnie zyskała na tym listwa pod biustem, a dzięki listwie, zyskałam ja, bo mnie optycznie wyszczupliło, gdzie należy.
Ślubny ma znowu zasługi, bo w czasie pierwszej przymiarki współzniesmaczył się ze mną tymi marszczeniami spódnicy pod listwą, z przodu i kazał mi to "uporządkować", mamrocząc coś o ukrywaniu brzuszków ciążowych.
No to jeszcze raz całość, w wersji przodo-tylnej jednocześnie i znowu widać ozdobne plisy wzdłuż dekoltu:
A, postoję sobie na paluszkach, bo 177 cm wzrostu to za mało :) |
***
To ja teraz będę koncepcyjnie rozpracowywać formę na spódnicę z tkaniny ozdobnej. Mam ideę, ale muszę sprawdzić, czy moja idea da właściwy efekt. Jeśli tak, to nastąpi Atak Spódnic, bo będę szyła trzy :))) A co! Może nawet cztery! Wszystkie już takie raczej jesienne. I jedna z nich może mieć bardzo ciekawy i wieloosobowy proces twórczo-produkcyjny :))))
***
I jeszcze niezbędne dla dobrego samopoczucia co najmniej jednej osoby tu zaglądającej (macham w kierunku Warszawy :))), zdjęcie Małego wypełniającego cały kadr :)
Pluchosław się utajnia :) |
Ten, Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać - uroczy!!! Ja myślałam, że Tolkiena czytałaś, a mnie tu J.K.R. zaleciało... Sukienka też super (pomimo koloru, który podoba mi się na kimś - na sobie nie zdzierżę:()
OdpowiedzUsuńA mina na widok Ślubnego - bezcenna! Aż się roześmiałam...Ja na swojego tak nie reaguję, hm...już?, jeszcze?
Panią JKR czytałam wcześniej niż pana JRRT - wykorzystuję językowo oboje autorów :))
UsuńNa czerwień to chyba trzeba mieć nastrój, bo ja jej też bardzo długo unikałam, twierdząc, ze mi nie do twarzy, aż mi przeszło i nagle zaroiło się od czerwonych ciuchów w mojej szafie.
A mina na widok Ślubnego, to ja też nie wiem, czy to już, czy jeszcze :)))
Nie dobijaj mnie! Ja jeszcze tego lata nic nie uszyłam. Pewnie spakuję wszystkie kupony i po prostu wjadę do Ciebie, razem coś uradzimy i pomożesz mi kroić. Ciągle coś dokupuję a kupka rośnie. I jeszcze straszysz atakiem spódnic. Może przestanę zaglądać do Ciebie!?!?
OdpowiedzUsuńŚwietnie wyglądasz w swojej sukience i minka cudna....:)
pozdrawiam, Marlena
Daleko nie masz, więc pakuj i liczmy na to, że szycie zespołowe da jakieś efekty :)))
UsuńU mnie też kupka rosła, ale po silnym postanowieniu, że koniec czekania z szyciem, staram się zapasy zmniejszać :)
Rzuć jakimś terminem:)
UsuńNa razie odpowiedzialnie za słowo nie mogłabym rzucić żadnym :) Bo w planach jest wyjazd, który ma się odbyć, ale termin uzależniony jest od fanaberii klientów Ślubnego - nie lubię tak, bo ja jestem przecież ta "od linijki wszystko", ale niewiele mogę poradzić.
UsuńCo się odwlecze to nie uciecze...Zimą mogę szyć a na wiosnę i lato będzie jak znalazł:)
UsuńWidziałaś mój prezent????
Widziałam już wczoraj :)))
UsuńNo to się pośmiałam :D wiadomo, przy którym zdjęciu, a właściwie podpisie, najgłośniej ;)
OdpowiedzUsuńSukienka... już nudna jesteś z tymi ekstra kieckami, a jeszcze hurt zapowiadasz ;)
Czyżby przy zającu??? :)))))) Hurt zapowiadam spódnicowy :))) Chociaż sukienek też jeszcze co najmniej dwie mam w planach.
UsuńNo nieźle, nieźle.... hmmmm.... a ja dwóch zakładek w bluzce od miesiąca zrobić nie mogę/nie chce mi się/nie mam czasu/nie mam nici/nie umiem.... Taaaa.... to ja sobie jeszcze zdjęcia Twoje pooglądam....
OdpowiedzUsuńUwierz, że po godzinie upinania i fastrygowania plisek i zakładek zaczęłam się poważnie zastanawiać, czy to jest właściwy model sukienki, ale mnie Ślubny dopingował :) Może Tobie tez doping potrzebny?
UsuńPiękna sukienka! Wszystko idealnie wykończone, a te pliski na plecach i marszczenia "brzuszkowe" bardzo mi się podobają, przez nie jest ona taka lekka. Ślicznie wyglądasz!
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję. Rzeczywiście model dość lekki w wyglądzie i fajnie pomyślany. Co ważne po lekki przeróbkach można toto uszyć z każdej tkaniny w zasadzie.
UsuńŚlicznie wyszła ta sukienka i babcia będzie zadowolona bo buty masz. Mały jak zwykle uroczy! Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńOoooo, pamiętałaś o Babci :)))) Bardzo dziękuję za pochwały, dla urokliwości Małego też :)
Usuńjestem pod wrażeniem sukienki :) i widzę, że długość idealna dla mnie :))
OdpowiedzUsuńDziękuję. Ja się trochę muszę poprzyzwyczajać do długości, bo chciałam nieco krótszą, ale ten model wymaga jednak troszkę długości spódnicy, żeby wyglądał.
UsuńI spodnie i sukienka wyszły rewelacyjnie. Taki talent to dar i możliwość posiadania nietuzinkowej garderoby :)
OdpowiedzUsuńKociak przeuroczy. Pozwolisz, że się rozgoszczę na Twoim blogu :)
Pozdrawiam słonecznie.
Witam i rozgość się, rozsiadaj i zadomawiaj :)
UsuńZa pochwały dziękuję i to jest właśnie to, co w szyciu najfajniejsze - że ma się w szafie niepowtarzalne ciuchy :)
Świetnie się układa, świetniej w niej wyglądasz...pasuje Ci taki krój sukienki:] Z niecierpliwością czekam na te spódnice...:]
OdpowiedzUsuńDziękuję! Ze spódnicami będzie sekunda przygotowań, bo mam materiały z ozdobnymi pasami na dole i muszę sobie zrobić wykrój to uwzględniający, z odpowiednio do mojego brzuszka poukładanymi zakładkami :)
UsuńUroczą sukienkę uszyłaś! Moja maszyna niestety nie lubi się z rozciągliwą materią, w żadnej postaci, nad czym ogromnie ubolewam. Pozdrawiam niedzielnie
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję. Maszynę mam jakąś dziwną, bo na wymagające materiały reaguje wprost entuzjastycznie, gorzej bywa ze zwykłymi płócienkami :)
UsuńŚwietna! Bardzo mi się podoba :)))
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję, model może nie ekspresowy w wykonaniu, ale dość efektowny :)
UsuńI lamówka i pas zabieg cudny, zabawa z lustrem prawie jak u Witkacego hahaha :) A ten słodziak jak się tajemniczo ukrywa za zasłonkami :)
OdpowiedzUsuńNo kokietuje maksymalnie ;)))
A widziałaś Małego kiedyś, żeby nie kokietował??? Zabawa z lustrem pomysłem Ślubnego jest i chwała mu za chęci i wykazywanie się.
UsuńPięknie uszyta, te zakładeczki, lamówka...miodzio!:) Idealnie na Tobie leży.
OdpowiedzUsuńA Mały to taki kokiet, że nie mam pytań;)))
Bardzo dziękuję - zakładeczki dość pracochłonne, ale głównie przez mój perfekcjonizm, można się z nimi stanowczo mniej namęczyć :)))
Usuńjejku jak pięknie szyjesz.....kiedy ja tak będę beztrosko tworzyć cuda?
OdpowiedzUsuńMój ulubiony blog..... dzięki za to, że dzielisz się z nami.
Dziękuję!!!! I za pochwały dla szycia i za pochwały dla bloga. Miło się czyta takie komplementy!
UsuńNo bosssska jest bez dwóch zdań!!!! Wiedziałam jak tylko zobaczyłam płachtę że znowu jakąś cud kieckę zmontujesz. Ja też taką chcę! Te zakładki są świetne- zarówno z przodu jak i z tyłu. No i w dodatku leży wszystko znakomicie i jeszcze pięknie w niej wygladasz! Czy ja się mogę na jakieś lekcje do Ciebie zapisać? Uściski.
OdpowiedzUsuńDziękuje bardzo. Lekcje z szycia to chyba jednak nie do mnie, bo ja się cały czas czuję bardzo "początkująca i eksperymentująca" przy maszynie :)))
UsuńSukienka wyszła super! Czarny pas pod biustem to genialny pomysł, bo i wyszczupla (nie to, żeby trzeba było! *^v^*), i modeluje sylwetkę optycznie w fajny sposób. Widzę, że oryginał też niebrzydki, ale na lato te rękawiszcza niepraktyczne, a marszczenia pod biustem trochę nie rozumiem, chyba za dużo by już było (no, może to zależy od materiału i cieniuteńki jedwab by się sprawdził).
OdpowiedzUsuńMały za firaną ma spojrzenie niczym agentka Scully - świdrujące i uważne! ^^*~~ (byłam dzisiaj pod blokiem kolegi, u którego jest Rysiek, popatrzyłam tęsknym wzrokiem w okno, ale wiedziałam, że i tak nie mam po co wchodzić, bo nie wytrzymam i wyjdę z kotem a jest jeszcze o tydzień za wcześnie, ech... Ale to już tylko tydzień! ^^)
Wyszczuplania nigdy za dużo. Oryginał niebrzydki, ale wydał mi się właśnie jakiś taki niepraktyczny. Na dodatek na widok oryginalnych rękawów Ślubny zaczął warczeć, więc od razu było wiadomo, że trzeba coś kombinować, tym bardziej, że i mnie jakoś one nie za bardzo leżały. Podejrzewam, że te marszczenia przy żadnym materiale nie byłyby "porządne", bo one były jako ten "grzyb za dużo w barszczu".
UsuńI to już tylko tydzień i będziesz mogła kota zabrać i ukochiwać na nowym :)
Napiszę wprost i bez owijania w bawełnę: oddaj cycki ;) Nie żeby to była moja obsesja ale kurcze dlaczego Pan Bóg nie dzielił sprawiedliwie?!
OdpowiedzUsuńBardzo, bardzo dobrze zrobiłaś dodając czarne akcenty - przełamałaś monotonię i wydobyłaś czerwień z czerwieni :) Chciałam zauważyć pewne podobieństwo: ostatnie zdjęcie Małego i Twoje ostatnie zdjęcie... ;)
Nie oddam! Biustu znaczy się, bo Ślubny nie będzie zachwycony :)
UsuńTa czerń aż się prosiła, bo czerwień lubię, ale w dużych powierzchniach bywa przytłaczająca.
Nieładnie! Kłamczucha - jaki cały kadr, a firanka? Pfff! O ile spodnie nie dla mnie, bo bieganie w takich przydługasach jest zdecydowanie niewskazane, to sukienka jak najbardziej. I kolor i dekolt i fason. Ino długość zupełnie nie dla mnie - tym bardziej, że ja karlica. Biustu więc nie chce - ale kilka centymetrów wzdłuż mogłabyś oddać :P Aż kipie z zazdrości!
OdpowiedzUsuńFiranka się nie liczy, bo jest troszkę przeźroczysta i coś jednak widać przez nią :))) Biustu nie oddam, ale ze trzy centymetry wzrostu bym mogła,chociaż... już się przyzwyczaiłam, że patrzę na świat z wysokiego pułapu :)))
UsuńAaaa.....jeszcze jedno pytanko, jaki to materiał ten czerwony? Pomyślałam tez sobie o takich spodniach "po domu", no i właśnie, bo to chyba nie jest sama bawełna?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko
To jest gęsta dzianina bawełniana z podatkiem poliestru (10/15%, bo jest niezbyt rozciągliwa ani sztuczna w dotyku).
UsuńBawełna pozwala tkaninie oddychać i nadaje jej fajny "ciężar" i przez to się idealnie układa, a ten poliester to wiadomo, trochę elastyczności i w dotyku jest bardziej śliska.
Sukienkę należy niezwłocznie skrócić, żeby była przed kolano. Jest prześwietna.
OdpowiedzUsuńO długość sukienki trwały zażarte boje ze Ślubnym (według niego ma być dłuższa, bo wygląda bardziej elegancko, według mnie nieco krótsza), stanęło na razie na jego :))), ale skrócić zawsze można :)
UsuńWidzę, że pilnie ćwiczysz pozy przed lustrem :) mina na widok Ślubnego- bezcenna, jakby Cię na czymś przyłapał :D sukienka jest extra, pewnie mega wygodna. Czekam na resztę spódnic- ja swoją ofukałam, że duża i wpadłam w wir przędzenia- natchnij mnie trochę, żebym ją skonczyła może co?
OdpowiedzUsuńĆwiczę, ćwiczę te miny i pozy :)
UsuńA "natychać" Cię na razie nie będę, bo sama nie wiem, co wyjdzie z moich spódnic. Może jak się uszyją ładne, to się sama zainspirujesz.
Ależ ta sukienka jest przepiękna!!! I dopracowana... Aż zazdroszczę normalnie, no...
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję. To była jedna z tych sukienek, wobec której nie byłam w 100% przekonana, co z niej wyjdzie po uszyciu i tym bardziej mnie cieszy, że się podoba nie tylko mnie.
UsuńNo wszystko ladnie pieknie, tylko dlaczego kolanko zasloniete? TAka dlugosc jak dla starszej pani, a nie Intensywnie Kreatywnej::)
OdpowiedzUsuńO długość walczyliśmy ze Ślubnym jakieś 30 sekund :))) Według niego bardziej elegancko wygląda, jak jest dłuższa, na razie stanęło na jego, ale skrócić zawsze zdążę.
Usuńsukienka prezentuje się prześwietnie! lekko rozkloszowany dół dodaje lekkości, dekolt ach i och ... (zgadzam się z Sus w kwestii niesprawiedliwego dzielenia;)
OdpowiedzUsuńczarne dodatki to strzał w dziesiątkę, dodają smaczku, podkreślają co mają podkreślać i "przełamują" czerwień
no i na koniec tajemniczo wyłaniający się zza firanki młodzieniec ;) cóż za urok, cóż za czar... dziś proszę o poczochranie mojego wirtualnego ulubieńca pod bródką ;)
No tak, ten dekolt :))) Czerń wydawała mi się niezbędna, bo bałam się wielkiej czerwonej płaszczyzny.
UsuńA kocia poczochram jak zwykle. Tylko dementuję, że to młodzieniec. Mały ma ponad 13 lat, więc jak na kota to już zaczyna być staruszkiem, bardzo dziarskim, ale jednak :)
Piękna sukienka - choć faktycznie trochę za długa chyba, nie ma co ukrywać ładnych nóg - i znów muszę napisać, że zgrabnaś ;-))
OdpowiedzUsuńMysz mi choruje, więc przeszłam chwilowo w stan spoczynku ale zaglądam, głaski dla Puszysława, bardzo elegancko się zaprezentował :-)
O Myszowatej już czytałam, trzymam kciuki, żeby szybko doszła do siebie.
UsuńI opamiętaj się z tymi komplementami, żem zgrabna, bo jeszcze uwierzę i skrócę hurtem wszystkie kiecki zacznę odziewać się jedynie w lycrę :)))
och jaka cudna. Uwielbiam takie delikatne urozmaicenia...znaczy te pilsy i marszczenia jak dla mnie bomba. :)
OdpowiedzUsuńDzięki wielkie, dla mnie też coraz większa bomba, bo się dobrze nosi :)
UsuńNo super :))) Świetnie leży i bardzo Ci pasuje, a do tego pewnie jest superwygodna :)) Pomysł z lamówką bezbłędny :))
OdpowiedzUsuńOwszem, wygodna wyjątkowo i dziękuję za pochwały :)
UsuńKolory sukienki - całkiem moje! :)
OdpowiedzUsuńNa pierwszym zdjęciu, w pierwszym ułamku sekundy pomyślałam (wiesz jak cały scenariusz potrafi Ci się napisać w mgnieniu oka?), że po raz pierwszy pokazałaś nogę aż do uda i to baaardzo wysoko, ale w drugim ułamku, tej samej sekundy, dojrzałam cielistego (przecież) kocia :)