Jak można spędzić niezapomniany wieczór z mężem? Szyjąc, pod jego czujnym okiem i z jego aktywnym udziałem, Morowe Wdzianko Na Miziadełko. Bo potrzeby posiadania pokrowców przeróżnych wcale mu nie przeszły.
Przy czym ja wykazywałam się jako siła robocza, a Ślubny jako pomysło-dawca i pomysło-zmieniacz.
Nasze dialogi kończyły się na jeden z dwóch sposobów. Po długim monologu twórczym Ślubnego ja z kamienną twarzą oświadczałam: "Tego się nie da zrobić!". Wersja numer dwa - po moim długim monologu, że ja tak nie mogę, nie umiem, nie lubię, nie dam rady i generalnie to mam wrażenie, że pracuję z Szalonym Kapelusznikiem, Ślubny zapytywał grzecznie: "Ale w czym ty widzisz problem?"
Nie, no ja w ogóle nie widzę żadnego problemu, że wykroju nie robimy, że konstrukcyjnie to zachowujemy się jak niefrasobliwi Amerykanie w Project Runway, że mierzymy na oko i robimy szwy w kretyńskiej kolejności...
Na moje wszelkie marudzenia i próby przywrócenia jakiegoś porządku w tej szalonej twórczości słyszałam: "Nie ma w tobie ducha przygody!"... :))))))))))))))
Co ciekawe efekt końcowy jest zaskakująco pozytywny... A to oznacza, że Ślubny czuje się zachęcony do dalszej działalności artystycznej...
Morowe Wdzianko w pełnej krasie i z wypełnieniem prezentuje się tak:
Klapka daje się zapinać:
Ślubny zażyczył sobie stebnówek wszędzie, gdzie to tylko było możliwe:
I w ramach elementu ozdobnego wystąpiło nadgryzione jabłuszko, bo jakże może być inaczej, przy czym brzegi jabłuszka Ślubny sam pracowicie szarpał szpilką:
W środku elegancka czarna podszewka, zapewniająca lepszy poślizg w czasie wkładania i wyjmowania sprzętu:
W środku pokrowca jest połowa asortymentu działu Podłogi marketu budowlanego :))))) W ramach usztywnienia wykorzystaliśmy cienki podkład pod panele (taka sztywna, kartonowa, zielona płyta, grubości kilku milimetrów), a w za puszystość odpowiada pianka kładziona pod panele (taka z cieńszych).
I mały bonus (dla tych, co zaglądają na Twittera to nie nowość, bo już widzieli) - wczoraj wieczorem zrobiłam zdjęcie dokumentujące historyczny moment, kiedy to Ślubny pierwszy raz w życiu zasiadł do maszyny i nawet sprawnie i równo machnął swoje pierwsze szwy :))))
***
Ale!!! Wczoraj została także ukończona Bluzeczka Nie Do Końca Biała i na Denatce (proszę nie warczeć, że nie na mnie, ale fotografa nie było w pobliżu) prezentuje się jak widać na załączonym obrazku:
Całość robiona z włóczki Medina (80% bawełna, 20% akryl) na drutach 5,5. A wykończenia to resztki wściekłej akrylowej wiśni i czarnego baranka :)
Wykończenia robione na szydełku, żeby były bardziej trwałe i mniej podatne na zniekształcenia przy praniu. Przy okazji mam nadzieję, że utrzymają w ryzach skłonną do wyciągania się bawełnę.
A teraz idę, jako ta porządna żona, robić obiad, a przy okazji pomyślę, co też teraz dziergać, szydełkować, szyć... Dam znać, na co się zdecyduję.
Pokrowiec superaśny, a to jabłuszko jest mistrzowskie! Ślubny chyba powinien jakąś limitowaną kolekcję stworzyć z Twoją pomocą :) bluzeczka cudna, ale ja od razu wiedziałam, że taka będzie :)
OdpowiedzUsuńTeż uważam, że postrzępione jest to jabłuszko mistrzowsko :) I błagam, nie podpuszczajcie Ślubnego do tworzenia limitowanej kolekcji, bo... ale to niespodzianka:)
UsuńZa pochwały dla bluzki dziękuję, też jestem zadowolona z efektu.
Wiesz Agnieszko, jakbym siebie słyszała w dialogu z moim synem podczas szycia morowych spodenek za kolanko: kieszonka wyżej,taka klapka nie, musi być taka - takiej nie można,- ale ja innej nie chcę, zamek ma być tu-tu nie może być, bo maszyna nie przeszyje ale ja sobie tak wymyśliłem itd,itd:)
OdpowiedzUsuńPokrowiec jest ELEGANCKI a bluzeczka wyszła bardzo ładnie i nawet kolorki pięknie zdobią, wstyd przyznać ale Ślubny miał rację co do ozdobników:)
Pozdrawiam, Marlena
O to to :))) Widać faceci tak mają :)
UsuńŚlubny co do dodatków kolorystycznych ma rację zawsze :))) Chociaż sądzę, że cała biała i w bardziej romantycznym stylu, też byłaby miła dla oka :)
Bardzo gustowny ten pokrowiec, bardzo,bardzo...
OdpowiedzUsuńRozmówki przypominają te u nas. Tyle tylko, że to ja, jako humanista - dziwoląg, wykazuję się szaloną wizją, a mąż inżynier mówi: Nie da się :)
Sweterek ogromnie zyskał dodatkami. Lubię takie rzeczy !
Też uważam, że nam wyszedł (ale bardziej się cieszę, że żadne z nas nie ucierpiało w tym "twórczym" procesie :).
UsuńZa pochwały dla sweterka dziękuję, będę testować "noszalność" w czasie weekendu.
Czasami własnie takie szycie bez wykroju daje świetne efekty, pokrowiec super a wykończenie bluzeczki bardzo gustowne:]
OdpowiedzUsuńJa wiem, że z szaleństwa miewają bardzo pozytywne rezultaty, ale ja jestem z tych poukładanych i od linijki, więc współpraca z szalonym Ślubnym to dla mnie było niezłe wyzwanie :)
UsuńTen pokrowiec jest superrr! No i teraz mam dylemat - nie wiem kogo chwalić bardziej: Ciebie, czy Ślubnego? Wybrnę więc dyplomatycznie (mam nadzieję) z kłopotu i powiem, że zarówno pomysł, jak i wykonanie to MISTRZOSTWO!
OdpowiedzUsuńA wydłubane jabłuszko.....no po prostu wisienka na torcie!
Co jak co, ale kreatywność to na pewno Wasza domena. Aż zazdroszczę, choć to niegrzeczne...
Pozytywna zazdrość to raczej nie przestępstwo :) Za pochwały dziękujemy zbiorowo, choć chyba jednak większe należą się Ślubnemu jako pomysłodawcy i za to, że udało mu się przeforsować wszystkie pomysły konstrukcyjne :)
UsuńI ja tam bardzo sobie cenię, że mam męża, który ma artystyczną duszę, cieszy go wymyślanie i tworzenie (i to w niejednej dziedzinie), a już w zachwyt kompletny mnie wprawia, że on swoje pomysły potrafi przełożyć na namacalne rzeczy.
pokrowiec dopracowany pod kazdym wzgledem....w koncu oboje nad nim pracowaliscie ...zreszta nad bluzeczka tez....slowo praca prosze ujac w cudzysłow....pozdrawiam ania
OdpowiedzUsuńMasz rację - tej "pracy" bliżej było do dobrej zabawy i przyjemności :)
UsuńPokrowiec rewelacyjny, pomoc męska niezbędna;)Bluzeczka "na Denatce"hahahahahahahahaha zachwycająca... Pozdrawiam serdecznie Dominika
OdpowiedzUsuńZa pochwały dziękujemy. A Denatka jest Denatką, bo każdy manekin ma jakieś imię.
Usuńno cóż mogę napisać...no że mi się podoba..no nie do końca bo tkanin moro nie lubię...ale konstrukcja jak najbardziej..że na denatce a nie na Tobie..no wytłumaczyłaś...bo miło bluzeczkę od razu z uśmiechem Właścicielki oglądać. No a że duch przygody krąży wkoło to czekam na kolejny pomysł zrealizowany :) jak już wymyślisz co to będzie zrób zapowiedź.
OdpowiedzUsuńUwaga zapowiedź - robi się kolejny pokrowiec na ipada :))) Sweterkowy :)
UsuńPokrowiec konstrukcyjnie jest bez zarzutu, musimy jeszcze trochę go dopracować technologicznie przed szyciem następnego (kwestia wypełnień, ich rozłożenia itp.)
A co kolorystycznie to najważniejsze, że Ślubny kwiczy z radości, bo moro uwielbia i to jeszcze takie moro :)
Po prostu się popłakałam ze śmiechu - nie ma w Tobie ducha przygody, musisz mieć wszystko matematycznie wyliczone, musi się zgadzać, musi być perfekcyjnie hahaha - no prześlicznie napisane ;)
OdpowiedzUsuńToż to była cudna przygoda!
Ja się przymierzam samochodowi uszyć pokrowce i też nie wiem jak się za to zabrać, mam potrzebę kolorów w jego szarym wnętrzu ;)
Niedokońca biała - ŚLICZNA@
Za pochwały dla bluzki dziękuję.
UsuńTrzymam kciuki za pokrowce samochodowe, pewnie jak poszukasz w sieci, to znajdziesz jakieś podpowiedzi konstrukcyjne.
A co do przygody... ja jestem poukładana i szaleństwo Ślubnego mnie chwilami przerasta :)
Niestety ja jestem przygodowa i wyzywam siebie na swój własny pomysł kolorowego wnętrza samochodowego :)
UsuńA szaleństwo ślubnego i Twoje poukładanie to jak widać zgrany i OWOCNY duet :)))) Dla mnie przygodą jest zawsze Cię odwiedzać i czytać :)))
Morowe Wdzianko Na Miziadełko - buahahahahaa.... nie no... jesteś mistrzem słowa ;)
OdpowiedzUsuńBo ono morowe w kolorze i morowe, bo fajne :)
Usuńbardziej mnie poruszyła dalsza część opisu ;))))
UsuńWspółpraca jak widać zaowocowała perfekcyjnym dziełem,pokrowiec wyszedł super:))Bluzeczka bardzo ładna i wydaje się,że ślubny miał rację co do tych kolorków,fajnie to wygląda::Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję, podwójnie. Współpraca była... ciekawa :))) Ale czekam na moment, kiedy Ślubny rzuci hasło, że szyjemy drugi :)
Usuńpo efektach widać, że dobrana z Was para ;)
OdpowiedzUsuńStaramy się :)))
Usuńnaprawdę morowe wdzianko Wam wyszło :-) jabłko wymiata!
OdpowiedzUsuńa bluzeczka jak nie Twoja - taka prostota? zero Bizancjum? i druty chyba jakieś takie ogromne... B-)
piękna jest i bardzo w trendach przez te dodatki "fluo" - przynajmniej tak utrzymuje Flesz :-)
Jak to nie ma ducha przygody, no jak nie ma, jak jest! Cała ta historia z szyciem, to fajna przygoda, ta dyskusja, to jabłuszko wyszpilkowane, no co tu dużo gadać. I bluzeczka biała, co nie jest biała, ale jednak jest. Zasnąć przez Was nie mogę :-))))
OdpowiedzUsuńA to przepraszam, że nie dajemy spać po północy :) Ale Ślubny ma rację - spontaniczność w szyciu to nie jest to, co ja lubię najbardziej i jednak centymetr i linijka uznawana jest przeze mnie za niezbędne :)
UsuńBluzeczka śliczna, a dodatki tylko "dodają" jej ten pazur ;)
OdpowiedzUsuńA propos przygody to ja jestem z tych bardziej od strony Twojego męża. Zdałam sobie z tego sprawę przy wspólnie dzierganych rękawiczkach, przecież już od dawna coś tam robię, ale żeby kiedy jaki wykrój? zapomnij, jakieś przeliczanie oczek na przegub, no nie, oczywiście wszystko na oko i ... no raczej się sprawdza. Ustawiłaś mnie do pionu ;) Co nie znaczy, że zostawię improwizację i stanę się dokładną perfekcjonalistką :) pozdrawiam hel
A pokrowiec do schrupania, tylko nie może go zobaczyć mój syn, który jest pies na wszystko co moro i w wojskowe ciapki.
W przypadku pokrowca szalone podejście Ślubnego też się sprawdziło! Co najlepsze, to ja robiąc na drutach, też jestem znacznie mniej "poukładana" i też wiele rzeczy robię na oko - ale przy szyciu...
UsuńTwój syn ma takie same preferencje jak Ślubny - moro rządzi. Wczoraj się nawet dowiedziałam, że jest wiele rodzajów moro! Bo Ślubny tak dokładnie zgłębił temat, że zna nazwy wszystkich odmian kolorystycznych tego materiału!
Mam nadzieję jednak, że z czasem fascynacja minie (przynajmniej u mojego młodego), jak na razie wiem, co to kordura i siatka maskująca i że moro Bundeswehry to nie jest to, co tygrysy lubią najbardziej ;), cudnego weekendu życzę hel
UsuńO matko! Ty sypiasz? Bluzka w takim tempie i do tego pokrowczyk (i to tak misternie wykonany - tyle warstw i w ogóle). Masakra! Ależ się czuję maluczka. ;)
OdpowiedzUsuńSypiam, spanie u mnie to podstawa! Ale za to jak już nie śpię, to włącza mi się tryb "intensywny" :))))
UsuńTo mi przypomina czasy, kiedy mieszkałam z rodzicami i tata mówił: "Dziś upieczemy ciasto." Po czym on siadał w kuchni przy stole z przepisem na kolanach, a ja wyjmowałam składniki, mieszałam, ubijałam, wlewałam, piekłam... *^v^*
OdpowiedzUsuńAle pokrowiec super, jabłuszko jest słodkim elementem dekoracyjnym na tym bardzo-morowym-męskim wzorze! ^^*~~
Bardzo mądre to obrobienie bluzeczki szydełkiem, bawełna lubi się rozłazić.
A widzisz - widocznie faceci tak mają. Ale w sumie to był bardzo udany i pouczający wieczór :)
UsuńDzięki za pochwały dla pokrowca - przekazuję Ślubnemu, bo jemu się jednak bardziej należą.
I "szaleństwa" bawełny znam i nie ma bluzki, której bym nie potraktowała szydełkiem na brzegach.
Zajrzałam na Twittera, a tam.. mój mąż??? Nieee.. przecież nikt nie robił mu zdjęcia, kiedy testował czy moja maszyna da radę wyszyć literki! No i przecież to nie są paznokcie K. Hm... no tak, nie tylko mój K. jest wariatem :) Dobrze, gdy ma kto motywować do pracy! :)
OdpowiedzUsuńNo widzisz :))))) Ślubny doszedł do wniosku, że czas zobaczyć "z czym to się je" :)
Usuń"Nie ma w Tobie ducha przygody!" - ha ha ha, ale się uśmiałam! Też czasem słyszę taki tekst ;-)))
OdpowiedzUsuńW sumie to prawdę powiedział - taki mam charakter, że nie ma :)
UsuńHa!- ja też tak instruowałam kiedyś moją mamę, doprowadzałam do szewskiej pasji znaczy się :D że też ona mi to wszystko szyła, co chciałam! teraz ja słucham od mamy- to powinnas spruć, przeszyj jeszcze raz, za to nalezałaby ci się pała z wykrzyknikiem! zaciskam zęby i pruję, a co:)
OdpowiedzUsuńa teraz z innej beczki- jestem pod wielkim wrażeniem jabłuszka na etui, dopasowania tych plamek znaczy się :) wygląda idealnie- Miziadełko będzie miało super :) a wcale nie biała bluzka jest przeurocza- mimo że nie jestem fanką takich włochatych włóczek:)
P.S. ja już się objadam Teściowymi pomidorami, a Wy?
Odpowiedź na PS - dzisiaj dwa pierwsze zeżarte :)))0
UsuńPodziwiam Ciebie a cierpliwość, bo gdyby mi ktoś kazał spruć, poprawić, przeszyć jeszcze raz... wystawiłabym z kącika po trzech sekundach.
Dopasowanie plamek wyszło przypadkiem, bo oczywiście - zgodnie z filozofią tworzenia Ślubnego - jabłuszko było przyszywane na oko :)
oj tam, cieprliwości to ja mam maluteńko :) ale że to rodzicielka, to ja oczka spuszczam, zalewam się rumieńcem i poprawiam. Wy się na szyciu znacie, ja jeszcze się wiele muszę nauczyć :)
UsuńA filozofia Twojego Ślubnego jest mi jakoś dziwnie znana.. taa... improwizacja to chyba ulubione słowo naszych mężczyzn :)
Pokrowczyk bardzomisię, zwłaszcza to jabłuszko szarpane, a bluzka sama przyznaj, że byłaby nudna bez kolorów, pozdrowienia dla Ślubnego, dobre pomysły ma. Jeśli macie wolne kciuki to wypożyczyłabym, oddam nienaruszone, ważny dzień dziś i zbieram moce ;-)))
OdpowiedzUsuńDziękujemy za pochwały twórczości. Kciuki oddałam Ci wirtualnie do wykorzystania jeszcze w południe... mam nadzieję, że pomogły te nasze moce.
UsuńWygląda na to, tfu tfu tfu tfu tfu, odpukać pińcet razy, że wstępnie tak gdyż obie strony z obu rozmów są zadowolone i w przyszłym tygodniu ma się okazać, czy się dogadają w kwestiach finansowych itp, oby. Dziękujemy :-) Poinformowałam Osobistego (przez telefon, bo się nagadał z klonami a teraz jakiś koncert nagłaśnia) że pół internetu z przeważającą większością w osobach atrakcyjnych dziewcząt trzyma za niego kciuki, wzruszył się :-)
UsuńPomysłowy pokrowiec :D jabłko kapitalne :D Od razu wiadomo co się w pokrowcu chowa :D
OdpowiedzUsuńBluzka (sweterek?) przydałaby mi się na jakiś chłodniejszy wieczór, który prędzej czy później tego lata nadejdzie :)
Mój ślubny już kiedyś też sam szył na maszynie - musiał bo nie chciało mi się zaszyć dziury w kieszeni kurtki ;)
Dziękujemy - że jabłuszko ma być to było wiadomo od samego początku :) A Ślubny w ogóle miał tydzień "pierwszych razów" - maszyna, żelazko parowe :)
UsuńCzadowe wdzianko, a jabłuszko - cud malina.. :)) Ja bym chyba nerwowo nie wytrzymała, gdyby ktoś stał nade mną i mi dyktował, jak ma być :)) Bo to ja wiem wszystko lepiej... ;)))
OdpowiedzUsuńBluzka również bardzo Ci się udała i ja też uważam, że z tymi kolorami lepiej, niż cała biała, no ale zależy do czego miała być :))
Na szczęście Ślubny nie stał nad (bo też bym nie wytrzymała), tylko siedział obok :)
UsuńBluzka, im bardziej się z nią "zaprzyjaźniam", tym bardziej mi leży z tymi kolorami, ale taką całą białą, z koronkowymi rękawami też sobie kiedyś zrobię :)
Ja do nadgryzionego jabłka czuję ogromną sympatię, ale mój małżonek już nie, a on w kwestiach zakupu dobra wszelakiego rządzi i tak to tylko mogę popatrzeć i pozachwycać się aplikacją, bo naszyć to już byłoby oszustwem, a wygląda rasowo :))
OdpowiedzUsuńCo do maszyny, to moje szczęście stroni jak może, bo kiedyś pozwolił się "ubrać" w zmianę i regulację nici w owerloku i tak do tej pory woli nie pokazywać, że potrafi więcej ;)
Co do szycia pod dyktando - znam ten ból... w roli dyktatorów odnajdują się znakomicie :D
a tak na marginesie, to masz 101 obserwatorów właśnie, czyli jak 101 dalmatyńczyków i jesteś przez moment jak Cruella de Mon :D
UsuńKolorystycznie to nawet bluzeczka by uszła... co prawda ta wściekła wiśnia powinna być bardziej czerwona, ale... możesz przecież być zawsze bardziej soczysta jak krwista :D
Taaaak, rola (nawet tymczasowa) Cruelli może być :))) I dzięki Tobie spojrzałam, ile mam osób obserwujących, troszkę się zdziwiłam :) Pozytywnie oczywiście.
UsuńCo do produktów firmy od nadgryzionego jabłka, to Ślubny jest przekonany i zachwycony, więc nawet moje wczorajsze rozważania na temat wymiany mojego telefonu na nadgryziony model zostały przyjęte z pełnym zrozumieniem i chęcią spełnienia zachcianek :)
Bardzo udany pokrowiec, naprawde. Profesjonalnie Slubny wyskubal te nitki... i plamki pasuja hihi.
OdpowiedzUsuńBluzeczka gdyby zostala biala bylaby ladna, moze ladniejsza ale prawde mowiac teraz tez jest klawo. Ten zestaw kolorow poprzednio troche mnie przerazal, bo ja nie z tych dzikich, jednak niestety jest dobrze.
Wszystko ok, facet przy maszynie...podziwiam, bo ja mam maszyne ale nigdy nie poprobowalam, jakos mi nie po drodze, ale gdzie KOCIO?
Te plamki to naprawdę przypadek :)))) Ale zgadzam się, że postrzępił bardzo profesjonalnie.
UsuńKolorystyka dodatków w bluzeczce mnie tez przerażała, jak miałam to przed oczami w formie kłębków nici, ale po zrobieniu szydełkiem pierwszych rzędów, wiedziałam, że będzie ok.
Kocio... pewnie spało, albo rozrabiało, albo jadło :)
Wdzianko na miziadełko bardzo, udane
OdpowiedzUsuńNiedługo się okaże, że jeden kącik to za mało hihi
Bluzka Nie Do Końca Biała wygląda elegancjo z dodatkami w kolorze. Jeśli Ci się znudzi zawsze możesz zmienić kolory, lub się ich pozbyć.
Galeria Razem-wiczek trochę zamieszała mi w kolejce, zrobię takie na zimę.
Nie kracz z tym kącikiem :)))) Ale jakby co, to Ślubny ma na antresoli swoje wielgachne biurko, to się będzie rozkładał u siebie.
UsuńI masz rację! Jakby co, to szydełkowe rzędy z bluzeczki można wypruć i zmienić kolorystykę wykończeń na inną.
A rękawiczki rób! Tylko się koniecznie pochwal.
hmmmm... napisałam tu komentarz i go nie ma, buuu :(
OdpowiedzUsuńwięc raz jeszcze piszę:
etui wyszło Wam morowe. a jabłuszko rzeczywiście w dechę!
a bluzeczka bardzo fajna - jak nie Twoja, taka mało bizantyjska ;) za to bardzo "w trendzie", bo jak podaje "flesz - gwiazdy i styl" na topie jest łączenie przewiewnych dzianin z "fluo". czyżby Ślubny trendy śledził? ;P
Już jest :) Blogger uznał go za spam i nie opublikował. A ja przeczytałam w mailu i jakoś później nawet mnie nie zastanowiło, że pod wpisem go nie ma.
UsuńAle dziękujemy za morowe pochwały. A co do tego, że Ślubny śledzi trendy... kto go tam wie, wcale by mnie to nie zdziwiło. Tym bardziej, że to on jest odpowiedzialny za dostarczanie mi najnowszych numerów światowych magazynów o modzie :)
uffff... bo już miałam obawy, że coś mi się w głowie miesza i że napisałam go tylko w myślach ;)
UsuńPiękny pokrowiec na miziadełko. Muszę coś dla swojego wymyślić, bo też lubię produkty z nadgryzionym jabłuszkiem :) Poprzeczkę postawiłaś wysoko, trzeba będzie się postarać, żeby nie patrzyć na wyrób końcowy krzywym okiem i nie mruczeć złym głosem "a Intensywnie Kreatywnej i jej Ślubnemu tak ładnie wyszło...". Pomysły na usztywnienie z działu z panelami podłogowymi - bezcenne :)
OdpowiedzUsuńBluzeczka nie do końca biała jest bardzo ładna, ale faktycznie podejrzanie mało Twoja - czuję, że coś wyhaftujesz, jakąś wstążeczkę przepleciesz tu i ówdzie. Tak tylko prowokuję ;)
Pozdrawiam
Maria
Dziękujemy za pochwały. Co do ustawiania poziomu poprzeczki... to wina Ślubnego, on sobie nawymyślał i później konsekwentnie pilnował, żeby było "na jego".
UsuńCo do zaopatrywania się w sklepach z materiałami budowlanymi i remontowymi w celach robótkowych, to już nie raz się ten pomysł sprawdził i w przypadku pokrowca od razu było wiadomo, gdzie szukać wypełnienia. Musimy tylko poeksperymentować z grubością pianki.
I nie, obiecuję, że nic do Bluzeczki Nie Do Końca Białej nie dołożę... przynajmniej na razie :))) Podoba mi się tak, jak jest, ale... kolejna porcja tej bawełny idzie pocztą, więc będzie powtórka i wtedy nic nie wiadomo :)