Dzierganie swetra dla Ślubnego, swetra zwariowanego i z mnóstwem dzikich pomysłów może komuś podsunąć myśl, że ja jestem dobrą żoną. Jak się ktoś zagalopuje, to może nawet - perfekcyjną żoną...
Taaaaaaaaaaaaaaaaaaak, to dzisiaj ten wyidealizowany obraz nieco podupadnie.
Perfekcyjna żona jesienią udała się do Pasmanterii Obrzydliwie Dobrze Zaopatrzonej i nabyła tkaninę lnianą, skażoną nieco dodatkiem sztucznych włókien. Tkaninę gniecioną, o niebanalnym odcieniu deszczowego letniego nieba. Na pytanie Ślubnego, co z tego ma być, perfidna kobieta rzuciła niezobowiązująco: "A może letnie spodnie dla ciebie..." Ślubny się rozpromienił, wyraził wielką chęć posiadania rzeczonego odzienia i uprzejmie poprosił o odłożenie szycia do wiosny, żeby miał spodnie "na miarę" i to miarę wiosennie aktualną.
Tkanina została z marszu zdekatyzowana i taka uprana i odprasowana leżała, nie wadząc nikomu, w szafie na antresoli. Aż do momentu, kiedy perfe... perfidna żona doszła do wniosku, że potrzebuje spódnicy. Kolejnej spódnicy do kostek - ewidentnie po okresie spódnic do kolan nastąpiła u mnie gwałtowna zmiana preferencji i znowu wszystko musi prawie zamiatać podłogi. I jakoś mnie do tego lnu ciągnęło.
I tak, zamiast spodni dla Ślubnego, z lnu została uszyta spódnica dla mnie. Rozkloszowana na dole, ściągnięta gumką na górze - model 34 z Anny (Anna Moda na szycie 1/2014). Jedyna zmiana to przedłużenie jej o 7 cm.
A przepraszam, była jeszcze jedna drobna modyfikacja. Ponieważ ten len nie jest miękki i lejący, to dodałam małe zaszewki na każdej z czterech części wykroju, żeby materii zbieranej gumką w pasie było nieco mniej i żeby mi się tam nie robiły mało wdzięczne "buły".
Spódnica była szyta jako dodatek do Tęczowego sweterka - spokojny dodatek :))) Razem prezentują się tak:
I jeszcze zbliżenie na tkaninę. Na zdjęciu jest świeżo po prasowaniu, więc poziom "zgniecenia" jest niewielki. Zastanawiam się, co się będzie działo po praniu - czy nie będzie ciekawiej w wersji bardziej "pogniecionej".
Od razu dodam, że Ślubny nie pała do mnie żadnymi negatywnymi uczuciami. Przyjął stratę materii lnianej po męsku i nie zanosi się na akcje odwetowe... przynajmniej taką mam nadzieję.
***
A teraz uchylę Wam rąbka tajemnicy - jak upojne bywa robienie zdjęć, kiedy ma się czworonoga "na stanie" i to czworonoga, który nie może sobie darować.
Ślubny robi fotki i wszystko idzie sprawnie i bezproblemowo do momentu, kiedy Mały orientuje się, że jest impreza, a jego tam nie ma.
Najpierw Mały po prostu pojawia się w pobliżu i ma dylemat, bo pan robi fotki i pani robi fotki - osiołek nie bardzo wie, w który obiektyw wsadzić mordkę:
Ale to trwa jakieś pięć sekund i Ślubny już niewiele może... To znaczy może przeczekać albo zacząć robić zdjęcia kotu :)))
I żeby nie było - chusta, kwiatek, wszystko jedno. Kwiatek się obwącha:
Tylko trochę gorzej z dokopaniem się do korzeni :)))
***
A gdyby się ktoś pytał, czemu Ślubny robi fotki chust, które dziergałam już jakiś czas temu i które na blogu już były... :)))))))) Tajemnica... jeszcze przez jakiś czas. Ale podjęliśmy ze Ślubnym Bardzo Poważne Decyzje i praca wre, żeby je urzeczywistnić. Między innymi dlatego na razie nie będzie Razem-Robienia, ale obiecuję, że kiedy już "ogarniemy chaos w tej piaskownicy", to nie tylko Razem-Robienie się pojawi, ale i inne fajerwerki i wodotryski. Ale to jeszcze trochę potrwa.
No i perfekcyjna żona ma bardzo fajny komplet. Twój kot to normalne, ciekawskie zwierzątko.
OdpowiedzUsuńMiałam psa, który zawsze wszędzie mordkę wtykał- gdy robiłam na podłodze wykrój to zawsze mi intensywnie pomagał, gdy jego chciałam "obfocić"- wylatywał z kadru, bo gnał do mnie, sprawdzić jaką to ja mam zabawkę.
Miłego, ;)
Pewnie, że normalne ciekawskie zwierzątko. Tylko bawi nas, że może głęboko spać, a dźwięk migawki z drugiego końca domu go obudzi i natychmiast zmusi do przyjścia :)))
UsuńNo to mnie zaciekawiłaś. Mój kotek kuruje się i zaprzyjaźnia.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że kurowanie będzie szybkie, ale tego się można było spodziewać, jeśli się chował "zewnętrznie".
UsuńJeszcze mi brakuje fotki zestawu na ludziu.
OdpowiedzUsuńCzyli wojny domowej nie będzie? Ciekawe po której ze stron stanąłby kocio?
A tak na poważnie, to fajna taka spódnica, do wszystkiego pasuje, jednak....
Gdybym umiała szyć, to raczej spodnie by z tego materiału były. Tym bardziej ,że na mnie ciężko kupić spodnie, a tak miałabym fajne gatki w uniwersalnym kolorze.
Sweterek Ślubnego z poprzedniego wpisu bardzo interesujący, bardzo.
Niecierpliwie czekam finału.
Przepraszam ,że się nie odzywam często ale mam pełen kociokwik, a na druty rzucam tylko tęskne spojrzenia.
Głaski dla uroczej (namolnej) , rudej przeszkadzajki
Ludź dzisiaj wyjątkowo "niewyjściowy", po cały dniu szycia :) Denatka musi wystarczyć.
UsuńA nieodzywaniem się nie przejmuj i nie tłumacz, ja wiem, że przed Wielkanocą masz urwanie głowy i pewnie dopiero jak odeśpisz po świętach, to będzie Ciebie trochę więcej :)
"Ludzki pan"
OdpowiedzUsuńAmen :)))
UsuńŻona jest dobra, gdy jest szczęśliwa, wiadomo :) trzeba się uszczęśliwiać ;)
OdpowiedzUsuńŚwietny zestaw!
Ale zaciekawiłaś tajemnicą... Długo to ogarnianie chaosu potrwa? ;)
Pozdrawiam wiosennie!
Jakieś "zamiast, w zamian" mu wykombinuję i powinno być już całkiem dobrze :))
UsuńA ogarnianie chaosu... nie mam pojęcia. Teoria mówi, że jakiś miesiąc, ale jeśli poświęcę na to 24 na 24, a nie ma na to szans. Więc obstawiam dwa miesiące.
Fajny kotek - ciekawski :) Mój psiak tak ciekawski (jeśli o włóczkę idzie) nie jest, on od razu ją porywa i ucieka :)
OdpowiedzUsuńMały na szczęście nawet łapą nie tknie, ale obwąchiwanie jest obowiązkowe i bardzo długotrwałe :)))
UsuńJak potrzebna jest nowa spódnica "to co pan zrobisz, nic pan nie zrobisz" siła wyższa przecież :))) Najważniejsze, żeby żona była zadowolona :) Komplecik będziesz miała piękny!
OdpowiedzUsuńA Mały dobrze wie, że jest gwiazdą i musi bywać na salonach, w sensie zdjęciach :)
:))) Oczywiście, że to była siła wyższa!
UsuńA Mały gwiazdorzy od zawsze, dosłownie od pierwszych godzin u nas :))
Kurczę, mam przeczucie, czego dotyczyć będzie ten wielki chaos. Ale żeby nie stawiać Cię w dziwnej sytuacji, na wypadek, gdybym trafiła... :) to tylko powodzenia :D
OdpowiedzUsuńUwielbiam tego typu spódnice, są takie kobiece :)
Mój facet też już przestał reagować, gdy mu coś kradnę, obiecując, że odkupię/zrobię coś podobnego. Jemu raczej wszystko jedno, jeśli dostanie z powrotem podobne :) Także może wiesz, wróć do Pasmanterii Obrzydliwie Dobrze Zaopatrzonej i machnij mu te spodzieniaszki? :)
Miej na razie przeczucie, ale ja nie pisnę słówka.
UsuńMój się buntuje na "złodziejstwa" rzeczy gotowych, ale materiały go mniej ruszają. Zawsze można odkupić, ale chyba szybciej zabiorę go do sklepu i niech sobie kupi gotowe spodzianki :)))
Slubny nie wyglada na bardzo przejmujacego sie utrata mozliwosci posiadania nowych spodni...dobrze, ze nie chcialas krokodyla hahahaha.
OdpowiedzUsuńJa tez mam przeczucia i az swedza mnie piety zeby sie wygadac hihi a kocio uroczy, nic dziwnego, ze dba zeby byc w centrum zdjeciowym.
Chyba go to za bardzo nie wzruszyło, bo wie, że jak tylko piśnie, to pojedzie i kupi sobie gotowe.
UsuńO przeczuciach pisać możesz, ale ja nie będę komentować, bo jeszcze się wygadam :)))
u mnie ze zdjęciami podobnie...tzn. obwąchanie musi być, no w końcu się coś dzieje
OdpowiedzUsuńdobre zestawienie ze spódnicą...kolorowo i delikatnie:)
Z jednej strony to słodkie, ale kiedy łapiesz sekundy dobrego światła, a tu akurat się czworonóg przyplącze... Z drugiej, to my już się uodporniliśmy i Mały w kadrze nas nie rusza zupełnie :)))
Usuń"Dobra żona męża korona" - to hasło widziałam na jakiejś makatce starożytnej :)
OdpowiedzUsuńBardzo słuszne hasło! Też takie makatki widziałam.
Usuńsesja fotograficzna bez kocia?? niemożliwe:)))
OdpowiedzUsuńkomplet powstał bardzo fajny, a ślubny len odpuścił bo przecież będzie miał sweterek prawie jak "kupny":))))
moja ciekawość rośnie....
Pewnie, że niemożliwe, dzisiaj nam znowu wlazł w kadr :)))
UsuńA Ślubny został właśnie poinformowany, że na jakieś cztery dni jego sweterek idzie w kąt, bo mam roboty zawodowej mnóstwo, a na drutach projekt chusty, który musi postać szybciej niż sweter :)))
niezwykle wyrozumiały ten Twój mąż skoro tak łatwo odpuścił wiosenne portki :) ale chwała mu za to, bo spódnica prezentuje się bardzo, ale to bardzo ;) szczególnie z takim sweterkiem
OdpowiedzUsuńtrzymam kciuki za "efekty" sesji fotograficznej
czymże by ona była gdyby nie Mały ;)
Odpuścił portki, bo ma w szafie inne, może dlatego mniej bolało.
UsuńA spódnica wyszła jako idealny kompromis między wyjściowym wyglądem a wygodą noszenia.
Lepsza zła żona, a dobrze ubrana :) Świetna kiecka. Dla mnie teraz tylko takie "luzary" :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDla mnie ostatnio też :) Ma być na tyle "elegancko", żebym mogła w tym do sklepu po sąsiedzku i na tyle wygodnie, żebym mogła na podłodze wykrój zrobić.
Usuńee tam teraz gender szaleje,może pożyczyć kiecke od Ciebie ;O)
OdpowiedzUsuńProponowałam, ale powiedział, że za długa :))))
UsuńOj tam spodnie, ważniejsza jest superancka spódnica i do tego taka fajna. Natomiast jeśli chodzi o koteczki to znam to z autopsji. Zawsze wpychają się tam gdzie nie powinny. Moja robi dokładnie tak samo. Pozdrawiam AGA
OdpowiedzUsuńMały ma honorowy tytuł "plątacza pod nogami".
UsuńSpódnica świetna;-- uwielbiam takie długie. Ma bardzo uniwersalny kolor, będzie pasować do wielu innych kreacji.
OdpowiedzUsuńKoty tak już mają. Jeszcze mi się nie zdarzyła sesja zdjęciowa w której nie plątałby się jakiś futrzak pod nogami hihi....
Życzę miłego tygodnia.
Pozdrawiam Dorota
I okazuje się, że w użytkowaniu gniecie się mniej niż się po lnie spodziewałam, jednak te sztuczne dodatki do lnu działają :)))
UsuńDobra żona pozbawiła małżonka spodni, zyskując tym samym spódnicę dla siebie :)
OdpowiedzUsuńSwoją drogą, bardzo fajną. Prosty krój, który świetnie współgra ze sweterkiem.
Pozdrawiam :)
Małżonek przeżyje, ale sam stwierdził, że idealnie pasuje do melanżowego sweterka :)))
UsuńAleż mnie zaintrygowały Te Bardzo Poważne Decyzje! Pierwsza moja myśl, to: "Kalendarz robótkowy będzie... A może to już początki książki?" Hm. Zrobiłaś mi myślenice i tyle. A ile trzeba czekać na rozwiązanie zagadki?
OdpowiedzUsuńPary z ust nie puszczę, ale termin został wczoraj ustalony - wszystko się powinno wyjaśnić na początku maja...
UsuńA "zrobić komuś myślenice" to ja sobie zapamiętam - doskonałe!!!
PS. Do tej pory umiałam robić komuś tylko sajgon :)))))))))))
UsuńPrzyznam, że spódnica prima sort. Bardzo w moim guście i muszę przyznać, ze zdecydowanie potrzeba mi czegoś długiego i zwiewnego na lato. Minus, ze u mnie jakież porządne zatwardzenie. Się trzeba wziąć do galopu.
OdpowiedzUsuńA Mały - co tu dużo kryć - jak niemalże każdy kot fotogeniczny jest niezmiernie, więc się pakuje przed obiektyw, coby pomodelingować ;)
Modelingowanie Mały ma chyba we krwi : ))))
UsuńA spódnica okazuje się bardzo użyteczna i bezproblemowa w noszeniu, bo nawet się nie gniecie "jak to len".