Już jakiś czas temu Mama Moja Rodzona Jedyna doniosła mi przez telefon, że dokonała odkrycia. Znalazła w domowych papierzyskach przepisany na maszynie wzór na kołnierzyk. Mało tego, od pierwszego spojrzenia twierdziła, że na pewno ja to pisałam. Ona się nie przyznaje. O kołnierzyku nic nie wie.
Co ciekawe, ja kołnierzyka też nie kojarzę. Nie pamiętam, żebym popełniła "druciany" kołnierzyk, dziecięciem będąc. Przepisywanie też musiało być działalnością mało ekscytującą, bo wymiotłam ją z pamięci doszczętnie. Ale nie zapieram się zadnimi łapami, nie odżegnuję, może pisałam... Alternatywą jest to, że nam ktoś przepisany wzór niecnie podrzucił :))))
Nie zmienia to jednak faktu, że będąc w domu z Wielkanocnej okazji, kartkę zabrałam, wielce zaciekawiona, co to za kołnierzyk. Z opisu wywnioskowałam jedynie, że ażurowy, dość klasyczny. Żadnych ozdobnych fajerwerków opis nie zawierał.
Impreza rozrywkowa zaczęła się w zasadzie od pierwszego zdania na tajemniczym wydruku, że mam robić na drutach o grubości 1.50... Taaaaak, posiadam takie, ale normalne, bez żyłki, proste, klasyczne. A na prostych drutach nie robiłam już ładnych parę lat. Poczułam się, jakbym wdeptywała w bardzo "oldschoolowe" klimaty - wzorek z lat '70 lub '80, do tego proste metalowe druty - ach, wspomnień czar!
Śledząc rozpiskę, dziergałam sobie spokojnie, ale niezbyt długo, bo już w 5. rzędzie rozpiska poinformowała mnie, że mam "1 o. zgubić". Przy czym kilka oczek wcześniej stało jak byk, że "2 o. razem"... Ki czort?
Gdyby tych dwóch razem nie było, to od razu bym sobie wytłumaczyła, że zgubić, to po prostu dwa razem na prawo i po kłopocie. Ale skoro dwa razem mam gdzie indziej, to co to za gubienie.
Sama poczułam się zagubiona doszczętnie i groził mi zez rozbieżny, bo usiłowałam łypać prawym okiem na robótkę, a lewym na wydruk, w nadziei, że mi się coś rozjaśni.
W przypływie rozpaczy zaryzykowałam nawet założenie, że wydruk naprawdę każe mi oczko zgubić, czyli zdjąć z drutu, puścić samopas, niech się pruje do jakiegoś momentu i tworzy ekstrawaganckie efekty zdobnicze. Prześledziłam uważnie kolumnę z tym potencjalnie gubionym oczkiem i szybko się okazało, że jak je dosłownie zgubię, to spruje mi się do pierwszego rzędu i tyle będę oczko widziała, a efekt zdobniczy będzie... bardziej niż ekstrawagancki.
I wtedy mnie oświeciło, że zgodnie z tym, co widzę na drutach, to "2 o. razem" i "1 o. zgubić" to określenia na dwa razem na prawo, ale raz przerabiane w normalnej kolejności, a raz ze zmianą kolejności na drucie, żeby się te dwa razem kładły w dobrą stronę we wzorze.
Słowa, jakie się z ust mych sypnęły po tym odkryciu, nie nadają się do publikacji, bo łatwo je podciągnąć pod znieważenie, a przy odrobinie dobrej woli - nawet pod groźby karalne z użyciem drobiu hodowlanego :))))
Niemniej kołnierzyk robił się od tego momentu milutko i bezproblemowo. Okazuje się, że wydrukowany tajemniczy wzór daje w efekcie to:
Czyli wzór na grzeczny kołnierzyk.
Jak widać z założenia odrzuciłam pomysł dziergania jego białej wersji, żeby choć trochę odejść od klasyki. Mało tego - na tym gotowym już klasycznym podłożu będę "rzeźbić" dalej, żeby zrobić z tego coś mniej szkolnego, a bardziej przypominającego modny dodatek do sukienki lub bluzki. Pomysł jest, zobaczymy, jak mi się przełoży na rzeczywistość.
***
I w tym miejscu dziękuję za wszystkie życzenia spod poprzedniego wpisu, te imieninowe, świąteczne, milionowe i te dotyczące planowanych zmian.
A dziękuję dopiero teraz i hurtem, bo na odpisywanie indywidualne nie było szans. Święta były wyjazdowe, więc tak naprawdę spędziłam dwa dni w samochodzie lub przy stole. Z nieograniczonym dostępem do dóbr jadalnych, ale bardzo ograniczonym do Internetu :)))
Popatrz ,popatrz co się to może w starych zapiskach kryć.
OdpowiedzUsuńFajny ten kołnierzyk ale robienia na 1,5 to nie zazdroszczę. U mnie najcieńsze to 2,0 a serwetki robię na 2,25. Od prostych drutów też się odzwyczaiłam na amen.
Ciekawa jestem co jeszcze wykombinujesz przy poczciwym kołnierzyku, bo na razie jest bardzo klasyczny i poukładany.
Mam do Ciebie jeszcze sprawę ale tyle masz zajęć, że nie mam odwagi zawracać Ci głowy.
Dobrze, że to kołnierzyk, a nie serweta na 1.50 :))) Dało się przetrwać bez wielkiego bólu.
UsuńKombinować będę z drugim kolorem, żeby przestał być taki płaski.
I pisz maila, z tą sprawą :))) Najgorsze, co Cię spotka, to moje stwierdzenie, że zajmę się tym po pierwszym tygodniu maja.
Haha, uśmiałam się niemożebnie podczas czytania Twojej przygody z tajemniczym przepisem na kołnierzyk, fajnie piszesz :)))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Inka
Dzierganie bez takich przygód jest nudne :)))
UsuńWspaniale opisalas swoja "kolnierzykowa przygode", uwielbiam Cie czytac (kurczki, szkoda, ze to jednak nie bedzie ksiazka....).
OdpowiedzUsuńKolnierzyk wyglada dla mnie bardzo znajomo, zakladali mi podobny do szkoly. Nie zrobila go jednak zadna z kobiet "przodkow", bo zadna nie potrafi drutowac (babcia ledwo prawe lewe). Nie lubilam go wtedy, bo odstawalam od reszty w klasie, wszyscy mieli "kupne", dosc szybko zmienialm zdanie i nawet sama zrobilam pare, jednak na szydelku.
Na stronie będzie mnóstwo do czytania, znacznie więcej niż na blogu, więc powinnaś się poczuć usatysfakcjonowana (trudne słowo :)))).
UsuńJa do szkoły nosiłam początkowo fartuszek z kołnierzykiem fabrycznie przyspawanym, a później już nie było obowiązku. Za to w liceum miałam takowy ozdobny, ale raczej do sukienki.
No proszę... tajemnica tajemnicą, ale jaki kołnierzyk ładny. I czemu grzeczny? Kolor już nie taki grzeczny i galowo ułożony, a to zawsze już coś :)
OdpowiedzUsuńSama zmiana koloru łamie kołnierzykową konwencję, to prawda, ale jak dla mnie, jeszcze jest zbyt grzecznie :)))
UsuńBardzo ładny kołnierzyk :)
OdpowiedzUsuńAga a nie wkleiła byś tego Wydruku Bardzo Tajemniczego :))
Serdeczności
Marianna
:))) Ja Was znam!
UsuńWłaśnie przepisuję, żeby nazewnictwo oczek było "ludzkie", a nie jakieś zgubione oczka. Postaram się też zrobić schemat, dla tych, którzy nie lubią opisów.
Całość na pewno pojawi się już na nowej stronie, ale dam wyraźnie znać, że już jest i że można sobie ściągnąć i wydrukować.
No! To już prawie jak odkrywca-archeolog! ;)) Bardzo fajny wyszedł bez względu na pochodzenie
OdpowiedzUsuń:))) Talent odkrywcy-archeologa przydałby się teraz, bo mi się przypomniało, że w domu powinien też być zeszyt z zapisanymi wzorami serwet... w czasie Świąt nie udało nam się go zlokalizować. Może się znajdzie :)))
UsuńCzyli że trafiłaś na k2tog i ssk :))) Opisane po polsku faktycznie nie wydawało się oczywiste. Dlatego lubię schematy, bo nie muszę się zastanawiać, czy autor rozpisywał wedle modły kontynentalnej czy anglosaskiej, a może w ogóle się pomylił. Pismo obrazkowe w drutowaniu sprzyja dziewiarkom :)))
OdpowiedzUsuńDokładnie to wysyczałam, kiedy już się zorientowałam, co autorka miała na myśli, że "nie lepiej to było napisać po ludzku k2tog i ssk???!!!" :))))))))))))))
UsuńI też wolę schematy, bo wtedy wzór może być i japoński, a i tak wiadomo, o co chodzi.
bardzo ładny!
OdpowiedzUsuńTo mam nadzieję, że dalsza praca nad nim nic nie zepsuje :)))
UsuńTo ja się dołączę delikatnie do wszystkich życzeń, bo gdzieś świątecznie również zgubił mi się tamten post, a nad kołnierzykiem będę się rozczulać, bo jest piękny i właśnie w kolorze białym do czarnej grzecznej sukienki pasowałby idealnie! W zasadzie to każda jego wersja będzie piękna!
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję.
UsuńBiel do czarnej sukienki to klasyczna elegancja i nie jest wykluczone, że i biała wersja powstanie :)))
Nawet chwilki nie wątpiłam że sobie z tym zapisem poradzisz :-)
OdpowiedzUsuńKołnierzyczek bardzo ładny i już nie mogę się doczekać jak, to z nim dalej postąpisz by był śliczniejszy.
Pozdrawiam
A ja przez sekundę zwątpiłam :)))
UsuńA kołnierzyk nieco się "wzbogaci", ale kształt i wzór nadal będą głównym widocznym elementem.
Grzeczny, ale całkowicie piękny :) i kolor wiosenny...
OdpowiedzUsuńJuż się nie mogędoczekać strony :)
Jeszcze chwila do strony, ale już coraz bliżej :)))
Usuńbardzo fajne 'znalezisko', kołnierzyk wykonałaś wzorcowo, super że będzie do niego opis
OdpowiedzUsuńBędzie, będzie, ale już "na nowym" :)))
Usuńkołnierzyk niczego sobie...nie wygląda na bardzo stary:)Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń)))) Jak nowy, masz rację :))))))))
UsuńJak zwykle,bylo "troche pokrecone",ale jak zwykle wyszlas z tego calo.Swieta jak ty spedzilam wyjazdowo,Pozdrawiam i skladam spoznine zyczenia imieninowe.Czekam co dalej wyjdzie z tego kolnierzyka :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za życzenia!
UsuńWielkanoc to tradycyjnie moment, kiedy jedziemy "z wizytą", bo pogoda zazwyczaj pozwala na spokojne podróżowanie.
Druty 1,5 robią wrażenie :) Moje doświadczenie i posiadanie kończy się na 2,0. Kołnierzyk jest bardzo grzeczny i śliczny, jestem ciekawa, co wymyślisz, żeby go odgrzecznić :) Na pewno będzie jeszcze piękniejszy :)
OdpowiedzUsuńU mnie też jakimś cudem uchowały się stare przepisy na różne cudeńka. Jakaś chusta, rękawiczki, czy ubranka dla dzieci. Strony wycięte z jakiejś gazety, albo notatki. Niektóre już pożółkły ze starości. Może to jeszcze po babci? Moja mama tak je chomikowała, a potem ja odziedziczyłam. Lubię takie starocie. Bywało, że czasem coś z nich wykorzystywałam.
1.50 to chyba w tej chwili najcieńsze, jakie mam...
UsuńOdgrzecznienie zostało poczynione, tylko jakieś wiązadełka jeszcze muszę doszyć. Będę pokazywać wkrótce.
A te "starocia" to skarbnica i to bezcenna!
Fajnie tak powrócić do lat robótkowego dzieciństwa. Ja niedawno odgrzebałam starą żyrafę z Burdy przedpotopowej kserowaną. Jakość odbitki była już taka, że nie udało mi się odtworzyć rękawa swetra. Przerysowałam sobie głowę owej żyrafy i z rozrzewnieniem wspominałam, jak ją z siostrą razem dziergałyśmy. Teraz nasze córki chciałyby w niej chodzić, więc pewnie prędzej, czy później skorzystam z tego starego-nowego schematu i wydziergam nową żyrafę. Wszak u Ciebie właśnie nauczyłam się żakardowania :D
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie wracać do tego, co się w dzieciństwie lub w młodości dziergało, czy szydełkowało. Jest taki sweterek (w starej Burdzie :))), który zrobiłam dawno, dawno temu, a ostatnio spojrzałam na niego i zamarzyła mi się powtórka...
UsuńKołnierzyk przepiękny! Ja niestety w młodości takich eleganckich kołnierzyków nie nosiłam, gdyż nie było komu zrobić. Zawsze o takowym marzyłam. A dzisiaj po latach pomyślałam, że "nigdy nie można rezygnować z marzeń".
OdpowiedzUsuńTak jest! Zrób kołnierzyk... doszyj do niego pasującą sukienkę i będzie bardzo elegancki komplet wyjściowy! A że zaczęty od kołnierzyka... a kto kobiecie zabroni!
UsuńCudna historia wzoru na kołnierzyk. :D
OdpowiedzUsuńRęcznie robione kołnierzyki, druciane czy szydełkowe jakoś tak zawsze mi się wydawały niezbyt gustowne, ale może zmienię zdanie. Ten jest całkiem fajny :)
Może nie powinnam tego pisać tak wyraźnie, ale ja też do kołnierzyków robionych na drutach nie pałałam wielkim entuzjazmem. Kiedy jedna z Ew, przy okazji dziergania Echo, podesłała zrobiony "na motywach" kołnierzyk, to mnie zachwyciło i olśniło, że to może wyglądać pięknie.
UsuńA teraz to moje dzierganie to przede wszystkim ciekawość, bo mnie zżerało, co z tego tajemniczego wydrukowanego wzoru wyjdzie. Zapewne gdyby była fotka, to bym nawet drutów z szuflady nie wyjęła :))))
kołnierzyk śliczny. Chociaż nie pałam do nich miłością. Kiedyś chciałam zrobić frywolitkowy ale po kilku pierwszych rzędach, stwierdziłam, co ja z tym zrobię. Poszedł w kąt.. Mogłam wysłać Tobie..
OdpowiedzUsuńOj, frywolitkowy... się rozmarzyłam.
UsuńHeh, ja kiedyś znalazłam w garderobie sweter. Włóczka wyglądała znajomo, ale kompletnie zapomniałam, że to ja go wydziergałam :)
OdpowiedzUsuńZnaleziony w szafie sweter bez dwóch zdań przebija znaleziony na półce wydruk!!! Oddaję palmę pierwszeństwa tajemniczych znalezisk, bez żalu i lekko chichocząc :))))
UsuńŚwietna robota:) naprawdę gratuluję Ci cierpliwości:)
OdpowiedzUsuńDziękuję. Dobrze, że była potrzebna tylko przez chwilę :)))
UsuńTajemnica rozszyfrowana :)
OdpowiedzUsuńI efekt na szczęście wart tego rozszyfrowywania.
UsuńJest prześliczny, słodki i bardzo ładny w kolorku!
OdpowiedzUsuńCieszę się, że się podoba.
UsuńChyba wszystkie paramy się ,,zbieractwem '' przeróżnych wzorów, przydasi i innych takich, a im ktoś bardziej zaawansowany tym więcej tego wszystkiego posiada :)
OdpowiedzUsuńFajnie, że zdecydowałaś się sprawdzić co to za ,,przepis'' był.
A tak z innej beczki to zaczęłam dziergać chustę Echo Flower korzystając z twoich instrukcji. Nie umiem czytać wzorów i bez Twojej pomocy nawet bym się nie odważyła za nią zabrać, a tak bardzo mi się podoba. Jestem Ci ogromnie wdzięczna i mam nadzieję, że uda mi się ją skończyć. Niestety trochę to potrwa, bo czasu mam jak na lekarstwo :)
Jeszcze raz DZIĘKUJĘ i pozdrawiam serdecznie:)
Gdybym nie sprawdziła, to by mnie mordowało i nie dawało spać : )))
UsuńBardzo się cieszę, że Echo powstaje. Czytanie schematów na początku jest wyzwaniem, ale po dwóch czy trzech zrobionych chustach czy szalach okaże się, że nie jest już taką czarną magią i jestem pewna, że kiedyś powstanie coś "czytanego ze schematu" samodzielnie!
A że dzierganie potrwa - to nie problem!