Przenosiny

niedziela, 16 marca 2014

KILOGRAM "WINTYDŻA"

Dostałam kilogram bardzo cennego dobra. Dobro ma bez wątpienia cechy "vintage" i wywołało mój bezgraniczny zachwyt. 

I tutaj jest miejsce na oficjalne podziękowania dla Marka - szyjącego Marka (!!!), który wszedł w posiadanie wyżej wspomnianego tajemniczego dobra i postanowił mnie obdarować, licząc na to, że napadnie mnie dzięki temu potężna inspiracja. 

Marku, jeszcze raz bardzo, bardzo dziękuję! Inspiracja już za mną gania i pokrzykuje. Sprawiłeś mi tym kilogramem "wintydża" wielką radochę!!!

A co to za tajemnicze dobro? To angielskie "przepisy" na wyroby druciane z lat 60, 70 i 80. Genialne źródło inspiracji, a jednocześnie doskonała lekcja historii "ubioru dzierganego" z ubiegłego stulecia.
Co ciekawe, niektóre modele w ogóle nie straciły na atrakcyjności. Gdyby zmienić modelki i sfotografować je bardziej współcześnie, to spokojnie można założyć, że wywołałyby zachwyt dzisiejszych dziergających.

Niektóre sweterki (te z lat 60, drukowane w czarno-białej, a raczej szaro-żółtej wersji :))) mają urok prawdziwego "vintage" i wywołują u mnie potrzebę natychmiastowego zrewidowania charakteru swojej garderoby i powrotu do klimatów z tamtych lat:

Są też takie modele, które nie zachwycają mnie jako całość, ale za to jakiś element wykończenia lub sposób zdobienia powoduje, że mój mózg zaczyna natychmiast kombinować, jak to można wykorzystać w bardzo współczesnych "udziergach":

I do tego jest całe mnóstwo modeli męskich i dziecięcych oraz trochę "ciekawostek". Na przykład mała książeczka o... stempelkach z ziemniaka! Dla nas to jest pomysł na zajęcie dla dziecka w podstawówce, a tymczasem okazuje się, że można na to spojrzeć znacznie bardziej kreatywnie:

A w ramach wisienki na torcie w tym kilogramie cudowności było mnóstwo angielskich wzorów do haftu, gotowych do naprasowania na materiał. Motywy różne, przeróżne - od tradycyjnych kwiatków, przez bałwanki i domki, po znaki zodiaku:

Od trzech dni siedzę, przeglądam, knuję i planuję. I śmieję się trochę sama z siebie - jak wiele radości może sprawić kilogram papieru :))))

32 komentarze:

  1. Fajna sprawa - takie kilogramy !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jedyne kilogramy, które mnie cieszą, a nie wywołują potrzeby odchudzania :)))

      Usuń
  2. Super, rzeczywiście wiele inspiracji :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Stare gazety mają tzw." Klimat". Jednych to nie rusza, inni przepadają.
    Ja uwielbiam stare szpargały. Zawsze w bibliotece, jeśli mogę ,wybieram najstarsze wydania. Uwielbiam zapach starych książek.
    A wzory drutowe są ponadczasowe po prostu.
    Ps.Mój sąsiad tak się zna na remontach, jak ja na balecie. Różnica jest taka, że ja zdaję sobie z tego sprawę, on nie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To najpierw odpowiedź do PS - poczułam się dzisiaj jak Ty :))) Wiatr hulał za oknem i wył w kominie, a sąsiedzi z dołu zaczęli szaleć z wiertarką :)))))))))))) Natychmiast włożyłam słuchawki z audiobookiem w uszy.
      Papier, książki, w tym stare książki też lubię. I masz rację, że te stare robótkowe gazety mają swój klimat. Zazwyczaj technika dziergania wydaje mi się przestarzała, ale same pomysły bywają genialne!

      Usuń
  4. Wspaniały prezent! Najbardziej mnie zaintrygowała książka z pieczątkami z ziemniaka, podziel się pomysłami. *^o^*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak tylko poziom nasłonecznienia wzrośnie z "ciemnicy kompletnej" do jakiegoś akceptowalnego, to się podzielę.

      Usuń
  5. Dla pasjonatów staroci i osób twórczych to bardzo wartościowy kilogram papieru, dla innych to pewnie tylko makulatura.
    Super prezencik dostałaś. Zazdroszczę troszkę tego źródła inspiracji.
    Serdecznie pozdrawiam Dorota

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja wiem, że dla wielu osób to by była "makulatura", ale dla mnie to jest coś bardzo wartościowego - inspiracyjna radość.

      Usuń
  6. Tez chcialabym dostac "taka makulature",zazdroszcze.Ja mam stara ksiazke ze wzorami,jest bardziej aktualna niz wszystkie nowe gazety.Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja się czuję bardzo wyróżniona, bo Marek tak sam z siebie o mnie pomyślał - ogromnie miłe. A sama przesyłka to po prostu skarbnica pomysłów.

      Usuń
  7. Kilogram szczęścia :). Dla mnie zwłaszcza te szaro-żółte są cudne, uwielbiam takie klasyki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te klasyki są naprawdę ponadczasowe. Pierwsze rzeczy, które oglądałam dokładniej to te najstarsze pomysły.

      Usuń
  8. Myślę, że my też na tej przesyłce skorzystamy? Nowe wzory, nowe pomysły. Aż ci trochę współczuje, bo tyle inspiracji dodatkowych, trzeba będzie znaleźć mnóstwo czasu na nowe projekty. Ja nadal w Islandzkich klimatach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie, że skorzystacie, bo jak mnie już ta inspiracja dopadnie, to będę ten napad relacjonować na bieżąco.
      A Twoje islandzkie klimaty podobają mi się coraz bardziej!

      Usuń
  9. Same cuda, i wcale sie nie dziwie że wzbudzają zachwyt i chęć zmiany garderoby :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te klasyczne modele są bardzo urokliwe i chyba nigdy nie stracą atrakcyjności.

      Usuń
  10. Tylko pogratulować:) ja też mam takie stare gazetki i ciągle z nich korzystam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo mimo wymyślania wielu nowych technik dziergania, wzorów czy modeli, to te stare wcale się nie "przedawniają".

      Usuń
  11. Czułam się dokładnie tak samo, gdy dostałam od cioci wielką tekę, zawierającą wszystkie jej notatki i wykroje z kursu szycia z lat 70, gdy była w moim wieku :) teraz już takich porządnych, rocznych, dwuletnich kursów nie robią.. ucz się człeku sam ;) a ja jednak lubię czuć nad sobą bacik, by się skuteczniej i szybciej uczyć. Kiedyś się nawet zastanawiałam czy mając już wykształcenie średnie, można iść do technikum krawieckiego :D uczestnicząc tylko w konkretnych zajęciach :P ale coś powątpiewam :) Prezent naprawdę piękny.... Swoją drogą jak przeżyłaś weekend? Jak się w sobotę rano (dobra, o 11) obudziłam i usłyszałam ten wicher rzucający co lichszymi drzewkami w lesie (mieszkam praktycznie w lesie) od razu pomyślałam o Tobie i szczerze współczułam, bo nawet mi, której niestraszne zjawiska atmosferyczne, wicher skutecznie zakłócał przedpołudniowe odsypianie tygodnia...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chwała cioci, że chciała się podzielić! Ja się poczułam jak dziecko z wielkim pudłem czekoladek, kiedy ten "wintydż" dotarł.
      A co do wiatru... czuję się jak zwykle wymięta psychicznie, ale przynajmniej nocami jest spokój, więc się wysypiam, za to za dnia... Ślubny podparł drzwi tarasowe własną nartą :))), więc czuję się spokojniej, ale i tak co najmniej trzynaście razy dziennie w sobotę i dziś mam wrażenie, że za sekundę implodują mi okna. Próby zagłuszenia wycia w kominach i skrzypienia dachu skończyły się tym, że jestem w połowie "Ben Hura", który jest długim audiobookiem :)))
      Nie podoba mi się, że ten wiatr bez imienia ma wyć jeszcze jutro, ale i tak obiektywnie (acz niechętnie) przyznaję, że jest lepiej niż przy sławetnym Ksawerym.

      Usuń
  12. o tak, radośc z okazji takich darów jest wielka !! i podobnie wielkie jest zaskoczenie ludzi, którzy na mnie patrza i się smieją, że chyba żaden nowy ciuch czy butla perfum nie wywołałaby takiej radochy ;) dla nas, wariatów rekodzielniczych, to są najlepsze prezenty :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podpisuję się pod Twoim stwierdzeniem czterema łapami - żadne tam perfumy czy ciuchy (choć też miłe) kilometr wstążki wywoła więcej pisku :)))

      Usuń
  13. Czemu ja nie znam, a raczej mnie nie znają tacy "Panowie Markowie", którzy obdarować mogli by mnie takimi skarbami? Ja nawet o stare gazety na rurki muszę błagać wszystkich dookoła, buuuuu.
    (tak sobie popłakuję, bo jestem meteopatką, a za oknem od wczoraj, to wiadomo co...)

    OdpowiedzUsuń
  14. No właśnie, bo przed akcją z "wintydżem" to raczej pan Marek znał mnie niż ja jego, ale miło, że o sytuacja stała się bardziej dwustronna :))
    I współczuję samopoczucia, przy tej pogodzie musi być koszmarne. U nas dzisiaj jest czasem słońce, czasem deszcz, wiatr non stop, ale na szczęście już nie urywa głowy, chyba... bo nie wychodzę, odmawiam!

    OdpowiedzUsuń
  15. Aj, aj! Tą wisienką to już mnie calkiem rozkleiłaś... Podzielisz się?
    Super prezent :)
    Cudownego tygodnia

    OdpowiedzUsuń
  16. NOOO, niektórzy to mają szczęście, a ubita piana to dopiero cud malina

    OdpowiedzUsuń
  17. Wow! Kilogramowy wzór z inspiracjami to marzenie chyba każdej dziewiarki :)
    No, to masz co robić do końca życia… ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. No ech - że tak sobie tęsknie westchnę ;)
    To teraz czekam na zarzucanie nas projektami inspirowanymi "kilogramem papieru".

    OdpowiedzUsuń