Priorytet kocyka został podwyższony z poziomu "szybko" do poziomu "ekspresem" - Marysia od dwóch dni jest na świecie. Kocyk ma być prezentem na chrzest, więc nie jest to jeszcze sytuacja kryzysowa i nie dziergam dniem i nocą, ale intensywność machania drutami jest spora.
Ostatnio pisałam, że wszelkie próby zrobienia zdjęć, kiedy jeszcze robótki było niewiele, powodowały, że otrzymywałam kadr taki, jakbym się uparła sfotografować pianę z mleka - dużo białej piany. Teraz robótki jest znacznie więcej, a próba zrobienia fotki kończy się nadal mniej więcej tym samym - kocyk "się pieni" :)))
Kocyk miał być z założenia bardzo delikatny i ażurowy. Chodziło mi po głowie zrobienie czegoś wzorowanego na Royal Baby Blanket (jeśli jest jeszcze dziewiarka, która nie widziała najsłynniejszego kocyka poprzedniego roku, to proszę bardzo). Jednak po obejrzeniu królewskiego kocyka dokładniej jakoś mi się przestał podobać. Wyśniło mi się coś bardziej "miękkiego wizualnie", bez wyciągniętych zębów na brzegach i geometrycznych wzorów na samym kocyku.
A czego dawno nie było na blogu? Wzoru, do którego pałam wielką miłością? Który swego czasu pchał mi się do wszystkiego, co tylko pojawiało się na drutach?
Pawie oczka!
Na brzegu robiłam je "standardowo" według wzoru, tworząc coś w rodzaju borderu. Im dalej w kocyk, tym bardziej zwiększam liczbę rzędów oczek prawych między rzędami ażuru:
I tak sobie będę dziergać do połowy kocyka, a po jej osiągnięciu zacznę zmniejszać, robiąc lustrzane odbicie.
Gdyby ktoś chciał sobie "po-pawio-oczkować" we własnym zakresie, to proszę bardzo kurs robienia wzoru był tutaj.
Troszkę przesadziłam z liczbą oczek - mam ich na drutach 350, a spokojnie mogłam nabrać niecałe 300. Kocyk mi wyjdzie... duży, ale najwyżej nie będę celowała w idealny kwadrat, tylko bardziej prostokąt, przy tym wzorze mogę sobie pozwolić na taką modyfikację.
Oprócz tego muszę jeszcze wykombinować jakiś drobny dodatek do prezentowego kocyka, bo mała Marysia ma siostrę, a niepoprawne wychowawczo jest obdarowywanie młodszej latorośli i pomijanie starszej, ale jednak nadal małej dziewczynki. Mam pomysł - średnio pracochłonny (w mojej zwichrowanej skali pracochłonności :))), ale potencjalnie przyjemny dla oka, użyteczny i atrakcyjny dla starszej Zosi.
Pewnie będę tworzyć w trakcie weekendu, bo potrzebuję trochę oddechu od bicia kocykowej piany :))) Poza tym ma znowu wiać, prawie jak przy Ksawerym, więc potrzebuję zajęcia absorbującego głowę i ręce, żeby nie myśleć o tym, że mi mienie ucierpi i nie pojękiwać w duecie przy każdym zawodzącym w kominie podmuchu wiatru.
Na deser macie Małego.
Fotki blogowe są zawsze obrabiane na komputerze Ślubnego, bo tam są zainstalowane wszystkie niezbędne programy, a poza tym monitor jest wielkości telewizora, a tak naprawdę są dwa monitory. A między monitorami jest szpara. A w szparze pojawia się...
Bo skoro pani jest zajęta przy biurku, to kot też będzie siedział na blacie i kropka!
Mały czuwa nad wszystkim! Kocyk wygląda zwiewnie i romantycznie :). Mam podobną pianę na drutach, tylko z innym wzorkiem, ale według Twojego kursu, o czym będzie u mnie w najbliższym poście, a określenie bardzo mi się podoba, bo dokładnie takie samo mam skojarzenie :)))
OdpowiedzUsuńTo już czekam niecierpliwie, bo jeśli to jest to, co ostatnio leżało na książce na jednym ze zdjęć z ostatniego Twojego wpisu, to zapowiadało się... "pieniście" :)))
UsuńUroczo wygląda taka góra piany az dziw , ze na szczycie nie znalazł sie ten rudzielec ze szpary . Aż sie prosi aby tam wylądować i miękko osiąść
OdpowiedzUsuńWy go nie zachęcajcie :))) Przez tyle lat nie wykazywało kocię chęci bawienia się, leżenia na, łapania za robótki, że niech już tak zostanie :)))
UsuńKocyk zapwiada sie przepieknie, tez podoba mi sie ten wzorek, kocurek sliczny:) Pozdrawiam I zycze milego weekendu:)
OdpowiedzUsuńI miłego weekendu dla Ciebie! A kocyk do końca ma jeszcze duuużo rzędów, ale mam nadzieję, że najpóźniej za dwa tygodnie będzie gotowy do wysłania.
UsuńWow, niesamowicie pracochłonne. Czy szydełkiem też dałoby się zrobić taki kocyk? :)
OdpowiedzUsuńKocio ciekawy świata, chyba musi mieć Panią na oku ;)
Pozdrawiam serdecznie!:)
Szydełkowe kocyki nie wychodzą tak leciutkie i zwiewne. Ale dałoby się odtworzyć sam pomysł, bo na szydełko jest podobny wzór.
UsuńJa też uwielbiam ten wzorek ale aż takiego "natręctwa " jak Ty nie mam:) Też bym się spodziewała Małego w tej pianie:)) mój Ignacek by nie przepuścił. Ciesz się, że tylko na biurku a nie na klawiaturze albo najlepiej na rękach i z włączoną opcją- głaszcz mnie tu! Serdeczności
OdpowiedzUsuńU mnie, na szczęście, też już przeszło z natręctwa ostrego w umiarkowane:)))
UsuńI bardzo doceniam swojego kota, który takich zapędów nie posiada - na klawiaturze nie leży, na kolana i na ręce się nie pcha, robótki ignoruje...
tez miała fazę na te pawie oczka (choć nie wiedziałam że tak się nazywają) - to bardzo wdzięczny wzorek:) A spienione mleczko - mniam - śliczności! Kicio wymiata :)
OdpowiedzUsuńPodzielam Twoje zdanie o wdzięczności wzoru, jakoś wyjątkowo go lubię. A to pieniące się mleko mogłoby przyrastać nieco szybciej... stanowczo za dużo oczek nabrałam :)))
Usuńwybrałaś jeden z milszych wzorków na ten kocyk, już jest piękny:)
OdpowiedzUsuńDziękuję! Jakoś mi się najpierw przyśniło, że pawie oczka, a już w trakcie robienia doszłam do wniosku, że będą modyfikacje i niech się ten wzorek robi coraz rzadszy w kierunku środka.
UsuńKocyk cudnej urody! Ja też kiedyś robiłam kocyk, tyle że na szydełku i powiem, że to monotonna praca była, ale mijało to z efektem :)
OdpowiedzUsuńNa psiak ma podobne zdane co Twój kot ;) skoro my siedzimy przy stole w kuchni to on gorszy nie będzie :)
Dziękuję. Też zawsze mam wrażenie, że robótki na drutach przyrastają mi szybciej niż te na szydełku.
UsuńA kocio uwielbia być blisko, ale z kuchennego stołu gonimy, a już bezwzględnie, gdy stoi tam choćby kubek z kawą.
Wow! Kocyk robi wrażenie, zazdroszczę że nie jestem małą dziewczynką :-(
OdpowiedzUsuńPiękna praca :-) i jaka odstresowująca :-)
Rzeczywiście dzierganie tej "piany" odstresowuje :)) A takie kocyki to nie tylko dla małych dziewczynek, dla dużych też, ale w formie... szala :))
UsuńMnie się też nie podoba najsłynniejszy kocyk. Twoje są o wiele ładniejsze. Ten też zapowiada się zachwycająco.
OdpowiedzUsuńWpadł mi w oko też taki: http://uantoniny.blogspot.com/2014/01/kocyk-do-chrztu.html.
Niestety na razie drutom muszę dać spokój, inne rękodzieło ma pierwszeństwo. Jakoś te kilka tygodni wytrzymam.
Kota uchwyciłaś świetnie, ciekawski z niego jegomość,skoro przez taką szczelinę zerka.
Ps. Mam nadzieję że ten wiatr to się nie sprawdzi, u mnie natomiast w tej chwili wspaniale sprawdza się sąsiad szalejący z wiertarką. I jak ja mam pracować ostrym narzędziem, na kruchym materiale w tych warunkach?
Dziękuję za pochwał wielkiej klasy, że robię lepsze kocyki niż te królewskie :))))
UsuńKocyk u Antoniny widziałam i bardzo mi się podoba!
A u Ciebie pewnie gęsie klimaty :))) Przynajmniej mam nadzieję, że materiału nie brakuje.
Sąsiada współczuję, bo nawet bez prac precyzyjnych w toku, to taka wiertarka może dać w kość koszmarnie. Co do wiatru... Ślubny właśnie poszedł do schowka po narty, żeby podeprzeć drzwi tarasowe :))))) Bo jak będzie tak, jak przy Ksawerym, to będą skrzypieć i pojękiwać.
Niestety jestem skazana na kurze klimaty, gęsi się niezbyt poczuwają jak na złość.
UsuńA sąsiad to z tych, u których remonty trwają długooo.
Jak ja się wyrobię to nie wiem(90 szt).Wiatru przez sąsiada działalność to nawet nie usłyszę zapewne.
Może sąsiad się zepnie w sobie i w związku z nadchodzącymi świętami będzie wiercił szybciej...
UsuńA za to, żebyś zdążyła, to trzymam kciuki! Ale wierzę, że zdążysz bez żadnego problemu.
O proszę, nie wiedziałam, że to jeden z Twoich najulubieńszych wzorów. Mój też :) I też kiedyś tam dziergałam kocyk z pawimi oczkami dla potomka. Oj dawno to było ;)
OdpowiedzUsuń"Piana" jest już na etapie tworzenia śliczna i zapewne cudownie delikatna. Trzymam kciuki za szybkie ukończenie i nie wykończenie nadgarstków.
Bo to jest cudny wzorek do wszystkiego. I trzymaj kciuki, może bardziej za skończenie jak najszybciej, bo nadgarstki wytrzymają - druty lekkie, robótka nić nie waży, więc ich nie nadwyrężam zbyt bardzo.
UsuńTrzymam mocno :)
UsuńNa początku powiem a właściwie napiszę, że kocyk jest fantastyczny. Nie trzeba dotykać żeby wiedzieć, że jest milusi i puszysty. Spędziłam z Tobą dzisiaj trochę czasu, żeby nie napisać kilka godzin i nie doszłam pewnie nawet do połowy a już się zakochałam :)
OdpowiedzUsuńCudne rzeczy wychodzą spod twych rąk. Pozdrawiam cieplutko! :)
Dziękuję za kocykowe pochwały - staram się, żeby wyszedł godny urodzinowego prezentu.
UsuńA za spędzenie "kliku godzin" na Rogu Renifera podziwiam i cieszę się, że się czujesz tutaj dobrze - rozgość się i zostań na dłużej.
Kocyk może być duży, dzieci szybko rosną! *^o^* Rzeczywiście wygląda jak pianka na kawie albo marshmallow. ^^
OdpowiedzUsuńLepszy większy niż za mały - i tak będę twierdzić, skoro już mi taki wielki wychodzi :))) A porównanie z pianą jest nieodparte :)
UsuńŁadny kocyk się zapowiada ale jeszcze trochę pracy przed Tobą. Małemu kiciusiowi swojemu byś taki machnęła :))) Dla starszej dziewczynki co będziesz robić? ja chcę zrobić dla dziecka koleżanki sukienkę z krótkim rękawem i na dole szeroką i ciekawe co mi z tego wyjdzie:) A żeby robić małemu takie nietypowe zdjęcia to aparat chyba masz zawsze pod ręką:) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńRzeczywiście sporo dziergania przede mną, ale coraz więcej prawych/lewych, więc może będzie trochę szybciej.
UsuńA aparatu zazwyczaj nie ma pod ręką, ale tym razem akurat był, bo zgrywałam wcześniej zrobione zdjęcia.
Sliczny kocyk,ja zas koncze wyprawke dla znajomej,Zrobilam juz kocyk,sweterek ,a takze buciki :)
OdpowiedzUsuńZajrzałam, pozachwycałam się - pięknie Ci wychodzi! I kolor cudny. Obdarowana mama będzie wniebowzięta!
UsuńKocyk równie piękny, jak ten Kubusiowy :-) Cudowną lekkość czuć nawet przez ekrany :-)
OdpowiedzUsuńKot - Mały Łypacz ;-)
Kocyk ma zupełnie inny charakter tym razem, ale jego "pienistość" stanie się chyba przysłowiowa :)))
UsuńMały cudowny, kocyk zachwycający :). Super pomysł i napewno piękny efekt końcowy bedzie.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że efekt końcowy będzie bardzo elegancki i delikatny - okaże się po zblokowaniu gotowego kocyka :)
UsuńCudna ta piana ;). W sam raz dla takiej małej panieneczki. A że duży kocyk będzie to dobrze, sarczy na dłużj, bo te Szkraby (wiem po swoim) jakoś tak szybko zaczynają spod tych kocyków wystawć z każdej strony ;)
OdpowiedzUsuńMały jak zawsze uroczy :)
Owocnego dziergania i udanego weekendu!
Też myślę, że wielkość spowoduje, że przyda się na dłużej. Dlatego trochę marudzę, że przesadziłam, ale widzę dobre strony tej przesady.
UsuńKocyk prezentuje się wspaniale. Wybrałaś wzorek , który jest przyjemny w wykonaniu i wygląda efektownie. Ja czasami wykorzystuję go zamiast ściągacza w letnich sweterkach.
OdpowiedzUsuńJeszcze zaledwie parę rzędów Ci zostało, więc czekam na pokaz dzieła w całej okazałości :) mam nadzieję, że kociego modela też nie zabraknie :)
Raczej zostało parę... set rzędów :))), ale pocieszam się, że druga część będzie się dziergać szybciej, bo widać będzie koniec :)
UsuńMam pytanie, czy piękny rudy kot to pers?
OdpowiedzUsuńNie jest to czysty pers, jakaś mieszanka z dachowcem. Wnioskuję po tym, że nie ma tak spłaszczonego nosa jak rodowodowe persy.
UsuńW stajni mieszka taki czarny kotek i chcę go adoptować. Lubimy się już bardzo, karmię, czeszę i tłumaczę, że to nie kot na myszy tylko poduszkowiec. Trzymaj kciuki, żeby Antonina, tak ją nazwałyśmy, Maria Antonina, zaadoptowała się.
UsuńAnneczko, trzymam kciuki! Kochane kobiety z Was!!!
Usuńjutro jedziemy, już się dogadałam ze stajnią dam zdjęcia w sobotę.
UsuńWitam
OdpowiedzUsuńA ja zapytam techniczne z jakiej włóczki Pani robi ten kocyk ( i ile juz zeszło może w metrach
Ja sie waham co do podobnego z YarnART slik (50% jedwab - co jest szlachetniejszego ??10% kid mohair co jest milsze ?? 40 % Merino - co jest cieplejsze ??
Włóczka to mieszanka wełny i akrylu, przywieziona z Włoch w wielkich szpulach.
UsuńIle tego poszło - w metrach nie wiem, a zważyć na razie się nie da, bo druty pewnie są cięższe niż robótka, ale postaram się pamiętać, żeby zważyć, kiedy skończę.
Co do wyboru - wszystkie trzy propozycje są do przyjęcia z punktu widzenia "technicznego" i estetycznego - wyjdzie z nich bardzo ładny kocyk.
Jednak robiąc dla dzieci zawsze staram się pamiętać o aspekcie użytkowym - żeby to się dało później prać często i w pralce, bo młode mamy do prania ręcznego raczej serca nie mają. Dlatego mimo, że to jest kocyk z przeznaczeniem na chrzest, to mam nadzieję, że będzie później też używany i dlatego taka nitka, która pranie w pralce wytrzymuje.