Była szansa na skończenie w weekend, ale... zbyt wiele było sobotnio-niedzielnych drzemek, żeby się udało. Deszcz padał, książka usypiała po trzech stronach, determinacja słabła z każdym przerabianym oczkiem. Poddawałam się szybko i bez walki, zasypiając w locie.
Ale wczoraj się wzięłam i zawzięłam. Bo ile można?! I tym sposobem o północy kończyłam, dzisiaj o szóstej z minutami prałam i blokowałam, a w południe mogę pokazywać - kocyk dla Marysi, jedna sztuka:
Sztuka jest wprawdzie jedna, ale za to duuuuuża. Kocyk ma wymiary 1,5 na 1,9 metra. Waży nieco ponad 250 gram. Robiony z cieniutkiej nitki (akryl plus wełna w mało znanych proporcjach, ale nadaje się do prania w pralce, co przy wyrobach dla dzieci ma duże znaczenie), na drutach 4.00.
Trochę się nerwowo zrobiło, kiedy sobie uświadomiłam, że moje niezastąpione karimaty do blokowania to za mało na te powierzchnie. Środek "blokował się w powietrzu" :))) Brzegi usztywnione drutami do blokowania, ale karimaty rozsunięte.
Efekt jest bardzo przyjemny dla oka i ciała. Brzegi, jak to przy pawich oczkach same się "pofalowały", jak widać powyżej tylko trochę im pomogłam siłowo. A całość jest miękka, lekka i puszysta.
Tradycji stało się zadość - ręcznie robiony prezent z okazji urodzin gotowy. Starsza z dziewczynek - Zosia - jeszcze przed urodzeniem dostała haftowaną miarę, bardzo podobną do tej, jaka została sprezentowana Izie z Kropek nad I, kiedy rodził się jej syn. A Marysia będzie miała kocyk, potencjalnie na chrzciny, ale mam nadzieję, że nie tylko.
Mogę pakować, wysyłać i przestać się martwić, że się mama Marysi zdecyduje na bardzo szybkie, wiosenne chrzciny. Teraz może, choćby w przyszłym tygodniu.
***
A ja szybko kończę wiosenny melanżowy sweterek i jeszcze szybciej zaczynam sweter dla Ślubnego, bo już dwa razy się upewniał, czy po skończeniu kocyka przyjdzie czas na jego odzież wiosenną. Nie informuję go, że w tak zwanym "międzyczasie" mam w planach jeszcze szycie, bo mi nagle spodni i długich, wiosennych spódnic zabrakło. Ale szyć będę w konspiracji, czyli kiedy Ślubnego w domowych pieleszach nie będzie, w jego obecności będę grzecznie i z entuzjazmem dziergać eksperymentalne odzienie męskie.
Cirrus - chmura pierzasta :). Albo wata cukrowa. Takie mam skojarzenia patrząc na ten śliczny kocyk - lekki jak piórko, przejrzysty, delikatny :).
OdpowiedzUsuńRzeczywiście wyszła taka chmurka - lekka, miękką. Bardzo satysfakcjonujący "udzierg".
UsuńJakby co, to jest też taki wzór (http://www.ravelry.com/patterns/library/philip-and-michael-shawl) sprytnie wykorzystujący pawie oczka. Pięknie Ci to wychodzi, to pewnie jeszcze niejedna produkcja będzie :)))
OdpowiedzUsuńZ tymi kolejkami robótek do wykonania jakoś tak jest... Wydaje się, że skończymy tę jedną dużą i będziemy mieć czas na rozważania, co by tu następnego, czy najpierw spódnica czy spodnie, a tu okazuje się, że bliscy czekają na to lub tamto i właściwie wszystkie potrzeby (z naszymi własnymi włącznie) są na wczoraj ;)
Pewnie nie jedna i nie dwie :))) Ale to za jakiś czas. Link do wzoru zapisany - dziękuję!
UsuńA kolejka na szczęście jasna i prosta w budowie - sweter mój, sweter Ślubnego, reszta z doskoku :)))
I ślicznie Ci wyszło, aż ma się ochotę dotknąć :)
OdpowiedzUsuńostatnio też się nie wyrabiam z robótkami - realizuję moim bieżące zamówienia, a zaległe czekają cierpliwie... (moi są mniej cierpliwi i dopominają się mniej lub bardziej regularnie)...
marząc o dodatkowej parze rąk pozdrawiam serdecznie :)
Ślubny nie marudził zbytnio, bo kocyk jest dla "jego strony" rodziny. Ale teraz mam pozwolenie tylko na szybkie skończenie melanżu, a później bez zwłoki mam się brać :))))
UsuńJakie piękności aż chciało by się dotknąć . jestem pełna podziwu. To jest prawdziwa sztuka, wow! Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję. Mam nadzieję, że obdarowanym też się spodoba.
UsuńPieeeeekkknnnyyyy....puszysty....jak bita smietana.....jak Ty jestes zdolna i pracowita !!!!
OdpowiedzUsuńDziękuję, ale miałam raczej wrażenie bycia niezłym leniwcem, kiedy w weekend zamiast dziergać... spałam i spałam.
Usuńzaniedbujesz operatora, no ładnie. A kocyk śliczności. Ja darując pannie młodej szal ślubny w rozmiarze 90/200 cm zawsze informuję, że potem jest to kocyk do wózeczka dla maluszka.
OdpowiedzUsuńJa wkrótce zacznę sweter dla Młodego lopapeyasa, może prześcignę ciebie. Mój Młody jest w dużym rozmiarze i wybiera się wkrótce do zimnych i wilgotnych krain, będzie jak znalazł.
A gdzie kot? Mój całe dnie śpi.
UsuńUjmijmy to oględnie - kocio miał dzisiaj niemiły poranek, bo ja przez niego miałam dużo prania. I kiedy już zabrałam się za robienie zdjęć, to kocio odsypiało stresy poranne.
UsuńZ tymi szalami ślubnymi, to rzeczywiście tak jest - później idealnie sprawdzą się, jako uzupełnienie chrzcielnych szatek lub po prostu kocyk do wózka.
Kocyk lekki i puszysty. Wspaniały. Nie mogę doczekać się swetra męskiego, ale znam skądś robienie w między czasie zupełnie innych rzeczy, w dodatku w ukryciu. :)
OdpowiedzUsuńPrzynajmniej początki męskiego swetra powinny się objawić dość szybko.
UsuńŚliczne to babie lato, zwiewne, delikatne i mięciutkie i puszyste :). Wielkość niesamowita, małego bobaska będzie można całego kilka razy obwinąć :) Pozdrawiam ciepło :)
OdpowiedzUsuńPrzez pierwsze kilka miesięcy pewnie nawet ze trzy razy się da Marysię poowijać, ale dzieci tak szybko rosną :)))
UsuńPrzepiękny kocyk! Wygląda jak mgiełka, lekki, puszysty, zwiewny i bardzo przyjemny dla oka :)
OdpowiedzUsuńPiekna mgielka, brawo za upor:) Pozdrawiam serdecznie:)
OdpowiedzUsuńDziękuję. Wczoraj przed północą to już był tylko upór, prawie ślepy :))) Dobrze, że ostatnie rzędy to były same prawe, można było "na ślepo" dziergać.
Usuńi pewnie tu nie zaglada i tego nie czyta ;) :)
OdpowiedzUsuńŚlubny? Biorąc pod uwagę kociokwik zawodowy, jaki prezentuje od dwóch tygodni, to jestem bezpieczna - nie zajrzy, nie przeczyta.
UsuńTaką mgiełkę to aż strach w ręce brać żeby nie zaciągnąć oczek:)) Wyszedł bardzo ładnie:)) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTo wygląda na delikatniejsze niż jest.
UsuńDziękuję za pochwały.
nie mam takich zdolnosci wiec tym bardziej podziwham ! kocyk jest przepiekny :) pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńKocyk? No nie wiem, czy tę mgiełkę można nazwać kocykiem, ale cudny jest! Podziwiam Cię za tę ilość nieprzebraną przerobionych oczek!
OdpowiedzUsuńJa też całą niedzielę spałam zamiast dziergać... lub robić cokolwiek innego :)
Gdyby nie to, że toto ma być chrzcielne, to zdecydowanie lepiej i... szybciej byłoby to dziergać z podwójnej nitki, ale z powodu okazji...
UsuńA ja sobie, po sobotnim spaniu, obiecywałam, że w niedzielę, to nie ma mowy, nie śpię... :))) Nie wyszło.
Będziesz szyć w podziemiu, żeby się Ślubny nie zorientował?
OdpowiedzUsuńBo jak się kocio wygada, że Ty szyjesz zamiast dziergać to będzie wtopa na całego:))))
Śliczny ten kocyk, ja bym chyba wymiękła przy takim metrażu i to jeszcze w jednolitym kolorze.
Tym bardziej podziwiam Twoje samozaparcie.
Mała otulona nim zrobi furorę z pewnością i będzie przyciągać spojrzenia.
Proponuję, na wszelki wypadek, przyczepić czerwoną kokardkę do kocyka.
Nie do końca - szyć będę w świetle dziennym, jawnie i z rozmachem, ale w godzinach pracy normalnych ludzi. A na pytania telefoniczne: "A co robisz?" będę odpowiadać: "Aaa, takie tam..." :)))
UsuńCzerwoną kokardkę mogę przywiązać do opakowania, niech mama Marysi decyduje, czy chce zostawić jako sposób na "złe oko".
Kocyk cudny, jak wszystkie Twoje wyroby, a co do planów szyciowych...hmm... poszyłabym razem.....ech......
OdpowiedzUsuńMasz ochotę na razem-szycie w konspiracji :)))) No to się w tajemnicy nie uchowa.
Usuń:-)))))ale ze mnie gapa, no tak przecież to konspiracja, no to poległam na całego, no bo jak bez operatora:-)))))
UsuńNo i koniec bicia piany. Wyszedł ślicznie i wygląda bardzo delikatnie.
OdpowiedzUsuńWymiary imponujące, prawie jak narzuta na łóżko.
Pozdrawiam wiosennie Dorota
Koniec i bardzo mnie to cieszy, bo projekt wdzięczny i uroczy, ale wieeeelki niemiłosiernie.
UsuńJako narzuta na małe łóżko się nada rozmiarowo, gorzej z przykrywaniem czegokolwiek przez taki ażur :)))
i On wcale się nie dowie, bo bloga nie czyta. ;)
OdpowiedzUsuńA o kocyk pełną zazdrością pałam... ;)
Nie ma szans, za dużo ostatnio pracuje, żeby zajrzał. Powinno się udać utrzymać pełną konspirację.
UsuńŚliczna piankę ubiłaś-:)
OdpowiedzUsuńMęski sweter i podziemne szycie ...bardzo mnie intryguje ten temat.
Pozdrawiam
Będę składać raporty na bieżąco :)
UsuńAle najpierw te rękawy w melanżu, a raczej końcówka rękawów.
dla mnie to koc, nie kocyk:))) wymiary ma imponujące i jest śliczny
OdpowiedzUsuńszycie połączone z dzierganiem męskiego odzienia to będzie coś, już czekam na zakończenie:)))
:))) Na szczęście wagowo i "dotykowo" to kocyk, a wielkościowo... koc-gigant.
UsuńI oficjalnie to ja będę głównie dziergać "po męsku", a nieoficjalnie... to będzie różnie.
Kocyk wygląda bardzo przytulnie. Mnie zajęłoby to miesiące. Ja swój szal blokowałam na styropianie, na którym rozłożyłam prześcieradło frotowe. Ma to ten plus, że bawełna wciągnęła wodę z wełny i szybciej wyschło. Gratuluję zapału i wytrwałości.
OdpowiedzUsuńI oby był przytulny :))
UsuńA ze schnięciem miałam odwrotny problem, ta cienizna schła szybciej niż ja szpilki wbijałam.
a ja się dziwiłam, co u mnie taki ruch na blogu i to przy poście sprzed dawien dawna ;)
OdpowiedzUsuńpiękny kocyk!
A tak, to ja :)))
UsuńPotrzebowałam porządnych fotek miarki, więc się linkowałam do Ciebie.
Kocyk cudny. Wygląda na taki leciutki i puszysty heheh a to przecież kawał koca;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam wiosennie
Wielkościowo to jest wielki kawał koca!
UsuńDawno nie widziałam czegoś tak pięknego!
OdpowiedzUsuńDziękuję!
UsuńBardzo ładny kocyk, zarówno praktyczny jak i dekoracyjny. Trzeba przyznać, ze jego blokowanie wygląda imponująco :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam :)
I można prać w pralce, co mamę Marysi ucieszyło ogromnie :)
UsuńCudo! Przepiękny kocyk dla maleństwa :-) Podziwiam Cię z całego serca za wytrwałość w jego dzierganiu. Za to efekt końcowy powala na kolana.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Nawet nie chcę liczyć, ile w tym kocyku jest oczek. Lepiej nie wiedzieć :)))
UsuńAleż Ty przebiegła jesteś. Biedny Mężuś pomyśli, że takie skomplikowane to jego odzienie, skoro tak długo go robisz...
OdpowiedzUsuńKocyk - CUDO. A tak na marginesie - ja znam rodzinkę, gdzie starsza dziewczynka to Marysia, a młodsza ma na imię Zosia. Widać powracają tradycyjne imiona. To dobrze, bo znam taką ilość Angelik, Andżelik i nawet jedną Andrzelikę, że już mam dość.
Pozdrawia mama Basi i Krysi ;)
Rodzinne młode mamy zachowują bardzo zdrowy rozsądek w nazywaniu pociech - Zosia, Marysia, Hania. Nie ma "dziwadełek" krzywdzących dzieci na całe życie.
UsuńA mężowski sweterek jest w zamierzeniach skomplikowany i z cienkiej włóczki, więc trochę zajmie.
Nic tylko chylić czoła wypada mi początkującemu dziergaczo-szyciowemu-amatorowi.
OdpowiedzUsuńPIĘKNE!!!
Miękka , lekka i puszysta , jaki cudny opis .
OdpowiedzUsuńLata obracania się w kręgach związanych z reklamą robią swoje :))))
UsuńKocyk?Toż to koc,wystarczy maleństwu do 18-ki :))Prześliczny :))
OdpowiedzUsuńJeśli Marysia wzrostem pójdzie w mamę, to do 18 i dłużej. jeśli w tatę... może zacząć brakować :))))
UsuńW weekend chyba większość z nas zasypiała. A kocyk prześliczny:) Na pewno starczy na długie lata:)
OdpowiedzUsuńTo nie kocyk, to kociszcze :)))
OdpowiedzUsuńPrzecudny kocyk udziergałaś, jak mgiełka. Podziwiam! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPrzepiekny kocyk, chcialoby sie w niego wtulic... i wiesz co...mnie tez ten "jasnie krolewski " jakos nie do konca przypadl do gustu, nie wiem dlaczego (moze ten geometryczny wzor?) sprawia, ze wyglada malo "mizialnie", jakos tak szorstko i plasko.
OdpowiedzUsuńSwietne sa te stare wzory, wlasciwie nie do konca stare wlasciwsze byloby okreslenie "ponadczasowe". Mam od prawie 20 lat sweterek w stylu Coco odziedziczony po ciotce i ciegle wzbudza zachwyty. Swoja droga kiedys to byla jakosc! Sweterek wiekowy, nawet bardzo a wcale na taki nie wyglada i swetnie sie trzyma, zupelnie jakby chcial zapracowac na miano ponadczasowego.
Przepiękna, zwiewna chmurka - cudo!
OdpowiedzUsuńPiękny, lekki kocyk. Niezmiennie podziwiam Twój zapał :) Masz Kobieto moc :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńcudna mgielka!!!!
OdpowiedzUsuńKocyk- Ptasie Mleczko! ^^ Puszysty taki :DD Piękny jest :)
OdpowiedzUsuńPrzepiękny kocyk-jak MGIEŁKA....lżejsza może być już chyba tylko pajęcza nić :)..pozdrawiam
OdpowiedzUsuńŚliczny kocyk. Czy możesz napisać co to za włóczka? Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję.
UsuńTo mieszanka wełny i akrylu (włoska produkcja), ok 1000 metrów w 100 gramach. Wybrana ze względu na to, że daje się prać w pralce, a to ważne przy dziecięcych rzeczach :)