Prawda jest taka, że zaczynając ten sweterek, nie miałam zielonego, a w sumie to szarego pojęcia, jaki będzie efekt końcowy. Powstawał w 100% "w locie". Natomiast roboczo nazwałam go sobie projekt bez polotu.
Włóczka to pozostałości po swetrze robionym dla Ślubnego, zakupiona w dużych ilościach skarpetkowa wełenka z Lidla. Robione na drutach 3,25, żeby miało odpowiednią miękkość.
Dół i rękawy wykończone szydełkiem, żeby lepiej trzymało i przede wszystkim, żeby się nie zwijało.
Góra sznurowana, ale jak widać dekolcik i tak pozostał słusznych rozmiarów. Natomiast rękawy mają w tej chwili jedynie ozdobne sznureczki. Jednak jest też możliwość zasznurowania ich do wysokości około 15 centymetrów i uzyskania ładnego zwężenia. Ja jednak wolę szersze rękawki i zostanie jedynie wiązanie ozdobne, niezbyt wpływające na szerokość.
Robiło się toto wyjątkowo przyjemnie. Końcówka powstawała przy audiobooku Grahama Greena "The Quiet American", czyli wychodzi na to, że to kolejny "wojenny projekt".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz