Nowy tydzień, nowa lektura (bye-bye Kafka!), nowa koncepcja spodni i od razu człowiekowi lepiej.
Zmieniony
model spodni szyje się w zasadzie sam, bez problemów, bez
zastanawiania, bez walki, bez stresu. Materiał w dotyku jest taki, że
najchętniej uszyłabym nie tylko spodnie, ale jeszcze kurteczkę
(wystarczy!) i omotałabym się tymi miękkościami cała.
Na
etapie krojenia zastanawiałam się, czy te oliwkowe zieloności nie staną
się mdłą zgnilizną jesienną, ewentualnie czy nie będę wyglądała, jakby
mi kończyny omszały. Jaka jest rada na mdłe materiały? Dodanie szwów w
kontrastowym kolorze.
A że od kliku dni patrzę sobie przez okno na taki oto obrazek...
...
i skoro kolor materiału jesienny, to czemu nie wykorzystać jesiennych
inspiracji maksymalnie? Zielonkawy materiał, pomarańczowe szwy? A co!
Aha,
materiał przez ten swój minimalny włosek jest koloro-zmienny. W
naturalnym świetle - oliwkowa zieleń, w sztucznym świetle - zaczyna
wpadać w brąz, w obiektywie aparatu - jak zwykle nie chce się ujawnić w
pełnej krasie.
Spodnie mają górę
wzorowaną na kroju klasycznych jeansów - kieszonka, odszycia kieszeni,
odszycia rozporka, szlufki i karczek z tyłu. Bardzo mi się to podoba i
chociaż Burda nie przewidziała odszyć szwów bocznych, to ja się nie
mogłam powstrzymać i przejechałam wzdłuż nogawki.
Gdyby
ktoś miał wątpliwości, czy z zielonymi, zielonkawymi, oliwkowymi czy
innymi mniej kontrastowymi szwami nie byłoby lepiej, to odpowiadam, że
byłoby inaczej - delikatniej, mniej jeansowo, bo szwy by ginęły.
I
jeszcze kwestia rozmiaru... szeptem, waląc pięściami w niemalowane
drewno, plując przez oba ramiona i trzymając kciuki nawet u cudzych rąk,
powiem nieśmiało, że sądząc po pierwszej przymiarce, powinnam zmieścić
odwłok bez żadnych przeróbek... Nie wiem, czy dziś uda mi się siąść do
maszyny, ale najpóźniej jutro sprawa się wyjaśni.
Dla drutujących informacje z frontu
Projektu Poprzednio Znanego Jako Stańczyk - rękaw lewy skończony, dziś
wieczorem mam zamiar go wykończyć szydełkiem i definitywnie zdecydować,
co zrobić z ewentualnymi ozdobami miejsc styku. Prawy rękaw pójdzie
piorunem, bo to zawsze tak jest - rzędy już rozpisane, nie trzeba
przymierzać co pięć minut i poprawiać błędów.
Dla stęsknionych za czołowym modelem tego bloga...
I to nie jest kot wyciągający się maksymalnie. To jest kot śpiący snem sprawiedliwego.
Kto by pomyślał, że Kafka i jego brak ma takie przełożenie na szycie! "Zamek" czeka na półce i chyba po niego w takim wypadku szybko nie sięgnę:) Od wczoraj zaczęłam się krzątać i przygotowywać do szycia spodni - też jesienne, też milusie. Twoje optymistyczne podejście do szycia portek i świetne efekty wykończeń dały mi kopa - zaraz odkładam laptopa i lecę ciąć:) Podoba mi się pomysł na te kolorowe szwy. Ciekawa jestem jak wyjdzie całość. Osobiście nie jestem fanką połączenia zielonego (czy omszałego:D:D:D, mi się skojarzył z porostem;D) i pomarańczowego, ale z zielonymi nićmi mogłoby być rzeczywiście mdło, a tak będzie z pazurem :D (co by nawiązać do mistrza pierwszego planu). Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńJoanka
Ufff kamień spadł mi z serca, ciesze się ogromnie, ze spodnie pasują :) Bardzo fajny pomysł z kontrastową nicą, wiesz, że sama też lubię takie podkreślania cięć. Takze wybrałabym pomarańczową :) Garfield jak zwykle cudny, moja Ksenka śpi wtulona w kaloryfer. Ciężki czas dla kotów: śpią i jedzą z przerwą na kuwetę ;)
OdpowiedzUsuńZ tym pomarańczowym kolorem to niezły pomysł jest, wygląda to świetnie. A kolor spodni na każdym zdjęciu zdaje mi się być inny (choć możliwe że to siła auto-sugestii ;)))
OdpowiedzUsuńNa Stańczyka z niecierpliwością czekam! :)
Pozdrowienia!
Pomarańczowe szwy to strzał w dziesiątkę! U mnie kolor wychodzi zdecydowanie szary ale mój monitor nie zna się na kolorach. Jeszcze troche a sama zacznę pod Twoim wpływem szyć! U Ciebie to tak pieknie i prosto! wyglada:) A najbardziej to chyba z zazdrości o te wszystkie fajne ciuchy! Kota nie komentuje- on jest do podziwiania i ogladania. Usciski.
OdpowiedzUsuń@ Joanka-z - Po pierwsze to Ty się moją opinią na temat Franza K. nie wykręcaj, tylko łap i czytaj :) A może Tobie się spodoba, poza tym chętnie poznałabym opinię kogoś z mojego kręgu kulturowego na temat "Zamku" (wprawdzie dyskutowałam zawzięcie na Shelfari na temat, ale głownie z ludźmi ze Stanów, a oni jednak do wielu rzeczy podchodzą inaczej. A po drugie to mam nadzieję, że dzień pracy krojczej był udany :) Czekam na jakieś sprawozdanie z placu boju.
OdpowiedzUsuń@ Susanna - jakby nawet nie pasowały, to i tak wzięłabym to na własną klatę :), a raczej tyłek. A z tym kocim rozkładem zajęć to trafiłaś w dziesiątkę, Mały miewa jeszcze wieczorne ataki głupawki.
@ Pracownia Weekendowa - z uchwyceniem takiego koloru jest problem, bo po pierwsze przekłamuje aparat i nawet jeśli uda mi się w Photoshopie podciągnąć kolor do pożądanego, to i tak później każdy monitor pokaże, co zechce.
@ Edi-bk - Ten pomarańcz też mi się podoba. Zupełnie inne spodnie wyszły z kolorowymi szwami. A jeśli chodzi o zarażanie szyciem, to to jedna z epidemii, do której rozprzestrzeniania chętnie przyłożę rękę :)
Eee to moja jest już za stara na ataki głupawy. Ale w młodości miewała takowe ;) Zasuwała po domu z takim małpio-wykręconym ogonem i stroszyła się nie wiadomo na co :D
OdpowiedzUsuń@ Susanna - ale Mały może tak wygląda jak kociak ( i zachowuje się często jakby miał trzy miesiące, nie więcej), ale ma już ponad 10 lat.
OdpowiedzUsuńTrafiłam na Twojego bloga przypadkiem i niesamowicie mnie zaciekawił:) Bardzo fajnie szyjesz i dziergasz, na pewno będę do Ciebie zaglądać:) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuń@ urkye - I jaki ten świat mały! Ja Twojego bloga podglądałam, jak jeszcze nawet nie myślałam o własnym i zachwycałam się Twoimi szytymi bluzkami :) Tutaj czuj się zaproszona zawsze i wszędzie. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńŚlicznie poszyte stebnówki ale najlepszy jest twoj KOT :) uwielbiam koty i gdyby nie moja cholerna alergia miałabym 3 :)
OdpowiedzUsuńZapowiedź spodni wzmaga ciekawość, szwy kontrastowe wyglądają super, ale kot...Twój kot jest obłędny!!! Cudne futro i taka cudna mordka do wyściskania :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń@ longredthread - Współczuję alergii. Ale zaglądaj sobie tutaj, fotki Małego pewnie będą się pojawiać dość regularnie :)
OdpowiedzUsuń@ Magdor - Dobrze, że kocio tych wszystkich komplementów nie słyszy i nie rozumie, bo by się rozuścił jeszcze bardziej. A szwy mnie też podobają się coraz bardziej, kompletnie zmieniły charakter całkiem spokojnego i zwyczjanego modelu spodni.