Włóczka "w trudnych do opisania" kolorach dotarła wczoraj.
Teraz rozumiem, czemu Rodzona Moja Jedyna miała problem z określeniem mieszanki kolorystycznej. Bo mieszanka jest... piorunująca.
Po pierwszym rzucie oka poczułam się porządnie wstrząśnięta.
W motkach wygląda to tak:
Oczywiście wszystkie pozostałe robótki poszły w kąt. Fotografia poglądowa poniżej :) W kąt, a raczej w bardzo głębokie zapomnienie poszła też Bardzo Ważna Rzecz Do Napisania Na Wczoraj, od której stworzenia zależy zasilenie konta kwotami z więcej niż trzema zerami. Ale priorytety jakieś trzeba mieć! Bardzo Ważną Rzecz napisałam dzisiaj bladym świtem. Nastrój miałam odpowiedni do pisania takich smętnych tworów-potworów po nocy spędzonej na zastanawianiu się, czy można bezkarnie udusić bawiącego się w najlepsze kota, który uznał, że polowanie i zagryzanie wielkiej szeleszczącej zabawki przez całą noc to czynność konieczna. Ślubny nie spał prawie wcale, ja miałam z Morfeuszem kontakt bardzo przerywany. Przy czym teraz Ślubny zasypia na biurku w firmie. Ja snuję się po metrach kwadratowych i wyglądam i czuję się jak anemik po honorowym oddaniu krwi, a Mały... Mały śpi w najlepsze. Przecież miało kocio taaaaaaaaką ciężką noc...
Na drutach pojawił się "Utalentowany Pan Riplej", który po wczorajszym wieczorze wyglądał tak:
Wiecie, jakie mam wrażenie? Jakbym robiła tęczę zrobioną z puchu. Aż się człowiek uśmiecha do tych zwariowanych kolorów i tej idealnej do miziania robótki.
Chyba nikogo nie dziwi, że przy takiej włóczce chusta robiona samymi prawymi (ruda była robiona dokładnie tak samo).
A do robienia tego szaleństwa słucham sobie bardzo adekwatnej pozycji zagranicznej literatury klasycznej - szalonego Don Kichota. Doskonały akompaniament do tej zwariowanej robótki.
Aaaa i Arachne pytała, co to za włóczka. Proszę bardzo etykieta w pełnej zielonej krasie. Oznaczenia koloru nie ma żadnego, może było na jakimś opakowaniu zbiorczym, ale na samej etykiecie nie ma.
To ja może pójdę zrobić sobie hmmmmmmnastą kawę i zacznę się zbierać w sobie, bo do 18:00 muszę po pierwsze przypominać człowieka przystosowanego społecznie do kontaktów z innymi jednostkami ludzkimi, a po drugie - wykrzesać z siebie jakieś zasoby głęboko pogrzebanego pod niedospaniem intelektu, żeby przez dwie godziny wykazać się zawodowo. O 20:00 będę mogła przestać musieć i albo padnę i zasnę w przedpokoju, tuż po zamknięciu drzwi za wychodzącymi, albo siądę sobie grzecznie i cichutko w kąciku i podziergam Utalentowanego Pana Ripleja.
Och, no przecież to jest kolor niebiesko-czerwono-żółto-pomarańczowo-biały, nie wiem, skąd problemy w jego nazwaniu!... ~*^v^*~
OdpowiedzUsuńTak jest!!! Tylko jeszcze turkusowy trzeba dodać do tej długiej, prostej nazwy.
Usuńwłóczka "full-colour" obłędna!
OdpowiedzUsuńKocio - znam scenariusz na pamięć
Dotąd dopóki siedzę - kot ŚPI
idę do łazienki - kot przeciąga się otwierając po kolei oczy... pod tym względem można na niego liczyć jak na Zawiszy, on wie że domownicy idą spać, więc zmiana warty się szykuje
idę spać - ZACZYNA SIĘ
w oddali słychać, że coś spada, toczy się po podłodze, szeleści i inne dziwne i ciężkie do określenia dźwięki...
Mam o tyle dobrze, że z objęć Morfeusza ciężko mnie wyrwać jeżeli już w nie wpadnę.
Drutowaniem się trochę zaraziłam. Kupiłam motek włóczki i druty na żyłce i zrobiłam czapkę-beret (piorun wie) bezszwowo. Próbkę robiłam i mierzyłam, ale koniec końcem prułam ze 4 razy, bo ciągle w obwodzie beretka była ogromna..
Robiło się pięknie, bo tylko "ptaszki" (prawe), a o prążkach których nie cierpię mogłam zapomnieć :)
Bez schematu oczywiście, tylko tak jakoś wychodziło rząd za rzędem... pokażę w którymś z kolejnych postów, to pośmiejecie się troszkę, bo miejsca na dredy do pochowania wyszło sporo :D
widzę, że rudości się pokazały? :>
No popatrz, a ja przez cały ten okres mrozów nie mogłam się zmobilizować, żeby sobie taką czapę z miejscem na dredy (co to ich nie posiadam) zrobić. Jeśli będziesz chciała się swojej pozbyć, to daj znać, chętnie przygarnę :)
Usuń"Jakbym robiła tęczę zrobioną z puchu" - jak poetycko napisałaś :). IMHO włóczka jest bardzo fajna i ja bym z niej zrobiła wielki grunge'owy komin.
OdpowiedzUsuńMasz rację, komin z takiej przytulaśnej włóczki to by było... niebo w gębie, czyli niebo dokoła szyi (i nawet tęcza by się nadal uzasadniała ;).
UsuńNie dość że kolor oszałamiający to jeszcze piszesz, że jest miła jak puch i teraz mało monitora nie rozwalę, bo chciałabym się przytulić.
OdpowiedzUsuńP.S. Nasunęło mi się takie pytanie, skoro chusta robiona jest samymi prawymi to co sprawia że boki się nie zwijają, czy jest na to jakiś "myk" (trochę głupie pytanie, bo skoro się nie zwija to jakieś rozwiązanie na to jest).
ja się podpinam pod pytanie AnaYo - o to samo miała pytać i zapomniałam.
UsuńMonitora szkoda, nie uszkodź!!! A brzegi chusty się nie podwijają, bo pierwsze dwa, trzy oczka przerabiam ściegiem francuskim (czyli w rzędach nieparzystych, czyli na wierzchu i w parzystych, czyli pod spodem robi się same prawe. wtedy na brzeżku na wierzchu robótki wychodzą żeberka, których później za bardzo nie widać w całej masie robótki, ale dzięki nim brzeg zostaje prosty. Blokowanie też oczywiście robi swoje. Jeśli potrzeba, to pokażę na obrazkach, o co z tym brzegiem chodzi.
UsuńWiesz ja nie lubię rudości, ale dla "Utalentowanego Pana Ripleja" zrobiłabym wyjątek.
OdpowiedzUsuńPan Riplej to jest ta nowa, tęczowa chusta. a rudości powstały rok temu i obecnie są już spakowane i czekają na "wypocztowanie" do Mamy.
UsuńWłóczka wygląda ciekawie i bardzo przytulnie, dobrze wyszłaś na tej wymianie. Białego trochę przybyło ciekawe co to będzie ? :))
OdpowiedzUsuńO 18 do pracy? urok nie normowanego czasu pracy, czy to jakiś specyficzny zawód uprawiasz?
Kot w nocy dokucza, może ma za mało atrakcji w dzień ? nie znam się na kotach , bo u mnie obecnie tylko ryby, ale były papugi, gekony i itp.
Na wymianie obie strony wyszły dobrze, bo rodzaj włóczki jest dokładnie taki sam, czyli obie chusty są milusie w dotyku. Ja tylko zmienię kolor na tęczowy.
UsuńWczoraj o 18 to akurat były zajęcia z angielskiego, bo po przeprowadzce wróciłam też do uczenia.
Wielkie dzięki za informację. Piękna włóczka, w dodatku idealnie wpisuje się w modę na cieniowane włóczki. O ile poprzednia mogłaby się nazywać "Jesień", to najnowszą nazwałabym "Tęcza". Właśnie zauważyłam, że ta włóczka ma bąbelki. Przedtem myślałam, że to białe na zdjęciu to jakieś efekty specjalne.
OdpowiedzUsuńPrzy okazji życzę Ci, żebyś mogła się wyspać.
Po pierwsze wyspałam się :)))A włóczka ma białe bąbelki, niezależnie od kolorystyki.
UsuńJaka tęcza, wow. No, niedługo za oknem będa takie tęcze tęczowe i tęcze kwiatów i wiosenne tęcze. Duuuużo tęcz i prawie takich cieplutkich jak ta Twoja:]
OdpowiedzUsuńDzięki za życzenia. A tęcze uwielbiam.
Usuńhahaha :)
OdpowiedzUsuńwitaj w klubie udręczonych przez ukochanych kociaków :))
u mnie noce bywają coraz częściej takie jak ta dziś.....ok.3 nad ranem kocio jest juz wyspany i wspólne spanie w sypialni z 'rodzicami' zostaje zakończone,wychodzi przed zamknięte drzwi do kotłownio-suszarni,drapie po drzwiach aż się obudzę i otworzę,po czym wesoło wybiega na dwór przez okragły otwór-nawiew wentylacji i już....ma pełnię szczęścia :)
po czym po pewnym czasie wraca,wskakuje do łóżka/zapomnij o białych prześcieradłach/ mizia się i łasi,spragniony czułości....po czym ponownie wybiega zobaczyć co tam na dworze..
i tak kilka razy aż do 6 rano,gdy już czeka na jedzenie :)
Ja się zawsze śmieję, że gdyby pozbierać te wszystkie opowieści o kocich "dręczeniach" to byłaby niezła książka.
UsuńCieszę się :) Wiem jak to jest, kiedy człowiek jest niewyspany ale musi jakoś zafunkcjonować.
OdpowiedzUsuńWłóczka wygląda zachęcająco. Jak widzę Twoje dziewiarskie arcydzieła, sama mam ochotę pójść do pasmanterii i kupić od razu pół kilo włóczki.
Miłego dziergania!