To już.
Proszę szanownej widowni, oto Pan Riplej w bliskim kontakcie z Denatką.
Skończony wczoraj, a w zasadzie dziś (po była 1:00 w nocy). Do szybkiego przyrostu robótki przyczynił się fakt, że jestem sierotka boża i przegapiłam zupełnie fakt, że zaczęto emitować Project Runway All Stars. Ocknięcie się wczoraj rano zaowocowało ośmioma odcinkami do nadrobienia. A przy okazji nadrabiania był też czas na robienie.
O przyjemności robienia już pisałam, nie będę popełniać autoplagiatu. W tej chwili poprzednia Ruda chusta i tęczowy Pan Riplej są dokładnie tego samego rozmiaru.
Ale Pan Riplej nie został poddany torturom podtopienia i wyciągania kołem... to znaczy drutem do blokowania. Wprawdzie nie mam zamiaru wyciągać tej chusty jakoś bardzo, ale zawsze troszkę się rozrośnie po praniu i suszeniu.
I jeszcze, dla samej przyjemności patrzenia na ten tęczowo-psychodeliczny oczopląs, zbliżenie na białe bąble.
W tej samej przesyłce co tęczowa "trudna do opisania włóczka" były też cztery motki włóczki tego samego producenta: trzy zielono-białe i jeden brązowo-biały motek Divy. Wcześniej robiłam z tej samej włóczki sweterek, który można nazwać... Wisi Mi, Jak Się Układa. Czyli długi sweter przez głowę, długie rękawy, wszystko proste i nie przy ciele. Taki ciuch, co to można się w nim przespać i niewiele to zmieni w jego wyglądzie. Włóczka jest skrzypiąca przy robieniu i w dotyku jakby lekko watowata, ale miękka i nie drapiąca. Ma jednak trzy poważne zalety: jest bardzo ciepła, niewiarygodnie lekka i po praniu w pralce sweter wyjmuje się prawie suchy i po pół godzinie można go wciągnąć na siebie i wyjść. Taka kombinacja doskonale sprawdza się przy wyjazdach.
Ten poprzedni sweterek był rudo-pomarańczowo-biały (zdjęcia będą przy okazji) i zostało z niego trochę włóczki, z której była zrobiona niewielka chusta. Obecnie chusta została spruta i w połączeniu z nowo przysłanymi motkami zostanie przerobiona na drugi sweter Ponownie Wisi Mi, Jak Się Układa. Tym razem w paski (coś w paski chodziło za mną od dobrego roku, no to akurat dobrze się składa, będą kolorowe przekładańce).
Na razie jednak wróciłam do robienia Białej Niespodzianki i jak się wiele osób słusznie domyśliło o będzie szal, ale nie jakiś tam szal, tylko biała wersja Serduszkowego Czarnego Negatywu, czyli Serduszkowy Pozytyw.
Ogłoszenie parafialne - materia okienna została wizualnie oswojona. Ona już się na mnie nie rzuca, a ja na nią nie warczę. Dlatego oddalę się teraz i zajmę się szyciem tych tkanin okiennych na gotowo. A Was zostawiam z Małym w wersji:
- Słoneczny Patrol
- Istota Myśląca:
- oraz Obiekt Patrzący Ku Górze:
Miłej niedzieli Wam życzę i żeby Wam ktoś obiad ugotował... bo na Rogu Renifera Ślubny dziś zakasał rękawy i zrobił roladki z kurczaka z szynką wędzoną i suszonymi pomidorami. Pełen wypas.
O, będą następne serduszka- juz nie mogę się doczekać bo czarny szal jest cudny. A ten serial czy program to ja słyszałam tylko nie oglądałam, pewnie by mnie wciągnął i to za bardzo:x
OdpowiedzUsuńProject Runway jest uzależniający bardziej niż dzierganie szali. Ale przede wszystkim, jak sobie popatrzysz na te cuda, które oni szyją, to samemu chce się natychmiast lecieć i coś skroić i uszyć.
UsuńCzyli taka motywacja...ale jak tak wciąga to czas na szycie minimalizuje się czasem na oglądanie to właśnie moja obawa przez ściagnięciem telewizora do mieszkanka:(
Usuńpodoba mi się absolutnie wszystko i dokończone włóczkowe cudeńko i kocie w kilku ujęciach, a podanego niedzielnego obiadku to bardzo, ale to bardzo zazdroszczę...
OdpowiedzUsuńW imieniu chusty i kota dziękuję za pochwały.
UsuńFaktycznie chusta taka schizofreniczna, ale pewnie taka puchata :)
OdpowiedzUsuńNa Piątkowo natomiast Vlad'ek zawitał i się dzieje z alpaki z jedwabiem i nie wiem czy nie pruć.. bo włóczka melanżowa, cienka jak jasny pieron i trochę wzoru nie widać :) A obiadek też był pyszny - krokiety po Naszemu, z sałatą kurczakiem, pieczarami, czerwoną cebulą i pomidorem :) Bo wiosny się chce :D a łucznik w drodze- będziem szyć w tygidniu :)
Czyli wampira masz w domu??? Cieszę się i ani mi się waż pruć!!! Jak toto zblokujesz, to wzór wylezie nawet na melanżu. Śliczne będzie, zobaczysz.
UsuńI fajnie, że Łucznik, ja tam jednak jestem bardzo wierna tej marce.
ok nie pruję, też tak sobie umyśliłam, że będzie ok po blokowaniu, ale jak maszyna zawita na Królewską, to pewnie Vlad'ek pójdzie w odstawkę :)
UsuńPięknie ci wyszła. Taka puchata i pewnie super ciepła.
OdpowiedzUsuńOwszem, ciepłe toto. Już w czasie robienia grzała nieźle kolana :)
Usuńskandalicznie szybkie tempo, tyle Ci powiem. i nic Cię nie usprawiedliwia ;)
OdpowiedzUsuńwesoła jest jak nie wiem, dobrze wychodzisz na tej chustowej wymianie ;)
a paski w nowym "wisi mi" fajnie kolorystycznie będą zgrywały
na ugotowanie obiadu liczyć nie mogę, bo mąż właśnie się udał na górę "do pracy" (i tak, jeszcze u nas obiadu nie było), ale za to wczoraj upiekł mi chleb, więc jestem kontenta :)
Jak to nie usprawiedliwia - życie towarzyskie uległo mi awarii w weekend, to miałam dużo czasu (i tu będzie pocieszenie - nie tylko nasza sobota się wściekła, ale też niedziela ze znajomymi... jakiś ten weekend był niesprzyjający).
UsuńOooo, chlebek, a jaki, a z czym???
winnam ja :(
Usuńza to obiadu nie musiałam dziś gotować, tylko podgrzewać i podać, ale to już pikuś, grunt, że wymyślanie mnie ominęło :)
...na zdjęciu z motkami myślałam, że to takie ekstra gacie są :D
Co się odwlecze... itd. Nie zadręczaj się i nie biczuj.
UsuńAż sobie własnoręcznie robione zdjęcie obejrzałam jeszcze raz... rzeczywiście gacie jak nic ;)))
Riplej cacunio :) Jego tęczowość obezwładnia, a za tempo szacunek. Wisi Mi pasiasty już widzę oczyma wyobraźni, ale Ty i tak mnie zaskoczysz :) Pozdrawiam i czochry dla Małego :)
OdpowiedzUsuńMały dziękuje. Ale pasiaste Wisi Mi zacznie się robić dopiero po skończeniu białego szala, bo inaczej to będę miała rozgrzebane trzy robótki i całe metry firan do obszycia.
UsuńNo tak, zasypanie się robotą to nie sztuka :) Cierpliwi poczekam na WisiMi. Po drodze zachwycać się będę białą kardiologią. Pzdr
UsuńOooo, ja dzisiaj sama sobie obiad ugotowałam, jeszcze w zeszłym tygodniu, a potem go zamroziłam i dziś odgrzałam. I dobrze, bo cały weekend walczyłam z dziką różą...
OdpowiedzUsuńSzalona ta chusta, jakby ją śnieg oprószył! *^v^*
Bo to taka tęcza z przedwiośnia.
Usuńale ty masz tempo...mi tez z divy swietnie sie robilo..choc male formyy..czapke i szal robilam..pewnie nawet na zdjeciu ich nie uchwycilam bo dawno to bylo...pozdrawiam ania
OdpowiedzUsuńSama się sobie dziwię, że tak szybko poszło, ale to przez te szalone kolory, aż się odkładać drutów nie chciało.
UsuńAle ty masz tempo! Jak zaczęłaś pisać o Divie, myślałam, że masz na myśli włóczkę z firmy Alize. Myślałam żeby z niej wyprodukować sweterek czy coś w tym rodzaju.
OdpowiedzUsuńKocio, jak zwykle, bezkonkurencyjny.
Nie pisałam o Divie tej samej firmy, która produkuje to szaleństwo kolorystyczne, czyli polskiego R-Tex. Mama ją kupiła przy okazji podobno za jakieś grosze, pewnie to były jakieś ostatnie zalegające motki. Ale sweterek na wiosnę się przyda.
UsuńZaczynam podejrzewać, że twoja doba jest znacznie dłuższa niż moja.
OdpowiedzUsuń"Obiekt Patrzący Ku Górze" według mojego dziecka wygląda ja supeł.
Powiedz dziecku, że ma rację!
UsuńA moja doba ma 24, tylko ja mam takie momenty w swoim byciu i życiu, że dostaję niewiarygodnego przyspieszenia albo robię dwie, trzy rzeczy na raz (czytanie i jednoczesne robienie na drutach to u mnie norma).
A ciekawam ile motków takiego cudu będzie grzało Twoje plecki, pozdrawiam dzieło cudne hel
OdpowiedzUsuńMotków w tym amoku nie liczyłam, ale całość zważyłam i jest to nieco ponad pół kilograma (520 gram).
UsuńPytam dlatego, że akurat była możliwość zakupu tego cudu na allegro, ale w malutkich ilościach, jedynie w kolorkach bladolandrynkowych było 13 moteczków po 50g, ale kolorek dla mnie nie do przyjęcia, może dla jakieś laluni, a ja póki co nie mam związku z laluniami. Było też 6 motków Twojej w brązowych kolorkach, ale tylko 6, to za mało, a poza tym kolorki Ripleja bardziej do mnie przemawiają. Twoja chusta przecudnista. W ciągu ostatnich dni przeszukałam neta na okoliczność firmy i podejrzanej włóczki :) Wierzę, że te włóczki, które mamy wyrobić ;) gdzieś tam na nas czekają. Kto wie, może białobąblkowa tęcza też :))) pozdro hel.
OdpowiedzUsuńSłuszna filozofia - gdzieś na Ciebie Twoja Basia czeka :))) Popytaj ewentualnie w pasmanteriach albo nawet poproś o sprowadzenie, jeżeli z R-TEXem współpracują.
Usuń