Przenosiny

czwartek, 4 lipca 2013

A NIECH JĄ..., czyli jak Musztarda zwisała

Musztardowa spódnica dotarła do upragnionego finiszu. Ale ten finisz... oj, falisty... ale "o tem potem".
Musztarda wypełniona istotą żywą, choć średnio przytomną o siódmej rano, wygląda tak:

Spódnica szyta według modelu 106 z Burdy 5/2012. Nie jest zapinana na środku, plisę zapięcia zostawiłam, ale zaszytą na mur beton (prawie, bo na dole jest luźno latająca, żeby wyglądało, że jednak to się tam rozpina, rozchyla i uchyla rąbka... podszycia :))) Zapięcie na zamek błyskawiczny wrzuciłam tradycyjnie z boku.
No i jak wiadomo dołożyłam zdobienia Brzydalem wyszywane. 
Zmieniłam też wykończenie góry - wąska plisa zamiast odszycia wzmocnionego fizeliną. Po przymiarce bez odszycia okazało się, że podwyższona talia trzyma się na mnie całkiem dobrze i nic usztywniać nie trzeba, więc czym prędzej fizelina wylądowała z powrotem z szafie.

Spódnica została poskładana z kawałków w całość kilka dni temu i... zawisła.
Dokonałam bowiem szybkiego podsumowania:
- kliny spódnicy mają brzegi krojone ze skosu;
- materiał jest relatywnie luźno tkany;
- cienka tkanina lniana, ale duuuużo jej w tej kiecce i swój ciężar ma i to całkiem spory;
- mam szwy szyte na materiale po skosie i to szwy "ciężkie" - przestębnowane, wielowarstwowe, a na dodatek plisa zapięcia z przodu dociążona fizeliną;
- spódnica jest długa.
Wniosek - Musztarda musi sobie powisieć, najlepiej na Denatce, nie na wieszaku, bo wtedy będzie zwisała we właściwym kształcie cielesnym.
Zwisanie Musztardy miało zapewnić to, że się spódnica naturalnie powyciąga na szwach i gdzie tam jeszcze chce pod własnym ciężarem. I dopiero jak się do woli pokrzywi na dole, można przystąpić do podkładania.
Po kilku dniach "zwiśnięta" Musztarda została wciągnięta na tyłek, a Ślubny padł na kolana, z linijką w dłoni i zaznaczył mi szpilkami po całym obwodzie, gdzie jest 27 cm od podłoża. Zaznaczył i pojechał do pracy, a ja rzuciłam "zaszpilkowaną" spódnicę w kąt, a sama rzuciłam się w wir obowiązków różnych.
A po południu... rozłożyłam kieckę na płasko i zwątpiłam... czy Ślubny mi te szpilki w stanie głębokiego upojenia alkoholowego wpinał, tworząc fale wzburzonego Dunaju???!!! Czy to naprawdę tak ma być, że na długości 20 cm mam ponad trzy centymetry różnicy na wysokość?
Pospinałam to porządnie według falistych zaznaczeń Ślubnego, założyłam na tyłek (modląc się, żeby mi się żadna z dziesiątek szpilek w nic nie wbiła) i poszłam się oglądać w lustrze... Równo!!! Fale Dunaju mają być, czyli czeka mnie walka o to, by podłożyć ten dół tak, żeby mi się falbanki nie porobiły po przeszyciu.
Szpilki wpinane co centymetr, walka o to, żeby to się układało, nie falowało i nie przekosiło na dole trwała długo i zakończyła się... pożądająca pełnego perfekcjonizmu część mojego jestestwa trochę kwęka, ale Ślubny każe się jej opamiętać, zamilknąć i pójść gdzieś w kąt, przemyśleć, czy rzeczywiście ma powód do marudzenia.* :)))) 
* W oryginale wypowiedź Ślubnego o podanym powyżej znaczeniu brzmiała: "Weź się puknij, kobieto!"

***
W Ogłoszeniach Letniej Szkoły Szycia nr 2  jest małe uzupełnienie - dotyczące stopek do maszyny, jakie będą potrzebne w czasie szycia w ten i kolejny weekend. Jakoś mi wczoraj umknęło, ale dziś jest uzupełnione i można sobie zajrzeć i doczytać. 

62 komentarze:

  1. Ha! Pięknie, zgrabnie i bardzo wytwornie wygląda:)
    Cudo!

    OdpowiedzUsuń
  2. Śliczna! I piękne ściegi ma ten Brzydal Twój :) Ściągaj kobieto te czarne czółenka i zakładaj sandały albo inne letnie laczki, bo aż się prosi o gołą stopę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Brzydal niby maszyna półprzemysłowa, ale okazuje się, że i ze zdobieniami można sobie trochę poszaleć.
      A buty... o siódmej rano to ja jestem tak intelektualnie sprawna inaczej, że sięgnęłam bez zastanowienia po "buty do zdjęć" :))) Najchętniej bym stanęła przed aparatem boso, ale później tradycyjnie usłyszę od Babci: "A to dziecko, to butów nie ma?" :))))

      Usuń
  3. Mnie się też podoba i idealnie na Tobie leży po prostu fantastycznie!!!
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję. Na te letnie upały powinna być idealna.

      Usuń
  4. Musztarda piękna i wystrzałowa a te zdobienia...miodzio:-)))

    OdpowiedzUsuń
  5. Super! Niby nie moja długość ale bardzo mi się podoba. Te przeszycia bardzo do niej pasują :-) Jak się zachowuje taki len, bardzo się gniecie? Można usiąść i nie wyglądać później jak ostatnia ofiara?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Długość i nie moja do końca, ale całkiem dobrze się w niej czuję :)
      A ten len jest uszlachetniany - identyczny gatunkowo jak materiał z Falbaniastej i sprawdziłam - gniecie się znacznie poniżej normy.

      Usuń
  6. Wspaniała, mnie się bardzo podoba. Ach... żeby dojść do takiej perfekcji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak będziesz szyć, to dojdziesz, do większej pewnie nawet. Bo to wszystko kwestia cierpliwości, dokładności i wprawy (chyba nawet w takiej kolejności :)))

      Usuń
  7. Ja też często mam problemy z równym dołem , skorzystam z podpowiedzi by spódniczka trochę powisiała. Ślicznie ci wyszła. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Stare, sprawdzone sposoby są najlepsze - jak po skosie cięta/szyta, to niech sobie powisi :)))

      Usuń
  8. Świetna,perfekcyjna,super:))Jak dla mnie tylko zamek nie na miejscu,preferuję z tyłu:)))U mnie spódnice onegdaj na zwykłym wieszaku wisiały z braku stosownego wieszaka figuralnego ale to też spełniało swoje zadanie:).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja jakoś z boku lubię, chociaż tutaj mogłam i z tyłu wszyć, bo jest szew na środku tyłu :)
      A gdybym nie miała Denatki, to też bym wieszała na wieszaku, ale skoro stała goła i chwilowo bezużyteczna, to się nadała idelanie na wieszak :)

      Usuń
  9. Spódnica świetna! Co tu dużo pisać. Podoba mi się strasznie i w ogóle w moim guście.

    OdpowiedzUsuń
  10. Piękna! I świetnie leży!

    Już w trakcie czytania o przygodzie z zaznaczaniem dołu wiedziałam, że mimo fal Dunaju - będzie równo! Tak to zwykle wygląda... Gdzie ja miałam oczy, oszalałam, czy co - a potem okazuje się - jest równo!

    Ania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję, spod Twoich palców taki komplement liczy się podwójnie!
      A z tymi szpilkami, to ja zwątpiłam w to, co Ślubny u stóp mych nawyczyniał :))) Ostatecznie chyba drugi raz w życiu dokonywał tych sztuk magicznych, ale okazuje się, że Ślubny stanął na wysokości zadania.

      Usuń
  11. Spodnica wyszla "superowo", swietnie na Tobie lezy, piknie razem wygladacie. Chcialabym tak umiec szyc aaaaach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :)))) Całe szczęście, że do siebie z Musztardą pasujemy :))) I ja się pytam wcale nie retorycznie, czy ktoś Ci broni się nauczyć "tak" szyć. Tym bardziej, że to "tak" to tak obiektywnie patrząc poziom średni.

      Usuń
  12. Super kieca :D może nie mój kolor, ale kształt mrrrrr :) ostatnio mam poważną fazę na wszystko co midi i maksi, chyba mnie zakończenie edukacji postarzyło w przyspieszonym tempie :) jakimś cudem pamiętałam by w sobotę zamienić w lokalnym kiosku gotówkę na burdę, niemniej jednak poważnie mnie zawiodła... nic, ale to NIC w tym odcinku mnie nie wzruszyło... może to i lepiej? Mam więcej czasu na mój miętuskowy komin :D pierwszy robiony na okrągło, a nie zszywany... Twój perfekcjonizm zaraża :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ja polecam - bo ta podwyższona talia i szerokość na dole, plus dobry, "ciężki" materiał, żeby to się układało, daje naprawdę niezły efekt.
      Burda jako źródło inspiracji jest tym razem rozczarowująca, chociaż ja tam w trzech modelach widzę pewien potencjał, ale po przeróbkach.
      I bardzo dobrze, że perfekcjonizm zaraża!

      Usuń
  13. Rewelacja :)) Tak nawiasem mówiąc świetny pomysł z upinaniem dołu przy pomocy Ślubnego, bo ja takowej nie miałam i przy podwijaniu jedwabnej bluzki falistą wpadkę zaliczyłam.. :)) Czyli nie zawsze równo na plaskacza wychodzi równo w pionie... :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na plaskacza to rzadko wychodzi równo, szczególnie, jeśli się ma kawałek bioder i tyłka :))) Przy bluzce założenie jej na siebie i poproszenie uprzejmych osób trzecich, żeby równo podpięły dół.

      Usuń
  14. Mnie się ogromnie podoba komentarz Ślubnego. Mądry krytyk Ci się trafił :-) Spódnica rzeczywiście bardzo udana: zgrabna, ładnie leży i zachwyca wykończeniami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ślubny mnie zna od... o mamusiu... 20 lat :))) i wie, że mnie czasem trzeba ustawić do pionu, bo przesadzam i panikuję :)
      Za pochwały dziękuję i coś czuję, że dziś Musztarda będzie miała inaugurację spacerową - pogoda odpowiednia, spacer do pasmanterii w planach.

      Usuń
  15. Elegancka maksymalnie:] Bardzo podoba mi się to dopasowanie u góry i ten haft...mmmmm

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest śmieszne z tą spódnicą - sportowy model, a wyszła bardzo elegancka :)))

      Usuń
  16. Rzeczowa krytyka Ślubnego bardzo mi się podoba ;-) Spódnica takoż!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo Ślubny rzeczowy jest :))) Za pochwały dla spódnicy dziękuję.

      Usuń
  17. Bardzo zgrabna ta musztarda. Podziwiam jak zawsze, szczególnie za te stebnowane detale. I inspiruję się, bo przydałaby mis ie jakaś pół sportowa z kieszeniami, choć zdecydowanie krótsza :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten model polecam! Inspiruj się, bo skrócenie klinów to żaden problem przecież :)))

      Usuń
  18. Fantastyczna musztarda, idealnie wykonana, fajna długość!!! A jak leży!!! Czy ja kiedyś, tak wiesz, za parę lat, będę umiała uszyć coś takiego? Matko! Widzę ile to trzeba cierpliwości, ile czasu ;) Nie poddaję się jednak :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z duża stanowczością napiszę - tak, Ty kiedyś, pewnie nawet szybciej niż za kilka lat, masz szanse na szycie takich spódnic!!!
      I masz rację - cierpliwość i dokładność powinno się przy szyciu kultywować, bo wtedy uzyskuje się rzeczy "jak ze sklepu" i wytrzymujące wiele prań, wyglądające i leżące jak spod igły :)))
      Pogadamy za jakiś czas :) Jak zaczniesz pokazywać u siebie na blogu szyte rzeczy, to Ci ten dzisiejszy komentarz przypomnę, obiecuję!

      Usuń
    2. :):):) Dobra, przypomnij ;) Jeszcze nie bardzo w to wierzę, ale już zdecydowanie bardziej niż tydzień temu jak maszyna stała w szafie ;) A na blogu będę uszyte rzeczy pokazywać na pewno! Już się wciągnęłam i cieszę się, że powolne szycie to nic złego. Może kiedyś będzie szybciej, a tymczasem ja sobie mogę szyć jedną spódnicę nawet miesiąc byle bym miała tę moją, z wymarzonego materiału, wymarzony krój i kolor, bo na przykład tego lata kolory ni w ząb nie moje :( Fajnie by było choć trochę polegać na sobie ;)

      Usuń
    3. To ja na wszelki wypadek napiszę jeszcze raz to samo - to bardziej niż pewne, że Ci się ten wymarzony materiał przyda jeszcze w tym roku! :)))

      Usuń
  19. Podziwiam za cierpliwość do mierzenia i wpinania szpilek! spódnica wyszła fajnie i ładnie się układa tylko brakuje ... rozcięcia jak u Angeliny Jolie:)) buziaki Basia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozcięcie jak u Angeliny mogło powstać :))) Gdybym zrobiła to zapięcie z przodu, to pewnie miałabym rozporek hen powyżej kolana :)))

      Usuń
  20. Efekt końcowy super! Pewnie nie wzięłaś pod uwagę wypukłości siedzenia, dlatego spódnica niewypełniona człowiekiem wydała Ci się za długa. *^v^*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! I tak, wszystko na raz - ja mam biodra i tyłek i to jedna przyczyna, a druga, że się materiał rzeczywiście wyraźnie powyciągał na szwach. Najważniejsze, że Ślubny dął sobie radę perfekcyjnie ze złapaniem długości i jest równo.

      Usuń
  21. fantastyczna !!! pierwszorzędnie wykończona!!! żeby mi się tak chciało jak mi się nie chce (szyć):))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję!!! A mnie się czasami tez makabrycznie nie chce szyć. Tygodniami coś leży i czeka, aż mi się zechce :)))

      Usuń
  22. Piękna robota! Poczułam się zmotywowana, dziękuję ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przede wszystkim cudownie, że czujesz się zmotywowana!!! Za pochwały dziękuję.

      Usuń
  23. Długość może niekoniecznie moja, ale samo wykończenie, góra, szczegóły... wszystko dopracowane pięknie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję! Ja się na razie do tej długości przyzwyczajam, ale się chyba polubimy :)))

      Usuń
  24. Tak - wytworna - pasuje do tej spódnicy i do Ciebie w niej :) ale do tego też bardzo kobieca :) i zgadzam się z kimś powyżej - jakieś sandałeczki do tego - albo espadryle byłyby cud miód :) Uściski z wiedźmowej góry :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję. Na co dzień buty do niej są znacznie mniej... wytworne :))), ale bardziej w klimacie.

      Usuń
  25. ...masz po prostu,,magiczne ręce''...
    ...spódniczka elegancka w każdym calu - serdecznie gratuluję!

    OdpowiedzUsuń
  26. Piękna spódnica i kolorek ciekawy.pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję, a kolor to zasługa mojej Mamy, która musztardę wypatrzyła w sklepie :)))

      Usuń
  27. A ja bardzo dziękuję za komplementy!!!

    OdpowiedzUsuń
  28. Bardzo ,bardzo elegancka rzecz ,a ta niedospana modelka wspaniale ja wypelnia .Jak zawsze duzo wdzieku i szyku.

    pozdrawia serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  29. A te m-ke zjadlam na lunch.Sorry!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Smacznego! :))) I bardzo dziękuję za pochwały i za zrozumienie dla mojego "oklapłego stanu intelektualnego" za rana też!

      Usuń
  30. Spódniczka super! Fajny kolor tkaniny:) W wolnej chwili zapraszam do mnie w odwiedziny:)

    OdpowiedzUsuń
  31. Zachwycająca spódnica! :) piękne ściegi ozdobne.

    OdpowiedzUsuń