Musztardowa spódnica dotarła do upragnionego finiszu. Ale ten finisz... oj, falisty... ale "o tem potem".
Musztarda wypełniona istotą żywą, choć średnio przytomną o siódmej rano, wygląda tak:
Spódnica szyta według modelu 106 z Burdy 5/2012. Nie jest zapinana na środku, plisę zapięcia zostawiłam, ale zaszytą na mur beton (prawie, bo na dole jest luźno latająca, żeby wyglądało, że jednak to się tam rozpina, rozchyla i uchyla rąbka... podszycia :))) Zapięcie na zamek błyskawiczny wrzuciłam tradycyjnie z boku.
No i jak wiadomo dołożyłam zdobienia Brzydalem wyszywane.
Zmieniłam też wykończenie góry - wąska plisa zamiast odszycia wzmocnionego fizeliną. Po przymiarce bez odszycia okazało się, że podwyższona talia trzyma się na mnie całkiem dobrze i nic usztywniać nie trzeba, więc czym prędzej fizelina wylądowała z powrotem z szafie.
Spódnica została poskładana z kawałków w całość kilka dni temu i... zawisła.
Dokonałam bowiem szybkiego podsumowania:
- kliny spódnicy mają brzegi krojone ze skosu;
- materiał jest relatywnie luźno tkany;
- cienka tkanina lniana, ale duuuużo jej w tej kiecce i swój ciężar ma i to całkiem spory;
- mam szwy szyte na materiale po skosie i to szwy "ciężkie" - przestębnowane, wielowarstwowe, a na dodatek plisa zapięcia z przodu dociążona fizeliną;
- spódnica jest długa.
Wniosek - Musztarda musi sobie powisieć, najlepiej na Denatce, nie na wieszaku, bo wtedy będzie zwisała we właściwym kształcie cielesnym.
Zwisanie Musztardy miało zapewnić to, że się spódnica naturalnie powyciąga na szwach i gdzie tam jeszcze chce pod własnym ciężarem. I dopiero jak się do woli pokrzywi na dole, można przystąpić do podkładania.
Po kilku dniach "zwiśnięta" Musztarda została wciągnięta na tyłek, a Ślubny padł na kolana, z linijką w dłoni i zaznaczył mi szpilkami po całym obwodzie, gdzie jest 27 cm od podłoża. Zaznaczył i pojechał do pracy, a ja rzuciłam "zaszpilkowaną" spódnicę w kąt, a sama rzuciłam się w wir obowiązków różnych.
A po południu... rozłożyłam kieckę na płasko i zwątpiłam... czy Ślubny mi te szpilki w stanie głębokiego upojenia alkoholowego wpinał, tworząc fale wzburzonego Dunaju???!!! Czy to naprawdę tak ma być, że na długości 20 cm mam ponad trzy centymetry różnicy na wysokość?
Pospinałam to porządnie według falistych zaznaczeń Ślubnego, założyłam na tyłek (modląc się, żeby mi się żadna z dziesiątek szpilek w nic nie wbiła) i poszłam się oglądać w lustrze... Równo!!! Fale Dunaju mają być, czyli czeka mnie walka o to, by podłożyć ten dół tak, żeby mi się falbanki nie porobiły po przeszyciu.
Szpilki wpinane co centymetr, walka o to, żeby to się układało, nie falowało i nie przekosiło na dole trwała długo i zakończyła się... pożądająca pełnego perfekcjonizmu część mojego jestestwa trochę kwęka, ale Ślubny każe się jej opamiętać, zamilknąć i pójść gdzieś w kąt, przemyśleć, czy rzeczywiście ma powód do marudzenia.* :))))
* W oryginale wypowiedź Ślubnego o podanym powyżej znaczeniu brzmiała: "Weź się puknij, kobieto!"
***
W Ogłoszeniach Letniej Szkoły Szycia nr 2 jest małe uzupełnienie - dotyczące stopek do maszyny, jakie będą potrzebne w czasie szycia w ten i kolejny weekend. Jakoś mi wczoraj umknęło, ale dziś jest uzupełnione i można sobie zajrzeć i doczytać.
Ha! Pięknie, zgrabnie i bardzo wytwornie wygląda:)
OdpowiedzUsuńCudo!
Bardzo dziękuję!
UsuńŚliczna! I piękne ściegi ma ten Brzydal Twój :) Ściągaj kobieto te czarne czółenka i zakładaj sandały albo inne letnie laczki, bo aż się prosi o gołą stopę :)
OdpowiedzUsuńBrzydal niby maszyna półprzemysłowa, ale okazuje się, że i ze zdobieniami można sobie trochę poszaleć.
UsuńA buty... o siódmej rano to ja jestem tak intelektualnie sprawna inaczej, że sięgnęłam bez zastanowienia po "buty do zdjęć" :))) Najchętniej bym stanęła przed aparatem boso, ale później tradycyjnie usłyszę od Babci: "A to dziecko, to butów nie ma?" :))))
Mnie się też podoba i idealnie na Tobie leży po prostu fantastycznie!!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Bardzo dziękuję. Na te letnie upały powinna być idealna.
UsuńMusztarda piękna i wystrzałowa a te zdobienia...miodzio:-)))
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję!
UsuńSuper! Niby nie moja długość ale bardzo mi się podoba. Te przeszycia bardzo do niej pasują :-) Jak się zachowuje taki len, bardzo się gniecie? Można usiąść i nie wyglądać później jak ostatnia ofiara?
OdpowiedzUsuńDługość i nie moja do końca, ale całkiem dobrze się w niej czuję :)
UsuńA ten len jest uszlachetniany - identyczny gatunkowo jak materiał z Falbaniastej i sprawdziłam - gniecie się znacznie poniżej normy.
Wspaniała, mnie się bardzo podoba. Ach... żeby dojść do takiej perfekcji.
OdpowiedzUsuńJak będziesz szyć, to dojdziesz, do większej pewnie nawet. Bo to wszystko kwestia cierpliwości, dokładności i wprawy (chyba nawet w takiej kolejności :)))
UsuńJa też często mam problemy z równym dołem , skorzystam z podpowiedzi by spódniczka trochę powisiała. Ślicznie ci wyszła. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńStare, sprawdzone sposoby są najlepsze - jak po skosie cięta/szyta, to niech sobie powisi :)))
UsuńŚwietna,perfekcyjna,super:))Jak dla mnie tylko zamek nie na miejscu,preferuję z tyłu:)))U mnie spódnice onegdaj na zwykłym wieszaku wisiały z braku stosownego wieszaka figuralnego ale to też spełniało swoje zadanie:).
OdpowiedzUsuńA ja jakoś z boku lubię, chociaż tutaj mogłam i z tyłu wszyć, bo jest szew na środku tyłu :)
UsuńA gdybym nie miała Denatki, to też bym wieszała na wieszaku, ale skoro stała goła i chwilowo bezużyteczna, to się nadała idelanie na wieszak :)
Spódnica świetna! Co tu dużo pisać. Podoba mi się strasznie i w ogóle w moim guście.
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję!
UsuńPiękna! I świetnie leży!
OdpowiedzUsuńJuż w trakcie czytania o przygodzie z zaznaczaniem dołu wiedziałam, że mimo fal Dunaju - będzie równo! Tak to zwykle wygląda... Gdzie ja miałam oczy, oszalałam, czy co - a potem okazuje się - jest równo!
Ania
Bardzo dziękuję, spod Twoich palców taki komplement liczy się podwójnie!
UsuńA z tymi szpilkami, to ja zwątpiłam w to, co Ślubny u stóp mych nawyczyniał :))) Ostatecznie chyba drugi raz w życiu dokonywał tych sztuk magicznych, ale okazuje się, że Ślubny stanął na wysokości zadania.
Spodnica wyszla "superowo", swietnie na Tobie lezy, piknie razem wygladacie. Chcialabym tak umiec szyc aaaaach.
OdpowiedzUsuń:)))) Całe szczęście, że do siebie z Musztardą pasujemy :))) I ja się pytam wcale nie retorycznie, czy ktoś Ci broni się nauczyć "tak" szyć. Tym bardziej, że to "tak" to tak obiektywnie patrząc poziom średni.
UsuńSuper kieca :D może nie mój kolor, ale kształt mrrrrr :) ostatnio mam poważną fazę na wszystko co midi i maksi, chyba mnie zakończenie edukacji postarzyło w przyspieszonym tempie :) jakimś cudem pamiętałam by w sobotę zamienić w lokalnym kiosku gotówkę na burdę, niemniej jednak poważnie mnie zawiodła... nic, ale to NIC w tym odcinku mnie nie wzruszyło... może to i lepiej? Mam więcej czasu na mój miętuskowy komin :D pierwszy robiony na okrągło, a nie zszywany... Twój perfekcjonizm zaraża :)
OdpowiedzUsuńTo ja polecam - bo ta podwyższona talia i szerokość na dole, plus dobry, "ciężki" materiał, żeby to się układało, daje naprawdę niezły efekt.
UsuńBurda jako źródło inspiracji jest tym razem rozczarowująca, chociaż ja tam w trzech modelach widzę pewien potencjał, ale po przeróbkach.
I bardzo dobrze, że perfekcjonizm zaraża!
Rewelacja :)) Tak nawiasem mówiąc świetny pomysł z upinaniem dołu przy pomocy Ślubnego, bo ja takowej nie miałam i przy podwijaniu jedwabnej bluzki falistą wpadkę zaliczyłam.. :)) Czyli nie zawsze równo na plaskacza wychodzi równo w pionie... :))
OdpowiedzUsuńNa plaskacza to rzadko wychodzi równo, szczególnie, jeśli się ma kawałek bioder i tyłka :))) Przy bluzce założenie jej na siebie i poproszenie uprzejmych osób trzecich, żeby równo podpięły dół.
UsuńMnie się ogromnie podoba komentarz Ślubnego. Mądry krytyk Ci się trafił :-) Spódnica rzeczywiście bardzo udana: zgrabna, ładnie leży i zachwyca wykończeniami.
OdpowiedzUsuńŚlubny mnie zna od... o mamusiu... 20 lat :))) i wie, że mnie czasem trzeba ustawić do pionu, bo przesadzam i panikuję :)
UsuńZa pochwały dziękuję i coś czuję, że dziś Musztarda będzie miała inaugurację spacerową - pogoda odpowiednia, spacer do pasmanterii w planach.
Elegancka maksymalnie:] Bardzo podoba mi się to dopasowanie u góry i ten haft...mmmmm
OdpowiedzUsuńTo jest śmieszne z tą spódnicą - sportowy model, a wyszła bardzo elegancka :)))
UsuńRzeczowa krytyka Ślubnego bardzo mi się podoba ;-) Spódnica takoż!
OdpowiedzUsuńBo Ślubny rzeczowy jest :))) Za pochwały dla spódnicy dziękuję.
UsuńBardzo zgrabna ta musztarda. Podziwiam jak zawsze, szczególnie za te stebnowane detale. I inspiruję się, bo przydałaby mis ie jakaś pół sportowa z kieszeniami, choć zdecydowanie krótsza :)
OdpowiedzUsuńTen model polecam! Inspiruj się, bo skrócenie klinów to żaden problem przecież :)))
UsuńFantastyczna musztarda, idealnie wykonana, fajna długość!!! A jak leży!!! Czy ja kiedyś, tak wiesz, za parę lat, będę umiała uszyć coś takiego? Matko! Widzę ile to trzeba cierpliwości, ile czasu ;) Nie poddaję się jednak :)
OdpowiedzUsuńZ duża stanowczością napiszę - tak, Ty kiedyś, pewnie nawet szybciej niż za kilka lat, masz szanse na szycie takich spódnic!!!
UsuńI masz rację - cierpliwość i dokładność powinno się przy szyciu kultywować, bo wtedy uzyskuje się rzeczy "jak ze sklepu" i wytrzymujące wiele prań, wyglądające i leżące jak spod igły :)))
Pogadamy za jakiś czas :) Jak zaczniesz pokazywać u siebie na blogu szyte rzeczy, to Ci ten dzisiejszy komentarz przypomnę, obiecuję!
:):):) Dobra, przypomnij ;) Jeszcze nie bardzo w to wierzę, ale już zdecydowanie bardziej niż tydzień temu jak maszyna stała w szafie ;) A na blogu będę uszyte rzeczy pokazywać na pewno! Już się wciągnęłam i cieszę się, że powolne szycie to nic złego. Może kiedyś będzie szybciej, a tymczasem ja sobie mogę szyć jedną spódnicę nawet miesiąc byle bym miała tę moją, z wymarzonego materiału, wymarzony krój i kolor, bo na przykład tego lata kolory ni w ząb nie moje :( Fajnie by było choć trochę polegać na sobie ;)
UsuńTo ja na wszelki wypadek napiszę jeszcze raz to samo - to bardziej niż pewne, że Ci się ten wymarzony materiał przyda jeszcze w tym roku! :)))
UsuńPodziwiam za cierpliwość do mierzenia i wpinania szpilek! spódnica wyszła fajnie i ładnie się układa tylko brakuje ... rozcięcia jak u Angeliny Jolie:)) buziaki Basia
OdpowiedzUsuńRozcięcie jak u Angeliny mogło powstać :))) Gdybym zrobiła to zapięcie z przodu, to pewnie miałabym rozporek hen powyżej kolana :)))
UsuńEfekt końcowy super! Pewnie nie wzięłaś pod uwagę wypukłości siedzenia, dlatego spódnica niewypełniona człowiekiem wydała Ci się za długa. *^v^*
OdpowiedzUsuńDziękuję! I tak, wszystko na raz - ja mam biodra i tyłek i to jedna przyczyna, a druga, że się materiał rzeczywiście wyraźnie powyciągał na szwach. Najważniejsze, że Ślubny dął sobie radę perfekcyjnie ze złapaniem długości i jest równo.
Usuńfantastyczna !!! pierwszorzędnie wykończona!!! żeby mi się tak chciało jak mi się nie chce (szyć):))))
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję!!! A mnie się czasami tez makabrycznie nie chce szyć. Tygodniami coś leży i czeka, aż mi się zechce :)))
UsuńPiękna robota! Poczułam się zmotywowana, dziękuję ;)
OdpowiedzUsuńPrzede wszystkim cudownie, że czujesz się zmotywowana!!! Za pochwały dziękuję.
UsuńDługość może niekoniecznie moja, ale samo wykończenie, góra, szczegóły... wszystko dopracowane pięknie!
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję! Ja się na razie do tej długości przyzwyczajam, ale się chyba polubimy :)))
UsuńWspaniała!!!
OdpowiedzUsuńDziękuję!
UsuńTak - wytworna - pasuje do tej spódnicy i do Ciebie w niej :) ale do tego też bardzo kobieca :) i zgadzam się z kimś powyżej - jakieś sandałeczki do tego - albo espadryle byłyby cud miód :) Uściski z wiedźmowej góry :)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję. Na co dzień buty do niej są znacznie mniej... wytworne :))), ale bardziej w klimacie.
Usuń...masz po prostu,,magiczne ręce''...
OdpowiedzUsuń...spódniczka elegancka w każdym calu - serdecznie gratuluję!
Bardzo dziękuję!
UsuńPiękna spódnica i kolorek ciekawy.pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję, a kolor to zasługa mojej Mamy, która musztardę wypatrzyła w sklepie :)))
UsuńA ja bardzo dziękuję za komplementy!!!
OdpowiedzUsuńBardzo ,bardzo elegancka rzecz ,a ta niedospana modelka wspaniale ja wypelnia .Jak zawsze duzo wdzieku i szyku.
OdpowiedzUsuńpozdrawia serdecznie
A te m-ke zjadlam na lunch.Sorry!
OdpowiedzUsuńSmacznego! :))) I bardzo dziękuję za pochwały i za zrozumienie dla mojego "oklapłego stanu intelektualnego" za rana też!
UsuńSpódniczka super! Fajny kolor tkaniny:) W wolnej chwili zapraszam do mnie w odwiedziny:)
OdpowiedzUsuńZachwycająca spódnica! :) piękne ściegi ozdobne.
OdpowiedzUsuń