Czekoladowy sweterek skończony! Trochę dzięki temu, że był Wimbledon.
Warkocze zaplecione, sznureczki zamotane, całość wygląda tak:
Gdyby ktoś się przyjrzał oryginałowi, to widać, że zrezygnowałam z warkoczy i sznureczków na rękawach. Ja nie jestem szczupła, drobna i bałam się, że warkocze robione od szczytu rękawów zrobią ze mnie kobietę o posturze wyczynowego pływaka. A takie rozwiązanie jak w oryginale - ściągacz na główce rękawa i warkocz dopiero niżej - nie do końca do mnie przemawiało. Stąd rozwiązanie drastyczne - warkoczom dziękujemy, będzie "na lewo".
Tył też gładki, lewymi, czyli przeżywałam mały, prywatny melodramat - nie mam pojęcia, z czego to wynika, ale robienie setek lewych oczek tak, żeby były równiutkie, to jest wyzwanie. Prawe, proszę bardzo. Lewe... bywa różnie.
W drobny spór wdałam się także z zamykaniem oczek podwójnego ściągacza. Uparłam się - jako ta oślica - że nie życzę sobie "pofalowanego brzegu", który zazwyczaj pojawia się, kiedy zamyka się sekwencjami poukładane oczka lewe i prawe. Równiutki łańcuszek ma być i nie ma, że się nie da. Na pewno się da. I rzeczywiście - w ostatnim rzędzie przed zamykaniem skrzyżowałam sąsiadujące oczko prawe z lewym (tak, żeby prawe było "na wierzchu"), zrobiłam później okrążenie na grubszych drutach i tradycyjnie zamknęłam szydełkiem. Efekt jest taki (przy okazji na zdjęciu można się dopatrzeć, o co chodzi z tym krzyżowaniem):
I w końcu sznureczki. W pierwszym odruchu chciałam robić je techniką i-cord, żeby było szybko (kto jeszcze nie widział, to może sobie zajrzeć tutaj, film jest po angielsku, ale doskonale widać, o co chodzi). Ale mój perfekcjonizm oczywiście wylazł na wierzch i zaczął marudzić - "Eeeee, nierówno wychodzi jakoś. A to ma być główny element ozdobny. Zrób równo."
Nie zostało mi nic innego, jak wyciągnąć Babeczkę:
I z Babeczką było nieco wolniej, ale równo.
A co wspólnego ma Czekolada i Wimbledon?
Skoro cała Polska mówiła tylko o tenisie, to zdecydowaliśmy ze Ślubnym, że też popatrzymy. Przy czym dla mnie to było pierwsze patrzenie w życiu. Nigdy wcześniej żadnej rozgrywki tenisowej nie widziałam i nawet czułam się zainteresowana nadrobieniem zaległości.
Zasiadłam oczywiście z robótką w łapie, z Czekoladą właśnie. Zaczęliśmy od półfinału Djokovic - Del Potro. Po dziesięciu minutach Ślubny zobaczył moje wielkie oczy i usłyszał: "Ja mam prośbę. Poczytaj mi coś o zasadach tej gry, bo siedzę, patrzę, nie rozumiem i czuję się jakbym mecz futbolu amerykańskiego oglądała." Ślubny szybko zasypał mnie pożądanymi informacjami i mecz Janowicz-Murray obserwowałam już z większym zrozumieniem tego, co widzę. Siedziałam, oglądałam i dziergałam, bo przecież trzeba czymś ręce zająć. Tym sposobem dwa rękawy powstawały w rytmie piłki uderzającej o rakiety.
***
To jeszcze zwierzę, bo dawno nie było, więc powinnam udowodnić, że Mały miewa się nadal znakomicie i czasami zastanawiamy się, czy on sam zdaje sobie sprawę z tego, ile ma lat. Oby jak najdłużej nie czuł swojego wieku i rozrabiał dalej jak szalone kocię.
Smakowita czekoladka-:)myślałam ,że zostanie w wersji która pokazałaś ostatnio a tu proszę jaka niespodzianka. Niezle "natańcowłaś sie z babką" ale warto było,sznurek równiutki i efekt powalający.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJa sobie te sznureczki wymarzyłam i obiecałam! Tylko w czasie robienia tego swetra wiele rozwiązań "testowałam", przerabiałam, poprawiałam i trochę to zajęło :)
UsuńDziękuję za komplementy.
PS. Daj znać, jak tam, co tam, jak się czujesz.
Tak po cichu-jest w miarę dobrze ale ciiii żeby nie zapeszyć,Domek rosnie jak na drożdzach i to cieszy mnie najbardziej.Cel budowlany jakoś zepchnął na bok zmartwienia niebudowlane.Dziękuję i mocno ściskam
UsuńTo jeszcze ciszej, żeby nie zapeszyć - niech się dobrze dzieje i w sferze budowlanej, i w tej drugiej też!
UsuńFakt jest faktem, że na skróty to Ty nie lubisz chodzić :) Dzięki temu wszystko jest piękne, równo odszyte i godne pokazania jako pomocy naukowej :)
OdpowiedzUsuńTak trzymaj. Ola.
Olu, bardzo dziękuję! Fakt, na skróty to ja jakoś nie tylko nie lubię, ale co gorsza nie umiem chodzić :))) A czasami by się przydało. Pozdrawiam
UsuńJa się na sweterkach nie znam, ale on wygląda imponująco. I nazywa się też tak, że nic tylko chcieć mieć. Natomiast rękawy takie proste dużo lepiej mu pasują niż oryginalne i nie ma na tym, czy chcesz mieć posturę pływaczki, czy nie- te oryginalne to przeładowanie, takie proste to wielka elegancja i subtelność:)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję. Też mam wrażenie, że z tymi prostymi rękawami nabrał lekkości i nie przeistoczył się w "pancerz".
UsuńWygrać Wimbledon czy zrobić taki sweter - bez różnicy! Przepiękny!
OdpowiedzUsuńTo jest chyba największy komplement z tym Wimbledonem! Poza tym na jego wygranie nie mam szans, a Czekolada wyszła.
UsuńPięknie wyszedł! Genialne są te warkocze z przodu i poprzeplatane przez nie sznureczki!
OdpowiedzUsuńJa laleczki niestety nie mam i zrobiłam taki sznureczek ostatnio ręcznie (zmieniałam grubości drutów, więc wyszły takie bąble ;)) nie wychodziło mi to idealnie, ale na pierwszy raz może być :) Będzie naszyjnik :)
Dziękuję.
UsuńA babeczka powoduje, że jest równiej, ale palce bolą... i jest znacznie wolniej.
Sznureczkowe naszyjniki są świetne i znając Ciebie będzie nie tylko sznureczek, ale i zapewne jakieś dodatki. Zajrzę, pooglądam, bo mam nadzieję, że pokażesz na blogu.
Hej! Mój sznurek, nie ma super równych oczek ale jest długi ;)
Usuńhttp://zapomnianapracownia.blogspot.com/2013/07/jestem-laleczka.html
Sweterek swietnie skomponowany! Masz rację, z warkoczami na rekawach byłby przeladowany.
OdpowiedzUsuńA z lewymi oczkami mam ten sam problem, niedawno odkryłam, ze prawe oczka robię luźniej, stąd po lewej stronie pojawiają mi sie poziome szparki. Ale, ale, zauważyłam, też przez przypadek, że robiąc na drutach akrylowych, po których wloczka bardziej tępo się przesuwa, te prawie wychodzą mi ściślej.
No i podziwiam zakonczenie sciagacza, mnie prawie zawsze wychodzi pofalowany, staram sie wiec znaleźć takie zakonczenie, zeby typowy ściągacz ominąć. Choc w skarpetkach wyszedł mi zaskakująco dobrze ;-)
Podrap, prosze, Księcia Kota za uszkiem. :-)
Ja robiłam na drewnianych drutach i poślizg miałam znaczny :)) Ale już po tym wpisie Ewa podesłała mi mailowo genialny pomysł, żeby lewy drut wkręcać w żyłkę o pół numera mniejszy i coś mi się wydaje, że to może być strzał w dziesiątkę.
UsuńPrzy okazji publicznie, bo mailowo już było - Ewa, jeszcze raz dziękuję za podsunięcie pomysłu!
A ze ściągaczem to się zaparłam zadnimi łapami, że falki nie będzie. Sześć razy prułam pierwsze zamykanie oczek, zanim wykobinowałam, gdzie to krzyżowanie najmniej widać i jak z rozmiarem drutów do robienia ostatniego okrążenia. Wariatka jestem :)))
Kocia drapnę, ale jak się obudzi :))) Śpiącego kota budzić nie należy, bo zaczyna marudzić jak dwuletnie dziecko.
Mój mąż jest kibicem więc chcąc nie chcąc jestem zawsze na bieżąco ze sportowymi wydarzeniami. Ale na tenis akurat sama z przyjemnością patrzę:) Choć przyznaję, że po tegorocznym Wimbledonie odczuwam przesyt...
OdpowiedzUsuńCzekolada bardzo apetyczna i ładnie opinająca manekina. Na Tobie z pewnością będzie wyglądać kusząco:)
Po tym "pierwszym patrzeniu" też ze zdziwieniem stwierdzam, że z wielką przyjemnością wpatrywałam się w kort :)) Trochę się boję, że do piłki nożnej dojdzie mi drugie "muszę to zobaczyć".
UsuńCzekolada na mnie nie została pokazana, bo jest za gorąco i sama myśl, że mam założyć na siebie cokolwiek z długim rękawem, wywoływała wewnętrzny sprzeciw. Dzięki Bogom za Denatkę, jej wszystko jedno, ile na termometrze.
Super! Wyszedł bardzo charakterny :-) Rękawy świetnie wyglądają, warkocze to byłoby już za dużo. A ile Mały ma lat? Moja paskuda ma już 18, odpukać wszystko jest OK ale bawić się to już za bardzo nie chce. Tylko regularne biegi przełajowe po wszystkim w połączeniu ze skokami na różne poziomy czyli całkowita czystka na płaskich powierzchniach :-)
OdpowiedzUsuńMały jest nieco młodszy - 15, ale rasowości w nim sporo, a to zazwyczaj oznacza większą "delikatuśność". Na szczęście Mały przeczy wszelkim schematom. I bawi się, i skacze wzwyż i ku mojej uldze nie zauważam, żeby miał z tym jakiekolwiek kłopoty. Odpukuję w niemalowane!
UsuńZa pochwały dla Czekolady dziękuję - to jeden z wymarzonych sweterków dzierganych w tym roku, obok Rudolfika. Jeszcze mam dwa takie "bardzo chcę" :))) i mam szczery zamiar je w tym roku zrobić.
Rewelacja :)) I faktycznie dobrze, że zrezygnowałaś z tych warkoczy na rękawach, bo taki sweter wygląda idealnie :))
OdpowiedzUsuńAniu, bardzo dziękuję. Również za to, że potwierdzasz mój radykalizm w kwestii rękawów - te warkocze mnie na mojej sylwetce lekko przerażały.
UsuńTwoja czekolada jest bajeczna!!! Ciekawa jestem ile w sumie czasu Ci zajęła... Wszystko dopracowane do najmniejszego szczegółu! Naprawdę jesteś perfekcyjna! Coś nieprawdopodobnego! Ale będą Ci zazdrościć tego sweterka jak się w nim gdzieś pojawisz! Już widzę te oczy ;););) A Wimbledon był świetny! Odkąd mój Ślubny wytłumaczył mi zasady gry parę lat temu, jestem wielką fanką i tenis stał się naprawdę najbliższy ekscytujący! Zresztą u nas zaczyna się w weekend turniej, będzie można pooglądać na żywo, a to już naprawdę są emocje! Jakieś dwa czy trzy lata temu widziałam Kubota, który wygrał bardzo długi mecz ostatnią piłką! To było przeżycie :):):)
OdpowiedzUsuńNie "najbliższy ekscytujący" tylko miało być "najbliższy weekend" ;) Coś mi najwyraźniej spłatało figla ;)
UsuńCzytając Twój komentarz, uświadomiłam sobie, że jak mi się tenisowe zwichrowanie pogłębi, to ja mam na poznańskie korty niedaleko :))) Ale na razie pohamuję się i zostanę przy telewizji.
UsuńZa pochwały dziękuję! To jeden z takich bardzo, bardzo wymarzonych sweterków i bardzo mnie cieszy, że wyszedł i że się podoba. Inauguracja noszenia niestety dopiero za jakiś czas, bo na samą myśl, że miałabym na sobie długi rękaw, robi mi się... gorąco :)))
No właśnie się zorientowałam skąd jesteś! Ale niespodzianka! Że też wcześniej nie spojrzałam! :):):)
UsuńPrawie jak sąsiadki :)))
UsuńPodoba mi się pomysł wykorzystania sznureczków jeszcze czegos takiego nie widziałam:) tak sobie myślę, że inny odcień czy nawet inny kolor tych sznureczków tez by pasował ale ogólnie pomysł bombowy :)) Kiciuś fajny jak zawsze pozdrawiam Basia
OdpowiedzUsuńOd razu oddaję honor autorce pomysłu - wykorzystanie sznureczków nie jest moją inicjatywą, zainspirowałam się projektem kogoś innego.
UsuńTeż myślałam o innym odcieniu sznureczków, ale przy tym czekoladowym kolorze nic mi nie pasowało, ale gdyby ten sweterek był w innym kolorze, to efekt mógłby być wystrzałowy. Może ktoś zrobi i się pochwali :)))
Pogłaskaj swój zwierzyniec ode mnie!
Zwierzyniec został wygłaskany, wyprzytulany i wyściskany ile się dało:))) Łącznie z indyczką :)))pozdrawiam Basia
Usuń:)))) Basiu, jesteś niemożliwa. Ściskam!
UsuńCzekoladę, to ja lubię w każdej postaci ;-)
OdpowiedzUsuńPomiziania dla Małego!
Ale przyznaj, że to pierwsza włóczkowa czekolada :))) U mnie przynajmniej tak jest.
UsuńMałego pomiziam, ale tak, jak pisałam wyżej, jak się raczy obudzić, bo teraz śpi, a obudzenie kota kończy się marudzeniem jak u małego dziecka.
Sweterek śliczny!
OdpowiedzUsuńDalej utrzymuję to co już powiedziałam...,,masz magiczne łapki''
Dziękuję! A te "magiczne łapki" to zapewne zasługa dobrych genów - z takiej rodziny nie mogło wyjść nic innego :)))
UsuńPrześliczny sweterek :) i perfekcyjnie wykonany :)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję!
UsuńUrocza czekolada - zdobienie bardzo fajne. Przyjemnie się na to patrzy...
OdpowiedzUsuńDziękuję, pomysł nie mój autorski, ale nie mogłam się oprzeć zrobieniu podobnego po zobaczeniu oryginału.
UsuńMały jest uroczy... a czekolada to po prostu majstersztyk. I zakończenie bez 'pofalowanego brzegu' i sznureczki i warkoczyki, noooo cały sweterek jest cudowny
OdpowiedzUsuńMały bywa uroczy, bywa :)))) Za pochwały dla swetra dziękuję!
UsuńCzekolada w tej postaci robi wrażenie. Myslę, że bardzo dobrym pomysłem było zrezygnowanie z warkoczy na rękawach (wg mnie).Sznureczki bombowe. Skorzystam z pomysłu zakończeń ściągaczy. A lewe- myslałam, że tylko mnie nie słuchają:).Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńZ pomysłu na końcówkę ściągaczy korzystaj! Lewe nie słuchają się wielu z nas :))) Paskudy jedne. A sznureczki dają temu sweterkowi cały ten niesamowity wygląd.
UsuńAleż oryginalny ten plastyczny przód sweterka i całość wygląda rewelacyjnie.
OdpowiedzUsuńTen przód jest niesamowicie trójwymiarowy - ktoś, kto to wymyślił jest genialny!
UsuńCzekolada wyszla niesamowita! Probowalam sobie jakos wyobrazic jak ja zrobisz ale rzeczywistosc przeskoczyla moja wyobraznie. Piekna i juz.
OdpowiedzUsuńSlyszalam, ze koty nie starzeja sie w naszym ludzkim stylu, do konca sa mlodziencze, to powiedziala mi kolezanka, doswiadczona posiadaczka kotow od zawsze. Ja nie wiem, bo ja bardziej "psowa" bylam ale Twojego Kocia uwielbiam.
Dziękuję. Jak siadałam do pierwszych rzędów, to sama nie miałam do końca pojęcia, jak pewne rzeczy uda mi się w tym swetrze zrobić :)))
UsuńA co do kotów, to koleżanka ma rację - zdrowy kot do ostatnich dni potrafi się bawić i szaleć, aż przychodzi taki moment, jakby się bateria wyczerpała. Ale starzejące się koty zaczynają jednak ograniczać swoją aktywność, głównie skakanie na wysokości, a tymczasem Mały... jak trzymiesięczny kociak :)))
Pięknie Ci to wyszło,jak zwykle zresztą. Ja jeszcze nie dobrnęłam do końca z testowym sweterkiem :)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję! A Twój testowy w końcu powstanie! Trzymam za to mocno kciuki!
UsuńAle faaaaaaaaaaaajny!!!
OdpowiedzUsuńDziękuję!
UsuńWygląda bardzo efektownie. Mały też mi się podoba:).
OdpowiedzUsuńTo prawda, nietypowy pomysł na te sznureczki w warkoczach. A Mały... tez bywa efektowny :))))
UsuńAle cudo - ja niestety tenis muszę oglądać dosyć często ! Pozdrawiam Ewa
OdpowiedzUsuńEwa, Ty dobrze wiesz, że ja bywam ciekawska i nie mogę nie zapytać - a czemu musisz i czemu często ten tenis Cię męczy???
UsuńPiękny sweter, piękny wzór i piękne wykonanie:)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję, pomysł nie mój, ale do wykonania się przyznaję :)))
UsuńA ja się zastanawiałam po co Ci te sznurki, jakoś wcześniej oglądając i "kopię" i oryginał nie zajarzyłam, jakoś miałam wrażenie że wrabiane są, nie wiem jak ale wrabiane. Pilnuj się na ulicy, żeby ktoś nie pomylił Cię z prawdziwą czekoladą
OdpowiedzUsuńTo miałaś identyczne wrażenie, jak Ślubny, on też się zastanawiał, o co z tymi sznurkami chodzi :)))
UsuńA na ulicy będę się pilnować, na szczęście to nie rozpinany sweterek, więc nikt mi go tak łatwo z pleców nie ściągnie :)))
Niesamowity efekt z tym sznureczkiem, bardzo podobają mi się takie grube faktury. W zimne dni jakoś tak nawet wyglądają 'cieplej' :)
OdpowiedzUsuńJa też jestem zdania, że gładkie rękawy to był dobry wybór. Ten piękny przód zupełnie wystarcza i nie powinno się go przytłaczać!
Bardzo dziękuję. Ten efekt trójwymiarowego przodu jest genialny - pewnie jeszcze parę razy go wykorzystam w różnych konfiguracjach.
UsuńNie robiłam sznurka na babeczce, ale i-cord na drutach to dla mnie masakra... Chyba wolałabym inne narzędzie. ^^
OdpowiedzUsuńBardzo militarna ta Czekolada, tak i się kolarzy, z epoletami i sznurami, niczym galowy mundur! *^v^*
Babeczka jest... bolesna, palce bolą i dłonie cierpną, ale jak chce się mieć efektowne wykończenia, to trzeba cierpieć.
UsuńMilitaryzm mnie się tez skojarzył - takie wojskowe szamerunki :))
Wow, Czekolada robi wrażenie! Myślę że Twoje zmiany przy rękawach wyszły projektowi bardzo na dobre.
OdpowiedzUsuńDziękuję - te rękawy mi spać nie dawały, ale jak zwykle okazało się, że prostota wygrywa.
UsuńMusiałabym pisać dużo i długo, i wyszłoby pewnie zagmatwane, bo tyle chciałabym w końcu tu powiedzieć, naoglądawszy się i naczytawszy tyle od początku. Napiszę więc tylko: Wspaniała z Ciebie Kobieta. Niech Tobie i Twoim bliskim wiedzie się tak, jak chcecie. Serdeczności. I czekam na następne czytanie z oglądaniem...
OdpowiedzUsuńNie musisz pisać niż więcej - i tak mnie coś za gardło złapało i przez chwilę nie chciało puścić :))) Dziękuję! Bardzo!
UsuńA następne czytanie z oglądaniem na pewno jeszcze w tym tygodniu.
Intensywnie Kreatywna... to wielka przyjemność i zysk duży dla mnie, odwiedzanie Ciebie :))) To ja dziękuję. Zawsze czekam cierpliwie na kolejną porcję... Miłego wieczoru.
UsuńJest wspaniały .
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Bardzo dziękuję i pozdrawiam w drugą stronę :)))
Usuńpiękny jest!
OdpowiedzUsuńDziękuję. Pozdrowienia dla małych stópek :)))
UsuńTwoja wersja bardziej mi sie podoba ,jest subtelniejsza .To chyba te busy rekawy zrobily z oryginalu nie co za obfite swetrzysko.Dobra robota kolezanko -jak to mawiano w komunizmie .Elegancko i szykownie.Brawo!
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję, towarzyszko, ku chwale dziergania! :)))))))
UsuńA takie bardziej ozdobne rękawy zapewne będą doskonale wyglądać na szczupłej osobie. U mnie wyszła raczej bluzeczka niż sweter.
Sweterek boski! Ja tez ogladam tenis , ale tych co znam:)
OdpowiedzUsuńDziękuję.
UsuńA w tenisie to ja na razie nikogo za bardzo nie znam, więc niewybredna jestem :)))
Oba wdzianka świetne i Czekolada, i T-shirt. To ostatnie zdjęcie sweterka super pokazuje przestrzenność przodu. Jak w kinie 3D :)))
OdpowiedzUsuńDziękuję! A T-shirt... mamy kota, który nie uświadamia sobie swojego wieku i okazuje się, że męża, który nie do końca uświadamia sobie wiek swojej żony :))) Ale co tam! Może to ostatnia chwila na "słitaśne" bluzeczki :))))))))))
UsuńWykonanie perfekcyjne, jak zwykle zresztą. Nie jestem fanką takich skomplikowanych wzorów na swetrach, ale doceniam, doceniam... Strasznie to pracochłonne.
OdpowiedzUsuńNie oglądam telewizji wcale od ponad dwóch lat, a już oglądanie sportu zawsze mnie nudziło okropnie, więc rzeczywiście tylko z drutami w ręku mogłabym dać ewentualnie radę. Ale ponoć tenis wciąga...
Od czasu do czasu lubię takie szaleństwo, gdzie się dużo na swetrze dzieje. Ale później trzeba złapać oddech i robię same prawe :)))
UsuńZ drutami w rękach to nawet dwugodzinną bajkę animowaną można przetrwać (kiedy Ślubny chce się "odkręcić", a ja koniecznie muszę mu dotrzymać towarzystwa).
Fajny wyszedł, podoba mi się ;)
OdpowiedzUsuńa kolor... kurczę, ani kawałka czekolady w domu, a tak mi się zachciało!!!
Ten kolor trochę przekłamany w obiektywie - w rzeczywistości to jest bardzo gorzka czekolada... ale dla mnie to jeszcze większa pokusa, bo tylko taką jadam :)
UsuńSweterek fantastyczny, idealny. Podziwiam warkocze; ja nie przepadam za ich robieniem.
OdpowiedzUsuńRzadko robię warkocze. Czy lubię? Powiedzmy, że mi nie "szkodzą", ale czasami lubię sobie poplątać, szczególnie takie bardziej skomplikowane.
UsuńWow podziwiam perfekcje. To musi być pracochłonny wzór i do tego trzeba to wyliczyć!aby wpasował się w rozmiar.
OdpowiedzUsuńTrochę trzeba się było pozastanawiać nad rozłożeniem oczek przód-tył (jest ponad 20 oczek różnicy przez te warkocze).
UsuńA mówiąc o perfekcji - to ten sweterek w porównaniu z Twoim ostatnio wydzierganym szalem to jest kaszka z mleczkiem i to błyskawiczna :))) Cudownie wyszedł ten ślubny szal!
Smakowita czekolada,podziwiam idealne lewe,z gładkimi rękawami wygląda lepiej niż oryginał:)
OdpowiedzUsuńDziękuję. I jeśli tendencja temperaturowa się utrzyma, to może nawet go założę wcześniej niż we wrześniu :)))
UsuńOj zawsze mi bylo blizej do towarzystwa rozancowego anizeli do wszelkiego rodzaju brrr! towarzyszy ,ale mam to co sama chcialam.A bo to trzeba mi bylo wywolywac komunizm? Tak zupelnie juz na powaznie to jestes bardzo
OdpowiedzUsuńtowarzyska osoba ,bo nie zostawiasz zadnej wypowiedzi bez -odpowiedzi-.Pozdrawiam
:))) Obawiam się, że na blogach robótkowych to ani religia, ani komunizm... nam chyba najbliżej do bardzo rozrywkowego koła gospodyń wiejskich :))))))))))
UsuńNOOOO ,nie wytrzymam,tytaniczna praca, jak dokladnie ,perfekcyjnie,to juz Wyzsza Szkola Dziergania WSD,praca magisterska :)) a tak na powaznie.Super z tenisem,sama gram (do tej pory jezdze na Turnieje ale amatorskie ) a gralam kiedys zawodowo w t.stolowego, a ziemny uwielbiam i cieszy mnie fakt ,ze dolaczylas ! Witamy !!w Klubie !!
OdpowiedzUsuńPrzepiękny! Perfekcyjny! Jesteś Fidiaszem drutów!
OdpowiedzUsuńCzekolada prezentuje się niesamowicie. Jestem pod ogromnym wrażeniem. Bizantyjsko i zdecydowanie do lizania!
OdpowiedzUsuńŚliczny! Kot też:)
OdpowiedzUsuńCzy gdzieś może zamieściłaś opis lub wzór krok po kroku do czekoladowego sweterka? A może udostępnisz jakiś link? Czuje że na niego zachorowałam, zwłaszcza że ma warkocze na które jak wiesz, czekam i poluje. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńNiestety ani opis, ani nic krok po kroku nie istnieje. Dziergany był na podstawie zdjęcia z rosyjskiej strony w zasadzie "na żywca" z tysiącem modyfikacji w trakcie. Moje notatki, owszem istnieją, ale... one bardziej przypominają hieroglify i pismo obrazkowe :))) Nikt się nie doczyta.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńO :( szkoda. W takim razie grzecznie czekam na kurs tworzenia warkoczy różnych i różnistych (m.in. tych celtyckich też). :)
OdpowiedzUsuń