Szyję, znowu. Ale ja tak mam, jak już maszyna wychynie z szuflady, to wpadam w ciąg i szyję hurtowo.
Tym razem Musztardowa Spódnica. Model 106 z Burdy 5/2012 - styl oryginału sportowy, lekko safari. A u mnie... nie do końca, bo przecież trzeba namieszać w oryginalnych burdowych założeniach.
Od razu uprzedzę, że aparat fotograficzny nijak nie chce zobaczyć w tym materiale musztardowego koloru. Wszystko widzi: kawę z mlekiem, beżowy, szary, ale musztardy ni widu, ni słychu.
Spódnica w oryginale ma zapięcie z przodu i kieszenie. A moja... ma plisę zapięcia i pliski kieszeni, ale fałszywe to wszystko, bo ani guziczków, ani kieszeni nie lubię i szyć nie mam zamiaru. Zamek będzie w szwie środkowym tyłu, bo boczne szwy chcę zostawić łatwo dostępne w razie jakiś zwężeń (dajcie, Bogowie :)))
Jak widać postanowiłam odkryć w Brzydalu romantyczną duszę zdobniczo-hafciarską. Niby nic, ale ładnie wygląda i zmienia charakter tej spódnicy ze sportowego na bardziej kobiecy.
Materiał to dokładnie ten sam gatunek co Falbaniasta, czyli uszlachetniony len. Jest mały kłopot z zaprasowaniem go na blachę przy zaszewkach i na szwach, więc żeby później nie przeklinać przy każdym prasowaniu po praniu, robię całe metry stębnówek pojedynczych i podwójnych.
Na dziś stan Musztardy jest bardzo "do przodu" :))) - czyli gotowy jest cały przód. A do szycia został tył i zrobienie z tego zgrabnej całości. I znowu dłuuugo będzie, nie aż tak długo jak przy Falbaniastej, ale na pewno hen za kolana.
***
I Czekolada też się dzieje, Warkoczowa Czekolada.
Od miesięcy marzy mi się sweterek w warkocze i nie tylko w warkocze... :))))
Czas najwyższy zamienić marzenia na rzeczywistość, a ciepły czekoladowy kolor będzie idealny do takiego "mięsistego" sweterka.
***
Z powodu Czekolady trochę cierpi tempo przyrostu Tybetańskich, ale dzielnie plączę cieniznę i nawlekam koraliki.
***
I jeszcze dwie kwestie.
Załamałam się wczoraj i poddałam na całej linii. Spamowe komentarze pojawiały się na blogu od miesięcy, ale udawało mi się jakoś nad tym zapanować i usuwać je dość skutecznie. Tym samym pozostawiając osobom bez rejestracji na Bloggerze i innych portalach możliwość pozostawiania komentarzy anonimowych. Takich uroczych reklam środków na poprawę sprawności wszelkiej, sytuacji finansowej i uśmierzenia boleści w okolicach odwłoka bywało około 20 dziennie, ale dwa dni temu nagle było ich ponad 20 w ciągu godziny... Poddałam się, wyłączyłam możliwość pozostawiania komentarzy anonimowych.
Przepraszam te wszystkie osoby, które ceniły sobie możliwość pozostawiania komentarzy bez żadnej rejestracji gdziekolwiek, ale nie da się inaczej. Pozostaje nam kontakt mailowy i do niego zachęcam! Nie chcę stracić kontaktu z tymi wszystkimi "anonimowymi", do których zdążyłam się przywiązać. Piszcie, a jak ktoś będzie chciał coś "upublicznić", to wystarczy dać znać w mailu i osobiście zrobię Ctrl+C i Ctrl+V i wrzucę pożądane treści do komentarzy. Mniej z tym będzie roboty i znacznie więcej przyjemności niż walka ze spamem.
***
I jeszcze wielkie podziękowania dla Was wszystkich za zakończoną akcję naciskową na Burdę w kwestii wykrojów męskich.
Wynik akcji jest... A co ja będę owijać w bawełnę, len i inne tkaniny - Burda ma potrzeby swoich nabywców w głębokim poważaniu i swojej dyskryminacyjnej polityki umieszczania wykrojów nie ma zamiaru zmieniać. Ale za to Papavero (nie do końca konkurencja, bo nie jest to czasopismo, ale jednak źródło wykrojów i nie tylko!) doszło do wniosku, że oni staną na wysokości zadania i zaczną dbać o poszerzanie oferty wykrojów męskich, eleganckich. Dobre i to!
Ale Wam dziękuję bardzo, za aktywność, udział i zaangażowanie. Szczególnie tym, którzy sami nie szyją, ale chcąc nam dopomóc i tak podpisali, "zlajkowali", kliknęli.
Ale fajna ta spódnica! W Twoej wersji z hafcikami będzie bardzo elegancka. I ta długość do kostek to w sam raz dla mnie. Zaglądam do Ciebie, podziwiam i wzdycham... Czy Ty czasem śpisz? Ciągle nie mam kiedy usiąść do maszyny, ciągle trochę się boję... A tyle ładnych materiałów czeka żeby stać się czymś do noszenia. No i pilnie potrzebuję spódnicy! ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i głaski dla futrzastego pomocnika.
Bardzo się cieszę, że się podoba. Do kostek to ta kiecka jest na Denatce, na mnie będzie do połowy łydki zapewne.
UsuńI owszem, śpię i to dużo, bo inaczej nie funkcjonuję normalnie. Jak jestem niewyspana, to mój poziom marudności rośnie do poziomu Himalajów :))
A maszyny jednak się nie bój. Zobaczysz, że jak się przełamiesz i siądziesz, to się okaże, że nie taka maszyna straszna.
Głaski przekażę :)))
Też to zauważyłam, spam w ostatnim czasie bardzo się nasilił - przypuszczam, że ma to związek z serwerami wyłapującymi spam - jakiś czas temu trzeba było powyłączać sporą część filtrów, gdyż nie radziły sobie z "normalną" pocztą.
OdpowiedzUsuńI widzę, że wiele blogujących osób skarży się na "zmasowany" atak.
Ah, ta cienizna ślicznie wygląda. Ale chyba, nie jest za bardzo wciągającą robótką? ;))
Ja bardzo długo robiłam wszystko, żeby te "anonimowe" dziewczyny nie musiały się nigdzie rejestrować, ale naprawdę to, co się działo w ciągu ostatnich dwóch dni mnie pokonało.
UsuńTa cienizna to sama przyjemności robienia i przez wełenkę i przez wzór i wciąga, owszem, ale z powodu tych koralików idzie to wolniej.
Aa widzisz, to te koraliki tak spowalniają. Bo zaczęłam się zastanawiać, czy po prostu wzór nie jest czasem męczący. Czasami tak jest, że szal piękny, ale sama robótka może dać w kość.
UsuńTen wzór odłożyłam sobie na później i mam w planach go zrobić:) Także wyglądam u Ciebie, wiadomości z frontu tybetańskiego.
Podziwiam Twój dryg do tych stebnówek,mnie za nic nie chcą wychodzić tak równiutko,pewnie też niestety niemała w tym "zasługa"starego, wyheśtanego Łucznika.Będzie fajna spódnica,szczególnie że z lnu:))
OdpowiedzUsuńNawet nie będę udawać, że te proste stębnówki to w 100% moja zasługa - dobrze wyregulowana maszyna ma jednak swoje znaczenie. I maszyna, która radzi sobie doskonale ze zmianami grubości materiałów pod stopką - to wiele ułatwia.
UsuńSpódnica piękna-masz talent-gratulacje.robótki zapowiadają się b.ciekawie.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję! Mam nadzieję, że niedługo będę pokazywać każdą z nich w wersji skończonej.
Usuńszycie to musi być skomplikowana czynność... Początek swetra już widziałam i tak zaczęłam myśleć czy nie wykombinować warkoczy w moim swetrze rozpinany, który się na razie tworzy w głowie.
OdpowiedzUsuńSzycie to jest cudowna czynność! I wcale nie taka skomplikowana. Ja bym ja nazwała logiczną :)))
UsuńA warkocze kombinuj - warkocze są ponadczasowe i skoro projekt dopiero w głowie, to sobie gdzieś zaplanuj.
Bo Ty sławna jesteś ot co - ja się nie gniewam, widzę że wiele dziewczyn tak robi, takie życie ;-) Wzorek piękny....muszę chyba bardziej kompleksowo korzystać z mojej maszyny ;-)
OdpowiedzUsuńW pewnym sensie ten spamowy atak najprawdopodobniej wynika z rosnącej popularności bloga, ale mnie przerosło :(((
UsuńA maszyny mają wiele "ukrytych talentów". Ja przy poprzedniej nie używałam żadnego ozdobnego ściegu, ale przy Brzydalu mam zamiar korzystać ze wszystkich jego możliwości :)))
ale się fajnie zapowiada:)w szczególności spódnica — model z moich najbardziej pożądanych i uwielbianych i ciągle brakujących...szkoda tylko, że ja nie potrafię szyć tak perfekcyjnie jak Ty! Bardzo mi się podoba:))))
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję! I jednak zachęcam do szycia, szycia i jeszcze raz szycia! Bo ten "talent" to raczej suma doświadczenia, cierpliwości i dokładności. Nie trzeba się z tym urodzić, chyba... bo ja jednak z szyjącej rodziny, ale to nie żadna norma :)))
UsuńSweter w warkocze mam i polecam bardzo się przydaje na jesienno wiosenne chłody:))) ciekawa jestem tego szala i spódnicy a ze spamem na razie mam spokój ale coraz więcej blogów dotyczy ten problem pozdrawiam Basia
OdpowiedzUsuńBasiu, mam nadzieję, że będę za chwilę pokazywać gotowe udziergi i uszytki.
UsuńU Ciebie jak zawsze mnóstwo ciekawych rzeczy :):):) Zawsze z wielką przyjemnością tu zaglądam! Mam tyle do nauki, a dzięki Tobie to jest możliwe :) No i inspirujesz do szycia! Nie umiem nawet odpalić mojej pożyczonej maszyny, ale mam ją i ciągnie mnie do szycia. Gdyby tylko mieć więcej czasu albo dziergać szybciej! ;););) pozdrawiam Cię bardzo ciepło i czekam na udziergi i całą resztę :) A ten sweter w warkocze to po prostu mistrzostwo świata!!! Co to za cudo!!! Matko!!! Moja znajomość cyrylicy kończy się niestety na umiejętności czytania, a to nie wystarczy ;)
OdpowiedzUsuńMnie bardzo, ale to bardzo cieszy, że Róg Renifera to miejsce, gdzie się można zainspirować i czasami czegoś nowego nauczyć.
UsuńTen sweter w warkocze to jest moje wieeeeelkie marzenie od tak dawna, ale jakoś mi nie po drodze było, a teraz nadarzyła się włóczka w sam raz i stwierdziłam, że czas się zabrać za dzierganie.
A skoro ciągnie Cię do szycia, to daj się pociągnąć :))) Ja widzę, co Ty wyczyniasz na drutach i z jaką szybkością się uczysz. Masz cierpliwość i jesteś dokładna, więc szycie powinno sprawiać Ci sporą frajdę!
Powiem tak... ta musztarda z czekolada to po prostu... miodzio :D
OdpowiedzUsuńOby mnie nie zemdliło od tego zestawu :))))
UsuńBardzo się cieszę, że znów wracasz do szyjących. Spódnica wygląda bardzo szlachetnie, czy to złota nić? Ubolewam tylko, że nie daje się powiększyć foteczki półki z książkami. Półki z książkami lubię chyba bardziej od szycia:)
OdpowiedzUsuńTo się daje zauważyć, że szycie występuje u mnie falami. Albo szyję ciągiem kilka rzeczy, albo nic przez kilka miesięcy.
UsuńNitka nie jest złota - jest też musztardowa, tylko o kilka odcieni ciemniejsza.
A oglądanie półek z książkami "u ludzi" tez mam we krwi i dziwnie się czuję w domach, gdzie nie ma książek. Jak nie ma kwiatów doniczkowych to też mi dziwnie :)))
Ta spódnica boska!! Marzę o takiej, niestety moja umiejętność szycia jest żadna;). Prawdziwe cudo!
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że uda mi się ją uszyć bez "spaprania" tego pozytywnego wyglądu :)))
UsuńTak, i Papavero postanowiło skorzystać i skopiować wygląd banerów zaprojektowanych przez Marchewkową, a potem zrobili z tego awanturę publiczną, cytując prywatną korespondencję, żal.... ><
OdpowiedzUsuńSpódnica będzie noszona z czekoladowym swetrem? Bo chyba bardzo pasują do siebie! *^v^* Masz rację, stębnówki i przeszycia pięknie ozdabiają i podkreślają wieloczęściowy krój!
Nawet nie wiedziałam, że były takie "cuda, wianki" na linii Marchewkowa - Papavero. Ale ja ostatnio trochę z boku głównego blogowego nurtu szyciowego i jakoś do mnie nie dotarło.
UsuńNawet komentować nie będę, bo jak ktoś ma kłopot z respektowaniem praw autorskich to mnie krew zalewa.
Nie wiem, czy spódnica i sweterek będą noszone razem. Bo one na fotkach mają każdy kolor, ale nie oryginalny. To jest naprawdę musztarda sarepska i gorzka 70% czekolada :))) Jak będą gotowe obie rzeczy, to sprawdzę, jak to razem wygląda.
O rany, skad Ty masz tyle energii na ta imponujaca tworczosc, ze o czasie nie wspomne? Palce na klawiaturze mi oslably z wrazenia.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Samo jakoś tak wychodzi :))) Muszę przecież na tą "Intensywną" zapracować :)))
UsuńSzycie podziwiam- zostanę przy dzierganiu.Pozdrawiam i czeeekam na szal z ciekawoscią ogromną.Moze ja też dojrzeję:)
OdpowiedzUsuńSzal mam nadzieję osiągnie wielki finisz w ciągu najbliższego tygodnia i jak tylko go zblokuję, to będę prezentować. I polecam wzór - cudowne to wychodzi!
UsuńMusztardowa, niemusztardowa zapowiada się ciekawie. Ale co mi tam szycie, z którym ja dalej na bakier. Te warkocze jakie fantastyczne. Aż mi oko zbielało i ślinka pociekła na te czekoladę. Cud nad cudy! Pewnie tez by mnie wciągnęły takie bizantyjskie wzorzydła.
OdpowiedzUsuńJa się zaśliniłam na te warkocze już dawno temu :))) Świetne są! Nie wiem, co będę mówiła w trakcie robienia tych metrów sznureczka, ale co tam, dla efektu się poświęcę.
UsuńCiekawe jakim cudem umknęły mi te Tybetańskie Chmury? Zapowiada się fantastycznie, dosyć to pracochłonne cudo.
OdpowiedzUsuńCzasami tak jest, że się czegoś nie zauważy :)) I owszem,jest pracochłonne przez koraliki, bo bez nich to zapewne byłby mega ekspresowy projekt.
UsuńPięknie się zapowiada ta spódniczka. Że też ja szyć nie potrafię wrr...Równie cudne będzie to czekoladowe cudo. Zresztą przy pogodzie jaka panuje(przynajmniej u nas), nic tylko ciepłe rzeczy robić. W związku z tym zabrałam się za kolejną chustę. Oczywiście kolejne(3) Echo,tym razem z Lace Dropsa(moje wymarzone)z nupkami i koralikami.I właśnie w tym miejscu chcę Ci podziękować za triki, które pokazałaś przy koralikach. Takiego narzędzia jak Twoje nie mam ale kupiłam pomysł z żyłką.Tyle tylko, że odpowiednio cienkiej nie miałam za to użyłam... włosa z grzywy konika mojej przyjaciółki. Chyba się biedak nie spodziewał do czego mogą posłużyć jego włosy ale nadają się idealnie(pierwotnie miały być z nich wąsy dla włóczkowego królika). Jeszcze raz dzięki za ten sposób na koraliki.
OdpowiedzUsuńPs.Czytam Cię regularnie choć rzadko się odzywam. Pozdrawiam.
Tutaj też pogoda zachęca raczej do jesiennych rzeczy do robienia :)
UsuńPomysł na wykorzystanie końskiego włosa powinnaś opatentować! To się powinno sprawdzać długi i nie niszczyć zbytnio. Genialne! Tylko trzeba mieć odpowiednie znajome :)))
Bardzo się cieszę, że powstają kolejne chusty. A z Lace Dropsa będzie Ci się robiło cudnie!
I nie będę ukrywać, że baaaardzo się ucieszyłam, widząc Twój komentarz. bo teraz wiem, ze wszystko u Ciebie ok i druty się nie kurzą w kącie. Ale rozumiem, że nie zawsze chce się pisać komentarz. Wiec dziękuję za regularne zaglądanie i daj znak dymny, że bywasz - chociaż od czasu do czasu :)))
Obiecuję się przypominać.Co do drutów to chyba mi przyrosły do ręki, choć myślałam że po zrobieniu obrusa (150/200 cm)odrzuci mnie od nich.Jednak nie, teraz kończę Echo i już kombinuję co dalej,teraz na tapecie igła i krzyżyki.
UsuńPS.Przyjaciółkę mam świetną dostarcza nie tylko końskie owłosienie(choć się zwierza boi),ale też gęsie jaja na pisanki i wiele innych rzeczy
Fajna taka przyjaciółka!
UsuńI tak po cichu, żeby nie wyszło nachalnie, ale jak Ci się zdarzy pstryknąć jakąś fotkę Twoich udziergów, to ja pasjami lubię maile dostawać, a adres znasz :))))
Spódnica piękna, tym bardziej, że maszyna to dla mnie czarna magia :-) jestem pod wrażeniem twoich prac zwłaszcza tych na drutach. Czekam na zakończenie Tybetańskiego :-) pizdrawiam
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za pochwały. A Tybetański ma teraz priorytet ze skończeniem, więc powinien się pojawić już niedługo.
UsuńSPÓDNICA I CAŁA RESZTA TWOICH PRACEK ZAPOWIADA SIĘ BARDZO CIEKAWIE :) pOZDRAWIAM!
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że wszystkie uda się skończyć bez wpadek i będą równie ładne, jak na etapie tworzenia :))
Usuńniesamowicie intensywnie kreatywna jesteś:))) podziwiam i się zachwycam, bo wszystko co robisz jest wyjątkowe.
OdpowiedzUsuńWłaśnie skończyłam bluzkę razem robioną od góry - wyszła idealna, co zawdzięczam tylko Tobie, dziękuję, dziękuję i jeszcze raz dziękuje
To od końca - proszę, proszę i jeszcze raz proszę! Nic mnie tak nie cieszy, jak fakt, że Wam coś wychodzi. A jak jeszcze jest idealne, to ja się uśmiecham tym szerzej. I jednak to nie moja zasługa! Ja drutami nie machałam :)))
UsuńA intensywność działań mam we krwi od dziecka (moja rodzina ma wiele do powiedzenia w tym obszarze :))) i trudno się pozbyć takich nawyków :)))
Tak, tak Ela ma racje niesamowicie intensywnie kreatywna i do tego jaka wydajna. Szyc nie umiem, choc marze po cichu, ze moze kiedys... wiec tym bardziej podziwiam Twoja spodnice. Czekoladowe warkocze, mniam mniam, piekny wzor. Ja nie mialabym cierpliwosci do sznureczkow, warkocze robilam dla Szanownego, to na dlugo zaspokoilo moj warkoczowy glod hahahaha.
OdpowiedzUsuńTo ja trzymam kciuki, żeby to "szyciowe może kiedyś" nastąpiło!
UsuńJak dojdę do sznureczków, to pokażę, jak je robić szybko i bezproblemowo. Może wtedy wróci Ci głód warkoczowy ze sznureczkami w dodatku :)
Testuję możliwość pozostawiania komentarzy z konta Google :)
OdpowiedzUsuńNie było mnie chwilkę, ale wyjazd i nowa praca sprawiły, iż z rzadka przysysałam się do sieci. Naturalnie wszystko nadrobiłam :)
Kurczę Ty to masz serio stosowną nazwę bloga. Jak Ty to wszystko zdążysz zrobić? Praca zawodowa, dbanie o dom, milion przeczytanych książek i jeszcze wyrobnictwo rękodzielnicze przewyższające gdzieś 5-krotnie moje :) co do burdy, to powiem Ci, że mnie wkurzyli. Za Was. Mi na męskich wykrojach nie zależy, ale to, jak bardzo burda ma wy****ne za przeproszeniem na ludzi, którzy chcą ją kupować i grzecznie proszą o lekką zmianę, zalatuje mi jakąś cholerną komuną. Nie wiem czy dobrze pamiętam zapach bo miałam cały miesiąc i 1 dzień jak upadł ale kurczaki, jak tak można traktować klientów? Cholernemu monopoliście wyrośnie kiedyś godna konkurencja i pożałuje klientów olanych ciepłym moczem. Za kolejnym przeproszeniem :)
Buziaki. Tęskniłam.
A już się martwiłam, co się dzieje, że Cię nie ma. Nawet miałam w planach napisanie maila do Ciebie w ten weekend, jak się nie objawisz wirtualnie. Miałam wizję, że Cię to laboratorium AA wciągnęło :))))
OdpowiedzUsuńCo do Burdy... to ja jednak naiwna istota jestem i miałam nadzieję, że kiedy nabywca daje znać, że chce i pożąda, to wydawca choć trochę się tym przejmie, ale jak widać moja naiwność nie licuje z moim wiekiem i powinnam wiedzieć, że klienta/nabywcę/petenta ma się w... głębokim poważaniu. Ale co tam! Dawaliśmy sobie radę tyle lat, to damy sobie radę i teraz - my szyjące dla facetów i faceci szyjący dla siebie.
Wtrącę się tu, bo ja też, tak jak i Sunshine, wiele razy się zastanawiałam "jak Ty to robisz?" Tyle rzeczy robisz, prócz codziennych obowiązków, że pewnie jak Napoleon sypiasz po 4h. Co więcej, zrobić "rzecz" to jedno, ale jeszcze opisać to, obfotografować to kolejna strasznie czasożerna sprawa. Także to pozostaje dla mnie tajemnicą, którą pewnie nigdy nie poznam;)
UsuńO rety, rety! Już widac, że kiecunia szałowa będzie :)
OdpowiedzUsuńJa ze spamem jeszcze walczę każdego dnia, ale kto wie, może wkrótce również wyłączę anonimowych, bo to staje się upierdliwe ;)
Mam nadzieję, że będzie. Ale kciuki trzymane w intencji "niespaprania" w końcówce, będą mile widziane.
UsuńZe spamem walczy wiele z nas, ale dla mnie przyszedł taki dzień, że poczułam się bezsilna wobec ilości.
Z rejestracjami u mnie to tak jak śpiewa Spięty "Kiedy wspólnota ramieniem mnie garnie/Niby sie tulę,a trzymam gardę".Złamałam się, zarejestrowałam i piszę pierwszy raz z konta Google.Zaglądam, czytam, uśmiecham się - choć nie zawsze zostawiam po sobie ślad. O uszyciu tej spódnicy myślalam i tu proszę niespodzianka :) Moim zdaniem jest świetna, letnia, zamaszysta i dokładnie taka jak ma być :)
OdpowiedzUsuńŚciskam Cię w tym pasie Moja Ulubiona Blogerko i pewnie tymi swoimi długimi rękami owinęłabym się wokół niego dwa razy:))
szyjąca bez bloga
Ufff, byłas jedną z kilku osób, w stosunku do których miałam największe wyrzuty sumienia, że zmuszam je do zrobienia "rejestracyjnego" kroku, na który zapewne nie mają ochoty. Tym bardziej doceniam, że dałaś się przygarnąć - jak to trafnie napisałaś :)))
UsuńSpódnica wpadła mi w oko już w momencie zakupu Burdy w zeszłym roku, ale żaden materiał mi "nie leżał w kontekście", ale prezentowy len od Mamy od razu mi się zobaczył właśnie w tej formie. A jej zamaszystość na dole jest zaskakująca. Obmierzyłam już na etapie papierowego wykroju i się uśmiechnęłam, bo tyle metrów na dole, to jest to, co mi się wybitnie podoba.
Uściski w drugą stronę i jeszcze raz dziękuję za to Bloggerowe konto!!!
Ja też walczę ze spamem. Na razie kasuję, ale ostatnio rzeczywiście coś jakby anonimowe automaty się uaktywniły.
OdpowiedzUsuńO szyciu się nie wypowiadam... Kilka dni temu Córuś ma rodzona zasiadła z igłą i nitką, żeby szorty zwęzić nieco w pasie (szczęściara, nie? ;-) O matko, nawet ja byłam przerażona tym widokiem i jej poczynaniami. I tak sobie głośno podziwiałyśmy dziewczyny, które szyć umieją :-)
A roślinki na tarasie masz jakieś?
Szczęściara bez dwóch zdań, skoro zwężała :)))
UsuńA roślinki mamy - przechowały nam się bardzo ładnie zeszłoroczne. Wprawdzie widać, że wiosna i lato jakieś dziwne tego roku, bo rośnie toto nie jak na drożdżach, a jakoś tak zachowawczo i bez entuzjazmu, ale są też takie egzemplarze modelowe, które już kwitną. Postaram się wrzucić jakieś zdjęcia, ale co ja się wybieram z aparatem na zewnątrz, to mi padać zaczyna :)))
Ja się zakochałam w długich spódnicach i ten krój wydaje się świetny, oj jest co podziwiać i pewnie będzie. Cienizna wygląda zjawiskowo bo chociaż zmarzluch jestem to uwielbiam ażury:]
OdpowiedzUsuńTa spódnica ma taki fason, że jeśli ktoś chce, to nawet do kostek może ją spokojnie uszyć i nadal będzie wyglądać bardzo kobieco.
UsuńA ten ażurek jest delikatny, ale grzeje nieźle :)))
Kiedyś chcąc skomentować posta na blogu koleżanki musiałam się zalogować i wpisałam nicka nieco... cóż, mało ciekawego, więc wolę komentować anonimowo ;) Ale skoro się nie da, to nie ma sprawy, bez sensu walczyć ze spamem co chwilę :)
OdpowiedzUsuńEfekt końcowy czekolady mnie bardzo interesuje :) Mój razem-sweterek zbliża się do wykończenia dołu, czyli jeszcze ciągle jest w ciemnej... dziurze :) Ale dzielnie walczę!
Pozdrawiam serdecznie,
Dorota
Ja nie wiem, co może się w takim nicku nie spodobać. Zapytaj maturzystów, którzy każdy list czy mail w języku obcym muszą podpisywać XYZ :))))
UsuńNa efekt końcowy czekolady trzeba będzie trochę poczekać, bo te sznureczki mi zajmą sporo, a i na rękawach mam zamiar sobie warkocze machnąć, więc roboty jeszcze przede mną trochę.
I walcz dzielnie, a skoro jesteś już przy dekolcie, to znaczy, że wcale nie jest tak źle!
Sama byłam maturzystką 2 lata temu i to chyba właśnie w okolicach tamtego czasu wklepałam ten nick, więc wiem o co chodzi... ;))
UsuńI niestety nie jestem przy dekolcie, a przy wykończeniu dolnej części sweterka, a więc paskuda jest jeszcze bez rękawów ;)) Źle nie jest, jakoś idzie do przodu mimo zaliczeń i sesji, a jako przerywnik mam na drugich drutach pokrowiec na tableta dla kumpla, czyli bawię się po raz pierwszy w dzierganie literek. Trochę się boję jak to wyjdzie, zobaczymy ;))
Pozdrawiam,
Dorota
:)))) No to wszystko jasne co do nicka :)))
UsuńI po pierwsze, to dlaczego nie krzyczysz głośno, że masz sesję i potrzebne kciuków trzymanie!!!???
Jak ja zobaczyłam "dekolt" tam, gdzie Ty napisałaś "dół" to ja nie wiem, ale miałam dziś ciężką kocio-burzową noc, więc jakoś się moje zaćmienie umysłowe tłumaczy... chyba tłumaczy.
I skoro masz sesję, a i tak dziergasz, to dzielna jesteś i zobaczysz, że jak się to egzaminowe szaleństwo skończy, to ruszysz w znacznie szybszym tempie.
A kciuki potrzymam, żeby szybko i z sukcesem było po wszystkim.
W takim razie krzyczę o kciuki i z góry dziękuję, wsparcia nigdy za wiele :))
UsuńJuż widać, że będzie super spódnica. Chylę czoła nad równiutkimi stębnówkami, a szczególnie tym ozdobnym ściegiem. Super pomysł, bo choć sam krój kiecki jest fajny, to taki mały dodatek jeszcze ją wzbogaca i czyni bardziej kobiecą.
OdpowiedzUsuńPrzykra sprawa ze spamerami. 20 wiadomości na godz. czy nawet dziennie, to może każdego przerosnąć. Współczuję
Krój kiecki jest świetny. A o pomyślenia o dodatkach haftowanych skłoniła mnie tonacja tego materiału - bałam się, że musztarda w dużej plamie będzie... mdła. Stąd pomysł na haft.
UsuńA spamerów niestety nie da się przechytrzyć czy zwalczyć. Wyłączeni im możliwości pozostawiania anonimowych komentarzy (bo tylko takie zostawiają), to jedyny sposób.
jakie to wszystko równiutkie i piękne stebnówka haftowana super pomysł.
OdpowiedzUsuń(a teraz prywata czy masz jakieś miejsce w którym kupujesz dodatki do brzydala tzn igły,stopki i inne ?)
Dziękuję za pochwały.
UsuńA co do dodatków do Brzydala, to zajrzyj do komentarzy pod jego recenzją, tam pod koniec komentarzowego dyskutowania są adresy sklepów internetowych, gdzie ludzie z tym modelem Singera kupują.
http://intensywniekreatywna.blogspot.com/2012/08/brzydal-w-akcji-czyli-recenzja-singera.html
Oo... z tymi komentarzami faktycznie cos na rzeczy, bo ja na blogu ostatnio udzielam sie rzadko, a anglojezycznych, spamowych komentarzy kasuje ciagle mnostwo..... ;/// nawet nie wiedzialam o opcji wylaczenia takowych, pomysle...
OdpowiedzUsuńkiecka mnie zaciekawila!
I znów jestem pełna podziwu dla Twojej dbałości o detale :)) Spódnica zapowiada się świetnie, jak również drutowe robótki :))
OdpowiedzUsuńSpudnica z haftem zapowiada się całkiem,całkiem :) Propo spamu wkurza mnie jak chol..... A na pocztę dostaje tego multum. I poprosze o patent na czas,bo tak go mało,a tak dużo się u ciebie dzieje ;)
OdpowiedzUsuńha! też mam tę spódnicę na swojej liście. czyli jest szansa, że ją kiedyś uszyję... za jakieś 50 lat pewnie ;)
OdpowiedzUsuńbardzo mi się podoba efekt z hafcikiem! mała rzecz, a cieszy :)
i nieśmiało zapytuję - może jakieś spotkanko, z okazji rocznicy poprzedniego? ;)
fajny pomysł z tym małym haftem przy kieszeniach i nie tylko!! nigdy mnie specjalnie nie pociągały takie gadżety w maszynie, bo i po co - i tak się z tego nie korzysta przy szyciu - a tu proszę - jak zwykle zadziwiasz Swoimi pomysłami!
OdpowiedzUsuńa ja podziiwiam cię za megadokładnośc detali.... ja tak NIE POTRAFIE....
OdpowiedzUsuńa czekoladowy super:)
pozdrawiam
Dbałość o szczegóły to chyba z domu wyniesione, rodzice szyli i to perfekcyjnie, więc trudno było się wychować krawiecko inaczej ;)))
Usuń