Przenosiny

czwartek, 6 czerwca 2013

MUSZTARDA PO... CZEKOLADZIE

Szyję, znowu. Ale ja tak mam, jak już maszyna wychynie z szuflady, to wpadam w ciąg i szyję hurtowo.
Tym razem Musztardowa Spódnica. Model 106 z Burdy 5/2012 - styl oryginału sportowy, lekko safari. A u mnie... nie do końca, bo przecież trzeba namieszać w oryginalnych burdowych założeniach.

Od razu uprzedzę, że aparat fotograficzny nijak nie chce zobaczyć w tym materiale musztardowego koloru. Wszystko widzi: kawę z mlekiem, beżowy, szary, ale musztardy ni widu, ni słychu.

Spódnica w oryginale ma zapięcie z przodu i kieszenie. A moja... ma plisę zapięcia i pliski kieszeni, ale fałszywe to wszystko, bo ani guziczków, ani kieszeni nie lubię i szyć nie mam zamiaru. Zamek będzie w szwie środkowym tyłu, bo boczne szwy chcę zostawić łatwo dostępne w razie jakiś zwężeń (dajcie, Bogowie :)))

Jak widać postanowiłam odkryć w Brzydalu romantyczną duszę zdobniczo-hafciarską. Niby nic, ale ładnie wygląda i zmienia charakter tej spódnicy ze sportowego na bardziej kobiecy.

Materiał to dokładnie ten sam gatunek co Falbaniasta, czyli uszlachetniony len. Jest mały kłopot z zaprasowaniem go na blachę przy zaszewkach i na szwach, więc żeby później nie przeklinać przy każdym prasowaniu po praniu, robię całe metry stębnówek pojedynczych i podwójnych.

Na dziś stan Musztardy jest bardzo "do przodu" :))) - czyli gotowy jest cały przód. A do szycia został tył i zrobienie z tego zgrabnej całości. I znowu dłuuugo będzie, nie aż tak długo jak przy Falbaniastej, ale na pewno hen za kolana.

***
I Czekolada też się dzieje, Warkoczowa Czekolada. 

Od miesięcy marzy mi się sweterek w warkocze i nie tylko w warkocze... :))))
Czas najwyższy zamienić marzenia na rzeczywistość, a ciepły czekoladowy kolor będzie idealny do takiego "mięsistego" sweterka.

***
Z powodu Czekolady trochę cierpi tempo przyrostu Tybetańskich, ale dzielnie plączę cieniznę i nawlekam koraliki.

***
I jeszcze dwie kwestie.
Załamałam się wczoraj i poddałam na całej linii. Spamowe komentarze pojawiały się na blogu od miesięcy, ale udawało mi się jakoś nad tym zapanować i usuwać je dość skutecznie. Tym samym pozostawiając osobom bez rejestracji na Bloggerze i innych portalach możliwość pozostawiania komentarzy anonimowych. Takich uroczych reklam środków na poprawę sprawności wszelkiej, sytuacji finansowej i uśmierzenia boleści w okolicach odwłoka bywało około 20 dziennie, ale dwa dni temu nagle było ich ponad 20 w ciągu godziny... Poddałam się, wyłączyłam możliwość pozostawiania komentarzy anonimowych
Przepraszam te wszystkie osoby, które ceniły sobie możliwość pozostawiania komentarzy bez żadnej rejestracji gdziekolwiek, ale nie da się inaczej. Pozostaje nam kontakt mailowy i do niego zachęcam! Nie chcę stracić kontaktu z tymi wszystkimi "anonimowymi", do których zdążyłam się przywiązać. Piszcie, a jak ktoś będzie chciał coś "upublicznić", to wystarczy dać znać w mailu i osobiście zrobię Ctrl+C i Ctrl+V i wrzucę pożądane treści do komentarzy. Mniej z tym będzie roboty i znacznie więcej przyjemności niż walka ze spamem.

***
I jeszcze wielkie podziękowania dla Was wszystkich za zakończoną akcję naciskową na Burdę w kwestii wykrojów męskich.

Wynik akcji jest... A co ja będę owijać w bawełnę, len i inne tkaniny - Burda ma potrzeby swoich nabywców w głębokim poważaniu i swojej dyskryminacyjnej polityki umieszczania wykrojów nie ma zamiaru zmieniać. Ale za to Papavero (nie do końca konkurencja, bo nie jest to czasopismo, ale jednak źródło wykrojów i nie tylko!) doszło do wniosku, że oni staną na wysokości zadania i zaczną dbać o poszerzanie oferty wykrojów męskich, eleganckich. Dobre i to!
Ale Wam dziękuję bardzo, za aktywność, udział i zaangażowanie. Szczególnie tym, którzy sami nie szyją, ale chcąc nam dopomóc i tak podpisali, "zlajkowali", kliknęli.

74 komentarze:

  1. Ale fajna ta spódnica! W Twoej wersji z hafcikami będzie bardzo elegancka. I ta długość do kostek to w sam raz dla mnie. Zaglądam do Ciebie, podziwiam i wzdycham... Czy Ty czasem śpisz? Ciągle nie mam kiedy usiąść do maszyny, ciągle trochę się boję... A tyle ładnych materiałów czeka żeby stać się czymś do noszenia. No i pilnie potrzebuję spódnicy! ;)
    Pozdrawiam serdecznie i głaski dla futrzastego pomocnika.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że się podoba. Do kostek to ta kiecka jest na Denatce, na mnie będzie do połowy łydki zapewne.
      I owszem, śpię i to dużo, bo inaczej nie funkcjonuję normalnie. Jak jestem niewyspana, to mój poziom marudności rośnie do poziomu Himalajów :))
      A maszyny jednak się nie bój. Zobaczysz, że jak się przełamiesz i siądziesz, to się okaże, że nie taka maszyna straszna.
      Głaski przekażę :)))

      Usuń
  2. Też to zauważyłam, spam w ostatnim czasie bardzo się nasilił - przypuszczam, że ma to związek z serwerami wyłapującymi spam - jakiś czas temu trzeba było powyłączać sporą część filtrów, gdyż nie radziły sobie z "normalną" pocztą.
    I widzę, że wiele blogujących osób skarży się na "zmasowany" atak.

    Ah, ta cienizna ślicznie wygląda. Ale chyba, nie jest za bardzo wciągającą robótką? ;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja bardzo długo robiłam wszystko, żeby te "anonimowe" dziewczyny nie musiały się nigdzie rejestrować, ale naprawdę to, co się działo w ciągu ostatnich dwóch dni mnie pokonało.
      Ta cienizna to sama przyjemności robienia i przez wełenkę i przez wzór i wciąga, owszem, ale z powodu tych koralików idzie to wolniej.

      Usuń
    2. Aa widzisz, to te koraliki tak spowalniają. Bo zaczęłam się zastanawiać, czy po prostu wzór nie jest czasem męczący. Czasami tak jest, że szal piękny, ale sama robótka może dać w kość.

      Ten wzór odłożyłam sobie na później i mam w planach go zrobić:) Także wyglądam u Ciebie, wiadomości z frontu tybetańskiego.

      Usuń
  3. Podziwiam Twój dryg do tych stebnówek,mnie za nic nie chcą wychodzić tak równiutko,pewnie też niestety niemała w tym "zasługa"starego, wyheśtanego Łucznika.Będzie fajna spódnica,szczególnie że z lnu:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet nie będę udawać, że te proste stębnówki to w 100% moja zasługa - dobrze wyregulowana maszyna ma jednak swoje znaczenie. I maszyna, która radzi sobie doskonale ze zmianami grubości materiałów pod stopką - to wiele ułatwia.

      Usuń
  4. Spódnica piękna-masz talent-gratulacje.robótki zapowiadają się b.ciekawie.Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję! Mam nadzieję, że niedługo będę pokazywać każdą z nich w wersji skończonej.

      Usuń
  5. szycie to musi być skomplikowana czynność... Początek swetra już widziałam i tak zaczęłam myśleć czy nie wykombinować warkoczy w moim swetrze rozpinany, który się na razie tworzy w głowie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szycie to jest cudowna czynność! I wcale nie taka skomplikowana. Ja bym ja nazwała logiczną :)))
      A warkocze kombinuj - warkocze są ponadczasowe i skoro projekt dopiero w głowie, to sobie gdzieś zaplanuj.

      Usuń
  6. Bo Ty sławna jesteś ot co - ja się nie gniewam, widzę że wiele dziewczyn tak robi, takie życie ;-) Wzorek piękny....muszę chyba bardziej kompleksowo korzystać z mojej maszyny ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W pewnym sensie ten spamowy atak najprawdopodobniej wynika z rosnącej popularności bloga, ale mnie przerosło :(((
      A maszyny mają wiele "ukrytych talentów". Ja przy poprzedniej nie używałam żadnego ozdobnego ściegu, ale przy Brzydalu mam zamiar korzystać ze wszystkich jego możliwości :)))

      Usuń
  7. ale się fajnie zapowiada:)w szczególności spódnica — model z moich najbardziej pożądanych i uwielbianych i ciągle brakujących...szkoda tylko, że ja nie potrafię szyć tak perfekcyjnie jak Ty! Bardzo mi się podoba:))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję! I jednak zachęcam do szycia, szycia i jeszcze raz szycia! Bo ten "talent" to raczej suma doświadczenia, cierpliwości i dokładności. Nie trzeba się z tym urodzić, chyba... bo ja jednak z szyjącej rodziny, ale to nie żadna norma :)))

      Usuń
  8. Sweter w warkocze mam i polecam bardzo się przydaje na jesienno wiosenne chłody:))) ciekawa jestem tego szala i spódnicy a ze spamem na razie mam spokój ale coraz więcej blogów dotyczy ten problem pozdrawiam Basia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Basiu, mam nadzieję, że będę za chwilę pokazywać gotowe udziergi i uszytki.

      Usuń
  9. U Ciebie jak zawsze mnóstwo ciekawych rzeczy :):):) Zawsze z wielką przyjemnością tu zaglądam! Mam tyle do nauki, a dzięki Tobie to jest możliwe :) No i inspirujesz do szycia! Nie umiem nawet odpalić mojej pożyczonej maszyny, ale mam ją i ciągnie mnie do szycia. Gdyby tylko mieć więcej czasu albo dziergać szybciej! ;););) pozdrawiam Cię bardzo ciepło i czekam na udziergi i całą resztę :) A ten sweter w warkocze to po prostu mistrzostwo świata!!! Co to za cudo!!! Matko!!! Moja znajomość cyrylicy kończy się niestety na umiejętności czytania, a to nie wystarczy ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie bardzo, ale to bardzo cieszy, że Róg Renifera to miejsce, gdzie się można zainspirować i czasami czegoś nowego nauczyć.
      Ten sweter w warkocze to jest moje wieeeeelkie marzenie od tak dawna, ale jakoś mi nie po drodze było, a teraz nadarzyła się włóczka w sam raz i stwierdziłam, że czas się zabrać za dzierganie.
      A skoro ciągnie Cię do szycia, to daj się pociągnąć :))) Ja widzę, co Ty wyczyniasz na drutach i z jaką szybkością się uczysz. Masz cierpliwość i jesteś dokładna, więc szycie powinno sprawiać Ci sporą frajdę!

      Usuń
  10. Powiem tak... ta musztarda z czekolada to po prostu... miodzio :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Bardzo się cieszę, że znów wracasz do szyjących. Spódnica wygląda bardzo szlachetnie, czy to złota nić? Ubolewam tylko, że nie daje się powiększyć foteczki półki z książkami. Półki z książkami lubię chyba bardziej od szycia:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To się daje zauważyć, że szycie występuje u mnie falami. Albo szyję ciągiem kilka rzeczy, albo nic przez kilka miesięcy.
      Nitka nie jest złota - jest też musztardowa, tylko o kilka odcieni ciemniejsza.
      A oglądanie półek z książkami "u ludzi" tez mam we krwi i dziwnie się czuję w domach, gdzie nie ma książek. Jak nie ma kwiatów doniczkowych to też mi dziwnie :)))

      Usuń
  12. Ta spódnica boska!! Marzę o takiej, niestety moja umiejętność szycia jest żadna;). Prawdziwe cudo!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że uda mi się ją uszyć bez "spaprania" tego pozytywnego wyglądu :)))

      Usuń
  13. Tak, i Papavero postanowiło skorzystać i skopiować wygląd banerów zaprojektowanych przez Marchewkową, a potem zrobili z tego awanturę publiczną, cytując prywatną korespondencję, żal.... ><
    Spódnica będzie noszona z czekoladowym swetrem? Bo chyba bardzo pasują do siebie! *^v^* Masz rację, stębnówki i przeszycia pięknie ozdabiają i podkreślają wieloczęściowy krój!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet nie wiedziałam, że były takie "cuda, wianki" na linii Marchewkowa - Papavero. Ale ja ostatnio trochę z boku głównego blogowego nurtu szyciowego i jakoś do mnie nie dotarło.
      Nawet komentować nie będę, bo jak ktoś ma kłopot z respektowaniem praw autorskich to mnie krew zalewa.
      Nie wiem, czy spódnica i sweterek będą noszone razem. Bo one na fotkach mają każdy kolor, ale nie oryginalny. To jest naprawdę musztarda sarepska i gorzka 70% czekolada :))) Jak będą gotowe obie rzeczy, to sprawdzę, jak to razem wygląda.

      Usuń
  14. O rany, skad Ty masz tyle energii na ta imponujaca tworczosc, ze o czasie nie wspomne? Palce na klawiaturze mi oslably z wrazenia.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Samo jakoś tak wychodzi :))) Muszę przecież na tą "Intensywną" zapracować :)))

      Usuń
  15. Szycie podziwiam- zostanę przy dzierganiu.Pozdrawiam i czeeekam na szal z ciekawoscią ogromną.Moze ja też dojrzeję:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szal mam nadzieję osiągnie wielki finisz w ciągu najbliższego tygodnia i jak tylko go zblokuję, to będę prezentować. I polecam wzór - cudowne to wychodzi!

      Usuń
  16. Musztardowa, niemusztardowa zapowiada się ciekawie. Ale co mi tam szycie, z którym ja dalej na bakier. Te warkocze jakie fantastyczne. Aż mi oko zbielało i ślinka pociekła na te czekoladę. Cud nad cudy! Pewnie tez by mnie wciągnęły takie bizantyjskie wzorzydła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja się zaśliniłam na te warkocze już dawno temu :))) Świetne są! Nie wiem, co będę mówiła w trakcie robienia tych metrów sznureczka, ale co tam, dla efektu się poświęcę.

      Usuń
  17. Ciekawe jakim cudem umknęły mi te Tybetańskie Chmury? Zapowiada się fantastycznie, dosyć to pracochłonne cudo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasami tak jest, że się czegoś nie zauważy :)) I owszem,jest pracochłonne przez koraliki, bo bez nich to zapewne byłby mega ekspresowy projekt.

      Usuń
  18. Pięknie się zapowiada ta spódniczka. Że też ja szyć nie potrafię wrr...Równie cudne będzie to czekoladowe cudo. Zresztą przy pogodzie jaka panuje(przynajmniej u nas), nic tylko ciepłe rzeczy robić. W związku z tym zabrałam się za kolejną chustę. Oczywiście kolejne(3) Echo,tym razem z Lace Dropsa(moje wymarzone)z nupkami i koralikami.I właśnie w tym miejscu chcę Ci podziękować za triki, które pokazałaś przy koralikach. Takiego narzędzia jak Twoje nie mam ale kupiłam pomysł z żyłką.Tyle tylko, że odpowiednio cienkiej nie miałam za to użyłam... włosa z grzywy konika mojej przyjaciółki. Chyba się biedak nie spodziewał do czego mogą posłużyć jego włosy ale nadają się idealnie(pierwotnie miały być z nich wąsy dla włóczkowego królika). Jeszcze raz dzięki za ten sposób na koraliki.
    Ps.Czytam Cię regularnie choć rzadko się odzywam. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tutaj też pogoda zachęca raczej do jesiennych rzeczy do robienia :)
      Pomysł na wykorzystanie końskiego włosa powinnaś opatentować! To się powinno sprawdzać długi i nie niszczyć zbytnio. Genialne! Tylko trzeba mieć odpowiednie znajome :)))
      Bardzo się cieszę, że powstają kolejne chusty. A z Lace Dropsa będzie Ci się robiło cudnie!
      I nie będę ukrywać, że baaaardzo się ucieszyłam, widząc Twój komentarz. bo teraz wiem, ze wszystko u Ciebie ok i druty się nie kurzą w kącie. Ale rozumiem, że nie zawsze chce się pisać komentarz. Wiec dziękuję za regularne zaglądanie i daj znak dymny, że bywasz - chociaż od czasu do czasu :)))

      Usuń
    2. Obiecuję się przypominać.Co do drutów to chyba mi przyrosły do ręki, choć myślałam że po zrobieniu obrusa (150/200 cm)odrzuci mnie od nich.Jednak nie, teraz kończę Echo i już kombinuję co dalej,teraz na tapecie igła i krzyżyki.
      PS.Przyjaciółkę mam świetną dostarcza nie tylko końskie owłosienie(choć się zwierza boi),ale też gęsie jaja na pisanki i wiele innych rzeczy

      Usuń
    3. Fajna taka przyjaciółka!
      I tak po cichu, żeby nie wyszło nachalnie, ale jak Ci się zdarzy pstryknąć jakąś fotkę Twoich udziergów, to ja pasjami lubię maile dostawać, a adres znasz :))))

      Usuń
  19. Spódnica piękna, tym bardziej, że maszyna to dla mnie czarna magia :-) jestem pod wrażeniem twoich prac zwłaszcza tych na drutach. Czekam na zakończenie Tybetańskiego :-) pizdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za pochwały. A Tybetański ma teraz priorytet ze skończeniem, więc powinien się pojawić już niedługo.

      Usuń
  20. SPÓDNICA I CAŁA RESZTA TWOICH PRACEK ZAPOWIADA SIĘ BARDZO CIEKAWIE :) pOZDRAWIAM!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że wszystkie uda się skończyć bez wpadek i będą równie ładne, jak na etapie tworzenia :))

      Usuń
  21. niesamowicie intensywnie kreatywna jesteś:))) podziwiam i się zachwycam, bo wszystko co robisz jest wyjątkowe.
    Właśnie skończyłam bluzkę razem robioną od góry - wyszła idealna, co zawdzięczam tylko Tobie, dziękuję, dziękuję i jeszcze raz dziękuje

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To od końca - proszę, proszę i jeszcze raz proszę! Nic mnie tak nie cieszy, jak fakt, że Wam coś wychodzi. A jak jeszcze jest idealne, to ja się uśmiecham tym szerzej. I jednak to nie moja zasługa! Ja drutami nie machałam :)))
      A intensywność działań mam we krwi od dziecka (moja rodzina ma wiele do powiedzenia w tym obszarze :))) i trudno się pozbyć takich nawyków :)))

      Usuń
  22. Tak, tak Ela ma racje niesamowicie intensywnie kreatywna i do tego jaka wydajna. Szyc nie umiem, choc marze po cichu, ze moze kiedys... wiec tym bardziej podziwiam Twoja spodnice. Czekoladowe warkocze, mniam mniam, piekny wzor. Ja nie mialabym cierpliwosci do sznureczkow, warkocze robilam dla Szanownego, to na dlugo zaspokoilo moj warkoczowy glod hahahaha.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ja trzymam kciuki, żeby to "szyciowe może kiedyś" nastąpiło!
      Jak dojdę do sznureczków, to pokażę, jak je robić szybko i bezproblemowo. Może wtedy wróci Ci głód warkoczowy ze sznureczkami w dodatku :)

      Usuń
  23. Testuję możliwość pozostawiania komentarzy z konta Google :)
    Nie było mnie chwilkę, ale wyjazd i nowa praca sprawiły, iż z rzadka przysysałam się do sieci. Naturalnie wszystko nadrobiłam :)
    Kurczę Ty to masz serio stosowną nazwę bloga. Jak Ty to wszystko zdążysz zrobić? Praca zawodowa, dbanie o dom, milion przeczytanych książek i jeszcze wyrobnictwo rękodzielnicze przewyższające gdzieś 5-krotnie moje :) co do burdy, to powiem Ci, że mnie wkurzyli. Za Was. Mi na męskich wykrojach nie zależy, ale to, jak bardzo burda ma wy****ne za przeproszeniem na ludzi, którzy chcą ją kupować i grzecznie proszą o lekką zmianę, zalatuje mi jakąś cholerną komuną. Nie wiem czy dobrze pamiętam zapach bo miałam cały miesiąc i 1 dzień jak upadł ale kurczaki, jak tak można traktować klientów? Cholernemu monopoliście wyrośnie kiedyś godna konkurencja i pożałuje klientów olanych ciepłym moczem. Za kolejnym przeproszeniem :)
    Buziaki. Tęskniłam.

    OdpowiedzUsuń
  24. A już się martwiłam, co się dzieje, że Cię nie ma. Nawet miałam w planach napisanie maila do Ciebie w ten weekend, jak się nie objawisz wirtualnie. Miałam wizję, że Cię to laboratorium AA wciągnęło :))))
    Co do Burdy... to ja jednak naiwna istota jestem i miałam nadzieję, że kiedy nabywca daje znać, że chce i pożąda, to wydawca choć trochę się tym przejmie, ale jak widać moja naiwność nie licuje z moim wiekiem i powinnam wiedzieć, że klienta/nabywcę/petenta ma się w... głębokim poważaniu. Ale co tam! Dawaliśmy sobie radę tyle lat, to damy sobie radę i teraz - my szyjące dla facetów i faceci szyjący dla siebie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wtrącę się tu, bo ja też, tak jak i Sunshine, wiele razy się zastanawiałam "jak Ty to robisz?" Tyle rzeczy robisz, prócz codziennych obowiązków, że pewnie jak Napoleon sypiasz po 4h. Co więcej, zrobić "rzecz" to jedno, ale jeszcze opisać to, obfotografować to kolejna strasznie czasożerna sprawa. Także to pozostaje dla mnie tajemnicą, którą pewnie nigdy nie poznam;)

      Usuń
  25. O rety, rety! Już widac, że kiecunia szałowa będzie :)
    Ja ze spamem jeszcze walczę każdego dnia, ale kto wie, może wkrótce również wyłączę anonimowych, bo to staje się upierdliwe ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że będzie. Ale kciuki trzymane w intencji "niespaprania" w końcówce, będą mile widziane.
      Ze spamem walczy wiele z nas, ale dla mnie przyszedł taki dzień, że poczułam się bezsilna wobec ilości.

      Usuń
  26. Z rejestracjami u mnie to tak jak śpiewa Spięty "Kiedy wspólnota ramieniem mnie garnie/Niby sie tulę,a trzymam gardę".Złamałam się, zarejestrowałam i piszę pierwszy raz z konta Google.Zaglądam, czytam, uśmiecham się - choć nie zawsze zostawiam po sobie ślad. O uszyciu tej spódnicy myślalam i tu proszę niespodzianka :) Moim zdaniem jest świetna, letnia, zamaszysta i dokładnie taka jak ma być :)
    Ściskam Cię w tym pasie Moja Ulubiona Blogerko i pewnie tymi swoimi długimi rękami owinęłabym się wokół niego dwa razy:))
    szyjąca bez bloga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ufff, byłas jedną z kilku osób, w stosunku do których miałam największe wyrzuty sumienia, że zmuszam je do zrobienia "rejestracyjnego" kroku, na który zapewne nie mają ochoty. Tym bardziej doceniam, że dałaś się przygarnąć - jak to trafnie napisałaś :)))
      Spódnica wpadła mi w oko już w momencie zakupu Burdy w zeszłym roku, ale żaden materiał mi "nie leżał w kontekście", ale prezentowy len od Mamy od razu mi się zobaczył właśnie w tej formie. A jej zamaszystość na dole jest zaskakująca. Obmierzyłam już na etapie papierowego wykroju i się uśmiechnęłam, bo tyle metrów na dole, to jest to, co mi się wybitnie podoba.
      Uściski w drugą stronę i jeszcze raz dziękuję za to Bloggerowe konto!!!

      Usuń
  27. Ja też walczę ze spamem. Na razie kasuję, ale ostatnio rzeczywiście coś jakby anonimowe automaty się uaktywniły.
    O szyciu się nie wypowiadam... Kilka dni temu Córuś ma rodzona zasiadła z igłą i nitką, żeby szorty zwęzić nieco w pasie (szczęściara, nie? ;-) O matko, nawet ja byłam przerażona tym widokiem i jej poczynaniami. I tak sobie głośno podziwiałyśmy dziewczyny, które szyć umieją :-)

    A roślinki na tarasie masz jakieś?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczęściara bez dwóch zdań, skoro zwężała :)))
      A roślinki mamy - przechowały nam się bardzo ładnie zeszłoroczne. Wprawdzie widać, że wiosna i lato jakieś dziwne tego roku, bo rośnie toto nie jak na drożdżach, a jakoś tak zachowawczo i bez entuzjazmu, ale są też takie egzemplarze modelowe, które już kwitną. Postaram się wrzucić jakieś zdjęcia, ale co ja się wybieram z aparatem na zewnątrz, to mi padać zaczyna :)))

      Usuń
  28. Ja się zakochałam w długich spódnicach i ten krój wydaje się świetny, oj jest co podziwiać i pewnie będzie. Cienizna wygląda zjawiskowo bo chociaż zmarzluch jestem to uwielbiam ażury:]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta spódnica ma taki fason, że jeśli ktoś chce, to nawet do kostek może ją spokojnie uszyć i nadal będzie wyglądać bardzo kobieco.
      A ten ażurek jest delikatny, ale grzeje nieźle :)))

      Usuń
  29. Kiedyś chcąc skomentować posta na blogu koleżanki musiałam się zalogować i wpisałam nicka nieco... cóż, mało ciekawego, więc wolę komentować anonimowo ;) Ale skoro się nie da, to nie ma sprawy, bez sensu walczyć ze spamem co chwilę :)
    Efekt końcowy czekolady mnie bardzo interesuje :) Mój razem-sweterek zbliża się do wykończenia dołu, czyli jeszcze ciągle jest w ciemnej... dziurze :) Ale dzielnie walczę!

    Pozdrawiam serdecznie,
    Dorota

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie wiem, co może się w takim nicku nie spodobać. Zapytaj maturzystów, którzy każdy list czy mail w języku obcym muszą podpisywać XYZ :))))
      Na efekt końcowy czekolady trzeba będzie trochę poczekać, bo te sznureczki mi zajmą sporo, a i na rękawach mam zamiar sobie warkocze machnąć, więc roboty jeszcze przede mną trochę.
      I walcz dzielnie, a skoro jesteś już przy dekolcie, to znaczy, że wcale nie jest tak źle!

      Usuń
    2. Sama byłam maturzystką 2 lata temu i to chyba właśnie w okolicach tamtego czasu wklepałam ten nick, więc wiem o co chodzi... ;))
      I niestety nie jestem przy dekolcie, a przy wykończeniu dolnej części sweterka, a więc paskuda jest jeszcze bez rękawów ;)) Źle nie jest, jakoś idzie do przodu mimo zaliczeń i sesji, a jako przerywnik mam na drugich drutach pokrowiec na tableta dla kumpla, czyli bawię się po raz pierwszy w dzierganie literek. Trochę się boję jak to wyjdzie, zobaczymy ;))

      Pozdrawiam,
      Dorota

      Usuń
    3. :)))) No to wszystko jasne co do nicka :)))
      I po pierwsze, to dlaczego nie krzyczysz głośno, że masz sesję i potrzebne kciuków trzymanie!!!???
      Jak ja zobaczyłam "dekolt" tam, gdzie Ty napisałaś "dół" to ja nie wiem, ale miałam dziś ciężką kocio-burzową noc, więc jakoś się moje zaćmienie umysłowe tłumaczy... chyba tłumaczy.
      I skoro masz sesję, a i tak dziergasz, to dzielna jesteś i zobaczysz, że jak się to egzaminowe szaleństwo skończy, to ruszysz w znacznie szybszym tempie.
      A kciuki potrzymam, żeby szybko i z sukcesem było po wszystkim.

      Usuń
    4. W takim razie krzyczę o kciuki i z góry dziękuję, wsparcia nigdy za wiele :))

      Usuń
  30. Już widać, że będzie super spódnica. Chylę czoła nad równiutkimi stębnówkami, a szczególnie tym ozdobnym ściegiem. Super pomysł, bo choć sam krój kiecki jest fajny, to taki mały dodatek jeszcze ją wzbogaca i czyni bardziej kobiecą.
    Przykra sprawa ze spamerami. 20 wiadomości na godz. czy nawet dziennie, to może każdego przerosnąć. Współczuję

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Krój kiecki jest świetny. A o pomyślenia o dodatkach haftowanych skłoniła mnie tonacja tego materiału - bałam się, że musztarda w dużej plamie będzie... mdła. Stąd pomysł na haft.
      A spamerów niestety nie da się przechytrzyć czy zwalczyć. Wyłączeni im możliwości pozostawiania anonimowych komentarzy (bo tylko takie zostawiają), to jedyny sposób.

      Usuń
  31. jakie to wszystko równiutkie i piękne stebnówka haftowana super pomysł.
    (a teraz prywata czy masz jakieś miejsce w którym kupujesz dodatki do brzydala tzn igły,stopki i inne ?)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za pochwały.
      A co do dodatków do Brzydala, to zajrzyj do komentarzy pod jego recenzją, tam pod koniec komentarzowego dyskutowania są adresy sklepów internetowych, gdzie ludzie z tym modelem Singera kupują.

      http://intensywniekreatywna.blogspot.com/2012/08/brzydal-w-akcji-czyli-recenzja-singera.html

      Usuń
  32. Oo... z tymi komentarzami faktycznie cos na rzeczy, bo ja na blogu ostatnio udzielam sie rzadko, a anglojezycznych, spamowych komentarzy kasuje ciagle mnostwo..... ;/// nawet nie wiedzialam o opcji wylaczenia takowych, pomysle...

    kiecka mnie zaciekawila!

    OdpowiedzUsuń
  33. I znów jestem pełna podziwu dla Twojej dbałości o detale :)) Spódnica zapowiada się świetnie, jak również drutowe robótki :))

    OdpowiedzUsuń
  34. Spudnica z haftem zapowiada się całkiem,całkiem :) Propo spamu wkurza mnie jak chol..... A na pocztę dostaje tego multum. I poprosze o patent na czas,bo tak go mało,a tak dużo się u ciebie dzieje ;)

    OdpowiedzUsuń
  35. ha! też mam tę spódnicę na swojej liście. czyli jest szansa, że ją kiedyś uszyję... za jakieś 50 lat pewnie ;)
    bardzo mi się podoba efekt z hafcikiem! mała rzecz, a cieszy :)
    i nieśmiało zapytuję - może jakieś spotkanko, z okazji rocznicy poprzedniego? ;)

    OdpowiedzUsuń
  36. fajny pomysł z tym małym haftem przy kieszeniach i nie tylko!! nigdy mnie specjalnie nie pociągały takie gadżety w maszynie, bo i po co - i tak się z tego nie korzysta przy szyciu - a tu proszę - jak zwykle zadziwiasz Swoimi pomysłami!

    OdpowiedzUsuń
  37. a ja podziiwiam cię za megadokładnośc detali.... ja tak NIE POTRAFIE....
    a czekoladowy super:)
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dbałość o szczegóły to chyba z domu wyniesione, rodzice szyli i to perfekcyjnie, więc trudno było się wychować krawiecko inaczej ;)))

      Usuń