Przenosiny

środa, 26 czerwca 2013

LETNIA SZKOŁA SZYCIA - OGŁOSZENIA

Dziś tylko kwestie informacyjne.

***
Po pierwsze - 28 czerwca w sposób zorganizowany udajemy się do kiosków i salonów prasowych i kupujemy lipcowy numer Burdy!!!
Do propozycji wspólnego uszycia czegoś z gotowego wykroju Burdy podeszłyście bardzo entuzjastycznie, a moim zdaniem to dobry pomysł, bo pozwoli się oswoić z nie zawsze przyjazną dla użytkownika Burdą i jej "egzotycznymi opisami".
Wybierzemy na początek coś prostego i uniwersalnego, ale jest bardzo prawdopodobne, że na jednym takim szyciu z wykroju się nie skończy. Zapewne kupimy też numer sierpniowy (pod koniec lipca), żeby mieć jeszcze większy wybór modeli.
O konieczności wyprawy do kiosku przypomnę jeszcze w piątek, więc mam nadzieję, że wszystkim się uda "nabyć drogą kupna" pożądany egzemplarz.

***
Po drugie - zestaw startowy do uszycia dwustronnego fartuszka.

1. Materiał - coś miękkiego, cienka bawełna, miękkie płócienko. Ja wykorzystałam stare prześcieradło. Jeśli to możliwe wybierzcie taki materiał, który się zbytnio nie strzępi (nie wysnuwają się bardzo nitki na brzegach).
Materiał można już przygotować, czyli wyciąć potrzebne kształty:
- dwa prostokąty o szerokości mniej więcej połowy obwodu bioder plus 10 cm i wysokości 40/50 cm na część główną; 
- pasek materiału o długości około 150 cm (około lub nieco ponad dwukrotny obwód w talii) i szerokości około 10 cm, z którego powstanie pasek i wiązanie fartuszka (jeśli nie ma możliwości wykrojenia go w jednym kawałku, to kroimy dwa po 75/80 cm);
- paski materiału na falbany - długość około 300 cm i szerokość 12 cm; tutaj na pewno trzeba wykroić je w dwóch, a nawet trzech częściach;
- zamiast materiału na falbany można przygotować koronkę lub wstążkę, też około 3 metrów, szerokość dowolna (ale nie mniej niż 3 lub 4 cm); ja mam pomysł na ewentualne wykorzystanie ozdobnego dołu starej firanki :)))
- dwa kawałki fizeliny, oba o długości około połowy obwodu talii (ok. 40 cm) i szerokości 3/4 cm (jeśli ktoś się nie zdąży w nie zaopatrzyć, to nie będzie tragedii, ale dobrze, żeby były);
- około 15 cm gumki o szerokości maksymalnie 1 cm (dobrze, jeśli będzie około 0,5 cm);
- dodatkowo większe ścinki, kawałki materiału oraz fizeliny do testowania ściegów i wyregulowania maszyny przed szyciem.
Wszystkie opisane elementy dokładniej widać na zdjęciu poniżej (jest i materiał na falbany i firankowa koronka):

Oprócz tego przygotowujemy:
- nici w pasującym do tkaniny kolorze i dodatkowo kontrastowe do ewentualnych zdobień (u mnie zapewne białe, żeby pasowały do firanki);
- ostre nożyce plus podręczne nożyczki;
- szpilki, igła do szycia ręcznego; 
- centymetr, linijka, ołówek, ewentualnie mydełko krawieckie;
- maszyna do szycia (z podstawową, uniwersalną stopką, żadna inna nie będzie potrzebna i igłą standardową o grubości 70, maksymalnie 80, bo szyjemy cienki, miękki materiał);
- żelazko.


18 komentarzy:

  1. Ha! Już wiem co będę dziś robić... Rewolucję w poszukiwaniu odpowiedniego kawałka szmatki, co by nadał się na fartuszek ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To przyjemnych materiałowych rewolucji życzę. Oby się coś znalazło!

      Usuń
  2. SZmatka jest - coś na kształt koronki trza kupić ... i flizenliny brak... 1 lipca zakupy poczynię (włącznie z Burdą - bo do miasta trzeba zajechać) i ... potem tylko szyć >>>>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli masz więcej szmatki, żeby starczyło na falbanę, to bez koronki się obejdzie, ale fizelina by się przydała. Ale najważniejsze, że szmatka jest.

      Usuń
  3. Może dzięki Twoim lekcjom wreszcie uszyję jakiś fartuszek, bo zabieram się już od ponad roku do niego ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :)))) Ja się swojego fartuszka też dorobiłam po długim okresie przeklinania, że kolejny raz pochlapałam kieckę.

      Usuń
  4. Hm... co tu pociąć, żeby był materiał na część główną fartuszka? Coś na pewno znajdę, bo na falbankę resztki firanki mam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obyś tylko nie pocięła ulubionego prześcieradła lub obrusu, to wszystko inne może iść pod nożyczki:)))) A na początku dobrze jest szyć z tanich szmatek lub z takich z odzysku, bo nie ma stresu, że się zmarnuje materiał za dziesiątki złotych polskich.

      Usuń
  5. Ja pamiętam, że kiedyś dawno temu w szkole podstawowej na zajęciach technicznych musiałam uszyć fartuszek i to była moja pierwsza i ostatnia przygoda z maszyną :-) fartuszek wyszedł piękny bo...uszyła go w efekcie moja mama :-) a mi zakazała zbliżać sie do maszyny :-) Wszystkim życzę cudownej zabawy w szkole szycia :-D będę śledzić z nadzieją że może jednak czegoś się nauczę :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Historia z fartuszkiem niezła :))) Moja Mama by mnie raczej przez trzy dni męczyła, żebym sama, dzielnie, samodzielnie uszyła.
      Ale kurs podglądaj i trzymaj za nas kciuki!

      Usuń
  6. Myślałam po co ten kawałek gumki i nic nie wymyśliłam. Miałam trochę lepsze zdanie o sobie jako trochę szyjącej. Okazało się,że jestem bardziej trochę niż szyjąca,ale różnych różnistych kawałków gumek mam pod dostatkiem. A czy mistrza Dostojewskiego to Moja Ulubiona Blogerko czytasz w oryginale? Jeśli tak, to mój nastrój (przy takiej pogodzie coś w rodzaju "wystarczająca przerażająco jest żyć") znacznie się pogorszy. Może odpowiesz jutro i może jutro lepiej to zniosę:) Jakieś dwa lata temu kupiłam "Mistrza i Małgorzatę" w oryginale z mocnym postanowieniem przeczytania chociaż to. Do tej pory nie zaczęłam, a powtórka językowa nie idzie mi tak jak bym chciała (ale dokupiłam "MM" w tłumaczeniu Drawicza - miało być mistrzowskie,ja bym jednak tak go nie określiła). Nieśmiało przypominam o obietnicy. Przeczytałam ten wpis o poszukiwaniach na Raverly i wiem czym to się skończy :)
    szyjąca bez bloga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To po kolei. Gumka jest do pokazania alternatywnego sposobu marszczenia, będziemy nią obwód w pasie zmniejszać.
      Mistrza Dostojewskiego, jak i innych pisarzy rosyjskich, czytuję w oryginale (ale na postrzeganie świata nie powinien mieć ten fakt żadnego wpływu :)))).
      Mistrza i Małgorzatę powinno się czytać tylko w oryginale! Przez tłumaczenie Drawicza przebrnęłam, jako też przez tłumaczenia włoskie i angielskie i co najwyżej to ostatnie zasługuje na umiarkowane pochwały.
      O obietnicy pamiętam... Postaram się być dzielna i dotrzymać słowa.
      Poszukiwania na Ravelry są "motywacją do szybkiego opróżnienia drutów z rozgrzebanych robótek".

      Usuń
    2. Świeci słońce więc mężnie znoszę to czytanie po włosku i rosyjsku :) Co do obietnicy to trzymam za słowo że dziś lub jutro nie będzie zdjęć czekoladowych warkoczy z rękawami i połowy czegoś nowego :)))

      Usuń
  7. A czy jak kupię Burdę niemiecką, to będę mogła liczyć na podesłanie polskiej instrukcji chociaż do wybranego modelu? Trochę to będzie bolało, bo tu Burda kosztuje 5,50 euro (zawsze proszę kogoś o kupienie polskiego wydania, ale teraz zanim do mnie dotrze, to Wy już będziecie szyły z wydania sierpniowego).
    Flizelinę jakąś tam mam, na skrawki materiału znajdzie się jakaś stara zasłonka, gorzej z gumką, tę będę musiała specjalnie dokupić. Ale nie będzie to trudne, bo tu w każdym większym markecie jest coś, co ja nazywam kącikiem krawieckim (a w nim igieł bez liku, gumki, szpilki, łatki, nici, no po prostu cuda niewidy) :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z polskim opisem wybranego modelu nie ma najmniejszego problemu - podeślę Ci na maila (widziałam, że masz podany jakiś kontakt w profilu Bloggera, gdybyś chciała na inny adres, to napisz maila do mnie i podeślę, gdzie Ci wygodniej :))). Przypomnij się tylko, kiedy już coś wybierzemy, bo ja mam genialną pamięć, ale bardzo krótką :)))
      Kącika krawieckiego w każdym markecie zazdroszczę! Chociaż ja nie powinnam narzekać, bo mieszkam w małym miasteczku, a pasmanterie mam 4, z czego dwie po sąsiedzku.

      Usuń
    2. Przypomnę się na pewno. Dziękuję i już nie mogę się doczekać pierwszej lekcji, sasasa :)

      Usuń
  8. Burda ma świetne wykroje, po zszyciu elementów całość zawsze dobrze leży, świetny pomysł.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno coś z tej Burdy wybierzemy. Ja sama może jestem nieco mniej entuzjastyczna w ocenie przygotowania ich wykrojów, ale w celach naukowych Burda nadaje się całkiem nieźle.

      Usuń