Przenosiny

poniedziałek, 25 listopada 2013

ZDESPEROWANY WINNICZEK

Mogłabym napisać znacznie dosadniej, że jestem "upartym ślimakiem", ale ten "zdesperowany winniczek" brzmi sympatyczniej. I już tłumaczę, czemu w ogóle mam poczucie bycia ślimakiem i to zdesperowanym.

Weekend upływał pod hasłem haftowania poszczególnych elementów LOVE-ramki. Naiwna ze mnie istota, bo miałam głębokie przeświadczenie, że dwa dni pozwolą na wypełnienie haftem wszystkich czterech literek, wyprasowanie, upchanie w ramkę i dzisiaj będę Wam mogła pokazać efekt końcowy... Pisałam, że jestem naiwna?

Najpierw okazało się, że bardzo szybko muszę zrewidować pomysł na technikę wyszywania i zrezygnować ze wszystkich elementów wystających - koralików, aplikacji, elementów frywolitkowych, bo inaczej się nie będzie mieścić pod szkłem. Został mi haft płaski - nie płakałam zbytnio, bo doskonale wiem, że korzystając tylko z niego można wyczarować cuda. 

Kolejnym "spowalniaczem" okazało się poszukiwanie narzędzia do rysownia po czarnym materiale. Zwykła biała kredka ołówkowa nie zostawiała po sobie żadnego śladu - za sucha, za twarda. Mydełko krawieckie odpadało z dwóch powodów. Po pierwsze trwałość narysowanej linii to jakieś trzydzieści sekund. Po drugie mydełko jest tłustawe, a za plamy na haftowanych elementach to ja podziękuję.
Czym rysowałam?

Tak, dobrze widzicie! Biały ołówek do paznokci :))) Łatwo się nim rysuje, bo jest miękki, a to, co narysowane jest zaskakująco trwałe i nie wymaga nieustannego poprawiania, bo linie się nie wycierają.
Ale przy pierwszej literce rysowanie też trwało całe wieki - ręka mi drżała. Rysowałam "z łapy", bez schematu. Przy drugiej już mi śmiałości przybyło.

I w wolnym, prawie ślimaczym tempie, ale z dużą determinacją wyszywałam przez sobotnie i niedzielne popołudnie i wieczór - czyli trwałam w stanie zdesperowanego winniczka. Powstały dwie (!!!), tylko dwie literki - L i E, czyli skrajne. Te haftowane na czarnym płócienku.

Mogła powstać jeszcze co najmniej jedna literka "w bieli", ale najpierw Ślubny niecnie wykorzystał mnie w celach zawodowych własnych (w sobotę rano robiłam korektę bożonarodzeniowej gazetki promocyjnej). Po południu zdecydowałam, że czas najwyższy na przygotowanie kolejnej pracy domowej z francuskiego (wróciła sprawdzona dziś rano - podobno zdolna jestem :))), a późnym wieczorem... to mi przeszkadzało:

Doszło toto do wniosku, że jest wieczór, więc nadszedł czas na głaskanie, wpakowało się na biurko, ułożyło centralnie i zastygło, pomrukując cichutko. Zepchnąć się toto nie dało. A haftować cokolwiek czarnego nad tą kupą pierza się nie da.

To nic, dwie środkowe literki - mam nadzieję - wyhaftują się w mniej ślimaczym tempie i w następnym wpisie będę mogła pokazać ramkę z zawartością, na półce, na honorowym miejscu.

51 komentarzy:

  1. Zupełnie nie uważam, że tempo wytwarzania było ślimacze, wręcz przeciwnie, jakbyś miała ukończone wszystkie literki uznałabym, że wyrosły Ci dodatkowe ręce ;) a poza tym, wiem coś o tym, ma się kota - ma się obowiązki :) więc zupełnie naturalne jest, że i na głaskanie po kocie też musi byc czas... Nie haftowało się trudno na tym czarnym..? Ja jakoś nie mogę, ale może to przez moje krecie przypadłości, wada wzroku powoduje że w ogóle teraz mało haftuję, niestety......

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest hasło przewodnie naszego domu od wielu lat - jak się ma koty/kota, to się ma obowiązki :)))
      Haft płaski na czarnym jest ok, nie trzeba liczyć nitek, jak przy hafcie krzyżykowym, więc nawet nie zauważyłam, że haftuję na czarnym :)

      Usuń
  2. Skąd się bierze taki biały ołówek? Z drogerii? Nie używałam, więc nie mam doświadczenia, a właśnie zabieram się za kolejny haft sashiko, na granatowym jeans'ie, biała kredka ściera się z tego w tempie błyskawicznym!
    Tempo masz i tak niezłe, biorąc pod uwagę przeszkadzajki! *^o^*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z drogerii się bierze. To nie żadne wielkie "ajwaj", więc powinien być nawet w takiej średnio dobrze zaopatrzonej. A do malowania na jeansie też się powinien sprawdzać bez zarzutu.

      Usuń
  3. Oj bo z tą miłością to tak jest.Najpierw iskra a potem długo się rozpala i wybucha płomieniem ogromnym-:))) to tak samo z Twoimi literami ,efekt będzie jak ten płomień ,ja już to wiem i widzę.
    A przeszkadzajka no cóż uroczy jak zawsze-:)))
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta wersja białe na czarnym podoba mi się niemożliwie. Teraz pytanie, jak wyjdzie czarne na białym :)

      Usuń
  4. Jak na razie haft na czarnym tle wygląda zachwycająco! Nie mogę się doczekać całości:)
    Też mi się ostatnio wszystko ślimaczy, nawarstwiają się zadania, wszystko się robi po trochu... ale najważniejsze, że ze wszystkim do przodu:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Literki O i V mam już rozrysowane i są nieco mniejsze, więc całość powinna być gotowa "na dniach" :)

      Usuń
  5. Ale masz fajne pomysły! Skąd to się u Ciebie bierze? Tak rośnie w głowie, jak utwory u Bacha, czy podpatrujesz gdzieś?

    Pozdrawiam - Jola

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Większość z głowy - ten haft w stu procentach :)
      Ale często coś mnie "łupnie inspiracyjnie" potężnie i wtedy staram się to przełożyć "na moje".

      Usuń
  6. ...tylko, czym będziesz rysować po białym płótnie ;) czerwonych ołówków do paznokci, czy czarnych chyba nie ma ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze mogę z paznokci przenieść się w rejon oczu i tam kredek już pod dostatkiem :))))

      Usuń
  7. fajnie wykombinowałaś sobie pisak do tego czarnego materiału :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Kocio cudny i zdecydowanie zachęcający do miziania - sorry, ale żaden haft z nim nie jest w stanie wygrać :)
    Literki zapowiadają się super fajnie, będzie ciekawie :)

    pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z kociem przegrywa wiele i często :) A z jego urokiem przegrywa wszystko!

      Usuń
  9. "dwa dni pozwolą na wypełnienie haftem wszystkich czterech literek". Bardzo mi się podoba to sformułowanie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :)))) Pisząc ten fragment zdania, miałam jednoznaczne skojarzenia "zadnie" :)))

      Usuń
  10. Haft na czarnym wyglada fantastycznie, Ty to potrafisz cuda robic. Czy jest jakies rekodzielo, ktorego nie zrobisz? Moze kowalstwo....a nie, przeciez to takie proste hahahaha.
    Kocio wie czego chce a jak chce Panci Swojej Ukochanej to nie ma rady.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz niech jeszcze haft na białym wyjdzie równie rewelacyjnie. Jak nie wyjdzie, to wyhaftuję też na czarnym, trudno, poświęcę się.
      I tak, jest jedna rzecz, której nie robię i osoby tu zaglądające od początku istnienia bloga teraz chóralnie skandują: "koronka klockowa" :)))))

      Usuń
  11. Ten ołówek nie raz ratował mi cztery litery, gdy nic innego nie działało, bo miałam jeszcze raz pomysł użyć konturówki do oczu, ale w ekspresowym tempie tego zaniechałam, gdyż mogła by poplamić :)) W każdym bądź razie kompletnie nie rozumiem, dlaczego uważasz się za ślimaka, choć bardzo sympatycznego. Przecież to tempo jak by nie było,, jest imponujące :)) Jak zwykle pomiziaj ode mnie tą kupę pierza... ;)())))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo w piątek byłam przekonana, że weekend wystarczy na cztery litery (jak to brzmi :)))))))))), a tymczasem udało mi się zrobić dwie - stąd ten ślimak.
      A ołówek do paznokci to genialna sprawa, nie jest tłusty, nie jest zbyt twardy, rysuje po wszystkim materiałowym. Ja go rzadko używam do paznokci, ale do mazania po ciemnych tkaninach to już znacznie częściej.

      Usuń
  12. jak dla mnie to wcale nie jest ślimacze tempo, literki pięknie wyszły, masz już odpowiednie narzędzie do rysowania, pozostaje tylko wyhaftować pozostałe dwie literki i ramka będzie jak "talala"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dwie pozostałe są m niej problematyczne, bo to czarna nitka na białym płótnie. I już namalowane - ołówkiem :))) Teraz tylko wypełniać, ale chyba nie dziś. Dziś to raczej spać :)

      Usuń
  13. Przepiękny ten haft wychodzi. Tobie to jednak do ślimaka daleko, co chwilę masz coś nowego do pokazania - to mnie się ślimaczy, ciągle coś rozgrzebuję nowego, a potem odkładam na lepsze czasy, trzeba się będzie zabrać za siebie ;))

    Pozdrawiam,
    Dorota

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prowadzenie bloga bardzo mobilizuje do roboty. Mam wrażenie, że gdyby nie to, to byłyby okresy zupełnie "kreatywnie bezpłodne".
      A swoje "rozgrzebańce" też skończysz, czasami coś musi poleżeć, podojrzewać i dopiero jak nabierze mocy urzędowej, to się człowiek zabiera za wykańczanie.

      Usuń
  14. Ja może nie w temacie haftu, choć piękny!!
    Ja po prostu chciałam Ci podziękować za to że jesteś :D
    Wciągły mnie Twoje filmy na YT. Dzięki Tobie robię skarpetki. A teraz wzięłam się za sweterek od góry. Cieszę się, że Cię znalazłam, bo utknęłam :) Po nocach nie śpię tylko dziergam.
    Dziękuje Ci za ciężką pracę jaką włożyłaś w to żeby wytłumaczyć prosto i dosadnie każdą zawiłość dotyczącą dziergania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo proszę! I może zabrzmi to.. niewłaściwie, ale ja się bardzo cieszę, że przyczyniam się do niesypiania po nocach :))) Jak się ktoś zarazi, zaczyna tworzyć, kombinować, a później udoskonalać, przekładać "na swoje", to jest dla mnie największa nagroda. Więc dziergaj skarpetki, sweterki, rękawiczki też możesz i chusty też :)))
      Tylko może jednak zacznij spać przyzwoicie, bo zbyt długi okres niedosypiania po nocach bywa szkodliwy... właśnie coś o tym wiem :)))

      Usuń
  15. Co za precyzja wykonania:) Kolejne dzieło z kategorii CUDOWNE powstaje, czekam na efekt końcowy, no i nie mogę pominąć mojego ulubionego kota jest boski ma coś z Garfielda:) Proszę go ode mnie pogłaskać:) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kocio ma właśnie fazę - galopuję po metrażu, nie przeszkadzać :))) Ale jak się zatrzyma to pogłaskam.
      Haft zaczyna wyglądać bardzo obiecująco. Tylko cały czas się zastanawiam, jak to się teraz zgra z literkami "w negatywie". Okaże się wkrótce :)

      Usuń
  16. Hyhaftowanie TYLKO dwóch liter zajęłoby mi wieczność! Chciałabym być TAKIM ślimakiem, oj chciała:) Z niecierpliwością czekam na koniec, ale jeśli mizianie kocurka miałoby to przedłużyć, to też poczekam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taki rodzaj haftu trochę zajmuje, bo wypełnienie to jedno, a później jeszcze trzeba każdy elemencik obszyć, ale i tak nie jest najgorzej. Poza tym mnie z igłą w łapie bardzo po drodze :)

      Usuń
  17. Ja chciałam Ci powiedzieć, że toto futrzaste daje ostro do zrozumienia, że powinien zdecydowanie znajdować się w tej ramce:))) pozdrawiam Basia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Toto nie ma szans na zaistnienie w ramce :) Kształty tych literek wymagałyby długiego szukania fotek, które by się w nie wpasowały.

      Usuń
  18. Kocio jak zwykle bezbłędny:) No a haft super! Ja do wycięcia sukienki się przymierzam już chyba z tydzień, co chwilę coś^^ No ale, "nadejdzie taki dzień", że wytnę i uszyję i pokażę, o! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To niech nadchodzi ten dzień! Tnij, szyj, pokazuj. A ta sukienka to ma być z tej butelkowej zieleni, którą sobie pooglądałam u Ciebie na blogu? Jeśli tak, to będzie pięknie.

      Usuń
  19. Smakowicie się ten haft zapowiada - dzieło sztuki będzie prawdziwe :-)

    A u nas w domu jeden duży pies, koty dwa i sześć myszoskoczych chłopców. Czasem są trochę absorbujące ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzieło sztuki "ludowej" :)))
      I nawet mnie nie musisz przekonywać, że taka menażeria bywa absorbująca i to podejrzewam, że nie tylko - czasami :)

      Usuń
  20. Doskonale znam problem rysowania na czarnym, maluję na koszulkach, ostatnio chyba lilie albo Wadera ze Star Wars :) jeśli jesteś zainteresowana moim sposobem to możesz zobaczyć tutaj http://malowanki-krychy.blogspot.com/2013/04/diy-czyli-jak-namalowac-koszulke-ze.html
    Rysuję białą grubą kredką na kalce, potem odwracam, przykładam do materiału i przerysowuję ołówkiem.. Kredka faktycznie łatwo się zaciera, ale jest jedna zaleta, że najpierw możesz sobie przygotować taki dopracowany wzór, a potem go tylko przerysować.
    Bardzo fajnie wychodzi ramka, ciekawa jestem końcowego efektu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przy skomplikowanych wzorach Twój sposób jest genialny! Ja na szczęście miałam dość proste kształty, więc udało się to namalować "z łapy".

      Usuń
  21. Czy mówiłam Ci, że uwielbiam twoje "winniczkowe" tempo :-)

    OdpowiedzUsuń
  22. Pełznij, Ślimaczku, pełznij, bo ciekawa jestem straszliwie efektu końcowego. Widzę że w folkowe klimaty wpadłaś po uszy! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakoś mnie ten folklor wessał i nie chce puścić :) I pełznę, powinnam dziś dopełznąć.

      Usuń
  23. cudności absolutne! kocie dba o Twoje oczy i kręgosłup dlatego tak Ci przeszkadza, sama pewnie nie potrafisz przerwać, a tak bardzo proszę jak mus to mus ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mały rzeczywiście zmusił mnie do odpoczynku, ale wcale nie po długim siedzeniu. Ale kocio jest kocio i ma swoje prawa.

      Usuń