Przenosiny

niedziela, 5 lutego 2012

MAKARON W LENIWĄ NIEDZIELĘ

Leniwam...
Bardzo...
Niedzielnie...
Nasłoneczniamy się z Małym na Lotniskowcu...
Kawa nie chce się sama zrobić...
Ślubny zrobił ;)))

A poważnie, ale nadal leniwie, to dzisiaj będzie szybki kurs, jak zrobić wzorek z tropikalnego oranżu (w ramach ekspiacji - wyjaśnię na końcu, za co ta pokuta). Będzie bardzo dużo zdjęć Małego i pewnie jeszcze parę innych kwestii, bo to weekend przecież, a ja w weekendy piszę notki-składaki.

***
Na początek wzorek z przeplatanych oczek, który w jednym z komentarzy do poprzedniej notki nazwano "makaronowym", a mnie się ta nazwa bardzo spodobała, bo przecież się w tym ściegu nawija :).
Oczywiście zaczynamy od zachęcającej fotki kota - "w przyszłość patrzę".

Zakładamy na dzień dobry, że będziemy ze sobą krzyżować sześć oczek (3+3), dlatego nabieramy liczbę oczek podzielną przez sześć. Robimy kilka rzędów ściegiem francuskim (na prawej stronie same prawe oczka i na lewej stronie robótki same prawe oczka). Wiadomość dla początkujących - taki ścieg wygląda jak poziome żeberka i ma tę cudowną cechę, że robótka się nie zwija na końcu, czyli nie walczymy z rulonikiem na brzegu. (Oczywiście przed i po makaronowym wzorze można robić wszystko, co dusza zapragnie - same prawe, same lewe, ryż, ścieg francuski, ale dla potrzeb szkoleniowych francuski jest najlepszy, bo zawsze, w każdym rzędzie wszystko przerabiamy na prawo.)

Mamy zatem taką oto pozycję wyjściową:

Przystępujemy do produkcji dłuuuuuuuugich oczek. Będziemy się nawijać makaron, czyli w każde oczko (oba brzegowe też!) będziemy wbijać drut tak, jakbyśmy chcieli zrobić oczko prawe:

Ale po wbiciu w oczko nawiniemy sobie na ten wbity drut włóczkę trzy razy (można sobie nawinąć więcej razy ten włóczkowy makaron, wtedy oczka wyjdą nam dłuższe):

I taki prawy drut z nawinięta włóczką przeciągamy jak oczko prawe i lecimy dalej - wbijamy drut w kolejne oczko, nawijamy trzy razy, przeciągamy. Tym sposobem po zakończeniu rzędu mamy na drucie potrójnie nawinięte oczka, czyli bardzo dużo włóczki:

Teraz oczka będziemy odwijać, po sześć na raz. Przekładamy zatem na prawy drut pierwsze sześć oczek, jednocześnie odwijając je po kolei:

Te sześć odwiniętych oczek przekładamy z powrotem na lewy drut:

I teraz dochodzimy do niecnej czynności krzyżowania. Zrobimy to według następującego schematu - oczko 4., 5. i 6. wylądują jako pierwsze, a 1., 2. i 3. polezą na koniec:

Oooo, przepraszam, zła numeracja! To jeszcze raz:

Sugeruję wspomożenie się szydełkiem i poukładanie sobie na drucie oczek we właściwej kolejności właśnie przy pomocy szydełkowego haczyka. Kiedy mamy je już w porządku 4., 5., 6., 1., 2., 3., to przerabiamy je po kolei na prawo (dość ścisło, żeby nam się nie rozłaziło):

I zabieramy się za krzyżowanie kolejnej szóstki oczek, i kolejnej, i kolejnej:

Następny rząd po skrzyżowaniu też robimy dość ścisło, żeby wyglądało porządnie:

I to cała magia makaronowego wzoru - same prawe, no dobrze, niektóre dłuższe niż normalnie, a efekt niecodzienny. Można oczywiście krzyżować dowolną liczbę oczek: 2x2 czy 4x4. I można sobie ten makaron powtarzać dowolnie, na przykład tak, jak w rękawach Tropikalnego Oranżu:

Tradycyjnie, dla tych, co wytrwali i doczytali tutorial do końca, jest zdjęcie kota numer dwa. Dziś będzie nie jedno, nie dwa, nie trzy nawet, a cała leniwa, niedzielna sesja fotograficzna.

***
Leniwa niedziela Małego w obiektywie

Przez chwilę należy się posnuć, w poszukiwaniu najlepszego, czytaj: najbardziej nasłonecznionego miejsca do poleżenia.
Mina na zdjęciu - "bez entuzjazmu" - i dziwnym trafem odpowiada dokładnie mojej postawie rodzinnej i społecznej z dzisiejszego przedpołudnia - "I will rise, but I won't shine", co nawet Ślubnemu ku przestrodze wyhaftowałam na zakładce:


Szybko okazuje się, że nie ma to jak Lotniskowiec, ustawiony na wprost dwóch wielkich okien.

Teraz jest tylko kwestia, która poducha i który boczek.

I z kota "bez entuzjazmu" robię się "słodziak numer jeden".

I czasem nawet udaje, że nie śpi, ale tylko czasem.

Bo przecież nie ma jak długa drzemka.

A jak się znudzi na górze, to można zejść i poleżeć pod stolikiem.

***
Rzadko się zdarza, żebym się odnosiła do wydarzeń bieżących, ale są wyjątki. Wisława Szymborska - oglądałam dzisiaj po raz drugi film Katarzyny Kolendy-Zaleskiej "Życie czasami bywa znośne" i dopiero dzisiaj do mnie dotarło, czemu mnie wiadomość o tej śmierci tak zasmuciła. Nie dlatego, że zmarła SZYMBORSKA (przez duże wszystkie litery), nie dlatego, że odeszła noblistka, nie dlatego, że nam się dorobek rodzimej poezji już nie powiększy i na pewno nie dlatego, że powinno mi być smutno, kiedy Wielcy (dowolnie definiowani) odchodzą. Smutno mi, bo odeszła kobieta, która był wielka duchem, dziecięco wrażliwa na świat dokoła niej i ten świat tak niekoturnowo opisująca, taka cudowna i taka normalna zarazem. I jednego chciałabym się od niej nauczyć - dystansu do siebie i umiejętności przekłuwania balonika z napisem "moje wielkie, doceniane przez wszystkich ego".
No i jeszcze jedno - to jej zawdzięczam szóstkę z matury z języka polskiego. Było wiadomo, że na maturze będzie Szymborska, bo Nobel był świeży jak bułeczka o szóstej rano w piekarni i rzeczywiście była :) Wiersz "Nic dwa razy" jakoś mi został w głowie do dziś. Bardzo adekwatnie do sytuacji.

***
I jeszcze jedna kwestia niecodzienna tutaj - muzycznie będzie na blogu. Od kilku dni przyczepiła się do nas piosenka "Somebody That I Used to Know"(oryginał w wykonaniu Gotye). Przeczesując zasoby sieci, Ślubny znalazł perełkę. Skąd ludziom przychodzą do głowy TAAAKIE pomysły, to ja nie wiem. Genialne, sami zobaczcie - cover "Somebody That I Used to Know" zaaranżowany na cztery głosy, dziesięć dłoni i jedną gitarę, czyli grupa Walk Off the Earth. Uwaga! Uzależnia! Uwaga druga! Brodacz jest nie do przebicia :)))



***
Ekspiacja i eksplanacja będzie jeszcze. Pisałam, że leniwam? Pisałam. Że niedziela spędza się w bliskiej "leżałości" z Małym na Lotniskowcu? Pisałam. Że z powodu lenistwa i "leżałości" nie tknęłam nawet małym paluszkiem lewej ręki tkanin na okna? Właśnie piszę i przepraszam, bo myślałam, że Wam jutro machnę sesję fotograficzną "Nowy Design Okienny Rogu Renifera", ale z powodu lenistwa szyjącej zdjęcia zostały odwołane. Aaaaa na dodatek, żeby nie było, że to tylko moje lenistwo jest powodem - to Ślubny zaraził się lenistwem od pozostałych domowników i nie wykazał chęci skakania po drabinkach i wieszania nowo uszytych zasłon, firan, czy jak tam zwał te metry tkanin. Dlatego uprzedzam, że zapewne zajmę się tym dopiero za tydzień... o ile znowu nie zaświeci słońce i nie pozazdroszczę Małemu wylegiwania się na sofie. A w ramach pokuty był ten makaronowy tutorial i dużo kocia, więc mam nadzieję, że zostało mi wybaczone.

***
Aaaaaaaaaaaaa, zapomniałam. Moje ulubione seriale (specjalnie dla Moniki Magdaleny, ale już bez banerków i nominowania kolejnych osób :)
Tylko pięć? Powinnam zakrzyknąć:
- Battlestar Galactica - Ślubny pokazał mi to cudo dość późno, ale było warto. Planujemy już kolejny maraton, czyli obejrzenie wszystkiego w HD.
- Firefly - kochamy, bardzo, czemu tego tak mało, mogę podpisać jakąś petycję o nakręcenie ciągu dalszego.
- Gilmore Girls - boooo... Rory tyle czyta :)))
- Big Bang Theory - bazinga!!!
- Grey's Anatomy, czyli Chirurdzy - jakiś medyczny serial musi być, a Dr House zjechał z jakością
- True Blood - ostatni sezon darzę szczególnym szacunkiem, bo dawno się tak nie śmiałam z wampirów
- Dexter - lubimy mimo, że ma wzloty i upadki
- i jeszcze Mentalista, Leverage, White Collar, Castle i paręnaście innych
- i Ślubny kazał napisać, że wielki potencjał mają seriale kanadyjskie :) Bo on takie egzotyczne rzeczy ogląda :)))

31 komentarzy:

  1. Śliczne zdjęcia Małego - dużego kota :) Jkażeście tacy leniwi to zapraszam do siebie an śląsk na pizze a'la Susanna :) Zaraz będę zagniatać ciacho - prototyp z semoliną :)
    A szymborską też miałam na maturze - miałam do zinterpretowania wiersz "Nic dwa razy się nie zdarza". Była piąteczka :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zdjęcie patrzącego w przyszłość...bezcenne. Kocio chyba jest zmiennocieplny hehe. Kiedyś chyba jak będę na jakimś długim urlopie lub chorobowym to popróbuje tymi drucikami "machu mach" ba bardzo wzorek przypadł mi do gustu. Pozdrawiam i życzę niezmiennych niedzielnych nastrojów na popołudnie i wieczór bo od czego jest niedziela? od leniuchowania"]

    OdpowiedzUsuń
  3. @ Susanna - nie podpuszczaj, bo na domową pizzę Ślubny gotowy jechać nawet na Śląsk :)

    @ Monika Magdalena - wzorek wypróbuj, bo jest dość prosty, a bardzo efektowny. A lenistwo jest u mnie stanem nienaturalnym - ja zawsze coś robię, ale czasami zdarzają się taaaaaaakie, leniwe dni (nadrabiam oczywiście zaległości w poniedziałek :)))

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie nazwała bym lenistwem napisanie takiej długiejjjjjj notki,ale może była pisana powoli ;) Kota masz cudnego,a oczka ma jak gwiazdki :))

    OdpowiedzUsuń
  5. Zostaje Ci wybaczone, poleż sobie jeszcze w spokoju, zasłony nie zając - nie uciekną! *^v^* Mały ma rację, trzeba się porządnie wyleżeć od czasu do czasu (z tym, że koty robią prawie wyłącznie to i nic więcej, czasami też bym tak chciała... ^^).
    Podpisuję się pod Gilmore Girls i Big Bang Theory obiema ręcami! *^v^*
    { A po tej maturze z Szymborskiej teraz już wszyscy wiedzą, ile masz lat, ha! ~^^~}

    OdpowiedzUsuń
  6. jestem wyznawcą poglądu, że organizm podpowiada nam co mu potrzebne. skoro miałaś chęć leżeć - znaczy: trzeba leżeć! :)
    więc w zasadzie to nie lenistwo, tylko zaspokajanie potrzeb niezwykle skomplikowanej maszynerii. a jak wiadomo - o tę maszynerię powinniśmy dbać, by nam i innym długo mogła służyć, m.in. wykonując różne niezbędne prace. zatem: leżałaś w słusznej sprawie, niejako "serwisowo". zatem: lenistwa brak
    to po pierwsze primo :)

    po drugie primo: dzięki za tutorial, rzeczy bardzo proste niekiedy wydają się szalenie skomplikowane póki nam ich ktoś nie pokaże. zatem znów: przyczyniłaś się do rozwoju wiedzy dziewiarskiej społeczeństwa. zatem: lenistwa brak

    po trzecie primo: a praca fotografa to co? pies? (dlaczego nie mówi się "kot" swoją drogą? wietrzę tu działanie lobby kociego ;) ) zatem znów: lenistwa brak!

    a po czwarte primo: wspomniane już przez przedmówczynie długie pisanie i - co za tym idzie - dostarczanie rozrywki i radości współobecnym w Sieci. znów co? lenistwa brak!

    widzisz, chciałaś się polenić, a tu nici ;)

    a a'propos nici... jesteś ostatecznie i całkowicie z nieszycia rozgrzeszona, bo ja też maszyny nie tknęłam. pewnie to nie był dobry czas na szycie, gwiazdy czy cuś ;)

    @Brahdelt: też sobie szybko wyliczyłam ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. kocie wygląda zniewalająco, patrząc tak na niego mam wrażenie, że słyszę jak leniwie pomrukuje
    mnie też dziś ogarnęło lenistwo, nic a nic nie chciało mi się robić, a tu tyle zajęć... ale jak to mówią robota nie zając nie ucieknie :)
    Muszę się na spokojnie przyjrzeć Twojej robótce, włóczka stanowi dla mnie spore wyzwanie, może kiedyś uda mi się ją oswoić...

    OdpowiedzUsuń
  8. JUż nie ma po co jechać - zjedzona ;) a to co zostało to mój Ślubny pożre jutro w pracy ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. @ Ania - owszem pisało się powoli i z przerwami, a w imieniu kocia dziękuję.

    @ Brahdelt - może ja po prostu zaczynam stanowić żywy dowód na to, że właściciele upodabniają się do swoich zwierzątek - kocio leży, ja leżę :))) A Gilmore Girls to serial, który - jak szyderczo twierdzi Ślubny - oglądam hurtem raz w roku (lekka przesada, ale nie zmienia to faktu, że widziałam całość już cztery razy :)

    @ Iza - po "pierwsze primo" czuję się rozgrzeszona, skoro Ty też nie szyłaś, bo mnie męczyło, że ja się tak obijam, a inna była umowa zdalaczynna. Po "drugie primo" to ok, wykazałaś na przykładach, że mój dzień dzisiejszy był pracowity jak mało który i powinnam być dumna z tego, dco osiągnęłam i do czego się przyczyniłam :))) Po "trzecie primo" cieszę się, że wzorek uznałaś za przydatny. Po "czwarte primo" "leżenie serwisowe" sobie zapamiętam i będę używać dla objaśnienia swojego stanu wyciągnięcia poziomego, lepiej to brzmi niż "tak sobie leżę" ;)

    @ Susanna - smacznego Ślubnemu. A jak tam się sprawdziła semolina w cieście?

    OdpowiedzUsuń
  10. hehe mina "bez entuzjazmu" jest cudowna!!!:)
    Cover świetny, dzięki za zamieszczenie:)

    A to co napisałaś o W. Szymborskiej - przelałaś moje uczucia...

    OdpowiedzUsuń
  11. @ Iza - no widzisz, przeliczyłam się z latkami ;)

    Dużo Kota zawsze mile widziane, ach! :D

    Ekipa z jedną gitarą rozłożyła mnie już kilka dni temu, mają ludzie pomysły...

    OdpowiedzUsuń
  12. @ Sistu - no tak miny Małego bywają bardzo... ludzkie :) A cover jest uwielbiam przez taką aranżację - jedna gitara okazuje się instrumentem wieloosobowym.

    @ Agata - kota wczoraj było w realu też bardzo dużo - w ciągu dnia spał w samotności może dwie godziny, a poza tym to się pałętał, się ganiał (z naciskiem na "się") i się dożywiał (oznaka zimy ;)
    Dialogu z Izą nie komentuję... pogadajcie sobie dziewczyny, pogadajcie :)))))

    OdpowiedzUsuń
  13. Podpisuję się pod tym co napisała izuss1. Wcale się nie dziwię, że nie schodzisz z lotniskowca-jest idealny jako tło pod robótki. Wszystko masz pod ręką. I Kocio... Cover świetny. Jakbym siebie widziała w pracy. Mamy parę nowych dziewczyn na przyuczeniu i ja właśnie tak w tej grupie wyglądam:)Taka jestem zaangażowana w przyuczanie. Nic mi się nie chce. Ja nie powiem co miałam na maturze!

    OdpowiedzUsuń
  14. Kot jest boski, marzę o takim, ale nie wiem co na to moja psina :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Zgadzam się, czasem trzeba sobie poleniuchować. Człowiek potrzebuje odpoczynku, relaksu i chwil z robótką i książką, tak samo jak pracy czy innej formy aktywności. Obecnie szukam pracy, a robótki potrzebne mi sią dla zachowania równowagi psychicznej.
    W Polsce etos pracy wygląda w ten sposób, że masz się zaharowywać, a odpoczywać na emeryturze.
    A wzorek wypróbuję nie wiem kiedy, bo na razie zmaga, się z wzorem półtkanym. Wzorek jest śliczny, misterny i dobrze wytłumaczony.

    OdpowiedzUsuń
  16. Świetne to pierwsze zdjęcia Kocurka. Ja cię świetnie rozumiem z tym leniem. Mam ostatnio to samo. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  17. Uwaga komentarz nie na temat :) Właśnie przejrzałam Twoje ostatnie wpisy i coś mi tu nie pasowało, myślałam, że bloga pomyliłam! Ale nie! W tytule wyraźnie napisane Intensywnie Kreatywna! I to na 300% To nowe mieszkanie jest SUUUUPPPEEERRR! I nie mogę wyjść z podziwu ile rzeczy można zrobić w ciągu paru miesięcy! A za te chusty w kształcie prawie koła to normalnie powinnam Ciebie czcić!
    PS. Balkon, moim skromnym zdaniem idealny do założenia małego ogrodu!
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  18. @ B - W ciągu słonecznego dnia polegiwanie na Lotniskowcu oznacza leżenie w pełnym, cieplutkim słoneczku... mruczeć się zaczyna mimowolnie.

    @ Wełniane Eldorado - o pokojowej współegzystencji kotów z psami wiem, więc może nie byłoby najgorzej.

    @ Arachne - to po pierwsze powodzenia z pracą. Po drugie doskonale rozumiem potrzebę tworzenia jako odskocznię od codziennego wariactwa. Po trzecie ciesze się, że wzorki się komuś przydają. Pochwal się tym półtkanym, jak już będzie cokolwiek widać.

    @ Macchiato - może to ta zima wpływa na wszystkich tak rozleniwiająco?

    @ Astrid - aaa, bo Ciebie trochę nie było, a tu u nas w tym czasie była Sodoma i Gomora, szał przeprowadzkowy i obłęd wykończeniowy. Za efektywność działań odpowiada Ślubny - do tej pory wydaje mi się to niemożliwe, że on te wszystkie ekipy skoordynował, dopilnował.
    A czemu masz mnie czcić za kołowe chusty??? Że ładne, czy że zrobisz?
    Mały ogród jest planowany, tym bardziej, że okazało się, że zimą możemy wszystkie roślinki umieszczać na korytarzu przed mieszkaniem, więc nie ma problemu z przechowywaniem.

    OdpowiedzUsuń
  19. Zaglądnęłam na Pani blog w poszukiwaniu drutowych inspiracji i zakochałam się w tej piosence bez pamięci. Pozdrawiam t.

    OdpowiedzUsuń
  20. @ t. - Cieszę się z zakochania, bo mam to samo :))) I mam nadzieję, że drutowo też się coś ciekawego znalazło. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  21. dziękuję za tutoriala - wypadałoby teraz przy czymś ten wzorek wykorzystać... ja też nie wiedziałam, że to się nazywa "makaronowe" - tak mi sie jakoś ze spagetti skojarzyło :),

    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  22. Droga, jesteś jak trzeba... Dużo dobrego życzę i buzi. Ciotka Bećka

    OdpowiedzUsuń
  23. Facet z kawką - jakbym siebie ostatnio widziała hihihi.
    I strasznie lubię Mentalistę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A my właśnie dzisiaj stwierdziliśmy, że czas trochę przystopować z pracą, bo nie mamy na nic czasu, odcinka serialu nie obejrzeliśmy od dobrych trzech miesięcy.

      Usuń
  24. Co zrobiłam nie tak, że włóczka została mi tam na końcu, po tym krzyzowaniu i teraz nie mam jak zacząć prawych oczek. Zaznaczam, że robię na drutach od tygodnia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak się krzyżuje, to się od razu przerabia. Czyli skrzyżować, przerobić, skrzyżować, przerobić. A nie tylko krzyżować, bo wtedy nitka zostaje. Powodzenia.

      Usuń
  25. To one mają być już skrzyżowanie na lewym drucie abym je potem mogła przerobić jako prawe oczka?

    OdpowiedzUsuń
  26. To one mają być już skrzyżowanie na lewym drucie abym je potem mogła przerobić jako prawe oczka?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cytuję to, co napisane w tekście:

      Teraz oczka będziemy odwijać, po sześć na raz. Przekładamy zatem na prawy drut pierwsze sześć oczek, jednocześnie odwijając je po kolei:

      Te sześć odwiniętych oczek przekładamy z powrotem na lewy drut:

      Sugeruję wspomożenie się szydełkiem i poukładanie sobie na drucie oczek we właściwej kolejności właśnie przy pomocy szydełkowego haczyka. Kiedy mamy je już w porządku 4., 5., 6., 1., 2., 3., to przerabiamy je po kolei na prawo (dość ścisło, żeby nam się nie rozłaziło):

      Usuń
  27. Tak czytalam, chciałam się tylko upewnić czy dobrze zinterpretowalam. Mam j

    OdpowiedzUsuń
  28. Mam jeszcze jedno pytanie. Kupiłam druty na zylce i z jednego drutu ta żyłka spada. Czy tak ma być czy kupiłam zepsute druty.

    OdpowiedzUsuń