Przenosiny

czwartek, 28 lutego 2013

CO BYŁO DO UDOWODNIENIA

Szyta Bluzka, Która Miała Coś Udowodnić skończona i w końcu mogę ujawnić, co chciałam udowodnić.

O tym, że sporo materiałów upchanych w mojej Szafie Robótkowej pochodzi z second handów, wiedzą chyba wszyscy tu zaglądający. Nie kupuję wszystkiego, co mi się w łapy pcha, staram się wybierać tylko to, co się na mnie rzuci, nie chce puścić i gatunkowo trzyma jakiś poziom. Ale kilka tygodni temu postanowiłam zrobić eksperyment - kupić w sh materiał, którego normalnie nawet bym do ręki nie wzięła, który nie wydzierał się do mnie "bierz mnie, kup mnie, tnij i szyj!!!". Coś takiego, co po przyniesieniu do domu i wyjęciu z reklamówki wywoła u mnie jęk rozpaczy: "i po coś ty to, babo, kupiła?" i udowodnić, że da się uszyć z tego rzecz noszalną i estetyczną.
Nawet nie musiałam długo szukać. Z półki zalśniła na mnie materia kojarząca się od razu z zasłonami w mojej szkole podstawowej - "aksamit/plusz" z minionej epoki, z krótkim zmierzwionym włoskiem. Na dodatek w kolorze ciemnego mchu. Bingo!!! Tkanina idealna do obchodzenia wielkim łukiem.
Ślubny na widok tegoż chyba lekko zaniemówił, ale powstrzymał się od gwałtownych komentarzy (nie odzywał się też na etapie krojenia i początków szycia :))), a ja po szybkiej burzy jednego mózgu postanowiłam - bluzka będzie. Z rozpędu dołożyłam białą przezroczystą tkaninę na rękawy (też z sh) i białe wypustki (chyba najdroższe z tej całej imprezy rozrywkowej).

Całość wygląda tak. Zdjęcie na mnie, jakość fatalna, ale pogoda... wiecie, o co chodzi :)

Bluzka teoretycznie szyta według modelu 108 z Burdy 8/2001. Jednak zafundowałam jej sporo zmian.

Całość nieco dłuższa, bez cięcia/zapięcia na tyle.
Rękawy z jednego kawałka, 3/4, szerokie na dole, zbierane w mankiety i leciutko marszczone na górze (co widać na pierwszym zdjęciu).

I w ramach udziwnień wypustka między materią A i materią B :))
To zdjęcie chyba najlepiej oddaje kolor tego "pluszu".

Dołożyłam plisę przy dekolcie i odcięłam ją wypustką, żeby się cokolwiek działo w okolicach szyi. Sam dekolt niewielki, lekko łódkowaty.

Kompletnie przezroczysta materia rękawów zmusiła mnie do bardzo starannego wykorzystania szwu francuskiego, żeby było wysoce estetycznie.

Ale to nie koniec - rękawy też musiałam wszyć tak, że mucha nie siada, farfocel nie wystaje. Skończyło się na wszyciu, dodatkowym przeszyciu wszystkich warstw zapasu szwów razem, żeby się od środka kupy trzymało. Podwinięciu i ręcznym przyszyciu do spodu zielonej tkaniny "pluszowatej", żeby nawet śladu po zapasach nie było widać po prawej stronie. Lewa strona wszycia rękawów poniżej:

I te zmierzwione włoski sprowokowały mnie do tego, żeby nawet jednego widocznego szwu po nich nie przeszyć, więc wszytko podkładane i podszywane ręczenie... dobrze, że ja lubię :)))

Lśniąca całość na Denatce, ale w lepszym oświetleniu poniżej:

Kiedy pierwszy raz napisałam, że będę coś udowadniać, to wiele osób myślało, że Ślubnemu :))) Ale nie, sobie udowadniałam, że się da, że z najmniej perspektywicznej tkaniny można uszyć coś, co da się założyć, wyjść w tym bez wstydu i wyglądać elegancko i kobieco. Mam nadzieję, że się udało.

***
I ja tu wkrótce wrócę!!! Jutro zapewne, bo się nazbierało całe mnóstwo drobiazgów do opisania, pokazania, wyznania i wyspowiadania (największy mój grzech z ostatnich dni... kupiłam duuuuużo włóczki i troszkę materiału... już nigdzie się nie mieści, stoi w pudle, ale to wszystko przez Ślubnego!!!!!).
A w weekend szykujcie się na akcję ankietową - będzie można głosować na to, co będziemy razem-tworzyć w następnej kolejności.

Aktualizacja puzzlowa oczywiście jest - proszę bardzo.
I postawiona do kąta w ostatnich komentarzach, że kot może być, nawet śpiący, byle był - poprawiam się i oto Mały w wersji diabolicznej :)))

84 komentarze:

  1. Ach, diabolique z oczu, jak się patrzy:)
    Bluzka udowadnia, jak najbardziej, prawdę, w którą ja niezbicie wierzę, że osoba utalentowana i z fantazją, KAŻDĄ rzecz przemieni w coś wyjątkowego:) A ponieważ ja lubię wszelkie miękkie tkaniny (to nic, że się z zasłonami kojarzą), to Twoja bluzka podoba mi się szalenie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze, że czujecie się usatysfakcjonowane kociowym zdjęciem :)))
      A w ramach "przekonywania i tak przekonanej" - obie te tkaniny, chociaż sztuczne, to od spodu przemiłe i mięciutkie w dotyku, bajecznie po prostu.

      Usuń
  2. Piękna bluzeczka. Bardzo oryginalna.Kojarzy mi się z gorsem starych sukni, i te zwiewne rękawy, no bajka. Jaka szkoda, że ja nie umiem szyć.Dla mnie ma jeszcze dodatkowy walor, czyli brak zapięcia. Z powodów budowy hmm...anatomicznej wszystkie zapinane bluzki w pewnym miejscu mi się "otwierają " co jest bardzo uciążliwe. Taka uwydatnia to co powinna maskując te niedoskonałe fragmenty. Oczywiście mam na myśli siebie.Oczywiście o perfekcji wykonania to nawet nie wspominam bo u Ciebie to standard. Możesz już, w tej bluzce, witać wiosnę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ślubny i moja Mama maja takie same skojarzenia - "z epoki".
      Też preferuję bez zapięć z przodu z tego samego powodu :))) Aparat oddechowy mi źle wpływa na położenie guzików.
      Za pochwały "wykonawcze" dziękuję!

      Usuń
    2. Ooo, mi też się tak kojarzy! Nawet jakby średniowieczem pachnie (albo ja za dużo książek fantasy czytam, w których moim zdaniem damy chodzą tak ubrane :)).
      Pozdrawiam!

      Usuń
    3. No to jesteś kolejna :))) A fantasy kształtuje takie wyobrażenia, wiem, bo mam to samo :))) Swego czasu fantasy to był gatunek w którym utonęłam kompletnie, teraz trochę mniej, ale uwielbienie mi nie przechodzi.

      Usuń
  3. No Mały tym razem daje czadu :)))
    Oczywiście bluzka również :)) I faktycznie udowodniłaś, bo wygląda rewelacyjnie i lepiej tego chyba bym nie wymyśliła. No chyba że odrobinę większy dekolt dla siebie... :))) I brawa za wykonanie. Perfekcja w każdym calu :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :))) Kocio jak ze złego snu, a przecież on w naturze taki słodki i kochany!
      Z dekoltem to przez sekundę chciałam wykroić większy, ale ostatnio macham dekolty do pępka, więc zdecydowałam, że raz na jakiś czas zostanę przy umiarkowanym :)
      Bardzo dziękuję!!!

      Usuń
  4. faktycznie udowodniłaś :) wygląda naprawdę świetnie, chociaż ja sama materiał był lukiem omijała ;)

    Przy pierwszy zdjęciu całości normalnie zobaczyłam do tego długą spódnicę z tego pluszu, całość uzupełnioną jakimiś drobiazgami typu buty, torebka/sakiewka, czepeczek (czy co tam) i normalnie na dwór królowej Wiktorii. No może ciut dłuższe rękawy - ale poza tym styl zbliżony ;)

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To się cieszę, że mi się udało. Uwierz, że gdyby nie chęć Wielkiego Eksperymentu, to też bym ten łuk wybrała :))))
      Długa spódnica do tego to i mnie się widzi,ale chyba nie z tego pluszu, bo bym się czuła jak socjalistyczna wersalka :)))) Ale skojarzenia "z epoki" masz nie Ty jedna.

      Usuń
  5. Powiem tak: sama bluzka, czyli krój, szycie, wykonanie i wykończenie, jest boska, ale ten materiał.... odstrasza :) przynajmniej mnie :) ale można? MOŻNA! I masz jedyną w swoim rodzaju, unikalną bluzkę za grosze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie też ten materiał w formie płachty odstraszał, ale jako bluzka jest bardzo do zaakceptowania, na dodatek jest milutki na lewej stronie!

      Usuń
  6. Wcale się nie dziwie że kocina w wersji diabolicznej , bo jak się go pomija to tak jest!
    Zadziwienie mnie ogarnia, żeś takie cudo wyszyła! No, no , no... Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Musiał pokazać, co myśli :))))
      I tylko mnie cieszy, że to zdziwienie pozytywne... sama jestem trochę zdziwiona, jak bardzo w porządku to wyszło :)))

      Usuń
  7. Bluzka jest jak zwykle perfekcyjnie wykonana, kojarzy mi się ze strojem Marion z lasu Sherwood! *^o^*~~~
    Tylko czy będziesz ją nosiła? Bo uszycie to jedno, ale potem taki ciuch leży w szafie, sama miałam kilka takich. Jak nie byłam do nich przekonana na etapie tkaniny, tak nie przekonałam się do produktu końcowego. Życzę Ci, żeby w tym przypadku tak nie było! *^v^*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapoczątkowała drugi nurt skojarzeniowy - z Robin Hoodem. Zielony kubraczek, a spod niego wystają bufiaste rękawy białej koszuli :)))
      I tak, będę nosiła! Pamiętasz, to Ty mi zwróciłaś uwagę, że mam mało zielonych rzeczy. Okazuje się, że taka bardzo ciemna, prawie czarna zieleń mojej cerze nie szkodzi. Sama tkanina od spodu jest przemiła (obie są), więc noszenie tego to czysta przyjemność. I mam jak widać brązową, idealną kieckę do tego!

      Usuń
  8. Bluzka fantastyczna. Widze do tego burzę rudych lokow na górze i resztę jak u Ashritt, ale.... to już było w Robin Hoodzie.
    Nos ją z dumą, bo udowodniłas to, co zamierzałas udowodnić. Ale z długa, marszczona spódnica byłaby fantastyczna, naprawdę. To sie rozmarzylam, szczególnie na temat tej burzy rudych lokow. Rude włosy mam, ale i bez burzy, i bez lokow. Kolor z tubki.
    Kocio groźny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Burza rudych loków... poczekaj pod koniec lata, jak się moje bardzo ciemne blondy spotkają ze słońcem, będzie wtedy rudawo :))) Co do burzy loków, to może być problem jednak :)
      Ta długa spódnica jest - zielona marszczona, a jak nie to ta brązowa ze zdjęcia też pasuje wybitnie.

      Usuń
  9. Mały się wkurzył, ze nawet pospać nie może :) Jak to Gwiazda malutkiego fotoekranu focha pokazał :) a bluzka tak, elegancji nabrała przez te rękawy chyba :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :))) Może wygląda na wkurzonego, zaspanego, ale zdjęcia były robione w czasie makabrycznej głupawki,to była ta sekunda, kiedy padł na swoim dywaniku :)
      I masz rację - bez takich rękawów to nie byłoby to samo!

      Usuń
  10. No powiem Ci, że też ominęłabym ten materiał łukiem o bardzo duuuużym promieniu :)))0
    Ale nie mogę nie wspomnieć o perfekcyjnym wykonaniu tej Marion-bluzki. Szwy kryte - cudo, równiuteńkie oblamowanie i zero widocznych przeszyć. Twój Robin powinien Cię nosić na rękach :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ...i mam dla Ciebie jeszcze coś, co może Cię zainteresuje jako namiętną dziergaczkę przepięknych chust. Jak zobaczyłam tę sztukę to od razu pomyślałam o Tobie :)))
      http://orguoyuncakcnine2.blogspot.com/2013/02/mor-menekse.html

      Usuń
    2. To tak jak ja, w normalnej sytuacji :))) Ale potrzeby Wielkiego Eksperymentu zrobiły swoje :)
      Noszenie na rękach prze mojego prywatnego rozbójnika... szkoda kręgosłupa, bo ja drobna kobietka nie jestem. Może niech do nóżek pada zamiast... :)))
      I dziękuję za namiary na to ażurowe cudo!!!

      Usuń
  11. za Chiny Ludowe nie zabrałabym się do tego materiału...!! no ale faktycznie pokazałaś, że można nawet z tego zrobić interesującą bluzkę, chylę czoła :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję! W normalnych okolicznościach to i ja - za Chiny Ludowe i Mongolię w dodatku :)))

      Usuń
  12. a mi się coś wydaje ,ze ty byś kochana wzięła i kupiła taka szmatę szarą,,,jak ja to nazywam peerelowska...pokroiła,zszyła...a nam by tez szczęki pospadały...to chyba talent ,,czy jakoś tak sie nazywa:))))))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :))) A mogłabym ufarbować? :)))
      Bardzo dziękuję!!! Tym bardziej, że nie byłam pewna, jak się odniesiecie do tej bluzki, to jest jednak coś bardzo niekonwencjonalnego!

      Usuń
  13. Ja tak szybciutko, bo muszę iść i dziać Avecwiczki. Kurde, ładne to. Obstawiałam bluzę sportową i pacz jak się człowiek może pomylić ;) Już widzę podobne połączenie wełny z czarnym tiulem + ołówkowa spódnica, takie sexi flexi ;) Głaski dla Maleństwa- btw. jak Kocio znosi marzec?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To od końca - maila Ci wyślę, za jakieś 15 minut z odpowiedzią na korespondencję :)
      Kocio marzec znosi doskonale, bo on jest "kocio bezjajeczny", marzec mu... nie szkodzi :)))
      Wełna plus czarny tiul... bardzo sexi, szyj!
      Bluzka sportowa... to mi do głowy nie przyszło :) Mam widać bardzo ograniczoną wyobraźnię :)

      Usuń
  14. Ehh wybacz, ale dla mnie to co uszyłaś jest nie noszalne. Według mnie te 2 tkaniny, a szczególnie ta zielona, są tak "specyficzne", że ciężko z nich uszyć coś co wyglądałoby dobrze. Można by od tej ich nienoszalności uciec fajnym fasonem - moim zdaniem w tym przypadku fason pogłębił i nienoszalnośc. W przypadku wykończenia nie mogę Ci nic zarzucić - jest perfekcyjne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wybaczam, oczywiście, każdy ma prawo do własnego zdania, nawet bardzo radykalnie wyrażanego.
      Jednocześnie dziękuję za docenienie wykończenia całości!

      Usuń
    2. Pięknie wykańczasz ubrania, ja często nie mam tyle cierpliwości, nie dlatego że mi się nie chce, ale jak najszybciej chcę zobaczyć kształty i formę całości. Myślę, że warto przysiąść przy wykańczaniu, szczególnie kiedy ma się już sprawdzony wykrój i nie trzeba się przejmować dopasowywaniem do sylwetki:)

      Usuń
    3. Jeszcze raz bardzo dziękuję!
      Pęd do zobaczenia efektu końcowego to chyba każda z nas ma :))) Ja też, ale po ostatniej przymiarce, kiedy już wiem, że leży, że jest ok, potrafię się pohamować przed "wykończeniowym galopem"... zazwyczaj :)))
      I jestem szczęściarą, bo Burda w moje wymiary jako trafia i zazwyczaj potrzebne są jedynie drobne poprawki.

      Usuń
  15. Zaskoczona z zaskoczenia zacznę od szyi: masz piękną szyję i to, co się dzieje w jej okolicach podoba mi się najbardziej. Bluzka nie od razu mi się spodobała(właśnie ze względu na ten materiał), ale im dłużej na nią patrzę, tym bardziej mi się podoba(nie wiedzieć czemu):) Może dlatego, że na Tobie wygląda idealnie, a w połączeniu z tą spódnicą całość jest bardzo zgrana. Uwielbiam przezroczystości w każdej postaci - tyle o rękawach :) Brawa za odwagę, kreatywność i za zdjęcie kota - zabija spojrzeniem! Pewnie ta ilość włóczki tak go rozzłościła ;))
    Idę do puzzli i na wykład..:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Się zarumieniłam, mojej szyi tak wprost to chyba jeszcze nikt nie komplementował :)))
      To podobanie "z czasem" może wynika z efektu - "takie to brzydkie, że aż coś w tym jest" :)))) Żartuję oczywiście. W pełni rozumiem, że tak bluzka nie każdemu musi się podobać, jest zaskakująca i bardzo, ale to bardzo krawiecko nieortodoksyjna, ale ja chyba zaczynam odczuwać potrzebę udowadniania sobie, że mogę przekraczać pewne granice i robić to w sposób "do zaakceptowania".

      Usuń
    2. "I'm not weird. I'm limited edition." :))) Bluzka jest niepowtarzalna i niewątpliwie ma swój nieodparty urok :)) Najważniejsze, że jesteś zadowolona z efektu i ładnie w niej wyglądasz.
      Przesyłam czochrania i pogłaskiwania dla kotka ;)

      Usuń
    3. To jest chyba najcudowniejsze w szyciu dla siebie - ma się niepowtarzalne rzeczy, bo nawet jeśli kilka osób uszyje bluzkę z tego samego modelu w Burdzie, to i tak każda będzie inna. Moja na bank z wypustkami i lamówkami :)))))
      Kocia dorwę, jak się pojawię w okolicach sypialni, bo Mały uznał, że już się nabiegał dziś rano i poszedł spać :)

      Usuń
  16. Czyli przy pomocy obojętnie jakiego meteriału ale z odpowiednim pomysłem można wyczarować cuda, bo taka ta bluzeczka jest. Wykończona...no mucha nie siada.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że eksperyment przypadł Ci do gustu!

      Usuń
  17. Aaaaaaach, Kocio, Kocio! Widac, ze to gosc z "pazurem". Juz widze te wszystkie omdlewajace kocice uuuuuch.
    Bluzka wspaniale uszyta, perfekcyjnie, podoba mi sie. Troche "grzeczna" ale grzecznosc bywa bardzo fascynujaca.
    Material jest, jaki jest, myslalam, ze bedzie z tego spodnica, taka przydluga ze "zboczonym" rozporkiem a tu taka niespodzianka.
    Umiesz zrobic "cos z niczego"...ale wiadomych abazurow to nie szyj. Jestem pewna, ze potrafilabys, ale nie hahahahaha

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale wiesz, że nasze kocio to byłby co najwyżej erotoman-fantasta dla tych kocic, bo on "bezjajeczny" :)))
      W kwestii grzeczności to masz trochę racji - taki efekt miał być, przy tej "pluszowatości" seksowność wydawała mi się... w ogóle mi się nie wydawał do osiągnięcia :)
      O spódnicy pomyślałam przez sekundę, wąskiej, z drapowanym przodem, ale szybko porzuciłam te myśli.
      I ok, żadnych abażurów :)))

      Usuń
  18. Powiem tak... dałaś czadu z tą bluzką i to równo. :-) Oczywiście wszystko w pozytywach. Wyszłą cudowna, oryginalna, kobieca i bardzo inspirująca. Jestem zakochana w fasonie w doborze detali w Twojej wlasnej aranzacji. Genialnie sobie poradzilas!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że ten czad odbierasz pozytywnie :) Inspiruj się, nawet się nie zastanawiaj!

      Usuń
  19. nie wiem czemu ale mnie się ta bluzka skojarzyła z panią z Robin Hooda, chyba Marion jej było na imię :) Ryzykowne połączenie ale wyszło świetnie! Zjada mnie ciekawość, co też wymyśliłaś do razem tworzenia.
    Serdeczności :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak Ty to ładnie określiłaś "ryzykowne" :))) Ja mmiałam cały czas poczucie, ze balansuję na krawędzi kiczu i jeden zły ruch i będzie nie bluzka do noszenia, a coś makabrycznie beznadziejnego. Bardzo mnie cieszy, że się podoba :) To mnie tym bardziej.
      A do razem-tworzenia... to może być baaaaaardzo długa ankieta :)))

      Usuń
  20. No moja Droga! Taka bluzka to jest wyższa szkoła jazdy! Piękna i pomysłowa i te detale..... Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  21. No w sumie to możesz robić za okno :) rzeczywiście toto ciemne to jak stara zasłona spod której wystaje firanka - znaczy te rękawy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Okno, powiadasz? To ja już chyba wolę tą Marion z Robin Hooda :)))

      Usuń
    2. oczywiście to nie miało być jakoś obraźliwe - tak mi się skojarzyło jak sama napisałaś o tych zasłonach :) BO wykończenie pierwsza klasa i wogóle miodzio.

      Usuń
    3. A w żadnym wypadku nie poczułam się obrażona!!! :))) Nawet lekko ubawiona. Poza tym jakimś rodzajem Panienki z Okienka, Panienki w Okienku, Panienki-Okienki mogę być :))))

      Usuń
  22. Wow, jakie cudo. Ostatnio jestem zauroczona ciuchami z filmu Jane Austen żałuje, twoja bluzka skojarzyła mi się z tą epoką. Chyle czoła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję!!! Skojarzenia literacko/filmowe tym bardziej doceniam!

      Usuń
  23. Ja również mam takie kostiumowo-średniowieczne skojarzenia :) Oryginalnie i perfekcyjnie!
    Pogoda nie zachęca do zdjęć wcale... Też popełniłam grzech zakupowy, a przez brak światła nie mogę się pochwalić. Może jutro?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skojarzenia jak najbardziej usprawiedliwione i jak widać nie jesteś w tym osamotniona :)))
      Co do zdjęć, to przez sekundę nawet chciałam się poddać, bo górne, silne światło spowodowało, że materiał zaświecił światłem odbitym i wyglądałam jak brokatowa bombka :))) A przy świetle naturalnym... Dobrze, że coś dało się wybrać.
      I czekam na to jutrzejsze ujawnienie, cudze zakupy cieszą mnie prawie tak samo jak własne :)

      Usuń
  24. A ja napiszę tak:"Jezu jak się cieszę z tych króciutkich wskrzeszeń kiedy" na blogu coś frapującego, z czym można się zgadzać lub nie, ale trudno pozostać obojętnym jak pokazują wpisy powyżej:)Jak ja lubię ten blog za brak:zdjęć okładek kolorowych magazynów kobiecych, zdjęć hoteli z wakacji blogerki w zagranicznych kurortach, zdjęć celebrytek zniewolonych dyktatem aktualnych trendów w danym sezonie (strasznie robi mi się ich żal jak patrzę na ich zdeformowane stopy)których stylizacje inspirowały blogerkę, zdjęć mało starannie wykończonych ubrań uszytych przez blogerkę i wreszcie zbyt dużej ilości postów w tygodniu tak, że są bananlne i na siłę o czymś bo niestety ilość nie równa się jakości. Bluzka wykończona jest tak i obfotografowana tak, że może służyć za materiał instruktażowy w jakim kierunku podążać aby nie było wstydu jak człowiek decyduje się pokazać światu co uszył. Chapeau bas
    szyjąca bez bloga (tzn powinno byc usiłująca szyć:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po dzisiejszym długim i "interesującym" zawodowo dniu, czytanie takich komentarzy to jak balsam i napój energetyczny w jednym :)))
      Opinie wszelkie cenię i nawet te "bez entuzjazmu" szanuję, bo o gustach... i tak dalej, nie każdemu podoba się to samo, a kulturalna dyskusja to zdrowy obyczaj społeczny :)))
      Co do tego, co było po dwukropku :))))
      - Zdjęć okładek magazynów na świecącym papierze brak, bo blogerka dba o nienaruszanie praw autorskich.
      - Zdjęć hoteli brak, bo blogerka po zagranicznych hotelach nie wojażuje, jak zacznę, to... zdjęć z hotelu też raczej nie pokażę :)).
      - Celebrytki może i od czasu do czasu bym wrzuciła jakoweś, co bardziej inspirująco ubrane, ale... patrz pierwszy myślnik.
      - Ubrań niewykończonych, fatalnie wykończonych itp. nie pokażę, choćby mnie łaskotali do upadłego! Szybciej siebie wykończę, niż nie wykończę uszytku;
      - Duża ilość postów w tygodniu... ja bym nawet chciała, bo to by znaczyło, że mam dużo czasu na twórczość wszelaką, ale... nie miłością ani nie twórczością człowiek żyje, zarabiać trzeba, nawet jeśli nie od 7 do 15.
      - Co do relacji ilość-jakość. Od małego mnie uczyli, że nie ilość, a jakość. I nie dalej niż dzisiaj rano Mama Moja Rodzona telefonicznie mantrowała mi do prawej małżowiny usznej, że o krawcowej świadczy lewa strona uszytku. I to jedno, ale po drugie, to mnie szycie sprawia taką radochę, że ja się tym... delektuję, wielkie słowo, ale odpowiednie.
      I ogólnie to bardzo dziękuję!!! Bardzo, ale to bardzo!!! I ja też wielokrotnie mam wrażenie, że inni to szyją, a ja usiłuję :))) Bo nie ważne jaki poziom własnego szycia/dziergania, zawsze się szuka lepszych, żeby się zainspirować, nauczyć, zachwycić.
      Pozdrawiam wieczorową porą.

      Usuń
  25. Bluzka wyszła cudownie, ta lamówka mnie zachwyca tak ładnie i równiutko. Szacun:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję!!! Lamówki to ostatnio moja wielka miłość.

      Usuń
  26. No, to ja chylę czoła, bo materiał rzeczywiście jest dla odważnych:)) Ja to mam uraz do tego typu tkanin bo jak byłam dzieckiem mama ubierała mnie w takie welurki, i nie wspominam tego zbyt miło:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję i w pełni rozumiem, że traumy z dzieciństwa bywają nie do przezwyciężenia. Domyślam się, ze samo patrzenie na zdjęcia materiału było niemiłe :))) Te urazy zostają, też mam kilka :)))

      Usuń
  27. Eksperyment niezwykle udany,mnie się bluzka bardzo podoba.Lubię takie zabawy,miałam kilka takich ciuchów z "dziwnych" materiałów,między innymi piękną wieczorową sukienkę uszytą z podszewki:)))Jak zwykle powala mnie perfekcja wykonania-dla mnie nie do osiągnięcia:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję! I eksperymenty potrafią dać bardzo pozytywne rezultaty - podejrzewam, że ta podszewkowa suknia wieczorowa to było coś pięknego i wcale podszewki nie przypominało. Zachowało się jakieś zdjęcie?

      Usuń
    2. Niestety nie.Była piękna ,dół z całego koła(podszewki można było sobie nie żałować),góry już nie pamiętam ale robiła wrażenie.Miała tylko jedną wadę -była jednorazowa:)))

      Usuń
  28. Łomatko, przeraziłam się na widok pierwszego zdjęcia - firanka zszyta z zasłoną jak nic ;)) Ale z daleka na Tobie wygląda całkiem nie najgorzej, mimo że kompletnie nie mój styl i ja bym nie założyła, to na "cudzym ciele" miło popatrzeć ;)) Podziwiam, że chciało Ci się kombinować z tym zielonym paskudztwem póki było jeszcze kawałkiem materiału ;))
    Czekam na ankietę niecierpliwie, rzuciło mi się w oczy, że będzie długa - i super, będzie w czym przebierać! Mimo, że sama podrzuciłam torebkę, to już czuję, że wszystkie rzeczy będą tak kuszące, że wybranie jednej opcji będzie odbywało się w ciężkich mękach decyzyjnych ;))
    Diabolicznego kota kazałabym pomiziać, ale nie wiem, czy kłami i pazurami się to nie skończy, pomimo że zazwyczaj tak łagodnie wygląda ;))

    Pozdrawiam,
    Dorota

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, że ja nie miałam skojarzeń zasłona-firanka dopóki Lola i Ty nie napisałyście o tym :)))) Zasłona, owszem, jak najbardziej, ale to białe z firanką mi się nie kojarzyło... zmęczona jestem, mózg odmawia szybkiej i radosnej pracy twórczej :)))
      A chciało mi się kombinować, bo postanowiłam w tym roku wypchnąć samą siebie poza bezpieczną strefę i postawić sobie zadania nietypowe i czasami wręcz krzyczące: "uwaga!, możliwość porażki duża" :)))
      Ankieta pojawi się w niedzielę zapewne i jak na razie ilość propozycji jest... jakby to ująć... powalająca :))) Ale to dobrze! Będzie z czego wybierać, tylko się zastanawiam, czy tym razem nie dać wam możliwości głosowania na kilka rzeczy.

      Usuń
  29. Ja to się zaczynam bać Ciebie i Twoich pomysłów. Jeszcze trochę i nie zdziwię się, jak ze starego dywanu zwiewną kieckę wysmarujesz:)) A bluzeczka urocza i jakoś tak mi się kojarzy wczesnośredniowiecznie. A ja kocham średniowiecze ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie bój się, ja nie jestem groźna... chyba :))) Dywan chyba by mnie przerósł :)
      I średniowiecze jako skojarzenie też może być!

      Usuń
  30. Bluzka jest świetna,ale co najważniejsze wykończona bardzo starannie.A wykroje z Burdy zawsze jest lepiej odrobinkę modyfikować,wszak nie jesteśmy w formę lani ;)
    Rzeczywiście...prawdą jest...Jesteś Intensywnie Kreatywna!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję! I masz rację - wykroje z Burdy należy zazwyczaj zmodyfikować rozmiarowo, ale na dodatek poszaleć z wykończeniami, rękawami itp. też można :)

      Usuń
  31. No kochana tym razem przeszłaś sama siebie-:))))jak dla mnie wyszło super ,chociaż nie koniecznie bym założyła.Po raz kolejny chylę czoła przed starannością wykończeń ,te wszystkie ściegi francuskie i ręczne podszycia to moim zdanie największy efekt tej bluzki.A samo połączenie materiałów świadczy o tym ,że nie boisz się wyzwań ,o czym my tu wiemy ,ale ty co chwilkę nam o tym przypominasz i efektami zaskakujesz-:)
    a teraz zmykam do pracy,wczoraj stwierdzilam że jakoś za bardzo mi ta praca bruzdzi w robótkowaniu hehe .pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja sobie zdaję sprawę, że efekt końcowy nie każdy by założył, bo kolor, bo materiał, bo fason, bo trauma z dzieciństwa. Bardzo dziękuję za pochwały dla wykończeń. Dla mnie ten wykończeniowy etap, ręczne szycie itp, to najlepsza zabawa, więc nie narzekam, że dokładam sobie roboty :)
      A praca zawodowa/zarobkowa bruździ niewiarygodnie!

      Usuń
  32. nie no.. bluzka rewelacja. Jak takie rzeczy można zrobić z zasłon (ja miałam z takiego materiału poszewki na poduchy na kanapę, to chyba on uniwersalny)to ja chyba zacznę szukać maszyny i zacznę chodzić po sh. Jeżeli chodzi o włóczkę to jak masz za dużo to ja przyjmę :D Czekam za ankietą. Jestem ciekawa co się na niej znajdzie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obiecuję, że jeśli włóczka mi się posypie z antresoli na niższy poziom mieszkania, to poproszę o adres i podeślę nadmiar, ale... antresolę mam wielką :)))
      Ankieta w weekend.
      A szyć może zacznij :)))

      Usuń
  33. Udało się i to jeszcze jak. Bluzeczka naprawdę klasa. Bardzo, ale to bardzo mi się podoba.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję i cieszy mnie niewiarygodnie, że się podoba!

      Usuń
  34. Jak widać z mchowo-zasłonowej materii można stworzyć stylowy ciuch. Może się podobać lub nie, wiadomo, że to rzecz gustu. Podziwiam pomysł i podjęcie wyzwania, by zrobić coś z niczego. To staranne wykończenie, dbałość o szczegóły no po prostu szacun i podziw. Bo ja z tych, co to wielki zapał a potem na etapie wykończenia projektu to mi chęci odchodzą;) Tym bardziej zachwyca mnie takie dopracowanie Twojego projektu.
    I fajnie przy porannej kawce (bo tylko wtedy mam czas) wpaść na blog, na którym jest ciekawie i z sensem i intensywnie i kreatywnie:)No i jest cudny i słodki kociak:))Pozdrawiam. Agnieszka:))



    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się, gusta mamy różne i na szczęście nie wszystkim podoba się to samo, nie stajemy się nudne :)
      Bardzo dziękuję za wszelkie pochwały! Tak jak pisałam gdzieś powyżej, dbałość o szczegóły i przekonanie, że lewa strona świadczy o szyjącej wyniosłam z domu i staram się, jak mogę.
      I spokojna poranna kawa to jest to, czego mi w tym tygodniu brakuje, ale zaraz będzie niedziela i już sobie obiecałam długi poranek, spokojne śniadanie i kawę nie w biegu :))

      Usuń
  35. To ja się wyłamię z ogólnego nie ja tam lubię plussssze i inne aksamity i nawet ostatnio uszyłam kieckę z aksamitu i na pewno ją u siebie pokażę jak podwinę dół na razie czasu brak, z pracy wychodzę nie powiem o której bo to nieprzyzwoite po prostu. A aksamit jeszcze "gorszy" niż u Ciebie bo nie dość że brązowy to jeszcze w maziaje zielono jakieśtam. I też kiedyś coś podobnego popełniłam w sensie połączenia aksamitu z cienką żorżetą albo innym szyfonem tylko była to długa suknia z nieprzyzwoitym rozcięciem, z raglanowymi rękawami z onej żorżety uszyta na wesele kuzynki.
    Możesz być z Siebie DUMNA nie tylko za pomysł ale i za wykończenie.
    Kot ma wzrok jak mój dobek, kiedy widzi kota.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ja czekam niecierpliwie na kieckę!
      I po takim komentarzach mój poziom zadowolenia z usztyku rośnie :)))

      Usuń
  36. Strasznie podoba mi się Twoje dzieło. Pierwsze skojarzenie było jak u innych osób: Marion! Strasznie lubię stroje z tamtej epoki i bardzo bym chciała, aby kiedyś wróciły. Może Ty dałaś początek?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję! Nie mam chyba takiej siły sprawczej, żeby zapoczątkować modę na stroje z epoki, ale... przynajmniej zasiałam ziarenko :)))

      Usuń
  37. Wykończenie pierwsza klasa!!!!:)

    OdpowiedzUsuń