***
Po pierwsze i najważniejsze - bardzo dziękujemy za wszystkie życzenia, jakimi nas zasypaliście. Dziękujemy za te zostawione w komentarzach. Za te dłuuuuuugie i gorące życzenia przysyłane mailem. I szczególnie za kartki, jakie przyszły pocztą!!! Dzięki Wam to były jeszcze bardziej radosne Święta.
***
Dzisiaj nastąpi małe ujawnienie prezentu niespodzianki.
Kto pamięta jeszcze, że pod koniec października powstawał Piórnik W Jodełkę Ciosany? Powstawał jako część prezentu-niespodzianki dla BabyRudej. Drugą częścią był... była... Gejsza:
Gejsza tym razem solo, a nie w grupie, ponieważ haftowałam jedną z postaci z mojej Japońskiej Torby.
Kolory znacznie bardziej stonowane niż w poprzedniej wersji, ale wynikało to z wyboru materiału do haftu. Zaszalałam zupełnie, wybierając bardzo nietypowe tło - len o dość równym układzie nitek wątku i osnowy w oliwkowej tonacji. Haftowało się na nim bajecznie i tak w listopadzie, po kryjomu szalałam w japońskich klimatach.
Jak zwykle zrobiłam zdjęcia dokumentujące dwie fazy haftu krzyżykowego - kiedy jest sam haft i kiedy uzupełnimy go tak zwanymi "backstitchami", czyli zrobimy obrysy nitką, najlepiej w kontrastowym kolorze. Robota jak dla Kopciuszka, ale efekt wart każdego dziabnięcia igłą.
Poniżej fragment haftu w wersji "mdłej":
I spójrzcie jeszcze raz na pierwsze zdjęcie, jak ten sam fragment haftu wygląda po dodaniu obrysów i kontrastowych nitek na samym hafcie - od razu nabiera ostrości.
Gejsza w całości tuż po postawieniu ostatniego krzyżyka, ale bez obrysów wyglądała tak:
A do czego ta Gejsza Niedzisiejsza?
Skoro był piórnik, czyli BabaRuda ma czym pisać, to koniecznie powinna mieć jeszcze w czym pisać - Gejsza wylądowała na okładce zeszytu i tuż przed Wigilią trafiła do rąk obdarowanej:
I mam przeczucie, że to nie ostatni raz, kiedy mnie te gejsze dopadły. Pałam do nich szczególną sympatią i okazują się doskonałą ozdobą przedmiotów użytkowych.
Ojej piękny haft, musiałaś mu poświęcić dużo czasu. Obdarowana z pewnością się ucieszyła.Bardzo lubię krzyżyki ale do tych obrysów to już cierpliwości mi brak, więc moje dzieła są takie trochę niedopracowane.
OdpowiedzUsuńWnioskuję z wpisu, że już jesteście u siebie, szkoda, że tak krótko mogliście gościć w rodzinnych domach. Lecz stęskniony Mały z pewnością ucieszył się z powrotu Państwa,bo będzie miał z kim się bawić.
Pozdrawiam jeszcze świątecznie ze słonecznego Podkarpacia.
Ps. Przez pogodę to te święta bardziej Wielkanoc przypominają, mam tylko nadzieje, że potem śnieg do kwietnia nie będzie leżał.
Z tym śniegiem, to mam dokładnie taką samą nadzieję! Bo zima do kwietnia mi się nie uśmiecha :)
UsuńHaft zajął troszkę, ale znacznie krócej niż się spodziewałam. A poza tym frajda była wielka! Backstitche zajęły m tylko dwa wieczory, chociaż planowałam je na tydzień :)
To jasne i wyraźnie tkane tło zrobiło swoje.
I rozumiem, że Ciebie ten wiatr na południu nie męczy?!
Wiesz męczą mnie takie wysokie temperatury o tej porze.- 5 stopni i słońce to jest to co tygrysy lubią najbardziej, a nie12 na plusie.Natomiast w moim rejonie tj. ok 80 km od Bieszczadów właściwie wiatru nie ma w ogóle. Cicho i spokojnie. Właśnie wróciłam od rodziny. Szłam pieszo ok 3 km , w tym połowa po odkrytym terenie i Twój szal na głowie w zupełności mi wystarczył. Więc wiatr to chyba tylko na Podhalu szalał.
UsuńDobrze, że u Ciebie nie wieje i niczego nie usiłuje łamać i zrywać. Ja nie ukrywam, że takie temperatury mnie cieszą, bo nie stresuję się "komunikacyjnie" - lodu nie ma na drodze, śniegiem nie zawiewa. Ja tak mogę "zimować" :)))
UsuńMiło, że szal jest użytkowany i bardzo się cieszę, że się sprawdza!
Sprawdza się znakomicie, do płaszcza pasuje jak ulał i jeszcze spojrzenia przyciąga. Jaki jest ich charakter pisać chyba nie muszę.
UsuńJaka piękna gejsza.. Ja na zimę zarzuciłam tymczasowo haft bo po prostu za ciemno jest jak na moją wadę wzroku, niestety.. Na wiosnę wrócę dopiero do krzyżyków :)
OdpowiedzUsuńTo jasne i bardzo wyraźne tło zrobiło swoje - swobodnie haftowałam wieczorami przy sztucznym świetle. Tylko na czarnym tle muszę haftować przy naturalnym oświetleniu (czyli nasza karta ostatnio).
UsuńGenialna!!!!!!! absolutnie fantastyczna, i książka - notesik, i sama Gejsza.. Mam nadzieję, że sięgniesz kiedyś po mix czerwieni soczystych z oranżem i złocieniami...to by była dopiero piękność rodem z Japonii... gratuluje i zapału i pomysłu! Strasznie tu u Ciebie kreatywnie, nie wiem na co patrzeć :)
OdpowiedzUsuńDziękuję! Tym razem kolorystyka była podyktowana kolorem tła - wyszła jesienna gejsza :) Ale marzy mi się właśnie ten haft w takich "rzeczywistych" kolorach japońskich kimon - może pojedynczo na zeszyt, może w komplecie na torbę...
UsuńGejsza pięknie wyhaftowana, od razu widać, że od serca :-)
OdpowiedzUsuńJak Ty to robisz, że nadążasz ze wszystkim w takim szalonym tempie? ;-) Młodość!
:)))) Jesień była okresem bardzo prezentowym i "na zamówienie lub za podszeptem Ślubnego" :)))) Ale te wszystkie prezentowe rzeczy to praktycznie "robiły się same" - kiedy się robi dla kogoś, to radości z tego tyle, że szkoda, że się kończy.
UsuńObdarowana wpadła w zachwyt i wyjść z niego nie może! Haft przepiękny, bardzo precyzyjny, kolory dobrane fantastycznie, a dlubania piórnika takimi cieniutkimi drutami sama bym się nie podjęła, nie wspominając o hafcie, to już nie na moje starzejace się oczy wzmacniane szklami. Bardzo, baaardzo dziękuje :-)
OdpowiedzUsuń:)))) Niech Ci dobrze ten komplet służy!!! Mam cichą nadzieję, że zeszyt będzie miał jakieś "kreatywne" zastosowanie.
UsuńPiórnik był nie za dużym projektem, więc jodełka zrobiła się relatywnie szybko. Teraz jodełką robię otulacz... pd początku listopada... nawet połowy szyi bym nim na razie nie otuliła :))))))
I bardzo się cieszę, że się podoba!
Gejsza jest zachwycająca! Uwielbiam japońskie klimaty. O wykonaniu nie wspomnę, bo słowa podziwu dawno już wyczerpałam na tym właśnie blogu...
OdpowiedzUsuńOj tam, oj tam... zarumieniłam się. Dziękuję bardzo.
UsuńJapońskie klimaty, nawet te komercyjne, są bardzo ozdobne i dobrze się sprawdzają jako motywy na wielu rzeczach.
Piękna gejsza, uwielbiam japońskie i chińskie klimaty.
OdpowiedzUsuńTeż je bardzo lubię i cieszę się, gdy udaje mi się je gdzieś użyć
UsuńCoś pięknego! Nie mogę się napatrzeć! I tylko wzdycham z zachwytu. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję! Starałam się :))))
UsuńPrzepiękna! Aż mi się chce złapać za igłę i kanwę, ech... A czeka niedokończona od lat gałąź śliwy. ^^*~~
OdpowiedzUsuńTo łap igłę, kończ i kombinuj, jak to wykorzystać.
UsuńO rety, świetna okładka. Dawno temu, ozdabiało się zeszyty przeróżnymi okładkami, dziś, wszystko to poszło w kąt. Także miło pooglądać takie dzieła, bo to naprawdę świetna sztuka użytkowa.
OdpowiedzUsuńA jak Ci idzie nauka Francuskiego?
Poszło w kąt - masz rację - bo same okładki zrobiły się bardzo ozdobne. Trzeba polować na zeszyty z neutralnymi okładkami :))
UsuńA francuski i ja zaczynamy się coraz bardziej lubić. Akcenty graficzne przestały na mnie warczeć, w wymową nie mam problemu, słówka i odmiana czasowników wchodzą do głowy bez walki.
Właśnie mam kolejną pracę domową do przygotowania, ale Święta mnie trochę wybiły z tempa :)
Różnie z tymi okładkami bywa. Fakt są kolorowe i nie takie szaro-bure jak kiedyś. Z drugiej strony, gdyby dziś mieć taką szkolną szaro-burą okładkę - to byłoby to równie pożądane jak kolorowe okładki. A swoją własnej roboty okładkę nie szkoda zrobić i na kolorowej - gorzej, jak ten zeszyt będzie do wyrzucenia, a okładka już nie do odzyskania;))
UsuńO to fajnie. Kursy ESKK lubię. Tzn kurs szwedzkiego który zakupiłam ponad 10 lat temu bardzo przypadł mi do gustu i jest naprawdę rewelacyjnie napisany i poprowadzony. Tylko dla mnie zawsze najgorzej było z systematycznością.
gejsza jest cudowna bardzo mi się podoba a Mały się nie przejadł?:) ale że się nie pochwaliłaś tyle czasu taką pracą :)pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMały do przejadania się nie ma tendencji. A nie chwaliłam się, bo to miała być kompletna niespodzianka. Poza tym robiłam kilka innych rzeczy jednocześnie, więc na blogu pustką nie wiało, a haftowałam w ukryciu :))
UsuńW sumie to podsunęłaś mi pomysł jakby wyhaftować obraz jak gejsza stoi w zielonym sadzie z kwitnącymi wiśniami to by było coś:))) tylko ciekawe czy znalazłabym taki obrazek ze wzorem gdzieś:))) zapomniałam napisać, że torba z gejszami też jest świetna ja lubię takie pakowne nawet muszę poszukać jakąś nową w sh:)))) pozdrawiam
UsuńWspaniala, zawsze podziwialam hafty krzyzykowe, nigdy nie haftowalam, nie kochamy sie z igla, to raz a dwa, ze nie na moje oczy ale zachwycam westchnieniowo, maslanoocznie hahahah.
OdpowiedzUsuń:))) Też mam "słabe oczy", ale jakoś nie ma to wpływu na moja miłość do haftowania wszelakiego. Jednak zazwyczaj jesienią i zimą wyszywam znacznie mniej, ta jesień była wyjątkowa - powstało tyle haftowanych rzeczy :)))
UsuńGejsza piękna, bez dwóch zdań :-) I piórnik niczego sobie. Obie części prezentu to doskonały motywator dla czytelników tego bloga, aby zwiększyć intensywność własną i nie odpuszczać sobie w kwestii staranności wykonania ;-) Masz dobry wpływ na ludzi :-)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że to dobry wpływ :))) Ale ja nie potrafię inaczej - albo porządnie, albo wcale. W tej sferze kompromisy bardzo mnie bolą i staram się "nie chadzać na nie" zbyt często.
UsuńA gejsza ma swój urok, nawet solo.
Wow :) To się Beata ucieszy!!! Wspaniały prezent!!!
OdpowiedzUsuńI ja, mimo że wiem, że to już ciut późno, mam nadzieję, że zdążę jeszcze życzyć Wam świątecznie wszystkiego NAJ :)
Z maila wynikało, że radość była spora : )))))
UsuńI dziękuję za życzenia, świętujemy do Nowego Roku, więc o spóźnieniu nie ma mowy!
Zakochałam się <3 U mnie fascynacja Gejszami i Japonią zaczęła się od Czarodziejki z Księżyca, no i widokiem alabastrowych Japonek w kimonach - choć nie wszystkie Japonki w kimonach to Gejsze oczywiście. W każdym razie, Japonia i jej uroki to temat bardzo wdzięczny, ja mam w planach wykorzystanie pisma japońskiego w uszytkach, ale wszystko w swoim czasie ;)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia!
Jestem bardzo ciekawa tej japońskiej kaligrafii w uszytkach - to może być bardzo oryginalne.
UsuńCo za prezent!Gejsza jest cudna po prostu:))
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję, ten wzór haftu jest bardzo urokliwy.
UsuńPiękny haft. Zeszyt wygląda wyjątkowo. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńDziękuję, tą gejszę pojedynczo od razu widziałam na okładce A4.
Usuńhafcik jest przepiękny, chyba bym takiego zeszytu nie używała, żeby nie uszkodzić gejszy:):)
OdpowiedzUsuń:)))) To właśnie trzeba używać i to intensywnie :))))) Wbrew pozorom uszkodzić coś takiego trudno, a brudzić można, bo da się wyprać.
UsuńTrafiłam taki fajny wzorek i od razu pomyślałam o Tobie ;-)
OdpowiedzUsuńhttp://www.simplycrochetmag.co.uk/free-patterns/free-afghan-pattern-from-winkie-flash/
;-)
Ewa, kochana jesteś! Na bank nie tylko ja tam zajrzałam i nie tylko ja sobie zapisałam linka "do wykorzystania". Dziękuję!
UsuńŚwietny pomysł i piękne wykonanie:)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję!
UsuńGejsza wyszła świetnie :) i rzeczywiście "obrys" to była ta "kropka nad i" i haft na tym zyskał
OdpowiedzUsuńBackstitch to złooo, ale konieczne :))) Bez nich haft nie wygląda tak "ostro".
Usuńhaft powalający..... tylko pojawia mi się pytanie: skąd taki piękny wzór? jest gdzieś jakaś kopalnia gejsz?
OdpowiedzUsuńhaftowałam już różne rzeczy ale gejszy jeszcze nie :)
Zajrzyj na Osinkę - link do "gejsz" różnych poniżej. Sporo z nich ma linki do wzorów lub możliwość drukowania bezpośrednio ze strony. Ja swoje też tam chyba znalazłam, chyba : ))))
Usuńhttp://club.osinka.ru/search.php?topic=16804&f=t&tid=33720&q=%E3%E5%E9%F8%E0
dziękuje.... krocie tego :)
OdpowiedzUsuńno to nocka z głowy.....
:))) Nawet nie będę przepraszać, mogłam Cię wysłać na jeszcze "gorszą"stronę. Ale to chyba jak będziesz miała ze dwa tygodnie wolnego, to daj znać :)
OdpowiedzUsuńŚliczna ta geisza!
OdpowiedzUsuńSuper okładka. Gejsza fachowa jak zawsze i wszystko. I haft to w ogóle genialny pomysł na ozdobienie... jak znajdę wzór winno-piwny to się tez biorę do pracy :)
OdpowiedzUsuńdziś ograniczę ilość słów - JAKA ONA PIĘKNA
OdpowiedzUsuńNiesamowite, jestem pełna podziwu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)