Przenosiny

sobota, 29 października 2011

WITAMY NA ROGU RENIFERA

Do tej pory nie pisałam o tym za dużo, bo wszystko się działo maksymalnie wirtualnie. Prawie od roku Ślubny użerał się z bankami (cud, że żadne z nas nie zwariowało, chociaż było blisko) i hasaliśmy po sklepach internetowych, wybierając materiały wykończeniowe, ale... dwa dni temu odebraliśmy klucze i z rzeczywistości wirtualnej przeszliśmy do gigantycznego realu :)
I tak, bez robienia sobie żartów, nasz nowy adres to ul. Rogu Renifera :))) Na dowód tabliczka bez fotomontażu.
Blok jest mały, siedem mieszkań (przy okazji na zdjęciu widać mój własny ulubiony samochodzik, zwany pieszczotliwie Batmobilem).
Nasze mieszkanie jest dwupoziomowe i zajmuje całe (!) trzecie i czwarte piętro. Na tym pierwszym poziomie jest dodatkowo gigantyczny taras. A drugi poziom to antresola ze skośnym dachem. 
Taras ma 70 metrów kwadratowych i mam zamiar nadużywać go przez trzy pory roku. Robić na drutach na nim będę, czytać, a nawet ćwiczyć jogę, a co! (Na zdjęciu widać część zasadniczą, ale taras jest z dwóch stron, ma kształt litery L. Ta druga, na zdjęciu niewidoczna strona, jest nieco węższa.)
I jeszcze widok na wewnętrzne podwórze, z placem zabaw (co mnie mniej interesuje) i z fontanną (co mnie niewiarygodnie bawi). To jest widok z tej węższej strony tarasu.

I teraz uwaga! Będę chwalić Ślubnego. Zaprojektował nasze obecne mieszkanie (dzięki czemu nie mieliśmy żadnych kłopotów z jego sprzedaniem - sprzedało się w ciągu dwóch tygodni od momentu wystawienia oferty), więc nawet nie przyszło mi do głowy, że mógłby nie projektować nowego. Poniżej wizualizacja całości.

Na wizualizacji widać, jak będzie wyglądać mój Kącik Szalonej Rękodzielniczki na antresoli (zaczyna się 1:27).
Mam nadzieję, cichą, cichutką, że Boże Narodzenie będziemy już świętować na Rogu Renifera. Będzie adekwatnie :)

A żeby nie było tak "bezrobótkowo"... na Rogu Renifera trzeba się zimą właściwie ubierać. Robiąc porządki z zimowymi szalami, czapkami i rękawiczkami, znalazłam cudownie miękki, wściekle czerwony szalik, którego nie założyłam ni razu, bo jest idiotycznej długości. (Kolor na zdjęciu ma się nijak do rzeczywistości. Aparat odmawia robienia tak krwawych fotek.)
Szalik sprułam, przerabia się na otulacz, a dodatkowo dorobię do niego rękawiczki. (Poniżej kolor bliższy rzeczywistości, ale i tak niewystarczająco tętniczy.)

A teraz zmykam na kawę. Miłego weekendu.

28 komentarzy:

  1. Czy Ci zazdroszczę?? Nie. Dwóch pięter miałabym zazdrościć? Eee, skąd :) Super. Na takim metrażu można poranny jogging uprawiać :) Gratuluję nowego adresu :) Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mieszkanie naprawdę super i świetnie zaprojektowane!Życzę jak najszybszej przeprowadzki! Adres odjechany na maxa:))) Kącika zazdroszczę przeokrutnie za to sprzątania tych metrów wcale:-) Gratulacje i serdecznosci.

    OdpowiedzUsuń
  3. Szczena mi opadła...najchętniej użyłabym 7 literowego słowa na literę z ale nie będę używać takich wyrazów na forum. NIESAMOWITE. Przestrzeń, kolory...i ten taras...ahh i ohh. Co do powyższej zazdrości, no cóż oboje musieliście na to ciężko pracować. Chyba zacznę nadgodziny hehe. Gratuluję a ja osobiście poczekam aż mi może wymyślą ulicę np. Róg Jednorożca:) albo Nos Renifera...fajnie tak mieszkać przy fajnej nazwie. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale gigantyczne mieszkanie! Rewelacja! W ogóle to bardzo ładny blok i Batmobil też uroczy ;) Nazwa ulicy wymiata, ciekawe co to się będzie działo w Boże Narodzenie :D Mikołaj może wyląduje ;) Gratuluję nowego gniazdka a właściwie ogromnego gniazda :D

    OdpowiedzUsuń
  5. A wiesz czego ja Ci najbardziej zazdroszczę? Tego, że Twoje mieszkanie sprzedało się w ciągu dwóch tygodni od momentu wystawienia oferty!!
    Ja jeszcze mojego nie wystawiłam na sprzedaż, bo nie mam póki co, pozwolenia na budowę domu, ale chciałabym, żeby moje mieszkanie sprzedało się w powiedzmy w ciągu 2 miesięcy. Mieszkanie masz fajne, ale ciężko mi się zdobyć na entuzjazm, bo najbardziej zazdroszczę tym, którzy zbudowali dom swoich marzeń.

    OdpowiedzUsuń
  6. Adres jak z bajki, mieszkanie bajeczne i bardzo designerskie :)
    Niech Wam się dobrze mieszka!
    Serdeczności, fanaberia

    OdpowiedzUsuń
  7. @ Wszystkie razem i każda z osobna :) - po pierwsze dziękuję za życzenia dobrego mieszkania i wszystkie komplementy (Ślubny te pod swoim adresem czytał na bieżąco ;). Ale przyznam, że długo się zastanawiałam, czy w ogóle pisać o nowym mieszkaniu. Nie chciałam wywołać burzy typowo polskiej zazdrości. Ale okazuje się, że jest dokoła więcej takich osób jak ja sama - cieszących się także cudzym szczęściem. I za to dziękuję najbardziej. Z drugiej strony Ślubny, który przekonywał mnie, żeby jednak napisać o Rogu Renifera (czemu ja się uśmiecham, nawet jak to piszę?), ma rację - to jest ważny moment w życiu i czemu go pomijać, nawet na blogu o robótkach.

    OdpowiedzUsuń
  8. jejku, jak super!!własne mieszkanie, ślub, życzę Wam dużo szczęścia na przysłowiowej "nowej drodze" :)

    Jeśli interesują Cię modowe blogi zapraszam do siebie oraz zachęcam do obserwowania.;-)

    OdpowiedzUsuń
  9. @ Malinowa Panna - wow! To się nazywa nadinterpetacja! Mieszkanie owszem nowe, ale nie pierwsze własne. Ślubny też nie nowy, bo jesteśmy małżeństwem od 14 lat, a razem jesteśmy jeszcze dłużej. Ale z jednym się zgadzam - jest super ;)i chętnie wpadnę do kogoś, kto ma cokolwiek wspólnego z Malinowością :))) Pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
  10. gratuluję! i wcale nie zazdroszczę, bo mam podobny temat "na tapecie", tylko jeszcze cały czas "w trakcie", więc na razie cicho sza ;)
    Wizualizację sobie obejrzę, jak mi sieć ruszy z kopyta, na razie się wściekam, że nic nie widzę, grrr :/
    I chyba wiem, gdzie taką zajefajną nazwę ustrzeliliście :)
    Jakie życzenia się składa na nową chatę? dobrego mieszkania? brzmi śmiesznie, ale tego właśnie Wam życzę :)

    OdpowiedzUsuń
  11. @ Agata - trzymam kciuki, żeby "w trakcie" szybko się skończyło, bo to chyba najgorszy etap. I nie jest żadną tajemnicą, że mieszkanie jest w Murowanej Goślinie pod Poznaniem. I dziękujemy za życzenia - "dobre mieszkanie" jest w sam raz.

    OdpowiedzUsuń
  12. Kochana yoge? ty tam możesz jogging uprawiać i na rolkach jeździć! Zazdrośnica się u mie odezwała :P Nie wspomnę już o bajecznej nazwie ulicy :)) Propo wizualizacji nie chce sie otworzy :( Buziaczki

    OdpowiedzUsuń
  13. @ Ania - jogging może być, ale rolki to już nie, bo bym szumiała sąsiadom pod tarasem :))) A wizualizacja nie powinna stwarzać problemów, może akurat kilka osób próbowało i to spowodowało problem. Ale jakby co, to nie przejmuj się wraz z postępami prac będę pokazywać, co się na Rogu Renifera dzieje, więc z czasem i tak zobaczysz, co Ślubny nawymyślał :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Strasznie Ci zazdroszczę tego widoku z okien, naprawdę będziecie mieli takie wysokie okna od samej podłogi? Super! *^v^*
    No, i tarasu, tyle przestrzeni, tyle możliwości...
    Gratuluję i czekam na kolejne zdjęcia z realizacji pomysłu na wykończenie wnętrza, jest niesamowicie "czyste", podobny efekt próbowaliśmy osiągnąć w naszym nowym mieszkaniu po poprzednim zagraconym. ^^

    OdpowiedzUsuń
  15. @ Brahdelt - Widok z tarasu mamy "zielony" i na pewno tak zostanie, bo tam jest staw, który ma być rewitalizowany, więc żadne bloki nam nie grożą. Z okien kuchennej części mieszkania i wąskiej części tarasu jest na wewnętrzne podwórze, ale spółdzielnia staje na głowie, żeby zasłużyć na nazwę "Zielone Wzgórza" ;) I tak wszystkie okna i szerokie, i wąskie są prawie do podłogi. Zdjęcia gotowych wnętrz na pewno się pojawią, tym bardziej, że Ślubny za punkt honoru stawia sobie wierne trzymanie się własnego projektu. A co do Waszego mieszkania, to mam wrażenie (z tego, co czasem pojawia się w tle Twoich zdjęć), że macie w tej chwili mieszkanie bardzo podobne do naszego obecnego (efekt czystego wnętrza, ale w bardziej ciepłej tonacji). I chyba nawet panele mamy takie same albo bardzo podobne :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Panele wybierał milion lat temu Teść, kiedy jeszcze nawet nie planowali kupna domu 300 km od Warszawy. Ale jakoś nie mogli się zebrać do remontu, i w końcu zostały do położenia dla nas.
    Dużym minusem naszego mieszkania (poza nie tak piękną okolicą) jest fakt, że to stare bloki z lat 60-tych i okna są małe, więc w środku bywa ciemno (ile ja się muszę czasami nagimnastykować, żeby zrobić ładne zdjęcia na bloga... ^^).
    Uwielbiam oglądać postępy z prac remontowo-urządzeniowych, więc będę wyczekiwać na kolejne wpisy. *^0^*

    OdpowiedzUsuń
  17. Jaaakie to piękne, oczywiście mnie najbardziej interesowało miejsce szalonej rękodzielniczki :D

    Gratulacje dla męża i podziękowania za możliwość pozwiedzania Waszego gniazdka :)

    Jeżeli to nie problem, to czy mogłabym prosić o nazwę programu, w którym małżonek robił wizualizację? Moja połówka byłaby zainteresowana żywo, ponieważ sam jest na etapie tworzenia domu wirtualnie, bo w rzeczywistości bawi się w Boba Budowniczego, jeździ ładowarką i szykuje teren pod dom :)

    OdpowiedzUsuń
  18. @ Wioletta - 3D Studio Max 2011. Tylko uprzedzę, że program jest bardzo rozbudowany i skomplikowany ale za to daje możliwość wrzucenia realnych tekstur i właściwości materiałów (ceramika, drewno, szkło).
    Trzeba w nim też niestety wszystko tworzyć ręcznie gdyż nie ma żadnych bibliotek ułatwiających projektowanie.
    To pisałem ja, Ślubny.

    OdpowiedzUsuń
  19. @ Wioletta - No to masz odpowiedź od samego szanownego Ślubnego :) A ja uważam, że projektować wnętrza właśnie trzeba jak najwcześniej, bo wtedy budujesz już pod konkretne pomysły. U nas pierwsze ogólne projekty powstawały, jak blok nawet dachu nie miał. Ale dzięki temu jeszcze na etapie stawiania ścianek działowych i kładzenia instalacji wszystko było robione według naszych potrzeb.

    OdpowiedzUsuń
  20. Dziękuję Anonimowy Małżonku za tak szybką odpowiedź, zaraz ją przekażę zainteresowanemu :D
    Kurczę, jak to jest od podstaw, to... moje najszczersze uznania, czapka z głowy.

    Intensywnie Kreatywna... ogólny plan domu już kupiliśmy, ale jeszcze nanosimy własne poprawki.
    W tym roku jedynie ogrodzenie udało nam się zrobić i przyszykowujemy teren ogólny oraz pod fundamenty, bo mamy nietypową działkę... wraz z nieczynną hałdą pokopalnianą, która tworzy w tej chwili piękne zielone wzgórze zasłaniające nas od ulicy... Każdy na początku stukał się w głowę, że tak wybraliśmy, ale w miarę wykonywanych prac... zaczyna się słyszeć odgłosy zachwytu... Hałda zajmuje obszar blisko 1ha i sprawia niesamowite wrażenie, a przy tym zapewnia nam święty spokój na podwórku od reszty świata :D
    Ja kocham to miejsce i nigdy nie pozwoliłabym usunąć jej (tak mi doradzali), bo mam wzgórze na własność i po wejściu na szczyt piękne widoki na całą okolicę.

    Będzie miał w takim razie co robić przez zimę, bo wiosną zaczynamy budowę :D

    Zapomniała powiedzieć wcześniej, że nazwę ulicy macie wymarzoną :D

    OdpowiedzUsuń
  21. WOOOW! Chwilę mnie nie było a tutaj takie zmiany!

    No cóż mogę napisać: pięknie!!! Filmik oglądałam z 5 razy ;) a przy zdjęciu tarasu aż się rozmarzyłam co możecie tam wyczarować :) Na dodatek - słodzenia - powiem, że pierwszy raz w życiu przez chwilę przeszła mi myśl, żeby może jednak w przyszłości (dalekiej, dalekiej) mieć takie piękne mieszkanie z ogromnym tarasem a nie dom :) (choć o dom z ogrodem to marzenie życia dla mnie).

    Piękne to wszystko Kochana, niech ci służy i dobrze się mieszka! :)

    A ulica ma zabójczą nazwę :) i na dodatek (ja tego nie rozumiem) mój Małżonek zerkając przez ramię zachwyca się Batmobilem :> zamiast tarasem, no! :)

    OdpowiedzUsuń
  22. @ Wioletta - Moim zdaniem masz sto procent racji, że nie chcesz się pozbyć hałdy. Dom na płaskiej działce to może mieć każdy, ale dom z własną hałdą... Ja uwielbiam domy zbudowane nietypowo (w kształcie lub miejscu). I domagam się jakiejś dokumentacji zdjęciowej, żebym sobie mogła te nierówności terenu jakoś wyobrazić.

    @ Pracownia Weekendowa - jak kupowaliśmy nasze pierwsze mieszkanie (to, z którego zaraz się wyprowadzamy :), to było wiadomo, że ono nie jest docelowe i też nam się marzył dom, koniecznie z ogrodem i werandą idealną do spożywania weekendowych śniadań łączonych z obiadem. Ale doszliśmy do wniosku, że dom to jednak ogromne obciążenie obowiązkami (a to dach, a to komin, a to ogrodzenie - mieszkałam we własnym domu jako dziecko, wiem, czym to pachnie). Dlatego zrezygnowaliśmy na rzecz gigantycznego mieszkania z tarasem, który też doskonale będzie się sprawdzał jako jadalnia, tym bardziej, że kuchnia ma okna wychodzące na taras, więc jak dobrze wyceluję, to rzucając talerzem z kuchni powinnam trafić na stół na tarasie :) A Małżonka powinnaś zrozumieć - jest usprawiedliwiony, że wzdycha do sportowych czterech kółek (ja mam genetyczne zakręcenie na punkcie samochodów, więc z mojej strony jest mu wybaczone, że taras go nie zachwyca, a Batmobil tak :)

    OdpowiedzUsuń
  23. strasznie chłodne to mieszkanie..........ale o gustach się nie dyskutuje

    OdpowiedzUsuń
  24. @ Anonimowy - owszem, takie było założenie przy projektowaniu dołu - czerń, biel i proste formy. Wyjątkiem jest żółty pokój na dole i cała góra - bo tutaj już są ciepłe kolory, żółty, czerwień, brązy.

    OdpowiedzUsuń
  25. Mieszkanie - łaał.
    Ale ja się pytam: jak się robi tak smacznie wyglądającą kawę? :)

    OdpowiedzUsuń
  26. @ Zwykły Człowiek - "łaał" przekazałam Ślubnemu ;))) A kawa jest z pianką ubijaną w takim specjalnym garnuszku na gorąco, w jednej filiżance jest taka mleczna piana z czekoladą, a w drugiej - z wanilią. Ale to Ślubny jest specjalistą, ja tylko piję :)

    OdpowiedzUsuń
  27. ;( i znów ten taras i widok z niego. hmmm idę stanę sobie na moim kurdupelkowatym balkonie...choć widok mam jakiś ładny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to przynajmniej widok rekompensuje braki metrażu :)

      Usuń