Po pierwsze uprzedzam, że będzie dziś - jak to u mnie bywa w weekendy - notka wielotematyczna z wrzosem w roli głównej i innymi tematami-krzewinkami dokoła.
Po drugie przepraszam, że od dwóch dni siedzę cicho i nawet na komentarze u znajomych się nie zdobywam, ale mieliśmy kolejne bliskie spotkania z bankiem i rejentem i jak mamusię kocham, cud, że nie leżymy jeszcze na kardiologii w stanie nie rokującym. Musiałam przetrawić, ochłonąć i odkręcić się trochę. Gdyby ktoś chciał zorganizować pikietę przed jakimkolwiek bankiem dającym kredyty hipoteczne, to niech da znać. Przybędę galopem, uzbrojona w transparent obraźliwej treści, megafon do wydawania dźwięków niecenzuralnych i krzesełko składane umożliwiające dłuższą okupację. Ale nie ma co się rozklejać, trza wziąć na klatę, co bank w aneksach niesie i żyć dalej.
***
Najważniejsze osiągnięcie weekendu - wczoraj wieczorem Wrzosowisko zostało ukończone (etapy pośrednie powstawania widać Tu - całość i Tam - elementy ozdobne).
Góra zrobiona z zestawu tych samych nici bawełnianych, co koronki na dole i wykończona identycznym półokrągłym motywem ozdobnym. Dzięki temu nie ma dodatkowych kolorów i tonacji. Całość na drutach ściegiem tkanym, brzegi wykończone szydełkiem.
Cieszy mnie to, że góra wyszła nieprzezroczysta, bo ja jednak jestem kobieta stanikowa, a tak, to nie ma tematu noszenia jedynie cielistych modeli.
A jeszcze bardziej cieszy mnie kształt dekoltu, jaki udało mi się na oko!!! osiągnąć (do tego stopnia, że zostawiłam sobie zrobioną w trakcie rozpiskę i na wiosnę na sto procent powstanie bluzeczka, cała robiona ściegiem tkanym i z takim właśnie dekoltem).
Zdjęcia całości z ludzką wkładką będą, jak się Wrzosowisko zamoczy, zblokuje i nabierze właściwych kształtów, czyli w przyszłym tygodniu.
***
Teraz podziękowania dla Joanki-z, która obdarowała mnie nagrodą:
I nawet nie wiem, jak mam dziękować za to, co Joanka napisała w uzasadnieniu: "za to, że tworzone przez nią cuda wydziergane na drutach nie muszą kojarzyć się z babcinym swetrem:" - bardzo, bardzo, bardzo dziękuję.Co do dodatkowej nominacji dla kota, to pozwolę sobie nie komentować ;). Zamiast tego Mały we własnej poranno-radosnej wersji pościelowej.
Kolejnych 15 blogów pozwolę sobie nie nominować - proponuję po prostu zajrzeć do listy blogów, które namiętnie odwiedzam (pasek po prawej).
A siedem rzeczy o mnie, pewnie jeszcze najlepiej takich, o których nie wiecie, hmmmmmmmm...
1. No to ok, większość nie wie, że mam na imię Agnieszka, a na drugie Jadwiga (i drugie wprawdzie nadano mi po babci od strony taty, ale obecnie używam tej Jadwigi bardziej ku czci przecudownej babci Ślubnego).
2. Moim największym lingwistycznym marzeniem jest nauczenie się hebrajskiego (nie z powodu pochodzenia, ale tak po prostu).
3. Jestem potężnie zakręcona na punkcie wszystkiego, co włoskie. Nawet języka się nauczyłam z okazji tego zakręcenia. A w samochodzie najlepiej słucha mi się płyty Zucchero "Spirito Divino".
4. Jestem autorką dwóch książek (żadna z nich nie dotyczy robótek :)
5. Jestem dyplomowaną wróżką (to nie żart) i wiem, do czego służy Tarot i jak obliczyć, narysować i zinterpretować horoskop.
6. W swoim dzierganym życiu zrobiłam tylko jeden sweterek od początku do końca według opisu (po japońsku zresztą, języka oczywiście nie znam), a dziesiątki innych projektów powstają na oko i z głowy.
7. Iiiiiiiiiiiii... często udaje mi się wygrać ze Ślubnym w Need For Speed ;))))
***
A teraz wieści z Rogu Renifera.
Na antresoli jest już położona podłoga. Przy czym wczoraj góra wyglądała tak, czyli był tam szczytowy moment roboczego bałaganu:
A dziś rano było tak:
Od razu wyjaśniam, że te metalowe kolumny (według mnie kompletnie zbędne, a według innych potrzebne ze względów konstrukcyjnych :) będą zamienione na świecące (ledy plus pleksi) i z metalowej makabry staną się ciekawym elementem wystroju.
Moja gresowa ściana została fotograficznie uwieczniona, ale jest pozabezpieczana do malowania i wygląda niezbyt ciekawie, ale przynajmniej widać, w jakiej tonacji ten gres.
Pokój schowany za folią to nasza sypialnia, która jest najbardziej zaawansowana i wygląda tak:
Pozostałe dwie ściany, te niewidoczne, są białe. I widać tu podłogę jaka będzie w całym mieszkaniu na dole (w zasadzie biała z fakturą drewna).
Łazience też już blisko do końca:
Powyżej widać wnękę na prysznic. A poniżej płytki w zbliżeniu:
I jeszcze dwa zdjęcia bonusowe - nasz przyszły salon i kuchnia zamienione w tej chwili na składzik rzeczy wszelkich (przy czym kocham tą naszą ekipę za porządek, poukładane wszystko jak od linijki):
I oficjalnie, i ostatecznie wiemy, że przeprowadzamy się 15 grudnia (a 16 przyjeżdżają rzeczy nowych właścicieli naszego obecnego mieszkania, skądinąd Włochów polskiego pochodzenia, którzy przeprowadzają się do Polski z Rzymu i niech mi ktoś powie, że moje włoskie zakręcenie nie ma nieoczekiwanych skutków ;)
Update: Ślubny mi zwrócił uwagę, że zapomniałam ucieszyć Was pieśnią, którą mnie morduje dousznie od wczoraj - we Francji to podobno wielki hit obecnie, więc czemu i Was nie porazić Bobem Sinclairem.
Update: Ślubny mi zwrócił uwagę, że zapomniałam ucieszyć Was pieśnią, którą mnie morduje dousznie od wczoraj - we Francji to podobno wielki hit obecnie, więc czemu i Was nie porazić Bobem Sinclairem.
WOW!! Aż dech zaparło. Brak słów.
OdpowiedzUsuńPkt 4 i 5 = OMG!!!!!
OdpowiedzUsuńA remonty, kredyty i latanie po notariuszach to najbardziej stresujące rzeczy EVER. Po naszym ostatnim remoncie i przeprowadzce mam traumę do dziś i ciągle odczuwam niepokój wchodząc do Castoramy hehe.
Ja też chętnie przyłączę się do tej pikiety przed bankiem, składane krzesełko mam i nawet taki duży termos do herbaty. Bankowców nienawidzę od kilku miesięcy, od kiedy zaczęli sztucznie zawyżać kursy walut i mój kredyt w euro zaczął szybować w nieboskłony...
OdpowiedzUsuńGóra Wrzosowiska wyszła interesująco a kształt dekoltu to po prostu mistrzostwo! ~^^~
Z niecierpliwością będę wyczekiwać kolejnych zdjęć mieszkaniowych, nie mogę się napatrzeć na te Wasze przestrzenie, zazdroszczę wysokiego sufitu nad częścią dzienną!
To ja chyba nie będę odstawała od innych w komentarzach bo dolna część szczęki upadła mi dwukrotnie po przeczytaniu posta. 1- mieszkanko bajkowe, chyba będę musiała dożyć 30-tki albo i 40tki żeby sobie swój metraż urządzić po swojemu w 100% i dodam że też lubię duże przestrzenie no może nie wszędzie ale salon to musi mieć bite 30-40 m2.
OdpowiedzUsuń2. Ju wiem skad lekkość w Twoim blogu, czyta się Ciebie jak ulubioną książkę (odn. pkt.4).
Wrzosowisko ah to wrzosowisko z niecierpliwością czekam na całość ( z natury raczej jestem niecierpliwa).
P. s. Pisałam już o siostrze co ma kota...pisałam i Twoja imienniczka zresztą, a koty są już w liczbie mnogiej bo się rozmnożyły (ponoć kotka się musi przynajmniej raz okocić bo cos tam hmmm). Pozdrawiam:)
Wrzosowisko wygląda perfekcyjnie, ale ty, inaczej nie robisz. Need For Speed, to moja ulubiona gra była przez długi czas. Też z małżem graliśmy razem. Mieszkanie zapowiada się pięknie. Ten grafitowy gres jest piękny. Bardzo lubię szary. Przestrzeń mieszkalną masz imponującą. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń@ B - Bardzo dziękuję.
OdpowiedzUsuń@ Longredthread - pocieszyłaś mnie, bo myślałam, że ja zbyt mało odporna jestem w tych kwestiach. Bank najchętniej wysadziłabym w powietrze, ale nie mam zamiaru iść siedzieć :) A punkty 4 i 5... cóż, był taki epizod jeden z drugim w moim życiu.
@ Brahdelt - termos mnie przekonuje, jakby co, to dam znać ;) Zdjęć będzie teraz coraz więcej, bo nasza ukochana ekipa przeszła od głaskania ścian do robienia rzeczy dających spektakularne i widoczne efekty.
@ Monika Magdalena - no my właśnie jesteśmy dokładnie między 30 a 40-stką, więc nawet trafiłaś, że to mniej więcej w tym wieku można liczyć na taaaakie metraże :)
Bardzo dziękuję za komentarz na temat lekkości czytania bloga - to dla mnie wielki komplement.
Siostrze pogratuluj i powspółczuj, chociaż ja jej tam zazdroszczę, takie maluchy są obłędnie słodkie. Co do tego, czy kotka musi to co weterynarz to inna szkoła.
@ Macchiato - Za pochwałę Wrzosowiska i mieszkania dziękuję. A Need For Speed to doskonała rozrywka małżeńska :))))
No teraz to jest Wrzosowisko przez duże "W" :] Pięknie sukieneczka wygląda a dekolt to już w ogóle oh i ah :) I mieszkanko nabiera rumieńców. Niesamowicie podoba mi się tapeta w sypialni i ten pokój w skosach - dla mnie te kolumny są rewelacyjne. Życzę owocnej, dalszej pracy. Będzie dobrze, jak do banku to tylko uprzednio meliskę wypić i będzie git ;)
OdpowiedzUsuńUhuhu! :) Po przeczytaniu o dyplomowanej wróżce też mi szczęka opadła ;-)
OdpowiedzUsuńA książki pisałaś jakieś branżowe czy bardziej powieściowo-podobne? (obstawiam, że to drugie i obiecuję nie wypytywać więcej ale mnie ciekawość zżera, no! ;-))))
Mieszkanie cudne :) a ekipy to wam zazdroszczę strasznie i aż nie wierzę jak patrzę na ten porządek i ład! Wow!
A wrzosowisko wyszło ekstra! Cieszę się, że zrobiłaś je po swojemu, bo wygląda fantastycznie!!! :)
Buziaki!
Kolor ścian w sypialni po prostu obłędny. Po za tym miałam nadziejee na ujrzenie wrzosowiska w pełnej okazałości, ale spokojnie zaczekam- potrafisz dawkować napiecie, nie ma co.
OdpowiedzUsuńbanków nie lubię i mam zamiar unikać związanych z nimi atrakcji - to pisałam ja, fanka wynajmu ;)
OdpowiedzUsuńale przyłączyć się mogę, po sąsiedzku
chciałam już nawet marudzić - tyyyyle dni bez wpisu?? przyzwyczaiłaś publikę i teraz mamy wymagania ;)
no i oczywiście straszliwie mnie ciekawiło CO napisałaś - wygląda poważnie!
tak, nie napisałam nic o wrzosowisku, bo czekam na całość i wówczas popadnę w zachwyty. zbiorowo nad wszystkim
@ Susanna - dzięki za zachwyty nad mieszkaniem i dekoltem :) Meliska to może jednak być za mało, chyba od razu łupnę sobie łychę relanium.
OdpowiedzUsuń@ Pracownia Weekendowa - książki jak najbardziej non-fiction - branżowe. Popełniły się razem w wieloma artykułami w okresie, gdy chodziło mi po głowie robienie doktoratu. Ekipie przekażę zachwyty, zasługują na każde dobre słowo jak do tej pory. Za pochwały dla Wrzosowiska dziękuję.
@ Ana Yo - przepraszam za to drażnienie i napięcie, jest niezamierzone. Ale sukienka leżała sobie poskładana i przygotowana do prania (podszyte koronki na dole) i jak doszyłam górę, to się okazało, że ten dół wygląda jak... długo leżący. Tylko dlatego nie ma fotek całości. Jak tylko wypiorę i wyschnie to pokażę, jak się prezentuje na tyłku.
@ Izuss1 - wynajem przerabialiśmy... nie wiem, co było bardziej stresujące. Poza tym w wynajmowanym Ślubny nie mógłby tak poszaleć z wykończeniami. I wiem, że Was rozpuściłam wpisami trzy razy tygodniu i generalnie, to mnie samej taka częstotliwość nie męczy, ale uwierz, że ostatnie trzy dni to był hardcore bankowy ponad moje siły, a ja nie miałam ochoty pisać, że mi źle i że świat jest do... Dzisiaj już łatwiej spojrzeć na wszystko z dystansem. O sprawdzaniu co napisałam... cwaniara jesteś, bo wiesz jak mam na nazwisko :)
tak tak, znam wady i jednej i drugiej opcji, ale niezmiennie mi wychodzi, że (akurat w naszym wypadku) najem to wolność :) no i mam to szczęście, że trafiliśmy na mieszkanie urządzone DOKŁADNIE tak, jak sama bym to zrobiła. w każdym razie - Wam życzę, by wszystko już się uspokoiło i kciuki ściskam
OdpowiedzUsuńoczywiście z marudzeniem to żart był :)
i nie musiałaś tak od razu zdradzać jak znalazłam, chciałam chwilę za taką super przebiegłą porobić w towarzystwie ;)
nie nadążam - Iza, jak to obczaiłaś?! Intensywna - mnie też zżera z ciekawości co wysmarowłaś książkowo???
OdpowiedzUsuńHistorie bankowe u mnie w trakcie. Stres, że napiszę tak w skrócie :/
Dekolt - suuuper, ale że ta kieca to będzie hit, to już pisałam ;)
mieszkanie - tym razem zazdroszczę - radości urządzania. Przy poprzednim też miałam wielką radochę, a teraz - stres. Kicha.
@ Agata - bo przebiegła koleżanka korespondowała ze mną mailowo, a w mailu to już tożsamości nie ukrywam :)
OdpowiedzUsuńW bankowym stresie jestem z Tobą, jak będziesz miała powyżej kokardki to się umówimy i posobaczymy sobie razem na banki, najlepiej przytulając się do butelki dobrego alkoholu. I nie daj sobie zabrać radości urządzania przez żaden głupi bank! My przynajmniej wchodząc do nowego zapominamy o całych stresach kredytowych i cieszy nas każdy drobiazg.
Za pochwały w temacie kiecki dziękuję.
Jednak ostatecznie postawiłaś na swoim z tym wrzosowiskowym fioletowym wykończeniem:) Fajnie, że dodałaś ten ciemny fiolet na tym warkoczyku/dekoracyjnym pionowym pasie. Jako całość musi świetnie grać – musimy poczekać na pełną prezentację:)
OdpowiedzUsuńCo do nominacji (dla kota również, jak najbardziej:D) – bardzo miło było mi ją Tobie wręczyć:D A ta krótka notka nie wyczerpuje całości i tego jak podziwiam Twoją Sztukę (tak – przez duże „S”) dziergania:)
A mieszkanie.. ech serce mi krajasz pokazując te zdjęcia:) Cichłabym kiedyś mieć właśnie taki kąt… duży, jasny, na poddaszu… ^^
Dekolt- cud, miód, orzeszki!!! Zarówno kształt jak i kolor! Mieszkanko zaczyna wygladać dokładnie jak na prezentacji- piekne jest. Banku nie bedę komentować- miałam kredyt hipoteczny więc wiem co przeżywacie! Książkami to mnie zaskoczyłaś kompletnie! A co do dyplomowanej wrózki- a słyszałaś o szkole psychotroniki w Łodzi? Mały jak zawsze robi za wisienke na torcie:_)
OdpowiedzUsuń@ Joanka-z - pełną prezentację obiecuję, jak tylko wyschnie i będzie dobre światło. I niech Ci się serce nie kraja na widok mieszkania - inspiruj się może po prostu :), bo jak nie to przestanę pokazywać ;)
OdpowiedzUsuń@ Edi-bk - Dziękuję za pochwały dla sukienki i mieszkania. Banków może rzeczywiście nie komentujmy, bo przynajmniej mnie trudno będzie napisać cokolwiek bez użycia słów powszechnie uznanych za obelżywe. O łódzkiej szkole słyszałam, ale bez szczegółów. Obejrzałam wykładowców i jedynie o Leszku Weresie mogę się wypowiadać i to pozytywnie (astrolog). Natomiast oceniając na podstawie propozycji kursów i przede wszystkim kadry, to jakoś bliżej by mi było do białostockiego Studium Psychologii Psychotronicznej.
Agata, Intensywna, a musicie czekać z tym spotykaniem aż do przekroczenia progów stresowych? nie możecie jakoś tak wcześniej? i ja Wam się wtedy wproszę, oczywiście ;)
OdpowiedzUsuń@ Izuss1 - nie musimy :) Szczerze mówiąc, to chodzi mi po głowie wykombinowanie jakiegoś robótkowego sabatu w styczniu (z opcjonalnym wyrzekaniem na zło tego świata i mniej opcjonalną radosną twórczością i spożyciem :) A piszę o styczniu, bo grudzień to dla mnie niekończąca się gonitwa: notariusze, banki, przeprowadzki i ganianie po urzędach.
OdpowiedzUsuńWrzosowisko wyszło C.U.D.N.I.E!! Mieszkanko, ehhh zapowiada się nieziemsko:) Poddasze, moje marzenie:)
OdpowiedzUsuńIza, Intensywna - stresy stresami, ale nie chce mi się czekać do stycznia! byleby spotkanie trafiło na dzień, w którym nie ryczę ;) a do spożycia to zawsze jestem chętna ;)
OdpowiedzUsuńno tak, tylko ta przeprowadzka Agi...
OMG!!! Cudne Wrzosowisko!!! Spisałaś się na medal. Czekam na wersję po blokowaniu i w całości. Fantastyczny projekt :)))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
@ Sistu - dziękuję i za pochwały kiecki, i mieszkania. Skosy też mnie cieszą, choć Ślubny zaczyna się zakładać, przez ile miesięcy będziemy walić w nie czółkiem.
OdpowiedzUsuń@ Agata - może być już :)
@ Magdor - Dziękuję i już się suszy.
Na czółka przykleić ochraniacze i nie będzie tak źle;p Kilku siniaków na czole za takie mieszkanie, da się znieść;) Choć typuje, że to Ślubny będzie miał więcej ;p
OdpowiedzUsuń@ Sistu - no nie wiem, czy Ślubny będzie bardziej poobtłukiwany, bo wzrostu jesteśmy tego samego :)
OdpowiedzUsuńNiektórzy mężczyźni, (czyt. mój;)), mają jakąś większą siłę przyciągania do swojej głowy skosów, szafek, kantów, etc.;)))))
OdpowiedzUsuńNo to ja proszę horoskopik :) postawić mi czy jak to się tam mówi. Jeśli chodzi o książki - to wielkie wow bo moja matura z polskiego była krótsza nawet od tej z matematyki hhihihi więc książki raczej nie dla mnie do pisania...choć pochłaniam w ilościach niekontrolowanych :) A w sypialni to farba czy tapeta??
OdpowiedzUsuńWyrysować, raczej i policzyć.
UsuńW sypialni jest tapeta (to fioletowe), farba (to białe) i... skóra (są na łączeniu ścian panele obite skórą, od podłogi do sufitu - widać je na zdjęciach, gdzie jest czarna półeczka narożna w sypialni).
To macie super położoną tapetę :)
OdpowiedzUsuńWiem :))) Ta nasza ekipa, to byli profesjonalni cudotwórcy i do tego bardzo kontaktowi i przemili.
Usuń