Publicznie oświadczam, iż pokazanie w poprzednim wpisie górnej tylnej części Ślubnego miało jedynie posłużyć jako ilustracja hasła: "chiński smok". Tymczasem wspomniana górna tylna część męska wywołała zdrową ekscytację czytelniczek. Ślubnemu zadziałał psychiczny syfonik i lekka sodówka próbowała mu uderzyć do głowy, kiedy to przeczytał w komentarzach, iż przypomina modela znanej marki (uderzenie sodówki zostało natychmiast zneutralizowane poprzez wręczenie Ślubnemu listew wykończeniowych do mebli kuchennych oraz nożyczek i zagonienie go do jakieś konstruktywnej działalności, wzmocnione pogróżkami o braku kolacji). Jednak objawiona została wola ludu, by zaprezentować Ślubnego więcej...
Proszzzzzzz bardzo - Ślubny połowicznie, całkowicie diabolicznie.
Między myciem szuflad i układaniem w szafach wykończyło się Karnawałowe Srebro.
Rano jeszcze w stanie drucianym naciągniętym.
Ale po południu już w pełnej krasie na Denatce (tak, denatka w końcu została wyciągnięta z czarnego plastikowego worka, bidula).
Poszło na to cudo 100 gram bawełny ze srebrną nitką (główna część chusty), pół małej szpulki nici srebrnych (wykończenia) i nieokreślone, niewielkie ilości czarnej bawełny (falbana na dole). Całość robiona na drutach nr 5, samymi prawymi, żebym nie musiała przy tym projekcie nawet połową szarej komórki zaiskrzyć, bo robótka miała być "z doskoku".
Czarna matowa falbana wyjątkowo dobrze prezentuje się w zestawieniu z tym srebrnym szaleństwem całości. A tego czarnego sreberka mam jeszcze jeden cały motek i chyba zgodnie z sugestią Joli z komentarzy do Vlada zrobię z niego nie kolejną chustę, ale szal. Powinno wystarczyć na taki o całkiem przyzwoitej wielkości.
Aaaa, teraz!!! Zapraszam do Kącika Szalonej Rękodzielniczki. W końcu!
Tak, jak pisałam, Denatka wylazła z plastikowego wora i ponownie cieszy oczy kobiecymi kształtami. Mam miejsce na porzucenie na stałe rozłożonej deski do prasowania, którą wystarczy wysunąć i można używać (gniazdko jest na ścianie :).
Kącik (jak i całe mieszkanie) projektował Ślubny i uwzględnił nie tylko biurko ze sporym blatem i szafę z całym mnóstwem półeczek, ale także...
... szufladę na maszynę, żeby się ustrojstwo nie kurzyło, kiedy nie jest używane. I na żadnym zdjęciu tego akurat nie widać, ale mam gniazdko do maszyny przewidziane w bocznej lewej części biurka, żebym nie musiała latać z żadnymi przedłużaczami.
A po prawej stronie są gigantyczne, bardzo głębokie półki, na których można sobie zostawić części wykroju lub skrojonej tkaniny bez konieczności ich zwijania i upychania po kątach.
I jeszcze rzut oka w czeluście szafy z lewej, gdzie przewędrowały materiały i włóczki oraz całe mnóstwo nie rozpakowanych dotąd pudełek i pudełeczek z guzikami, tasiemkami, nićmi i innym niezbędnym bałaganem.
Brakuje jeszcze tylko wygodnego krzesełka roboczego. Chwilowo mogę sobie pożyczać kuchenne.
I muszę jeszcze opracować sposób na takie egzystowanie w Kąciku, żebym co chwila nie waliła czółkiem w te niskie skosy sufitowe. Poćwiczę przykurcz krawiecki :)
Należy się spodziewać w najbliższej przyszłości jakiejś akcji: "szyję, bo w końcu mogę".
I jeszcze efekty wieczornego rozpakowywania jednego z ostatnich nietkniętych dotąd pudeł z ozdobami.
Palma w końcu dotarła na swoje miejsce w sypialni, uzupełniona o klęczącą elfkę.
W salonie pogięta półka Ślubnego zyskała czerwone akcenty kolorystyczne. Uwaga!, na zdjęciu jest kocio, żeby nie było, że nie ma. A z innej beczki - dzisiaj go zważyłam... galop po zwiększonym metrażu i nieco zmieniona dieta nie wpłynęły negatywnie na tonaż, nawet jakby mi kota trochę przybyło.
I skoro już mam łazienkę z oknem, to dlaczego i tam nie miałaby wylądować jakaś nieduża doniczka, z przysłowiowym malutkim geranium :)
A na półce tuż za drzwiami wejściowymi do łazienki stanął kot. Muszę mu tylko zmienić kokardkę z folklorystycznie rafiowej na elegancko zawiązaną czarną.
I w ramach wisienki na torcie - zbliżenie "Damy z komórką". Została namalowana w 1998 roku przez znajomego artystę jako prezent dla mnie od Ślubnego. Przy czym Ślubny nie precyzował, co ma dzieło prezentować, zasugerował jedynie, żeby było z zielonymi i czerwonymi akcentami (żeby mogło zawisnąć w określonym wnętrzu). Znajomy artysta to taka cicha, spokojna jednostka. Obraz został wręczony Ślubnemu omotany w papier, który to papier Ślubny zbeszcześcił natychmiastowo, pragnąc obejrzeć dzieło. Spodziewał się mdłego landszafciku w letnich klimatach, drzewka jakieś i takie tam. Trochę mu się słabo zrobiło, gdy z ramy łypnęła na niego goła baba i błysnęła biustem.
Dama została nieśmiało dostarczona przed me wrażliwe oczy i... przyjęta bardziej niż entuzjastycznie. Na Rogu Renifera też doczekała się własnej ściany na antresoli. (Zdjęcie pod kątem, żeby jej fleszem prosto po przeszkolonym dekolcie nie łupać.)
WOW:D no kącik rewelacyjny!!!:D Zazdrość zżera! (w ogóle niedługo chyba przestanę tu zaglądać, bo tylko mnie szlag trafia, że masz tak cudne i tak pomysłowo wykańczane mieszkanie;P):D Co do smoczych opowieści ilekroć czytam Twoje wpisy po głowie mi pląsa podekscytowany Natanek: "poznałem tego smoka!":D:D:D
OdpowiedzUsuńWłaściwie, to powinniście oboje razem się nu objawić, niechby i diabolicznie. O.
OdpowiedzUsuńgrrrr... no spojrzenie to Twój ślubny ma... nie ma co...uffff ochłonąć teraz muszę! :D
OdpowiedzUsuńKącika zazdroszczę i swojego (bardziej przestronnego) doczekać się nie mogę teraz. ;(
Kot w łazience cudo oczywiście, no i kokardę zmień, zmień... na bardziej elegancką ;)
Twoja robótka bardzo mi do gustu przypadła... już jako zaczęte niewiadomoco rzuciła mi się w oczy przez to z CZEGO jest robiona... czarny kocham... ze srebrem jeszcze bardziej. Teraz będę rodzicielkę molestować, żeby mi zrobiła z takiej włóczki... jak wymyślę co... najchętniej tunikę.
Nie wiem, co (kogo) powinnam bardziej podziwiać, kąciki czy Ślubnego:-)
OdpowiedzUsuńUważaj z tym pokazywaniem, bo bardzo atrakcyjny.
Kącik przecudny, takiego rozmieszczenie przyborów, tkanin, włóczek może ci pozazdrościć każda hafciarka, dziewiarka, szyjąca itd.
Każdy kilogram kota z wyższym wykształceniem ;-)
no niecierpliwa, bo ja wiedziałam, że z całą pewnością jakoś zabawnie skomentujesz te wszystkie zachwyty nad Ślubnym :)
OdpowiedzUsuńa zdjęcie podobie się, zwłaszcza, że mam prawie takie samo. no dobra: zdecydowanie mniej diaboliczne (raczej debilnie uśmiechnięte) ale też półmroczne i z jednym ramionkiem bardziej :)
kącik... ach...
cóż. nasza obecna sypialnia miała być, wg planów wstępnych, pokojem pracy. współdzielonym. stanęło na sypialni z kącikiem komputerowym (mym) i miejscem na różne różności (me). niestety - w najbliższych miesiącach będę się musiała drastycznie ograniczyć miejscowo, na korzyść potomka i jego różnych różności. całe szczęście, że jakoś mi się tak po drodze zainteresowania wykrystalizowały i właściwie dominują druty z niewielkim tylko udziałem innych pasji :)
Dama fajna, lubię takie. ale czy mnie się tylko zdaje, czy ona ma dwie prawe girki?
na zakończenie dodam, że zawsze marzyłam o kwiatku w łazience. niech się wszystkie ładnie trzymają. howk!
1.A mnie Ślubny nie interesuje, bo mam swojego ślubnego i nie wolno mi interesować się innymi ślubnymi, tym bardziej zajętymi : D, za to życzyłabym sobie zobaczyć oblicze ślubnej, najlepiej owite w którąś z jej fantastycznych chust, które namiętnie mam tu prezentuje na Denatce.
OdpowiedzUsuń2.Śliczna pracownia, w tym miejscu brawa dla Ślubnego, że nawet o maszynie pomyślała, a przede wszystkim o Twojej wygodzie. A na głowę proponuję na razie kask, co byś sobie krzywdy o te skosy nie zrobiła.
3.Obraz wymiata… wow… tylko na tyle mnie stać.
I teraz mi się przypomniało jak swojego (jeszcze nie ślubnego) poznałam- i go ujrzałam w takim półmroku i był niedogolony (tak w tamtej chwili pomyślałam ale on tak ma kilka godzin po ogoleniu):] To ja już chwalić za bardzo nie będę tylko ciekawa jestem następnych odsłon...Kącika Ci za to zazdroszcze strasznie- żeby móc taki swój nieład zostawić do nastęnej weny: ohhh i ahh.
OdpowiedzUsuńŚwietny obraz, chusta iście karnawałowa :) kot był, więc jestem zadowolona, Ślubnemu nie będę słodzić, bo go rozpuścimy i sobie Kobieto rady nie dasz :) A Kącik Szalonej Rękodzielniczki-oj marzy mi się taki, ale musiałby mieć fotel, lampę i stolik- na kawę czy inne % :)
OdpowiedzUsuń@ Joanka-z - nie denerwuj się i zaglądaj :) Zapewniam Cię, że to, iż mieszkanie jest przemyślane i pomysłowe to zasługa tylko i wyłącznie Ślubnego, gdyby to było na mojej głowie... bez komentarza, nie wiem czy stół bym miała w kuchni :))
OdpowiedzUsuńI ja Cie przepraszam, ale dotąd Natanek mi się nie skojarzył, ale jak o tym wspomniałaś, to nie mogę się pozbyć dziwnych wizji :)))
@ Agata - jest taka grafika... zatytułowana "Piękny i Bestia" :)))) Może kiedyś wrzucę...
@ Wioletta - mam nadzieję, że Ci się Ślubny w postaci koszmaru sennego nie objawi. A tunika to dobry pomysł. Ale cokolwiek byś chciała z takiej bawełny, to sugeruję coś, co się nie nosi na gołym ciele, bo przynajmniej ta moja nitka może i nie podgryza, ale milusia w dotyku też nie jest.
@ Arachne - dziękuję za pochwały dla kącika i Ślubnego :)
@ Izuss1 - jak ty wypatrzyłaś tak od pierwszego rzutu oka, że Dama jest kaleka ortopedyczna!! Chylę czoła przed spostrzegawczością. A kącika się kiedyś dorobisz, spokojnie, ja też w poprzednim mieszkaniu miałam swoje rzeczy robótkowe rozrzucone po wszystkich pomieszczeniach, z kuchnią włącznie.
@ AnaYo - Ślubny wyszedł na jaw przy okazji smoka, a ja sobie jeszcze posiedzę cichutko i anonimowo :) Dziękuję za pochwały dla kącika, mam nadzieję, że się sprawdzi w codziennym użytkowaniu. Kask to nie jest zła myśl.
@ Monika Magdalena - to mnie właśnie najbardziej cieszy w posiadaniu własnego kąta, że nie trzeba sprzątać szytych rzeczy, że można zostawić spokojnie na dzień lub dwa i nikt się o to nie potyka.
OdpowiedzUsuń@ Dodgers - aaa, bo widzisz Kącik na antresoli to jest w zasadzie do szycia, a do robotek druciano-szydełkowych, to ja też preferuję sofę, stoli, lampę i nieograniczony dostęp do źródła kawy i innych dobroci.
się ma to wykształcenie plastyczne (choć tylko techniczne...)! ha! ;)
OdpowiedzUsuń@ Izuss1 - to w nagrodę za spostrzegawczość podzielę się informacją, że przednia prawa noga Damy jest autoportretem goleni twórcy obrazu :)))
OdpowiedzUsuń"nieograniczony dostęp do źródła kawy" - Widzę, że nie tylko ja jestem nawiedzoną miłośniczką kawy... już zaczynam ściemniać w domu, że od rana jedną piję :D
OdpowiedzUsuńCo do ślubnego... lepiej niech mi się nie śni :D ;)
Ciacho jest, to lepiej go nie pokazuj w takich odsłonach, bo Ci go zjedzą, a sam on... @dodgers ma rację, jak my mu zaczniemy tak słodzić, to sobie rady z nim nie dasz kobieto... stroszyć się będzie po domu jak PAW! :)
(...i też z lekkim zarostem jak mój)
Za Twoim ujawnieniem się jestem również ;)
Na widok kącika zzieleniałam!!! No ale nich Ci będzie, zasłużyłaś sobie!!!! Natomiast dyskusja na temat nóg damy rozbawiła do łez. Z tą chustą to wymyśliłaś naprawdę świetnie, a wiem , że włóczka dość trudna i łatwo z nią przekombinować. A tak wyszła szalenie elegancka. Serdeczności.
OdpowiedzUsuń@ Wioletta - co do kawy to ja mam strasznego kusiciela w domu - Ślubnego - robi takie cuda, że trudno się oprzeć. A Ślubny został pokazany na specjalne życzenie Izy, która po smoku "chciała więcej" ;))) I ja się jeszcze poukrywam.
OdpowiedzUsuń@ Edi-bk - jak zwykle najpierw komentarz do Twojego śmietankowego sweterka na zamówienie - jako projekt bardzo mi się podoba, zwłaszcza to ażurowe wykończenie przodu.
Srebrna nitka mnie męczyła od dawna - na nic mi nie pasowała, bo zbyt ozdobna, a po drugie to bawełna i przeraziło mnie, że cokolwiek z niej zrobię, to będzie się wyciągać i układać według własnego widzimisię. A z chusty jestem zadowolona, choć przy blokowaniu też musiałam powalczyć z wyciąganiem się "we własnym zakresie" :))
aaaa, coś mi w tych nogach nie grało, tylko nie wiedziałam co :D dzięki Iza! :)
OdpowiedzUsuńŻe Ty masz w ogóle jeszcze siłę w trakcie tego całego rozpakowywania i sprzątania dziergać!... Podziwiam!
OdpowiedzUsuńZazdroszczę kącika, ja niby mam cały pokój, ale jakiś taki był nie przemyślany i nie do końca porządnie umeblowany do moich potrzeb (fundusze się już kończyły). W dodatku częściowo jest pracownią a częściowo biblioteczką, i brakuje mi tych kilku półek zajętych przez księgozbiór, ech. Poddaj mi jakiś dobry sposób na przechowywanie wykrojów, proszę!
To poszyj teraz trochę, żebyś mnie zainspirowała, jestem w fazie szycia i chętnie zobaczę, co u innych na maszynie piszczy. *^v^*
Dama z biustem niesamowicie energetyczna, ja też kiedyś dostałam obraz kobiety, a była ubrana w zbroję fantasy i z mieczem (przedstawiona tak gustownie nawet), artyści w dzisiejszych czasach mają ciekawe spojrzenie na niewiastę... ~^^~
Ślubny groźnie spogląda, więc szybko przewijam widok i oglądam kolejne zdjęcia bardzo szykownej i pomysłowej chusty z uroczą falbanką.
OdpowiedzUsuńKącik Intensywnie Kreatywnej pięknie dostosowany do Jej potrzeb. Może i mnie uda się zorganizować podobne miejsce w nowym domu? Byłoby fajnie, bo twórczy nieład nie jest zbyt wygodny w "dziennym pokoju", który obecnie jest pomieszczeniem bardzo wielofunkcyjnym :-) Pozostałe pomieszczenia również pięknie się prezentują, a brat bliźniak kotka z łazienki stoi u mnie w wielofunkcyjnym. Tyle że zzieleniał biedaczek... chyba nie ze złości :-) Pozdrawiam
Ale masz przystojnego ślubnego :D takie małe lizusostwo ale naprawdę przystojny men :]niach niach ...
OdpowiedzUsuńA teraz to po prostu leżę - Twój "kącik" albo raczek duży kąt! wygląda idealnie! Też taki chcę... buuuu zazdrość mnie zżera od czubka głowy po mały palec w stopie ;) No postarał się ten Twój chłop, wszystko świetnie przemyślane :) Brawa, wielkie brawa! A kwiatek w łazience być powinien, my mamy aże trzy sztuki. Draceny fajnie rosną w łazienkach :)
Pożycz męża na chwilę ;p No spisał się, nie ma co:)))) I ten kącik!!!ZAZDROŚĆ.....:)
OdpowiedzUsuńA kiedy ujrzymy Twoje kochana, choćby połowiczne diaboliczne, oblicze????????:)))
Miło zobaczyć Twórcę smoczych zakamarków :) Kącik idealny. Deska rozstawiona, a powierzchnia użytkowa nadal nie zmącona. Tylko miłego dziergania i szycia pozostaje mi życzyć. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuń@ Agata - może Dama nie powinna się nazywać "Z Komórką", tylko "Z Dziwnymi Girkami" :))
OdpowiedzUsuń@ Brahdelt - Ja sama wykroje przechowuję grzecznie poskładane, opisane i poukładane w wielkim segregatorze. Jak mi jakiś jest potrzebny ponownie, to sobie go wyjmuję, prasuję ciepłym żelazkiem (żebym nie musiała walczyć z zagięciami) i mam jak nowy.
Szycie jest w planach, bo przy tych temperaturach marznę w łepek na spacerach, a tradycyjne czapki to nie moja bajka :))
Punktu widzenia znajomego artysty na kobiety nawet nie podejmuję się analizować :)))
@ Gazela - jeśli masz w planach nowy dom, to życzę, żeby udało się kącik, nawet najmniejszy wygospodarować.
@ Susanna - zachwytów nad Ślubnym nie komentuję, bo nie wypada komplementować bez umiaru własnego męża :))) A kącik jest jednak kącikiem, niewielkim, to tylko na zdjęciu sprawia wrażenie takiej wieeelkiej przestrzeni. Ale nie ważny rozmiar... ;)))
A kwiatek w łazience rzeczywiście ma się znakomicie i jak mi zacznie listkować w takim tempie, to będę go musiała szybko przenieść.
@ Sistu - A do czego mam go pożyczyć, że tak zapytam podejrzliwe? :))) A moje diaboliczne oblicze? Nie wiem, ja tam nieśmiała jestem.
@ Magdor - dziękuję za życzenia i pochwały. I ta możliwość porozkładania wszystkiego i używania bez ciągłego latania po całym mieszkaniu jest cudowną perspektywą.
Żeby nam coś fajnego zaprojektował :DDD
OdpowiedzUsuńMy bardzo chętenie poznałybyśmy Twoje nieśmiałe oblicze:))) Plissss:)))
Chusta piękna! Mieszkanie super, a kącik rewelacja, mnie by sie też taki przydał!
OdpowiedzUsuńFajny ten Ślubny, nie dość że ciacho to jeszcze utalentowany w wielu kierunkach :)
OdpowiedzUsuńKot nie wykazuje zainteresowania kwiatami? Bo moja podgryzał skrzydłokwiata aż musiałam jej trawkę posiać...
Czekam na zdjęcia kącika w trakcie trwania szału twórczego - najlepiej wraz z Szaloną Rękodzielniczką :)
@ Sistu - popracuję nad swoją nieśmiałością i jakoś tak połowicznie lub ćwiartkowo się ujawnię :)
OdpowiedzUsuń@ Wełniane Eldorado - Dziękuję za wszystkie pochwały. A kącik dzisiaj w końcu przetestowany "w praniu", a raczej w szyciu sprawdza się genialnie.
@ Ju-styśka - no fajny ten Ślubny, fajny, ale nie pożyczam :)))
Kot kwiatów paszczowo nie tyka (nauczony od malutkiego, że kwiatek wszelaki rzecz święta i nietykalna). Czasem mu się zdarza łapą pacnąć, ale to akurat jeszcze żadnej zieleninie nie zaszkodziło.
Chusta - cud, miód i orzeszki - piękna i elegancka :)
OdpowiedzUsuńA kącika zazdraszczam z całego serducha, a zwłaszcza możliwości lokalowych dla nowych włóczek :) Jak mnie się marzy trochę miejsca dla poukładnia wszystkich "strasznie niezbędnych rzeczy" pod ręką i nieskrępowanego dostępu do nich...a póki co układam gdzie się da, a otwarcie pudeł w poszukiwaniu jednego motka kończy się na bałagnie większym niż ustawa przewiduje :D
oo i druga część Ślubnego.
OdpowiedzUsuń"uderzenie sodówki zostało natychmiast zneutralizowane poprzez wręczenie Ślubnemu listew wykończeniowych do mebli kuchennych oraz nożyczek i zagonienie go do jakieś konstruktywnej działalności, wzmocnione pogróżkami o braku kolacji)." - hahahahah no mam humor poprawiony :) lepiej być nie może.