"Skitrać" - schować, ukryć - co podaję za słownikiem slangu i mowy potocznej.
Okazuje się, że w trakcie przeprowadzki ponieśliśmy straty materialne (chyba, prawdopodobnie, możliwe że), o których to stratach nie mieliśmy bladego pojęcia aż do wczoraj.
W związku z peregrynacją Ślubnego do Mediolanu przypomniało mi się, że gdzieś w domu mieliśmy słuszny zapasik waluty euro w bilonie, który to zapasik pozostał po poprzednim wyjeździe. Bilon widziany był ostatnio w trakcie pakowania mienia przeprowadzkowego. Kolejnych świadomych spotkań z bilonem nie pamiętam. Znaczy - wsadziłam w dobre miejsce, żeby "łatwo było znaleźć". Czyli skitrałam bilonik tak doskonale, że od dwóch dni chodzę i zaglądam w różne dziwne miejsca i nie tylko waluty nie zlokalizowałam, ale coraz bardziej mam wrażenie, że wybrałam dla niej miejsce przechowywania lepsze od sejfu w szwajcarskim banku. Przekopałam się już przez miejsca oczywiste - szuflady w biurku, pudło z biżuterią, pudło z ozdobami wszelakimi, pudło z drobiazgami "przydasię" i nic. Jak kamień w wodę. W weekend mam zamiar szukać dalej - w miejscach bardzo nieoczywistych: szafkach kuchennych, szafce z kosmetykami (mogłam wsadzić monety w torebce foliowej do kartonika z farbą do włosów, mogłam, czemu nie?), dwóch kartonach ze sprzętem i narzędziami Ślubnego, które stoją w schowku (i tu robię sobie wielkie nadzieje, bo w tych pudłach jest szwarc, mydło i powidło i możliwe, że bilon też).
Oczywiście mogło się też tak zdarzyć, że wsadziłam te pieniądze w jakieś pudełko, torebkę, starą portmonetkę, którą później w czasie przeprowadzki miotnęłam na kupkę "do wyrzucenia" i zubożyłam nas nieodwracalnie. Dam znać, czy znalazłam. A znając złośliwość opatrzności, to znajdę dwa dni po wyjeździe Ślubnego, jak już nie będzie to miało znaczenia.
***
A teraz do rzeczy, czyli do obrusa.
Prezentowy Obrus Cioci Maryli powstaje w niezłym tempie, ale... mój optymizm z poprzedniej notki może się jednak okazać trochę na wyrost. Bo mam teraz na drutach ponad 300 oczek i zrobienie rządka wzoru (tu dwa razem, tu narzut, tu trzy razem, a tu naście prawych) zaczęło zajmować stanowczo więcej czasu.
Wczoraj Prezentowy Obrus wyglądał tak:
Jak widać był już cały motyw kwiatowy w środku i nawet zdążyłam zmienić kolor na biały. Miejsce do zmiany koloru samo się prosiło - przejście od ażuru do wzoru w pawie oczka było wyraźnie odcięte rzędem narzutów.
Dzisiaj Prezentowy urósł o kolejne naście rzędów i wygląda tak:
Powyższe zdjęcie zostało zrobione po wykonaniu 113. rzędu, a wszystkich jest 206. Czyli rzędowo jestem tuż za połową, ale biorąc pod uwagę przyrost obwodu, to czeka mnie jeszcze sporo machania drutami. Dobrze, że teraz rzędy, w których wyrabia się wzorek oddzielone są od siebie czterema lub pięcioma rzędami prawych oczek, to chociaż te prawe robi się ekspresem i bez specjalnego zwracania uwagi na to, co się na drutach dzieje.
W słuchawkach mam "Uciekaj, Króliku" Johna Updike'a... hmmm..... Ja się może nie będę wypowiadać na temat tej powieści, zamiast tego oddam głos Pani Katarzynie, która w dosadnych słowach opisała, co też jej Królik robi i dziwnym trafem mnie on robi dokładnie to samo - denerwuje mnie, mam ochotę puknąć go czymś ciężkim w kolano i poddać serii elektrowstrząsów, i kazać za karę słuchać koncertu dudziarzy szkockich przez trzy godziny albo klęczeć na grochu w kącie. Już dawno mnie żadna postać powieściowa tam bezgranicznie nie irytowała.
Dla niepoznaki zacznij intensywnie szukać czegoś zupełnie innego! Wtedy bilon powinien się sam znaleźć. *^v^*
OdpowiedzUsuńMówiłam, że ta chusta będzie Ci rosnąć ekspresowo?! ~^o^~ Tylko sobie nadgarstków nie przepracuj, bo potem będzie długi odpoczynek bez drutów...
Podpowiedź niezła, tylko problem w tym, że ja mam straszną pamięć fotograficzną i w zasadzie znam położenie wszystkich przedmiotów w domu co do centymetra, nawet, gdzie jaka książka stoi na półkach. Ale te pieniądze musiałam w jakimś strasznym amoku upychać :))
UsuńSpokojnie, nie martw się o moje nadgarstki, druty z żyłką plus bardzo cienka nitka równa się niewielkie obciążenie.
Tak z ręką na sercu to ja też tak kilka razy skitrałam, i znalazłam...po czasie oczywiście. To ja życzę przebłysku w tych poszukiwaniach ale na czas. Obrusik ciekawy, ale sama ilośc kilkuset oczek mnie przeraża, no cóż na cuda trzeba czasu. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJakieś kciuki potrzymaj, żeby się znalazło. A kilkaset oczek mam na drutach ie pierwszy raz i dopóki ilość nie przekracza 700, to mnie nie wzrusza szczególnie.
Usuńo rety, też tak mam, ilekroć coś schowam, myśląc, żeby to było łatwo znaleźć, przepada na dobre i odnajduje sie zupełnie przypadkiem, kiedy już jest niepotrzebne....
OdpowiedzUsuńI ja myślę, że dokładnie tak będzie. Znajdę za późno, ale wtedy położę na środku biurka i dam później Ślubnemu, niech on chowa:)))
Usuńhihihih ja ciągle odnajduje coś skitrane właśnie w najdziwniejszych miejscach..czasem fajnie czasem niefajnie coś znaleźć. Najgorsze jak mój syn coś skitra...np banana pod poduszką. Owocnych poszukiwań. A obrus...wow!!
OdpowiedzUsuńNooo, dzieci to potrafią poupychać skarby po kątach. I dziękuję za pochwały obrusa, Ślubny wybrał całkiem ładny model :)))
UsuńCo do peregrynacji to dostępne są do wglądu publicznego jakieś elementy Małżonka??
OdpowiedzUsuńOjjjjjjjjjjj, a o jakie elementy chodzi??? Że się tak z trwoga zapytam, bo jeśli o zdjęcia Ślubnego to były na blog w okolicach końca stycznia ;))) A jeśli nie o zdjęcia, to sprecyzuj, o jakie "elementy" chodzi.
Usuńbo peregrynacja to przenoszenie rzeczy objętych kultem a w przypadku osób to raczej już rozchodzi się o jakieś ich elementy..bo w całości to chyba brak takowych :)..ok chwila....ok zajrzałam do słownika i rzeczywiście jest to też zwykła podróż..no dobra oblałam się rumieńcem wstydu...a generalnie nie chodzi mi o oglądanie ślubnego..póki co obrus mi wystarcza.
UsuńBo ja dotąd kojarzyłam "peregrynację" z literatury jako podróż. Ale przynajmniej się nauczyłam czegoś nowego :))) I odetchnęłam, że nie chcesz oglądać żadnych newralgicznych elementów Ślubnego :))))
Usuńhihih jak to człowiek się uczy całe życie :) co do oglądania no co Ty!!! :) hihi a poza tym jakby to technicznie wykonać:)?? się nie da więc niech nic Cię nie martwi i niepokoi.
Usuń"-dziecko, jak się nazywa ten Niemiec, co mi tak wszystko chowa?
OdpowiedzUsuń-Alzheimer dziadku." :D
Mój tato zawsze mi mówi w takich sytuacjach, że muszę kogoś bezpodstawnie oskarżyć,że świsnął- i zazwyczaj się znajduje :D
Tak wogóle, to po ostatnim Twoim poście przypomniałam sobie, że moja współlokatorka ma w niedziele urodziny i miałam wymówkę, aby odejść od statystyki i odpalić maszynę :D
I czekam na obrus- ciekawe, jak Ty to to będziesz blokować :D
Haha ha... ja wiem, że ten Niemiec to potrafi namieszać. U nas w domu zawsze się zwalało na babcię:)))
UsuńCo do blokowania obrusa to ja mam szatański plan - zblokowanie go na ogromnym hula-hop :))))))))) Gorzej, jak mi wyjdzie za duży, to wtedy zostanie mi milion szpilek i cały dzień upinania.
złośliwość rzeczy martwych :) pewnie znajdzie się paczuszka za jakiś czas :)
OdpowiedzUsuńa jak już znajdziesz to lepiej wpłać do banku :) dla spokoju ducha :)
a obrus jest juz teraz powalający :) jestem ciekawa efektu końcowego :0
Tylko to były jakieś grosze, więc do banku nie było sensu :))) Jak się nie znajdzie to nie będzie wielka strata. Bardziej mnie martwi, że pamięć mi szwankuje :))))
UsuńZa pochwały dla obrusa dziękuję, a efekt końcowy powinien byc w ciągu tygodnia.
Jest jeden gość od rzeczy skitranych, http://pl.wikipedia.org/wiki/Antoni_Padewski
OdpowiedzUsuńObrus na pewno ucieszy przyszłą właścicielkę.
Wiem, wiem, ale... jak się na co dzień deklaruje brak wiary w siły nadprzyrodzone, to głupio tak, że jak trwoga to do... świętego Antoniego :)))) Ale jak nie będzie innego wyjścia to Babcię naślę, niech ze świętym załatwia.
UsuńA obrus rzeczywiście wychodzi efektownie i znając Ciocię Marylę, to powinna się ucieszyć.
Skitranie skojarzyło mi się w pierwszym momencie ze skiepszczeniem (czytaj: zepsuciem, zmarnowaniem..), dlatego otwierałam Twojego bloga z ogromnym niedowierzaniem, a tu co? A tu zguba po prostu! Trzymam kciuki, by bilon odnalazł się jak najprędzej.
OdpowiedzUsuńA obrus robi wrażenie już teraz!
Nie kracz, bo wzorek na tym obrusie niby prosty i bardzo powtarzalny, ale... już mi się zdarzyło pruć rządek, bo się zagapiłam na film za bardzo :)))
UsuńKciuki trzymaj nadal, bo ciągle nie znalazłam, może po prostu powinnam przestać szukać.
Bilonik pewnie znajdziesz gdy nie bezie potrzebny już... tak to właśnie bywa, gdy padł mi dysk w laptopie gwarancje znalazłam dopiero jak na własną rękę go wymieniłam :(
OdpowiedzUsuńTak się zastanawiam jak ty dajesz rade połapać się w tych rzędach, wzorach gdy to wszystko jest tak gabarytowo duże, w trakcie pracy zapisujesz sobie wszystko czy jak
Technologia robienia jest taka, że mam wydrukowany wzór rozpisany na poszczególne rządki i po przerobieniu każdego rzędu zaznaczam, że zrobiony. A jeśli chodzi o wzorek w ramach rzędu, to po prostu staram się nie "pobłądzić" :)))
UsuńCofnij się w czasie! Usiądź spokojnie, weź lampkę wina i pomalutku przypominaj sobie co robiłaś przy przeprowadzce. Krok po kroku:) Musiałaś gdzieś "ciepnąć" do rzeczy wartościowych, lub podróżnych. Ja mam lekkie portfeliki podróżne i tam chowam nadwyżkę, która mi zostaje z wycieczek. Może i Ty masz takie sakiewki? Może w jakimś ubraniu? Może.....
OdpowiedzUsuńObrus już jest cudny. Domyślam się, że to tylko niewielki środek:) Ja już bym wymiękła. Tyle oczek! Podziwiam jak zwykle!
Ha ha :) Chaos widzę, totalny chaos :)))))))) I niestety podejrzewam siebie o chowanie tego w totalnie kretyńskim miejscu. Trudno, nie było tam majątku i chyba sobie odpuszczę, tym bardziej, że już mi pomysłów brakuje.
UsuńZa pochwały obrusa dziękuję - owszem to na zdjęciu to mniej więcej jedna trzecia całości.
ale Ci zazdroszczę,że taki obrusik potrafisz zrobić :(
OdpowiedzUsuńkiedyś tez się nauczę,obiecuję sobie:)
a co do euro...całkiem mozliwe,że już faktycznie wyrzucone :(
ale powodzenia i tak zyczę,szukaj miejsce przy miekjscu i daj znać!
Naucz się, to nie jest takie straszne, jak wygląda (jakby co, to służę pomocą :)
Usuńbardzo ladnie prezentuje sie ten obrusik i faktycznie kolejne rzedy bedą uczyc cierpliwosci...ale jak sie skonczy....bardzo podoba mi sie polczenie dwoch kolrow..masz racje,ze az sie prosilo...a zagubiona gotowka?..podobno w przyrodzie nic nie ginie tylko zmienia wlasciciela...wiec jesli dobrze schowana to napewno jeszcze twoja..:)..kiedys sie znajdzie....pozdrawiam ania
OdpowiedzUsuńJakoś tak od razu po spojrzeniu na wzór widziałam dwa kolory i w rzeczywistości nieźle to wygląda, chociaż jednokolorowo też by było ok.
UsuńO kurcze trzymam kciuki, żeby pieniądze się odnalazły jeszcze przed wyjazdem Ślubnego. Przykra sprawa ale podczas przeprowadzki takie rzeczy się zdarzają :/
OdpowiedzUsuńObrus dla Cioci Maryli już wygląda genialnie a co będzie gdy go skończysz??!! Jestem pewna, że cioteczka wpadnie w zachwyt jak ją zobaczy :)
To była drobna suma, więc nie ma wielkiego problemu. I mam nadzieję, że się Ciocia zachwyci (niech spróbuje się nie zachwycić :))))
UsuńObrus obłędnie się zapowiada, bo nabiera już kształtów :)
OdpowiedzUsuńCo do kitrania (używam tego słowa całkiem naturalnie) rzeczy, to jak tylko coś schowam, "żeby nie szukać" i "żeby nie zginęło" - zawsze ginie :D
Niemiec, który chowa... :))))))))