Mały wiosenny sweterek mi wyszedł. Kolorystycznie... nadal mam skojarzenia, jakbym trafiła granatem w pastelową tęczę.

Nie będę twierdzić, że ten niebieski pasek dokładnie na poziomie talii to działanie zamierzone. Nie. Samo wyszło, ale efekt wyszczuplający idealny przy tym pastelowym melanżu powyżej i poniżej.
Natomiast do walki o to, żeby rękawy były choćby zbliżone do siebie kolorystycznie, przyznaję się z dumą. Włóczka jest farbowana mniej więcej równymi pasmami. Mniej więcej... Ale daje się to opanować na tyle, żeby uzyskać dwa rękawy o zbliżonym układzie pasków.
Dekolt jak na mnie bardzo umiarkowany. Za to po raz kolejny puchnę z dumy z powodu jakości połączenia między częścią drucianą a szydełkową, szczególnie na zakrętach. Obiecuję, że za jakiś czas pojawi się instrukcja filmowa, jak to zrobić, żeby mucha nie siadała.

I przy dekolcie pojawiła się wielka "zagwozdka wykończeniowa" - jakim kolorem robić plisy przy dekolcie, rękawach i na dole? Różowy? Błeeee... Fioletowy? Żółty? Błeeee... Ślubny w ramach podsuwania pomysłów najprostszych i najlepszych zasugerował biel lub czerń... błeee. Wyszło mi, że kłębek cienkiego błękitnego akryl po prostu leżał i czekał na taką okazję. Pasuje jak "od kompletu".

Poeksperymentowałam natomiast z wrabianiem rękawa. Robiłam od góry, z główką (ogólna zasada identyczna jak przy Tubie Razem Robionej). Jednak dodałam jedno okrążenie techniczne - zanim zaczęłam kształtować główkę, nabrałam oczka dokoła całego podkroju pachy innym kawałkiem nitki. Później zrobiłam główkę, przerabiając oczka i dodając je na oczkach tego rzędu technicznego. A kiedy cała główka i kawałek rękawa były gotowe, to nitkę tego rzędu technicznego po lewej stronie ściągnęłam "na gładko". Tym sposobem oczka nią robione "zniknęły" po prawej stronie, po lewej pojawiło się coś na kształt szwu, a rękaw jest idealnie połączony z podkrojem pachy.
Osoby "drucianie biegłe" zapewne są w stanie wyobrazić sobie te magiczne działania "na sucho". Ale sposób łączenia jest tak genialny, że na pewno pojawi się za jakiś czas film pokazujący, jak to zrobić, wraz ze wskazówkami, gdzie takie cudowne łączenie można wykorzystać.
***
A teraz zaczyna się wielka kampania koncepcyjna - sweter Ślubnego!
Dialogi małżeńskie są w jej trakcie co najmniej surrealistyczne.
Ja: To robimy dół ciemny, gładki. Potem ozdobny pas. A góra jasna z jakąś fakturą.
Ślubny: Tak jest! Dół ciemny tym wzorem, góra jasna...
Ja: Jakim wzorem dół? Przecież ustaliliśmy, że gładki...
Ślubny: Nie! Z wzorem ustaliliśmy!
Ja: Kiedy?
Ślubny: .... wtedy...???
Ja: Ale tej ciemnej włóczki to może zabraknąć.
Ślubny: To zacznij od robienia tyłu. A zanim zaczniesz robić przód, to się to matematycznie policzy, czy wystarczy. Bo tył to przecież prostokąt połączony z trapezem. To policzysz pole prostokąta i trapezu. W jakim to jest stosunku do siebie. Się zważy ten tył. Proporcję ułoży i będzie wiadomo!
Ja: ... aha...
Ślubny: To może w ramach ozdobnego pasa żakardzik mi machniesz tyłem do przodu!
Ja... aha...
Ślubny: I jako dodatek takie przelotki ze skóry.
Ja: Skóra pod wpływem wody robi dziwne rzeczy.
Ślubny: To z zamszu.
Ja: Zamsz też skóra.
Ślubny: ... aha...
Ale późnym wieczorem przynajmniej tyle było wiadomo, że tył jasny gładki (oczywiście składający się z prostokąta i trapezu :)))))))), co do reszty nadal nie mam pojęcia. Wyjdzie w praniu... Tfu! W robieniu.