Przenosiny

środa, 16 listopada 2011

SYNDROM ODSTAWIENIA OD MASZYNY ULECZONY

4:30 - Przeraźliwe kocie "miauuuuuuu" prosto do ucha... czyli w kocim świecie nastąpiła jakaś totalna katastrofa i nie ma spania, trzeba zauważyć czworonoga i pocieszyć. Mały zadowolony z pozytywnego zakończenia akcji wybudzania pani z najgłębszego snu uwalił się obok i charakterystycznym "aa" zażądał pogłaskania. No to leżę i głaskam, a mózg zaczyna się rozkręcać. Już wiadomo, że z ponownego zaśnięcia nic nie będzie. Żeby nie myśleć o remoncie i ostatnich kwestiach bankowych, szybko przestawiam się na rękodzieło. Szyć mi się chce!!! Bliskość przeprowadzki powodowała, że nie chciałam wyciągać maszyny i rozgrzebywać jakiś bardziej skomplikowanych projektów. Długo na tym przymusowym odwyku nie wytrzymałam. A co i tam! Najwyżej będę się przeprowadzać z materiałem pod stopką maszyny :)

5:00 - Mały posapuje po lewej. Ślubny posapuje po prawej. A mnie się znudziło. Wstaję. Śniadaniowe jajka na twardo stawiam lewą ręką na gazie. Prawą ręką zaczynam przygotowywać mięso mielone z przyprawami na wieczorny posiłek Ślubnego (niech się poprzeżera z przyprawami do późnego popołudnia, później się upiecze). A mózg swoje - szyć mi się chce!!! 

6:00 - Dzwoni budzik i zdziwiony Ślubny rejestruje brak żony przy boku i talerz z gorącym śniadankiem pod nosem. Torba żywnościowa z posiłkami na cały dzień gotowa. Mały nakarmiony. A ja idę sobie pogrzebać w zapasach materiałów, bo mi inwencja kipi i buzuje. 

7:00 - Ślubny wychodzi na siłownię i do pracy, nie komentując metrów materiału walających się w salonie i ton Burd porozkładanych w bibliotece. A ja cała szczęśliwa, już wiem, co będę szyć!!! Ulga, że odwyk się skończył jest tak wielka, że uświadamiam sobie, że spałam tylko 5 godzin i jestem śpiąca jak siedmiu braci śpiących razem. Zasypiam jak kamień.

10:00 - Przeraźliwe kocie "miauuuuuuuu" prosto do ucha... 

Czas najwyższy na dodatek zdjęciowy.
Szyć będę z dość nietypowego materiału - elastycznej siateczki z obłędnym wzorem. Chińsko będzie. Lekko przezroczysto będzie.
Powstanie z tego luźna bluzka, z szerokimi rękawami. Wykrój mam zamiar oprzeć na modelu sukienki 111 z Burdy 2/2009 (ponownie twierdzę, że 2009 to był bardzo dobry rocznik dla Burdy :). Zmian w stosunku do oryginału planuję jednak sporo, poczynając od skrócenia wykroju kiecki do ziemi do średnio długiej bluzki :)
Zastanawiam się, jak poradzi sobie z tym materiałem maszyna, ale... poradziła sobie z bardzo luźno tkanym płócienkiem, cieńszym nawet od tej siateczki, więc jestem pełna nadziei. 

Przy okazji udokumentowałam całokształt rozgrzebanych projektów - stan na dzisiejsze przedpołudnie:
1. Wrzosowisko z powstającą górą... tak będzie na drutach, ale dość specyficznym ściegiem, imitującym tkaninę. 
2. Chińska Poranna Bezsenność - w formie metrów tkaniny. 
3. I niespodzianka - zielona bluzeczka z krótkim rękawkiem... lub bez, zwana pieszczotliwie Szczypiorkiem, z resztek. Robiona jako odskocznia od Wrzosowiska. Nie wymagająca żadnego myślenia przy tworzeniu.

I pokażę Wam jeszcze jak zaczyna wyglądać nasze dotychczasowe, stare mieszkanie - jakby je ktoś częściowo ograbił :)

A ponieważ po ostatnim bez-kocim wpisie przeczytałam, że blog bez Małego jest wręcz mniej Intensywnie Kreatywny ;))))), to proszzzzzzzzzzzzz bardzo - wersja Małego 2.0, czyli "Ofukany Kot w Papierze" i można pisać, że mina bezcenna.

18 komentarzy:

  1. jak ja bym obudziła się o 4:30 i zaczęła cokolwiek robić, to też na pewno usnęłabym szybko ponownie :D

    Motyw na materiale przypomina mi ten motyw, który na żółtej torebce użyłam :)

    haha półki, jeżeli są pod sam sufit, to już są idealne, a jeszcze jak mają zamykane szafki co jakiś czas... to już są perfekt! :D

    Kot się zdziwił, że przeprowadzałaś go zawiniętego w szary papier? hahaha mina bezcenna :D

    OdpowiedzUsuń
  2. @ Wioletta - małe sprostowanie - to jest nasze dotychczasowe, stare mieszkanie, a książki zniknęły, bo stopniowo przewozimy już do nowego i upychamy w schowku. A Małego owszem będę przeprowadzać owiniętego, ale nie w papier a w ręcznik, bo on jest kocio domowe i na zewnątrz zaczyna się bać.

    OdpowiedzUsuń
  3. Przetestowałam takie poranne wstawanie - nie działa. Zawsze po dwóch godzinach robię się śpiąca, wracam do łóżka, przesypiam za długo, gubię pół dnia. Ale czasami takie zrywy są cenne, bo przynoszą natchnienie! *^v^*
    Śliczny materiał wygrzebałaś, moja maszyna chyba by sobie z nim nie dała rady, chyba powinnam pomyśleć o nowej, ech...
    Mały wygląda, jakby się sam pakował do przeprowadzki, jeszcze tylko zawinie trochę papieru wokół siebie a potem trzeba mu zawiązać sznureczek i można wysyłać! ~^^~

    OdpowiedzUsuń
  4. Jakże się cieszę (co najmniej tak, jakbym to ja miałabym nosić tę kieckę), że pozbyłaś się tiulu i będzie na drutach :)) Zapowiedź chińszczyzny ciekawa. Maszyna spisze się na medal. Zresztą, przecież to Ty będziesz ją prowadzić Master :)
    Pozdrawiam i głaski dla Naburmuszonego :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Piękne to wasze mieszkanko :) chociaż podglądam tylko fragmenty. Z pewnością nowe będzie jeszcze piękniejsze, co zresztą filmik już nam zapowiedział.

    Co do wrzosowiska to teraz mnie zaciekawiłaś :) jeśli chodzi o ten tkaninowy ścieg!

    Szczypiorek ma strasznie fajny kolor - czekam na efekty końcowe!

    Natomiast mam głupie pytanie - gdzie będziesz chodziła mroźną zimą ;) w takiej cieniutkiej siateczce? :)))) (notabene bardzo ładnej jeśli chodzi o kolory)

    A kota Twojego kocham całego! (ot, taki rym ;-))) pomimo, że z założenia i nie tylko wolę psy ;]

    OdpowiedzUsuń
  6. Ukradnę Ci kota! Jest piękny. I czekam na efekty pracy przy maszynie :>

    Pozdrawiam:) Anna Sancewicz Atelier

    OdpowiedzUsuń
  7. @ Brahdelt - tak normalnie, ze spokojną głową, usiłowałabym zasypiać, ale że ostatnio mam natłok myśli i potrafię w środku nocy budzić Ślubnego pytaniem, czemu nie dojechały jeszcze panele podłogowe (cud, że mnie wtedy nie zabił śmiechem o drugiej w nocy), to po przebudzeniu nie mam już mowy o ponownym zaśnięciu. Lepiej wstać, niż się męczyć, a odespać sobie "w późniejszym terminie".

    @ Magdor - Naburmuszonego głasknęłam od Ciebie, niech ma :) A góra widocznie wymagała trzeciego wyjścia, czyli wywalenia pomysłów z materiałem i kombinowania inaczej :) Swoją drogą, dzięki za podpowiedź :)))

    @ Pracownia Weekendowa - ja już dawno zauważyłam, że nie szyję sezonowo. Letnie bluzeczki potrafią powstawać zimą, a ciepłe sukienki latem :) A poza tym, zimą będę chińszczyznę prezentowała w domowych pieleszach :)
    Komplement dla obecnego mieszkania przekażę Ślubnemu (sam pewnie przeczyta, bo zagląda), bo to mieszkanie też jest jego dziełem, z projektem mebli włącznie.
    Wzorek drutowo-tkanianowy pokażę, jak tylko będę miała kawałek, na którym już cokolwiek widać.
    A kota kochaj na odległość, przecież i tak go nie oddam, nawet gdybyś bardzo chciała :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Też tak czasami mam, tylko kota brak :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Materiał bardzo ciekawy nie tylko z powodu kolorystyki ale i wzoru. Jestem ciekawa efektu końcowego. Propo wstawania o 4.30 jak chodziłam do pracy to przez pierwsze pół godziny zaliczałam wszystkie futryny w domu ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Materiał ciekawy i idealnie dopasowany wykrój. Już sobie wyobrażam tę tuniko-sukienkę. Teraz już nikogo nie brakuje:) A co do wczesnego wstawania, to mój mąż prawie od 12 lat ma tę przyjemność wczesnego wstawania:)o 5:25 !!

    OdpowiedzUsuń
  11. Po takim materiale miałabym sny ze smokami chyba...ale fajny, myślę że Walijczycy też by się nie obrazili widząc turystkę w takim stroju bowiem godło mają też ze smokami czy herb...hmm. To chyba odpowiedź dlaczego nie mam kota, jak się obudzę to na amen...I regałek narożny mi się podoba...tyle miejsca na książki, których nie trzeba upychać po szafkach ahhh. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Jak to człowieka może czasem wena zerwać nad ranem;)!
    Będziesz miała cudną bluzkę na lato;))) Materiał bardzo ciekawy, myślę że idealny do tego wykroju. Mieszkanie zapowiada się super!! Przepiękna podłoga:D A kota bym Ci ukradła!Minę ma bezcenną na tym zdjęciu:)

    OdpowiedzUsuń
  13. @ Sancewicz - nie kradnij kota, on jest takie miodzio na zdjęciach, ale w rzeczywistości potrafi doprowadzić do rozpaczy... na przykład budzeniem nad ranem.

    @ Longredthread - to ja przynajmniej mam na kogo zwalić winę za pobudki :)

    @ Ania - zbyt wczesne wstawanie potrafi być niebezpieczne dal zdrowia. Ja miałam okres wczesnego wstawania i dojeżdżania samochodem, zazwyczaj "budziłam się" dopiero na parkingu, po dojechaniu na miejsce. Drogę pokonywałam "na autopilocie".

    @ B - mam nadzieję, że efekt będzie taki, jak i się nad ranem wymyślił :) A mężowi przekaż wyrazy współczucia. Ja wiem, że do wszystkiego można się przyzwyczaić, ale do wczesnego wstawania...

    @ Monika Magdalena - No popatrz, o Walii kompletnie nie pomyślałam! A narożny regał sprawdził się doskonale. W nowym mieszkaniu Ślubny na odmianę wykorzystał na półki na książki wszystkie skosy pod dachem na antresoli - jakieś 60 metrów bieżących miejsca na "makulaturę".

    @ Sistu - też mam wrażenie, że bluzka w tym fasonie powinna dobrze wyglądać z takiej oszalałej kolorystycznie cienizny.
    I sprostowanie - fotka jest ze starego mieszkania.
    A kota nie radzę kraść... budzi paskuda po nocy bez litości :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Dla mnie obłędna godzina na wstawanie i zapewne równiez bym padła, nawet gdybym wcześniej spała 10 godzin.

    Materiał mega ciekawy, czekam na efekt kończowy

    OdpowiedzUsuń
  15. też miewam ostatnio pobudki o 3 od natłoku myśli, tylko niestety muszę się zmusić do zaśnięcia, bo jednak o 8 najpóźniej muszę wstać do fabryki...
    a widzisz, ja wręcz przeciwnie, zawsze mam sezonowe ciągoty - i przy szyciu i, zwłaszcza, przy dzierganiu. co niestety uniemożliwia mi czasem skuteczne wykonanie czegoś sensownego. mam np. taki projekt na włóczkę bambusową na 2,5, że jeśli mam go zrealizować, to powinnam teraz zacząć. a teraz to ja do bambusa mam wstręt :)

    ja tam się Małego na tym zdjęciu trochę stracham ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. łeee, a ja tak cieszyłam się z tego materiału na górze kiecki :( no dobra, i tak czekam niecierpliwie na całość.

    6:30, o której wstaję co dzień to dla mnie środek nocy i ogólnie to wstawanie i cały poranek to jakaś masakra. Ale KIEDYŚ, jak nic rano nie będę musiała, jak nic nikt nie będzie ode mnie chciał i jak następnego dnia będę mogła sobie pospać, to WTEDY właśnie wstanę se w tym środku nocy o 6:30, "siędę" opatulona w fotelu z drutami i będę dziergać. O.

    OdpowiedzUsuń
  17. O 5 to ja jeszcze śpię - no chyba że mnie Ślubny obudzi jak do pracy wstaje. O 6 zwlekam się ja a o 7 siedze już w biurze. Raczej mam problemy z zaśnieciem - od natłoku myśli jak napisała izuss1 :) Ale taka inwencja twórcza jest wskazana :)
    Bluzka zapowiada się naprawde ciekawe. Skąd wytrzasnęłaś taki ciekawy materiał? Z Chin przywiozłaś?? :>

    Min a Małego bezcennna :D z leksza oburzony jest ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. @ AnaYo - Przynajmniej nie czuję się osamotniona w niechęci do wstawania bladym świtem.

    @ Izuss1 - Mały w rzeczywistości jest kompletnie niegroźny i prędzej sam zwieje niż komuś zrobi jakąkolwiek krzywdę.

    @ Agata - uwierz mi - jeden materiał, drugi materiał, ten nie ten... to trzeba było zdecydowanie zadziałać. A poranne drutowanie z kawą obok, kiedy nikt nic nie chce, bo jeszcze wszyscy śpią... rewelacja.

    @ Susanna - Materiał kupiony na Allegro i z tego, co widziałam, pojawia się dość regularnie, trzeba tylko popolować.

    OdpowiedzUsuń