Przenosiny

piątek, 23 grudnia 2011

INTELIGENCJA PRACUJĄCA

Nagle dzisiaj określenie "inteligencja pracująca" nabrało dla mnie zupełnie nowego i do bólu głębokiego znaczenia. Ale o tem potem. Najpierw pojawią się dwie wiadomości i jak to z wiadomościami bywa, jedna będzie dobra, a druga niekoniecznie.

Na początek coś dobrego. Otóż od lat mamy buddę - figurkę rozradowanego siedzącego grubaska. Mieszka z nami wszędzie, przeprowadza się, spada na główkę i obtłukuje troszeczkę, ale jest niezbędnym elementem szczęśliwego domu. I rozpakowując dziś karton z ozdobami, wyjęłam buddę i jak po sznurku polazłam z nim na antresolę na półkę naprzeciw wejścia ze schodów. Budda znalazł swoje miejsce, na czerwonej podświetlanej półeczce. Oprócz buddy stoi tam też moja nieodzowna kocia Bastet i dwie malusieńkie figurki (jedna mnicha, druga tańczącego buddy).

Teraz wiadomość zła. Podobno statystycznie trzydzieści procent okien dachowych przecieka. Skoro my mamy trzy takie okna na antresoli, to statystycznie jedno z nich powinno być nieszczelne... no i jest. Idę sobie dzisiaj z bambusikiem postawić toto pod oknem i widzę radosny strumyczek lecący po ścianie. W pierwszym odruchu pomyślałam, że zapomniałam domknąć okno, a przecież pada i naleciało. Ale skąd okno zamknięte, a sączy się między ścianą a ramą. Za telefon i do Ślubnego, że się leje, że moknie tynk, że tragedia, że czemu go nie ma, jak jest potrzebny, bo nadeszła apokalipsa, że niech coś zrobi. Ślubny nakazał porzucenie nadmiernej ekscytacji. Nie poparł mojego stanowiska, że to koniec świata i kazał zastosować środek tymczasowy, czyli prowizoryczne zafoliowanie okna, żeby deszcz nie lał się bezpośrednio na ramę i okno, tylko na folię. Zafoliowałam. Od siebie dorzuciłam oknu podpaskę... czyli nakleiłam kłąb ręczników papierowych w miejscu przecieku od środka, żeby wsiąkało, a nie się lało po ścianie w dół. Okno poczuło się dopieszczone i przestało płakać tak wylewnie.
Po świętach zobaczę zatem kolejną ekipę, tym razem murarzy z pierwotnej brygady stawiającej blok, którzy będą czynić magiczne sztuki, uszczelniając okno od zewnątrz. Na razie dopieszczone okno wygląda tak:
   
Ślubny filozoficznie stwierdził, że oby to był największy problem budowlany nowego mieszkania. To się chyba nazywa relatywizm pozytywny lub, jak kto woli, pozytywizm relatywny :)))
Czas na obiecane zdjęcia posprzątanego salonu:
 
Do tej pory rozważaliśmy dwie alternatywne sofy do salonu - mniejszą i jaśniejszą lub większą i ciemniejszą. Posprzątany salon okazał się mieć cechy sterylnie białego hangaru i dlatego będzie jednak wielka, ciemna sofa z jasnymi akcentami - wielkości tak mniej więcej lotniskowca. Bo ta mała by się gubiła w tej przestrzeni.
A teraz będzie o inteligencji pracującej - inteligent pracujący to taki gość, co to sam targa tony swoich książek na pięterko - inteligent pracujący to JA.
Pisałam wczoraj, że mam zamiar odgruzować schowek, do którego przez miesiąc pracowicie zwoziliśmy i upychaliśmy książki. Rodzina inteligencka, książek zatem więcej niż ustawa i średnia krajowa przewiduje. Rano schowek wyglądał tak - w wejściu pralka, podłączona i działająca  (kocham pralki ładowane od góry miłością czystą i prawdopodobnie dozgonną i pralka w schowku zostanie, tak było od początku planowane, żeby jej nie pchać do mieszkania), a za pralką sodoma i gomora oraz cuda Babilonu (tak, to z lewej za pralką to narty :):

 
Jeśli komuś udało się znaleźć miejsce na postawienie stopy i niczym człowiek guma gibnął się w prawo, to czekał go taki widok, czyli sodoma i gomora dwa oraz cuda Babilonu w wersji de luxe:
 

Po dwóch godzinach noszenia, sapania, przeklinania i obiecywania sobie, że już ani jednej książki w życiu nie kupię, schowek wyglądał tak:
 

 

Ale za to w przedpokoju piętrzyły się tony makulatury pieczołowicie spowite w płachty czarnej folii:
 

I te tony we własnych łapach wtargałam na pięterko i porozkładałam po półkach. Sama się sobie dziwię, że nie padłam gdzieś po drodze. Mam wrażenie, że jutro rączką nawet najmniej wdzięcznie nie machnę. Ale za to antresola nabrała ciepłego domowego klimatu.
  
Jak widać Ślubny nadal pracuje nad konfiguracją centrum dowodzenia wszechświatem i straszy odsuniętą półką i plątaniną kabli. Poza tym są jeszcze paczki z dziwnymi rzeczami, które nadal czekają na znalezienie dla nich sensownego miejsca i rozpakowanie, ale książki już na półkach.




Przy okazji na zdjęciu powyżej widać obudowaną kolumnę (białą pleksi, pisałam w poprzedniej notce), a poniżej zdjęcie tej samej kolumny w stanie iluminacji:

A pojutrze pojawi się choinka i... zapowiadany konkurs około-świąteczno-przeprowadzkowy z kuchenną tapetą w roli głównej. (I zaglądam do Was, i zachwycam się kolejnymi dziełami, i czytam, i jak mamusię kocham, do porządnego komentowania wrócę, jak tylko moje życie nie będzie się kręcić dokoła mopa i ścierki.)

A teraz czas najwyższy na najważniejsze:

Życzymy Wam i Waszym rodzinom radosnych Świąt Bożego Narodzenia, spokojnych, ciepłych i szczęśliwych

Agnieszka i Andrzej

7 komentarzy:

  1. Życzę Wam rodzinnych, spokojnych i niezapomnianych Świąt, trafionych prezentów, smaczniutkiej kolacji Wigilijnej:] i czasu na cieszenie się razem Waszym wymarzonym mieszkankiem:) i jak najmniej takich przygód jak z okienkiem. Michaś też się dołącza do życzeń bo z zainteresowaniem śledzi wykańczanie mieszkanka:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Życzę szczęśliwych i spokojnych świąt :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Współczuję tego cieknącego okna i jednocześnie łączę się w bólu. Moje okno w sypialni nie jest wprawdzie dachowe, ale kiedy deszcz pada intensywnie i pod pewnym kątem - woda leci mi po parapecie i z boku ze ściany. Schrzaniła pracę ekipa od wymiany okien ALBO ekipa od wymiany parapetu, obydwu już dawno nie ma co szukać, bo okazało się to sporo po zakończeniu remontów.
    Fajnie obserwować, jak mieszkanie powoli się wypełnia, nabiera kształtu i staje się domem. ~^^~

    OdpowiedzUsuń
  4. @ Monika Magdalena, Chabrowa Panienka i AnaYo - dziękuję za świąteczne życzenia i od nas też życzę spokojnych i ciepłych Świąt.

    @ Brahdelt - okno okazało się pozytywnie chimeryczne w swojej usterce - ten przeciek spowodowany był topniejącym na dachu śniegiem. Natomiast deszcz nawet bardzo ulewny nie powoduje żadnych problemów. Biorąc pod uwagę, że w Wielkopolsce na najbliższe 10 dni nikt śniegu nie prognozuje, to powinniśmy uniknąć kolejnych wycieków. A sama naprawa na pewno będzie miała miejsce, bo blok jest na gwarancji i nie ma problemu z wyegzekwowaniem działań ze strony dewelopera :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zostałaś ofiarą jedynej złej cechy książek- ich waga w czasie przeprowadzki. Ja sobie nawet nie wyobrażam przeprowadzki swoich książek, na sam a myśl jestem zmęczona:-))) Ale mieszkanie zaczyna wyglądać już na zamieszkane. I co tu dużo mówić- piękne jest i tyle. Uściski serdeczne i świąteczne.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ślubny nakazał porzucenie nadmiernej ekscytacji. - hihihi jak to dobrze mieć wsparcie i uspokajacza. Tak to z tymi książkami jest. My przy przeprowadzkach też zawsze psioczyliśmy na te dziwnie ciężkie torby. :) Mam nadzieje, że okno już jest grzeczne i nie trzeba mu zewnętrznego dopieszczania.

    OdpowiedzUsuń