Przenosiny

wtorek, 31 stycznia 2012

MIAŁO BYĆ TURKUSOWO, BĘDZIE "TWARZOWO"

Specjalnie czekałam z pisaniem do dzisiaj, bo naiwnie miałam nadzieję, że uda mi się wczoraj wieczorem skończyć korpusik turkusowej Tanit-Isis. I nawet mi się udało, ale... 
Jak na porządną dziewiareczkę przystało usadowiłam się pełna dobrej woli na sofie, obłożona drutami, laptopem ze słuchawkami, kieliszkiem wina i kotem. Odsiedziałam grzecznie dwie godziny, machając drutami jak w transie i... efekt mnie nie usatysfakcjonował (trudne słowo).
Nie wiem, co zaszkodziło, czy kot, co się wiercił i domagał niepodzielnej uwagi? Czy wina było za dużo/za mało (niepotrzebne skreślić)? Czy słuchanie "Shoguna" nie wpłynęło na mnie kojąco (polecam książkę, doskonale się słucha, jeszcze lepiej czyta - w dowolnym języku)?
W każdym razie mój pomysł na wykończenie dekoltu zostanie unicestwiony, ale porządna jestem, zdążyłam zrobić zdjęcie przed zagładą.

W tej chwili idea jest taka, że będzie prosta wywinięta plisa w kolorze białym. Czemu białym? Bo jakby była turkusowa, to już nawet na rękawy trzy czwarte nie miałabym szans - robienie z resztek rządzi się swoimi prawami. Potrzeba posiadania najkrótszych nawet rękawów wygrała z jednolitością kolorystyczną wykańczania góry.

Poza tym kluje się we mnie pomysł na dwa ozdobne szale. Jeden z czarno-srebrnej bawełny (został mi jeszcze jeden motek po karnawałowej chuście), a drugi z bawełny przecudnie rudej. Przy czym zaczynam rozważać opcję wydziergania jednego z nich nie na drutach a na szydełku. Ot, taki szalony pomysł, ale co z niego wyjdzie... kobieta zmienną jest, szczególnie kobieta we wstępnych, koncepcyjnych etapach szału twórczego.

Iiiiii czeka mnie szycie wielkopowierzchniowe, bo wczoraj zostały zamówione tkaniny na okna do całego mieszkania - jakieś dwadzieścia metrów bieżących. 
Iiiiii oprócz nich Ślubny zażyczył sobie również wyprodukowania okrągłych poduch na krzesła kuchenne, w eleganckim czarnym kolorze. Zobowiązał się nawet do zakupu gąbki, żebym miała co w te poduchy wtykać. Nie wiem tylko, czy wie, że spadnie też na niego przycinanie tej gąbki do kształtu idealnego koła... jak nie wiedział, to już wie, bo czytuje. Materiał na poduchy muszę jeszcze wybrać, żeby czerń była czarna, a sama tkanina wytrzymała na użytkowanie pośladkowe. 
Iiiiii... jeszcze narzuta i poduchy na łóżko w sypialni, tym razem dla odmiany w eleganckim fioletowym kolorze, ale tutaj może się okazać, że nabędziemy komplet drogą kupna na ulubionym portalu aukcyjnym. Bo jest taki idealnie pasujący, natomiast mam problem ze znalezieniem odpowiedniego materiału, który umożliwi własnoręczne stworzenie narzuty. Dlatego zapewne coś "na już" kupimy gotowe, a później spokojnie będę się rozglądać za tkanina na drugi komplet.

A w ogóle, to jutro będzie łóżko!!! O, nieznany święty, odpowiedzialny za szybkość dostaw w sklepach meblarskich, dziękuję bardzo! Jednak spanie na podłodze ma swój urok, ale do trzydziestego roku życia, później wstawanie z nizin zaczyna przypominać mało atrakcyjny występ kobiety-nie-gumy.

Żeby zadośćuczynić fankom Małego, poniżej zdjęcie kocia w trakcie pierwszego polegiwania na Lotniskowcu. Po polegiwaniu numer jeden i stwierdzeniu, że powierzchnie sofy są nieograniczone i można się na niej wyciągać w dowolnym kierunku i rozpłaszczać na dowolnym boczku, kocio regularnie wieczorami zajmuje upatrzone pozycje na Lotniskowcu i posapuje z ukontentowania.

I tak, to na zdjęciu, to czubek mojej głowy - podkreślam - mojej - i nawet nie będę wredna i nie powiem, że to jedyne, co mogę ze swojej osoby pokazać.

Po objawieniu lica oraz pleców Ślubnego wiadomo było przecież, że mi nie darujecie i trzeba się będzie twarzowo ujawnić. Ale!!! Od razu uprzedzam, że na zdjęcia robótek firmowanych moją twarzą, nie ma co liczyć. Bo ja tak mam, że nienawidzę, jak mi się robi zdjęcia. Jak już komuś się uda mnie dogonić z aparatem, pstryknąć cokolwiek i ujść z życiem z zasięgu moich łap próbujących rozerwać na strzępy aparat i jego posiadacza, to i tak później 99% zrobionych fotek podlega cenzurze i zostaje unicestwionych przeze mnie osobiście, jednym celnym walnięciem w klawisz "delete" albo jakikolwiek inny odpowiedzialny za funkcję "wywal na wieki". Ta fobia pewnie ma nawet jakąś uczoną nazwę.
Potraktujcie zatem poniższy ekshibicjonizm wizualny jako wydarzenie szczególne i jednorazowe. Ale za to będą fotki z okresu długo-  i krótkowłosego. 

Na początek zamierzchła przeszłość, czyli Agnieszka z włosami dłuższymi niż norma przewiduje i bonusowo jedno ze zdjęć, na których nie wyglądam, jakbym miała za sekundę udusić fotografa.

Dla odmiany fotografia stylizowana na Madonnę z... długimi włosami oczywiście.


I czas na włosy krótkie - prosto od fryzjera - zdjęcie artystyczne - wizja Ślubnego.

Jednak dość szybko okazało się, że krótkie włosy są fajne i bardzo łatwe w utrzymaniu na co dzień - schną szybko i nie trzeba ich rozczesywać godzinami, ale... w chwili obecnej jestem na etapie przejściowym, czyli ni w pięć, ni w dziesięć, bo wracam do nieco dłuższego upierzenia, ale na pewno już nie do pasa! Coś pośredniego.

I skoro był już kot i nawet - o cudzie! - byłam ja (nie przyzwyczajamy się do tego!), to nie może zabraknąć Ślubnego.
Wspominałam, że kiedyś dla żartu zrobiliśmy mały fotomontaż zatytułowany "Piękny i Bestia". Oto on. Ja w roli niepozornej Bestii i "piękny" Piękny, którego już znacie.


A teraz idę testować, gdzie na nowych metrach kwadratowych najlepiej się będzie ćwiczyło jogę. Mam do wyboru: duże powierzchnie do wdzięcznego machania kończynami w kuchni, ale tam są płytki i jak mi choć centymetr skóry zjedzie z maty do ćwiczeń i dotknie tej płytkowej zimnicy, a jak to jeszcze będzie kawałek skóry na brzuszku, to zamiast Power Yogi będzie Pisk Yoga. Mogę też spróbować się zmieścić w przejściu z przedpokoju, między kuchnią a salonem - na podłodze panele, czyli przyjaźniejsze powierzchnie do przypadkowego dotykania brzuchem i pewnie ta opcja zwycięży.

PS. Meblarz poprosił Ślubnego, czy możemy mu podesłać, jakieś ładne zdjęcia kuchni, bo te, co zrobił Zięć Meblarza są brzydkie :))))))) Komentarz Ślubnego do powyższej prośby, skierowany do mnie w trakcie przekazywania zabawnej informacji, cytuję dosłownie: "he he he, ho ho ho".

33 komentarze:

  1. Łaaaa, będę pierwsza :) Miło Cię poznać deczko bardziej niż z lotu ptaka :) Zdjęcia fantastyczne i Agnieszka przyjazna aparatom :) Tym bardziej nie rozumiem chęci mordowania fotografów :) Czekałam na Twój kolejny wpis i było warto. Jak zwykle zresztą :) Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  2. Myślę, że turkusowej piękności nie zaszkodzi kontrastowy kolor, a jedynie uwydatni dodatkowo urok, więc dziergaj kontrastowo ile dusza zapragnie.

    Tak też myślałam, że nie dasz się prosić i w końcu ujawnisz oblicze. I tak sobie myśle, że piękna kobieta nawet powinna lubić fotografowanie. Więc odrzuć te swoje fobie.

    A co do jogi wyobraź sobie, że ja ją ćwiczę w pomieszczeniu, które jest zimne, aż ciary przechodzą. I za każdym razem się zastanawiam jak ja wejde znowu do tej lodowni...wrrrr... po chwili temperatura całkowicie mi odpowiada, a nawet mogło by być ciut chłodniej :)

    OdpowiedzUsuń
  3. O, bogowie! Jaka Ty jesteś piękna!!! (Czubek głowy też masz nie najgorszy. ^^) Powinnaś sobie robić miliony zdjęć, a nie uciekać przed obiektywem! ~^^~ A w długich włosach to już w ogóle bomba, z tym, że ja jestem uprzedzona, bo ogólnie preferuję długie włosy, niezależnie do płci. ^^
    A turkus bardzo intensywny, coś energetyzującego na spadek temperatur! Pogrzebałam ostatnio w moich zaplanowanych robótkach na Ravelry i znalazłam sweterek raglanowy, który miał mieć właśnie taki "kratkowy" wzór i gładkie rękawy, chyba czas wrócić do pomysłu (i kupić nową włóczkę! ^^).
    Zasłony nudne, szyj sukienki a zasłony kup. *^v^*

    OdpowiedzUsuń
  4. Zapowiada się bardzo pracowity okres, ale to chyba dobrze prawda? Aparatu się nie bój kobieto- masz ładne rysy, symetryczne :)
    Ja za to dzisiaj wyglądam jak Mały na tych zdjęciach- wyginam się na wyrku w każdą możliwą stronę :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dobra.
    1. Wydarło się ze mnie - jak Joannie - jakaś Ty piękna!!!
    2. Myślałam, że jednak nie dasz się namówić na objawienie lica ;)
    3. Skrywać się z taką urodą to grzech :P
    4. a co Ci w tym wykończeniu nie leży?? bo że białe do turkusu to wiadomo ;)
    5. ze zdjęciami mam w pewnym sensie podobnie, tzn. lubię jak mnie focą, a właściwie foci - ten Jeden Jedyny (i wtedy to raczej jego szlag trafia), ale efekty otaczam ścisłą cenzurą, większość od razu chcę wywalić. Nie wiem, jak sobie radziliśmy bez cyfrówki ;)
    6. coś jeszcze chciałam, ale zapomniałam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z wrażenia po tych punktach zapomniałam odpowiedzieć wcześniej :)
      Ad. 1 - 3: przecież byście mi żyć nie dały przez następne miesiące, że nadal nie pokazałam paszczy.
      Ad.4: Kolor mi leży (to już ustaliłyśmy przy wykończeniu sukienki Twojej córci), ale ekstraordynaryjne dziury mi przestały leżeć, stad potrzeba unicestwienia.
      Ad.5: Bez cyfrówki ja sobie radziłam siłowo - wyrywałam zdjęcia z rąk Ślubnego jeszcze u fotografa, licząc na to, że przy ludziach nie będzie się ze mną szarpał i wydzierał przesadnie, a później darłam na kawałki nie nadające się nawet na puzzle.
      Ad.6: Pisz, jak się przypomni :)

      Usuń
  6. Same piękne fotografie oraz ich Treść :-) Nie mam pojęcia skąd fobia przed fotografowaniem oblicza. Logicznie niewytłumaczalna. Pozdrawiam serdecznie :-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Masz śliczne niebieskie oczy :))

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie pozostaje mi nic innego jak podpisać się pod Przedmówczyniami :) Fobia przez zdjęciami jak najbardziej niezrozumiała :))

    OdpowiedzUsuń
  9. Odpowiadając hurtem
    Muszę poćwiczyć przyjmowanie komplementów pod moim adresem, a raczej pod adresem mojej twarzy. Ślubny świadkiem, że to nie moja najmocniejsza strona. Ale dziękuję bardzo, bardzo. Na to, że się przemogę i polubię obiektyw i siebie w obiektywie szybko i "na wczoraj", to jest niewielka nadzieja - całe lata ćwiczyłam ucieczki, to teraz trochę mi zajmie przyzwyczajanie się do stania spokojnie. A fobia... ma swoje źródła, ale to na pewno nie miejsce na psychoanalizę i spowiedzi.

    @ Ana Yo - ja też lubię ćwiczyć w chłodniejszych pomieszczeniach, ale zimne kafelki na skórze przyprawiają mnie o dreszcze.

    @ Brahdelt - to ja uszyję na szybko firany, bo tak taniej, a później już tylko kiecki :) I mój turkus też ma romby na przodzie i tyle i gładkie rękawy.

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja niestety to fobie albo strach przed obiektywem znam, i najtrudniejsze przed ślubem było dla mnie znależć fotografa co: a) żeby mnie nie straszył, b) entuzjastyczny z poczuciem humoru, c) posiadał niezliczone pokłady spokoju i znalazłam oczywiście bez udziału M. bo on ma dodatkowe wymagania. (I tak się boję efektu, oczywiście kamerę stanowczo zanegowałam). Włosy...a znasz to uczucie jak się siada na własnych? A może "Piękna i Bestia" bo w sumie bestia może być też przystojnym facetem a piękna może posiadać wew. cechy bestii?

    OdpowiedzUsuń
  11. Głos ludu został wysłuchany. I dobrze :))

    p.s. gąbkę docinają na dowolny wymiar

    OdpowiedzUsuń
  12. właśnie zaliczyłam najwolniejsze przesuwanie strony w dół ever! jak tylko się zorientowałam co się święci (a że, trochę niespodziewanie, bystra jestem dziś nieprzeciętnie, to zorientowałam się już po tytule) uznałam, że takie rzeczy trzeba sobie dawkować... jednak nie mam pewności, czy dotarła do mnie należycie całość postu ;)

    że nie rozumiem o co Ci chodzi nie będę pisać, bo rozumiem. hmmm... źle zabrzmiało :) czasem się siebie po prostu nie toleruje na zdjęciach i już. choć oczywiście dodam "dla proformy", że powinnaś z tą nietolerancją walczyć. dla świata to zrób ;)
    a fota nr 1 ląduje na tapecie ;) taki miły uśmiech :)

    btw - byłam PEWNA, że jesteś blondynką! i ostatnio śniło mi się, że szukałam Twoich zdjęć po sieci ;)

    co do sweterka - też rozumiem (ależ mnie dziś wzięło na wyrozumiałość...), czasem coś "nie pasi". poczekam więc cierpliwie, aż będzie tak jak Ty chcesz. na bank się opłaci :)

    a z komentarza Agaty się obśmiałam jak norka :)

    OdpowiedzUsuń
  13. @ Monika Magdalena - nie wiem, co to znaczy usiąść sobie na włosach, ale doskonale wiem, jak się wyciąga włosy zza zapiętego paska od spodni :))) Ślubne stresy fotograficzne znam. Co ciekawe, 100% zdjęć z własnego ślubu uznaję za udane i nawet czasem pokazuję je ludziom. I to może potraktuj jako dobrą wróżbę dla siebie.

    @ Qrka - w kółeczka też tę gabkę tną? Oby.

    @ Iza (pozwolisz, że tak po imieniu zacznę publicznie) - z tą tapetą to mam nadzieję, że żartujesz... Blondynka jestem zawsze, ale odcień mi się zmienia zależnie od czasu, jaki latem spędzam na słońcu (we wrześniu potrafię być bardzo, bardzo złocistą blondynką). A tak zgredowato dodając, to jestem coraz bardziej siwiejącą blondynką i mam zamiar siwieć dumnie i na razie odmawiam farbowania (ciekawe, kiedy się załamię?). I teraz numer sezonu - senny - też mi się śniłaś ostatnio. Domagałaś się ode mnie wafelków orzechowych...

    OdpowiedzUsuń
  14. To ja to skomentuję tak: zrobienie zdjęcia mojej kochanej żonie tak żeby ten proces nie zakończył się próbą zatłuczenia fotografującego (zazwyczaj mnie) najbliższym przedmiotem ciężkim graniczy z cudem. Ale o dziwo najlepsze zdjęcia wychodzą zazwyczaj przypadkiem, zaraz przed lub po pokazaniu języka w kierunku obiektywu.
    Dziękuje Wam rownież za komplementy dla mojego Słoneczka. Może po takiej dawce przestanie kwitować moje wszystkie miłe słowa "aha" lub częściej "z której strony?". To pisałem ja, osobnik z drugiej strony aparatu.

    OdpowiedzUsuń
  15. to juz chyba wszystko napisane....
    zapuszczaj włosy ,ja tez to robię :)

    OdpowiedzUsuń
  16. uuuhuhuhuuu... jak fajnie... też to miałam, że w zwolnionym tempie czytałam całego posta :D

    TRUDNO - koment będzie dłuugi

    po pierwsze bezdyskusyjne - JESTEŚ PIĘKNA! - nie wiem jak wyglądasz we włosach krótkich do końca, bo jakoś tak wstydliwie ta twarz zjechała w kadrze, ale w długich... miodzio. Prawdziwa kobieta, łagodna buzia (pomyśleć, że w niej szatan siedzi...), piękne błękitne oczy... duże (moje marzenie - jeżeli chodzi o wielkość oka, ale w córce mi wynagrodziło brak dużych oczu, więc nie jest źle) - iii jak Ty się ślicznie, delikatnie uśmiechasz :)

    po drugie - włosy krótkie wygodne MOŻE - bo ja tak mam, że jak mi fruwają po czole... to szlag jasny mnie trafia! i ile razy bym nie obcięła, żeby się ciut odmienić... to nastaje faza "przejściowa" i modlę się, żeby rosły szybciej, później znowu coś mi odbija, że chcę odmiany... ale generalnie tył zawsze długi... nie zdarzyło mi się ściąć na całkiem...
    no to jak ja widzę, że Ty miałaś tył ścięty... to ciekawa jestem jak przeżywasz fazę przejścia :D

    po trzecie - ja rozumiem jak najbardziej nienawiść do obiektywu i mordercze pioruny w oczach do ludzi, którzy wjeżdżają z obiektywem... nie będę w tej kwestii się mądrzyć, że powinnaś dać się fotografować w swoich dziergadełkach, bo przypadkiem jestem beznadziejnym i wiem co to znaczy kombinować, żeby twarz wyszła ludzko. (jedyna sprzeczność to taka, że jak już komuś się fartnie i cyknie mi zdjęcie do przyjęcia, to cieszę się jak dziecko na gwiazdkę). Mimo całego rozumienia... wiesz jak fajnie oglądałoby się Twoje dzieła na Tobie? (całkiem poważnie to mówię :P)

    po czwarte - też zimna kafelków nie cierpię

    po piąte - u Ciebie to nawet komentarze czytam :D

    po szóste - WYDAŁO SIĘ! - ja się zastanawiałam... jak ta cholera (TY) przeprowadza się, dzierga, czyta... (normalnie "krawaty wiąże, usuwa ciąże") no spojrzałam na noworoczny bilans po prostu i mnie zamurowało o.O Cwaniara... audiobooki uskutecznia :D No niby proste, a tyle czasu mi sen z powiek spędzało :)

    po siódme - masz farta z blondem... ja mam -prawie-bardzo-czarne swoje włosy... no i kicha... lipnie się siwieje z dumą przy takim odcieniu :/, więc jestem "złamana"... czyli ciągle czarna

    po ósme - szyj po kolei to wszystko co masz w planach i pokazuj - ja takie rzeczy "pochłaniam" wzrokiem :)

    po dziewiąte - "Anonimowy", ale już nie całkiem..., bo Twój wzrok diabelny nas dosięgnął... pomyśl, że nie jesteś osamotniony... moje kochanie przeżywa to samo od jakichś 19 lat - w takich chwilach zamieniam się w prawdziwego potwora :D

    po dziesiąte - KONIEC (głupio było na dziewiątym skończyć)

    OdpowiedzUsuń
  17. @ Anonimowy Ślubny :) - nie skomentuję komentarza, bo musiałabym się odnieść do tego pokazywania języka fotografowi...

    @ Gosia - zapuszczam, poganiam, dożywiam i dbam :)

    @ Wioletta - dziękuję za komplementy. Oczy to ja mam... odkąd szkła barwione stały się powszechnie dostępne, to wiele osób pyta czy noszę błękitne soczewki. Odpowiedź - soczewki owszem noszę, bo mam potężna wadę wzroku, ale nie barwione, ten błękit jest naturalny.
    Faza przejściowa włosów potrafi mnie wpędzić w depresję, tym bardziej, że to właśnie ten moment, kiedy są za długie do udawania jakiejś sensownej fryzury i za krótkie na spięcie czymkolwiek.
    Zdjęć robótek na sobie na razie nawet nie rozważam zbyt intensywnie, ale nigdy nie mówię "nigdy".
    Krawaty owszem wiążę, co do ciąż się nie wypowiadam :), a audiobooki są genialne. Teraz nawet mycie 150 metrów kwadratowych podłóg mi nie straszne, tylko muszę uważać, bo za każdym razem usiłuję mp3 utopić w wiaderku z wodą :) Ale ja mam ten luksus, że mogę słuchać książek nie tylko po polsku. U nas jednak jest jeszcze mało w formie audio.
    Szyć będę, bo nie mam wyjścia, ale nie nastawiaj się na fajerwerki, bo przecież u nas wszystko czarno-białe :))))
    I po jedenaste - Ty wiesz, że ja uwielbiam Twoje dłuuugie komentarze :)))

    OdpowiedzUsuń
  18. Dobrze robisz, ze likwidujesz to dziurawe wykonczenie brzegu....kolnierza?
    golfu, plisy, wystarczy Ci na wywiniecie, czy bedzie to po prostu sciagacz, ze wzgledu na brak nici, pamietam pokazywalas wzor i tam bylo wywiniecie; gladka plisa bedzie bardziej elegancka :)
    Rekawy robisz w dol, sciegiem gladkim, czy tym samym i jak poradzisz sobie z przesunieciem tej kratki o 1/2 oczka, nie bedzie to widoczne?
    Ciesze sie, ze zainspirowalam Cie do zrobienia szala...
    Milo mi bylo Cie zobaczyc
    Jola

    OdpowiedzUsuń
  19. Wow na pierwszym zdjęciu z długimi włosami wyglądasz jak Beata Pawlikowska - czyli super :) Jesteś śliczna, masz bardzo sympatyczną twarz i wielkie oczyska :D Zapodawaj więcej fotek a włosy zapuszczaj :)

    OdpowiedzUsuń
  20. @ Jola - Ta "dziurawa" wersja jest przede wszystkim zbyt delikatna w stosunku do wzoru reszty. Rękawy są robione gładkim prawym.
    Szal będzie :) Jestem właśnie na etapie wyboru wzoru, bo do tej srebrnej czerni nie może to być nic zbyt ozdobnego.

    @ Susanna - dziękuję za komplementy. Do pełnego przypominania Pawlikowskiej to muszę się tylko odchudzić tak o połowę mniej więcej :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Ty się tak nie zarzekaj, że dziergadeł na sobie nie zaprezentujesz, bo obiecałaś to i owo pokazać w trakcie tarasowania, a ja pamiętliwa jestem i będę się domagać!
    Wiem, co jeszcze chciałam: łóżko. Też mi się marzy i mam dokładnie takie same odczucia dotyczące wstawania z podłogi jak Ty. No, teraz już chyba wsio ;)

    OdpowiedzUsuń
  22. Bardzo mi przykro, ale Twoje zdjęcia przyćmiły cały tekst ;))))
    Niesamowite móc Cię w końcu poznać:D Piękna z Ciebie bestia! I cudne masz oczy!!

    OdpowiedzUsuń
  23. ja też tu czytam wszystkie komentarze :))

    w mojej wyobraźni byłaś taka blond-blond, prawie biała :)

    a wafelka dwaj :)

    łóżko - to wyobraźcie sobie mnie wstającą z materaca: 30+ i 6 miesiąc :) dlatego na początku stycznia powiedziałam "basta!" i teraz mam wyro! ha!

    OdpowiedzUsuń
  24. Potwierdzam - jesteś podobna do Beaty Pawlikowskiej. Najpiękniej wyglądasz z długimi włosami. Też chciałabym mieć tak wielkie oczy. Na poprzednich zdjęciach widać było "tylko" figurę - boską! Twój kolor włosów jest taki sam jak mój naturalny,z tą różnicą, że ja, poza włosami, jestem zdecydowanie chłodnym typem. Jaki kolor włosów masz obecnie? Ja aktualnie jestem ruda.

    Czytam regularnie twojego bloga, podziwiam wszystkie Twoje prace oraz Kota;-)

    Mały offtop: czy masz swoje ulubione pasmanterie w Poznaniu?

    OdpowiedzUsuń
  25. @ Agata - ja pamiętam te tarasowe obietnice, ale przy tych temperaturach... jedyna sesja mogłaby prezentować kurtki puchowe i gacie na wacie.

    @ Sistu - w tekście sam głupoty były, nie ma co żałować :))) I bardzo dziękuję.

    @ Iza - bo tu się tak fajnie zrobiło, że w komentarzach piszecie same fajne rzeczy, też czytam wszystkie ;]
    Ale orzechowego???!!! Czy w innym smaku?
    Z wstawaniem to podejrzewam, że wypracowałaś jakiś patent obrotowo-kolanowy, ale rozumiem potrzebę posiadania łóżka na normalnych wysokościach.

    @ Arachne - Bardzo dziękuję. Nad figurą muszę nieco popracować, bo przeprowadzkowe jedzenie mnie utyło.
    Włosy mam cały czas naturalne blond, obecnie ciemny, bo słońca tego lata jakoś unikałam w nadmiarze.
    Za regularne czytanie dziękuję, za pochwały dla robótek też, kota mogę głasknąć od Ciebie.
    W samym Poznaniu nie mam jakiś szczególnie ulubionych sklepów. Jak mi coś potrzebne i nie "na wczoraj" to zamawiam w pasmanteriach internetowych, a jak "na już" to lecę do najbliższej pasmanterii w Murowanej Goślinie.

    OdpowiedzUsuń
  26. może być i orzechowy - zjadam wszystko, w każdych ilościach. dlatego staram się nic z takich rzeczy w domu nie mieć - i cierpię :)
    ze "schodzeniem" z materaca to jakbyś mnie podglądała, niepokojące...
    a jeszcze miałam napisać, że ze zdjęciem na tapetę to żartowałam połowicznie: pulpitu Ci na razie nie udostępnię, ale uśmiech przecudny :D

    OdpowiedzUsuń
  27. Jakbyś czytała w myślach. Jestem wielką fanką bladej cery. Sama staram się taką zachować, co jest na pewno zdrowsze niż nadmierne opalanie.

    Kota koniecznie "głasknij" ode mnie.

    Rozumiem, że mieszkasz na obrzeżach. Najlepiej wyposażona jest, moim zdaniem, pasmanteria na Al. Marcinkowskiego (w bramie, koło nowo budowanej kamienicy). Czasem też jeżdżę na Małeckiego, do stacjonarnej wersji sklepu fastryga.pl.

    Potwierdzam, że wyższe łóżko jest wygodniejsze, moje ma wysokość około 50 cm (bez dodatkowego materaca).

    OdpowiedzUsuń
  28. Ale z ciebie ładna kobieta. A ja zawsze jak myślałam o tobie, to myślałam, że jesteś blondynką. :):)

    OdpowiedzUsuń
  29. Oboje jesteście piękni, ale Ty, dodatkowo, jesteś ZJAWISKOWA.
    Twój M ma Cię traktować jak muzę, a jak nie, to ja Cię zabieram :)))

    Turkus mocny ;) Chyba nie łączyłabym go z taką bielą. Poleciałabym tam jakimś melanżem szarości, bieli i może fioletu?

    OdpowiedzUsuń
  30. @ Iza - kwestia wafelków zanotowana :)

    @ Arachne - kota głasnęłam. Po dwóch nocach na nowym łóżku potwierdzam - dobrze jest, jeśli odstaje od ziemi więcej niż 12 centymetrów :)))

    @ Macchiato - dziękuję bardzo.

    @ Fanaberia - dziękuję, bardzo, bardzo!!! Ja się tam nawet dam zabrać, ale na chwilę, czyli raczej wypożyczyć, bo zabranie na stałe musiałabyś jednak wynegocjować co najmniej z trzema osobami, w tym Ślubnym :)
    To kontrastowe połączenie turkusu i bieli jakoś mi wyjątkowo pasuje, szczególnie do jeansów. Poza tym to jest ciuszek robiony z resztek i z przeznaczeniem "niewyjściowym", więc taki lekko sportowy charakter jest ok. Gdyby to miało być eleganckie, to zgadzam się w stu procentach, że melanż w proponowanej przez Ciebie kolorystyce byłby znacznie bardziej adekwatny.

    OdpowiedzUsuń
  31. ja to jak zwykle ...wpadka :) jakbym się bardziej sprężała z nadrabianiem zaległości to w najnowszym poście bym już znała buzię z tego :) nic to :)

    OdpowiedzUsuń