Przenosiny

środa, 28 marca 2012

FENIKS Z POPIOŁÓW

Feniks, czy inne smoki będą na końcu, ale najpierw ogłoszenie parafialne oraz kwestie papiernicze.

***
Przypomina się uprzejmie, że jutro o północy mija czas przeznaczony na pozostawianie komentarzy w Konkursie IKEA 2012!!! Kto czekał na ostatnią chwilę... to ona właśnie nadeszła i czas się brać do roboty i pisać.

Blogowa komisja Konkursowa już powolutku podczytuje Wasze komentarze. Stan na dziś jest taki: mamy 19 kandydatów do wygranej, wszystkie komentarze mają w sumie 2078 słów, 13 272 znaków liczonych ze spacjami.  

***
Ślubny spędził ostatnie dwa dni snując się po targach poligraficznych, oczywiście snuł się w celach czysto zawodowych, ale... czy ja nie pisałam całkiem niedawno, że Ślubny z każdych targów wiele wynosi (wieloznaczność czasownika "wynosi" zamierzona). Co wyniósł zawodowo, to ja mniej więcej wiem, ale nie to jest interesujące. Znacznie lepsze jest to, co wyniósł materialnie. Otóż jego jedyna jak do tej pory żona dostała dzisiaj targowy gadżecik - zeszyt, ale jaki!!! Z malinami!!!

A jak ktoś nie zauważył, to ja maliny bardzo, bardzo... co nawet na blogu widać. Jeść lubię - w każdej postaci, od surowej do przetworzonej. A poza tym ja jestem Malinowska z domu, więc jak mogę nie mieć sentymentu.
W ramach przedziwnych gadżetów na targach rozdawano także (kolejność wymieniania przypadkowa): zakładki do książek z magnetyczną zapinką, żeby się dało przytwierdzić do strony, nici dentystyczne do szurania po zębach, zapałki, jabłka (jak najbardziej jadalne), nasiona rzeżuchy... coś jakbyśmy reklamowo w ekologię szli, patrząc na te dwie ostatnie pozycje rozdawnicze.

*** 
No i teraz będzie gwóźdź programu, Feniks z Popiołów, Projekt Pokutujący, Czkawka Krawiecka (jeszcze nie zdecydowałam, która z trzech nazw najbardziej pasuje :).
Kto pamięta jeszcze, jak to tuż przed przeprowadzką na Róg Renifera miałam Syndrom Odstawienia od Maszyny i w ramach terapii dorwałam fioletową cieniutką siateczkę w chińskie smoki i inne ornamenty wschodnie i nawet zrobiłam wykrój? Chyba tylko najstarsi czytelnicy pamiętają.
I znowu się powtórzę, że ja na drutach mogę robić w dowolnym momencie, nawet w samym środku remontowego tajfunu i bankowej katastrofy, ale do szycia muszę mieć zupełnie spokojną głowę i żadnego mętliku i kociokwiku dokoła. Dlatego Projekt Pokutujący zatrzymał się na etapie zrobionego wykroju i leżał, i leżał, i przeprowadził się na Róg Renifera i dalej leżał w jednej szafie, w drugiej szafie, aż w końcu  mnie odblokowało.
Metry materii zostały wywleczone, Burdy i inne pomoce naukowe przejrzane, model zmieniony, wykrój zrobiony na nowo, wszystko, co potrzeba skrojone i... czuję się szczęśliwa. Bo to znaczy, że moje życie wróciło do stuprocentowej normy, okres błędów i wypaczeń (błędów mało, wypaczeń sporo) za mną. Wiosna przyszła (śnieg w weekend zignoruję). Żyć, nie umierać. A poza tym Kącik Szalonej Rękodzielniczki sprawdza się idealnie - powierzchnie płaskie w nadmiarze, wszystko pod ręką, bałagan można porzucić w dowolnej chwili i nawet się za siebie nie obejrzeć, oddalając się do innych zajęć.

Ale do rzeczy, czyli do Feniksa. Koncepcja, że ma być bluzeczka, się nie zmieniła, ale model będzie nieco prostszy niż poprzednio kombinowałam - materiał jest tak ozdobny, że co za dużo, to nieelegancko (Diana 4/2011).

Jak widać lekko folkowe klimaty pozostały. Marszczenia na tak miękkim i cienkim materiale powinny wyjść genialnie, a w ramach dodatków wystąpi fioletowa wstążeczka (zostało mi jakieś cztery kilometry z szalonych zakupów w celu upiększenia Lampeduzy - teraz będzie jak znalazł).

Oczywiście prace krawieckie nie mogą się odbywać bez udziału Naczelnego Pomagiera. Najpierw się kocio wpakowało na stół i zaprezentowało lekkie ofukanie, że miejsca mało, nie ma gdzie się rozkładać i polegiwać.

A w sekundę później Mały już się zadomowił, rozsiadł i czekał na rozrywki.

***
Do piątku... w piątek będą wyniki... popołudniowym-wieczorem będą... I w piątek pewnie będę szyć, więc może nawet uda się pokazać jakieś fragmentaryczne sukcesy na Denatce.

27 komentarzy:

  1. Myślę, że to dobry pomysł ze zmianą wykroju, bo materiał rzeczywiście bardzo oryginalny.
    Jejku.. przypomniałaś mi, że mam w tajemnej szufladzie pokrojoną bluzkę, sukienkę dla mnie i sukieneczkę dla Siostrzenicy (miała być na poprzednie lato)... Nie lubię odłożonych rzeczy - tak ciężko jest do nich wrócić. Tym bardziej trzymam kciuki za Twoją bluzeczkę! :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba każda z nas ma takie "tajne", poupychane po kątach i trochę zapomniane projekty :)

      Usuń
  2. Malinusie...ale takie prosto z krzaczka mmmm się rozmarzyłam. Aga ty Ślubnego ścigaj bo na targach nawet "pendrajfy" rozdają i mnie się trafiło w spadku z elektronicznych albo informatycznych- podobno koszty wyprodukowania długopisa z nadrukiem lub logo sa podobne do przenośnej pamięci hehe. Wracając do szycia- chińskie smoki cierpliwe są ale chyba w końcu się doczekają co? strasznie mnie ciekawi ta tkanina:] Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pendrajfy mnie nie ruszają... mam swojego, niepowtarzalnego w formie... różowej świnki. Kilka osób (poważnych i na stanowiskach) padło na taki widok :))))

      Usuń
  3. Cieszę się, że wróciłaś do tego projektu :) Jestem ciekawa rezultatu, bo materiał świetny

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sama jestem ciekawa, co z tego wyjdzie, tym bardziej, ze oczywiście zaczynam trochę kombinować przy wykroju, ale mam nadzieję na lepsze :)

      Usuń
  4. Ja pamiętam. Fakt, najmłodsza już nie jestem... *^v^* No to czekam na pierwsze migawki z szycia.
    No więc właśnie, co z tym śniegiem?!... Planowaliśmy zainaugurować u znajomych sezon ogniskowo-grillowy, ale jak tu inaugurować w śnieżycę?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Biorąc pod uwagę, że Mały żre jak maszyna wszystko, co mu się w miski napcha, to... ja bym się szykowała na najgorsze.

      Usuń
    2. Rysiek ostatnio też jakoś intensywnie miski czyści, niedobrze...

      Usuń
  5. Odpowiedzi
    1. Był kupiony jako ozdobny, ale po zmianach koncepcji wnętrzarskich okazało się, że mogę go sobie zużytkować dowolnie.

      Usuń
  6. w mordę misia i mi się zachciało bluzki..tylko materiału brak i muszę się wybrać na łowy, te Twoje fiolety mi się podobają, więc kto wie :) a kącika zaś zazdroszczę, bo dysponuję jedynie stołem 2 na 2 i to tylko jak mnie współlokatorki nie pogonią :)
    a maliny są pyyyszne- mój namber łan to tarta malinowa z lodami waniliowymi i sorbetem malinowym :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szyj bluzkę i... ZAKŁADAJ BLOGA!!! (Teraz będę Ci marudzić za każdym razem, a jak się postaram, to jeszcze innych namówię na to marudzenie.)

      Usuń
  7. ha! a nawet miałam w ostatnim swoim komentarzu pytać, kiedy się oswoisz i zaczniesz szyć ten materiał, co mi wpadł w oko od samego początku ze względu na te okrągłe znaczki (wtedy napisałam chyba nawet dlaczego, ale nie chce mi się szukać, szkoda życia ;))

    Nie pamiętam, abyś podawała ostatnio wykrój... ale ten wydaje się być wyśmienity dla takiej chińskiej mgiełki :)

    ...ale ja tam mam, że ze względu na swoje różne takie-tam lubię luźniejsze rzeczy, ale kobiece :)

    Kota Twojego kocham :D
    On sam wygląda jak kłębek wełny i podziwiam jego cierpliwość, że szuka miejsca OBOK tkaniny, a nie NA... bo mój chce być na środku... tam się umyć i tam podwinąć łapki i leżeć... i dopiero wtedy uważa, że ma dobry widok na to co robię, ale wtedy i tak zaczepia łapką nożyczki :D

    Malinki są cudne, ale od razu się z Tobą kojarzą :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pamiętam o podobieństwie znaczków na materiale :))) Wykrój był, taki bardzo hippisowski.
      A kota kochaj, kochaj, miłości nigdy za wiele. A to, że akurat się Mały nie zaprezentował rozwalony na środku materiału to czyste niedopatrzenie.

      Usuń
  8. jestes wszechstronnie uzdolniona....a przede wszystkim swietnie o tym piszesz...a mi sie zachcialo szyc choc nie posiadam maszyny:):)....a kącik rekodzielniczy to chyba marzenie kazdej z nas....podrawiam ania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to to jest sukces - zakręcić kogoś tak, żeby mu się zachciało szyć, choć nie posiada maszyny :)))

      Usuń
  9. A ogólnie przepraszam za opóźnienie w komentowaniu, ale przed południem i lekko po nie miałam czasu, a jak się już uwolniłam od obowiązków, to dostarczyciel usług sieciowych doszedł do wniosku, że dla mojego zdrowia psychicznego powinnam odpocząć od Internetu i nas odciął na parę godzin od świata... żartowniś.

    OdpowiedzUsuń
  10. Jak on sobie to wyobrażał? Że co? Że tak będziesz sobie po południu tylko leżeć i nic nie pisać?....żartowniś.
    Wreszcie coś uszyjesz dla odmiany:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Już nie mogę się doczekać koncowego efektu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też jestem ciekawa, ale na tym etapie bardziej mnie ciekawi, jak maszyna poradzi sobie z tą dziwną materią.

      Usuń
  12. No wreszcie... wreszcie coś uszyjesz z tego pięknego materiału :] Pamiętałam o nim :) Widzę, że Mały dzielnie pomaga - robi za przycisk do papieru ;)
    Te maliny na zeszycie jak żywe - okładkę mogłabym polizać ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taaaak, przycisk do papieru - to tylko na zdjęciu. W rzeczywistości to raczej niszczarka do papieru.
      I stwierdzam, że jesteś bardziej cywilizowana niż ja, bo chcesz tylko polizać, ja miałam ochotę się wygryźć.

      Usuń
  13. Czy to znaczy, że się spóźniłam, ja to ostatnio ze wszystkim się spóźniam :( A materiał pamiętam, ale nie zapominajmy, że jestem z Tobą, tudzież przy Tobie prawie od samego początku :) Szyj, szyj czekam na efekty.

    OdpowiedzUsuń
  14. Niestety - konkurs dość poważny, regulamin opracowany "na górze", więc nie ma m owy o naginaniu ustaleń.
    Ale nie martw się, może kiedyś się taka okazja powtórzy :)
    I dziękuję za trwanie przy/obok/u mnie od początku - w tym konkursie miałabyś pewnie jedno z zaszczytnych pierwszych miejsc :)))

    OdpowiedzUsuń
  15. W konkursie udziału nie biorę, ale na szyciowe podboje czekam. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń