Jakaś paskuda ukradła mi wczoraj godzinę z życia. Co gorsza! Ukradła mi 60 minut nocy. Jeśli ktoś wie, kto personalnie jest odpowiedzialny za pomysł zmian czasu, to niech da znać, podamy nazwisko tej paskudy publicznie.
W ramach protestu przeciwko skróconej nocy wstałam wczoraj wyjątkowo wcześnie. Na wyraźne życzenie Ślubnego wyprodukowałam na niedzielne śniadanko tuńczyka z orzechami włoskimi oraz mini grzaneczkami i ogórkiem w komplecie. Zrobiłam pranie. Rozebrałam pralkę i umyłam każdy zakamarek (fuj! nie lubię, nie lubię, nie lubię!!!). Przygotowałam kurczaka w koprze i orzechach na obiad. Dałam się wyciągnąć na parokilometrowy spacer (kiedyś Wam opiszę, jak wygląda "spacer" w naszym wykonaniu i dlaczego ten cudzysłów). Postawiłam parędziesiąt haftowanych krzyżyków i okazało się, że jest dopiero wczesne popołudnie.
I tu wkroczył Ślubny i zorganizował nam czas do 23:00 - sadzając mnie przed telewizorem, dając do łapy druty i podstawiając pod nos napoje ciepłe i zimne i włączając trzy ostatnie części Harry'ego Pottera. Ponad sześciogodzinny maraton filmowy. Miło było.
***
Tym bardziej miło, że Rudości przyrosły znacznie, bo przecież trzy części Pottera to dużo czasu na machanie drutami.
I wiem, jak Rudości mają wyglądać na górze, to znaczy częściowo wiem. Góra będzie mało obcisła, ale też nie workowata. Rękawy bardzo, bardzo szerokie i zbierane w nadgarstkach ozdobną taśmą i na dole powstaną wtedy śliczne falbaneczki. A wszystko robione po prostu prawymi z dodatkiem pawich oczek tam, gdzie wyda się właściwe dodanie czegoś ozdobnego Zastanawiam się jeszcze nad dekoltem, czy zrobić spory, okrągły dekolt, czy może pójść w drugą stronę i zrobić bluzeczkę nie tylko pod szyję, ale jeszcze z wysoką, ozdobną szydełkową stójką? Ta kwestia się wyklaruje później. Na razie jestem w okolicach pachy i będę nabierać oczka na górę rękawów.
***
Zmiana tematu, zmiana tematu. Haft przyrasta całkiem znacznie, jakaś jedna czwarta całości za mną. Ale wczoraj przypomniało mi się, co kiedyś przeczytałam, że żeby ocenić hafciarkę-wyszywarkę, to nie należy oglądać jej haftu na prawej stronie. Trzeba haft odwrócić i ocenić, jaki bałagan i chaos tworzy ona na lewej stronie. Im schludniej, tym lepiej.
Ja sama dopiero parę lat temu nauczyłam się, że haftując krzyżykami nie ma mowy, żeby robić supełki, ani na początku haftowania danym kolorem, ani kończąc nitkę. Że faktura haftu po lewej stronie ma być jak najbardziej płaska, bez buł i nawarstwień nitek, o ile tylko się da.
No to pokażę Wam, jak wygląda moja lewa strona haftów krzyżykowych. Ja sobie stawiam jakieś cztery z plusem.
Jedyne supełki, jakie się u mnie pojawiają, to te robione na zwykłej nitce, którą robię obszycia, ale one są relatywni małe, te supełki, i nie pozostawiają śladów po prawej stronie przy prasowaniu. Bo ja uwielbiam takie graficzne hafty z obszyciami.
A ta moja miłość do obszyć chyba najbardziej widoczna jest przy gejszach, gdzie zwykła nitka dodana do krzyżyków muliną tworzyła dodatkowe efekty.
***
I jeszcze muszę się wytłumaczyć, czemu taki a nie inny tytuł notki. A przy okazji znowu wrócimy do tej paskudy, co zmusiła nas do przestawiania czasu. Czego zatem potrzeba na Rogu Renifera, żeby przestawić zegar o godzinę??? Wyższej technologii, czyli krzesła i szczotki do zamiatania, moi drodzy, długiej.
A szczegółowy przepis wygląda tak:
Weź jednego zniesmaczonego zadaniem Ślubnego i postaw na krzesełku lub drabince. Daj mu do łapy szczotkę do zamiatania na długim trzonku. Po czym stań grzecznie w pewnej odległości i komenderuj: "jeszcze trochę w górę, w dół, w lewo, w prawo, już!!!". Po czym odbierz szczotkę, postaw krzesełko na miejsce, a Ślubnemu daj coś dobrego do przegryzienia w nagrodę, obiecując jednocześnie, że nie każesz mu tego robić ponownie przez następne pół roku.
Fotograficznie wygląda to tak:
Oj szlag by wziął zmianę czasu !!! Ja dzisiaj przez to na labie o godzinę za wcześnie byłam, święcie przekonana,że wszystko ok, tylko jakoś dziwnie autobus przyjechał, no i profesora wystraszylam,że się spóźnił na spotkanie.. ubaw po pachy mieli ze mnie dzisiaj :)
OdpowiedzUsuńTeraz się biorę za też rudą medusę, włączę chyba jakiś kostiumowy film i będę dziać :)
A harry'ego nie widziałam, nie czytałam ani jednej częśi- herezja niby, ale cóż, tak mam :)
I się pytam, jak kot zniósł zmianę czasu?
A kto powiedział, że Potter to obowiązek? Tez popełniłam parę takich herezji i nie obejrzałam albo nie przeczytałam pozycji "obowiązkowych".
UsuńA kot miał zmianę czasu w głębokim poważaniu i rozrabiał w nocy bez umiarkowania.
Jak co pół roku, również przeżywam mały kołomęt... Harry dorastał wraz z moim synem :) Też lubię. Bluzeczkę zrobiłabym z dekoltem i wykończyłabym go takimi samymi muszelkami jak przy pasku. Zastosowanie Ślubnego jak najbardziej polecane :))
OdpowiedzUsuńA kto czytał, syn, ty, czy oboje???
UsuńCo do dekoltu to decyzji jeszcze brak, ale masz rację, że jak dekolt to wykończony tak samo jak dół.
Też nie lubię zmian czasu - przez pół dnia chodziłam wściekła, niewyspana i nie wiedziałam dlaczego;D
OdpowiedzUsuńRudości boskie! Pomysł ze stójką moim zdaniem świetny! A z tyłu, na długość stójki, zrobiłabym rząd małych, okrągłych, czarnych guziczków:)
To już wiem, że marna ze mnie hafciarka;/ Lewa strona moich haftów wygląda jak... właściwie nie wygląda;/ Ha!Bo to artystyczny nieład jest!;]
A ta Wyższa Technologia.. Że wyższa, to na pewno, ale czy technologia.. ;)
Tak, jak pisałam wcześniej - dekolt jeszcze się nie zadecydował. Jakieś zapięcie przy stójce będzie konieczne i wtedy tył z guziczkami byłby ok.
UsuńNo, jak se takie wysokie chałupe kupiła, to teraz ma! *^v^* Swoją drogą, nie wiedziałam, że ten zegar jest taki ogromny!... (no, ale w sumie jaki ma być przy tych proporcjach ściany!)
OdpowiedzUsuńŚlicznie Ci wyszły te gejsze, może by sobie coś takiego machnąć?... Tylko kiedy? Musiałabym chyba podzielić się na dwie.
A ten tuńczyk śniadaniowy to jak się go robi? Czemu nie podała przepisu, ha? Tuńczyk świeży, puszkowy? ^^
Żeby "se" - "mnie kupili" :))) Zegar jest spory 1,4x1,3 metra, tylko ginie na ścianie i nie wydaje się taki duży.
UsuńGejsze polecam - haftowanie tych kimon to przeżycie czysto estetyczne. Najgorsze jest to, że te wzory z kimon zaczyna się widzieć na torebkach, szerokich paskach itp., tylko ilość roboty i dłubania powstrzymuje :)))
A tuńczyk jest daniem szybkim i freestylowym: tuńczyk dowolny, ale jeśli nie ma w sobie od razu tłuszczyku (czyli nie ekspresowo z puszki w oleju), to trzeba dodać oliwę z oliwek albo olej ryżowy czy inne tam tłuszczyki sałatkowe, do tego dodaje się zmielone orzechy włoskie w dowolnych ilościach (jeśli lubisz, jak Ci chrupie, to możesz posiekać, ja wrzucam do blendera na sekundę), do tego sól i pieprz cytrynowy (koniecznie!) i ja często dorzucam posiekany koperek, ale nie za dużo. Koniec. Podaję na małych grzaneczkach z surowym ogórkiem na wierzchu (kiszone i korniszony też pasują).
Rudości strasznie mi się podobają i ciekawam jak tam góra będzie obmyślana. Mój Michał ma pomysł żeby Władce Pierścieni obejrzeć ale...mnie czeka jeszcze Mistrz i Małgorzata chociaż na drutach to oglądanie słabo mi wyjdzie, albo druty słabo będą szły bo na robótke muszę mieć baczne oko.
OdpowiedzUsuńA "Mistrz i Małgorzata" w jakiej wersji? Tej rosyjskiej czy jakiejś innej? Bo ja jestem uzależniona od książki Bułhakowa i wszelkich ekranizacji też :)
UsuńA ja myślałam, że pierwszy raz w życiu zacznę cieszyć się ze zmiany czasu i od niedzieli będziemy z córą wstawać ok. 6:30, jednak okazało się, że moje 8-miesięczne dziewczę zna się na zegarku i wstała dokładnie o 6:30 nowego czasu, czyli 5:30 starego...
OdpowiedzUsuńJak sobie pomyślę ile czasu trzeba poświęcić, by udziergać takie rude dzieło sztuki, to mi się słabo robi. Podziwiam Cię tym bardziej..
Jeśli chodzi o hatfy krzyżykowe, to muszę przyznać, że nigdy nie widziałam tak "czystej" lewej strony! Daję 5! :)
Za pięć dziękuję - staram się :))) A Rudości rzeczywiście dłubanina straszna, bo nitka jest cienka prawie jak nici maszynowe :)
UsuńJak znajdziesz tą dziadygę co nam zabrałam godzinę to daj znać bo muszę się z nią policzyć- cały dzień chodziłam jak wydmo.
OdpowiedzUsuńRudość zapowiada się bardzo, ale to bardzo...ale z pochwałami zaczekam do finały (choć już teraz wiem, że będzie co chwalić).
Hafciarka-wyszywarka także z Ciebie wykwintna, bo tyły bardzo estetyczne. U mnie zazwyczaj plątanina niesamowita występuje, choć z czasem trochę bardziej zaczęłam nad tym panować.
Bo to tak jest z haftem - najpierw się dba o prawą stronę, a dopiero później zaczyna się zwracać uwagę na to, żeby po lewej nie robić masakry :)
UsuńNie wiem, nie wiem... Zastanawiałabym się nad stójką. Może być trochę za dużo. Zostawiłabym łódkowy dekolt. Twoja lewa strona strona haftu jest jak moja prawa:)
OdpowiedzUsuńNo właśnie! Dokładnie moje wątpliwości - żeby nie było za dużo. Dlatego najprawdopodobniej zrobię rękawy i dopiero jak będą, to zdecyduję, co z górą. A ta stójka przyszła mi do głowy na zasadzie bluzek XIX-wiecznych - rękawek bufiasty, długi, niezbyt obcisłe przy ciele i do tego całość pod szyję i taka stójka... zobaczy się.
UsuńA Ślubny w celu utrzymania równowagi pazurkami o firankę się zahaczył, tak? ;)
OdpowiedzUsuńNie lubię, jak mi się sen odbiera, więc zmiana czasu to krótszy dzień (ten przedzmianowy), a nie krótsza noc ;)
Jestem za dużym dekoltem i będę się uśmiechać o dwa ostatnie Pottery, bo nie widziałam, a u Pana Męża jakoś doprosić się nie mogę... :P
Taaak, wczepił się pazurami, żeby nie stracić równowagi podczas parominutowej walki z czasem.
UsuńCo do filmów, to wyślę Ci maila, bo Ślubny ma pytania techniczne :)))
Hermoso su blog.Felicitaciones!!!Saludos Celia De uruguay
OdpowiedzUsuńThe answer will be in English and I hope it ‘s OK., because my Spanish is almost “non-existing”. Thank you very much for visiting and I hope you will become a frequent guest here.
UsuńNoooo, a ja teraz chodzę spać o 3.30, a nie jak dawniej o 2.30 i wcale mi się to nie podoba!
OdpowiedzUsuńZmiana czasu to jakiś totalny pic.
Jedynie słońce i miły jazgot ptaków trzymają mnie z dala od tego, by komuś nie przywalić, bo wiadomo, że jak człowiek bez mocy i wpływu, to agresywny ;)
P.S.
A kto kazał zegar tak wysoko wieszać, kto ?
:)))
Zegar wymyślił Ślubny. Miejsce na powieszenie wybrał Ślubny. Aktywny udział w wieszaniu zegara, wyrażający się pokrzykiwaniem: "wyżej, wyżej", miał Ślubny... No to teraz lata ze szczotką i nawet nie marudzi za bardzo. Ale obiecuję, że jak będzie trzeba wymienić baterię, to dopiero będą zdjęcia :)))
UsuńA czemu 2:30, czy 3:30 po nowemu? Kłopoty z zasypianiem? to ja mogę parę bardzo dobrych powieści usypiających polecić. Jedna jest tak doskonała, że czytałam dwa zdania i padałam jak po narkozie :)
Nie powinnam, ale czuję, że baterie padną za miesiąc :)))
UsuńOdkąd nie pracuję w korporacyjnym kieracie, nie umiem chodzić normalnie spać. Nawet nauka najlepiej mi idzie po 20! Od jakiegoś czasu , próbuję to ogranąć, ale chyba jakaś niezdyscyplinowana jestem.
Ale tytuł powieść podrzuć. Się przyda :)
Nie kracz!
UsuńW kwestiach spania, to ja mam teorię, że jeśli można (czyli brak tych kieratów, co to każą wstawać), to powinno się słuchać własnego organizmu.
A najlepsza powieść usypiająca to Roberto Bolaño "Dzicy detektywi" - przetestowane na mnie i na mojej szanownej rodzicielce :) Usypia lepiej od eteru. U mnie doskonale działała też wątpliwa noblistka - pani Elfriede Jelinek i jej "Pianistka" - tutaj padł mój osobisty życiowy rekord - zasnęłam po przeczytaniu jednego zdania, w jakieś 30 sekund.
no to wspinaczkowa metoda przestawienia zegara...bardzo ciekawa...a ja ciesze sie,ze zegar przestawiony..wreszcie przychodze z pracy i jest widno...moge isc na spacer...moge jeszcze pożyc....do tej pory gdy wracalam po 18tej zanim zjadlam obiad to juz ciemno bylo..i najchetniej kladlabym sie spac bo niestety na stare lata z sowy zmienilam sie w skowronka..tak jak z nisko cisnieniowca w wysoko...nie chce straszyc ale kazdemu to sie moze zdarzyc...pozdrawiam ania
OdpowiedzUsuńNo, to że jest widno, to mnie się też bardzo podoba :) Ja też jestem niskociśnieniowa, ale to mam po mamusi i jej się jakoś z wiekiem nie zmienia, więc mam nadzieję, że mnie też krew nagle nie zacznie zalewać :)
UsuńJa też chodze jak śnięta po tej zmianie czasu. Im człowiek starszy tym chyba gorzej to znosi.
OdpowiedzUsuńJa się już przyzwyczaiłam, ale poniedziałek to był horror.
UsuńMnie w tym roku zmiana czasu wyjątkowo nie sprawiła żadnych problemów, po prostu w niedzielę pospałam godzinę dłużej żeby się wyrównało :)
OdpowiedzUsuńJa hafty krzyżykowe popełniałam tylko w podstawówce i to chyba w sumie trzy, aż boję się spojrzeć na ich lewą stronę (bo trzymam je nadal dzielnie z powodów sentymentalnych :))
Faktycznie wysoką macie technologię :D
Nie ma to jak wysoka technologia :))) Tak jak pisałam wyżej - zobaczysz, jaka będzie wysoka, jak przyjdzie zmienić baterię w tym himalaistycznym zegarze.
UsuńJa na zmianę czasu złorzeczyłam kiedy mieszkałam w Irlandii i co przyjazd/wyjazd do/z Polski to godzina do przodu albo godzina w plecy. I taką zmianę fundowałam sobie średnio raz na miesiąc/dwa...przez parę dni po takiej zmianie jak zombie wyglądałam. Niby tylko godzina, a może dać w kość nieźle :)
OdpowiedzUsuńRudości zapowiadają się bardzo ciekawie :)
A lewa strona haftu prześliczna, u mnie to jest artystyczny nieład, który szybko przykrywany jest przez tylną cześć ramki :D
To ja też bym wymiękła ze zmianami czasu raz w miesiącu, bo u mnie każda godzina snu mniej, to niewiarygodny dyskomfort i złe samopoczucie fizyczne - starzeję się. A przy tym hafcie, to się szczególnie staram utrzymać płaską lewą stronę, bo to będzie haft naciągany na deskę czy inną płaszczyznę i wszelkie wielkie buły byłyby widoczne.
UsuńRudości - cudności tak by należało to nazwać :)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo, ale poczekajmy z chwaleniem do końca, bo projekt nie skończony w każdej chwili może zostać... spruty :)
UsuńRuda z mini rośnie w tunikę. Jeszcze jedna sesja kinowa i gotowe :)
OdpowiedzUsuńHafcik "od tyłu" robi wrażenie :)
Pozdrowienia dla Wróżki Zegarowej :)
Ściskam
Ale jak wyszywać, żeby lewa strona była taka ładna?
OdpowiedzUsuńZajrzyj do Nawanny, ona pokazała w trzyczęściowym kursie, co i jak. Tu masz link do ostatniej części
Usuńhttp://zycienitkmalowane.blogspot.com/2013/01/kurs-haftu-krzyzykowego-cziii.html