Panie i panowie, ladies and gentlemen, mesdames et messieurs, уважаемые господа, signori e signore! Oto nadeszła wiekopomna chwila Wielkiego Ujawnienia Wszystkiego, czyli... w końcu przestanę się z Wami drażnić i powiem, o co chodzi.
28 kwietnia roku pańskiego 2012 pojawi się w sklepach IKEA nowa kolekcja o tajemniczej nazwie IKEA PS 2012, czyli IKEA Post Scriptum. W tym roku hasłem przewodnim kolekcji jest "Dizajn wzbogaca każde wnętrze"* (uwaga gwiazdka jest!, moja gwiazdka, odautorska, ale nie mogłam się powstrzymać od komentarza).
Kolekcja będzie obejmować 46 najróżniejszych różności, od mebla ciężko przesuwnego, czyli komód i regałów, przez meble mobilne, czyli krzesła i stoliki, po akcesoria prawie latające - lampy, misy (o latających dywanach nic nie wiem), itp. Jak to w IKEI wszystko z materiałów ekologicznie pożądanych: oczywiście drewno, ale także egzotyczny bambus, swojski len oraz tworzywa z recyklingu.
I te różne różności tworzące kolekcję IKEA Post Scriptum 2012 to kolejny przykład tego, że IKEA proponuje nam meble z charakterystycznym, nowatorskim wzornictwem. Jednak tym razem obiecuje nam też propozycje zabawne i zaskakujące. Ha! Pod tymi dwoma ostatnimi przymiotnikami podpisuję się czterema kończynami, koniecznie czerwoną szminką. Dlaczego? Dlaczego się podpisuję? - wytłumaczę za chwilę. A dlaczego czerwoną szminką? - a czemu nie!
------------------------------------------------
* Pisownia oryginalna
organizatora konkursu, na pewno będzie stanowić doskonały zaczyn do
dyskusji o spolszczeniach słów obcych. Jednak tych zadziwionych
językowym wielkim zadziwieniem (czyli siebie też :) odsyłam do Poradni Językowej.
Z okazji wprowadzenia nowej kolekcji IKEA Post Scriptum 2012 mam dwie wiadomości... obie dobre! Możecie wygrać Wy, o szanowni zaglądający na Róg Renifera, i możemy wygrać my (czyli Ślubny i moja nieskromna osoba). Ale po kolei.
KONKURS DLA WAS
1. Poniżej zaprezentuję 3 (słownie: trzy) fotografie artystyczne wykonane wczoraj późnym wieczorem przez Ślubnego, gdzie pręży się dumnie otrzymany od IKEI Obiekt Konkursowy (o Obiekcie więcej za sekundę). Należy fotografie obejrzeć pilnie, westchnąć nad zdolnościami Ślubnego i rozpocząć ważny proces wyboru.
2. Proces wyboru ma się zakończyć wskazaniem stylizacji (zdjęcia), w której Waszym w pełni subiektywnym zdaniem Obiekt najlepiej komponuje się z wnętrzem.
3. Teraz uwaga, najważniejsze! Warunkiem uczestnictwa w konkursie jest napisanie w komentarzu pod tym wpisem, którą stylizację wybieracie i dlaczego!!! Dodatkowo poproszę o podanie w komentarzu adresu mailowego, żebym później znaków dymnych nie musiała wysyłać do zwycięzcy.
4. Zwycięży ta osoba, która poda najciekawsze uzasadnienie, dlaczego właśnie w tej stylizacji Obiekt najlepiej komponuje się z wnętrzem.
5. Blogowa Komisja Konkursowa będzie się składać nie tylko ze mnie (bo ja bym Wam wszystkim dała wygrać, taka obiektywna jestem), ale także... (fanfary w tle) ze Ślubnego (marna niespodzianka) i... (fanfary ponownie) z Mojej Rodzonej Jedynej Mamy (spora niespodzianka, co?), która będzie gwarantem sprawiedliwości i obiektywizmu.
6. Komentarze z odpowiedzią można pozostawiać do północy 29 marca 2012 (czwartek). Ogłoszenie wyników nastąpi 30 marca 2012 (piątek) w godzinach wieczornych.
7. Zwycięzca dostanie od nas maila z gratulacjami i takimi tam oraz prośbą o podanie adresu do korespondencji, żeby można mu było wysłać nagrodę.
I teraz wszyscy już pewnie krzyczą, że ja tu o wysyłce, a nie napisałam jeszcze, co jest nagrodą. Materialiści!!! Ale Was rozumiem :)
Nagrodą jest kupon podarunkowy sieci sklepów IKEA o wartości 100 (słownie: stu) złotych polskich!!!
Uwaga! Pełen regulamin konkursu można sobie poczytać do poduszki tutaj. Zwracam uwagę, że musicie być pełnoletni i zamieszkiwać na terytorium naszego pięknego kraju.
Czas na zaprezentowanie stylizacji konkursowych. W roli głównej - Obiekt Konkursowy, czyli lampa podłogowa z kolekcji IKEA Post Scriptum 2012, która po podłączeniu do sieci elektrycznej na Rogu Renifera została od razu nazwana Lampeduzą.
1. Lampeduza Niewinna
Zaprojektowana przez Wiebke Braasch lampa skromnie ukryła się w rogu, ale i tak lśni pełnym blaskiem ekologicznych diod LED.
Puknij zdjęcie, to będzie duuuuże (chyba :). |
Uwagi odautorskie: uzasadnienia, że to jest najlepsza stylizacja, bo w telewizji jest akurat Monika Olejnik i poseł Niesiołowski nie będą brane pod uwagę. Za treści prezentowane w TVN24 autorzy bloga kompletnie nie odpowiadają :))))
2. Lampeduza Nieskromna
155 centymetrów świetlnej piękności, no i ten tiul.
Puknij zdjęcie, to będzie duuuuże (chyba :). |
Uwagi odautorskie: lojalnie uprzedzamy, że uzasadnienie: "bo kot jest!!!" miło połechta właścicieli wyżej wzmiankowanego kota, ale nie ma szans na wygraną. Poza tym Mały zaplątał się przy okazji i jak widać bynajmniej nie lampa go interesuje.
3. Lampeduza Senna
Baletnica w sypialni jako źródło światła sprawdza się doskonale.
Puknij zdjęcie, to będzie duuuuże (chyba :). |
Uwagi odautorskie: to dziwne, ale brak :)))
Macie zatem trzy fotki, dokonajcie właściwego wyboru. Napiszcie w komentarzu, w której stylizacji Lampeduza najlepiej komponuje się z wnętrzem. Uzasadnijcie to tak, żeby Blogowa Komisja Konkursowa pozostała zachwycona wielkim zachwyceniem i 30 marca sprawdźcie, czy to Wy będziecie mogli poszaleć w IKEI, wydając sto złotych.
KONKURS DLA NAS
IKEA wielka jest, sieciowa jest i hojna, bo nie tylko Wy możecie wygrać. Możemy także my, czyli Ślubny jako czołowy projektant jednego wnętrza na tym blogu i ja jako osoba pisząca różne za długie rzeczy. Możemy wygrać wyjazd do... (proszę wstrzymać oddech, ale bez przesady, bo się ktoś poddusi niepotrzebnie) Mediolanu na targi Salone Internazionale del Mobile. A Wy przecież wiecie, co ze mną robią Włochy, a poza tym Mediolan to Leonardo da Vinci, czy ja mam więcej pisać???
Co ma zrobić ambitny bloger, żeby mieć szansę na powdychanie miejskiego powietrza Mediolanu?
1. Ja mam napisać tekst interpretujący hasło przewodnie kolekcji IKEA Post Scriptum 2012, czyli "Dizajn wzbogaca każde wnętrze", a Wy...
2. Wy możecie mi pomóc, aktywnie dyskutując na temat samego hasła i mojej jego interpretacji w komentarzach.
To ja się zajmę realizacją punktu pierwszego, a punkt drugi pozostawiam Waszej łaskawej przychylności.
DIZAJN WZBOGACA KAŻDE WNĘTRZE,
RÓG RENIFERA NIE JEST WYJĄTKIEM
Projektowanie naszych metrów kwadratowych zaczęliśmy, kiedy jeszcze te metry nie istniały. No ok, fundamenty były, ale na naszych dwóch kondygnacjach hulał wiatr, głównie zachodni. Ślubny spędzał bezsennie godziny nocne poszukując inspiracji, materiałów, mebli, i tych tysięcy rzeczy, które są niezbędne przy wykańczaniu nowego mieszkania (o tysiącach złotych, które materializował prawie z powietrza, nie wspomnę). I spędzał też intensywnie dni, próbując dyskutować ze mną na temat swoich wyborów... zazwyczaj bezskutecznie, bo żona posłuszna jest (czasem) i nie chciała wdawać się w żadne dyskusje, bo jeszcze każą jej o czymś decydować, a decydowanie to nie dla mnie.
I w końcu jest! Dopracowane w każdym szczególe (o dzięki Ci, Ślubny, wielce dbający o drobiazgi!), wiernie trzymające się pierwotnego projektu (o dzięki Ci, Ślubny, pilnujący zgodności), idealnie dopasowane do naszych potrzeb i gustów (o dzięki Ci... ok, chyba przesadzam, starczy tego dziękowania).
I do takiego wykończonego w każdym szczególe wnętrza zadyszany kurier (ostatecznie to trzecie piętro), wnosi paczkę w czarnej folii (sceny zdzierania folii z przesyłki ze względu na drastyczny charakter zostaną pominięte). Spod zwojów wychynęło to:
Rzut oka na rysunek i łapie nas lekka konsternacja (za kolana głównie złapała i troszkę za łokcie, ale ostatecznie, gdzie ma łapać konsternacja). Nawet na szkicu poglądowym widać, że lampa dizajnerska, ale czy my mamy gdzie taki szokujący dizajn wstawić? Nie ma co się zastanawiać. Rozpakowujemy dalej (sceny wyjmowania poszczególnych elementów składowych lampy ze względu na dłużyzny zostaną pominięte). Po czym instrukcja montażu w dłoń i do roboty. Jak się okazało nawet śrubokręt był zbędny, do dokręcenia tych kilku śrubek wystarczył nóż, nomen omen też z IKEI (ciekawe, czy inny nóż miałby kompatybilny czubek?).
Lampa stanęła na własnej nodze w ciągu pięciu minut. Teraz już nie da się nie zauważyć, że lampa dizajnerska jest, zaskakująca jest, uśmiech wywołująca jest... Ale jak metry tiulu mogą nie wywołać uśmiechu na twarzy osoby szyjącej. Tylko gdzie toto postawić?
I tu przypomina nam się hasło przewodnie tej kolekcji, że dizajn ma wzbogacać każde wnętrze, czyli możemy wybrać pomieszczenie na chybił trafił. Spacery z lampą po mieszkaniu nie są wskazane, bo przewód elektryczny wdzięcznie sunie za nami, a za przewodem bezszelestnie, w postawie "poluje się, nie przeszkadzać!" podąża kot. Sypialnia? Sypialnia! Bo najbliżej. Ślubny steruje się w kierunku gniazdka z prądem. Postawione. Włączone. Odsuwamy się o dwa kroki. Pasuje! Tiul lampy pokochał miłością wielką i wzajemną materiał w oknach. Biel abażuru doskonale wygląda na tle fioletu ściany i nawiązuje do białych elementów wystroju.
Ale! Lampa jeszcze nie wie, że trafiła do domu ludzi intensywnie kreatywnych. Niech się dodatek wnętrzarski nie łudzi, że nie sięgnie go ręka nadająca to specjalne, osobiste "coś". Tym bardziej, że baletowa stylistyka lampy umieszczona w fioletowych wnętrzach sypialni, aż się prosi o uzupełnienie. I tu do akcji wkraczam ja, uzbrojona w całe metry dodatków oraz w kilka przedmiotów potencjalnie niebezpiecznych.
Wystarcza niecała godzina i baletowa lampa dopasowuje się idealnie do otoczenia i pięknieje, bo ją... zasznurowałam zgodnie z wymogami baletowej sztuki obuwniczej.
I to lubię! Niby dostałam skończony, gotowy do postawienia i użytku przedmiot, ale z drugiej strony projekt jest taki, że bez destrukcji, odpruwania, przerabiania i walki mogę coś dodać, doszyć, dowiązać i nagle mam "moją" lampę, osobistą i niepowtarzalną.
I może mam tylko jedno zastrzeżenie, takie malutkie. W komplecie powinien być drugi taki abażur, w nieco większym rozmiarze. Też z tymi gumkami na górze (na dole może nie być). Żeby można go też było ozdobić według własnego uznania, doszyć coś, dohaftować, pofarbować ewentualnie i... nosić jako ekstrawagancką sukienkę wieczorową (nawet halka już jest, taka milutka w dotyku). Wtedy dizajn wzbogacałby nie tylko każde wnętrze, ale także... garderobę zainteresowanych przedstawicielek płci pięknej.
Post Scriptum (tym razem nie jako nazwa kolekcji, ale takie prawdziwe PS.) - ja wiem, że nie można mieć wszystkiego (czyt. sukienki), ale pomarzyć przecież można, tym bardziej, że te tiule są boskie.
***
Ufff, to ja sobie teraz spokojnie usiądę w kąciku. Zrobię sobie okłady z lodu na palce obolałe od walenia w klawiaturę i poczekam na te oszałamiające, dech zapierające, merytorycznie powalające Wasze komentarze i głosy w dyskusji na temat dizajnu, co to wzbogaca albo nie wzbogaca (wolność słowa jest, nie każdemu musi od razu wzbogacać :)
I chyba pobiłam rekord długości jednego wpisu... dla tych, co doczytali do końca będzie nagroda, czyli powtórka z Małego. Wiem, że to już było, ale mi się rzuciło w oczy i nie mogłam się oprzeć.
Najbardziej spodobało mi się zdjęcie drugie.
OdpowiedzUsuńLampa jest dizajnerska, ale nie w tym najbardziej chyba popularnym, minimalistycznym nurcie. Jest ozdobna, barokowa wręcz, i jak prawdziwa primabalerina w tiulowej sukience krzyczy "patrz na mnie!". No, a skoro mamy patrzeć TYLKO NA NIĄ, to nie można jej ustawić obok czegokolwiek, co śmiałoby ją przyćmić.
W sąsiedztwie bardzo minimalistycznego mebla z równie minimalistyczną zawartością Lampeduza może błyszczeć jak największa celebrytka na czerwonym dywanie. Kontrast jest tym wyraźniejszy, że cały kącik jest urządzony w jednej tonacji kolorystycznej - w walce o naszą uwagę jedyną bronią lampy jest jej forma. I Lampeduza bezapelacyjnie tę walkę wygrywa.
Pozdrawiam,
Magda (maggiebr@gazeta.pl)
Ha, właśnie "barokowa", a wiadomo, że to, co barokowo bogate na tym blogu ma spore szanse na zaistnienie :))))
UsuńI dziękuję... za piękne uzasadnienie i tym samym "ustawienie poprzeczki" wysoko.
dotarłam do końca tekstu i spłakałam się razem z mężem... "końcówka noża kompatybilna" i "konsternacja łapie za kolana i łokcie"... "lampa stanęła na własnej nodze"... przed snem...? komedie zapodajesz? :D
OdpowiedzUsuń...a wracając do konkursu, no cóż... obejrzałam zdjęcie pierwsze i nic... lampa wciśnięta pod schody.. taka strojna i pod schody? jak jakaś szczotka... bez sensu.
poszłam dalej i jak tylko spojrzałam na drugie, to w jednej sekundzie miałam gotowy tytuł "Dama i As" (przez trzecie już tylko przeleciałam oczami, bo ten kwiatek tak przy tej lampie zmarniał w oczach)
na drugim zdjęciu... Lampeduza Nieskromna, nieskromnie z ASem flirtuje, korespondują widocznie (czujesz to?). Gdyby ktoś nagle potrzebował ASa wyciągnąć z rękawa, to Lampeduza rzuci na niego odpowiednie światło i wybieli każdy jego czyn/występek (białym ledowym światłem)
No to kto teraz mi powie, że to nie jest zgrany duet?
A więc, na pierwszym planie ONI!, a zanimi czarrrny charrrakter, tajemniczy "Don Speaker" nadal niech w kącie stoi jak mu przystoi!
no... to tyle, co mi zmęczona (matematyką dziś) wyobraźnia podpowiada :)
Przecież wiesz, że ja nie potrafię inaczej. Poza tym doszłam do wniosku, że nawet pisząc "rozprawkę niejako reklamową" dlaczego miałabym nagle spoważnieć.
UsuńAaaaa i nazwałaś mi sprzęt grający :))) Don Speaker zostaje :)
haha.. już widzę, że poniższa Alicja mnie pobiła! - trudno :)
Usuńna pocieszenie zostało to, że jedna "gwiazda" w Waszej Galaktyce została nazwana przeze mnie :D
Najśmieszniejsze jest to, że nie planowałam takiego obrotu sprawy w ogóle i w nocy nie zastanawiałam się nawet nad tym, że TO właśnie jest sprzęt elektroniczny, ale inaczej oczywiście nie mogło trafić! oczywiście, że na sprzęt elektroniczny, okablowany na amen... bo przecież każdy kto moją notkę przeczyta, to wie że jestem żoną elektronika pasjonaty... jestem okablowana od czubka głowy, po palce u stóp... u nas kable wiją się wszędzie i moje życie zawodowe jest bardzo mocno z takimi kablami związane...
no to jestem matka chrzestna Don Speakera, a niech mnie! :D
a... jeszcze poniżej jakaś "odważna" dusza za Anonimem się kryje i coś tam brzdąka... pisz kobieto, pisz!
UsuńMnie tam takie "grafomaństwo" odpowiada jak najbardziej i sądząc po odwiedzinach i komentarzach innych... i komentarzach do komentarzy... to nie tylko mnie :)
Przecież czytać to, to banan się skręca na twarzy nawet o pierwszej w nocy :)
Eeeee, szanowna Blogowa Komisja Konkursowa jeszcze nie obradowała, więc nie kombinuj, kto Cię pobił, a kto nie :)))
UsuńI owszem jesteś chrzestną Don Speakera, ale honorową, żadnego rozbijania butelek o kanty nie przewiduję, bo nas obie Ślubny pogoni. I na pewno nasi mężowie by się dogadali, mój też ma świra na punkcie kabelków i sprzętu wszelakiego, rozrywkowego najlepiej.
a... co Wy się tak dziewczyny tym Anonimem przejęłyście. Ja mam teorię, że to konkurencja do tego Mediolanu się sfrustrowała :)
UsuńZdecydowanie nr 2 :) Od razu zobaczyłam scenkę niczym z Alicji w krainie czarów:P Lekko absurdalne, dziwne i szalenie nieszablonowe. Już lampa sama w sobie jest nietypowa - wygląda trochę jak księżniczka;) a do tego połączenie z tą kartą i półką w kształcie labiryntu... I skojarzenie gotowe:P Jak przeanalizujemy dokładniej tło, to zauważymy też kota (a nawet dwa;)), brakuje tylko szalonego kapelusznika;)))
OdpowiedzUsuńZaś Twoje hasło jest bardzo ciekawe i bardzo podoba mi się nawiązanie do Waszego nietypowego adresu:P Ale obawiam się, że dla osób nie znających Waszego adresu, może być co najmniej niezrozumiałe... Z drugiej strony - czym się przejmować, może ich zaintryguje i będą chcieli się dowiedzieć, skąd ten róg renifera się wziął:)
Właśnie - niech się osoby niewiedzące zainteresują, wykażą odrobiną zaangażowania i poczytają.
UsuńAlicja w Krainie Czarów to bardzo dobre skojarzenie - także literackie, więc jestem za. A Szalony Kapelusznik pewnie wylazłby z jakiegoś cienia, gdyby się dobrze przyjrzeć.
Grafomaństwo
OdpowiedzUsuńPo pierwsze - na tym blogu pisze się dużo, czasem za dużo, ale czytanie nie jest obowiązkowe. Można sobie pooglądać obrazki.
UsuńPo drugie - ANONIMOWE opinie... cóż.
do Anonima: rotfl!
Usuńa myślałam, że po całym poście limit uśmiechów na dziś mam wyczerpany ;)
Ty mi tu nie koresponduj z Anonimem, tylko galopem proszę pisać komentarz konkursowy :)
Usuńjeszcze tyyyle czasu :) ja zawsze wszystko dopiero pod presją czasu robię ;)
UsuńOd razu mnie zaintrygowało, od czego jest to opisane po węgiersku pudełko, z którego Mały tak wdzięcznie łypie... *^v^*
OdpowiedzUsuńWybieram stylizację nr 2, bo po pierwsze, od razu skojarzyła mi się z "Alicją w Krainie Czarów", a po drugie, z domkiem dla lalek! ~^v^~ Kocham tę Waszą ogromną kartę miłością równie ogromną, a w połączeniu z frywolną tiulową lampą tworzy atmosferę bajkowości i powrotu do beztroskiego czasu dzieciństwa. Dodatkowo w zestawieniu z kartą lampa traci skalę i do końca nie wiemy, jak duża jest naprawdę i jak duże jest pomieszczenie, w którym obydwie te rzeczy się znajdują. Jest w tym wnętrzu pewna tajemniczość, niedosłowność i miejsce na własną interpretację, przestrzeń jest czysta a ostre zdecydowane krawędzie półek są zmiękczone przez tiulową puszystość abażuru. (O Małym nie wspomnę, bo to jak puchata wisienka na torcie! *^v^*).
Absolutnie zgadzam się ze stwierdzeniem, że dizajn (naprawdę jest takie słowo?... ^^) wzbogaca każde wnętrze - i wcale nie musi to być mieszkanie zaprojektowane co do milimetra, w którym nie wolno przestawić jednego wazonika, bo burzymy cały zamysł artystyczny projektanta (takie wnętrza często oglądamy w gazetach i na pierwszy rzut oka widać, że nikt tam nie mieszka, bo by się nie dało... *^v^*) Jeden interesujący element wyposażenia, który przyciągnie nasze oko tuż po wejściu do mieszkania od razu zmienia nasze postrzeganie otoczenia i to, jak się w danym miejscu czujemy.
brahdelt (at) draconia (dot) pl
Mały łypie z pudełka po Generatorze Pary. Zdjęcie już było, kiedy się chwaliłam prezentem, ale jest tak słodkie, że nie mogłam się oprzeć.
UsuńI wiesz, że "puchata wisienka" zwycięstwa w konkursie nie zapewnia :))). Poza tym ta puchata wisienka dzisiejszej nocy dała tak popalić, że miałam ochotę przerobić ją na - trzymając się konwencji - dżem.
Dlatego wystąpiła poza konkursem w nawiasie! ~*^v^*~
UsuńZnam to uczucie, niestety... Ale i tak je kochamy, te puchate kulki! ^^
Jak dla mnie najlepiej w sypialni (3 zdjęcie) ! Fajnie współgra z firankami, do których (z tego co pamiętam) chyba nie byłaś zbytnio przekonana, przy tej lampce zyskują trochę uroku :) Poza tym te tiule kojarzą się z tematami sypialniano-łóżkowymi więc jak najbardziej w porządku :D
OdpowiedzUsuńmagdosc@o2.pl
Masz rację, moje przekonanie do tkanin w oknach było średnio żadne, ale już przywykłam. I tiule rzeczywiście doskonale pasują do klimatów sypialnianych.
Usuńno i się okazało, że konkurs nie dla mnie, bo ja do tworzenia słownego i pisania mam dwie lewe.. ręce? usta? (to dwa lewe...).
OdpowiedzUsuńUzasadniać też nie potrafię - albo się mnie podoba BO TAK, albo nie podoba BO TAK.
Podobają się wszystkie. Ale pod schodami - de best! wiadomo, że z sufitu dynda barok, to niech i na podłodze stoi. No i jak się Małemu łapka na schodku omsknie, to będzie miał w tiulach miękkie lądowanie ;)
To posadź dzieci, niech ci napiszą uzasadnienie :) Na pewno będzie najbardziej nietypowe na świecie :)))
UsuńA łapki Małemu mogą się omsknąć, bo tempo ganiania po stopniach rośnie z każdym dniem i kiedyś poleci na mordkę jak nic.
eee tam, dzieci się w matkę wdały niestety, nie pomogą ;(
Usuńto ja obstaję przy swoim ;)
Co Ty chcesz od swoich dzieci? Ja tam je zdalaczynnie i fotograficznie uwielbiam.
UsuńO matko! O córko! Hmm nie mam córki ale może będę mieć...może to co napiszę zdyskwalifikuje mnie całkowicie z konkursu, ale co tam- ponoć ostatnio ćwiczę szczerość do bólu. Powiedz, powiedz że dostaliście ta lampę a nie kupiliście bo ona wygląda ciut jak pół (od pasa w dół) jak balerina w ćwierćtakcie (nie wiem czy takie coś jest)no ale z jednej strony taka abstrakcja do nowoczesnego wnętrza pasuje(zależy od gustu, szybko zabrałabym się za recykling i przerobiła na sukienkę ale chyba dla chrześnicy), a że ja lubię kontrasty to wybrałabym 3 propozycję: 1) kontrast z fioletem, 2) fajnie światło podkreśla białe esy floresy, 3) następny kontrast awangardy surrealistyczno barokowej z klasycznym, nowoczesnym wnętrzem. Hmmm ale jak kurz osiądzie na tych fifrakach to ta szczoteczka do kurzu nawet tego nie zbierze no chyba że to się da prać. Proszę o wybaczenie i według gustów z którymi się nie dyskutuje wybaczyć bezczelność ale nadal podobają mi się proste do przesady przedmioty z IKEI, funkcjonalne, pakowne i proste. Ehhh i jeszcze raz prosze o łaskawy wyrok i "puknięcie" w konfesjonał bym odeszła z czystym sumieniem. Pozdrowienia! Cała reszta mieszkanka w 100% nadal bardzo mi się podoba:]
OdpowiedzUsuńSzczerość nie dyskwalifikuje, nie tutaj :) Mówię, mówię, że lampę dostaliśmy i w ramach szczerości do bólu wyznam, że tak niecodzienny projekt przestraszyłby mnie i bałabym się kupić Lampeduzę w ciemno, no chyba, że pozwoliliby mi wziąć ją do domu i sprawdzić jak to stoi. Co do prania, to podobno się tego nie pierze, ale... prasować też według metki nie wolno, a ja wyprasowałam Generatorem Pary i nic mi się nie stopiło (podejrzewam, że zwykłe żelazko by abażurowi zaszkodziło) i dlatego, wracając do prania, mam zamiar toto prać użytkując program 15 minutowy prania ekspresowego w zimnej wodzie bez wirowania i podejrzewam, że też nic się materii nie stanie (chyba, ale bez prania sobie nie wyobrażam).
UsuńPreferowanie przedmiotów prostych i pakownych rozumiem i popieram :)
A zatem "puk, puk" w konfesjonał blogowy i możesz spokojnie odejść z moim prywatnym rozgrzeszeniem.
Ufff, dziękuję a raczej powinnam przesłać buziaka w szalik księdzowy ale że na bakier jestem z taką etykietą kościelną to przesyłam wirtualne drapanko dla kota a Wam udanej wyprawy mediolańskiej. Ciao!
UsuńWiem :) Też mam często "tak, bo tak" ;))
OdpowiedzUsuńJa się wypowiem raczej ze względu na chęć wypowiedzenia, niż chęć wzięcia udziału w konkursie, gdyż ponieważ dłuższe wypowiedzi słowne są nie dla mnie (bo ja jestem umysł ścisły)!
OdpowiedzUsuńLampę proszę pozostawić w pozycji nr 2. Pod 1-ką nie pasuje, bo wystrój zdaje się być zbyt nowoczesny. Pod 3-jką jeszcze by obleciało, ale.. nie nie. Pod 2-jką to jest po prostu TO! Jest bajecznie. Jest magicznie. I niech tak zostanie :)
Co do hasła i jego interpretacji.. kurka.. no przeczytałam. Znów przeczytałam. No i nic nie napiszę, bo chyba powinnam pójść już spać. Zakładam, że zinterpretowałaś je poprawnie, acz sama miałbym z tym problem, więc... Dobranoc :)*
Ale i tak pozwalam sobie dorzucić Twój komentarz do puli konkursowej "do oceny".
UsuńI pozazdrościłam Ci, że możesz w okolicach 22:00 powiedzieć "dobranoc" - dla mnie to był środek wczesno wieczornego działania.
Moja córka ma prawie 8 m-cy, a ja ciągle wstaję w nocy średnio co 1,5 - 2h + ciągłe wiercenie, zatykanie smoczkiem itp. Ostateczna pobudka przed 6 rano. Dlatego właśnie staram się kłaść przed 23..tym sposobem jeszcze jakoś dajemy radę :) Nie nie, ja nie narzekam. Ja tylko wyjaśniam, czemu jestem taki "śpioch" :)
UsuńNie tłumacz się, bo przecież piszesz do największego śpiocha w blogosferze (a przynajmniej plasuję się pewnie w pierwszej dziesiątce :), tylko że ja zaczynam spać troszkę później, ale zazwyczaj mam okazję dospać rano (czasem z przerwą o 6:30 na dokarmienie kota i Ślubnego :). Ale przy ośmiomiesięcznej córci to ja rozumiem spanie, kiedy się da (czytaj - kiedy malutka da).
UsuńŁo jej.. robić sobie przerwę w spaniu i to nad ranem? Z własnej woli? Ja wstaję, bo nie mam wyjścia, zatem.. szacunek :) Pozdrawiam ciepło!
UsuńCzytając ten wpis (przyrzekam, że zanim doszłam do końca, a już na pewno przed pierwszymi komentarzami!) pomyślałam o Alicji w Krainie Czarów...!!! I pech (dla mnie) chciał, że nie ja jedna, niestety... Uświadomiły mi to dość szybko (i brutalnie) komentarze właśnie!
OdpowiedzUsuńO okrutny losie! Bo moja szalona wyobraźnia również skojarzyła fot. 2 z Krainą Czarów!
Ale tak naprawdę dlaczego tylko ja miałam na to wpaść? No dlaczego? „Wchodząc” na Róg Renifera trzeba nastawić się na CZARY. Bo ja czytając Twój blog sama czuję się jak Alicja po drugiej stronie lustra... Przyznam, że nieraz miałam ochotę pogonić za (MAŁYM) królikiem i wcisnąć się przez NIE > to lustro czyli! (choć wyobrażenie sobie mojego niemałego ciała wciskającego się w całkiem mały ekran laptopa, na potrzeby tego wpisu nazwanego umownie LUSTREM może budzić...hmmm – uśmiech czy stosowniej - salwy śmiechu?).
Ale wszystkie (-scy) czytające Twój blog muszą wykazać się co najmniej odrobiną poczucia humoru! I być co najmniej inteligentne (nieskromnie trochę zabrzmiało!) żeby nadążyć za Tobą (to komplement!) i co najmniej troszkę spostrzegawcze, żeby ogarnąć TO wszystko co się dzieje na TYCH wszystkich metrach a szczególnie w obiekcie (miejscu) moich cichych westchnień - K.Sz.R :)
Pozdrawiam gorąco i nadal równie intensywnej kreatywności życzę
Ania - aninja@o2.pl
P.S. Dość chaotycznie to wyszło więc sprostuję: GŁOSUJĘ NA FOT. 2 - bo że AS i KOT i LABIRYNT i DAMA – już były więc nie będę się powtarzać :)
No ładnie, ładnie - komplementy dla piszącej i bloga :)))) To może być strategia wygrania ;))) Chaos zostaje wybaczony tym bardziej, że go nie zauważyłam.
UsuńOdniesienia do Alicji pewnie ma wiele osób, ale jak widać, każdy pisze o tym inaczej i o to chodzi!!!
I uświadomiłaś mi jedną rzecz, że ja rzeczywiście mam nadzieję... wierzę... jestem pewna, że te osoby, które czytają reniferowe treści mają wrodzoną sporą spostrzegawczość, umiejętność kojarzenia faktów i inteligencję.
Bynajmniej "łapówkarstwo" i "przekupstwo" nie było intencją komplementującej :) (No może ciut ciut...)
UsuńA tym bardziej, że konkurencja szacowna!
I to samo powiem księdzu przy spowiedzi :D
Pozdr.
ojej...cos sie poklikalo i nie skonczylam wiec powtorze..do mnie przemawia pierwsze zdjecie ...jakos tak latwiej mi pogodzic miekkosc i bogaztwo lampy z prostota schodow.biel z kontrastowym wykonczeniem stopni...kanapa z przytulnym swiatlem i klimatem salonu...choc wersja w sypialni tez dobra ale to juz chyba poza konkursem....i ta lampa najwazniejsze nawet w kącie nie ginie....::)....pozdrawiam ania
OdpowiedzUsuńWłaśnie! Pomyślałaś i wyobraziłaś sobie to, czego na fotce nie widać, czyli ostawienie Lampeduzy w pomieszczeniu z naszymi industrialnymi schodami. Kontrast jest ogromy, ale przez to bardzo interesujący.
OdpowiedzUsuńWitam!
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam ;P do samiuteńkiego końca nawet się wzięłam za komentarze ale skapitulowałam za dużo tego jak na czytanie w pracy hyhy mnie się podoba wersja sypialniana i nie wiem czemu ale skojarzenie mam z łyżwiarką figurową (chyba tak mogę napisać) na tle ściany w esy floresy tak jakby ślady po łyżwach na lodzie.
Pozdrawiam nieanonimowo Joanna vel Dżoana jak mawia moja dyrekcja :)
bez maila - w razie W proszę o znaki dymne ;p
Łyżwiarstwo figurowe to mój ulubiony sport do oglądania :)
UsuńI przyjęłam do wiadomości, że jakby co, to mam znaki dymne dawać. To ja pójdę, nazbieram chrustu na wszelki wypadek :)
Najbardziej przypadło mi do gustu zdjęcie nr 2, przedstawiające lampę w sąsiedztwie asa kier. Podoba mi się zestawienie prostych mebli z bardzo ozdobnym abażurem. Od razu myślę jak by taka ;lampa wyglądała u mnie. W moim pokoju również panuje minimalizm, ozdobiony odpowiednimi dodatkami.
OdpowiedzUsuńRównież chciałam podążyć ścieżką wytyczoną przez skojarzenie z Alicją w Krainie Czarów, jakkolwiek kilka osób mnie ubiegło. Zestawienie karty z tiulową lampą skojarzyło mi się z falbaniastą spódnicą, którą nosiła Alicja w ekranizacji Tima Burtona. Potem nasunęło mi się określenie lolita, które w Japonii oznacza styl ubierania się na wzór wiktoriańskiej lalki.
Jestem ostatnio zafascynowana japońską subkulturą zwaną hime-gyaru. Należące do niej młode kobiety stylizują się na księżniczki. Noszą suknie i dodatki ozdobione falbankami, kokardkami, duże fryzury. Dopełnieniem jest makijaż powiększający oczy oraz tiara.
Japońskich odniesień jeszcze nie było, ale mnie one też chodzą po głowie, jak patrzę na te tiule :)
UsuńWitam:)
OdpowiedzUsuńWidzę, że błyskotliwością, spostrzegawczością i oryginalnością się nie popiszę, ale fotografia artystyczna nr 2 podoba mi się najbardziej. Bynajmniej nie z powodu skojarzeń z Alicją w Krainie Czarów, wręcz przeciwnie - za Alicją nie przepadam ( jakaś trauma z dzieciństwa chyba) i nie lubię kart ( bo wiadomo kto ma szczęście w kartach... - wolę dmuchać na zimne;] ).
Lampeduza mimo tiulu, falbanek wydała mi się nieskończona i niepełna (pomysł ze wstążkami świetny!). Na drugiej fotografii Lampeduza zmieniła kompletnie swoje oblicze, swoje, ale także wnętrza!
Wnętrze minimalistyczne, nowoczesne. Aż tu nagle Lampeduza ociepla swoim światłem przestrzeń, grą światła i cieni nadaje przytulności wieczorową porą -> idealne warunki do dziergania pod kocykiem z herbatą i Kotem w asyście!! Dla mnie bomba;] Fotografia 2 - jedyna i słuszna:)
Pozdrawiam serdecznie:)
Te wstążki "zobaczyły mi się" od razu, bo takie ilości białego tiulu bez dodatków kłóciły się z moją potrzebą bizantyjskich ozdób. Poza tym ja lubię, kiedy mam możliwość dodania czegoś swojego do gotowego, seryjnego mebelka lub dodatku.
UsuńEkhm... to ja napiszę tak: Jako że wnętrze Szanownej Pani Kreatywnej jest jak to rzeczona Osoba często podkreśla coś z baroku i coś kreatywnego to zdecydowanie podpisuję się pod stylizacją nr 3. Idąc dalej np. drogą eliminacji... nr 1 zbyt klasycznie, a to nie ten adres; no może funkcjonalnie, ale przecież to jest zdecydowanie lampa "doświetleniowa" a nie taka przy której można oddać się np. nałogom na lotniskowcu (mam na myśli czytanie, drutowanie i blogosferę ;) ). Stylizacja nr 2... no od bidy by uszło tylko po co biała lampa baletnica na białym tle? toż to mdłe :) Czyli jak by nie patrzeć funkcję zdobniczo- oświetleniowo - barokową zdecydowanie spełnia w stylizacji nr 3. Podpisuję się i trzymam kciuki za Mediolan. Pozdrawiam,Agnieszka.
OdpowiedzUsuń"Barokowe" uzasadnienie bardzo mi się podoba ;))) Bo jest barokowe i po drugie - bo o naszej wersji baroku jeszcze nikt nie pisał.
UsuńZdecydowanie zdjęcie nr 2. Tiulowa lampa przeciwstawia się ogromowi asa.
OdpowiedzUsuńI kolorystyka świetna . Pozdrawiam ciepło Beata szop007@op.pl
Pochwały dla kolorystyki zdjęcia oczywiście należą się Ślubnemu. I masz rację, że lampa dobrze się tu zgrywa z wielkością (nadmierną) karty.
UsuńZdjęcie nr 3. Lampa nie wygląda jak lampa, tylko jak ślubna suknia wisząca na wieszaku. Od razu pomyślałam, że panna młoda, w bieliźnie, leży na łóżku tuż obok :D
OdpowiedzUsuńHa! Doskonałe skojarzenie z tą ślubną suknią. Mnie to do głowy nie wpadło, ale masz rację!
UsuńJak dla mnie stylizacja nr 3 !!!
OdpowiedzUsuńPierwsze zdjęcie ze schodami dla mnie jest zbyt przeładowane,zbyt bogate w szczegóły.Schody i chyba tapeta są idealnie skomponowane,to idealny punkt centralny i Lampeduza trochę nie współgra.
Wnętrze drugie jest OK,ale ja nigdy nie czułam klimatów "Alicji".
A teraz mój faworyt czyli "Senna Lampeduza" - piękne buduarowe klimaty,połysk fioletowej tapety ,biel firanek i ona ,biała ,wysmukła ,o ciepłym blasku.Zastanawiam się co to jest czy baletowe tutu niedbale odrzucone na bok,może suknia ? No i to światło miękkie, ciepłe otulające.
Kiedy tak patrzę na to wnętrze odczuwam spokój ,ukojenie z odrobiną pieprzyka no bo to jednak sypialnia,a co sie tam dzieje to tajemnica właścicieli.
Pozdrawiam Was i Małego -Iwona /iwona4653@interia.pl
W końcu ktoś widzi Lampeduzę sypialnianą!
UsuńMały czuje się pozdrowiony i my też :)
Ja wybieram stylizację nr 2!
OdpowiedzUsuńNa tym zdjęcia lampa pięknie ociepla ten kącik. Kojarzy mi się z baletnicą czyli z bielą, więc jakoś najbardziej do mnie przemawia stylizacja nr 2. Jezioro łabędzie z kotem w roli głownej :)
Próbuję sobie wyobrazić Małego w jakimkolwiek występie baletowym... okazuje się, że nawet moja chora wyobraźnia ma swoje granice :))) Co nie zmienia faktu, że komentarz dodany do puli konkursowej.
UsuńPrzy zdjęciu nr 2 jak większość miałam skojarzenia z Alicją w Krainie Czarów i dla odmiany głosuję na zdjęcie nr 1.
OdpowiedzUsuńMaluje mi się przed oczyma obraz z przycumowanym statkiem, spuszczonym trapem na którym widać pojedynczych ludzi, a z boku mała postać w bieli z białą parasolką, stojąca na nabrzeżu.
Panna-Lampa skromna, stoi z boku, jak ten kształt w białej sukni na nabrzeżu obok trapu. Atmosfera oczekiwania - na podróż, albo na kogoś (w tym wypadku pewnie na kota :)). Drobny szczegół w wielkim obrazie, ale co chwila przyciągający wzrok.
Pozdrawiam Dorota
jassado@wp.pl
Klimatów morskich jeszcze nikt nie wykorzystał, a skojarzenie doskonałe. Komentarz dorzucony do puli konkursowej. Trzymam kciuki. Wyniki jutro.
Usuń