Dzisiaj najpierw będzie o robótkach, a później o samych przyjemnościach.
***
Biały Serduszkowy Pozytyw się skończył, się uprał, się zblokował i oto jest.
Robiony z pojedynczej bawełnianej nitki na drutach coś koło 4 (ale czy to było 3,75 czy 4, to nie wiem, bo sobie nie zapisałam).
Projekt z tych tak zwanych "szybko przybywających". W stosunku do Czarnego Serduszkowego Negatywu zmniejszyłam znacząco liczbę serduszek i nieco skróciłam cały szal. Ten czarny jest długości Nilu i jak go chcę zamotać dokoła szyi w całości, to muszę się zawinąć co najmniej cztery razy, najlepiej przy pomocy osób trzecich.
I jeszcze zdjęcie dla tych, którzy dopiero eksperymentują z własnymi sposobami blokowania szali. W przypadku takich dzieł, jak Serduszkowy, czyli długich prostokątów z ozdobnym brzegiem, ja zawsze używam drutu nie tylko na końcu szala, ale także w miejscu połączenia części głównej z ozdobnym wykończeniem. Dzięki temu te ażury na końcówce można lepiej naciągnąć i łatwiej jest mierzyć długość tego ozdobnego końca i pilnować, żeby po dwóch stronach szala był tak samo naciągnięty, czyli miał tyle samo centymetrów.
***
A teraz proszę jeszcze raz rzucić okiem na zdjęcia gotowego szala powyżej, a dokładniej na tło, na którym Serduszkowy został uwieczniony. Tak! Dojechały sofy. Nie żeby bez problemów, ale dojechały.
Sofa na antresolę przy trzecim podejściu producenta została zmontowana poprawnie i dobrze zabezpieczona w czasie transportu, czyli zastrzeżeń nie ma, sofa jest, poziom zadowolenia w wyższych stanach euforii.
Uchwycenie rzeczywistego koloru tej sofy przekracza możliwości, nawet Ślubnego. Trzeba sobie zwizualizować taką czerwień bijącą po oczach i wpadającą leciutko w burgundowe klimaty (nie krwistą wyjątkowo).
Natomiast sofa do Mamy, która stała grzecznie w magazynie od trzech miesięcy, okazała się niezaradną sierotką, bo przez te trzy miesiące nie zaczepiła żadnego magazyniera i nie powiedziała mu cichutko, że jej czterech z dziesięciu nóżek brakuje. Te braki odkrył dopiero Ślubny w amoku skręcania sof na akord. Co mu się z ust wyrwało w tym momencie, to jego. Zadzwonił do sklepu, został poinformowany o procedurze składania reklamacji. Złożył takową i czekamy, aż producent nóżki dośle Pocztą Polską Powolną. A tymczasem mamina sofa została wsparta słusznej grubości tomem powieści z klasyki literatury angielskiej w oryginale i z takim "supportem" poczeka na nóżki.
Od razu uprzedzam pytania - poduchy w kwiaty stanowią komplet z sofą, nie są mojej produkcji, ale robią bardzo folklorystyczno-pozytywne wrażenie.
***
A to... to jest prezent, za który jeszcze raz, oficjalnie, na piśmie dziękuję.
A prezent pojawił się przy okazji babskiego sabatu na Rogu Renifera, podczas którego Wyszło Szydło Z Worka, postawiło Kropki Nad I i było bardzo Intensywnie Kreatywnie. Agata z Izą dokonały niewielkiego, ale bardzo zorganizowanego najazdu, a w ramach przekupywania gospodyni, czyli mnie, dziewczyny przytargały w prawicy pakunek pełen prezentowanych powyżej cudowności, a w lewicy... (i tu cichutko, bo Iza nie może i wścieka się na mnie za samo wspominanie)... wino... to znaczy butelkę z cieczą pochodzenia roślinnego.
A wracając do zdjęcia - zostało sprecyzowane przez "darczyniące", że z tego motka w tle po lewej (czarno-szaro-białego) mają powstać skarpetki dla Ślubnego, co sam Ślubny - o lekkie moje dziwo! - zaakceptował i przyklasnął pomysłowi zrobienia mu skarpetek domowych na zimne wieczory.
Co do reszty prezentowych motków, to ta część mojego mózgu, która odpowiada za intensywną kreatywność, pracuje pełną parą i pomysłów jest co najmniej kilka.
Oprócz tego Iza przywiozła Świętego Graala w kilku częściach, czyli te archiwalne numery Burdy, w których była moda męska. Kto szyje, ten wie, czemu ja o wykrojach dla facetów piszę jako o Świętym Graalu. Ślubny już łaskawie wskazał palcem, które modele mu leżą, czyli jakie wykroje mam zrobić. Teraz tylko muszę się zmobilizować, paść na kolana, poszeleścić papierem, wyciąć i odłożyć na półkę z napisem "świętość - nie bezcześcić - używać tylko w uzasadnionych przypadkach".
Zdjęć z sabatu brak, ale za to podzielę się opinią wyrzuconą z siebie w sobotni póóóźny wieczór przez Ślubnego, który to Ślubny dyskretnie opuścił domowe pielesze, żeby sobie niewiasty mogły swobodnie poplotkować, ale powrócił w trakcie rozkwitu imprezy i podobno widok trzech kobiet siedzących razem i bez skrępowania machających drutami (Agata i ja) oraz szydełkiem (Iza) lekko go zatkał, a jednocześnie rozczulił maksymalnie. No cóż, ciekawe, co by powiedział na zbiorowe darcie pierza lub - co bardziej prawdopodobne - przędzenie synchroniczne???
I małe PS: Wioletta wezwała mnie do tablicy i napisania 7 rzeczy o sobie, a że można napisać o siedmiu grzechach, wadach itp., to ja sobie spokojnie pomyślę i w następnym wpisie (o ile skleroza mnie nie zaatakuje i nie zapomnę), to się wyspowiadam z mojej ciemnej strony.
I małe PS: Wioletta wezwała mnie do tablicy i napisania 7 rzeczy o sobie, a że można napisać o siedmiu grzechach, wadach itp., to ja sobie spokojnie pomyślę i w następnym wpisie (o ile skleroza mnie nie zaatakuje i nie zapomnę), to się wyspowiadam z mojej ciemnej strony.
o sarayli uwielbiam ;) a czerwona sofa- marzenie... ;)
OdpowiedzUsuńZ tej włóczki robiłam już spódnicę i robi się rzeczywiście doskonale. Tylko później trzeba uważać przy praniu, bo tak farbującej włóczki jeszcze nie spotkałam.
UsuńPowiem tylko tyle: Wszystko suuuuper! ;-)
OdpowiedzUsuńOdpowiem tyle: bardzo dziękuję! :)
UsuńNo to jest gdzie tyłek posadzić :) Kardiologia super wyszła. Biała chyba nawet bardziej niż czarna. Pozdrawiam ze ściskiem w dołku, że takie spotkanie beze mnie ;)
OdpowiedzUsuńZa pochwały dla szala dziękuję. A co do spotkania, to jak poczujesz chęć przybycia do Wielkopolski, to wiesz, gdzie pukać :)
UsuńSerdeczne dzięki :)
UsuńCudne sofy, idealnie mój klimat:)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że wybraliśmy coś, co się podoba nie tylko nam.
Usuńmieszkanko stroi Ci się,że hoho...wiem jak to cieszy!sama radość!
OdpowiedzUsuńmam pytanko-co to znaczy zblokować??
już na 2 blogu czytam,stara jestem-ale pierwsze słyszę o zblokowaniu :)
Zblokować, czyli wyprać/zamoczyć i napiąć (żeby było łatwiej używa się do tego napinania nie tylko szpilek, ale też specjalnych długich drutów). Jak się szal czy chustę zblokuje, to ona jest idealna w kształcie i widać wzorek, bo się wydziergana rzecz nie marszczy. O blokowaniu pisałam więcej, możesz sobie zajrzeć do zakładek po prawej w "Nauczaniu".
UsuńA tak mnie kusiło, by wyciągnąć Cię do tej tablicy, do której jednakowoż wyciągnięta zostałaś mimo wszystko... :) Nie wiem dlaczego pomyślałam, że nie zechcesz się w to "bawić".. no ale nic.. przechodząc do rzeczy:
OdpowiedzUsuńSzal zachwycający nie mniej, niż jego poprzednia wersja w kontrastowym kolorze. Gratuluję nowego nabytku w postaci sofy oraz fantastycznych babeczek, które to wiedzą co w prezencie przynieść! :)
Ja zazwyczaj nie odmawiam, ale notorycznie "przerywam łańcuszki", bo nikogo dalej nie nominuję :)))
UsuńA za pochwały wszelkie bardzo dziękuję.
Sofa czerwona w sam raz na to winko:] To jak sofa na pietrze a kot by sie tak rozwalił na lotniskowcu żeby nie było juz miejsca to macie azyl jakiś:] Chusta marzenie, a ta podpalana włóczka miodzio:]
OdpowiedzUsuńNo to widzę, że jest teraz gdzie u Ciebie spać :)))
OdpowiedzUsuńA zlotu zazdraszczam i skręca mnie jak nie wiem co :)))
Niech Cię nie skręca, bo jak sama słusznie zauważyłaś, jest, gdzie spać, więc możesz spokojnie wpraszać się przy okazji wizyty w ojczyźnie :)
Usuńi tak zauważyłam to wino! ale, że go nie piłyście... w sumie całkiem o nim zapomniałam :)
OdpowiedzUsuńpotwierdzam: było bardzo, bardzo sympatycznie, na pewno się to jeszcze powtórzy i pamiętaj, że "następną razą" przymiarki Cię nie ominą
tu podziękowania za łaskawe pominięcie naszego szalonego napadu na szafę :)
ale ale, Dziewczyny, słuchajcie - to co było na tym blogu pokazane, to tylko UŁAMEK twórczości Intensywnie Kreatywnej Agnieszki! malutki ułamek!
a widok tych dzieł w reali powala: precyzja, fantazja i ściubolenie takie, że dech zapiera :) oczywiście pozytywnie
ponadto nadmienię, że osobiście przetestowałam tylną częścią ciała wszystkie kanapy i są wygodne na maksa! i nie wiem, którą wolę: czarną lotniskowcową czy czerrwoną (to na plus też bliskość TV ;) )...
to tyle, na więcej mnie chwilowo nie stać :)
W sumie miałam napisać o szalonym napadzie na szafę, ale dowodów rzeczowych w postaci fotografii z miejsca zbrodni nie było, to sobie darowałam :)
UsuńI mam nadzieję, że w miarę szybko będziesz miała czas na ponowne testowanie sof :)
Przepiękne masz te wszystkie kanapy, ale czerwona jest moją faworytką!
OdpowiedzUsuńO tempie dziergania nawet nie wspomnę, bo już mi w oczach miga, co aktualnie skończyłaś i kiedy... Ale chusta świetna, można by ją nosić razem z czarnymi serduszkami na jednej szyi, na zasadzie połączenia kontrastów. *^v^*
Skąd wiedziałaś, że taki jest jeden z planów - noszenie ich razem?
Usuńkanapa sliczna...serduszkowy szal bardzo ladny...pomysl z tym, drutem dla mnie nowy....a spotkania zazdroszcze,,,,pozdrawiam ania
OdpowiedzUsuńDziękuję za pochwały. A taki sposób blokowania naprawdę się doskonale sprawdza.
UsuńCoż mogę napisać nowego....wszystko super ;) Świetny kolor sofy!
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo. Ślubny twierdzi, że ten kolor sofy na górze kojarzy mu się z kolorem Ferrari... nie skomentuję :)
UsuńCzerwona kanapa(y) jest najpiękniejsza! Fantastyczny kolor, na żywo musi wyglądać obłędnie :) A szal... cóż tu dużo pisać - brak słów, jest tak piękny i delikutaśny. Bardzo w moim guście. Szalenie mi się podoba :]
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za wszystkie pochwały. A szal rzeczywiście bardzo delikatny wyszedł.
Usuńczerwona sofa jest zdecydowanie naj naj naj...!
OdpowiedzUsuńPamiętam uśmiech dookoła głowy Ślubnego, gdy nas ujrzał - faktycznie, był rozczulony ;)
To szydełkowe wykończenie wrzosowej kiecki śni mi się po nocach...
... jak kilka innych "drobiazgów" z Twojej szafy...
ja tam jeszcze wrócę! :P
Wiem, że wrócisz i cieszę się niezmiernie :) I mam nadzieję, że wykończenie kiecki nie śni Ci się w postaci koszmarów?
Usuńno popłakałam się doszczętnie przy stwierdzeniu przędzenie synchroniczne :D
OdpowiedzUsuńi to darcie pierza... buuahahahahahaa
co prawda widok musiał być faktycznie rozczulający :)
Szkoda... naprawdę szkoda, że nie sfocił Was z zaskoczenia :D
PS - no nie widzę tego, o czym mówiłaś wcześńej... że ten brzeg, żeby się nie zwijał, to jakoś inaczej... żadnego zbliżenia nie ma, a po kliknięciu Twoje obrazki się nie powiększają (zresztą to samo jest u Joanki-Z)
PS II - szalem jestem nadal zauroczona bardzo
UsuńJa Ci zrobię tutorial o tych brzegach - obiecuję!
Usuńdziękuję i czekać będę :)
UsuńJakie piękne, szerokie kanapy! Zazdroszczę! Szal równie delikatny jak czarny. Podziwiam Ciebie za cierpliwość do tak misternych robótek! Podobno dzierganie uspokaja:)
OdpowiedzUsuńOwszem, dzierganie uspokaja aż do momentu, kiedy coś się... sypnie i wtedy już nie uspokaja, tylko działa jak najlepszy specyfik na podniesienie ciśnienia.
UsuńSofy śliczne, szal cudny, delikatny i romantyczny (kurcze znowu sobie obiecałam, że spróbuje tych serduszek i jakoś zabrać się nie mogę :( )
OdpowiedzUsuńPoczekają, poczekają, nabiorą mocy urzędowej i wtedy sobie do nich siądziesz. Widać to nie na nie pora :)
UsuńSofy bardzo fajne a szalik genialny:D
OdpowiedzUsuńA tak przy okazji, zawsze jak odwiedzam Twojego bloga to Ci szalenie zazdroszczę szybkości dziergania wszystkiego:P Ale chyba już o tym wspominałam kiedyś;)))
Dziękuję za pochwały szaliczka i sof. A tempo dziergania i tak mam wrażenie, że ostatnio nieco mi spadło, bo innych zajęć zrobiło się więcej, ale robię, co mogę :)
UsuńNo piękna ta czerwień :) A przetestowana pod kątem kompatybilności z ewentualnymi plamami po czerwonym winie? :P
OdpowiedzUsuńWina jeszcze na niej nie spożywano, ale podejrzewam, że ewentualne plamy będą dość trudne do usunięcia, bo tkanina ma malusieńki włosek.
Usuń