O zakręceniu za chwilę. Najpierw dzieło skończone, czyli kolejny kocyk.
Tym razem bardziej "dziewczyński", bo z różowymi akcentami, ale za to prostszy w formie i jakby bardziej... sportowy w charakterze.
Jeśli się przyjrzycie na zdjęciu powyżej, to widać, że całość robiona wyłącznie prawymi - jakieś "trzebanaście" milinów tych prawych zrobiłam. A kolorowe akcenty to plisy odstające od powierzchni kocyka. Plisy w zbliżeniu poniżej:
Na brzegu króciutka i bardzo delikatna falbanka robiona szydełkiem, bo bez niej całość była naprawdę mega sportowa.
I teraz będzie akcent humorystyczny. Kiedy całość leżała sobie grzecznie w okolicach choinki, ponaciągana drutami do blokowania i intensywnie schnąca, to się w pobliżu kocyka pojawił Ślubny. Popatrzył na udzierg, popatrzył na mnie, ponownie na udzierg i usłyszałam: "Super to zrobiłaś, z tymi plisami, jak tory do wyścigów chomików!" Bez komentarza...
Zdjęcie z blokowania poniżej:
Wymiary bardzo zbliżone do Pledzika (około metr na metr) i robione dokładnie z tej samej nitki, ale na nieco cieńszych drutach, żeby to było bardziej zwarte.
I ja jeszcze nie powiedziałam ostatniego słowa w kwestii dziecięcych kocyków, bo dwa kolejne pomysły snują mi się po głowie, ale to za jakiś czas, bo teraz... zakręciło mnie kompletnie. Wpadłam po uszy. Śni mi się po nocach, że... haftuję.
Jakoś tak zupełnie przez przypadek, bez świadomości, jakie mogą być konsekwencje zajrzałam na stronę Mary Corbet, która jest bezsprzeczną mistrzynią igły i nitki i hafty, które tworzy są zjawiskowe. Ale ona nie tylko pokazuje, co sama robi, ale także uczy krok po kroku sekretów haftu wszelakiego. Dla osób haftujących lub chcących się nauczyć od zera - skarbnica wiedzy i inspiracji. Ale zaglądacie na własną odpowiedzialność!!!
Przekopałam się przez bloga "Needle 'N Thread" w zasadzie od deski do deski. Uświadomiłam sobie, że muszę, bo się uduszę.
Na kwiatki i listki nie patrzyłam szczególnie przychylnym okiem jako na potencjalny wzór do wyszywania, więc zaczęłam szukać czegoś bardziej abstrakcyjnego i okazało się, że to wcale nie takie trudne - kolorowanki :)))) Wzór to fragment kolorowanki dla dorosłych ze strony Adult Coloring Pages.
Przenoszenie wzoru na materiał można sobie było pooglądać prawie na żywo wczoraj na Twitterze:))) Bo jak sobie człowiek wymyśli haftowanie na niebieskim... to później musi kombinować. Dobrze, że mam szklane deski do krojenia :))))
Później od razu pogoniłam Ślubnego do roboty, bo naciąganie materiału na ramę do haftu wymaga nie tylko dwóch par rąk. Wymaga też, żeby jedna z tych par miała niezłą "parę w rękach" do dokręcania śrubek.
I tym sposobem mam gotowe pole do działania, do szaleństwa, do nauki... do wariactwa kompletnego!
Co z tego będzie? Jeśli wyjdzie tak, jak mi się wyśniło, to będę miała kolejny półprodukt do stworzenia okładki na zeszyt. Niech wyjdzie, niech wyjdzie, niech...
Kocyk cud miód i orzeszki- aż człowiek pożąda kolejnego dzidziusia- choć już wiek nie ten.
OdpowiedzUsuńHaft zapowiada się interesująco.
Haft, sądząc po dzisiejszym "urobku" to będzie praca na długie tygodnie, ale bardzo radosna.
Usuń..wyjdzie !!!! Kibicuję w wyszywaniu. Oj masz w sobie mnóstwo pary kobieto ;-))
OdpowiedzUsuńKibicowanie bardzo się przyda, dziękuję!
UsuńWyjdzie,wyjdzie co ma nie wyjść.Zapowiada się naprawdę interesująco-:)
OdpowiedzUsuńKocyk fajny,ale Ślubny mnie rozwalił -tor dla chomików hahaha
Pozdrawiam
Taaak, tor dla chomików! Nie wiedziałam, czy ma się ofukać okropnie, czy się roześmiać. Zachowałam dostojne milczenie :)))
Usuńniech wyjdzie! niech będzie pięknie , pozdrawiam serdecznie!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńOj, niech wyjdzie :))) Pozdrawiam!
UsuńA znasz hafty na monokanwie? http://polskineedlepoint.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńMam monokanwę, ściągnęłam z Anglii, mam piękne kordonki metaliczne i czekam na wenę.
Może wenę mam, ale czasu niewiele. Ciekawa jestem twoich haftów. Warsztat do przenoszenia wzoru ekstra.
To najpierw z ciekawości - czemu z Anglii? w Polsce nie do dostania?
UsuńSame hafty są mi znane, ale ja mam kłopot z kanwą jako podłożem haftu. Nie używam, żadnej. Nawet krzyżykami haftuję na płótnie o równym splocie.
Nie znalazłam nigdzie w sklepie w PL mono kanwy, jest inna niż zwykła kanwa.
UsuńNa moim blogu jest haftowany w białe różyczki obrus własnie na płótnie, ale to żmudna praca. A te obrazki potrzebują precyzji ja je nazywam mandale, wyciszają i potrzebują skupienia. A tu widać wyraźnie jak można poszaleć https://picasaweb.google.com/ljperin/StitcheryProjects#5228995549920985858
Zaraz sobie pooglądam, bo rzuciłam tylko okiem i mnie te kimona haftowane zauroczył.
UsuńEch, ja mam wrażenie, że jak ktoś ma wyobraźnię, to dasz mu sznurek konopny i worek po ziemniakach i zrobi cudo.
A monokanwę widziałam w Polsce do kupienia, ale na Allegro, więc pewnie też była sprowadzana.
Po tych chomikach uśmiałam się do łez ;) kocyk jest prześliczny.
OdpowiedzUsuńKiedyś, dawno temu haftowałam troszkę krzyżykami, ale teraz raczej skupiam się na drutach i szydełku. Kto wie... Może w przyszłości. Niemniej czekam z niecierpliwością na Twój haft. :)
Wyszły mu te chomiki, ale udało mi się nie roześmiać :)))
UsuńHaft to coś, co i mnie napada falami, czasami przez całe miesiące nawet nie pomyślę, że można, a później się zatrzymać nie mogę :)
Haha "tory do wyścigu chomików"^^ Wyobraziłam sobie to od razu :) Ślubny po raz kolejny zdobywa moje uznanie. Kocyk jest super, naprawdę fajnie patrzeć, jak komuś tak ładnie wychodzi:))
OdpowiedzUsuńNa Pintereście widziałam kilka wzorów do haftu, ale na razie ciisza. Bo jak zacznę szaleć z rękodziełem wszelakim to nie wiem czy Mój Mąż Jeszcze Świeży mnie z domu nie wygoni :D
Pozdrawiam serdecznie!
Zachęcaj Ślubnego, zachęcaj!!! A ja później nie wiem, czy się ofukiwać, czy się śmiać.
UsuńA w kwestii szaleństwa, to może właśnie powinnaś pójść szerokim frontem, niech facet raz przeżyje wielki szok, a nie tak, że regularnie coś nowego mu fundujesz :)))
A ja jak ostatnio napisałam że mi się śnił haft to zostałam wariatką nazwana!!! ;) Jakże się cieszę że są inni którzy mają takie sny. :)
OdpowiedzUsuńA skądże znowu! Jaka wariatka! Mnie się regularnie śni, że coś dziergam, szyję, haftuję.
UsuńTobie by nie wyszło? Daruj, ale jakoś ciężko mi w to uwierzyć.
OdpowiedzUsuńNa stronę zerknęłam, piękne rzeczy ale nie wątpię, że wkrótce zobaczę równie piękne tutaj, u Ciebie. Może kiedyś,w wolnej chwili, pokażesz jak to się robi bo na razie nie ogarniam sposobu a efekt znakomity.
Kocyk bardzo szlachetny w swojej prostocie i dzięki niej, uniwersalny.
Ps.Ślubny to ma bogatą wyobraźnię -"tor dla chomików"- w życiu bym na to nie wpadła.
Mnie czasami coś nie wychodzi... A często nie tak idealnie, jak mi się marzy :))) Ale mam nadzieję, że z tym haftem się uda "doskoczyć" do poziomu marzeń :))
UsuńKocyk prosty do bólu, ale przez tą prostotę chyba nawet bardziej mi się podoba niż ten z tybetańskim motywem.
A Ślubny owszem ma bogatą wyobraźnię i umiejętność podsumowania w jednym, celnym zdaniu.
Na cienkich drutach wcale nie widać, że robiona jest z kilku nitek:)) Tak sobie wyliczyłam, że jeszcze dwa powinny Ci wyjść z tej włóczki:) A ona wygląda też świetnie na szydełku jest mięciutka i dzianina się nie wyciąga po praniu:)) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJa się cały czas zachwycam jakością tej nitki - miło się robi, doskonale pierze, blokuje zaskakująco porządnie.
UsuńBiorąc pod uwagę, że "morduję" tą mniejszą szpulę, i jest jej jeszcze... trochę, to ja bym jakieś cztery obstawiała :)) Ale ja mam cały czas chrapkę na bluzeczkę dla siebie z tej niteczki, więc całość na kocyki nie pójdzie! Jeszcze raz wielkie dzięki, Basiu!!!
Myślałam, że bluzeczka odeszła w zapomnienie:))) o włóczkę się nie martw mojej mamy sweter skończył 15 lat a wygląda jak świeżo ściągnięty z drutów:))) można prać w pralce suszyć na sznurkach i nic się nie dzieje:))) czy dzianina z tej czerwonej włóczki od Ciebie wyciąga się po praniu? Bo tak myślę o sweterku z takiej czerwieni:))
UsuńW żadnym wypadku, ale chcę taką wiosenno-letnią, więc jeszcze się za dzierganie nie zabieram.
UsuńTa czerwona wełenka, jak to wełenka będzie się układała, jak jej każesz, więc suszona na płasko powinna trwać w swoich kształtach bez problemu, ale jak ją powiesisz na suszarce, to się powyciąga.
Ale fachowy sprzęcior tam masz! No to ja też trzymam kciuki mocno, bo zapowiada się genialnie!
OdpowiedzUsuńMam sprzęt, dostałam kiedyś w prezencie od męża (po pokazaniu mu dokładnie, co chcę :)))
UsuńCo wyjdzie, zobaczymy, traktuję ten haft jako poligon doświadczalny.
Jaki fajny kocyk :) Mnie też zaczyna dopadać pragnienie zrobienia kocyka, ale takiego dla siebie ;) Haft świetnie się zapowiada. A na tego bloga to nawet nie zaglądam, to pewnie studnia bez dna, jak się wpadnie to wrócić ciężko ;)
OdpowiedzUsuńDokładnie taką samą sugestię usłyszałam wczoraj od Ślubnego, że może bym sobie taki duży zrobiła do otulania :)))
UsuńZaglądanie do Mary Corbet jest niebezpieczne. Dosłownie jak wsiąkniecie w inną bajkę i człowiek klika kolejny wpis, kolejny, kolejny... Ale jest co oglądać, oj jest!!!
Komu jak komu ale Tobie, to musi wyjsc, bo nie ma wyjscia hahahaha.
OdpowiedzUsuńPiekny kocyk, slodki taki i wiesz co....nie wiem czemu tak smiejecie sie ze Slubnego i jego pomyslu na wyscigi chomikow....to dobry pomysl....myszki tez dalyby rade, czemu nie?
Takie delikatne, biale dla zmylki hahahahaha
Ale my się ze Ślubnego wcale nie śmiejemy (przynajmniej nie za głośno) i myszki dałyby radę. Tylko jest jeden problem - ja mam jedną zasadę - w moim domu nie ma prawa pojawić się jako zwierzątko domowe nic, co ma łysy ogon, więc szczury, myszy, węże i jaszczury odpadają na progu :)))
UsuńPo prostu Cię podziwiam! Za zapał i umiejętności. Nie tylko manualne a i językowe! Świetnie się czyta Twoje posty! :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za wszystkie pochwały! Chyba pozbierałam dobre geny :)))
UsuńWitaj, jak tu ładnie u Ciebie.
OdpowiedzUsuńDziękuję :))
UsuńSuper kocyk. A haft pracochłonny, ale z pewnością będzie piękny.
OdpowiedzUsuńDziękuję. A haft zapowiada się na "kolorowankę" na długie tygodnie, ale cieszy każdy dołożony ścieg, więc jest ok.
UsuńKocyk jak go nazwałaś ,,dziewczyński,, piękny w swojej prostocie i do tego elegancki.
OdpowiedzUsuńTen przeniesiony wzór na materiał cudownie inspirujący.
Życzę Ci dużo czasu i cierpliwości w tym mozolnym i radosnym przedsięwzięciu.
Gorąco pozdrawiam Dorota
Jakoś po tybetańskich, takich ozdobnych potrzebowałam czegoś bardzo prostego. Cieszę się, że się podoba.
UsuńI dziękuję za życzenia cierpliwości - przyda się :)))
kocyk przepiękny- podziwiam za tak duże robótki, bo u mnie sweter na drutach leży ponad rok w szafie i nie mogę go skończyć:) co do snów o haftach- mi też się śni wielokrotnie, że haftuję- zwłaszcza jak kończę jedną pracę i zastanawiam się nad czymś nowym:)
OdpowiedzUsuńKiedy robiłam pierwszy kocyk, ten szydełkowy, to też się bałam, że to duża powierzchnia i będzie dłuuugo "w robocie", a tu się okazało, że się te kocyki same robią, szybko i przyjemnie.
UsuńZ haftem,a le i z innymi robótkami to chyba tak jest, że jak się człowiek tak zamyśli intensywnie, co dalej, co ma być kolejne, jak, jaki kolor itd., to się zaczyna śnić.
Niezwykle udany ten tor wyścigowy dla chomików :) Słodki, ale nie przesłodzony.
OdpowiedzUsuńBardzo jestem ciekawa, co wyniknie z rozrysowanych planów haftowych :)
Tylko chomika do testów brak :)))))
UsuńI już wiesz, co dziecię MacGyvera wczoraj robiło. Ale co z tego wyjdzie... mam nadzieję, że wyjdzie coś oryginalnego.
Mam nadzieję, że ojciec będzie dumny z rezultatu jak z procesu ;)
Usuń"...tory do wyścigu chomików..." - padłam :)) Ale nie umniejsza to faktu, że pomysł na kocyk rewelacyjny :))
OdpowiedzUsuńMnie na haft raczej nikt nie namówi, choć potrafię (nawet jeden sweter mam haftowany). Kiedyś trochę haftowałam, igły były wszędzie i we wszystkim (nawet w moich czterech literach, bo nie zauważyłam i usiadłam..), więc było to zajęcie zbyt niebezpieczne dla mnie i moich bliskich. Dlatego, mimo, że nie wyszywam, to podziwiam i trzymam kciuki :))
Biorąc pod uwagę, że mam w domu kota, to igieł i szpilek pilnuję prawie jak oka w głowie i niemal przeliczam po użyciu :)))) Chociaż dobrze wychowany Mały się nie usiłuje ich czepiać, ale wolę być czujna.
UsuńKciuki trzymaj, bo to będzie dłuuugi proces twórczy.
niech wyjdzie, niech wyjdzie... to chyba będzie dzieło życia:)))) wzorek jest super, choć wymagający mnóstwa pracy, ale wierzę w Ciebie, dasz radę i powstanie kolejne cudo:)
OdpowiedzUsuńkocyk bardzo mi się podoba, komentarz ślubnego również:))))
Życia to nie, raczej dwóch miesięcy (mam nadzieję :)))) Ale jest spore prawdopodobieństwo, że jeśli się z takim rodzajem haftu dogadam bez problemów, to może będzie i dzieło haftowanego życia w planach... ale na razie cicho sza!
UsuńI po co ja do Ciebie zaglądam? Znowu zachorowałam, tym razem na nowy rodzaj haftu. Ja nie mam tyle czasu, żeby to wszystko ogarnąć! Chyba jesteś okrutna, tak myślę ;)
OdpowiedzUsuń"Spacer" po blogu Mary Corbet ma takie działanie - zarażające. I... mam nadzieję, że jednak tak nie myślisz...
UsuńOjej! Przecież to był taki żarcik. Mam nadzieję, że Cię nie zasmuciłam.
UsuńWiem, chociaż mi ta "okrutna" bardzo poważnie zabrzmiała :)))
UsuńTo jest bardzo ciekawy projekt i bardzo jestem ciekawa efektu końcowego :) Trzymam kciuki... Będę tu zaglądać i czekać...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :-)
Obiecuję pokazywać fragmentami, "w odcinkach" :)) Za kciuki bardzo dziękuję, przydadzą się.
UsuńUzależniłam się... od Twojego bloga. Trafiłam w zeszłym roku i przeczytałam od desko do deski, a teraz z niecierpliwością czekam na nowe wpisy i ... inspiracje. Kocyki - super. Haft - super. No po prostu wszystko jest super. Pozdrawiam :) Udanych dziergów :)
OdpowiedzUsuńTo chyba jedno z tych pozytywnych uzależnień, chyba... :))))
UsuńDziękuję za pochwały i za przeczytanie bloga od deski do deski tym bardziej! Tego się już trochę nabierało.
oczywiście, że wyjdzie. Jesteś zdolna. Ja tam w ciebie wierzę. Zresztą w mojej głowie pomału tli się plan aby o coś ciebie poprosić. Coś bardzo rozbudowanego i dla mnie nie wykonalnego. Wiem, że w twoim wykonaniu będzie to ładniejsze i bardziej funkcjonalne niż bym kupiła :) I oczywiście po przejrzeniu kilku ostatnich miesięcy (tak, tak.. jak mam chwilę to uwielbiam ciebie czytać), mam na mojej liście kolejny pomysł. Tym razem etui-pokrowiec (jak zwał tak zwał) na moje pędzle. Ale najpierw dokończę rękawiczki :) bo znowu będą czekać do następnej zimy. Buźka!
OdpowiedzUsuńNo to teraz nie masz już innego wyjścia - pisz maila, z tym, o co chcesz poprosić, bo mnie będzie ciekawość zżerać!!!
UsuńPokrowiec na pędzle to ciekawy pomysł! Na druty, szydełka, narzędzia rowerowe już widziałam, ale na pędzle jeszcze nie!
Zęby na ziemi i pełen podziw :)
OdpowiedzUsuńPewnie, że wyjdzie!
Ten haft dał mi przez ostatnie dwa dni do myślenia - nadzieja na to, że wyjdzie nieco rośnie, ale... mam też coraz większe przekonanie, że to "trochę" zajmie... "trochę" :)))
Usuń