1. "Po pierwsze szalone primo"
Haftowanie działa na mnie jak: medytacja, mantrowanie, mruczenie Małego... Nie spieszę się zupełnie. Dziubię kawałeczek, oddalam się o metr, patrzę. Dochodzę do wniosku, że poziom precyzji mam na razie na poziomie Łysicy, a marzy mi się K2. Obiecuję sobie, że będzie lepiej i następnego dnia haftuję następny drobiażdżek.
Konsultacje kolorystyczne ze Ślubnym skończyły się jego stwierdzeniem: "Ale to przecież okładka jest!!!" Wprawdzie nie "jest", ale "może być", ale nie w tym rzecz. Ja się nastawiłam na jakąś spójność kolorystyczną na zasadzie - wzorek szalony, to kolory stonowane. A Ślubny, wychodząc z tego samego punktu - "wzorek szalony, to..." - jest przekonany, że kolorystyka powinna mu dorównywać szaleństwem. Cyrkowo ma być, karnawałowo i bez ograniczeń. Kolory mam dobierać - znowu cytat ze Ślubnego - "losując kolor z pudła z nitkami". Mogę, oczywiście, zwiększa to poziom szaleństwa o jakieś dwa "montypajtony"*.
* "Montypajton" - domowa, rogowo-reniferowa 10-stopniowa miara szaleństw wszelakich. Głupotę mierzyliśmy już w "niesiołach" i "kardaszjanach", ostatnio jednostka miary głupoty się zmieniła... bo pewna posłanka nam podpadła :))))
Stan na dziś - dwie plamy koloru i trochę czarnych krzywych:
2. "Po drugie szalone secundo"
Co najmniej dwa miesiące temu zaczęłam "jodłować" Projekt Bliżej Niezidentyfikowany. Widziałam z tego otulacz. Później wizja straciła spójność, odkręciła się i oczyma wyobraźni widziałam szalik. Ale ostatecznie wizja znowu stała się spójna i "w kółeczko" - otulacz, ale taki dłuższy. Żeby się omotać dokoła szyi dwa razy - raz "dusicielsko" i drugi raz "zwisająco".
Powyższe zdjęcie jest najlepszym przykładem, że fotografia jest kłamstwem w żywe, zdrowe i niekrótkowzroczne oczy! Wygląda jakbym miała jakieś metr czterdzieści jodełki gotowe... Chciałabym!!! Mam na razie... te czterdzieści, a metra i trochę mi brakuje :))))
Plan na wykończenie otulacza jest szalony - na jakieś cztery "montypajtony".
Wymyśliła mi się do tego - "podszewka" z cieniusieńkiej dzianiny w kolorze zbliżonym. Do tego lamówka na brzegach z nieco grubszej dzianiny w kolorze zbliżonym, ale ciemniejszym. I do tego... tak, bo to nie koniec szalonych pomysłów - panel haftowany wszyty między "jodłowane" brzegi, żeby był elementem ozdobnym gdzieś na boku części zwisającej.
Czy ja nie mogę tak po prostu zrobić zwykłego otulacza, nawet długiego, do zawijania się w niego oburącz, ale nie kombinować? Nie mogę!
3. "Po trzecie szalone tertio"
Policzyłam - w ciągu tego roku, który trwa zaledwie od 14 dób, osiem osób, pojedynczo i w tandemach wyraziło opinię, że powinnam napisać książkę... Może być o robótkach na drutach : ))))))) Jeden "tandem" zapowiedział nawet zorganizowanie akcji społeczno-naciskowej...
Czy Wy wiecie, że to by było jedno z największych szaleństw mego radosnego życia???!!! Na jakieś sto "montypajtonów" w skali dziesięciostopniowej!!!
Czy Wy wiecie, że Ślubny dzisiaj wrócił ze sklepu z wieeeeelkim pudłem ozdobnym i w odpowiedzi na moje wielkie oczy ze znakami zapytania zamiast źrenic, oświadczył: "Prezent Ci kupiłem. O pudło takie, proszzzzz cię bardzo. Będziesz miała na notatki do tej nowej książki, co to ją powinnaś napisać."
Taaaaaaaaak...
czekam na pierwsze, a pewnie nie jedyne wydanie, już się zapisuję w kolejkę po zakup; to naprawdę świetny pomysł, pozdrawiam serdecznie, Marysia
OdpowiedzUsuń:))) Kolejek przed księgarniami dawno nikt nie widział :))))
UsuńJa pierwsza kupię Twoją książkę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. Ola.
Na razie to temat książki jest w obszarze "szaleństw kompletnych", ale...
UsuńMężczyźni to zawsze wypalą, niczym te filipy z kopii. A pudło zawsze może się przydać, na nowe motki włóczki.
OdpowiedzUsuńWłasnie do tego mam je zamiar wykorzystać na razie :)))
UsuńJestem jak najbardziej za!! Mam na myśli spisanie swoich myśli fajnym językiem, przyjemnym dla odbiorcy!!! Pozdrawiam!!!
OdpowiedzUsuń:)))) Ta możliwość "popisania sobie" to chyba to, co mnie może do tego szaleństwa ciągnąc najbardziej.
UsuńJa tez sie pisze na jeden egzemplarz Twojego "montypajtonowego" szalenstwa ksiazkowego. Bedziesz miala, Kobieto-Aniele, branie niesamowite! To dopiero bedzie szlaenstwo robotkowo-fotograficzne okraszone nieprzecietnymi tekstami!
OdpowiedzUsuńWytwory szalonej wyobrazni swietne! ze tez Ty nie mozesz tak przecietnie.... ;-)
pozdrawiam serdecznie sciskajac wypchany pierwotny jodelkowy wytwor :-)
Jak to miło, że ściskasz swoją jodełkę :))) A zeszyt znalazł przeznaczenie?
UsuńWczorajsza dyskusja ze Ślubnym na temat wydawania czegoś "około-robótkowego" zakończyła się kilkoma wnioskami, głównie, że to by musiało mieć właśnie treść, plus tekst, plus cudowne zdjęcia... A to oznacza duży nakład czasu i uwagi. Ale z drugiej strony, popełniałam w swoim życiu większe wariactwa :)))
Kochana, zeszyt czeka na wypelnienie WAZNYMI SPRAWAMI.
UsuńNie wiem, czy az taki strasznie duzy naklad musialabys wkladac w zdjecia, w koncu masz ogromne zrodlo TUTAJ wlasnie, na swoim blogu... Oczywiscie, wklad w pomysl, jego przygotowanie i opracowanie szczegolow jest pracochlonny, ale praca to jest cos, co kochasz, wiec dolaczam do grona "popychaczy" do szalenstwa. Satysfakcja gwarantowana!
Niestety. Zdjęcia blogowe a zdjęcia przeznaczone do druku to gigantyczna różnica. Do tego stopnia, że Ślubny już stwierdził, że gdybym jednak zwariowała i zdecydowała się na przygotowanie czegoś, to trzeba będzie kupić nowy aparat, co wiele może.
UsuńZ drugiej strony to ja doskonale wiem, że to nie jest projekt na trzy miesiące. To jest jakiś rok, żeby to nabrało kształtu, ale ja jestem kobieta pracująca i żadnej pracy .... :))))
Ja też się ustawiam w kolejkę po Twoją książkę okraszoną zdjęciami wykonanymi przez Ślubnego :)
OdpowiedzUsuńHmmm, ja nie chcę kablować, ale ostatnio Ślubny słyszy głównie: "Oddawaj ten aparat, bo mi kadrujesz nie tak, jak trzeba!" A pomyśleć, że trzy lata temu uczył mnie, gdzie to trzeba nacisnąć :))))))))))))))))))
UsuńJeżeli nawet Mąż wspomina o książce to coś w tym musi być.Oznacza to jedno- do roboty!!!! A my będziemy kupować, kupować i delektować się! Oj, rozmarzyłam się……..
OdpowiedzUsuńO, mamo! Zaraz się okaże, że to nie ewentualne, potencjalne rozważania, czy może kiedyś... Ale skoro się rozmarzyłaś :))))
Usuń:)))) O kolejkach przed księgarniami będą w wiadomościach mówić.
OdpowiedzUsuńI tak, sypiam i to dużo. Bo jak się nie wysypiam, to się nie nadaję do życia. Za to jak nie śpię, to jestem bardzo intensywnie aktywna.
Obawiam się, że na mnie haftowanie to raczej uspokajająco by nie podziałało. Podziwiam cierpliwość w dzierganiu jodełką takiego długiego otulacza-- i czytam, że jeszcze jakaś podszewka, jakaś lamówka, jakiś haft na tym ma powstać. Oj Ty to wiesz jak sobie życie ,,utrudnić,,
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podobają wasze domowe jednostki miar.
A co do tej książki--czemu nie. To mogłaby być całkiem ciekawa i przyjemna lektura.
Cieplutko pozdrawiam Dorota
Ja doskonale wiem, jak sobie życie utrudnić, to mam opanowane do perfekcji :)))
UsuńDomowe jednostki miar są zmienne i nieprzewidywalne.
Noooooo... jestem pod dużym wrażeniem Ślubnego hi hi. Dzisiaj młodej osóbce pokazywałam twoją stronę, bo zawiązała kółko dziergania z koleżankami i w czasie spotkania biznesowego spytała nagle " A skąd nauczyła się pani tych wzorów?" Byłam w Echo flower na szyi!!!. Twoje filmy są bezcenne. Ustawiam się w kolejce po autograf. Gwiazdki mi wychodzą ślicznie.
OdpowiedzUsuńZapomniała jeszcze dodać, że coś jeszcze wspominałyśmy o książce a'la Chmielewska Może to połączyć taki kryminał z dzierganiem Echo flower w tle. No chyba mnie poniosło.
UsuńJak miło! I Tobie, bo ktoś docenił "udzierg", i mnie. A jeszcze milej, że ktoś chce się angażować w grupowe dzierganie.
UsuńI tak, rozmarzyłaś się strasznie z tą Chmielewską. Ciekawe, które wydawnictwo zdecydowałoby się na opublikowanie czegoś opisanego jako: "Wiecie Państwo, napisałam taki poradnik kryminalny o dzierganiu. Morderstwo ze schematami wzorów w tle." :)))))))))))))))
Wygląda na to, że musisz fikcyjnego ślubnego załatwić szydełkiem (?!) w trakcie podróży samochodem, dziergając echo flower............ i powieść się sama pisze.
UsuńNo to by był nowy gatunek literacki.
Przysłać kurierem? W wiaderku? :)))
OdpowiedzUsuńPrace twórcze nabierają "kolorów" - czyli widać postęp :) odprężającą moc haftu rozumiem doskonale, ale w podobny sposób działa na mnie szydełko i druty... (przymierzam się wkrótce do filcu, ale jak będzie działał tego jeszcze nie wiem).
OdpowiedzUsuńPomysł z książką nie jest taki zły - może zaczniesz od wydania zbioru swoich postów... takie zebrane myśli luźne, czy jakoś tak...
Na pewno coś wymyślisz :)
Pozdrawiam serdecznie :)
Zauważyłam, że u mnie druty i szydełko nie działają aż tak - bo bardziej zależy mi na efekcie. A przy haftowaniu efekt końcowy schodzi na drugi plan, bo sama czynność jest tak przyjemna "w wykonaniu".
UsuńA zbiór blogowych postów wydał kiedyś Wawrzyniec Prusky - jego blog to była dla mnie radość czytania z prychaniem ze śmiechu co trzy zdania.
Czytając Twojego bloga dochodzę do jednego z wielu wniosków (choć ten chyba najbardziej przyszłościowy), mianowicie: demencja ci nie grozi! :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
:))) Raczej nie. Tylko, czy ja dożyję wieku, kiedy mnie może ta demencja przydusić?
UsuńOczywiście, że tak! :) Nie ma innej opcji!
UsuńMożesz mnie doliczyć jako kolejną osobę, która uważa, że powinnaś napisać książkę :) na pewno bym kupiła.
OdpowiedzUsuńZajrzałam w biegu, bo w pracy mam taki ukrop, że nie tknęłam jeszcze otulacza.... a mam idealnie grubaśną (150 m w 100 g) cudownie szarą i białą włóczkę, która się ze mnie śmieje za każdym razem jak na nią patrzę..... ale za kilka dni się odkopię z roboty i zabieram się intensywnie! :)
A w ogóle wiesz co... ten notesik, co od Ciebie dostałam.. Barankowy. Szkoda mi go było na zwykłe cele i tak leżał, leżał... aż znajdę coś dostatecznie godnego, by go użyć :)
I został :) notatnikiem do francuskiego :)
Otulacz nie zając, nie ucieknie, poczeka :)))
UsuńA przeznaczenie dla barankowego zeszytu znalazłaś bardzo zacne :))
Twoich szaleństw nigdy dosyć tak więc czekamy na tę książkę :))
OdpowiedzUsuńJeśli się zdecyduję na takie szaleństwo, to na pewno będziecie o tym wiedzieli :))
UsuńTeż czekam na Twoją książkę, ustawiam się grzecznie w kolejkę,
OdpowiedzUsuńJa się pozastanawiam...jeszcze...
Usuńnoo, czyli nacisk już jest, ale na Ciebie w sprawie książki ;) jak najbardziej popieram, powinnaś spisa swoje przygody, byłaby to bardzo ciekawa pozycja w mojej biblioteczce :)
OdpowiedzUsuń:)))) Na razie wydaje mi się to pomysłem bardzo wariackim, ale...
UsuńŁysica, akurat. Co najmniej Rysy, jak nie wyżej. Czekam na książkę!
OdpowiedzUsuńŁysica wydała mi się bliższa mym poziomom :)))
UsuńPrzecież Ty umiesz pisać książki :)))
OdpowiedzUsuńA że pisać w ogóle potrafisz bardzo przystępnie, to nie ma co się śmiać z pomysłu, tylko go w życie wprowadzać!
Do książki dorzucić może płytkę z filmikami...?
Dobrego dnia!
No tak. wiem doskonale, "z czym to się je" i jak wygląda wydawanie książek w Polsce. I ta wiedza wcale nie działa jak motywator.
UsuńCzęsto korzystam z Twoich wskazówek a książkę kupiła bym na pewno dla siebie i dla kilku koleżanek które zazdroszczą mi że mam takie fajne hobby.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Ewa
:)))) Bo to jest jedno z lepszych hobby na świecie - dosłownie przyjemne z pożytecznym.
UsuńKobieto! Przecież Ty masz idealne warunki, żeby ta książka powstała. Wsparcie graficzne - masz, skład i łamanie - masz, obróbka zdjęć - masz, giętki język, co to powie wszystko, co pomyśli głowa - masz, kreatywność - masz, umiejętności robótkowe - masz. I co najważniejsze. Spójrz na te wszystkie komentarze wyżej - masz już swoich czytelników, którzy będą się o tę książkę bić. Bo ja będę. :)
OdpowiedzUsuńAha, tylko nie przyznawaj się, że jednak się zdecydowałaś. Bo Ci żyć nie damy. :)
Usuń"Zaplecze" i możliwości, rzeczywiście mam doskonałe.
UsuńI oficjalnie napiszę - że żadne decyzje nie zapadły i pewnie jeszcze długo nie zapadną!
Książka bardzo dobry pomysł! Mi to chodzą po drodze kryminały, jakoś dużo kryminalnych pomysłów mam :P Mnie szydełko bardzo relaksuje, aczkolwiek na razie zrobiłam sobie zakaz- sesja w toku. Dobrze, że to już końcówka studiów...
OdpowiedzUsuńJestem jak zwykle pod wrażeniem tego co kombinujesz! A tu otulacz, to się okazuje że jeszcze milion dodatków do niego^^ kolor mój ulubiony, lubię wszystko co niebieskie:)
Pozdrawiam ciepło!
To trzymam kciuki za sesję. Zdawaj szybko, skutecznie i z dobrym wynikiem, wtedy szybciej wrócisz do przyjemnych zajęć.
UsuńA skoro lubisz niebieski, to ten wpis zdjeciowo powinien Ci bardzo przypaść do gustu - błękit wszędzie :)
Relaksacyjne właściwości wszelakich robótek ręcznych są od dawna znane ;) U mnie to co najmniej połowa powodów, dla których się za nie w ogóle zabieram. Tylko przy szyciu się czasem irytuję, jak mi coś nie wychodzi.
OdpowiedzUsuńW ogóle jestem bardzo ciekawa co z tego haftu w końcu wyjdzie, znając Ciebie to jeszcze wszystko może się w nim zdarzyć ;)
Myślę, że nie ma się co zastanawiać, tylko pisać tę książkę - ja też zgłaszam chęć zakupienia :)
Mam nadzieję, że będzie działał link do zdjęcia na fb, bo trafiłam przypadkiem na coś absolutnie niesamowitego: https://www.facebook.com/photo.php?fbid=10151799210957871&set=a.10150340311202871.368171.38273417870&type=1&theater
Link na FB zadziałał - cudowności szydelkowe, obok których trudno przejść obojętnie!
UsuńCo ciekawe ja się też najczęściej irytuję przy szyciu i najłatwiej jest mi odejść od maszyny, znacznie ciężej odłożyć druty :)))
Ja do tej pory miałam skalę do mierzenia poziomu twardzielstwa (w rambach, oczywiście). Montypajtony nadają się do pomiaru szaleństwa absurdalnego. Do zwykłego szaleństwa nie pasuje.
OdpowiedzUsuńPodziwiam śledziowo-jodłowe dokonanie, ja bym się nie odważyła. Zbyt żarłoczne to dziergadło.
Taka książka to wcale nie jest zły lub szalony pomysł. Też bym chciała :)
Dziergadło jest żarłoczne w kilku aspektach - włóczkę żre i czas zeżera. Ale za to efekt taki miły dla oka i dla ręki, bo wychodzi z tego coś tak gładkiego i przyjemnego w dotyku, że aż się dziwię, w końcu to zwykła bawełna, ale w tym wzorze dostaje "poślizgu" jedwabiu.
Usuńhaft idzie super:) jodełka faktycznie wygląda na większą, ale to chyba dobrze:) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTen haft sprawia mi za dużo przyjemności i stąd to ślimacze tempo, Bo się bawię każdym wbiciem igły.
Usuńto ja poproszę egzemplarz z autografem :)
OdpowiedzUsuńJeśli tylko taki egzemplarz się kiedyś pojawi, to będzie autograf.
Usuńteż staję w kolejce po egzemplarz!
OdpowiedzUsuńJeszcze nie stój, bo to może parę lat potrwać, zanim ja decyzję podejmę.
Usuńa jakbyś myślała o czymś innym... bajki dla dzieci, kryminały itd... to ja też się zapisuję. Najlepiej jeszcze z audiobookiem. :)
Usuńa ja uważam, że tworzysz książkę na bieżąco pisząc swój blog:)) a do tego wrzucasz wkładki w postaci profesjonalnych filmików:)) i żeby nie było - nie podlizuję się:))) wrabiane wzory zrobiłam wyszły całkiem całkiem pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMasz dużo racji, że ten blog to jest spore "dzieło" powstające na bieżąco.
UsuńI zaraz lecę do Ciebie oglądać, mam nadzieję, że coś pokazałaś na blogu.
całkiem fajnie szalejesz, książkę mogłabyś napisać, masz do tego talent, nie mówiąc o innych, robótkowo jesteś doskonała i nauczycielką też jesteś super. Jodełka będzie śliczna, tego wykończenia jakoś sobie nie wyobrażam, ale jak skończysz - zobaczę, hafcik na razie w fazie początkowej, ale już coś jest:)))
OdpowiedzUsuńOj, szaleję :))) A otulacz może nawet jutro zyska materiał na "podszewkę", o ile nie będzie zawiei i zamieci w jednym, bo wybieram się spacerowo w okolice pasmanterii :)))
UsuńJa bardzo proszę o zarezerwowanie dla mnie jednego egzemplarza tej książki, co ją będziesz pisała (koniecznie!). Mam nadzieję, że oprócz fajnych zdjęć robótkowych znajdzie się w niej miejsce dla Małego i jeszcze kieszonka na płytę z filmikami, które uwielbiam w Twoim wykonaniu (może dlatego, że dokładnie tak samo prowadzę nitkę i przerabiam oczka). Ja piszę całkiem serio o tej rezerwacji, bo jak przegapiłam książkę Leny Fuchs o robieniu skarpetek, tak nigdzie, ale to NIGDZIE nie mogę jej zdobyć, chociaż szukam już dwa lata. Przegapienia Twojej książki po prostu bym sobie nie darowała.
OdpowiedzUsuńJeśli zaś chodzi o haft i jodełkowy otulacz, to trzymam kciuki i już podziwiam.
Mały koniecznie! Jakakolwiek książka bez Małego to nie to samo :)))
UsuńAle na razie chodzę i myślę, bo to by było spore przedsięwzięcie. Jak jakas decyzja zapadnie, to pewnie dam znać.
Ja poproszę od razu z autografem :-)
OdpowiedzUsuńSpecjalnie dla blogowych przyjaciół trzeba będzie jakieś spotkanie autorskie urządzić, jeśli ta książka powstanie :)))
UsuńPrzypomniało mi się (!?), że przecież jestem redaktorem technicznym, a i gruntowna obróbka tekstu, typu redakcja, korekta, nie jest mi obca. Jakby co, wal z tym do mnie! :-)
Usuń:)))) Ja sobie zrobię "printscreena", żebym później miała dowód, że proponowałaś :)))
UsuńDzięki za ofertę.
Ja również z chęcią kupię Twoją książkę, a jak trzeba będzie, to nawet w kolejce stanę! Intensywnie kreatywną książką nikt nie pogardzi, zatem radzę, byś zaczęła pisać od razu w dwóch, a najlepiej w kilku językach ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i życzę miłego wieczoru!
To się nazywa, że my jesteśmy samowystarczalni - napisana, obfotografowana, złożona, przetłumaczona, tylko wydawcę trzeba znaleźć :)))
UsuńKsiążka Twojego autorstwa to dobry pomysł. Kupię Przyjaciółkom Swoim i Innym Ważnym Dla Mnie Osobom. Do dzieła! ( Tzn. do pisania !) :))
OdpowiedzUsuńZ jednej strony to bardzo kuszące wariactwo, z drugiej strony... mnóstwo pracy i czasu. Ja sobie muszę pochodzić jeszcze chwilę, pokombinować, ale tak jak pisałam wyżej - jeśli zapadnie decyzja, że to się da napisać, to na pewno dam znać.
OdpowiedzUsuńZachwyca mnie dłubanina haftowa, podziwiam cierpliwość... A jak to będzie gotowe w całości to już w ogóle :))
OdpowiedzUsuńDołączam się do lobby książkowego, zdecydowanie ;))
Pozdrawiam,
Dorota
Do całości, to jeszcze trochę będzie trwało, bo ja mam naprawdę ślimacze tempo, ale całkiem mi z tym dobrze.
Usuńchyba wiem o jakiej posłance mowa ;) hafcik zapowiada się wręcz imponująco a jodłowanie, no cóż szalona kobieto gnasz z tym dzierganiem z takim impetem, ze ja już absolutnie nie nadążam...no i pisz, pisz, pisz (choć nie wiem kiedy Tu to wszystko robisz...)
OdpowiedzUsuńNa szczęście posłanek specjalnej troski zbyt wiele nie ma. Podejrzewam, że doskonale się domyślasz.
UsuńHaft będzie imponujący, bo to dokładnie A4 upchane detalami maksymalnie. A jodłowanie... mam wrażenie, że w końcu zaczyna mi kłębka ubywać :)))
Jestem spozniona a to wszystko przez Szanownego, zainfekowal komputer i bylam odcieta od internetu.
OdpowiedzUsuńNo widzisz, juz nie tylko pare osob ale i Slubny (kochany chlopak) i dziesiatki (co tam! steki) dziergaczek chca ksiazke, Maly (wloczkowy tester hihi) tez da sie przekonac.
Do wydania ksiazki przydalby sie jakis sponsor, to pewnie kosztowna sprawa, moze jakis Prada albo ktos z komputerowych rekinow. Mozliwe, ze wydawnictwo wylozy kase jesli wyczuja super zysk a zysk bedzie, bo chyba ostatnia taka rzecz w Polsce zostala wydana w latach 60, mialam czarno - biala (nie pamietam szczegolow a ksiazka zostala w Polsce i nie wiadomo, co stalo sie z nia). Moj ojciec wydawal w taki sposob albumy fotograficzne, czesc dalo wydawnictwo, czesc trzeba bylo "wykombinowac". Zaczne oszczedzac juz teraz, na poczatek dieta hahahaha.
Pieknie Ci idzie jodlowanie, rzeczywiscie zrobiony kawalek wyglada na wiecej.
Haft zapowiada sie "klawo jak cholera", ja tez ( nie podlizuje sie Slubnemu!) zaszalalabym z kolorami, cos na wzor malarstwa prymitywnego.
O rany! Ja musze tez jakos oszczedzic urlop na przyjazd na promocje ksiazki!
Ten oszczędzany urlop to spokojnie! W tym roku raczej za pióro nie złapię.
UsuńTeraz rynek wydawniczy nieco inaczej funkcjonuje - mam doświadczenie, więc akurat tego aspektu sprawy się za bardzo nie boję. Poza tym można się teraz "samo wydać" w postaci elektronicznej.
W hafcie mam zamiar szaleć - jakoś ta karnawałowa wizja Ślubnego do mnie przemówiła, więc... sięgam po kolejny kolor na chybił-trafił :)))
Noooooo jak mozna sie samowydac, to do roboty Kochana, ja faktycznie jestem do tylu hahahaha.
UsuńWitam!
OdpowiedzUsuńJa też sie pisze na ową książke, mam nadzieje że powstanie :D pozdrawiam
http://kasiunia1984.blogspot.com/
Zobaczymy, na razie chodzę i myślę nad tym, co by się mogło w takiej książce znaleźć.
UsuńNormalnie wielki uśmiech mi się kroi na pysku! O taki :))))))
OdpowiedzUsuńNa myśl o tym, że będziesz ogonkować pod księgarnią lokalną???!!!
UsuńJuz o stawaniu w kolejce po ewentualna ksiazke nie bede nawet wspominac, bo to ewidentne. Mnie sie po prostu oczeta smieja do tego haftu. Cudo! Wprawdzie jeszcze nie duzo widac, ale widac, ze bedzie piekny. Jodelka tez jest sliczna. Bedzie sie w co otulac.
OdpowiedzUsuńTen haft zapowiada się na razie jako... obłęd :))) Ale mam nadzieję, że będzie też obłędnie dobrze wyglądał,
Usuńjestem całkowicie ZA:) podpisuję się przednimi i tylnymi łapkami :) ale,ale,co ja czytam? KSIĄŻKA???jedna??? co najmniej 2,na początek,a potem to już pójdzie siłą rozpędu :) pierwsza-robótkowa,z Twoimi cudnymi,rewelacyjnymi,najlepsiejszymi na świecie filmikami,a druga-to mrożący w żyłach krew kryminał,z harpunem w tle :) akcja może się rozgrywać na Rogu Renifera,a co tam :) tak więc droga najintensywniejsza wśród kreatywnych do roboty :)
OdpowiedzUsuńTemat książki trochę mi nieznany (zapewne wynik nieczęstych odwiedzin :(( ).
OdpowiedzUsuńNiemniej pomysł z książką bardzo mi się spodobał i będę kibicować, a wręcz wyczekiwać premiery! Bardzo przyjemnie czyta się twoje posty.
Powodzenia :)
Haft zapowiada się imponująco!
OdpowiedzUsuńOtulacz bez Twoich pomysłów na niebanalne wykonczenie byłby nudny ;)
Mam nadzieje, że pudło już zaczęłaś zapełniać notatkami :)
Głaski dla Małego.
Wszelkiej pomyslności dla Was!