Przenosiny

piątek, 23 września 2011

OLABOGA! SPÓDNICA LUDOWA

Na początku było słowo... Joanki, która uszyła sobie ludową sukienkę, ochrzczoną Pyzą i mnie zainspirowała do "zludowienia" spódnicy. Wykrój przewidywał dwa boczne karczki przodu, które zostały wyhaftowane w klimacie kaszubskim (etap haftowania można sobie obejrzeć TU).
A później spódnica weszła w okres leżakowania... żeby nabrała mocy urzędowej. Ale już jest gotowa, wyhaftowana, wykończona, odprasowana, przymierzona.
Jak widać haftowanie mi się spodobało i przy okazji machnęłam sobie delikatny szlaczek na dole. Oprócz funkcji ozdobnej spełnia też funkcję wysoce użytkową - górny rząd haftu zaplanowałam tak, żeby móc całe podłożenie dołu przyszyć do nitek haftu. Dzięki temu kompletnie nic nie widać na prawej stronie.
Przy okazji pochwalę się, jak czysto i elegancko wyszło mi wykończenie odszycia góry.
Teraz uwaga, będzie chińszczyzna zrozumiała dla osób szyjących! - Odszycie było krojone z tej samej formy co karczki tyłu i częściowo przodu. Dzięki temu wysokość karczków i odszycia  jest dokładnie taka sama i żeby wyglądało porządnie, zdecydowałam, że od spodu podszyję odszycia do szwów łączących karczki z dolnymi częściami spódnicy. Jestem taka dumna z tego, jak genialnie to wygląda, że najchętniej nosiłabym spódnicę, przynajmniej od czasu do czasu, na lewą stronę :).
Spódnica była szyta według wykroju z 107 z Burdy 2/2009, w wersji A. Przy czym zmieniałam jej długość - przedłużałam nieco w stosunku do oryginału.
Z tej samej dzianiny była wcześniej szyta sukienka podomowa, która w wersji bardziej eleganckiej wygląda tak.
Wyzwaniem było rozgryzienie, jak zrobić w tym fasonie przedni element ozdobny. Po pierwszym przeczytaniu wyjaśnień w Burdzie pomyślałam, że wyobraźni mi nie starcza, ale... "w praniu" okazało się, że nie takie ozdobne zakładki straszne, jak je opisują.
Te zakładki, jak widać, mają pod spodem, przelot na przestrzał i można sobie pod nimi przeciągnąć ozdobny pasek, wstążkę itp. Przyznaję się bez bicia, że na co dzień latam bez żadnych ozdóbek i sukienka też nieźle wygląda, ale z taką czarną taśmą od razu poziom elegancji skacze jej o parę stopni.
Wykrój pochodzi z Burdy 3/2009 (numer wykroju 102) i miał porządne opisy i obrazki poglądowe, bo był zamieszczony w ramach Krótkiego Kursu Szycia.
A teraz będzie rozrywka - kupiłam sznurowadła... którymi nie mam zamiaru niczego sznurować. Mam zamiar obciąć końcówki i wykorzystać je jako ozdobne tasiemki do jakiś zwariowanych projektów krawieckich. Muszę tylko najpierw sprawdzić, czy te cuda przypadkiem nie farbują... wolę się o tym nie przekonywać po pierwszym praniu. Ale jak ja się mogłam oprzeć takiemu wariactwu.
Te w czachy zaklepał już Ślubny, ale nie sprecyzował jeszcze do czego mam je ewentualnie przyszyć.
A teraz poproszę Ślubnego o zrobienie kawy i na spokojnie zastanowię się, co dalej, bo... nic nie robię. Wszystko skończyłam, uszyłam, wydziergałam, wyhaftowałam. I jak to stwierdziła dziś rano Moja Rodzicielka, czas najwyższy rozgrzebać co najmniej kilka kolejnych projektów. To ja się zastanowię...
I jeszcze, żeby wprawić Was w radosny, weekendowy nastrój, dwie fotki. Na pierwszej jest pierwowzór kota ze Shreka. Na drugiej - zwyczajowa poza kota śpiącego na podusi. Miłego weekendu.


12 komentarzy:

  1. Wykończenie spódnicy świetne! (btw. ale fajnie wygląda Twoja talia w tej spódnicy i czarnej bluzce!!! :))) - to takie wtrącenie słodząco-podlizujące :)

    W sukience zaintrygowała mnie ta zakładka, ale sama bym się nie podjęła szycia jej z dzianiny ;)

    Sznurówkę "zebrową" to bym Ci chętnie ukradła ;))) i sprezentowała jednej fance zebr, która prowadzi zresztą bloga z zebrą w nazwie (prywatnie moja siostra). Rozumiem, że sznurowadła nie był kupowane (przypadkiem) internetowo?

    I na koniec: moja Jagusia chętnie by się z nim pobawiła :D

    Pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki za komplementy, dla mojej talii też :) Akurat na tę część ciała, niezależnie od wielkości całości, nigdy nie narzekałam.
    Szycie tej zakładki z dzianiny nie było bardziej wymagające niż z innych tkanin. Cała sztuczka polegała na porządnym fastrygowaniu, żeby była idealnie poukładana i nie przesunęła się przy wszywaniu.
    Sznurówki nie były kupowane internetowo - Ślubny wypatrzył je na wyprzedaży w Auchan.
    A zwierzaka masz rewelacyjnego, ale... Mały nie ma problemów z psami :) W wieku trzech miesięcy, podczas wizyty u weterynarza, wystartował do dobermana parę razy większego od niego, bo chciał się pobawić. Psa zamurowało, właścicielowi psa szczęka opadła, a ja nie wiedziałam, czy śmiać się, czy płakać.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ooo :) to bym go na pewno polubiła :))) Mój ulubiony kot koleżanki też lubi psy i chyba zresztą sam uważa że nim jest ;-) bo z zachowaniami typowo kocimi ma bardzo niewiele wspólnego i też uwielbia psy!

    OdpowiedzUsuń
  4. Na takiej talii wszystko leży pięknie :)
    Zachwyciłam się sukienką - wygląda obłędnie! Ta "ozdóbka" przyciąga spojżenie. Właśnie uświadomiłam sobie, że nie mam żadnej czerwonej sukienki...

    OdpowiedzUsuń
  5. PS. Puszek-okruszek jest cudny! Zabieram go!

    OdpowiedzUsuń
  6. @ Susanna - W imieniu swojej talii bardzo dziękuję :) Robię, co mogę, żeby nie traciła kształtu, talia oczywiście :) Cieszę się, że podoba ci się sukienka. Jest w tej chwili jednym z najczęściej noszonych ciuchów. A czerwoną sukienkę uszyj! Co do kota... to ja się śmieję, że powinni go pakować w puszki i sprzedawać jako rozweselacz.

    OdpowiedzUsuń
  7. Super wyszła ta spódnica:) Skoro już wcześniej zostałam nominowana matką chrzestą to informuję, że jest mi cholernie miło i dumna jestem z tego dzieła:D Ja nigdy nie miałam cierpliwości do haftowania.. a Ty ot tak: "machnęłam sobie delikatny szlaczek na dole" - skromnisia:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Dziękuję, matko chrzestna :) A spódnica nie tylko wyszła, ale ma też charakter wysoce noszlany - nie gniecie się, do wielu rzeczy pasuje. Gdyby nie konieczność prania, to nosiłabym non stop.

    OdpowiedzUsuń
  9. Co tu dużo pisać - pięknie szyjesz aż w kompleksy wpadam :P. Malinowa sukienka jest przepiękna.

    OdpowiedzUsuń
  10. @ longredthread - Dziękuję, ale nie masz najmniejszych powodów do wpadania w cokolwiek, no może oprócz szału twórczego na skutek zainspirowania.

    OdpowiedzUsuń
  11. hmmm jakim cudem ja przegapiłam tą sukienkę, jest przeurocza. No i ten walnięty szlaczek na spódnicy...ja pewnie bym rodziła go w bólach...ale co wolno wojewodzie...:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Urocza, wygodna i szybko się szyje. A spódnica bez szlaczka była nijaka, a ja lubię, jak coś jest "jakieś" :))) Poza tym miałam ochotę na haftowane ciuszki.

      Usuń