Przenosiny

niedziela, 18 marca 2012

W SZPRYCHACH NAŁOGU

Idealny weekend na ponowne wpadnięcie w szpony, a raczej w szprychy rowerowego nałogu. W piątek pojazdy umyłam z zimowej warstewki kurzowego nalotu. W sobotę Ślubny wyposażony w pompkę i samochód (jako źródło elektryczności) napompował koła i... machnęliśmy wczoraj rozgrzewkowe 13km. Bolały mnie bynajmniej nie nogi, tylko to miejsce, skąd one wyrastają. Ale przecież jak jest taka pogoda, to nie można nie wykorzystać, więc dzisiaj poprawiliśmy statystyki jeszcze dłuższą trasą. 
Przy okazji - kto wie, jaka jest najlepsza i najbardziej uczęszczana ścieżka rowerowa? Okazuje się, że w tej roli idealnie się sprawdza już zbudowana, ale jeszcze nie oddana do użytku obwodnica miasta - w weekend to deptak, promenada, ścieżka rowerowa i raj dla rolkarzy w jednym. Dla wyczynowych rowerzystów też raj na ziemi, bo płasko to na tej obwodnicy bywa, ale rzadko, głównie są jednak podjazdy o sporym nachyleniu (zjazdów relatywnie mniej, bo cały czas miałam wrażenie, że pedałuję pod górkę, i pod górkę, i pod górkę...).

A teraz siedzę sobie na miękkim (żeby mniej bolał tyłek odgnieciony od siodełka) i mogę zdać relację z ostatnich trzech dni.
Po pierwsze przyrosły bluzeczkowe Rudości, czyli do szydełkowego paska, który ma być na poziomie talii dorabiam właśnie dół. Kolejność tworzenia trochę postawiona na głowie, ale co tam, czy to jest powiedziane, że ma być normalnie?
Od razu odpowiem na pytanie, jakie na pewno zada mi Iza w komentarzach - na jakich to "grubaśnych" drutach robię tą cieniznę. Na 3,25.

I tak, dobrze widzicie, pawie oczka będą na końcu, bo mi się zamarzyło, żebym miała na dole urocze falbanki z falkami, a nic tak dobrze nie robi falistych brzegów jak ten wzór. 
Zazwyczaj przy łączeniu różnych nitek i przechodzeniu z szydełka na druty i odwrotnie obie części zszywałam. Tym razem łączenie nie jest zszyte, tylko oczka na druty są nabrane bezpośrednio z szydełkowego paska. Miejsce nabrania i tak zniknie schowane pod rzędem szydełkowych półkoli.

W piątek w ramach szukania sobie powodów do długich spacerów dokonałam oblotu po prawie wszystkich second handach, jakie można znaleźć w Murowanej Goślinie. Oczywiście nie wróciłam z pustymi rękami. Nabyłam drogą kupna z elementami lekkiego targowania się ponad dwa metry ciepłej wełenki w czarno-czerwoną wielką kratko-pepitkę (8 PLN), z której powstanie za parę miesięcy jakaś jesienno-zimowa spódnica na podszewce (chwilowo zdjęć brak, bo w formie płachty materiał nie rzuca na kolana). Oraz... zasłonę, wielką, bawełnianą, cudną (7PLN), z której mam zamiar uszyć wiosenno-letnią spódniczkę. A nie mogłam się oprzeć, bo taki gobelinowy, angielski w klimatach materiał śnił mi się po nocach.
Teraz muszę sobie jeszcze chwilę pospać z rodzącą się ideą, żeby mi się cała spódnica przyśniła, bo na razie wiem tylko tyle, że potrzebuję wstążki w pięknym pistacjowym kolorze, żeby była jako dodatek. 

Poza tym haft się nadal haftuje i zakończyłam część nudną, a przechodzę do części rozrywkowo-kreatywnej, gdzie będę szalała kolorystycznie.

No i Mały - faza na piłeczki pingpongowe nadal kotu nie przeszła, mam nawet wrażenie, jakby uzależnienie od zabawki trochę się pogłębiło. Przy czym po nocy łupania piłeczkami po panelach i płytkach można na przykład zastać rano taki widok w kuchni:
Zwracam uwagę na prawie idealnie symetryczne ułożenie zabaweczek :)

Poza tym Mały przestał przesypiać całe dnie i chować się profilaktycznie w pościeli na najlżejszy dźwięk dochodzących z zewnątrz, a skupia się raczej na aktywnym uczestniczeniu we wszystkim, co się dzieje. Nic, żadna czynność nie może się obyć bez tego, żeby nie wetknął nosa.

Ale i tak największą miłością pała do tkanin okiennych, więc takie obrazki nie są rzadkością:
I uprzedzając Wasze pytania - nie niszczy materiału, co najwyżej obkłaczy, ale z tej sztucznej tkaniny wystarczy strzepnąć. Jedyny problem to ten, że nijak nie możemy dojść z kociem do porozumienia w kwestii właściwego udrapowania i ułożenia firan na podłodze. Co ja je poukładam i wyrównam co do centymetra, to Mały przeleci, poowija się w nie i już leżą po kociemu, czyli w artystycznym nieładzie, wyciągnięte na przykład do połowy salonu...

To ja idę zrobić herbatkę waniliowo-cynamonową, posłucham "Snow Crash" Neala Stephensona (po polsku tytuł przetłumaczono jako "Zamieć"), przepchnę trochę Małego, który zajmuje pół lotniskowca w salonie i powyszywam sobie.

***
I przypominam o konkursie IKEA 2012 - do wygrania 100 złotych do przepuszczenia w sklepach sieci IKEA. Jak na razie Blogowa Komisja Konkursowa Was kocha za sensowne komentarze i jeszcze bardziej za ich poziom. Konkurs kończy się 29 marca o północy, więc nadal jest baaaaardzo dużo czasu.

30 komentarzy:

  1. Witaj
    Cudnie zapowiada się bluzeczka!
    Troszkę się uśmiałam czytając tego posta. Jesteś jasnowidzem i odpowiedziałaś na dwa moje ( pewnie nie tylko moje) pytania. 1 Grubość drutów. 2 Zaciąganie firanki. :-)
    Pozdrawiam
    Ania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo ja już dobrze wiem, o co będziecie pytać :))) A Rudości nawet mnie pozytywnie zaskakują tym, jak to razem wychodzi.

      Usuń
  2. Nie może tak być wszystko do linijki, kot wie, co robi, żeby pokazać, że tu się mieszka, a nie, że to mieszkanie z katalogu. *^v^*
    Bluzeczkowe Rudości nabierają coraz bardziej intrygujących kształtów, moja ciekawość co do efektu końcowego się wzmaga.
    A jak działania ogrodniczo-tarasowe? Poczyniłaś jakieś przygotowania do bycia ogrodniczką? ~^^~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do Rudego efektu końcowego jeszcze troszkę, bo te moje "grubaśne" druty powodują, że to się robi i robi, ale efekt jest bardzo pozytywny.
      A działania tarasowe chwilowo leżą odłogiem, bo czekamy na dopływ gotówki i jak już ta manna z nieba spadnie, to się zastanowimy, co robimy na tarasie w tym roku. Co nie zmienia faktu, że na pewno ziółka jakoweś są obowiązkowe, ale to jeszcze chwila, jeszcze momencik.

      Usuń
  3. Ha! też przytachałam do domu zasłonkę, z której widzę kiecę na lato. Tylko, ze ja szyć nie umiem, ciekawe, jak tę wizję przerobię na ciuch ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dasz radę! A jakby co, to zgłaszam się na ochotnika do pomocy w przerabianiu zasłonki na ciuch noszalny :)

      Usuń
    2. to by dopiero była impreza.... :D
      poważnie - zastanowię się! najpierw tylko ktoś musi mnie oświecić, co to za "szmatka" i czy oby na pewno noszenie jej na ciele w upał to dobry pomysł; najwyżej powstanie torbiszczę :P

      Usuń
  4. Tkanina w ptaki świetna..teraz mi się będzie śnic po nocach a nawet dniach. Bluzeczka zapowiada się ciekawie no i zaczynam intensywniej podpatrywać dzierganie jak mi wpadnie w oko coś prostszego (nie wiem czy to możliwe) ale jak wpadnie to popróbuję:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta zasłonka to rzeczywiście bardzo pozytywny efekt polowania na szmatki. Sama im dłużej na nią patrzę, tym bardziej mi się podoba :)

      Usuń
  5. dlaczego wszystkie sensowne sh są "po tamtej stronie rzeki"??? no ja sie pytam jak można mi to robić....
    bawełna jest przepiękna, aż sama bym się chciała w takie coś omotać :)

    i nie, wcale nie miałam zamiaru pytać - od razu widać, że grube jak cholera ;P

    a masz może schemat na ten wzór spisany? bo straszliwie ładny, a niemoc intelektualna nie pozwala mi go rozpracować ;P


    i zazdroszczę pedałowania :( ominie mnie w tym roku, podobnie jak przejażdżki motocyklowe, ech... :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale wiesz, że na tamtą stronę rzeki nie tak daleko?
      Wzór mam spisany, ale ze względu na to, że nie tylko Ty o niego pytasz, to wrzucę publicznie w ramach kolejnej notki, niech się przyda większej ilości osób.
      A rower i motor to chyba nie tak do końca Cię ominie, przecież sezon na jednoślady jest dość długi, to może pod koniec lata uda Ci sie jednak pojeździć???

      Usuń
    2. w sumie racja, tylko by trzeba znaleźć kogoś chętnego, żeby mu Dziecia opchnąć ;)

      Usuń
  6. Podziwiam Twoją zimną krew w temacie "kocię kontra firanki". Nie jestem perfekcjonistką, jednak gdy tak sobie pomyślę... zastanawiam się po jak krótkim czasie ja postanowiłabym je skrócić ;) A Ty? Przyznaj się - nie korci Cię, by jednak je okiełznać na dobre?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A jakoś mnie nie korci. Tym bardziej, że Mały to tylko jeden z czynników, który powoduje, że moje misterne układanie szlag trafia. Sama też je "mierzwię" przy sprzątaniu, a nawet otwarte okno potrafi je przewiać, bo są bardzo lekkie. Więc nie, nie korci mnie.

      Usuń
  7. Coś mi się wydaje, że Rude Rudości będą naprawdę niepowtarzalne i cudne i zazdrość mnie już na zapas zżera (ale w jakże pozytywnym znaczeniu:)).
    A mogłabym prosić - jeżeli jest taka możliwość oczywiście - o schemat?

    Nie wiem o co chodzi z tkaninami na oknach, doprawdy..
    Mały ma swoją wizję po prostu. Ale się musi wkurzać.. Ułoży, napracuje się, pougniata, a tu za moment przyjdzie taka i mu wszystko pozmienia.. Walka z wiatrakami, Kot Don Kich(K)ot;]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak jak pisałam Izie - schemat wrzucę w ramach następnego postu, bo ma na pawie oczka ochotę kilka osób, więc będzie wtedy dla wszystkich.
      A co do Małego i jego wizji okien to masz rację, można z nim walczyć jak z wiatrakami (a że ja świeżo po lekturze Don Kichota, to wiem, czym to się kończy :))).

      Usuń
  8. Ciągle zapominałam zapytać właśnie jak to u Ciebie z tymi leżącymi firanami jest i z kotem... no i się wyjaśniło :)
    Ciekawa byłam dlatego, że u mnie nie leżą... są jedynie do podłogi i kot wskakując na parapet (musi wiedzieć co się dzieje nie tylko w domu, ale i za oknem i kto dzwoni do drzwi... no przy wszystkim trzyma łapę na pulsie) zaciąga jednak pazurkami firanki... a kwiatki cóż... molestuje tak jak się obawiałam... dzisiaj pożegnałam papirusa.. wykończył doszczętnie, ale może z korzenia coś wyrośnie.

    Piłeczki pingpongowe to musi być ekstra widok :D
    (u mnie na razie ma fazę na nakręcanego szczurka, który mu ucieka po podłodze... czasami dobrze jest zostawić jakieś odpustowe zabawki po dzieciach :D)

    Materiał w ptaszki piękny!
    Rudości i haftu jestem ciekawa :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mały jest równie ciekawski, ale jakoś do materiałów wszelakich podchodzi łagodnie i bez pazurów, więc nawet jak się w te firanki poowija, to ich i tak nie zaciąga. Kwiatki w ogóle go nie interesują, nawet ten, który stoi na półce w łazience i można do niego podejść z każdej strony nie stanowi dla Małego niczego ciekawego.

      Usuń
  9. material na spodnice piekny..orginalny i wogole..brak slow...trzeba miec zdolnosci do wyszperania takich cudow ...polaczenie szydelka i drutow budzi ciekawosc....pozdrawiam ania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie wiem, czy mam zdolności, ta zasłonka sama się na mnie rzuciła zaraz po wejściu :)

      Usuń
  10. U mnie tak samo jak u Bezdomnej Wioletty z Szafy - firanki muszą być krótkie - w przeciwnym razie Ksena zniszczyłaby je doszczętnie :) Moja leniwa stara kocica bawić się już nie chce, czasem za sznurkiem pogoni ale żeby tak sama od siebie czymś się zająć - nie ma szans :D
    Gobelinowy materiał mnie zachwycił! Jestem ciekawa co z niego powstanie tzn. jestem ciekawa efektu finałowego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cały czas się jeszcze "przesypiam" z ideą tej gobelinowej spódnicy. Ale zaczyna mi się klarować całość coraz wyraźniej. Muszę tylko poszaleć w poszukiwaniu idealnie pasujących dodatków (wstążki, lamówki, wypustki - zależnie co uda mi się znaleźć).

      Usuń
  11. Na widok kota przypomniałam sobie, jak moja króliczyca żuła dłuuuugoe firanki mamusi :D my miałyśmy ubaw, a mamusia goniła :D
    rude jest ładne, że tak powiem fiu fiu, a te GRUBE druty, no no :)
    a w sportowym widziałam spodnie na rower z taką poduszką w wiadomym miejscu, więc sobie sprezentuj i będzie cacy.
    zmykam chorować dalej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gaciorki z podusią na tyłku są w domu, chyba nawet dwie pary, ale jakoś nie pałamy do siebie niczym :) Poza tym to zawsze tak na początku sezonu, później odwłok się przyzwyczaja.
      I zdrowiej!!!

      Usuń
  12. Rudości wyglądają super! Taka misterna robota.

    Tkanina jest przepiękna. Podobno właśnie w mniejszych miastach łatwiej znaleźć perełki w sh. Także uwielbiam angielskie klimaty.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tkanina rzeczywiście piękna, aż strach ciąć i szyć :))) A ja nie mogłam nie zrobić rekonesansu w sh i okazuje się, że było warto. Tym bardziej, że to cudo znalazłam w sklepiku najbliżej mojego bloku, więc następnym razem nawet daleko chodzić nie muszę na te polowania.

      Usuń
  13. Rany, jak ja dawno nie byłam w żadnym sh... A tak lubię ten sport. Połączenie rudości idealne, dziergaj szybciej bom ciekawa.Mój Ignacy niestety niszczy firanki, najgorzej jest gdy zakładam nową i jeszcze nie wie w którym miejscu są "przejścia" dla niego :-)). Serdeczności.

    OdpowiedzUsuń
  14. Zazdroszczę świetnej tkaniny w ptaki. Widzę, że skusiłaś się na bluzkę z baskinką :):). Fajnie się zapowiada.

    OdpowiedzUsuń
  15. Witaj Int. Kreatywna :)
    Zajrzałam przez przypadek i...doczytałam od gry aż dotąd :))
    Świetne, sympatyczne, klimatyczne miejsce stworzyłaś.
    Gratuluję Mediolanu! A materiał w takie piękne ptaki, widziałabym bardzo chętnie na poduszce. Chociaż akurat u Ciebie, do wystroju, chyba by nie pasowały :)
    Serdeczności posyłam i zapraszam. Aaaaa i jeszcze ten Mały, on wcale NIE jest mały ;>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam na Rogu Renifera :))) Dziękuję za komplementy i masz rację - w odpowiednim wnętrzu ta tkanina byłaby idealna na poduszki. I owszem Mały wcale nie jest Mały :))) Jest długi, ciężki i puchaty.

      Usuń