Przenosiny

sobota, 10 marca 2012

ZMIANA PLANÓW

Łupnę tą zmianą od razu, bo zapewne podniesie się krzyk, że miało być inaczej, że przecież daliście mi do zrozumienia, że Błękitna Krew ma być na już, że Was ciekawość zżera, co z tego wyjdzie, ale...
Po pierwsze kobieta zmienną jest i ja właśnie pokazuję, że to jest uniwersalna prawda ludowa.
Po drugie pojawił się Projekt Priorytetowy.
Po trzecie uświadomiłam sobie, że jeśli zabiorę się za spódnicę, to nigdy nie powstanie ruda bluzeczka. Bo zacznę robić spódnicę, wyklaruje się pomysł na prezentowe niteczki i szydełkowe rudości porosną kurzem i pajęczyną gdzieś w kącie.

Z tego względu kolejność działań jest taka. Pierwszeństwo ma Projekt Priorytetowy. W tak zwanym "międzyczasie", czyli trzecią parą rąk, będę popychać Rudości. A kiedy skończę z jednym z powyższych, to natychmiast zabieram się za Błękitną Krew - O-bie-cu-ję!!!

***
Teraz uwaga - kolejna zmiana! Ale co ja mogę poradzić, że wpadłam w nastrój destrukcyjny. Istniejący fragment Rudości został unicestwiony. Zaczęłam się mocno zastanawiać, czy takie bezpośrednie połączenia tych rodzajów bawełny na drutach ułożą się po wypraniu tak, jak to sobie wymarzyłam. Dlatego pozostają te dwie rudości, ale łączone będą inaczej. W tej chwili powstaje główny panel szydełkowy z grubszej bawełny. Na razie może nie wygląda, ale docelowo będzie oczywiście bizantyjsko ozdobny, jak to u mnie.

***
Projekt Priorytetowy. Pomysł na niego nawiedził mnie nagle, niespodziewanie i z dużą siłą. Przylazł w nocy, uczepił się i nie chciał puścić. Tylko jest jeden problem - Projekt Priorytetowy ma być dla kogoś prezentem-niespodzianką i to dla kogoś, kto wiem, że tu zagląda, dlatego będzie teraz jedno zdjęcie-zajawka, a całość pokażę, jak już prezent trafi we właściwe ręce, czyli za jakiś czas.

Dobrze widzicie, będzie haftowany. Dlaczego? Bo dawno niczego nie wyszywałam. Bo wyszywanie skomplikowanych rzeczy jest fajne, równie fajne jak układanie puzzli z co najmniej 2000 elementów. Bo wiem, że prezenty szydełkowe lub drutowe mogą nie być w tym przypadku najlepszym pomysłem.
I tak sobie wyszywam, trochę na akord, bo czas na realizację jest ograniczony, ale zdążę, spokojnie.
Przy okazji na zdjęciu jest mój ulubiony, ukochany, wieczny tamborek. Który jest niewiele młodszy ode mnie. I oczywiście mam inne, nawet cały zestaw pięknych, cudnych tamborków drewnianych we wszelkich rozmiarach - od średnicy malutkiej szklaneczki, do takiego, co może konkurować z porządną michą sałatkową, ale i tak, jak się tylko da, to wyciągam to plastikowe zielone paskudztwo, bo mam sentyment i już.
Tym razem nie wyszywam na krośnie do haftu, bo nie chce mi się zasiadać do tego zajęcia jedynie na krześle. Wolę wygodne sofy, dlatego właśnie tamborek.

***
I pewnie zauważyliście, że na Róg Renifera zawitała już wiosna, przynajmniej w nagłówku i nawet renifery zmieniły kubraczki na zielone. Oczywiście za nową szatę graficzną reniferów dziękujemy Ślubnemu. Przy okazji - ostatnie zmiany w firmie Ślubnego zaowocowały tym, że już nie jestem żoną właściciela firmy, o nie! Awansowałam na żonę dyrektora kreatywnego i członka zarządu, czyli - jak by to nie brzmiało - sypiam z człowiekiem na stanowisku, a nawet na stanowiskach :))))

***
Dla osób zainteresowanych postępami Małego w pokonywaniu schodów - w górę kocio potrafi się już przemieścić może nie galopem, ale całkiem niezłym kłusem. W dół złazi statecznie i ostrożnie, ale podejrzewam, że to tylko kwestia czasu, kiedy będzie nam śmigać w obu kierunkach niczym rosyjski satelita szpiegowski. Spanie na schodach nadal jest praktykowane, jak również zwisanie łepkiem w dół na skraju antresoli i gapienie mi się na ręce, kiedy coś robię w kuchni.

***
I jeszcze kwiatki na Dzień Kobiet. Bo były, były oczywiście. Tylko jak ja mam zinterpretować to, że róże były z kolcami? Ja wiem, że życie z taką kobietą jak ja, nie jest usłane płatkami róż, tylko kwiatostanem z kolczastymi łodygami, ale żeby tak od razu dawać mi to mało subtelnie do zrozumienia?
 


***
Aaaaaaaaaaaaaaaaa, i IKEA do nas napisała, bo mamy taki "opiniotwórczy blog wnętrzarski" (tu wydobywa się ze mnie zduszony chichot, przechodzący w maskujące pokasływanie, bo to jest raczej "blog jednego wnętrza", ale co tam, niech im będzie, ostatecznie wnętrze jest duże). O skutkach korespondencji z IKEĄ będzie wkrótce, ale czekajcie niecierpliwie, bo będzie można wygrać darmowe zakupy u szwedzkich przyjaciół :)))

30 komentarzy:

  1. Nie wiedziałam że wyszywasz dlatego ciekawa jestem efektu no i co to będzie? Jak ja dobrze znam te pomysły co się czepiają i nie chcą puścić tak że prawie w nocy trzeba wstawać i robić, robić aż do budzika porannego. Pozdrawiam. Spokojnego weekendu:]

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja wiem jaka jestem bystra i zmianę nagłówka zauważyłam w poprzednim poście:) W tym kubraczki reniferków. Nawet zastanawiałam się , który robi za Ciebie? Zmiany planów mnie nie dziwią, bo sama tak mam:) Prezent zapowiada się ciekawie i uzbrajam się w cierpliwość w oczekiwaniu na wynik końcowy. Podobnie miałam z Kołnierzykiem Perłowym dla mojej córki, kiedy nie mogłam nic wcześniej pokazać:) Aż się prosi, żeby Kocia pogmerać za uszkiem:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tego, który renifer to ja, jeszcze nie ustaliliśmy do końca :) Dziękuję za wyrozumiałość co do zmiany planów. A kocia pogmeram za uszkiem.

      Usuń
  3. ja tam nie wiem czy opiniotwórczy...czy tam wnetrzarski ten Twój blog,ale bardzo go też i ja lubię:)
    ciekawa jestem co tam wyhaftujesz :)
    kwiatka nie dostałam tylko słodycza dobrego i winko :) czy dobre sprawdzę wieczorem :)
    miłej soboty!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I to lubienie jest najważniejsze :)) Prezent niespodziankę pokażę, obiecuję, jak tylko dotrze we właściwe łapki.

      Usuń
  4. Uwielbiam czytać Twoje posty. Z planami tak jest, że koncepcje w trakcie tworzenia zmieniają się jak w kalejdoskopie :) Trzymam kciuki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za pochwały. A plany u mnie bywają bardzo zmienne.

      Usuń
  5. W jakiejkolwiek kolejności, u Ciebie i tak pójdzie to wszystko piorunem, więc się długo nie naczekamy! *^v^*
    Za mną ostatnio też chodzą hafty i szydełko, może to tak na wiosnę? Ale jakoś się nie mogę zebrać, chyba dopadł mnie spleen na przednówku...
    Z niecierpliwością czekam na konkurs IKEA, bo uwielbiam robić tam zakupy! ~^^~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za mną też wyszywanie chodziło i nie mogłam znaleźć rozsądnego powodu, żeby coś sporego rozgrzebać i proszę, sam się znalazł.

      Usuń
  6. Troszkę żal unicestwionego kawałka bluzeczki, ale z drugiej strony.. to co się zapowiada wygląda jeszcze lepiej, więc może to nie była zła decyzja? :) Bez niebieskości jeszcze chwilkę wytrzymamy.. byle nie za długo :)
    A tak na marginesie: co by nie było, IKEA jest fajna ;) (czytaj: mają całkiem sympatyczne artykuły; mamy np. od nich sofę, która jest tak lekka, że z łatwością przenoszę ją samodzielnie :) )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja się już nauczyłam nie żałować niczego sprutego. Skoro dopadają mnie wątpliwości, to lepiej w trakcie roboty niż po skończeniu, bo i tak pewnie bym takiego "wątpliwego" ciuszka nie nosiła.

      Usuń
  7. Druty i hafty to moja pięta Achillesa dlatego podziwiam za kunszt. Propo Co do kwiatków wszystkie róże mają kolce,więc nie przejmuj się tak nimi,tylko ciesz widokiem :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak zrobiłam, postawiłam na półce i cieszę oczy, a łapy trzymam z daleka :)))

      Usuń
  8. IKEA - większość moich mebli pochodzi z tego sklepu. Cenię tę markę za to, że nawet tanie produkty są ładnie zaprojektowane. A droższe są bardzo dobrej jakości. Nie mogę się doczekać konkursu:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Troszkę cierpliwości - konkurs pojawi się w przyszłym tygodniu.

      Usuń
  9. bardzo fajna odmiana z tym wyszywaniem..mi tez juz sie za nim teskni...tylko czasu brak na to wszystko co by sie chcialo..ochote mialo...pozdrawiam ania

    OdpowiedzUsuń
  10. dobra, zaakceptowałam Twoją zmianę planów :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uff, a myślałam, że dostanę "zdalaczynnie" po głowie.

      Usuń
  11. Piękny kolor tej włóczki :) Koralowy - hitowy :D Róże przepiękne (uwielbiam białe) też dostałam ale mniejsze ;) No i czekamna jakiś fajny konkursik :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czekaj, te moje róże, to takie na zdjęciu! No wiesz, fotoszopowa magia :) Konkursik już za dwa, trzy dni.

      Usuń
  12. Nie ważne, że plany się zmieniają, ważne, że się kręci :) Bo i robótkowo i wnętrzarsko i opinio...i twórczo :) Pozdrawiam, czekam na haft, bo tego jeszcze nie grali. No i co tam ta IKEA wymyśliła? Bo znam ja od podszewki i to dosłownie, fabrycznie nawet :) Wyglądam za okno i widzę półprodukt :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ja nie wiem, czy to dobrze mieć taki dokładny wgląd w półprodukt :) A haft się mozolnie robi.

      Usuń
  13. To masz zdrowe podejście do nieżałowania napoczętej rzeczy, kiedy ją prujesz, bo faktycznie wątpliwe byłoby jej noszenie, a z drugiej strony jak ktoś dzierga w tak rekordowym tempie jak Ty, to nadrabianie zaległości trwa ile? (dwa popołudnia? - nie?? jedno??? ;P) - no to wszystko jasne dlaczego nie żałujemy :D

    ***
    Haftu jestem ciekawa!
    Lubię pozgadywać i zgaduję, że będzie w klimatach Wielkanocy... kokarda, nad nią pisanka... po prawej kurczaczek. Na razie tak mi wyobraźnia podpowiada.

    ***
    Stokrotki zauważyłam od razu, a reniferem jesteś wg mnie tym prawym, bo jakby jęzor pokazujesz... a mnie to Ty się widzisz w tym duecie "ta zadziorna połowa"

    ***
    Dostałam tulipany, ale na szczęście nie od męża, bo by nimi po głowie dostał ;)

    ***
    Co do wnętrza, to ja się jednak zgadzam z tym co napisała IKEA :P

    ...po pierwsze wnętrzarski, bo masz wnętrze salonu, antresoli, kuchni, łazienki... itp. (licz jak chcesz, ale liczba mnoga tu występuje) widzisz, jak tak pogrzebać, to się dowiemy co poeta miał na myśli ;)

    ...a po drugie - nie liczy się ilość, tylko JAKOŚĆ!

    Szczerze, to fascynuje mnie u Was to, że jak sobie małżonek Twój zdolny zaprojektował od A do Z jak to ma wyglądać... to skrupulatnie ziarenko po ziarenku realizuje ten projekt praktycznie "jota w jotę"... nam z mężem nigdy tak nie wychodzi :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, może Wy sobie sami ustalcie, który renifer jest który :)
      Twoich domysłów na temat haftu nie skomentuję, bo sobie obiecałam, że pary z ust nie puszczę, co to, dla kogo i z jakiej okazji.
      I masz rację, że Ślubny wręcz maniacko trzyma się projektu i jest niewiele istotnych zmian (lampy w kuchni i salonie są inne i łóżko w sypialni - to chyba tyle z takich wielkich odstępstw), ale dzięki temu udało się nie zniszczyć atmosfery wnętrz.

      Usuń
  14. Muszę to napisać,choć nie chciałam, wczoraj w strasznych okolicznościach zginęła moja ukochana kotka Rozpusta, jak zobaczyłam dzisiaj jej samotnego brata Nergala, jak tak siedzi sam i nie wie, co ma robić, serce mi zadrżało. Kochana uważaj na małego. Teraz jestem pewnie przeczulona,ale bardzo mnie boli, pozdrawiam hel.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Współczuję, bardzo!!! Wiem, jak boli, kiedy trzeba się pożegnać. Na Małego uważamy, może nawet za bardzo, chuchamy, dmuchamy, kochamy i rozpieszczamy.
      Dużo pozytywnej energii dla Ciebie i głaski dla Nergala.

      Usuń
  15. Nie mogę wyjść z podziwu jak ty szybko dziergasz, w dodatku tak skomplikowane wzory.
    Kocio, jak zwykle, rozbrajający.

    Jeśli masz ochotę na babeczki, mogę Ci wysłać e-mailem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Eee tam, skomplikowane :) A babeczki mam, gdzieś w odmętach mojego przenośnego dysku. Tylko nie wiem, czy ja bym je mogła haftować bez objadania się pierwowzorami :))) Ale bardzo dziękuję za propozycję.

      Usuń