Na początku był motek:
Nie! Jeszcze raz. Na początku była potrzeba Agaty, by posiadać ręcznie robione ślubne mitenki i szal. Była też podpowiedź Joanki-Z, że takie potrzeby spełniają na Rogu Renifera.
I wtedy pojawił się motek i zwinięty został metodą miskową:
I powstały mitenki w wersji "nagiej" - bez ozdób, a ja uradowałam się wielkim uradowaniem, bo godne okazji się wydawały:
I zostały mitenki przyozdobione zgodnie z życzeniem Agaty:
I cała moja twórcza uwaga została zwrócona na szal, mało dostojnie Karpatką nazwany:
I powstawał szal długo, i ukończony został, i namoczony został, i rozciągnięciu zwyczajowemu został poddany:
I komplet, troskliwie zapakowany, cała armia Poczty Polskiej niosła na Wybrzeże:
I został komplet Ślubny wykorzystany zgodnie z przeznaczeniem:
Foto: G. Pniewski. |
I tak kończy się historia ślubnego motka. Państwu Młodym życzymy stu lat szczęścia i wielkiej wesołości oraz wielu życzliwych ludzi dokoła.
Foto: G. Pniewski. |
A zainteresowanych większą ilością zdjęć Państwa Młodych, szala, mitenek i bardzo klimatycznego ślubu zapraszam na stronę Grzegorza Pniewskiego (fotografa zaszczyconego możliwością uwiecznienia tego ważnego dnia), a tam można sobie pooglądać całą galerię zdjęć Agaty i Piotra (druga zakładka na stronie).
***
I dotarło do mnie w końcu, że kot Wam się nie nudzi, nie macie go dość i dowolna ilość fotek zostanie wchłonięta oczami z radością i ukontentowaniem. A jak kota nie będzie, to mogę się spodziewać akcji protestacyjnych, oflagowania, strajku "opukacyjnego" i prób rzucania na mnie uroków przez co bardziej zdesperowane brakiem elementu kociego.
Kot też już wie, że się nie wywinie i nie ma co marudzić.
No to proszę - sesja łóżkowa. Na początek wielki kot zapadnięty w puchu:
I wielki kot na wielkim łóżku:
Ach, piękne zdjęcia, piękna para i piękne Twoje dzieła :) Bardzo fajny mieli pomysł z ożywieniem całego stroju weselnego żółtym elementem w postaci wstążek w sukni i mitenkach i skarpetkach, krawacie i tych buźkach w mankietach koszuli! Genialnie!
OdpowiedzUsuńPomysł z tymi żółtymi elementami uważam za uroczy i bardzo trafiony! A zdjęcia bardzo sympatyczne w klimacie i wyglądali świetnie oboje.
UsuńA no pięknie wyszło :) I niebanalne dodatki ślubne jak znalazł. A dla ślubnych dużo, dużo szczęscia!
OdpowiedzUsuńTo ja się dołączę do życzeń - niech im się szczęści!
UsuńBardzo ładne! A zdjęcia nowożeńców fantastyczne! I widać, że z radością do tego dnia podeszli, bez sztucznego nadęcia :))
OdpowiedzUsuńPomysł na ślub moim zdaniem genialny i dokładnie tak, jak piszesz "bez nadęcia"!
UsuńPS. Czy wiesz, że po wczorajszym "galopie" po wpisach na Twoim blogu Ślubny stwierdził, że nie widział lepiej szytych toreb i kilka podoba mu się do tego stopnia, że mogę dopisać do listy potencjalnych prezentów :)))
Dłuuugich lat Młodej Parze! Cudowne te zdjęcia.... Jak setki lat temu ślubowałam, to takich sesji nie robili...:( Ja mam takie "urzędowe" fotki.
OdpowiedzUsuńZdjęcia z dystansem i klimatem. Świetna pamiątka po takim dniu.
UsuńO, wielki kot na wielkim łóżku to dobre zdjęcie na początek weekendu! *^o^*
OdpowiedzUsuńSuper jest mieć na ważną uroczystość coś specjalnego, ręcznie robionego, ten ślubny komplet jest piękny i wyjątkowy, i te słoneczne akcenty - super! ^^*~~~
Wielki kot miewa potrzebę poleżakowania w sypialni i zawsze na środku :)))
UsuńŚwietny komplecik i pannie Młodej pasuje idealnie :)
OdpowiedzUsuńKot być musi, wszak to kot najbardziej ze zwierząt kojarzy się z kłębkiem włóczki :) tutaj z góry bardzo przepraszam szanowne prządki, które mogą (i mają do tego święte prawo) widzieć kłębek jako stan pośredni pomiędzy owcą a dzianiną :) W każdym razie oświadczam, że dołączę do strajku włoskiego jeśli kot nie zostanie włączony do następnego i następnego ;) Howgh!
Pozdrawiam
*"następnego i następnego posta" oczywiście... ;)
UsuńA jak będzie wyglądał strajk włoski w odniesieniu do bloga??? Mega długie i skrupulatne czytanie? :)))
UsuńBędę upierdliwie wchodzić 150 razy dziennie i na pusto nabijać licznik bez żadnych komentarzy :P
Usuńalbo będę komentować co 5 minut - "jak się ma Pan Kotek?" ;) będę spamerem :D
żartuję ;)
Nie wiem, czy nie zaryzykuję i nie sprowokuję Cię do takiego włoskiego strajkowania :))))
UsuńTo widzę, że się mitenki wytańczyły do oporu :)))
OdpowiedzUsuńI Joankowy czubek głowy tam wyhaczyłam na zdjęciach, jak się tuli do panny młodej owiniętej jeszcze szalem, ale trudno nie było, bo jej rudość świeci jak nic :D
Piękny zestaw, szalem jestem zauroczona podwójnie :)
Potwierdzam - kot się nie nudzi :D
Też Joanki szukałam na zdjęciach, bo jej ślubnej sukienki byłam ciekawa w użyciu :)))))
Usuńto samo szukałam :) się ukrył przecinek dobrze !! :) zestaw cudny i Panna Młoda miała piękną oprawę.
UsuńDobrze się schowałam ^^ Ale Wiola dobrze mnie wyhaczyła^^
Usuńbardzo bardzo dobrze się ukryłaś...ale jak się ktoś zaprze to znajdzie :)a my jak widać nie odpuszczamy tak łatwo :0
UsuńZakochałam się w mitenkach!!! I to jeszcze z lace... podziwiam, podziwiam.
OdpowiedzUsuńA kot? Nigdy się nie nudzi, coż to w ogóle za dziwne słowa!!! Kota, kota :)
Te mitenki to rzeczywiście bardzo urokliwy dodatek, tylko ja nadal nie wiem, czy na co dzień nie zbyt strojny, ale z drugiej strony... :)))
UsuńTo cudowne uczucie, gdy widzi się efekty swojej pracy użyte w tak wielkim dniu! I praca, i dzień, równie wielkie!
OdpowiedzUsuńA Mały słodki! Ostatnio obcuje z kotem w miejscu,gdzie pracuje, i tak poczatkowo, Jak podkarmilam Felixa,to byłam jego przyjaciółka,ale gdy zaczelam uniemozliwiac mu nocne przeszkadzajki zamykając drzwi na korytarz prowadzący do pokoju jego pani, a raz nawet bezpardonowo WYNIOSŁAM go pod pachą z tegoż korytarza, to omija mnie szerokim łukiem. Ot, koci charakterek ;)
Masz rację, uczucie nie do opisania. A koty miewają charakterek, miewają. Tylko jak się jest osobą, która im miskę napełnia, to szybciej mija ewentualny foch :)))
Usuńja mam tyle do nadrobienia.... A tu takie zrękawiczki... No perfekcyjne po prostu, jak cała Ty... Boskie i chylę czoła!!!
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję. Nadrabiaj sobie powoli i fajnie, że znów jesteś!
UsuńKot przepyszny, musi byc i basta!
OdpowiedzUsuńMitenki i szal wspaniale wspolgraly z Szanownym Ksiedzem bez glowy.
Piekna para, piekna uroczystosc,.
No wiem, dotarło, kot ma być :)))
UsuńZa pochwały dla mitenek i szala dziękuję. A co do księdza, to ja mam jakieś straszne problemy z pokazywaniem ludzi, których zgody na to nie mam, więc się ksiądz "zanonimił". Poza tym nie ksiądz na tej fotce najważniejszy :)
Piękne te zdjęcia ślubne. Młodym wszystkiego najlepszego życzę!
OdpowiedzUsuńMały taki słodki w tym puchu.
Zapomniałam się ostatnio zapytać czy dostał obiecaną przez ciebie dodatkową porcję jedzonka ( za przekierowanie na twój blog)?
Pozdrawiam:)
Dostał, nie tylko dodatkową, ale jeszcze świeżutką kupioną, a nie z zamrożonej porcji :))) Zasłużył!
UsuńTak trzymać!
UsuńBoski komplet :-)
OdpowiedzUsuńŚliczności ogromne... Naprawdę brak mi słów zachwytu...
Na pannie młodej wygląda cudnie.
Pozdrawiam serdecznie.
Dziękuję! Najważniejsze, że panna młoda zadowolona!
UsuńPowiem teraz oczywistą oczywistość - szal i mitenki przepiękne, ślub taki piękny, iż żałuję, że już wyszłam za mąż (nie z powodu posiadanego męża - broń Panie Boże), bo to tak pięknie wygląda, że chciałoby się jeszcze. Ale wiesz co , największe wrażenie zrobiło na mnie zdjęcie Pani Młodej, na którym widać jej twarz, piękną fryzurę, troszkę piegów i.... niesamowicie zielone oczy. Urzekło mnie....
OdpowiedzUsuńTo zdjęcie jest urokliwe niemożliwe, też zwróciłam na nie uwagę.
UsuńO rety, dopadłam do kompa po ciężkim dniu pracy i od razu do Ciebie
OdpowiedzUsuńi co widzę?.....piękny komplecik, piękna młoda para, przeuroczy kot.....
same cudowności:-)...................................................................................................................................................tylko, że ja..............................................................biegłam do Ciebie po..........prolog do......razem szycia.......przed sobotą........
Ale nic to, poczekam:-)
Cierpliwość cnotą jest :)))
UsuńA poważnie, to nie mogę wrzucić prologu, bo na razie nie ma mowy o kręceniu jakiegokolwiek filmu - Ślubny zaczął przeciekać, a zakatarzony operator kamery to niepożądana atrakcja.
Wszystko jasne i proszę wybaczyć mi moją niedelikatność:-)
UsuńAle tutaj jest tak bardzo swojsko:-)
No co Ty!!! Ja tego nie odbieram jako niedelikatne, raczej... słodkie i urocze. I bardzo się cieszę, że się czujesz dobrze i swobodnie, a nie jak u nielubianej cioci, co to wypada odwiedzać, ale przyjemności z tego żadnej.
UsuńPS. Ślubny miewa się lepiej i coraz rzadziej wydaje dziwne dźwięki paszczowo-nosowe, więc jest nadzieja :))))
Życzę dużo zdrówka nie tylko ze względu na razem szycie;-))))
UsuńA co do cierpliwości....prawdą jest co napisałaś, a ja tej cierpliwości tak mało mam:-)
UsuńJUUUUUUUUUUUUUUUUUUŻ!!! Jest, nie marudzi, tylko czytaj, zbieraj, kupuj, gromadź, czyń przygotowania, projektuj kieckę i za moment zabieramy się do roboty.
Usuńto wszystkiego najlepszego dla młodej pary ;) komplet prezentował się oczywiście rewelacyjnie!
OdpowiedzUsuńTak jest - wszystkiego najlepszego!
UsuńJakiez to pieknosci moga powstac ze zwyklego motka wloczki, ehhh... Nic, tylko nauczyc sie dziergac ;)
OdpowiedzUsuńTak dokładnie to z dwóch motków, ale to już szczegół :))))
UsuńJak to się mówi, jest kot, jest imprezka :)
OdpowiedzUsuńboję się teraz, że utrudniłyśmy Ci tym kocim strajkiem robienie postów, bo przed każdym obowiązkowo trza złapać kota w pół, zachęcić by się jakoś uroczo ustawił (jest tak słodki, że myślę, choć nie wiem czy chcę się o tym przekonać, że nawet podczas tego trzeciego, cytując Twój ostatni post, jest rozkoszny) :) obfocić i dopiero się zastanowić co rękodzielniczego pokazać :D
co do mitenek i szala, to jakie są, znaczy, że boskie są, każdy widzi, to komentarze są zbędne :) a Pannie Młodej faktycznie ciężko odmówić wdzięku :)
O tym trzecim to można komedie pisać, ale nie śmiem, niech ma kot trochę prywatności.
UsuńA Agata rzeczywiście tak radośnie wyglądała, że aż miło popatrzeć.
Piękny komplet!No po prostu perfekcyjny:)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo.
UsuńPięknie się zestaw prezentował na Pannie Młodej! Misterne koronki idealnie wpasowują się w romantyczne historie... Zupełnie tak samo jak puchate koty w puchate piernaty;)
OdpowiedzUsuńA skąd wiedziałaś, że chciałam pierwotnie napisać "że on w piernatach", ale się zastanowiła, czy młodsze pokolenie wie, co to piernat :)))))
UsuńNie wie :)
UsuńHe, he, nie tylko młodsze nie wie:) A ja lubię to słowo, bo jest takie miękkie, ciepłe i przytulne, w odróżnieniu od "pościeli", która jest bardziej sztywna i wyprasowana;)
UsuńJakie to piękne! :-)
OdpowiedzUsuńI jak mi się podoba przełamywanie ślubnej bieli, jak tutaj - a to koronką hand-made, a to żółtą szarfą i patofelkami. Cudne!
Agata miała doskonały pomysł na dodatki w kontrastowym i takim radosnym kolorze.
Usuńojeeeej jakie cudowności!!! pięknie to wszystko wydziergane:)
OdpowiedzUsuńDziękuję!
UsuńI ja tam byłam, zdrowie młodych piłam i szal i mitenki macałam^^ Mało tego: w sekrecie zdradzę,że dziś razem z Agatą knułyśmy misterny plan, w którym również szal rolę odegrał^^
OdpowiedzUsuńSkoro Wy dwie knułyście, to bardzo jestem ciekawa efektów knucia :))) Mam nadzieję, że jak plan wejdzie w życie, to się podzielicie.
UsuńPlan uknuty :) Efekty widać u mnie na blogu ;]
UsuńPiękna opowieść o mitenkach i szalu:)!! Kot we właściwym miejscu:)
OdpowiedzUsuńHistoria taka, jaka powinna być - z happy endem :))) A kot w łóżku to wedle moich upodobań nie jest najszczęśliwsze połączenie (kłaki!!!), ale takiemu staruszkowi już się wiele wybacza.
UsuńLud dziękuję za Akt Zrozumienia w postaci zdjęć futrzaka i uprasza o podrapanie za uchem, jak również rzucenie piłeczki dla uciechy wyżej wymienionego (tak, jutro latam po urzędach i już zaczęłam się wczuwać w ichny język) :D Och jak ja bym sie walnęła obok Małego i zasnęła :))) ciężka noc za mną, jutro ciężki dzień- 3maj kciuki :) szal i mitenki już odcmokałam, ale Państwa Młodych jeszcze nie- fiu fiuuuu, jak ja lubię takie klimaty :)
OdpowiedzUsuń3mam!!! Mogę nawet oba. Spanie koło małego też miałam dzisiaj w planach, ale jakoś nie wyszło, bo mnie syrenim głosem wołała maszyna do szycia.
UsuńA ślubne klimaty Agaty mnie też się podobały :)))
Piękna Młoda Para, piękne zdjęcia, piękne mitenki i szal, jestem zachwycona, życzę nowożeńcom cudownego, szczęśliwego małżeństwa, oby często się razem śmiali, niewiele rzeczy cementuje związek tak, jak wspólna radość, naprawdę :-)
OdpowiedzUsuńKsięciunio też piękny, jak zawsze, bardzo mi się ta notka podoba :-))
Amen, niech się razem śmieją jak najdłużej!!!
UsuńA skoro ta notka przypadła Tobie do gustu, to kolejna też powinna zyskać aprobatę :))))
Oo, to zmieniam się w przyczajonego paczacza a do Ciebie leci mail bardzo puszysty :-))
UsuńBardzo podoba mi się historia ślubnego motka. Zarówno mitenki oraz szal podobają mi się szalenie ale mitenki tylko bez kokardek, powiem szczerze to kokardki wyglądają infantylnie i nawet już jako całość stroju wg mnie się nie obroniły. Ręcznie dziergane szale z wysokiej jakości materiału maja to do siebie, że nie są optycznie białe i zazwyczaj przy optycznie białych sukniach wyglądają fatalnie. I tutaj muszę przyznać, że Panna Młoda się obroniła, żółte i złote dodatki sprawiły, że szal pasował do całości i bardzo mi się to podoba (minus kokardki oczywiście).
OdpowiedzUsuńW moim ślubnym szalu trzymałam do chrztu moją chrześnicę. Chciałam jej kupić sukieneczkę ecru ale babcia już jej kupiła szatkę, zachwycała się jakby to to było niewiadomo co a była to szatka z taniego białego poliestru, no słowo daję jakby mała z jakiejś biednej rodziny była i to z lat 80tych. Mój ślubny szal wyglądał przy tym jak totalnie pożółkły. No dramat, Szczególnie, że obok była inna dziewczynka ubrana właśnie tak jak ja bym moją chrześnicę widziała ubraną. No ale z nestorką rodu nie wypadało się kłócić.
Z nestorką rodu też bym się nie kłóciła, chociaż... nie wiem, czy bym nie dokonała jakiejś wcześniejszej, szybkiej napaści na tą poliestrową szatkę - zalanie kawą, pomizianie brudzącymi kwiatami :))) I przypadkiem miała w zapasie własne dzieło, w bardziej stosownych klimatach.
UsuńCo do dodatków dla Agaty, to też mam wrażenie, że te żółte dodatki się wybroniły i bardzo mi się podobał taki ślub "tematyczny". Nawet te kokardki na mitenkach bym broniła, na zasadzie: żółte na nogach, w pasie i na rękach.
Mnie się te mitenki podobały w obu wersjach, chociaż takie bez dodatków były bardziej... nawet nie eleganckie, "czyste", to jest słowo, które mi przychodzi na myśl. Ale!!! Te kokardki i guziczki są tylko przywiązane, nic szytego, więc do używania poślubnego zawsze można zdobienia ostrożnie zdjąć i użytkować bezkokardkowo.
Historia motka uwieczniona na zdjęciach,w pamieci,w sercach i w necie :) A młoda para za 20,a może i nawet za 50 lat jak będą jeszcze istnieć komputery wejdzie na twojego bloga i poogląda sobie historię motka :) Kochana jesteś "włóczkową czarodziejką" :)))
OdpowiedzUsuńNawet o tym w ten sposób nie pomyślałam, ale coś w tym jest :)))
Usuń