Przenosiny

środa, 17 października 2012

WPIS BEZ KOTA, czyli DUMA Z JEŻA

Dialog małżeński, dzisiejszy, około-obiadowy:
Ja: Fotki nawet zrobiłam, to jakiś wpis na szybko będzie wieczorem.
Ślubny: A jakieś nowe zdjęcia kota masz?
Ja: Nie...
Ślubny: No to jak chcesz wpis robić!

I to tłumaczy pierwszą część tytułu, czyli Wpis Bez Kota.

***
Lecimy do Jeża. Carski Mundurek doszedł do takiego etapu szycia, na którym w Burdzie kazali uszyć kieszenie na przodach. Kieszenie wpuszczane w środek, odszywane pliskami... Jakoś się wcześniej nie złożyło, nie miałam przyjemności natknąć się na takie fajerwerki i wodotryski krawieckie. No i mnie te kieszenie wydały się takim jeżem, do którego należy podejść ostrożnie, z namysłem, bez pośpiechu i koniecznie z przygotowaniem teoretycznym.
Burda, zgodnie z założeniem, że opis po polsku można napisać tak, żeby był kompletnie niezrozumiały, dała prawdziwy popis zwięzłego "tureckiego kazania". Burdzie mówimy: "papa", szukamy źródeł naukowych, gdzie autor miał większy słowotok i może jeszcze jakieś rysunki poglądowe zamieścił. Znalazłam, pooglądałam, poczułam sie teoretycznie przygotowana do działania.

I dzisiaj, zamiast pisać opinię o nowym systemie ocen pracowniczych projektowanym dla działów produkcyjnych pewnego znanego międzynarodowego koncernu, co to przed nim ostrzega Minister Szczęścia, Zdrowia i Opieki Społecznej, siadłam do maszyny. Oczywiście wyrzuty sumienia miałam takie, że aż iskrzyło dokoła, ale potrzeba sprawdzenia, jak się przekłada świeżo nabyta wiedza teoretyczna na praktykę, była silniejsza (dla porządku informuję, że przydział zawodowej pańszczyzny na dzisiaj też już odpracowałam i odsiedziałam swoje nad wielce poważną opinią).

I tu pojawia się część druga tytułu - Duma z Jeża, czyli z kieszeni. Wyszło!!! Bez walki, bez zastanawiania się, od pierwszego szwu i pierwszego cięcia. 

Jako dumna twórczyni prezentuję zatem Jeża w trzech odsłonach.
Na przodzie mam klapkę:

Pod klapką mam idealnie równiutkie pliski wlotu kieszeni:

Od początku zdecydowałam, że nie będę robiła odszyć z tego samego materiału, co cały Mundurek, bo ta bawełna jest gruba, sztywna i bałam się, że nie będzie chciała współpracować przy takich detalach. Zamiast tego pliski były cięte z bawełnianego płócienka, dobranego kolorystycznie i wprost rwącego się do bezproblemowej współpracy.

Ale!!! Pod klapką i wewnątrz plisek mam kieszeń :)))) 

Worki kieszeni krojone z podszewki oczywiście. Nie robiłam spodniej strony worka (tej, którą widać przez wlot kieszeni) z tego samego materiału, co Mundurek, bo przecież, nawet, jak mi się wlot kieszeni rozchyli i będzie widać pół centymetra wnętrzności, to i tak zakrywa to klapka. A dzięki temu mam te kieszeniowe wnętrzności miękkie i lepiej się będą układały w codziennym użytkowaniu, pod podszewką.

Ufff, kieszenie za mną. Teraz mam kilka mało wymagających, prostych, długich szwów do poprowadzenia i zacznie się walka ze stójką... bo oczywiście wypustka w stójce musi być. Bo bez wypustki nie ma stójki, a bez stójki nie ma Mundurka, a bez Mundurka... nie ma Mundurka.*
(* Swobodna interpretacja cytatu z ulubionego filmu, gdyby się ktoś zastanawiał, co ja tu wypisuję :)))
 
***
To żeby ten szybki wpis spiąć piękną klamrą kompozycyjną, będzie dialog małżeński, drugi.

Ja (okazując werbalnie i mimicznie lekkie zirytowanie): Kot w domu, chłop w domu, a mucha dalej żywa lata i mi brzęczy.
Ślubny (z podejrzanym entuzjazmem): Gazetą mogę ją walnąć.
Ja: Walnij!
Ślubny z całą powagą bierze zamach... ipadem z otwartą stroną właśnie czytanej gazety. Jakie czasy, taka gazeta :))))
PS. Mucha żyje, miewa się dobrze, brzęczy nadal. Ślubny i kot zgodnie symulują daleko posuniętą ślepotę, głuchotę i brak świadomości entomologicznej. 

70 komentarzy:

  1. No kochana, pokłony i palenie kadzidełka... Jeśli tak wyglądają Twoje pierwsze wpuszczane kieszenie w "szyciu" to ja idę dać naaa mszęęęę, bo nie wiem, co stworzysz następnym razem. Właśnie mam zamiar trzasnąć pościka o szyciu żakietu, ale tak podniosłaś poprzeczkę, że se chyba wsadzę gdzieś te moje wypocinki, przez Ciebie....:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pierwsze, moja Mama świadkiem, bo się z nią konsultowałam na etapie zbierania wiedzy teoretycznej :)))
      I rób ten post o żakieto-szyciu, rób!

      Usuń
    2. Będzie jutro, bo mąż wybywa na długie godziny i nikt mi nie będzie zaglądał przez pulchne ramię z głupimi pytaniami na temat działalności mej szwalniczej :)))

      Usuń
  2. Piękna kieszeń, nic dodać, nic ująć! Co do posta bez kota, to się zgodzę ze Ślubnym - jak możesz robić posta bez zdjęć kota?!?!?! ja się pytam?!??! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam za brak kota, nie obiecuję poprawy, to się na pewno powtórzy :))))

      Usuń
  3. Mundurek pikny.. dialogi małżeńskie pikne... ale kurka jakoś bez tego kota smutno, nie? My się nie obrazimy na zdjęcia "odgrzewane", nie muszą być świeżynki, ale żeby tak całkiem bez kota????? :)
    Nadeszła wiekopomna chwila, w której zrobię swój drugi w życiu sweter (o pierwszym tak długo usilnie starałam się zapomnieć, że w końcu mi się udało) i mam pytanko - bo mi się marzy taki z dużym łódkowym dekoltem (na tyle dużym, żeby mu się czasem spadało z ramienia) wykończony pod szyją, na dole i na końcach rękawów ściągaczami, a tak poza tym to robiony na prawo, dość luźny, jak to się modnie mówi oversizowy :D I tak kurcze kombinuję jak tu zaadaptować Tubę do swoich potrzeb - mam na myśli niezbędne modyfikacje dekoltowo-rękawowe... rękaw pewnie lepiej by było przerobić na raglan?? Wspomogłabyś biedne komino-robne stworzenie cenną wiedzą, żebym następne 10 lat nie musiała usilnie zapominać drugiego swetra?? :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To po kocie nie-świeżynki zajrzyj sobie do wcześniejszych wpisów :)))
      Co do sweterka, to Iza z Kropek nad I robiła bardzo fajny sweterek, który zapewne będzie odpowiadał Twoim potrzebom:

      http://kropkinadi.blogspot.com/2012/08/toto.html

      I go rozpisała:

      kropkinadi.blogspot.com/2012/08/toto-rozrysowane.html

      To sobie popatrz, ocen i daj znać, czy pasuje. Jak nie, to będziemy kombinować przekazaniem wiedzy na temat oversizowych swetrów szybko i efektywnie :)

      Usuń
  4. no i cudnie:) bosko sobie poradziłaś!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Bez kota ... dobra niech będzie... Ale jeż wyszedł super. Dzięki za wyjaśnienie, że w Burdzie nie zawsze jest tak jak trzeba napisane, a mi się zawsze wydawało że jakoś tak słabo łapię większe opisy.Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podejrzewam, że dla kogoś, kto i tak umie coś zrobić, uszyć itp., to te opisy są zapewne jasne, ale jak się do czegoś siada pierwszy raz... czasami czuję się, jakbym po chińsku czytała :)))

      Usuń
  6. hahaha, dialog malzenski nr 2 - the best! :))

    kieszenie wyszły pięknie! gratuluje umiejetnosci! :) czekam na efekt koncowy i caloksztalt, mam nadzieje, nie na denatce :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :)))) Ślubny potrafi stworzyć tekst wart uwiecznienia :)
      Też mam nadzieję, że nie na Denatce, ale sądząc po tym, ile mam ostatnio wolnego czasu, to efekt końcowy będzie raczej później niż wcześniej, niestety.

      Usuń
    2. oj tam, oj tam i tak Ci nie wierzę ;)))) toż to Ty błyskawica i tajfun w jednym ;)

      możesz zapisywać jego teksty jak niektóre mamy teksty swoich dzieci ha,ha,ha :)))

      Usuń
  7. No no, jeżyk taki, że mucha nie siada (ino lata) :D I jak to może nie być Małego? Ja rozumiem, że pańszczyzna, że Mundurek, trening i inne sprawy, ale Ślubny jak już machał ipadem, to nie mógł zrobić pstryk kiciusiowi? Ja się chociaż wirtualnie napatrzę, bo na live nie ma szans- Pan W. nie chce się zgodzić na cicika i koniec.
    Ale jeżyk, powtarzam, mucha nie siada :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No masz rację! Lata, nie siada :))))))
      Ślubny chciał zrobić pstryk kiciusiowi, ale kiciuś, widząc ruch, postanowił też się ruszyć i pobiegać i ze zdjęć nici :)))

      Usuń
  8. To ile będziemy czekać na carski w pełnej wersji? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O jej... tu jest problem, bo życie zawodowe mnie złapało za gardło i ni diabła nie chce puścić. Momenty na robótki wciskam między jeden obowiązek a drugi i kradnę z godzin snu. Więc mało optymistycznie obstawiam zakończenie Carskiego na początek listopada (jak będzie wcześniej, to się miło rozczarujecie :))).

      Usuń
  9. Zgadzam się, że czasami opisy w Burdzie są co najmniej enigmatyczne.... >< Kieszeń wyszła idealnie, teraz czekam na efekt końcowy, chcę już zobaczyć Kobietę w Mundurze! *^o^*~~~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak Ty to ładnie ujęłaś - enigmatyczne :)))) ja bym to dosadniej ujęła :)
      A tak, jak pisałam Saddie - obstawiam, że skończę na przełomie października i listopada, szczególnie, jeśli przyjdzie mi do głowy przesypiać kolejny weekend :)))

      Usuń
  10. Gratuluje zdecydowanie udanego Jeża! A co do Burdowych opisow, to one i po niemiecku sa czesto tak zagmatwane, ze trzeba szyc na tzw. "czuja". Burda chyba juz tak ma ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję! A z Burdami to okazuje się, że czy tłumaczenie, czy oryginał to jeden zagmatwany pies :)

      Usuń
  11. Dla mnie większość opisów wykonania czegokolwiek jest napisana w taki sposób, że muszę usiąść i mocno się wgryźć, a i tak nie zawsze rozumiem. Szyjesz bosko!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Burda dla każdego bywa wyzwaniem, jeśli chce się szyć według jej wytycznych - bo nawet, kiedy się szyje sporo i ma się doświadczenie, to bywa, że się wpadnie na coś "ekstraordynaryjnego" i klops - trzeba się wgryzać, czasami bez sukcesu :)

      Usuń
  12. Jejku ale perfekcja......zaniemówiłam.....
    A co JA mam powiedzieć o burdzie??????
    Prawie nic z niej nie rozumiem i kiedy szyłam tych swoich kilka pierwszych ciuchów wiele zrobiłam na "czuja":-)
    Dlatego witaj moja przewodniczko w szyciu:-)))))))
    Pamiętaj, że czekam(y);-)))))))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Burda ma fajny kwartalnik (chyba) - Szycie Jest Proste. Tam rzeczywiście opisują jasno, dokładnie i z obrazkami. Sama czasami tam szukam pomocy przy dziwactwach :)))
      A szycie na czuja wcale nie jest złe!!! Na własnych doświadczeniach człowiek się uczy najlepiej.

      Usuń
  13. Kieszeń perfekcyjna,wielkie brawa:))Gdy zaczynałam dawno temu poważne szycie i natknęłam się na takową kieszeń,też nie bardzo rozumiejąc co na ten temat Burda do mnie pisze ,w przypływie rozpaczy rozprułam mężowską marynarę,wywaliłam na wierzch wnętrzności,pooglądałam dokładnie co i jak a następnie starannie zaszyłam.Chłop się nie połapał a ja uszyłam piękny żakiet z doskonałymi kieszeniami:)))Czekam na resztę:))Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet nie wiesz, jak ja byłam bliska zdewastowania mężowskich garniturowych spodni :))))

      Usuń
  14. No brawo, poradziłaś sobie znakomicie:)
    Ja, dawno temu, jak zaczynałam szyć, a zaczynałam od męskich spodni, też się głowiłam nad tylnymi kieszonkami z klapką i zamkiem. Wtedy nie było takich pomocy naukowych jak obecnie a krawcowe pilnie strzegły swoich krawieckich "knyfów". Tak się wprawiłam w zamkach do męskich spodni, że do dzisiaj mam problem z zamkiem po damskiej stronie.
    A wyobrażasz sobie kieszeń w kurtce, w której są cztery kieszenie?:)
    pozdrawiam, Marlena

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! I nie zazdroszczę walki z tyloma kieszeniami. A zamki w spodniach wszywam zawsze cztery razy sprawdzając, czy to damska czy męska wersja wszycia :))) Na razie mi się nie pomyliło, ale podejrzewam, że nastąpi taka wpadka :)

      Usuń
  15. No to teraz przy takich fociach, to ja już na pewno swoim koślawym wpuszczanym kieszeniom nie cyknę zdjęcia z bliska i nie wywlokę na światło dzienne ...:/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Eeee tam, Bierz pod uwagę, że ja sobie ułatwiłam robotę szyjąc pliski z innej bawełny. Cały czas się zastanawiam, czy dałabym radę z tego samego, grubego materiału??? Chyba nie :)

      Usuń
  16. O jaaaaaaa!

    I tyle powiem: na więcej się nie zdobędę, w każdym razie nie z tą szczęką walającą się po podłodze... ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. Matko Boska, za te dokladnosc to powinnas isc odsiedziec jakis czas w odosobnieniu, bo wprawiasz w kompleksy! Mam pewne podejrzenia.... Ty nie jestes czlowiekiem!
    Ja tez uczylam sie szyc na Burdach prawie 100 lat temu ;-) , ale chyba dawno temu te opisy byly jakos bardziej przyjazne,bo chwalilam sobie wspolprace. Zaluje, ze w UK nie mam dostepu do Burdy, Angole jej nie sprzedaja. Za to maja caaaaale mnostwo czasopism i innych wydawnictw z dzierganiem, co sobie juz bardziej chwale.
    Tym niemniej- idzie Ci wspaniale i sprez sie, co bys jeszcze mogla pozadawac szyku Carskim Mundurkiem przed nastaniem zimniska.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak jest, proszę pani, pójdę odsiedzę... na antresoli, w kąciku i poszyję dalej, ale nie dziś :)))
      Co do podejrzeń, że nie jestem człowiekiem - już były takie pomysły - nie potwierdzam, nie zaprzeczam :))))
      I Carski na pewno powstanie jeszcze w tym sezonie.

      Usuń
  18. Dzień dobry, trafiłam na ten blog niedawno i ogromnie się z tego cieszę, takie fajne wpisy humorystycznym językiem, nauczanie bomba, aż nie wiem, od czego się wziąć (chyba rękawiczki razem robione) i zdjęcia Kota bajeczne:) fajnie tu, rozgoszczę się.
    a co do kieszeni, plis odszyć to kompleksów już się nabawiłam:) super dokładne, takie super.
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aaa, to witam, zapraszam, rozsiadaj się, rozgość i zostań na dłużej.
      Kompleksów się nie nabawiaj, nie ma sensu!
      A rękawiczki to dobry pomysł na teraz, za chwilę przydadzą się na pewno :)))

      Usuń
  19. No, no! Ja z Twojego jeża jestem w ogóle dumna. Pięknie Ci wyszły te kieszenie. Nic tylko można je obcmokać. Brawo!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :))))) Obcmokać ich zaraz po uszyciu nie mogłam, bo miałam na ustach błyszczyk, a szkoda trochę usmarować świeżo szyte przody :)))

      Usuń
    2. Ale ja mogę! Usta czyste... chyba nie zabronisz co?

      Usuń
  20. podziwiam...czy jest jakies wyzwanie z ktorym sobie nie poradzisz?..ozywiscie oprocz muchy:))...pozdrawiam ania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. I masz rację - do muchy to ja nie, bo znowu sobie palec rozwalę :)))) I owszem, są rzeczy, których nie umiem (koronka klockowa na przykład) albo które za każdym razem są dla mnie wyzwaniem (szycie z tkanin z wzorami do spasowania).

      Usuń
  21. Jeż to dobre określenie....nawet nie próbuję się zbliżać:)Się nie znam wprawdzie, ale wygląda perfekcyjnie:)
    I daję słowo- jak piszesz o nowym systemie ocen pracowniczych, to to jest chińszczyzna dopiero! I do tego dreszcze przechodzą na wspomnienie, że corocznie ok. 20 takich ocen do dyrekcji trzeba było przygotować, brrrr...
    Masakra!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tez próbowałam się nie zbliżać i nawet przez jeden dzień poważnie się zastanawiałam, czy ja w ogóle potrzebuję kieszeni :))) doszłam do wniosku, że jednak potrzebuję.

      Usuń
  22. Piękna i fachowa robota! Dopracowanie szczegółów robi wrażenie. A małżeńskie rozmówki wywołują salwy niepohamowanego śmiechu (całe szczęście, że zdążyłam z przełknięciem kawy:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję! I przepraszam za próbę zdalaczynnego uduszenia Cię kawą. Następnym razem będę uprzedzać, że dany fragment wpisu wymaga wcześniejszego przełknięcia pokarmów lub płynów :)))

      Usuń
  23. Super, świetnie sobie poradziłaś, perfekcja w każdym calu :)) Co do opisów burd czy innych czasopism, przyznam się szczerze, że zaniechałam czytania wiele lat temu i robię wszystko wg mojego gustu i wyczucia :)) Nie wiem, dla kogo są one pisane, ale na pewno nie dla mnie i jak czytam powyżej, wiele osób ich nie jest w stanie strawić. Dlatego tym bardziej Tobie gratuluję i cieszę się, że jednak udało Ci się znaleźć pomoc w tym zakresie :))
    Co do kocia.... buuuu....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu, ja nie czytam, jak wiem, co mam robić, ale tutaj to było kompletna terra incognita i mnie przystopowało :)))

      Usuń
  24. Jakos pusto tu i cicho w blogu Twojem, zeby tak zupelnie bez kota, nawet bez kawaleczka...no ale trudno.
    Twoje wyczyny krawiecki mnie osobiscie rzucaja na kolana, szycie to dla mnie czarna magia wiec tym bardziej podziwiam.
    Wiesz mam nawet maszyne do szycia, zostala mi zakupiona ponad 5 lat temu (nie prosilam sie o nia, dali bez pytania)...nie wiem nawet jak tam nitke zalozyc. Teraz od pol roku maszyna jest u corki, ktora tez nie wie jak nitke zalozyc hahahaha ale za to robi cudne frywolitki i szydelkuje lepiej niz ja skubana.
    Masz moze jakis wyprobowany sposob na zlapanie "zarazy szyciowej"?
    Moze zaczelabym od uszycia przescieradla albo scierek do naczyn, czy to moze za trudne i moglabym sie zrazic a nie zarazic hahahahahaha.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W nerwicę mnie wpędzicie, że jak wpis to kot musi być. A kot je, śpi i to trzecie i nie zawsze jest wdzięcznym obiektem :)))
      W ramach zarazy szyciowej, to Ty zabieraj maszynę do domu i szyj z nami spódnicę!!! Prześcieradła i ścierki to nuda. Kiecka będzie odpowiednia na początek.

      Usuń
  25. Ślubny miał rację - bez kota ani rusz :) a tuba z poprzedniego wpisu bardzo fajna pozdrawiam Basia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za pochwały dla Tuby dziękuję. I tak, dotarło do mnie, że kot ma być i kropka!

      Usuń
  26. Mundurek cudo,deale mnie pogrążają, ale Twoje "dialogi na cztery nogi" (a właściwie na 8 nóg) to po prostu rewelacja!!! kocham taki język, żaden satyryk nie napisze tego, co pisze życie ;) pozdro hel

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, a w ramach podziękowań masz jeszcze jeden dialog, z dzisiaj:
      Ja: Nie przytulaj się, bo mam cienie z brokatem, to się cały wybrokacisz.
      Ślubny: Eee tam, ja i tak w brokacie umazany chodzę.
      Ja: Ale wiesz, że facet z brokatem...
      Ślubny: ... to fotograf robiący fotki ozdobom choinkowym.
      (Bo robią teraz w firmie sesje świąteczne i Ślubny w brokacie to norma :)))

      Usuń
    2. Super, zapodawaj jeszcze na blogu!!! Masz świetne pióro i łapiesz dowcip językowy w locie, to wielki dar, pozdro. hel.

      Usuń
  27. Fiu, fiu, fiu... co za piękności na zdjęciach! Ja do kieszeń z wypustkami przygotowywałem się dwa dni... Burda zaleciła takie kieszenie, ale już nie raczyła po ludzku wytłumaczyć co i jak. To przeczesałem yt z filmikami i okazało się to tak banalne... :) Gratuluję, bo wygląda na prawdę fantastycznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko dwa dni??? Ja tydzień chodziłam i nawet usiłowałam sama siebie przekonać, że kieszenie są zbędne, zrobię tylko klapki dla bajeru :)))
      Za gratulacje bardzo dziękuję!

      Usuń
  28. Pięknie Ci kieszeń wyszła, jak z podręcznika, gratuluję :-)
    Na muchy polecam Dyżurną Szmatę Ukilającą i świadomość, że nie mieszka się na pustyni, sąsiedzi z segmentu na wprost okien sypialni zaprosili kiedyś gości na przyjęcie ogródkowe i naście osób było świadkiem, jak rzucam się ze szmatą na muchę i wrzeszczę "Ha! Mam Cię, franco!". Miło umilić ludziom wypoczynek ale nie planowałam akurat, niemniej nadal mi się odkłaniają, może zapomnieli.
    Naprawdę nie cierpię much, mam wszędzie siatki na oknach ale i tak co roku wpada oddział samobójczy i mam rozrywkę.
    Cicik będzie w następnej notce, prawda? Prawda?
    :-))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :))))) Historia z muchą-francą bezcenna, za ścierkę można zapłacić kartą, jak uczy reklama :)))
      I pogoniona Twoim wirtualnym miauczeniem/skomleniem/piszczeniem (wybierz sobie formę dźwięku) zrobiłam dziś Małemu sesję łóżkową :))) A zatem owszem, cicik będzie i proszę już nie wywierać na mnie presji psychicznej, bo się zamknę w sobie i zniknę :)

      Usuń
    2. Piszczeniem piszczeniem :-) Słowem już nie pisnę o ciciku i pochwalę się, że mam 3 zdjęcia Świeżych Myszy, wprawdzie nie spodobał im się błysk od lapmy i było sporo oburzania się i mrużenia, ale zdjęcia są i jutro odbędzie się oficjalne pierwsze paczanie, zresztą w weekend będzie poważniejsza sesja zdjęciowa, niech się modelkyszy oswajają.
      :-))

      Usuń
  29. hahaha
    gazetą walnąć ,no dobre!
    a kieszeń-niesamowita!!!! szok!

    znasz to?
    http://kotpicasso.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  30. Przy szyciu wpuszczanych kieszeni wskazana jest precyzja :D Poradziłaś sobie na 6! Pięknie, perfekcyjnie - na taka robotę miło się patrzy :)
    Czekam na kolejne etapy ale widzę, że chyba zbliżamy się już ku końcowi :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję!!! Ale ku końcowi to nie, raczej tkwię w środku, bo przecież jeszcze podszewka, czyli kapota bis :)))

      Usuń
  31. No piękna jest po prostu!!! Czy ja tu dobrze czytam, że szyc będziesz uczyc ???? Bo ja maszynę posiadam ale nawet nitki na nią założyc nie umiem:-)))) A z Tobą to ja się nawet na szycie mogę porwac. Serdeczności

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spódnicę będziemy razem szyć, od zera, czyli ze zrobieniem wykroju włącznie. I porywaj się, porywaj, będzie mi bardzo miło, a poza tym im nas więcej, tym zabawniej :))

      Usuń