Dziś na zdjęciach fragmenty, kawałki, elementy i detale, czyli witamy w Ministerstwie Dziwnych Kadrów.
Kadr pierwszy - Kot w pełni
Od tego się zaczęło - Mały wypełnił cały kadr jego kocią powierzchownością i trudno było się oprzeć naciśnięciu migawki. Chwilę później dostał gigantycznej głupawki i jedyne, co miałam w kadrze, to była wielka, kudłata plama.
Do kota jeszcze wrócimy, a teraz...
Kadr drugi - Efekty cierpliwości
Carski Mundurek powstaje. Okazuje się nie tylko pracochłonny, ale również wymagający specjalnych warunków pracy, ale po kolei.
W sobotę zabunkrowałam się w Kąciku i oświadczyłam Ślubnemu, że będę szyć. Po godzinie Ślubny niepewnie wychynął zza rogu i zapytał, co tu tak cicho. A ja sobie pracowicie przez ponad godzinę przypinałam i fastrygowałam całymi metrami czerwone wypustki. Było warto. Po przyszyciu, wyciągnięciu fastryg i odprasowaniu nie miałam "ani milimetra potrzeby" prucia i poprawiania.
Kadr trzeci - Kolorystyczny
Po wszyciu wypustek w cięcia przodu w końcu przestałam się zastanawiać, czy dodatek czerwieni to był dobry wybór - patriotyczna kolorystyka zaczęła do mnie mówić.
Kadr czwarty - Drobiazgowy
Z rozpędu uszyłam także prawie wszystkie kawałki Mundurka, które według mojej wizji mają czerwone wypustki na brzegach. Oto klapki kieszeni i pagony na ramiona (została jeszcze do wykończenia czerwienią stójka oraz spore wyzwanie kreatywne - wykombinowanie, jak mają wyglądać czerwone ozdoby na dole rękawów i ozdobne pliski trzymające pagony na ramionach):
Kadr piąty - Na bogato
Wcześniej wybrane guziki wydają się pasować idealnie - okrąglutkie, odstające, ozdobne, świecące i bardzo... nowocześnie carskie :)
Komentarz do powyższych kadrów - zabawa z wypustkami, stebnówkami i zdobieniami jest pracochłonna, ale efekty są na tyle zadowalające, że nie szkoda na nie czasu. Problem jest z szyciem "z doskoku", czyli wpadnięciem na antresolę na pół godziny i zszycie dwóch szwów, bo... materiał jest bawełniany i niewiarygodnie pyli. Tknięcie kawałeczka materiału powoduje, że w powietrzu natychmiast unosi się drobniutki bawełniany pyłek i ten pyłek osiada sobie, na wszystkim, na mnie też i po piętnastu minutach kontaktu z elementami Carskiego Mundurka wyglądam jak zadowolony z siebie pomocnik piekarza, usmarowany od stóp do głów. Dlatego kolejna sesja Wielkiego Pylącego Szycia będzie zapewne dopiero w weekend. Ale mam nadzieję, że po weekendzie wierzch Mundurka będzie prawie gotowy i zostanie podszewka, która, dzięki wszystkim krawieckim bogom, nie pyli.
Kadr szósty - Lazurowy
Żeby był dowód, że Błękitna Krew powstaje. Szydełko 1.5 nie sprzyja biciu rekordów prędkości szydełkowania, ale systematycznie przybywa kilka centymetrów dziennie.
Kadr siódmy - Kudłaty i wąsaty
Wracamy do Małego i kolejny dziwny kadr, gdzie nie ma nawet milimetra nie-kota :)))
Kadr ósmy - Szaleniec atakujący zza rogu
Zrobienie Małemu zdjęć w czasie największego ataku głupawki graniczy z cudem, ale czasami taki cud się zdarza i powstaje kadr miesiąca...
To ja Was zostawiam z małym wariatem, a sama idę wykorzystać wolne dwie godziny i kończyć moją Tubę :)))
Oczywiście, że ostatnie zdjęcie kocham! :D
OdpowiedzUsuńPięknie się mundurek zapowiada... och jak pięknie :)
Też się nie mogę na małego wariata napatrzeć :)))
UsuńNie no kocia sesja dzisiaj jest przecudowna, szczególnie ostatnie zdjęcie - godne wariata :) kocham go :) Mundurek zapowiada się bardzo ciekawie, już same te elementy odszyte są tak cudownie, że aż się boję pomyśleć jak będzie wyglądał w całości - piękny to będzie mało powiedziane :) Niech ten weekend już się szybciej zbliży, żeby można było zobaczyć całość :)
OdpowiedzUsuńTeż się nie mogę doczekać weekendu, bo mnie samą ciekawi, jak to wyjdzie w całości :)
UsuńJaki ten Twój Kocio słodki :)
OdpowiedzUsuńCzłowiek to się uczy całe życie, bez kitu. Zawsze blokowałam wszystkie szale i kominy mocząc je w wodzie i rozpinając, wkurzając się czemu oczka się wcale tak nie wyrównują jak powinny. Moczyłam oczywiście kilka sekund. Tyle ile trwało zanurzenie szalika w misce :) Twój ostatni post zaświecił mi więc w głowie żaróweczkę - ostatni wyrób, szalik dla mego Lubego, moczyłam bitą godzinę. Wycisnęłam, położyłam, za wiele z nim nie robiłam. I patrz, cud! Oczka się wyrównały :D Wszystkie kurde co do sztuki :) Człowiek to jednak taki stary, a taki głupi :)
Melduję też, iż przyzwyczaiłam się do nitki motanej na dwóch palcach. Luby chciał, by szalik był ścisły - to ja grzecznie robię ciasno, najpierw złorzecząc pod nosem, że mu się zawidziało ciasno, a mi tu robotę 3krotnie spowalnia :) ale 150 gram włóczki później robię już tak samo szybko jak normalnie :)
Wniosek ogólny - niech żyją rady Intensywnie Kreatywnej :P
Słodki... na zdjęciach na pewno :))
UsuńBardzo się cieszę, że się rady sprawdziły. I byłam pewna, że nowe trzymanie włóczki będzie "nowością i spowalniaczem" tylko przez chwilę, bo raczej szybko się każdy do niego przyzwyczaja i macha żelastwem równie szybko jak wcześniej.
Mały wypełniający każdy milimetr kadru, hmmm prawie jak mój atakujący kawałeczki pasztetu osiadłe na obiektywie po zdjęciach makro na kulinarnego.
OdpowiedzUsuńPoczątki carskiego bardzo mi się podobają. Luks malina po prostu. I jakże ja Ci zazdroszczę. Eh!
Z tym pasztetem to niezłe :))))) Mój się zainteresował, bo mu się obiektyw poruszył i to wystarczyło, niczym jadalnym nie musiałam zanęcać :)
UsuńI nie zazdrość, tylko do maszyny marsz! Karnie jak w carskim wojsku :))))
Spoko, spoko. Może w weekend się uda. Kupiłam już materiały na szkoleniowe piżamy. Brakuje mi ino koronek i dumam czy zrobić je, czy może kupić. Hm... A zazdroszczę, bo ja uszyłam może ze dwie rzeczy i to takie prymitywne i Twój carski to za wysokie progi na moje nogi.
UsuńO, jakże tu rzeczywiście patriotycznie! My, miłośnicy Kraju Kwitnącej Wiśni!.... *^O^*~~~~
OdpowiedzUsuńOstatni koci kadr najlepszy!
Zaszyłam się w Burdy, może wreszcie też coś uszyję, bo już mnie świerzbią palce, jak widzę Twoje powstające po kawałku dzieło! ^-^*~~
Każdy ma taki patriotyzm, jakiego akurat potrzebuje :))
UsuńI kop się przez te Burdy, kop, niech ja się u Ciebie pozachwycam dziełem szytym, bo dawno nie było.
Kadr Miesiąca jest powalający!!!! A Mały w ataku głupawki, godny samego Mistrza Pythona:)))))
OdpowiedzUsuńBrawa za skojarzenia!!! Dokładnie o to z ministerstwem chodziło :)))
UsuńA Mały miał dzisiaj wyjątkowo "udany" poranek i przedpołudnie.
Fragment o fastrygowaniu i przypinaniu czerwonego elementu czytałam z rozdziawioną buzią.
OdpowiedzUsuńAle kadr ósmy bije wszystkie na głowę :)
Boniek z http://boniffacy.blogspot.com/
Czemu z rozdziawioną, ze zdumienia, że można być tak szaloną, żeby sobie tyle roboty dołożyć???
UsuńI wiem, że ostatnie zdjęcie może spokojnie być jedynym w dzisiejszym wpisie :)))
Jestem po prostu pełna uznania. I czekam z na efekt ko ńcowy.
UsuńPozdrawiam, Boniek z http://boniffacy.blogspot.com
Kadr ósmy jest naj...
OdpowiedzUsuńCudownie odszyte elementu mundurku, brawo za cierpliwość i skrupulatność:)
Pozdrawiam, Marlena
Sporo było przygotowań, ale efekt jest bardzo fajny i nigdzie mnie nie drażni, że jest nierówno :)
Usuńwow, nie no, jestes nieziemska... podziwiam sa cierpliwosc, dokladnosc i skrupulatnosc... qrcze, juz czuje, ze efekt bedzie powalajacy....
OdpowiedzUsuńa kocio super ;) dla mnie najlepszy na ostatniej focie ;)
Dziękuję, ale ja inaczej nie umiem - jak ma być przyszyte coś ozdobnego to albo równo, albo wcale :)))
UsuńI kocio rządzi, wiem :))))
Mały zza rogu wygląda absolutnie fantastycznie! I jeszcze to szelmowsko zmrużone jedno oko! Rzeczywiście kadr miesiąca:)
OdpowiedzUsuńCo do innych kadrów, to wyglądają bardzo obiecująco... Spódniczki nie mogę się doczekać, zaś carski mundurek... ufff, zmęczyłam się od samego patrzenia na te wszystkie precyzyjnie przyszyte i ostebnowane pliski (czy jakżeż się tam one zwą... w krawieckiej terminologii nie jestem za mocna), ale rzeczywiście rezultat wart pochłoniętego czasu - zapowiada się naprawdę efektowny strój.
Szelma to całkiem dobre określenie dla niego :)
UsuńCo ciekawe i może zadziwiające ja się wcale nie czułam zmęczona tym ślęczeniem nad dodatkami w szwach - ja lubię, szczególnie, kiedy efekt końcowy jest dokładnie taki, jak planowałam od początku :)
Kuuurde, przerażają mnie trzy i pół kropki przy tym mundurku, ale jak patrzę na Twoje zdjęcia, to chyba się zdecyduję... W grafitowym kolorze :)
OdpowiedzUsuńDecyduj się!!! Ja sobie nawymyślałam z dodatkami, wypustkami, stebnówkami. Ale w wersji podstawowej to wcale nie jest "wielki kosmos".
UsuńCarski zapowiada się nieźle, chociaż ja już zastanawiam się po cichu co też wykombinujesz na dół do niego?
OdpowiedzUsuńWszywania wypustki nie zazdroszczę, bo sama wszywałam ostatnio kawałek i nie miałam ochoty na więcej, nie mówiąc już o kilometrach bizy w twoim carskim :)
A Mały w kadrze ósmym - bezcenne :)
A skąd wiesz, że ja od samego początku kombinuję, co do tego doszyć na dół??? :)))) W tek chwili jest wersja bardzo prostej ołówkowej spódnicy z tego samego materiału z... carskimi akcentami, żeby zachować charakter.
UsuńWypustki mnie nie dobiły, ja lubię... wiem, dziwna jestem :)))
o matko... to i dół jeszcze będzie??? zazdrość mnie zżera straszliwa, bo komplecik będzie powalający, ja nawet nie śmiem marzyć o posiadaniu takowego, a co dopiero o uszyciu, chociaż maszyną posługiwac się potrafię (tak mi się dotychczas wydawało)... ale te drobiazgi, szczególiki wykończenia, te wypustki!!! cierpliwość Twoja i precyzja są nieziemskie po prostu! klękajcie narody!
UsuńMundur zapowiada się nieziemsko! Dopieszczony i wylizany! Kot lukający zza winkla- udało Ci się zdjątko! Serdeczności
OdpowiedzUsuńMoje poczucie "musi wyjść" rośnie, bo teraz to już by szkoda było ten Mundurek spartolić :)))
UsuńJestem pewna, że Mały mówi, kiedy Was nie ma w pobliżu. On na pewno mówi! :-)
OdpowiedzUsuńA owszem, mówi :))) Na przykład wydaje z siebie "jaaaaaaaaaa" oraz - poliglota jeden - "młaaaaaaaaa" :))))))))
UsuńMaly jest swietny :D Mundurek zapowiada sie niesamowicie :-))))
OdpowiedzUsuńMundurek mnie cieszy, bo rzeczywistość odpowiada wizji, teraz tylko powoli do finiszu bez popełniania rażących błędów :)
UsuńWszystkie kadry są super, ale jednak ostatni po prostu wymiata :))) Czyli warto jednak mieć aparat pod ręką :))
OdpowiedzUsuńCo do mundurka, to nie będę odstawać od reszty zachwycających się osób i powiem, że zapowiada się niesamowicie. I również jestem pod olbrzymim wrażeniem poszanowania o dbałość detali :))) Super :))
Przy zwierzakach i małych dzieciach to zawsze aparat jest niezbędny :) W mundurku te detale będą na samym froncie, więc nie mam mowy, żeby były uszyte "takse", bo się będzie rzucać w oczy, głównie mnie w lustrze :)))
UsuńOstatni kadr jest MISTRZOWSKI!!! a mundurek zapowiada się fantastycznie :)
OdpowiedzUsuńTo zawsze tak jest, że zdjęcie robione bez pozowania (o ile w przypadku kota można to tak nazwać), bez zastanowienia wychodzi genialnie.
UsuńW Ministerstwie Dziwnych Kadrów powinni otworzyć osobny Wydział d/s Kota Małego. Gdzieś Ty wytrzasnęła takie stworzenie?:))) A to ostatnie zdjęcie zatytułowałabym " Hej maleńka, może wpadniesz do mnie na kwadrat?"
OdpowiedzUsuńUkłony w sprawie lamowania tej ogromnej ilości szczególików. Chwała Brzydalowi i jego Intensywnej pani :))))
Masz rację! Referacik chociaż niechby istniał :)
UsuńBrzydal po raz kolejny potwierdza swoje możliwości i rzeczywiście chwała mu z to.
no wracaj do tego swojego konta i kończ Waćpanna bo nie mogę się doczekać bo zapowiada się nieziemsko.
OdpowiedzUsuńW weekend, będę szyła dopiero w weekend, bo ostatnio w tygodniu... to ja nie mam czasu spokojnie herbaty wypić :)
Usuńmam to samo właśnie pije pierwszą herbatę od miesiąca :)
Usuń..mundurek zapowiada sie cudownie :)...a w tej kolorystyce jest bardzo elegancki :)
OdpowiedzUsuń...piekne rzeczy tworzysz i z checia komentowalabym wszystkie posty, niestety kiedy tylko klikne na Twoj blog, moj komp dostaje malpiego rozumu :(...nie mam pojecia co sie dzieje ...
dzisiaj to jakis cud, ze moge cos poczytac i jeszcze napisac :)
Dziękuję za wszystkie pochwały.
UsuńTrochę mnie zmartwiłaś, że masz problemy z otwieraniem i przeglądaniem bloga. Nawet się skonsultowałam z instancją wyższą, czyli Ślubnym - nie wpadł na żaden pomysł. Zasugerował tylko próbę otworzenia bloga w innej przeglądarce, bo może tam leży przyczyna problemu.
..przegladarka to mozilla firefox....najwieksze problemy mam z postami, gdzie umieszczasz filmiki...moze to moj komp juz za stary ;)
Usuń...dzisiaj np. jest ok :)))
Też jestem "firefoxowa", ale z coraz mniejszym entuzjazmem, bo zdarza się, że FireFox sobie nie radzi ze stronami, gdzie zaglądam.
UsuńAle cieszmy się, że dziś jest ok :)
Ja tez chcialabym juz zobaczyc mundurek, cierpliwosc masz iscie anielska...(tutaj uklon, moj dla Ciebie znaczy sie).
OdpowiedzUsuńKocio...odjelo mi mowe "z palcy"...jest moja wielka nieodwzajemniona miloscia (tu spogladam na mojego psa...tez go kocham).
Ostatnie zdjecie Kocia moglabys sprzedac za duuuuuza kase, jest niesamowite.
Tez już chcę gotowy mundurek :))) Ale naprawdę ostatnio w ciągu tygodnia, to udaje mi się ukraść kilka minut na podzierganie lub poszydełkowanie. Ale jak tylko będzie sobota :)))
UsuńA zdjęcie Małego jest słodkie i fajne, ale technicznie spaprane do bólu, więc niestety nie zarobię na czworonogu :)
Kocio cudo! A reszta? Ja pierdziu! (Przepraszam, ale jestem pod takim wrażeniem, że nic mądrego nie przychodzi mi do głowy poza tym nieco potocznym okrzykiem zachwytu).
OdpowiedzUsuń"Ja pierdziu" jest ok :))))
UsuńMały ma mistrza z tymi swoimi minami :) jaki on musi być mięciutki w dodtyku :) Pan W. też się niepokoi, jak za cicho siedzę i mnie sprawdza- coś w tym jest ;) czekam na gotowy Muzdurek, chociaż mi się ostatnio z mundurkiem kojarzy dres :D
OdpowiedzUsuńOwszem, jest mięciutki w dotyku. Aż się chce go głaskać. I faceci mają chyba takie wyobrażenie, że:
Usuńa. jak mówię, że idę szyć, to znaczy, że od razu ma się rozlegać warkot maszyny :)
b. kobieta, co cicho siedzi, jest podejrzana, na pewno coś knuje, na przykład, jakby tu dokonać zakupów :)
Yhy :) i to codzienne pytanie "listonosz dzisiaj był?"- aha, bo na pewno Mu się przyznam, że kupiłam po cichaczu czesankę, phi :D
UsuńPrzecież i tak się nie połapie, która jest z poprzednich zapasów, a która nowa :))) A czesanka sama nie wyzna :)))
UsuńNo właśnie za dobrze się orientuje, czas na nową skryjówkę, sasasasasasa :D
UsuńJakbym czytała o sobie dziewczyny, dobrze, że włóczki i tkaniny głosu nie mają:-))))))))
UsuńNie wiem czy bardziej zachwycać się super-kotem czy tymi czerwonymi wypustkami :-) Chyba jednak mundurkiem, bo takiego szaleńca to mam na co dzień a szycie takich pięknych rzeczy to raczej nie na moją cierpliwość. Podziwiam!
OdpowiedzUsuńAle na kota też się jeszcze pogapię :-)
Kotem się zachwycaj. Mundurek to na razie tylko kawałki szmatek, nawet nie do końca połączone w całość :)
UsuńMundurek rewelacja. No ale po zdjęciu ósmym prawie się o nim nie pamięta. Jak można aż taką konkurencję mundurkowi robić? :)
OdpowiedzUsuńp.s.
Chyba sobie kota sprawię ;)
Kot to jest zwierzę, które słodko zawsze wygląda tylko na zdjęciu, w realu to są takie momenty... może ja się nie będę rozpisywać :)))
UsuńI wiem, że Mały na końcu przyćmił wszystko, ale tak, jak pisałam powyżej, Mundurek jeszcze w częściach, z pochwałami można poczekać.
Mi już brakuje słów. Cudo, cudo, cudo. I mundurek i lazur i.....kot:-)
OdpowiedzUsuńA co jeszcze dodałabym? Chciałabym umieć szyć wypustki(to chyba te czerwone ozdobniki na mundurku?)Podziwiam i gratuluję:-)
Aaaa .....jeszcze coś, w ramach oczekiwania na szycie razem już przyszła do mnie paczka z allegro z kilkoma(może więcej;-)materiałami, żeby potem nie było, że już szyjemy, a ja nie mam odpowiedniej tkaniny:-))))))
Pozdrawiam cieplutko:-)
To ja widzę, że to się trzeba organizować z Prologiem i zabierać za szycie :)))
UsuńA wypustki sobie kup, się pokaże, się nauczysz i sobie w spódnicy zrobisz :) Tym bardziej, że to żadna filozofia, wymaga tylko cierpliwości.
a jeszcze jak wypustka jest gotowa to wogóle filozofii brak, po prostu się jedzie.
UsuńPrzy wszywaniu w szwy, to jednak trochę roboty jest (choć filozofii nadal brak :))), żeby było idealnie wszyte, bo przynajmniej ja bez fastrygi nie umiem. Jak nie przyfastryguję, to mi się zawsze gdzieś wysunie, przesunie, zjedzie, szczególnie na łukach.
Usuńwiesz robota to jest ze wszystkim i nie próbuję umniejszać bynajmniej Twojego wkładu pracy w ten interes - bo mruczę tu sobie pod nosem wielkie wow...no ale nie jest to jakieś szaleństwo krawieckie, trzeba tylko porządnie to zrobić i gra :) Może też mnie takie rzeczy nie ruszają bo ja mam zamiłowanie do dłubaniny koszmarnej.
UsuńA ja nie w sensie poczucia umniejszania, no co Ty! :))) Tylko właśnie, że dla mnie to jest miejsce na dłubaninę fastrygową, bo "na żywca" to nie ma szans na idealne wszycie. I masz rację wypustki i lamówki to żadne szaleństwo krawieckie, raczej codzienność i to taka, co to w wielu wypadkach daje świetne efekty małym kosztem.
UsuńNawet nie wiedziałam, że wypustki się kupuje.....
UsuńCzy można poprosić przy okazji (wspólnego szycia lub jakiejkolwiek innej) o mini-kurs idealnego wszywania wypustki? Ja też tak chcę! A jak na razie różnie mi wychodzi...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Maria
Proszę bardzo, przy okazji razem-szycia pokażę, jak ja to robię, żeby się narobię, ale żeby efekt był bez zarzutu :)))
UsuńZ góry dziękuję :-) jak się wyszkolę, to coś strasznie wypustkowego popełnię i się pochwalę (jakkolwiek zajmie mi to z pewnością więcej czasu niż Tobie).
UsuńKadr 8 boski! Więcej takich proszę! A cierpliwości w detalach zazdroszczę! Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńJuż uprzedziłam Małego, że ma na mnie częściej zza rogu wyskakiwać, ale wcześniej uprzedzać, żebym miała czas aparat złapać :)
UsuńPodziwiam za detale:) Mi brak cierpliwości:) A Mały jest CUDOWYNYY:)
OdpowiedzUsuńDziękuję za pochwały, Małemu przekazałam :)
UsuńPIĘKNE wypustki!! Podziwiam! Wieki temu coś szyłam z wypustka, ale nawet nie pamiętam, czy dobrze wyszła:)Może kiedyś się przełamię i jeszcze raz spróbuję. Ostatnie zdjęcie to faktycznie hit miesiąca:))))
OdpowiedzUsuńFajne rzecz zdobnicza, bo niby nic, a jednak nadaje charakteru.
UsuńDo płaszczyka powinna jeszcze być mufka i futrzana czapa! :)
OdpowiedzUsuńTo już by była Anna Karenina w całej pełni i smutny koniec gwarantowany :)))) Ale przemyślę kwestię dodatków :))
UsuńMundurek zapowiada się perfekcyjnie:] te wypusteczki wyglądają czadowo.
OdpowiedzUsuńOby tak do końca, bo jeszcze kilka "rozrywek" przede mną, kieszeni na ten przykład :)
UsuńMały na ostatnim zdjęcie wymiata! Obłęd w oczach (w oku właściwie). A kurteczka (zwana także kapotą) zapowiada się bardzo, bardzo interesująco! Nie mogę doczekać się efektu końcowego :) Już zacieram łapki :]
OdpowiedzUsuńCarska kapota :))) to mi się podoba :)
UsuńKapota - tak nazywała wszelkie okrycia wierzchnie babka w technikum :D do teraz mam z tego powiedzenia ubaw :D
UsuńWitam :] Podczytuję od jakiegoś czasu, ale dopiero teraz się ujawniam.
OdpowiedzUsuńMundurek zapowiada się pięknie. Kuszą mnie takie paramilitarne klimaty. Nie mogę się doczekać dalszych relacji.
Sama mam kota od niedawna i wiem jak cieżko zrobić mu zdjęcie, kiedy nie śpi. Z tej racji Traktor ma większość sesji w czasie drzemek.
Pozdrawiam
K.
To po pierwsze witam krajankę z Białegostoku, Zambrów się kłania i Łomża Ślubnego (mimo emigracji do Wielkopolski sentyment nam jakiś pozostał :)))
UsuńMasz zupełną rację, ze kot staje się wdzięcznym obiektem fotografowania, kiedy śpi lub drzemie. W formie aktywnej nie nadaje się zupełnie :)
A Mundurek mnie strasznie ciągnie, ale do soboty mam szlaban, bo jednak najpierw obowiązki, a później przyjemności :)
Kurcze! Pięknie te czerwone akcenty wyglądają!!!! Już nie mogę się doczekać kiedy pokarzesz całość :)
OdpowiedzUsuńMały to bardzo fotogeniczny model :D Zdjęcia z nim to rewelacyjne poprawiacze humoru :D
Pozdrawiam!
Jeszcze chwila cierpliwości, dłuższa chwila, bo jednak podszewka do tego, ale po weekendzie na pewno będzie kolejny raport z tego, co mi się udało... lub nie udało :)))
UsuńTo ja tez sie ujawnie, czytam Ciebie juz od dawna, ale jakos tak po cichutku. Fajne rzeczy tutaj robisz, masz niesamowita precyzje i dokladnosc w wykanczaniu detali.
OdpowiedzUsuńAle teraz mam pytanie z innej beczki- czy mozesz podac jakis sensowny sposob na przyszywanie maszyna do szycia tasmy rzepowej? mecze sie nad przyszyciem kilku kawalkow, i jak maszyna jako tako radzi sobie z miekka czescia, choc przepuszcza nitke dosc gesto, to z czescia z zabkami nie mam juz na nia sil! Szyje po 5 razy, a pod spodem i tak luzne nitki :-(
Przyznam, że sama nie miałam problemów z przyszywaniem rzepów, bo... nigdy nich nie przyszywałam :) Ale widziałam na żywo patent znajomej - przykładała na rzep papier do pieczenia (bo mocny i się nie dziurawi od rzepowych haczyków), a po przeszyciu go wyrywała. A haczykowatą część czasami spłaszczała dodatkowo przyklejając taśmę klejącą i na to papier (bo stopka po taśmie klejącej to niekoniecznie). U niej działało bez pudła, spróbuj. Pewnie będziesz też musiała trochę pokombinować z naprężeniem nitki, żeby było idealnie.
UsuńDaj znać, czy zadziałało, bo ja sama nie sprawdzałam, więc głowy nie daję.
A MOŻE KTOŚ TUTAJ ZAGLĄDAJĄCY MA PATENT NA PRZYSZYWANIE RZEPÓW BEZ PROBLEMÓW???
I dziękuję za wszelkie komplementy, to szczególnie miłe, jak się ktoś "ujawnia", a podczytywał od dawna :)
Nie wiedziałam, że trzeba mieć na to patent... Może to kwestia stopki albo rodzaju maszyny? Mam przedpotopowego Łucznika, przyszywam te rzepy bez problemu. Z tym że muszę kłaść rzepem do góry. Początkowo, chcąc uzyskać idealny ścieg na wierzchu tkaniny, kładłam rzep twarzą do transportera, na to materiał wierzchnią stroną do góry... no i ni pioruna nie dało się tego przyszyć, bo ząbki transportera nie współpracowały z rzepem. W odwrotnej konfiguracji nie ma problemu.
UsuńDzieki za ekspresowa odpowiedź! Już zdążyłam z k..pip..i skończyć i założyć pokrowiec na regał, który w ubranku udaje teraz szafkę na ubrania. Twój sposób wyprobuje niebawem, może sie w końcu uda wszyc te uparciuchy jakoś bardziej estetycznie. Dopisz mnie do grona tych co "od dechy do dechy" Cię przeczytaly, i to już dość dawno :) Powodzenia z carskim mundurkiem!
OdpowiedzUsuńDopisałam :)
Usuńchwilę mnie tu nie było a tu takie nowości
OdpowiedzUsuńbiel z czerownymi dodatkami wygląda szałowo i tak... bogato,
lazurowe cudeńko mami mnie sowim magicznym kolorem - czekam, czekam bo wygląda niezwykle
ale i tak absolutnie nic nie pobije tego szachraja z ostatniej fotki!!! no cóż muszę się przyznać publicznie, że moje do niego uwielbienie rośnie z każdym wpisem, tzn zdjęciem ;)
Dziękuję za wszystkie pochwały dla uszytków i uszydłków. Ale na zakończenie obu projektów trzeba jednak trochę poczekać.
UsuńKurcze, jakoś ten wpis wcześniej przegapiłam. Na szczęście dziś zajrzałam tu "tak se" :-)
OdpowiedzUsuńWkurzasz mnie, wiesz? :-) Tym kącikiem swoim gdzie możesz rozgrzebać i zostawić... Szyjąc w pokoju niestety zawsze muszę się złożyć :-\
No, wylałam z siebie żale, to mogę z czystym sumieniem pochwalić - cudnie się to zapowiada. Nie tylko ze względu na te wypieszczone detale, ale też dlatego, że świetny jest ten materiał!
A jak tak patrzę na Twoj lazurek to zachciewa mi się szydełkową spódnicę machnąć. I nawet bym to uczyniła, ale wiem, że nie ma szans, żebym się przekonała do noszenia takiego cuda :-)
No wiem, że wkurzam, wiem. I po weekendzie Carski Mundurek nadal "się zapowiada", bo zrobiłam mniej niż niewiele, ale sprzątnięcie tarasu i spanie okazało się bardziej palącymi potrzebami :)
UsuńA spódnicę sobie pokombinuj może szydełkowo-materiałową...